Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. SPOILER WARNING Jeśli chcesz mieć 100% satysfakcji z og [...] Wyświetl pełny artykuł
  2. The post Piątek, godz. 20.00 appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  3. czyli jedno z piw, którego spróbujecie na Beer Geek Mad [...] Wyświetl pełny artykuł
  4. Revelation Cat był objawieniem ubiegłego sezonu, jak wy [...] Wyświetl pełny artykuł
  5. Nieczęsto zdarza się, abym w ciągu tygodnia dwa razy wybrał się do pubu na dłuższe posiedzenie. Tym razem jednak, przy okazji czwartkowej bitwy PiwoWAR Battle oraz sobotnich urodzin Pułapki, nastąpiła kumulacja, dzięki czemu miałem okazję spróbować kilku pozycji, przede wszystkim z polskich browarów i sprawdzić, w jakiej są obecnie formie. Browar Podgórz Łukasz Jajecznica z... Read More The post Krótki przegląd formy polskich craftów appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  6. Dawno mnie tu nie było, chyba potrzebowałam wakacji… Dziś wpis trochę cięższego kalibru, dotyczący reakcji Maillarda i powstających w jej wyniku związków nazywanych związkami melanidynowymi lub melanoidynami. Ufff, cóż za trudne słowa Sprawcą całego zamieszania jest ten sympatyczny Pan ze zdjęcia – Louis Camille Maillard, który to w 1912 roku […] Wyświetl pełny artykuł
  7. czyli jak dostałem pokal Moor Beer Co. Kto jeszcze nie [...] Wyświetl pełny artykuł
  8. W ubiegłą niedzielę zmarł Leszek Frączyk, ojciec Wojtka [...] Wyświetl pełny artykuł
  9. Moja idealna knajpa? To taka, która oferuje kilkanaście, inteligentnie wyselekcjonowanych piw, posiada knajpiany klimat oraz… położona jest na dalekim uboczu. Taka jest właśnie karczma „Prince of Wales” z angielskiej osady Foxfield. Prosta, urządzona bez przepychu piwiarnia. Została założona w 1997 roku tuż przy niewielkiej stacji kolejowej. Już od samego początku właściciele postanowili, że będą oferować oprócz tradycyjnej kuchni brytyjskiej kilkanaście piw, które pochodzą od sprawdzonych, piwowarskich rzemieślników. Mało tego, nie dość, że w lokalu na co dzień goszczą piwa od zaprzyjaźnionych browarów, na miejscu mamy okazję spróbowania piw, które warzy się tuż „rogiem”, czyli w przyrestauracyjnym garażu. Aby lokal mógł zacząć warzyć, do tego celu została zakupiona warzelnia o wybiciu trzech baryłek oraz jeden fermentator, o analogicznej wielkości. Ze względu na niewielką przestrzeń w jakiej przyszło działać tamtejszej inwestycji, browar oferuje maksymalnie dwa piwa w swoim firmowym lokalu. Na całe szczęście oferta nie jest skostniała, co powoduje, że pojawiają się w systemie rotacyjnym prawdziwe, piwowarskie perełki. Czego oni już tam nie uwarzyli? Sam już nie wiem. Co prawda lubują się oni w stylach brytyjskich, ale nie obce są im piwa, które powstają za pomocą chmieli sprowadzanych z ich dawnych kolonii. Podczas naszej wizyty w lokalu, gościły dwa piwa markowane znaczkiem Foxfield. Był nim aromatyczny Bitter (5,4% alk.) oraz wytrawny angielski Porter (4,1% alk.). Jeżeli wszystkie ich piwa tak wybornie smakują jak te, które nam przyszło skosztować, nie chcę wiedzieć jak smakuje ich Milk Stout, IPA, ESB, Ale, Mild czy też Dry Stout. Podejrzewam, że wybornie. A wszystko to powstaje za pomocą leciwego sprzętu, który został umiejscowiony na niewielkiej przestrzeni, wokół którego panuje artystyczny nieład. Miejsce obowiązkowe do odwiedzenia! . . Porter . Bitter . takie tam Wyświetl pełny artykuł
