-
Postów
364 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez przemski
-
wreszcie zebrałem się za zrobienie manuala do domowej produkcji mydła - może się komuś przyda pamiętajcie, że mydło musi około 6 tygodni dojrzewać, więc jeśli chcecie podarować swoje mydła w prezencie świątecznym teraz jest najlepszy czas na ich produkcję ------------------------------------------------------------------ PRZYGOTOWANIA: ------------------------------------------------------------------ potrzebne będą nam różne tłuszcze - część z nich dostaniecie w supermarkecie, część w aptece, a resztę na allegro: ja używam wyłącznie tłuszczy roślinnych, ale oczywiście można i zwierzęcych, jak ktoś ma ochotę; jednak z tego co wiem, z tłuszczy zwierzęcych robi się tanie, kiepskie mydła tłuszcze to temat rzeka, wart osobnego wątku, więc tutaj wspomnę tylko o najważniejszych sprawach: - należy je dobierać mniej więcej według zasady 50/50 czyli połowa tłuszczy twardych (palma, kokos, kakao etc.) i druga połowa tłuszczy płynnych (oliwa z oliwek, oleje typu słonecznikowy, z pestek winogron, rycynowy etc.); w literaturze często pisze się, że to powinna być proporcja 40/60 (przewaga płynnych) - każdy tłuszcz potrzebuje innej ilości wodorotlenku sodu do "zmydlenia" - w sieci są specjalne kalkulatory pozwalające obliczyć ile NaOH będziemy potrzebować dla naszej konkretnej mieszanki tłuszczów np tutaj: http://www.naturseif...ner/default.htm , zainteresowanym mogę też podesłać plik excela do wyliczeń - WAŻNE: tłuszczy musi być nadmiar w stosunku do wodorotlenku - ten nadmiar określa się w kalkulatorach procentowo, mydła do ciała najlepiej jak będą miały od 5 do 7% nadmiaru tłuszczy idziemy dalej - potrzebujemy jeszcze wodorotlenek sodu czyli sodę kaustyczną czyli NAOH czyli ług oraz wodę destylowaną: trzeba używać czystego NaOH, kret i inne tego typu preparaty się nie nadają! przydadzą się też olejki zapachowe choć to tylko "upiększacze", bez olejków mydło też wyjdzie potrzebujemy także trochę sprzętu: - waga z dokładnością do 1 grama (to ważne, bo wodorotlenek trzeba dokładnie odmierzać) - coś do mieszania - może być mikser lub blender - środki bezpieczeństwa do pracy z NaoH: rękawice, okulary, maseczka - tego lepiej nie lekceważyć!!! no i będą nam potrzebne formy do mydła: ja stosuję plastikowe kubeczki po Jogobelli, bo mają w miarę płaskie dno (jak dno ma jakąś fazę to trudniej się wyjmuje mydło) opracowałem patent polegający na tym, że najpierw taki kubeczek nacinam, a potem zaklejam srebrną taśmą - to ułatwia zdejmowanie formy bez uszkadzania zawartości potrzebne jest też jakieś naczynie, które utrzyma ciepło świeżego mydła i ułatwi zachodzenie reakcji - ja zrobiłem sobie takie coś z wiadra po farbie i starej karimaty: ale równie dobrze można będzie formy z mydłem okryć kocem ------------------------------------------------------------------ RECEPTURA: ------------------------------------------------------------------ każdy tłuszcz ma trochę inne właściwości, dlatego dobrze jest mieszać różne rodzaje, żeby uzyskać porządany efekt, w dzisiejszej recepturze zastosuję: OLIWA Z OLIWEK 350 g - to tłuszcz, który jest po prostu w każdej kuchni, dobry wypełniacz OLEJ PALMOWY 50g - nadaje kostce twardość, ale także mocno żółty