Sezon pomału dobiega końca i jak na mój debiutancki sezon nie jest źle udało się uniknąć kwasów Udało się stworzyć 15 warek (do końca planuję zrobić jeszcze 3) co uważam za bardzo dobry wynik.
Wiele się nauczyłem od października kiedy to powstała moja pierwsza warka ze słodów pamiętam ten stres, ten ścisk w żołądku jak przed maturą.... Mimo że pierwsze warki z piwem miały niewiele wspólnego to i tak zostały wypijane ze smakiem bo w końcu sam je zrobiłem a jak się nawarzy piwa to niestety trzeba je wypić.
W sezonie nastąpiły dość znaczące zmiany od chociażby takich banałów jak dokupienie fermentorów których mam 5 po zmianę sposobu zacierania:
warki 1-9 w garnku na gazie filtracja w oplocie
warki 10-15 w kociołku Lidlowskim filtracja filtratorem z rurek miedzianych.
Doszedł kupiony wspólnie z Maciejem śrutownik, pożyczana chłodnica która usprawnia proces.
Postępy zacząłem zauważać dopiero od warki nr.6 Koelsch który smakuje wybornie, Pilzeńskie które wg. josefika wyszło prawie idealnie Belgi które strasznie kopią z racji zawartości alkoholu. Pomiędzy nie obyło się bez wpadek oczywiście jak DryStout który ma niewiele wspólnego ze stoutem i przegazowane warki które ciężko nalać do pokala ale nie zrażam się tym i liczę że w następnym sezonie uda się wyeliminować błędy z debiutanckiego sezonu.
Z planów na następny sezon to chciałbym mieć możliwość zrobienia większej ilości lagerów i co się z tym wiąże albo zakupić lodówkę i zrobić sterowanie temp. albo zrobić skrzynię drewinianą (co by w mieszkaniu nie szpeciła) w środku obłożoną styropianem i chłodzić warki pet-ami lub wkładami do lodówek turystycznych, zastanawiam się nad reflaktometrem (nie wiem czy warto) no i z planów dalekobieżnych chciałbym zwiększyć wybicie do 40l ale to już melodia dalekiej przyszłości bo w warunkach domowych nie uda się osiągnąć tego napewno.
I wreszcie dzięki tym którzy czytają moje wypociny....