  10. czyli Imperial Nut Brown. Nie jestem wielkim miłośnikie [...] Wyświetl pełny artykuł
  11. Jeżeli łamiesz prawo ustanowione przez państwo, stajesz przed sądem, który na podstawie przepisów rozstrzyga, po pierwsze o winie, a po drugie o szkodliwości popełnionego czynu zabronionego. Jeśli ta szkodliwość jest niska, kara może zostać znacząco obniżona, a nierzadko sąd zupełnie odstępuje od jej wykonania. Niestety powyższy schemat nie działa w „niezależnych” organizacjach, takich jak UEFA,... Read More The post Wina Legii jest bezsprzeczna, ale… appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  12. czyli Kazio Wielki, Kazio Wielki – ruszył cegły, [...] Wyświetl pełny artykuł
  13. szybki przegląd co tam mi się nawinęło Zarobiony jestem w tym tygodniu jak jasna cholera i nie mam czasu na nic. W związku z tym dzisiaj pojawią się cztery recenzje o pięknym parytecie – dwa piwa świetne, dwa do kitu. Tak się śmiesznie składa, że dwa są z Albionu dwa z Jankeslandu. Które wygrały? Greene King Double Hop Monster IPA Piana: Mizerna, początkowo niska błyskawicznie opada do wspomnienia. Barwa: Miedziano-złota, klarowne. Zapach: Nie różni się jakoś szczególnie od innych piw Greene King. Niby ma powalać późnym chmieleniem. Nic jednak takiego nie ma miejsca. Owoce, kwiaty, typowy przegląd angielszczyzny. Do tego landrynki, lekki geraniol, rodzynki. Smak: Tutaj już coś z tym chmielem zaczyna się dziać. Trawa, siano, suszone zioła. Pierwszy akord o średniej pełni, od początku zaczynają też grać akcenty chmielowe. W drugim pojawiają się karmel i rodzynki. Finisz pylisty, ściągający, kwaskowaty, męczy. Wychodzi alkohol. Trąca malizną. Hoppin’ Frog Hopped Up Goose Juice Rye IPA Piana: Bardzo bujna, lekko żółtawa, trwała, oblepia szkło. Barwa: Pierwsze nalanie klarowne, głęboki bursztyn z iskrą. Dalsza część opalizująca. Zapach: Cytrusy, owoce tropikalne, estry owocowe. Absolutna i totalna dominacja aromatów chmielowych. W tle lekkie żywice i słodowość. Smak: Solidna pełnia, alkohol elegancko i fachowo ukryty. Pierwszy akord pełny, słodowy, od razu towarzyszą nam nuty żyta. W drugim zaczynają grać cytrusy, żywice, owoce tropikalne, lekki karmel, kontynuowane są posmaki żytnie. Finisz okrągły, o przyjemnej, zaznaczonej goryczce. Świetna kontra do słodowości. Kapitalne piwo, wybitnie pijalne. Great Heck Brewing Black Jesus Black IPA Piana: Żenująca, niska, ściga się z tą na coli. Barwa: Za jasne, ot ciemniejszy koźlak. Przebija w całości na wiśnię. Zapach: Gdzieś tam, za górami i lasami owocowych i kwiatowych estrów, przebijają się nieśmiało oznaki jankesowatości. Płynie rzeka autolizy, szumi paloność i karmel. Wesoło prószy diacetyl. Średni to krajobraz. Smak: Pierwszy akord o średniej pełni i lekkiej słodowości. W drugim pojawiają się delikatne żywice, ale trzeba się ich doszukiwać pod ładunkiem estrów, diacetylu i autolizy. Finisz piołunowy, lekko palony, pozostający, nieprzyjemny. W zasadzie to mamy angielskie