Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 652
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Wesołych Świąt, Pinta, Stout Owsiany 13,1 Blg, 4,5% Wygląd: Czarne, kompletnie nieprzejrzyste. Piana beżowa, a nawet jasnobrązowa. Szybko redukuje się do korzuszka. Aromat: kawa, gorzkie kakao i biszkopty – pachnie świętami, ale niebanalnie. Wysycenie: umiarkowane do niskiego. Moim zdaniem minimalnie za wysokie. Smak: piwo jest lekkie, zadziwiająco wodniste jak na tak płytkie odfermentowanie. W smaku kwaskowato-goryczkowe. Goryczka średnia do wysokiej. Paloność utrzymuje się długo na końcu języka. Brakuje pełni, małego słodkiego akcentu, na którym można by na chwilę język zawiesić. Odczucie w ustach: z jednej strony przyjemna owsiana gładkość, z drugiej tępa i szorstka goryczka. Ostatecznie dość nieprzyjemne w odbiorze. Wrażenie ogólne: Genialny zapach świątecznej Pinty nie ma niestety poparcia w smaku. Mogło być piwo wybitne, a jest przeciętne. Mimo wszystko liczę na kontynuacje i poprawę w kolejnych warkach, bo ciągle brakuje dobrych stout’ów na naszym rynku. Ocena: 6/10 Wyświetl pełny artykuł
  2. Pora spróbować tarty. Ciasto wyszło kruche i pachnące masłem. Do tego lekko pikantny szpinak z delikatnym, mleczno-kozim aromatem sera, który pod wpływem temperatury stał się miękki i puszysty. Z piwem kolońskim kompozycja bardzo dobra. Czytaj całość na blogu autora
  3. Niby rzecz oczywista, ale okazuje się, że jednak nie dla każdego. Wielu znajomych i nieznajomych pyta mnie ile można „procentów” wycisnąć z piwa domowego. Otóż procentów można wycisnąć tyle, na ile drożdże pozwalają i ile są one w stanie wytrzymać. Po pierwsze drożdże lubią dobrze zjeść, a że drożdże są rodzaju żeńskiego, to lubują się w cukrach, szczególnie tych prostych. Ile im damy cukru, tyle wyprodukują odchodów (czyt. alkoholu i dwutlenku węgla). Oczywiście jedzenie ma też umiar, stąd i alkoholu mogą wyprodukować ograniczoną ilość. Ile? Maksymalna tolerancja alkoholu dla drożdży piwnych to około 12%, ale to wcale nie stanowi ostatecznej granicy. Nic nie stoi na przeszkodzie, by fermentację pierwotną przeprowadzić drożdżami piwnymi, a wtórną drożdżami winnymi. Efekt może być lepiej niż dobry, szczególnie dla tych piwowarów, którzy odnajdują w sobie belgijskie korzenie (Belgowie lubią piwo, ale nie lubią sikać). Dla tych, w których płynie krew północna wymyślono jeszcze mocniejsze piwa. To, że drożdże nie dają rady, nie znaczy, że człowiek nie da. I tak powstał proces wymrażania. W najłagodniejszym wydaniu w ten sposób powstaje styl o nazwie eisbock – z niemiecka koźlak lodowy. Jak się można domyślić, koźlaka owi barbarzyńcy zostawili na mrozie i woda zamarzła, a alkohol został – eureka! W ten sposób można uzyskać piwo o mocy l2, 14%, 16% alkoholu. To jednak pikuś w porównaniu do wyścigu na najmocniejsze piwo świata. Niektórzy piwowarzy, a w szczególności Holendrzy i Szkoci, tak się zapędzili w wymrażaniu, że produkują piwa o mocy 50% i więcej. Niby można, tylko po co. I czy to jeszcze jest piwo? Dla ciekawskich kilka linków: The End of History Dutch Brewery Releases Strongest Beer (60%) in the World P.S. W lodówce czeka na degustację Aventinus Eisbock, zatem wkrótce przekonamy się jaki efekt daje wymrażanie. Wyświetl pełny artykuł
