
Pierre Celis
Members-
Postów
4 691 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
[Lepsze piwo] TOŻSAMOŚĆ CHMIELU CZYLI THE HOP AROMA COMPENDIUM
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Księga aromatów chmielu czyli The Hop Aroma Compendium lub Das Hopfenaromabuch dostępna jest od kilku miesięcy w języku angielskim i niemieckim. Autorzy opisali 48 najważniejszych i najciekawszych gatunków chmielu z Europy, USA i Australii. Innowacyjnością tej książki jest sposób, w jaki to zrobili. Nie koncentrowali się na technicznych kwestiach zawartości alfa-kwasów, beta-kwasów, myrcenu, kohumulonu itp. Do poszczególnych rodzajów chmielu podeszli od strony aromatycznej, zapachowej i smakowej. Chmiele bukietotwórcze Każdy gatunek ma swoje własne, niepowtarzalne cechy aromatyczne, które w określony sposób wpływają na odbiór gotowego piwa. Niektóre tradycyjne odmiany są powszechnie dobrze znane. Ostatnio jednak pojawiły się tzw. flavour hops czyli chmiele bukietotwórcze, które cieszą się ogromnym powodzeniem wśród minibrowarów amerykańskich i już zaczynają być stosowane w Europie, w tym również u nas. To właśnie amerykańskim craft-brewers zawdzięczamy zupełnie inne spojrzenie na chmiel. Odrzucili oni klasyczną, europejską wizję chmielu, według której roślina ta to jedynie przyprawa będąca źródłem goryczki i pospolitego aromatu. Amerykanie odkryli lub stworzyli przeróżne odmiany o tak fantazyjnych, często owocowych, kwiatowych, ziołowych aromatach i smakach, jakie w Europie nie występowały w piwie od czasów średniowiecza. Ukuli oni pojęcie flavour hops, które odnosi się do złożonej kompozycji aromatów, smaków i odczucia w ustach. Dostrzegli w chmielu nie tylko procentowe wartości goryczkowo-aromatyczne, ale nadali mu niepowtarzalnej tożsamości aromatyczno-smakowej. Tożsamość chmielu Próba identyfikacji chmielu powierzona została najlepszym sommelierom piwnym i perfumiarzom, którzy za zadanie mieli sensorycznie scharakteryzować każdy z badanych gatunków chmielu. Wcześniej chmiele te rozpuszczone zostały w czasie 30 minut w wodzie o temperaturze 20 stopni C. Dodatkowo uwarzonych zostało w identyczny sposób 48 testowych piw zawierających jedną z odmian chmielu. Chmiel jest niezwykle bogatą aromatycznie rośliną, a chmiele bukietotwórcze dostarczają wyjątkowo dużo doznań aromatyczno-smakowych. Autorzy książki podjęli więc również próbę określenia i ujednolicenia terminologii związanej z opisem aromatów chmielowych. Ponad 80 różnych skojarzeń podzielili na 12 grup deskryptorów. Testerzy musieli ocenić intensywność występowania danych deskryptorów zarówno w wyciągu wodnym jak i gotowym piwie. Efektem ich pracy jest zarówno słowny opis jak i diagram pajęczynowy wizualizujący profil aromatyczno-smakowy badanych odmian chmielu. Książka skierowana jest w pierwszej kolejności do piwowarów, którzy dzięki niej mogą lepiej i bardziej świadomie kreować swoje piwa, skomponować ostateczny profil chmielowy, a tym samym używając nowych odmian chmielu zaskoczyć niebanalnym charakterem swojego piwa. Na pewno skorzystają na niej również osoby parające się degustacją piwa. Książka ta pozwoli im lepiej zrozumieć istotę aromatów chmielowych i wzbogaci ich słownictwo i odczucia. Deskryptor Asocjacja mentol mięta, melisa, szałwia, metaliczny, kamfora herbata herbata zielona, rumiankowa, czarna zielone owoce gruszka, pigwa, jabłko, agrest, drożdże