IPA tyle, że ciemne. I z paskudną goryczką. Green Flash Black IPA (India Pale Ale) Piana: Średnio bujna, o ładnej konstrukcji, opada do cienkiej, ale trwałej warstwy. Barwa: Stoutowata, czarne, nieprzejrzyste. Zapach: Przede wszystkim chmiel – cytrusy i żywice. W tle słodowość i lekka paloność. Całość wzbogacają owocowe estry. Profil wybitnie czysty. Smak: Na początku grają średnia pełnia i słodowość. Zaraz potem pojawiają się żywice, cytrusy, lekka kawa. Finisz goryczkowy, ale nie męczący. Ciekawostką jest herbaciany charakter. Sądząc z przekazów i mitów do czegoś takiego należy dążyć w przypadku Black IPA. Zdecydowanie AIPA o delikatnie tylko wyczuwalnych akcentach pochodzących z ciemnego słodu. Wyświetl pełny artykuł
  14. czyli nie jedz żółtego śniegu. Na #IPAday Yellow Snow I [...] Wyświetl pełny artykuł
  15. Degustacja piwa Happy Crack, czyli czarnej wersji Końca Świata z PINTY, wspomaganej pędami sosny i chmielem Amarillo. The post Happy Crack od PINTA & Pracownia Piwa appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  16. czyli kolejny American Wheat. American Wheat to zdecydo [...] Wyświetl pełny artykuł
  17. Jak co roku, zaraz po powrocie z Przystanku Woodstock, po wzięciu dłuuugiej kąpieli, uzupełnieniu płynów i niedoboru pokarmów, zaległem wycieńczony, ale szczęśliwy na kanapie, by nadrobić kilkudniowy brak informacji o realnym świecie. Niestety z błogostanu dość szybko wyrwały mnie nagłówki kilku brukowych portali, które przewinęły mi się przez facebookowy newsfeed, niemal natychmiast po odpaleniu przeglądarki.... Read More The post Ach, ten straszny Woodstock… appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  18. Autentycznie, muszę mieć chyba cholernego pecha. Co odwiedzę w ostatnim okresie czasu, nowy polski browar restauracyjny, to okazuje się, że piwo lub samo miejsce nie zasługuje na jakąkolwiek uwagę. A miało być tym razem tak pięknie. Zapierające dech w piersi widoki, przepiękna architektura przepełniona intrygująca historią. A to tylko część atrakcji, jakie miały na mnie czekać w tym miejscu. Niestety jak się później okazało, miałem zbyt wysokie oczekiwania wobec tego miejsca. Wiecie już, jaki to browar? Mam na myśli browar Jedlina z Jedliny-Zdrój. Tak, tak, ten sam, który zdobył takie uznanie na Wrocławskim Festiwalu Piwa. Co mnie w nim tak zmierziło? Oj, było tego trochę. Ale pokrótce. Z początku wydawało się, że faktycznie miejsce to okaże się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Piękne okolice, w której to znajdują się wspaniałe świadectwa uzdrowiskowej architektury z przełomu XIX i XX oraz kompleks pałacowo-gospodarczy pochodzący z XIX wieku. Właśnie to ostatnie miejsce na tyle mnie zaciekawiło, że postanowiliśmy jeden z czerwcowych weekendów spędzić właśnie w tym miejscu. Faktycznie samo to miejsce wywarło na mnie duże wrażenie. W centralnej części kompleksu znajduje się odnowiony pałac ,wybudowany z inicjatywy niemieckiego fabrykanta. Po obu bokach znajdują się budynki gospodarcze, datowane na podobny okres czasowy, co wspomniany wcześniej pałac. Po prawej stronie, patrząc od frontu pałacu znajdują się ruiny browaru, który zaprzestał działalności w 1916 