Ostatnimi czasy nie dawało mi spokoju po co używać drożdży płynnych zamiast suchych Postanowiłem zrobić mały eksperyment.
Przygotowałem w tym celu 2 identyczne warki:
5kg słodu monachijskiego,
50 gr chmielu Lubelski,
Przerwy:
50* 30' (wiem wiem długa)
64* 20'
70* 40'
W zasadzie nie chodzi o przepis. Ważne, że obie były identyczne (lub prawie identyczne).
Pierwsze zadałem drożdżami suchymi Safbrew S-33, natomiast drugie płynnymi Wyeast 1214 Belgian Ale z uprzednio przygotowanego startera.
Fermentacja:
Drożdże suche - start fermentacji po 12h, czas trwania burzliwej 3 dni (oczywiście zostawiłem na 7 dni).
Drożdże płynne - start po 24h, czas trwania burzliwej 7 dni (łagodniejszy przebieg, przez co wydłużony nieco czas).
Zlewanie na cichą - test I:
Drożdże suche: zapach z fermentora ostry, z nutą siarkowodoru.
Płynne: zapach mniej intensywny, podobny do piwa Paulaner.
Smak:
Suche: nieco puste w smaku, brak bukietu.
Płynne: mocno wyczuwalny bukiet (znowu piwo Paulaner), długo pozostający w ustach.
Podsumowanie:
Jak widać różnica jest widoczna "gołym okiem". Już teraz wiem, że gdy piwko na drożdżach płynnych dojrzeje, to będzie na pewno jednym z moich lepszych piwek.
Ponadto udowodniłem sobie, że naprawdę warto używać konkretnych szczepów drożdży płynnych, bo dają do piwa "to coś". Dlatego przy zlaniu na cichą, płynne poszły na odzysk - już bulgocze starterek
Mam nadzieje, że zainteresowałem kogoś moimi przydługimi wywodami