winiarskie, eter cytrusy grapefruit, pomarańcza, limetka, cytryna, bergamotka, palczatka cytrynowa, imbir zieleń trawa, liście pomidora, zielona papryka warzywa seler, por, cebula, karczochy, czosnek, czosnek niedźwiedzi śmietankowo-karmelowy masło, czekolada, jogurt, piernik, miód, śmietana, karmel, toffi, kawa drewno tytoń, koniak, barrique (dębowa beczka na wino), siano, skóra, tonka (fasola), przytulia (marzanka), kadzidło, mirra, żywica przyprawy/zioła lubczyk, pieprz, chilli, curry, jałowiec, majeranek, estragon, koper, lawenda, anyż, lukrecja, koper włoski czerwone jagody cassis (syrop z czarnej porzeczki), jagody, maliny, jeżyny, truskawki słodkie owoce banan, arbuz, melon, brzoskwinia, morela, marakuja, liczi, suszone owoce, śliwka, ananas, białe żelki kwiaty kwiat bzu czarnego, kwiat rumianku, konwalia, jaśmin, kwiat jabłoni, róża, pelargonia Czytaj całość na blogu autora -
29 września będzie dniem, kiedy po raz pierwszy w Polsce piwni blogerzy zjadą do Poznania, by podyskutować o piwie, piwowarstwie i oczywiście piwnych blogach, ich stanie obecnym i perspektywach rozwoju. Właśnie ukazał się program zjazdu. Jak widać będzie trochę wykładów, trochę dyskusji, trochę degustacji i okazja do osobistego poznania się nawzajem. Czytaj całość na blogu autora
-
Mówią o nich kolaboranci. Spotykają się w Chrząstawie Małej, by knuć plany podboju piwnego świata. Po cichu, podstępnie układają tajne receptury, by po jakimś czasie gotowy produkt przemycić do najlepszych lokali w kraju. Tak też było z Rekinem, bohaterem dzisiejszego programu. Chociaż o jego istnieniu wiedzieli tylko wtajemniczeni i cały jego zapas znikł tak szybko jak się pojawił, mi udało się tajnymi kanałami zdobyć kilka jego próbek. Zatem już za chwileczkę sprawdzimy co kryje się w tej niepozornej szklanej butelczynie. Tymczasem jeszcze słów kilka o sprawcach zamieszania. Tomasz Kopyra i Wojciech Frączyk – to oni podjęli rękawicę i dołączyli do małej polskiej piwnej rewolucji. Pierwszy z nich, to uznany piwny bloger, felietonista, a przede wszystkim utalentowany piwowar domowy z długim stażem. Drugi – restaurator, fanatyk dobrego piwa, od wiosny tego roku właściciel browaru restauracyjnego. Połączenie wiedzy Tomka z Wojtkowym zamiłowaniem do eksperymentów zaowocowało kilkoma ciekawymi recepturami, które przerodziły się w nowatorskie na polskim rynku piwa. Pierwszy był Kruk (american stout), po nim pojawił się Shark (american pale ale), a dosłownie kilka dni temu światło dzienne ujrzał Borsuk (smoked porter). Piwa bezkompromisowe i co najważniejsze, bardzo udane. Gdzie się tylko pojawią, sieją niezły zamęt i znikają w mgnieniu oka. Mam nadzieję, że to dopiero początek dłuższej współpracy duetu Kopyra&Frączyk. Shark – american pale ale(?) Skład: woda, słody: pale ale, monachijski, pszeniczny, zakwaszający, oraz chmiele: Chinook, Citra, Cascade. Drożdże US-05. Ekstrakt 11,6Blg, alkohol 4,9% Wygląd: jasnozłote, opalizujące. Piana śnieżnobiała, niezbyt obfita, ale utrzymuje się dzielnie w postaci korzuszka. Aromat: słodkich owoców – mango, brzoskwini, nieco dojrzałego banana. Poza tym żywiczny, sosnowy. Przyznam, że tego się nie spodziewałem. Zaskoczenie jest na pewno na plus. Wysycenie: umiarkowane do niskiego, dobrze dobrane. Smak: zdecydowanie chmielowy, wytrawny. Bardzo szybko do głosu dochodzi potężna, żywiczna, długo utrzymująca się na