kolor, w poprzednich mydłach dawałem więcej palmowego, ale ten zbyt żółty kolor mi się średnio podoba, dlatego zmiejszyłem tym razem ilość oleju palmowego na rzecz... MASŁO KAKAOWE 200g - pierwszy raz stosuję, zobaczymy jak wyjdzie OLEJ KOKOSOWY 200g - po prostu go lubię na wszelki wypadek dodam, że użycie tego składnika NIE oznacza, że mydło będzie miało kokosowy zapach OLEJ RYCYNOWY 100g - bardzo ważny składnik poprawiający pienistość mydła (do kupienia w każdej aptece) a teraz czas na szlachetne dodatki mające nadać mydłu ostateczny efekt: MASŁO SHEA (KARITE) - 50 g OLEJ ZE SŁODKICH MIGDAŁÓW - 50g po wpisaniu tych danych do kalkulatora i ustawieniu nadmiaru tłuszczy na 5% wychodzi, że mam dodać 136g NAOH, gorzej z wodą, bo mój kalkulator pokazuje 358g wody , a kalkulator na niemieckiej stronie www pokazuje 335g, decyduję się więc krakowskim targiem dodać 345g wody, ale potem okaże się, że wyszło trochę za gęste, więc jakbyście powtarzali tę recepturę, to trzymajcie się 358g wody mała dygresja: jeśli nie chcecie zaczynać swej mydlanej przygody od gromadzenia takiej ilości tłuszczów można po prostu dać połowę oliwy z oliwek i połowę jakiegoś tłuszczu twardego (palma, kokos, kakao) i mydło też wyjdzie! proponuję tylko uwzględnić też trochę rycyny na poprawienie pienistości ale rycyna akurat jest i tania i łatwodostępna w każdej aptece ------------------------------------------------------------------ ZMYDLANIE ------------------------------------------------------------------ najpierw odważam dokładną ilość wody: oraz NaOH: a następnie wsypuję NaOH do wody: zdjęcie jest trochę oszukane, bo wodorotlenek wsypywałem nie na blacie w garażu, ale na wolnym powietrzu - w pierwszej chwili wydzielają się pary, które z tego co wiem, są szkodliwe uwaga: przy pracy z NaOH obowiązkowo okulary i rękawiczki, a także maseczka na usta! jak widzicie temperatura płynu w wyniku reakcji ustala się na 77 stopni: więc zostawiam to do stygnięcia i zabieram się za tłuszcze: do gara wrzucam po kolei dokładnie odmierzoną ilość tłuszczy według przepisu (bardzo przydaje się waga z tarowaniem), a następnie stawiam całość na kuchence i delikatnie podgrzewam, tak aby tłuszcze stałe rozpuściły się: wyłączam kuchenkę, gdy jeszcze pływają w niej farfocle tłuszczów stałych - nie ma sensu za bardzo tego grzać, żeby "nie popsuć" tłuszczy, a po paru minutach i tak wszystko się rozpuści: w międzyczasie nieco spadła temperatura roztworu NaOH, więc wracam na blat roboczy w garażu: wlewam wodorotlenek do tłuszczy, a następnie zaczynam intensywnie mieszać blenderem: i od razu dodam, że żadne mieszanie łyżką tu nie wystarczy, musi być intensywne mieszanie tej masy (w przypadku blendera obroty raczej około średnich niż maksymalne) dosłownie po kilku minutach masa zaczyna wyraźnie gęstnąć i przechodzi do fazy budyniu: pakuję masę w przygotowane formy po Jogobelli i do tych form zadaję aromaty: pomarańczę, lawendę i grapefruit używam tylko naturalnych olejków, ale niestety nie są one tak naturalne, żeby producent podawał skład INCI aromaty mieszam z masą już nie za pomocą blendera, ale zwyczajnie łyżką w związku z tym, że zostało mi trochę masy postanawiam zrobić 3 eksperymenty w małych kubeczkach po serkach: - do jednego dodaję rumianek (wysypany z torebki herbaty rumiankowej) - do drugiego dodaję zmielone ziarna kawy - do trzeciego trochę płatków owsianych sam jestem ciekawy jak to wyjdzie... formy ze świeżym, miękkim mydłem pakuję do ocieplonego wiaderka na 24h wygrzewanie: zakrywam wiadro i zaczynam w nim mierzyć temperaturę (dla potrzeb tej relacji, bo normalnie nie mierzę...) która szybko wzrasta do 31°Cst, co jest dowodem na to, że reakcja zmydlania zachodzi mydła robiłem wieczorem, a rano temperatura trzyma się tych 31°C, co utwierdza mnie w przekonaiu, że jest tak, jak być powinno po 20h temperatura maleje do 23°C w pomieszczeniu, które ma 20°C, więc zmydlanie ewidentnie się kończy. rozpakowuję moje mydła i zaczynam je kroić nożem, są jeszcze dość miękkie: jak widać trochę tego towaru jest, a weźcie pod uwagę, że takie mydło jest znacznie wydajniejsze niż jakiś palmolive czy inne wielkoprzemysłowe mydło, które mydłem jest tylko z nazwy... Mydła wędrują do pudełka, gdzie ułożone dość luźno będą sobie schły co najmniej 6 tygodni. przemski
-
pojawilo sie info o wine-kicie z BA ale bez rozwiniecia a jestem ciekawy bo wkrotce nastawiam 23 litry Merlota - bede zadowolony jesli wyjdzie przyzwoite stolowe wino bo oczywiscie na AOC nie licze... tak sie zastanawiam czy nie dodac czipsow debowych i czy czegos nie zmienic w procesie ( drozdze... chemia...) przem ps. sorka. pisze z komorki
-
czy to dotyczy tylko suchych czy każdych drożdzy? w nich (czyli suchych) jest większe ryzyko niż w drożdżach płynnych wystąpienia zanieczyszczeń... - czy to miałeś na myśli?
-
a czy ktoś zrobił już eksperyment że jedną brzeczkę podzielił na 2 fermentory i zadał jeden suchymi a drugi płynnymi (oczywiście tak dobrany gatunek piwa żeby i suche i płynne były dedykowane temu konkretnie piwu), potem w identycznych warunkach to przechowywał, a na końcu dał do wypicia a) "normalnemu" konsumentowi piwa b) konsumentowi piwa wyczulonemu na smakowe niuanse c) sędziemu konkursowemu ? - oczywiście wszystko na zasadach ślepej próby aż mnie korci żeby tak zrobić, ale u mnie błędy mogą pojawić się na każdym innym etapie produkcji piwa, więc to powinien zrobić ktoś kto proces ma w małym palcu czyli na finalny efekt wpłyną tylko drożdże a nie np. nieutrzymanie odpoiwiedniej temperatury podczas przerwy etc. myślę, że takie porównanie wiele by wniosło do dyskusji! może się ktoś podejmie??? tak z innej beczki: w narciarstwie wysokogórskim używamy łopat do ewentualnego szybkiego odkopania kolegi, gdyby go zasypała lawina (oczywiście namierzamy wcześniej delikwenta detektorem a potem sondujemy dokładnie sondą, ale daruje wam szczegóły...). Są takie łopaty przypominające tradycyjne łopaty, tzn mają szuflę i stylisko, ale chociaż są zrobione z bardzo lekkich materiałów, to jednak ważą te 400-500 gram; a ja używam takiej ultralekkiej plastikowej łopatki, która waży 170 gram (http://safetyblog2010.files.wordpress.com/2009/11/snow-claw.jpg); jak długo sobie koledzy żartowali, że to nie łopatka tylko "jabłuszko" to jakoś to wytrzymywałem, ale jak mi ktoś zarzucił, że to nieodpowiedzialność, bo tym sprzętem po prostu nie wykopię towarzysza spod śniegu to się już wk....... i wyzwałem go na pojedynek znaleźliśmy sobie świeże lawinisko i na sygnał zaczęliśmy kopać - wygrałem, a kolega na forum publicznie odszczekiwał swoje zarzuty... nie ma to jak sprawdzić coś w realnej sytuacji przem
