Przy wyczynowym uprawianiu sportu blokuje się (przynajmniej w sezonie treningowym) nie tylko piwo, ale alkohol ogólnie. Z wielu powodów - przestawianie metabolizmu, kac, wytrącanie organizmu z równowagi, dodatkowe kalorie (jeśli dany sportowiec przyjmuje określoną ilość dziennie w określonej postaci) itd itd itd.
A samo piwo? Oczywiście chodzi o indeks glikemiczny - ten mechanizm został tutaj opisany dość dokładnie. I oczywiście, większość maltozy jest rozłożona (ale raczej nie 100%, bo drożdże mogą stanąć szybciej), ale przecież są jeszcze maltodekstryny (IG: 110) i dekstryny. To, że jakiś gamoń opisał IG piwa na podstawie maltozy, to nie znaczy od razu, że podał błędną wartość. Po prostu gdzieś tam widział maltozę w procesie, tak napisał, a reszta durniów nie mająca pojęcia o procesie kopiuje błąd. Co jednak nie zmienia faktu, że IG piwa > 100.
Jak popatrzę na tych bardziej okrągłych znajomych, to problem leży nie w samym piwie czy alkoholu, ale w trybie życia. Fast food, chipsiki, orzeszki, paluszki, 2 obiady dziennie, potem batonik, sronik i kilogramy lecą. No i kompletny brak aktywności, która po prostu pobudza metabolizm.
Lodzermensch: to, że łatwiej zbijasz wagę i poprawiają Ci się wyniki jest dość oczywiste - właśnie z wymienionych wyżej powodów.
Ale to nie jest tak, że od samego piwa się tyje - nie. Tyje się, jeśli się stworzy ku temu warunki. Picie piwa może być jednym z nich, ale nie jedynym Ja pijąc go sporo w rok zrzuciłem spokojnie 16 kg. Da się? Da się.