tyłach języka goryczka. Odczucie w ustach: no cóż, dość ekstremalne. Mało treściwe, na początku delikatnie szczypiące od wysycenia, ale już po chwili szorstkie i cierpkie od goryczki. Wrażenie ogólne: Po prostu “Extremly hopped sunny ale”. Genialne w aromacie, ekstremalne w smaku. Agresywne i ostre. Nie wiem co autorowie mieli na myśli i czy udało im się to osiągnąć, ale mi się to piwo podoba. Nieco większa treściwość mogłaby złagodzić nieco goryczkę, ale czy to zrobiło by temu piwu lepiej? Chyba nie. Napiszę jeszcze o czymś o czym zwykle nie wspominam, mianowicie o oprawie graficznej. Moim zdaniem jest wzorcowa. Etykieta ładna, czytelna i przyciągająca uwagę, ale przede wszystkim z kompletem informacji. Po lekturze od razu wiemy czego się spodziewać w środku. Życzyłbym sobie, by inni też poszli tą drogą. Ocena: 7/10 Wyświetl pełny artykuł
-
[Kuchnia Piwowarki Agi] Jajka po benedyktyńsku i hefe-weizen
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Pozostanę jeszcze chwilę w letnich, ciepłych klimatach. Dla wielbicieli piwa pszenicznego w stylu hefe-weizen polecam szybkie, proste danie, które świetnie pasuje właśnie do takiego piwa. Czytaj całość na blogu autora -
[Lepsze piwo] Miodowy i Nieklarowny Krakowiak z Wąsoszy
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Krakowiak Miodowy i Nieklarowny to dwa nowe piwa z Browaru Południe. Kiedyś browar ten nazywał się GAB i założony został przez Jana Kowalskiego w swoim gospodarstwie rolniczym. Rok temu przejęła go spółka cywilna Browar Południe z Krakowa, która postawiła na marketing regionalny. Wizualizacja kojarzy się z Krakowem, a mnie w wielu detalach nawet z Krakowskim Kredensem. Królewska korona, rysunek Barbakanu z Bramą Floriańską i napis "Galicyjska sztuka warzenia piwa" ma konsumentom kojarzyć się wyłącznie z dawnym, królewskim Krakowem. Ale browar jest w Wąsoszy pod Częstochową - wiadomość ta została na wszelki wypadek przemilczana, bo to województwo śląskie, nie małopolskie. Nie wiem co ma sugerować data 1905, ale na pewno nie jest to data założenia browaru, który ma raptem niecałe 20 lat. Na kontretykiecie też dominuje Galicja i Austro-Węgry, i tylko jedno lakoniczne i nikomu nic nie mówiące zdanie o tradycjach browarniczych "na terenach, gdzie warzy się piwo z wody jurajskiej", ma nawiązywać do prawdziwego pochodzenia browaru. Jednym słowem regionalna ściema w urzekającej oprawie. Szkoda, bo to wypaczenie idei piw regionalnych, piw mających swoją ojczyznę, swój lokalny smak. Właśnie, smak. Ale po kolei. Oba piwa są rzeczywiście mętne, dobrze więc osad z dna butelki przed przelaniem wymieszać. Mam wrażenie, że Krakowiak Nieklarowny stanowił bazę dla Miodowego, oba piwa mają bardzo podobną goryczkę i budowę słodową - nieco pustą. Nieklarowny ma jednak dużo słabszą i krótszą pianę i wątły aromat chmielowy. Aromat Miodowego jest przyjemny, miodowy w tonacji wielokwiatowej i gryczanej. Piana u Miodowego jest solidna, obfita, trwała ale piwo jest słodkie, a goryczka bardzo ściągająca, tępa, choć złagodzona słodyczą miodu. Nieklarowne ma trochę mydlany niczym niewyróżniający się smak i również lekko ściągającą goryczkę. Jednym słowem przykuwająca wzrok oprawa w stylu vintage i pospolity smak. Czytaj całość na blogu autora -