-
nie jestem taki znowu homo economicus ale jak już miałbym liczyć to podjechanie do sklepu w wawce to dla mnie min. 2h zajęcie i przepalone koło 40 zł benzyny, kurier wychodzi mi taniej - nie zmienia to faktu że Twoja argumentacja @Hasintus jest bardzo słuszna: nie warto dla 10 zł ryzykować warki w którą włożyło się mnóstwo czasu i serca, apodejrzewając że może być z tą jedną paczką kłopot szukałem rady ale koronny argument jest raczej nie tyle ekonomiczny co naukowy: te wszystkie startery, gęstwy a może w przyszłości nawet skosy i ezy co to je znam tylko z nazwy póki co - toż to mnóstwo nauki i rozkosz testowania bojem nieznanych obszarów gdyby wszystko sprowadzić do "namnaża się poprzez dokupienie jeszcze jednej paczki" na pytanie o konstrukcję mieszadła magnetycznego powinna paść odpowiedź zawierająca adres sklepu które takowe sprzedaje, a na pytanie jak wyciąć kega możnaby dostać w pdfie katalog braumeistera przem
-
moje w gruncie rzeczy niewinne pytanie "wystarczy czy namnażać" widzę że podzieliło brać piwną według kryteriów artystów-rzemieślników, odważnych-strachliwych, tych co do sprawy podchodzą z matematyczną precyzją vs. ufających intuicji bardziej niż szkiełku i oku. A nawet byliśmy wezwani do opowiedzenia się czy wolimy piwo w stylu Rafaela czy raczej Jacksona Pollocka :) aż się boję zapytać o inne aspekty piwowarzenia a parę pytań jeszcze mam zgodnie z zasadą im głębiej w las tym więcej drzew... niemniej serdecznie dziękuję wszystkim, którzy zechcieli się podzielić swoją wiedzą i doświadczeniami przem
-
no tak ale tam było też info że mam aż pięciokrotnie za mało drożdży na 40 litrów co jednak sugerowałoby że na 20 litrów jest wciąż za mało nie chcę jednak w to brnąć zakładając że jeśli coś jest nie tak to raczej z tym jak ja ogarniam te obliczenia, nie zaś jak zostały one wykonane tak czy siak sama metoda obliczania i dziewiątej potęgi otworzyła mi oczy na zupełnie nieznane aspekty piwowarstwa, ale póki co jestem w stanie ograniać temat jedynie w wersji nieco prostszej, bardziej zbliżonej to zwyczajnego przepisu: weż to i to, zrób tak a tak etc przem
-
w ramach jednego wątku zmieniam zatem zdanie i zamiast liczyć na to że jedna paczka "obleci" robię 1,5 litrowy starter z suchych zgodnie z Waszymi radami przem
-
@makaron: przeczytam twój post jeszcze pewnie kilka razy zanim to wszystko ogarnę, ale po pierwszym czytaniu pozostało mi w głowie wrażenie że według tych obliczeń jedna paczka to za mało żeby zaszczepić standardową brzeczkę 20-litrową no chyba że coś pomyliłem... to co piszesz to nie są dla mnie (jeszcze) proste sprawy które ogarniam prześlizgując się po tekście tylko muszę go przestiudować anyway, ja to się mówi u mnie na pradze północ, dziękuję za tak gruntowne wyjaśnienia @dżony: a więc jednak stawiasz na starter! dziękuję za opisane w żołnierskich słowach kolejne kroki, Twoja rada ma dla mnie walor praktyczny - dzięki! dopytam tylko: - 1,5 litra brzeczki robiłbym po prostu z suchego ekstraktu słodowego - ile go użyć? 200g wystarczy? - czy potem zadawać całość startera do zaszczepienia brzeczki czy zlewać płyn znad osadu i zadawać tylko gęste z dna? p.