  4. Premiera tegorocznego Championa przewinęła się już przez niemal wszystkie piwne blogi. I nic dziwnego. Oprócz projektu Pinta, to chyba najbardziej wyczekiwana premiera roku. Z wrodzonego lenistwa nie będę powielał opisu i historii tego piwa. Zresztą inni opowiedzieli to znakomicie, choćby Tomek Kopyra czy Bartek ze Smaków Piwa. Przejdźmy do mojej subiektywnej oceny. Bracki Grand Champion Birofilia 2011 – Kölsch Ekstrakt 11,8 Blg, alkohol 5,3% Wygląd: Jasne złoto, krystalicznie czyste. Piana biała, średnioobfita o różnej wielkości pęcherzykach. Szybko opada, ale jej resztki wzorcowo oblepiają szkło. Aromat: w wyższej temperaturze aromat chmielowy, dalej zbożowo-chlebowy, lekko słodowe. Po porządnym schłodzeniu ujawnia się klątwa Browaru Zamkowego, czyli żelazo. Ujawnia się na tyle silnie, że przykrywa skutecznie resztę aromatów. Wysycenie: średnie do wysokiego, pasujące do stylu. Smak: pół-pełny, o wydźwięku słodowym. Po dłuższej degustacji ujawnia się retronosowo, typowy dla stylu, aromat zielonych jabłek. Goryczka średnia, krótka, przyjemna. Odczucie w ustach: na języku gładkie, ale też gryzące w wyniku wysokiego wysycenia. Przyjemne, orzeźwiające. Wrażenie ogólne: Piwo udane i nic ponadto. Taki to styl. Nie znajdziemy w nim większej głębi czy zaskakujących aromatów. Za to idealnie sesyjne – można pić jedno za drugim, nie czując zmęczenia. Gdyby nie było zażelazione i cena była o połowę niższa, to chętnie sięgałbym po nie częściej, a tak, pozostaje mi czekać na Grand Championa 2012. Ocena: 6/10 Pomimo dość krytycznej oceny samego piwa, chylę czoła przed Jankiem Szałą, który znakomitym piwowarem jest. Zwycięstwo w najważniejszym konkursie piw domowych w Polsce, to na prawdę nie lada wyczyn i Janek potwierdził nim, że doskonale zna się na rzeczy. Słowa uznania należą się też Grupie Żywiec – za organizację konkursu. Za to, że podołali temu trudnemu technologicznie piwu. W końcu za oprawę graficzną, piękne szkło i akcję marketingową. W tej kwestii browary regionalne dużo się jeszcze muszą nauczyć od starszego brata. Wyświetl pełny artykuł
  5. Sałatka caprese jest daniem delikatnym, jasnym, pełnym słońca i smaków lata. Takie też powinno być piwo, którym będziemy je popijać. Skojarzenie jest proste. Takim piwem jest piwo pszeniczne, świetny byłby też witbier. U mnie witbier dopiero jest w planach, więc degustujemy pszeniczne. Czytaj całość na blogu autora
  6. Strong Suffolk Vintage Ale – Old Ale Ekstrakt: nieznany, alkohol: 6% Old Ale to tradycyjny angielski styl piwa, które długo leżakuje w dębowych beczkach dla uzyskania specyficznego aromatu piwa dawnego. To jakby powrót do tradycji i przypomnienie aromatów, które niegdyś charakteryzowały chociażby klasycznego londyńskiego portera. Suffolk Strong to mieszanka dwóch klasycznych styli – BPA i Old 5X, z których to drugie leżakuje w drewnianych beczkach przez 2 lata. W czasach, gdy piwu koncernowemu musi