Mozeże pomóc, i może zaszkodzić.
Przerwa białkowa ma 2 cele:
1. Zrobienie większej ilości aminokwasów na pożywienie dla drożdży - w naszym przypadku zupełnie nieistotne
2. Pocięcie długich łańcuchów białek (protein) na krótsze. I tu jest pole do balansowania: aby mieć dobrą pianę, potrzeba protein średniej długości. Jezeli słód zawiera dużo długich protein, ich pocięcie może pomóc. Ale jeżeli już zawiera dość krótkie łancuchy - zaszkodzimy pianie. Co gorsza te same białka powodują zmetnienie piwa, więc nie można z nimi przesadzić, trzeba znaleźć złoty środek miedzy pianą a zmętnieniem.
Konkluzja: robić czy nie robić - każdy powinien dojść poprzez doświadczenia ze swoim słodem, bo dla każdej partii słodu może być inaczej. Jak robić, to raczej krótką - 10-15 min.
A ponieważ tak samo łatwo można pomóc jak zaszkodzić, na początku łatwiej jest nie robić, dopiero jak zauważymy, że coś nam w piwie nie pasuje, można zacząć eksperymentować.
Dla mnie najważniejszy jest inny aspekt: pogorszenie powtarzalności. Podgrzewając słód od przerwy białkowej do temperatury scukrzania po drodze konwertujemy już sporą część skobii, jak dużą - trudno ocenić.