roku. Następnie, po tej samej stronie, znajduje się budynek, który tak naprawdę skusił mnie do przyjazdu w te okolice. Znajduje się tam bowiem browar, który nie jako przywrócił w tamtejsze okolice, po dziesiątkach lat, piwowarstwo. Browar rozpoczął swoją działalność z początkiem maja, tego roku. Zamysł jak i samo wykonanie nie budzą mojego zastrzeżenia, albowiem, już samo przekroczenie progu tejże restauracji może wzbudzić nie kłamany aplauz. Cztery unitanki, który każdy liczy sobie po sześć hektolitrów, zostały zainstalowane w przeszklonym pomieszczeniu znajdującym się tuż przy głównym wejściu do budynku. Dalej jest jeszcze ciekawiej. Na wejściu do restauracyjnej sali, wita nas warzelnia o wybiciu trzech hektolitrów, pochodząca od renomowanego, niemieckiego producenta Joh Albrecht. I prawdę mówiąc, na tym powinienem zakończyć opis wspomnianej knajpy. Czemuż to? Albowiem od tego momentu nic dobrego tam mnie nie spotkało. Główna sala restauracji a zarazem jedyna jaką dysponuje browar, przypomina do złudzenia fabryczną hale. Surowa aranżacja wnętrz wraz z fatalną akustyką panującą we wnętrzach lokalu, niestety koszmarnie odbija się na pierwszej ocenie tego miejsca. Dodatkowo, zamiast zafundować gościom odrobinę wytchnienia, restauracja uraczyła nas ryczącą na cały regulator plastikową muzykę. Jednak to jeszcze nie wszystko. Każdy, kto będzie miał chęć na obcowanie z wykwintną kuchnią, obejdzie się smakiem. Na próżno szukać w tamtejszym menu, doskonałej polskiej kuchni bądź też czeskiej lub niemieckiej. Zamiast tego zaserwowana mu będzie pizza, burgery bądź też smażona kiełbasa. Jako, że tego dnia nie mieliśmy ochoty na wieczerzę w stylu włoskim bądź amerykańskim, zdecydowaliśmy się jedynie na smażoną kiełbaskę, która okazała się niestety wyrobem wędliniarskim trzeciego gatunku. Może chociaż na piwo warto tam wstąpić? Teoretycznie tak, w praktyce może być różnie. Tego dnia browar serwował cztery gatunki piwa. Jasne (12,5blg), Ciemne (12,2blg), Pszeniczne (12,6blg) oraz Marcowe (13,7blg). Niestety, mimo pięknego wyglądu, piwa te nie niosły ze sobą nic godnego. Wszystkie piwa okazały się pozbawione przewodnich cech. Naszym skromnym zdaniem piwa te po prostu okazały się niedoleżakowanymi piwami. Wodnistość oraz nikły aromat potęgował nasze rozgoryczenie. Zamiast cieszyć się z nowego, piwnego miejsca, ponownie musiałem ubolewać nad naszym rodzimym piwowarstwem. Zasmucające. . . Pszeniczny Pan . Czerwony Baron . Od lewej: Jaśnie Książę i Marcowa Dama . Ruiny starego browaru Wyświetl pełny artykuł
  19. Z okazji Międzynarodowego Dnia Piwa i Piwowarów zaserwuję wam garść informacji o piwie w stylu dość rzadko spotykanym na naszym rynku. Piwie, które ma amerykański rodowód, lecz nie ma w nim ani grama tak modnego ostatnio chmielu z nowofalowych odmian … Czytaj dalej → Post Piwo tygodnia: Anchor Steam Beer pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  20. Pracownia Piwa i Przyjaciele Jakoś tak wyszło, że ostatnio byłem w Krakowie częściej niż przez parę ubiegłych lat. Już abstrahując od tego, że całkiem przyjemne i cholernie atrakcyjne turystycznie miejsce – krakowska scena piwna rozwija się niesamowicie. Pod koniec