=========================================================
ROK 2010
=========================================================
Po dłuuuugiej przerwie w warzeniu powstaję z popiołów
Rok 2010 przyniósł kilka nowości w mojej warzelni, między innymi przejście na warki 40 litrowe (i większe), nowy piecyk do grzania oraz... pomocnika, którego będę uczył fachu.
Kadź
Nie dalej jak miesiąc temu, nabyłem profesjonalny (z nazwy) garnek z grubym dnem, około 80 litrów wykonany z nierdzewki:
do tego piękna chochelka o pojemności 1 litr także z nierdzewki.
Wiem wiem, można taniej (keg), można lepiej ale długa przerwa w warzeniu zrobiła trochę oszczędności to se myślę a co mi tam
Oczywiście takiego garnka "nie uciągnąłbym" ze standardowej kuchenki 2kW, jaką do tej pory dysponowałem. Nabyłem więc drogą zakupu internetowego taboret. Po dokupieniu nowej-nówka butli (którą mi skroili przy wymianie i dali jakąś starą :rolleyes:) i odpaleniu taboretu testowo na podłodze, mało co nie puściłem chałupy z dymem - podłoga osiągnęła temperaturę wrzenia. Trzeba było coś wymyślić. Wertując forum przeczytałem, że ktoś mądry (Cafekot ?) wymyślił, żeby toboret podnieść na kątownikach w górę z dala od ziemi. I tak też zrobiłem a efekt poniżej:
Taboret został podniesiony do 50 cm nad poziom podłogi i ta teraz jest ledwie ciepła. Składniki:
- 2m kątownika
- 1,6m płaskownika
- kilkanaście śrubek z nakrętkami i podkładkami
- 3 wiertła (bo 2 szlag trafił <<noname więc się nie dziwię >>)
- farba, jak się komuś chce, mi się nie chciało
Tak więc kilkadziesiąt kilogramów słodów i ponad 400 pustych butelek w piwnicy czeka na inauguracje. A w planach: Weizen, jakieś mocny górniaczek, jakiś Belg, a jak zrobi się zimno to dolniaczki wiadomo Już wkrótce mam nadzieję opisać kolejną wareczkę.
Zapraszam do komentowania, wszelkie sugestie mile widziane
Pozdrawiam!