A właśnie lepszy byłby nowy watek "z cichą czy bez", najwyżej admin przeniesie.
Od dawna interesuję się tym zagadnieniem i pozwolę sobie na dłuższy wywód:
W USA od paru lat jest trend do robienia piwa bez cichej - 2-4 tygodnie burzliwej i do kega. Zalety to mniej roboty, mniej oksydacji, mniej zakażeń i co najważniejsze drożdże mają dłużej kontakt z piwem - lepiej dofermentowuje, przerabia diacetyl, adehyd itp.
Ten ostatni punkt jest dyskusyjny, bo w zasadzie na cichą przelewamy dość drożdży, żeby kontynuowały pracę, a pozostawiamy w osadzie drożdże nieaktywne. Ale to tylko teoria, może to nie działa tak prosto jak sobie wyobrażamy.
Potencjalne wady to:
- autoliza (śmierć drożdży) - w zasadzie udowodniono, że w naszych wiaderkach nie występuje, co innego w browarach, pod naciskiem 200 ton...
- drożdże wyrzucają lipidy, które źle robią na pianę - chyba to prawda, zdaje się, że tego doświadczyłem
- proteiny z osadu zimnego mogą stanowić pożywkę dla bakterii - mozliwość teoretyczna, trudna do zbadania.
- jakieś posmaki mogą przechodzić z osadu do piwa - znowu chyba legenda. Może jakieś początki autolizy....
Ostatnio BYO zrobiło fajny i rozsądny metodologicznie ekperyment: poprosiło piwowarów, żeby część piwa zlewali na cichą po 2 tygodniach, a część trzymali na burzliwej w sumie 4 tygodnie, a potem robili ślepe porównanie. Dostali 12 prób, wyniki były cudownie niejednoznaczne. Czasem nie było różnicy, czasem była ewidentna. Czasem lepsze było piwo z cichą, czasem bez. Czasem bardziej owocowe, czasem mniej itp. Żadnego wyraźnego trendu.