wystarczyć kilka tygodni, 2 lata brzmi jak czyste szaleństwo. Sprawdźmy zatem czy Anglicy czasem nie potracili zmysłów. Wygląd: Kolor ciemnobrązowy, niemal nieprzejrzysty, z pięknymi rubinowymi prześwitami. Piana beżowa, gruboziarnista, szybko opada do zera. Aromat: w pierwszym momencie czuć czekoladę, karmel i orzechy. Z czasem do głosu dochodzą estry – suszone śliwki i rodzynki. Wysycenie: umiarkowane, wyważone. Smak: słodowe, pełne, ale też lekko kwaskowate, winne. Doskonale wyczuwalny „dębowy” aromat beczki, przypominający nieco whisky. Goryczka średnia, szorstka, lekko garbnikowa – zadziwiająco pasuje mi tym piwie, kojarząc się z niektórymi gatunkami wina. Aromaty chmielowe obecne gdzieś na dalekim planie, ledwo wyczuwalne. Alkohol narzuca się nieco, co mi osobiście przeszkadza. Odczucie w ustach: na języku gładkie, lecz w gardle garbnikowo gryzące. Piwo z pazurem, raczej nie dla miłośników umiarkowania i grzeczności. Wrażenie ogólne: Bardzo smaczne piwo o wielkim bogactwie aromatów. Znakomicie czuć tutaj wpływ leżakowania w dębowych beczkach. Wprowadza ono klimat częściej spotykany w winach, niż w piwie. Są estry owocowe, jest też przyprawowa ostrość i cierpkość. Mi to bardzo odpowiada. A co mi przeszkadza? Głównie nietrwała piana i zbyt mocna alkoholowość. Gdyby nie to, piwo mogło by być wybitnym. Ocena: 8/10 Wyświetl pełny artykuł
  7. Dzisiaj kontynuuję serię piw wędzonych. Tym razem na tapetę trafiły dwie nowości z polskiego browaru kontraktowego Pinta. To chyba pierwsze polskie komercyjne piwa dymione od czasu legendarnego Grodziskiego. Przyznam, że wiele się po nich spodziewam, a przede wszystkim liczę na to, że znajdą swoich fanów i utrzymają się na rynku. Nie ma nic lepszego na jesienną chandrę, niż porządny dymiony koźlak. Do koźlaka dostajemy w pakiecie jego słabszego brata, który powstał „z trzecich wód”, czego nie ukrywają sami pomysłodawcy. I słusznie, nie ma się czego wstydzić. Przecież w tradycji piwowarstwa leży robienie kilku piw w jednej serii – od najmocniejszego do najbardziej rozwodnionego. Tak robiono dawniej i tak robi się do dziś, żeby wspomnieć piwa trapistów czy szkockie 80/70/60 szylingów. Podymek Ekstrakt: 9Blg, alkohol: 3% Wygląd: Kolor ciemno-miedziany, jasnobrązowy, idealnie klarowne. Piana biała, skromna pomimo burzliwego nalewania, szybko opada. Słaby punkt tego piwa. Aromat: przyjemne połączenie karmelu i wędzonki. Oprócz tego aromat herbatników i chleba typu pumpernikiel. Gdybym nie znał parametrów tego piwa, spodziewałbym się czegoś bardziej pełnego w smaku. Wysycenie: umiarkowane do średniego, dobrze dobrane. Smak: lekko słodowy, lekko kwaskowaty, z wyraźnie zaznaczoną goryczkową końcówką. Zadziwiająco, według mnie, to właśnie goryczka stanowi o smaku tego piwa. Odczucie w ustach: nie ma co się oszukiwać, Podymek jest piwem wodnistym, choć stosunkowo pełnym jak na swoje parametry. Relatywnie silna goryczka powoduje szorstkość na języku. Wrażenie ogólne:Jeśli ktoś poszukuje leciutkiego piwa, dobrze gaszącego pragnienie, to się nie zawiedzie. Podymek zdecydowanie nie jest piwem dla miłośników piw