lipca przyjaciele Pracowni Piwa z Sekcji Warszawskiej dostali zaproszenie na parapetówę w Tap House. Coś piwna branża skupiona wokół Kufli i Kapsli jest strasznie mobilna, w związku z czym zebrała się silna grupa, która jednogłośnie w demokratycznych wyborach wybrała Elę (spiritus movens KiK) na przewodnika. Oprócz niżej podpisanego stawili się oczywiście Adela z Gotowenapiwo.pl, Bogusia i Kowal ze Smaki-piwa.pl oraz Ania, Mateusz i Arek. Słowem – ciągle te same twarze. Dobrze jest mieć w życiu pewien constans. Kowal zresztą popełnił wpis na temat prapremiery – warto rzucić okiem. Tomek wymęczony pracą, ale dzielnie oprowadzał wycieczkę Parapetówki rządzą się swoimi prawami Z przyzwoitości kronikarza trochę danych – Tap House mieści się na krakowskim Starym Mieście (nie mylić ze Starówką), na ulicy świętego Jana 30. Po mojemu lokalizacja zacna, w zasadzie za każdym razem jak przywiało mnie do tego pięknego miasta bunkrowałem się w bezpośredniej bliskości Starego Miasta lub wręcz na nim. Doturlać się można, a co dopiero dojść. Lokal powstał we współpracy z House of Beer, czego największym świadectwem jest obecność Kuby. Fachura człowiek, barman urodzony, doskonale to rokuje na przyszłość. Świeżynki przy kranach szybko nabędą odpowiednich szlifów Skoro już jestem przy kranach – jest ich 20, z czego dwa są w istocie pompami. Co zamierza z nich płynąć? Oprócz oczywiście piw Pracowni Piwa będą lane piwa z browarów zaprzyjaźnionych oraz oczywiście przedstawicielstwo zagranicy. Zacnie. Dodatkowo został zastosowany podział na dwie strefy termalne – 12 i 6 stopni Celsjusza. Krany jeszcze czekają na piwo A tu już pełny ogień Co zrobiło na mnie największe wrażenie za pierwszym podejściem? Piwnice. Po ich otwarciu Tap House będzie miał 340 metrów kwadratowych powierzchni (mniej więcej po równo na oba poziomy) i ZAJEBISTY klimat. Zresztą rzućcie okiem na zdjęcia. Biała dama to to nie jest, musi co Kowal Lokal ewidentnie trafiony w punkt pod Pracownię Piwa Na razie magazyn oraz w trakcie prac, ale mówię Wam – będzie rockerka Kilka dni do przodu i mamy oficjalne otwarcie. Stwierdziłem, że nie może mnie zabraknąć. Tym razem Sekcję reprezentowałem ja oraz przebywająca na wakacjach u rodziców Ela. Nota bene jestem pod wielkim wrażeniem jak w ciągu niewiele ponad roku nabyła dodatkowej wiedzy, znajomości i szacunku w piwnym świecie i branży. KiK ma niebywałe szczęście, że działają tam właśnie Ela oraz Paweł Leszczyński. Ale wracając do meritum. Byłem pewien, że przychodząc punkt 18 jeszcze mało kto będzie w lokalu. Błąd. Kolejki były już przed otwarciem. Na ścianach wiszą prace Nice Doe, autorki etykiet Pracowni Piwa. W drodze do baru gustowna grafika obrazująca historię piwa, zaś sam bar schludny i nieprzekombinowany. Ustrzeżono się pułapki uwalenia ścian pierdoletami (w tym moimi ulubionymi drewnianymi skrzynkami) żeby „nie były puste” i „było modnie”. Jest dobrze. Żarówki Edisona – uwielbiam Obsługa bardzo sprawnie radziła sobie z napływem gości, raz po raz wydając zamówienia. Dodatkowo okazało się, że menadżerem lokalu została znana mi i lubiana Agata, co jest kolejnym plusem. Tego nam właśnie trzeba na tym rynku, ludzi z pasją i