-
Wracam do pytania Przemskiego.... dzięki! konkretnie i rzeczowo! a w takim razie otwierają się 2 drogi: dokupić lub namnażać. czy mógłbyś równie konkretnie odnieść się do kwestii przygotowania startera z suchych drożdży celem ich namnożenia? przem
-
malarz w typie Rafaela ale już np. taki Pollock... (http://rynek-sztuki.pl/index.php/2008/ranking-najdrozszych-obrazow-na-swiecie-2008/) ale to już zupełnie inna dyskusja która dość daleko odeszła od startera S-04 przem
-
sorry za offtopic ale... korzystając z twojej obecności w tym wątku i pozytywnej oceny suchych S-04 zapytam o używanie tych drożdży do innych piw angielskich np. bitterów czy IPA które bardzo lubię, a także do belgijskich ale - pytam trochę dlatego że te suche są jednak ze 3 razy tańsze niż płynne, a druga sprawa to kwestia wygody w stosowaniu oczywiście rozumiem że nie ma sensu sypać s_o4 do wszystkich rodzajów piw ale czy mogłabyś określić takie z grubsza style do których te drożdże by się nadawały dając satysfakcjonujące (co nie znaczy medalowe) rezultaty chodzi mi np o to czy szczepiąc twojego medalowego Pale Ale suchymi S-04 i dedykowanymi Wyeastami uzyskamy "niebo a ziemię" czy raczej drobne różnice pomiędzy piwem doskonałym a bardzo dobrym? przemek
-
suche drogie nie są, ale akurat w tym konkretnym przypadku musiałbym drugą saszetkę ściągnąć kurierem co w praktyce oznacza koszt przesyłki 2x większy niż koszt samej paczuszki, a tu już traci ekonomiczny sens chyba kompletnie ale w międzyczasie doczytałem się, że paczka drożdży jest na 20 do 30 litrów więc myślę że jednak obleci te 37, 38, no może 39 litrów... zaryzykuję i robię bez startera, mam nadzieję że odfermentują wystarczająco głęboko przem
-
jeśli chodzi o użycie suchych/płynnych to wyjaśnię tylko, że robię stouta wg. przepisu udostępnionego przez Dori bo pomyślałem, że nie ma sensu w początkach piwnej kariery wyważać otwartych drzwi tylko lepiej działać w myśl zasady imitatio est aemulatio, a skoro ona robiła na S-04, to idę jej śladem, licząc że uzyskam podobne piwo sam jestem bardzo ciekawy porównania gdyby podzielić brzeczkę na 2 fermetory i jeden zadać suchymi, a drugi płynnymi - tak pewnie kiedyś zrobię zwłaszcza, że obstalowałem sobie na kocioł keg-50 więc będę robił warki dubeltowe, które potem i tak muszę rozlać na 2 fermentory (przynajmniej dopóki nie kupię sobie takiej beczki do kiszenia ogórków i w niej nie będę prowadził fermentacji od razu całego wkładu) a co do meritum, to widzę, że jasnej odpowiedzi nie ma - jak wszędzie szkoły są 2 tzn. jedni uważają że można zadać całość jedną paczką i powinno wyjść, drudzy żeby robić klasyczny starter, jedynie jeden kolega udzielił cennej i bardzo oryginalnej rady, żeby po prostu dokupić drożdże (pewnie gdybym przeszedł na hektolitry to poradziłby kupno od razu kartonu drożdży...) więc chyba pozostaje rzut monetą przem
-
będę szczepił dubeltową warkę (40 litrów) jedną paczką suchych drożdży (dokładnie to stouta będę szczepił S-04) myślicie że mogę drożdże normalnie zadać czy też wymagają wcześniej jakiegoś namnożenia żeby dały radę obsłużyć podwójną ilość warki? wiem jak to jest z płynnymi drożdżami bo w osobnym wątku poradzono mi namnażać, ale nie wiem jak z suchymi skoro zgodnie panuje opinia, że z nich się nie robi startera tylko uwadnia i zaraz po tym zadaje do brzeczki przem
-
@maryush: nie wierzę że jeszcze nie odpaliłeś tego sprzętu ponawiam więc prośbę o relację i opis systemu krok po kroku przem
-
zapamiętam!
-
zasilacz do laptopa... jak sądzę w jego czarnej plastikowej obudowie znajduje się właśnie transformator
-
mój silnik działa na 2 szybkościach po podłączeniu transformatora laptopowego zobaczymy czy uciągnie mieszanie, ale to już inna sprawa - póki co działa p.
-
doradźcie proszę jak podłączać kable do tego silniczka do wycieraczek (12V) i to jeszcze żeby wykorzystać w nim dwie szybkości? przy okazji - czy taki zwykły zasilacz do światła halogenowego daje prąd stały czy zmienny? mogę takim zasilaczem podawać prąd czy musi być taki który da prąd stały np zasilacz od laptopa (no chyba że mylę pojęcia, średni ze mnie elektryk...) z góry dzięki!