AleBrowar serwuje nam kolejny nowy na polskim rynku styl piwny. Tym razem jest to amber ale, czyli styl popularny za oceanem, traktowany tam jako łagodniejsza i słodsza alternatywa dla mocno chmielonych piw typu AIPA czy nawet APA. Amber Ale to piwo w kolorze bursztynu, karmelowo-kwiatowo-owocowe w aromacie, o średniej lub nawet średnio-wysokiej treściwości. Nachmielone raczej oszczędnie (szczególnie jeśli chodzi o goryczkę), choć często można spotkać odstępstwa od normy. Po tym jak Polacy oswoili się nieco z mocno chmielonymi IPA/AIPA, takie piwo musiało się po prostu pojawić na naszym podwórku. I dobrze. Piwna rewolucja nie zna granic, a przede wszystkim nie znosi nudy. Amber Boy – american amber ale Skład: woda, słody: pale ale, pszeniczny, wiedeński, Carared, Carapils, oraz chmiele: Cascade, Columbus, Willamette. Ekstrakt 12Blg, alkohol 5%, 30 IBU Wygląd: jak herbata z miodem i cytryną – mętne, jasnobrązowe. Piana niezbyt obfita, koloru złamanej bieli, szybko opada, ale dzielnie utrzymuje się w postaci korzucha. Aromat: chmielowy – trawiasty i żywiczny, nieco mniej owocowy. Niestety dobrze wyczuwalne także fuzle (rozpuszczalnik) oraz lekkie utlenienie (karton). Wysycenie: niskie, właściwe. Smak: przede wszystkim silnie chmielowy, podszyty lekkim karmelem i symbolicznie zaznaczoną słodowością. Goryczka średnia do wysokiej, nieco ściągająca, długo utrzymująca się na języku. Zupełnie nie zgadza się ze stylem. Odczucie w ustach: niska do średniej pełnia i dominująca goryczka. Ogólnie szorstkie, cierpkie. Wrażenie ogólne: Trudno mi jest ocenić to piwo. Z jednej strony nowatorskie, odważne, rewolucyjne i za to należy się pochwała. Z drugiej wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Wady w aromacie, niezbyt udana i przesadzona jak na styl goryczka (Amber Ale to nie IPA!). Do tego brak jakiegokolwiek balansu. Pozostaje powiedzieć – chłopaki, życzę wam najlepiej, ale popracujcie jeszcze nad tym piwem. Ocena: 4.5/10 Wyświetl pełny artykuł
-
Pewnie niektórym obił się już o uszy belgijski Instytut Jakości Mode Selection. Większość polskich wódek ma Wielkie Złote Medale tego instytutu, a i od czasu do czasu jakieś piwo zdobywa jego wyróżnienia. Monde Selection to jednak instytucja naukowa, która bardziej bada piwo (i inne artykuły) niż je porównuje w bezpośredniej rywalizacji. Brussels Beer Challenge to zupełnie nowa inicjatywa, a raczej międzynarodowy konkurs piw, który powstał w celu promowania różnorodności piwnych stylów oraz umocnienia pozycji Belgii jako piwnego ośrodka o międzynarodowym znaczeniu. Pierwsza edycja konkursu odbędzie się od 2 do 4 listopada, a piwa zgłaszać można do 5 października. Organizator czyli belgijska agencja gastronomiczna Vinopres ustaliła wpisowe w wysokości 165 €. Konkurs odbędzie się w 50 kategoriach, w tym kilkunastu belgijskich. Ale najciekawszą i najtrudniejszą może być kategoria ostatnia. Nie ma ona żadnych predefiniowanych parametrów, a jej nazwa brzmi: Moje Piwo. Więcej: http://www.brusselsbeerchallenge.com/ Czytaj całość na blogu autora
-
[piwolog] Sweet Cow, czyli coś słodkiego od Alebrowaru