pełnych. Szczerze przyznam, że spodziewałem się kiepskich popłuczyn po mocniejszym bracie, a okazało się, że to piwo ma pazur. Jest wędzone, słodowo-kwaskowate, z silną goryczką. Nie powala, ale mi smakuje. Ocena: 6/10 Jak w dym – koźlak podwędzany Ekstrakt: 16,5Blg, alkohol: 6,9% Wygląd: Kolor ciemno-brązowy, klarowne. Piana beżowa, pojawia się tylko na sekundę. Aromat: typowy dla koźlaka – suszone śliwki, ciemny karmel. Do tego delikatna paloność i naprawdę lekko zaznaczony aromat wędzonki. Chociaż może moje zmysły są lekko przytłumione po Podymka. Radykałowie przyczepią się pewnie do pewnej owocowości, a ja ją lubię i koźlaki lekko „ejlowe” należą do moich ulubionych. Wysycenie: umiarkowane do średniego, bardzo przyjemne. Smak: zdecydowanie słodowy, ale też delikatnie kwaskowaty. Finisz subtelnie goryczkowy, dobrze zrównoważony. Aromatów chmielowych oczywiście brak. Rozgrzewająca moc alkoholu wyczuwalna, lecz dobrze ukryta. Odczucie w ustach: gładkie, pełne. Wrażenie ogólne:Piwo nie jest idealne, ale zdecydowanie trafia w mój gust. Pełne, słodowe, rozgrzewające, bogate w smak i aromat. Umiarkowana wędzonka, wiadro karmelu i lekka paloność, uzupełniona o aromat suszonych śliwek. Można się powoli, z przyjemnością, delektować. Ocena: 7,5/10 Wyświetl pełny artykuł
  8. Spezial Rauchbier – Classic Rauchbier Ekstrakt: nieznany, alkohol: 4,6% Piwosze dzielą się na miłośników wędzonki i tych, którzy do piw dymionych jeszcze nie dorośli. Ja należę do tej pierwszej grupy i zawsze ze smakiem sięgam po wędzone przysmaki. A jak się wytwarza takie piwo? Po prostu w zasypie musi się znaleźć słód wędzony, czyli słód suszony w tradycyjny sposób, w słodowniach opalanych drzewem (zwykle bukowym). Dawniej najprawdopodobniej wszystkie piwa były „wędzone”, bo tylko tak umiano wysuszyć słód. Dzisiaj takie piwo to niestety rzadkość. Jedynie w niewielkim niemieckim Bambergu tak umiłowano piwa dymione, że po dziś dzień wytwarza się ich całkiem sporo. Dość powiedzieć, że miasto jest mekką piwoszów, szczególnie tych z grupy pierwszej. Dzisiejsze piwo, to jeden z przedstawicieli Bamberskiej wędzonej szkoły piwowarstwa. Zatem zaczynamy. Wygląd: Kolor miedziany, idealnie klarowne. Piana biała, średniej faktury, szybko opada. Aromat: w pierwszej kolejności czuć przede wszystkim wędzonkę. Gdy zmysły się oswajają, do głosu dochodzą aromaty słodowe – chlebowość i karmel. Całość bardzo ładnie się równoważy. Wysycenie: wysokie, przyjemne. Smak: dość pełny, słodowy. Goryczka symboliczna, delikatnie i miło podkreśla słodowy charakter piwa. Odczucie w ustach: gładkie, ale gryzące od wysokiego nagazowania. Było by przyjemniejsze, gdyby piwo miało niższe wysycenie Wrażenie ogólne: Doskonałe piwo dla miłośników piw dymionych. Wędzone wyraźnie, ale nie przytłaczająco. Bardzo dobrze zrównoważone. Aromat wędzonki uzupełniony jest słodową pełnią i delikatnym goryczkowym finiszem. Czego chcieć więcej. Po prostu świetne piwo sesyjne. Gdyby jeszcze miało lepszą pianę, mogło by konkurować z Marzen’em z Schenkerli. Ocena: 7,5/10 Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.