-
fantastyczny! ja starłem 15 kg jabłem na grubej tarce - sporo roboty i kilka razy przytarłem też palce idę tym śladem! p.
-
początkowe mierzyłem, było 15°Blg teraz zmierzę przed samym rozlewem ale zakładam 1 lub nawet 0°Blg a jak wyciskałeś te 20 litrów soku bo ja się urobiłem po pachy żeby dostać 8,5 litra... z jakiej ilości jabłek wyszło ci 20 litrów? przem
-
1. kolega sprezentował mi buteleczkę cydru z cider-kita BA, wiek liczony raczej w latach niż w miesiącach czy tygodniach, no w każdym razie ponad rok w butelce - cydr był po prostu fantastyczny: świetnie nagazowany, ładna piana Ioczywiście szybko opada, jak to w cydrach, wytrawny smak, no normalnie aż mnie zazdrość wzięła 2. mój cydr lidlowy który obecnie ma 3 tygodnie (w butelkach) wyszedł słabo nagazowany ale to moja wina bo przed rozlewem dodałem trochę środka klarującego (Tannisol) i obawiam się że wytłukłem trochę drożdży, na szczęście nie wszystkie więc trochę się nagazowało, ale jednak za mało, w smaku jest średni tzn da się wypić i to nawet z przyjemnością, ale ma taki smak trochę kompotowo-sokowy zamiast wytrawnie cydrowy, wiem też już na pewno że nie będę dodawał cukru niefermentowalnego (używałem pastylek z Lidla) bo zdecydowanie za bardzo poszedł w słodycz, może to właśnie jest odpowiedzialne za kompotowość? 3. jakich ilości cukru używacie do refermentacji/nagazowania w butelce? 4. mój cydr 50/50 (wyciśnięty moszcz vs sok z lidla + cukier w postaci syropu w ilości 2kg na 18 litrów nastawu ) stał 11 dni na burzliwej, a teraz jest 5 dzień na cichej i przestał wykazywać jakiekolwiek oznaki bulkania więc zlewam go do butelek, jak da radę to jeszcze dziś, oczywiście zmierzę mu °Blg ale na 99% wszystko zostało przefermentowane przem PS eureka! wykombinowałem jak zrobię prasę! wykorzystam do tego kega od piwa ze wspawanym na dole zaworem - będzie to z jednej strony naczynie do odbioru i zlewania soku a z drugiej strony rączki kega będą służyły za stelaż od którego odpychać się będzie tłok mojej prasy a więc tak: dwa pasy blachy zwinięte w okrąg do których pionowo zamocowane są drewniane deszczułki - tak jak w klasycznej prasie, średnica całego ustrojstwa taka żeby weszło przez otwór do kega o uparło się na jego dnie; górą przełożony przez rączki kega pręt stalowy (np ceownik) ze wspawanym gwintem, po tym gwincie w dół/górę posuwa się nagwintowany pręt który na górze ma dospawane rączki a na dole pcha tłok wykonany z drewna jednym słowem kręcąc rączkami opuszczamy tłok i wyciskamy jabłka wewnątrz prasy, sok ścieka do kega, a zaworem wypływa do fermentora
-
dzięki, wziąłem silniczek do przednich wycieraczek, jak dotrze to będę pytał dalej przem
-
zdecydowałem się na kupno taniego silniczka ale w sumie to w życiu takiej części w ręku nie miałem więc nie wiem z czym to się je... poza tym jak sądzę ważne jest też miejsce do mocowania mieszadła dlatego proszę doradźcie czy brać to http://allegro.pl/silniczek-wycieraczek-przod-opel-omega-b-94-99r-i1847441792.html czy raczej to (mniej brudny) http://allegro.pl/sprzedam-silniczek-wycieraczki-tylnej-fiata-punto-i1834904014.html z zasilaczem się wstrzymam - najpierw wypróbuję te które mam w domu p.