sercem do piwa. To właśnie odróżnia lokale z klimatem od maszynek do robienia pieniędzy – ludzie. Ekipa Pracowni Piwa dzielnie pełniła funkcję gospodarzy Tap House ma też prostą i logiczną politykę cenową – połowa objętości za połowę ceny. Podczas premiery panowała wybitna duchota, aczkolwiek jako zmiennocieplny przybysz z planety Reptilion szybko się przystosowałem. Natomiast z tego co mi wiadomo już zostały podjęte kroki mające niwelować wpływ pięknej letniej pogody na mikroklimat lokalu. Czy warto wpaść? Jak najbardziej. Jestem pewien, że nie raz pokonam te kilkaset kilometrów by przejechać się do Krakowa i wypić piwo w zacnym towarzystwie w fachowym i eleganckim lokalu. Start z wysokiego C, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie jeszcze lepiej. Korzystając z okazji – wielkie dzięki dla wszystkich moich czytelników z którymi miałem okazję pogadać To zawsze cholernie pozytywne doznanie. Pracownia Piwa mimo totalnego kieratu w tygodniach poprzedzających otwarcie Tap House stawiła się w komplecie i kapitalnie pełniła rolę rolę gospodarzy wieczoru. A było kogo gościć, ponieważ oprócz całej masy pozytywnych piwnych wielbicieli do Krakowa zameldowali się również świetni ludzie z Zakładu Usług Piwnych, Strefy Piwa, Setki, Szał Piw czy Podgórza. Nie wymieniam z imienia i nazwiska tylko dlatego, że zajęłoby to połowę wpisu. Cholera, lubię tą branżę. Na koniec jeszcze wpis od Jerry Brewery – klik. Rozchodniaczek Wyświetl pełny artykuł
  21. odpowiedzi na pytania z odcinka 45. Co raz gorzej z tym [...] Wyświetl pełny artykuł
  22. 2 sierpnia w Olsztynie odbyła się trzecia już edycja Warmińskiego Festiwalu Dziedzictwa Browarniczego. Impreza odbywa się w trzech miastach: Biskupcu, Olsztynie oraz Braniewie. Ja postanowiłem udać się do Olsztyna, bo przez jakiś czas byłem tam częstym gościem i mam wyjątkowy sentyment do tego miasta. Dodatkowym argumentem był przyjazd rodzinnej ekipy Browaru Widawa, która wraz z Wojtkiem Solipiwko miała zaprezentować premierowe piwo w stylu Rosanke. No właśnie, co to jest to Rosanke? To tradycyjne piwo warmińskich chłopów warzone na czas żniw. Wielosłodowe, z udziałem jęczmienia, pszenicy, owsa i żyta, również w wersjach podwędzanych. Niektóre warianty zawierają przyprawy, gruit a nawet miód i pod tym względem styl ten dopuszcza kreatywność piwowara. Ze stylów zagranicznych najbardziej kojarzące się z Saisonem czy Biere de Garde. A jak wypadło Rosanke w wykonaniu Widawy? Piwo uwarzone zostało we współpracy z Wojtkiem Solipiwko, laureatem zeszłorocznego, pierwszego Warmińskiego Konkursu Piw Domowych (w kategorii Rosanke oczywiście). Młócka, bo taką nazwę otrzymało, charakteryzowała się rubinową barwą i gęstą czapą bardzo trwałej piany. W aromacie lekko karmelowe, w smaku na szczęście nie słodkie, kojarzące się z red ejlem. W posmaku wyczuwalny waniliowy akcent, później zinterpretowany jako diacetyl. Dla sędziów pewnie byłaby dyskwalifikacja, ale w mojej opinii to było niezłe dopełnienie smaku piwa. A jakie inne atrakcje czekały nas na Festiwalu? Oczywiście jak przy każdej takiej okazji mnóstwo spotkań z ludźmi zaangażowanymi w piwowarską scenę. Żałuję, że nie udało mi się spróbować