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Pod koniec wakacji AleBrowar rozszerzył swoją ofensywę o dwa nowe produkty i nie jest to bynajmniej ostatnie słowo tego browaru kontraktowego. Tym razem pojawiły się dwa całkowicie nowe na naszym rynku style piwne – sweet stout oraz (american) amber ale. Dzisiaj na tapetę biorę pierwsze z nich, o bardzo wdzięcznej nazwie Sweet Cow. Piwo w stylu sweet, czy też milk stout. Słowo “milk” nie stoi tutaj przypadkiem, bo charakterystyczną cechą “słodkich” stoutów jest dosładzanie laktozą. Cukier mleczny ma tą właściwość, że nie jest trawiony przez drożdże. Dzięki temu można uzyskać słodycz w piwach “żywych”, czyli takich, które nie zostały poddane zabiegom utrwalania (pasteryzacji, mikrofiltracji, itp.). Sweet stout z założenia ma być piwem łagodniejszym w odbiorze od innych stoutów. Laktoza dodaje mu pełni i sprawia, że paloność nie jest odbierana tak intensywnie jak na przykład w dry stoucie. Ja sam raz podchodziłem do tego stylu w swoim domowym browarze. Niestety efekty były poniżej oczekiwań. Sprawdźmy jak się ta sztuka udała AleBrowarowi. Sweet Cow – sweet stout Ekstrakt 12Blg, alkohol 5% Wygląd: czarne, pod światło nieprzejrzyste. Piana beżowa, bardzo niska i szybko znika. Aromat: słodka kawa z nutką gorzkiej czekolady i toffi. Nieskomplikowany, aczkolwiek smakowity. Wysycenie: niskie, idealnie dobrane. Smak: początkowo słodki, ale już po chwili do głosu dochodzi stosunkowo wysoka goryczka od słodów palonych. Odczucie w ustach: mała treściwość, brak bąbelków i przyjemna goryczka. Ironicznie przypomina zimną mocną gorzką kawę. Wrażenie ogólne: Bardzo dobry sweet stout, choć niekoniecznie łatwy w odbiorze. Jeśli ktoś szuka słodkiego łagodnego piwa w stylu polskich ciemnych lagerów może się srogo zawieść. Sweet Cow to raczej coś dla miłośników delikatnie posłodzonej kawy – bardzo aromatycznej i przesmacznej. Ocena: 7/10 Wyświetl pełny artykuł -
[Lepsze piwo] Podsumowanie II Brackiego Konkursu Piw Domowych
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Poniższy tekst ukazał się na stronie internetowej PSPD: http://www.pspd.org.pl/pagesnews/ii-bracki-konkurs-piw-domowych-podsumowanie W ostatni weekend Bracki Browar Zamkowy w Cieszynie był po razu drugi miejscem Brackiego Konkursu Piw Domowych, który odbywa się w jednej tylko kategorii porteru bałtyckiego. Do konkursu zgłoszonych została rekordowa ilość 35 piw. Eliminacyjnej selekcji, a następnie wyboru najlepszego porteru podjęło się pięciu certyfikowanych przez PSPD sędziów. U boku czterech już doświadczonych jurorów Dariusza Doroszkiewicza, Tomasza Kopyry, Jacka Materskiego i Piotra Wypycha bardzo udane pierwsze szlify sędziowskie zebrał Czesław Dziełak. W piątkowy wieczór komisja dokonała wyboru 12 najlepszych piw do rundy finałowej. O poziomie piw finałowych zaświadczyć może czysta statystyka. Średnia ocen wszystkich dwunastu piw wyniosła 34,5 pkt na 50 możliwych. Punktacja taka oznacza górne granice piw dobrych (37-30 pkt) w interpretacji: "dobre piwo powyżej średniej". Wśród tych co najmniej dobrych piw jedno okazało się jednak bezkonkurencyjne. To Porter z Mikro Browaru Podgórz prowadzonego przez Łukasza Jajecznicę. Żaden z pięciu sędziów nie przyznał jego piwu mniej niż 43 punkty i każdy z osobna ocenił jego porter najwyżej. A Łukasz do końca nie był pewny czy wysyłać piwo na konkurs, czy nie. Teraz na pewno nie żałuje. Łukasz jest już zresztą doświadczonym piwowarem, to nie pierwsza jego nagroda w kategorii porter bałtycki. Zupełnie inaczej jest z Waldemarem Pitalą, zdobywcą drugiego miejsca. Przygodę z piwowarstwem domowym zaczął ledwie rok temu. Wtedy w grudniu uwarzył swój porter i wysłał go do Cieszyna. 