Cześć,
nie wiem w jakim dziale powinienem pytać, a nie chcę zakładać nowego tematu, więc podepnę się tutaj.
Robiłem 20 litrów APA, 14 BLG, 5kg Pale Ale, 0.5kg pszeniczny i 0.25kg karmelowy.
Chmiel: 20g Mosaic na 20', 50g Amarillo na hop stand.
Gęstwa FM-52 po wcześniejszym rewelacyjnym NEIPA, zjadły do 3 BLG.
Temperatury fermentacji: pierwszy tydzień 16-17, później swobodny wzrost do otoczenia ok. 21-22.
Przed butelkowaniem podzieliłem warkę na dwie części i chmieliłem na zimno na 3 dni:
Do pierwszego: 15g Mosaic, 50g Cascade
Do drugiego: 15g Mosaic, 50g Centennial
Butelkowane równo 2 tygodnie temu.
Wczoraj otworzyłem butelkę z centennialem - aromat nieprzyjemny, smak trawiasty.
Dzisiaj otworzyłem z cascade - tak samo. Aromat nieco bardziej przypomina chmiel, ale w smaku trawiasto-błotnisty.
Zastanawiam się nad przyczyną, bo w momencie przelewania na cichą wszystko wydawało się OK, przy butelkowaniu już coś mi się nie podobało. Pierwszy raz używałem tych chmieli i trochę zbagatelizowałem to, że już przy chmieleniu nie miały "chmielowego" zapachu (trochę bardziej zamrażarkowy).
Ale do rzeczy, bo nie wiem, czy to ja zepsułem chmiel, czy po prostu taki był. Trzymałem go w zamrażarce, która w pewnym momencie na 2-3 dni przestała działać, więc chmiel się rozmroził. Później znowu poszedł do mrożenia. Czy takie procesy mogły go zepsuć? Czy może trafiłem na feralną partię? A może te chmiele albo się nie nadają do chmielenia na zimno, albo po prostu tak właśnie smakują?
Oba chmiele były oryginalnie próżniowo zapakowane, granulat, rocznik 2018, kupione w tym samym sklepie.
Będę wdzięczny za próbę nakierowania na źródło (przyczynę źródła) problemu