piw od miejscowych fascynatów – Warmiński Browar Parowy częstował piwem „zewnętrznym” natomiast do stoiska Warmińskich Chłopów Bosych, gdzie przeprowadzano gratisową degustację stała permanentna kolejka. Oprócz Widawy na Festiwalu znajdowały się też stoiska Koreba oraz Kormorana. Szkoda, że ten ostatni na swoim terenie przedstawił tylko jedno piwo lane tzn. Warnijskie, które niestety smakowało jak ordynarny słodkawy lager. W tej sytuacji swoje pragnienie do końca wieczora gasiłem rewelacyjnym Liberty Stoutem z Widawy, którego druga warka to wręcz perfekcyjny american stout. Laureatem drugiej edycji Warmińskiego Konkursu Piw Domowych w kategorii Rosanke został Bogdan Markocki, a zwycięskie piwo uwarzone zostanie w Browarze Kormoran. Wieczorem sędziowsko-blogerską ekipą udaliśmy się do Starej Warszawskiej, gdzie mieliśmy okazję spróbować kilku domowych interpretacji Rosanke, a ja wspierałem lokalne piwowarstwo degustując udane Warmińskie Rewolucje. Festiwal przyciągnął spore grono odwiedzających i mam nadzieję, że na kolejnych edycjach uda się zaoferować jeszcze większy wybór piw beczkowych. Zresztą w przyszłym roku powinien już funkcjonować pierwszy w mieście browar restauracyjny. Powód do ponownych odwiedzin Olsztyna będzie na pewno! http://warmia-browarnictwo.pl Wyświetl pełny artykuł
  23. czyli APA z jednego z najmłodszych browarów Czeskiej Re [...] Wyświetl pełny artykuł
  24. W ostatnim okresie czasu można zauważyć coraz częściej pojawiające się na sklepowych półkach piwa z browaru Hardknott Brewery. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że browar jest nastawiony na mikro produkcję. Przekonajcie się sami… Browar Hardknott powstał na dalekich przedmieściach, w dzielnicy przemysłowej, nadmorskiego Millom. Swoje funkcjonowanie rozpoczął w grudniu 2005 roku, w jednym z poprzemysłowych magazynów. Z początku browar warzył na sprzęcie o wybiciu dwóch brytyjskich baryłek, z czasem jednak, po wprowadzeniu butelek do handlowego obrotu, browar zainwestował w warzelnie o wybiciu 10 baryłek. Mimo, że warzelnia pochodzi od brytyjskiego producenta, to już tanki fermentacyjne zostały zakupione u chińskiego wykonawcy. W chwili obecnej browar oferuje swoim klientom dość szeroki wachlarz piw. Dla wielu będzie on jednak dość jednostajny, aczkolwiek wielbiciele brytyjskich styli z pewnością nie będą zawiedzeni. Ofertę nieśmiało otwiera Black IPA (5,6% alk.) oraz Bitter (4,0% alk.). Dalej jest jeszcze przyjemniej. IPA (5,8% alk.), Stout (4,9% alk.), Blonde Ale (4,5% alk.), Red Ale (6,5% alk.) oraz English Porter (3,9% alk.). Jednak to nie wszystko. Browar warzy również bardziej „dojrzałe” piwa. Są nimi Barley Wine w trzech odsłonach (najpopularniejszy ma 12,7% alk.), Imperial Stout w dwóch odmianach (10,2% alk oraz 14,8% alk..) oraz..i tu ciekawostka, Mild, mający 8,1% alk. Złota rada. Planując wyjazd w tamtejsze okolice, warto pomyśleć o odwiedzeniu tegoż browaru. Czemuż to? Zakupy w tamtejszym browarze, to czysta przyjemność. Jeden funt nabiera tutaj innego znaczenia. . . . . Wyświetl pełny artykuł
  25. czyli zobacz jak powstaje recenzja piwa. W ubiegły czwa [...] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.