39,8 punktów jakie za niego zdobył świadczą o niezłej ręce do warzenia. Laureat trzeciego miejsca również jest młodym stażem piwowarem. Jerzy Miler, ojciec Andrzeja - tegorocznego Grand Championa z Żywca, tylko "małymi punktami" pokonał czwartego Jacka Stachowskiego, ale dzięki temu trafił na podium. Szczęśliwie się złożyło, że Łukasz i Jerzy byli w Cieszynie, mogli więc osobiście odebrać dyplomy za swoje piwa. Kto w ostatni weekend był w Cieszynie na pewno nie żałuje. Bracka Jesień jest imprezą znacznie mniejszą niż Festiwal Birofilia, ale zawsze bardzo udaną. Ogromnym powodzeniem cieszyło się zwiedzanie Brackiego Browaru Zamkowego. A trasa z latarką w dłoni i kaskiem na głowie dostarczała dodatkowego dreszczyku emocji. Dobrego piwa oczywiście nie zabrakło, a warto podkreślić jeszcze jeden fakt: W Cieszynie oprócz Brackiego i cieszyńskiego Porteru dostępne były piwa takich komercyjnych przedsięwzięć jak Pinta, Artezan, AleBrowar i Kopyra&Frączyk z Browaru Widawa. Wszystkie one wywodzą się z idei piwowarstwa domowego i w każdym z tych przedsięwzięć główną rolę odgrywają piwowarzy domowi i członkowie PSPD. Nie jest to oczywiście warunek, by móc warzyć dobre piwo, ale warto taki fakt odnotować. Czytaj całość na blogu autora -
[piwolog] Trzej Książęta – pszeniczny, ciemny i czerwony
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
“Piwna kultura w Polsce nie istnieje? My uważamy, że to nieprawda, ale pewnie zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że jest jeszcze wiele do zrobienia w tej kwestii…”. Tymi słowami rozpoczyna się list wieńczący przesyłkę, jaką piwni blogerzy otrzymali od Kampanii Piwowarskiej. Przesyłkę starannie przygotowaną i pięknie opakowaną, w której oprócz trzech nowych piw Książęcych znalazłem dedykowane szkło do każdego z nich oraz podstawki z informacjami o każdym stylu i sposobie jego serwowania. Nie powiem, wszystko to zrobiło na mniej zdecydowanie pozytywne wrażenie. KP próbuje edukować i jeśli chodzi o oprawę robi to w sposób wzorowy. Z tym większą niecierpliwością czekam aż piwo schłodzi się do sugerowanej temperatury, by przystąpić do jego degustacji. Zaczynam od pszenicznego, jako najlżejszego i najmniej oddziałującego na kubki smakowe. Książęce złote pszeniczne – Weizen/Weissbier Ekstrakt 12Blg, alkohol 4,9% Skład: woda, słód pszeniczny i pilzeński, słody karmelowe, syrop cukrowy, chmiel goryczkowy i aromatyczny. Wygląd: smakowity, jasno pomarańczowy. Piwo jest idealnie mętne (nawet w butelce), a piana biała i niezbyt obfita, chociaż korzuszek utrzymuje się dzielnie do końca. Aromat: w ślepej próbie nie zgadłbym, że to piwo pszeniczne. Jest nieco chmielu na solidnej bazie słodowej, a gdzieś tam daleko majaczy goździk. A może ten goździk to autosugestia? Wysycenie: wysokie, nieco szorstkie, jak w wodzie gazowanej. Smak: słodowy i landrynkowy, jakby ktoś dodał sztucznego aromatu. Brak typowej dla piw pszenicznych kwaskowatości. Goryczka śladowa, właściwa. Odczucie w ustach: średnia treściwość, mdły smak i szorstkie wysycenie. W zasadzie nic przyjemnego. Wrażenie ogólne: Książęce pszeniczne nie jest piwem pszenicznym! To jakiś mdły wynalazek o nieco sztucznym smaku i nieprzyjemnym wysyceniu. Jedynie wygląd się zgadza. Nie tędy droga drodzy państwo z Kompanii Piwowarskiej. Jeśli chcecie edukować społeczeństwo, to nie wprowadzajcie go na starcie w błąd. Nie wmawiajcie proszę nikomu, że tak powinno smakować piwo pszeniczne, bo jeszcze ktoś mało obeznany w to uwierzy. Jeśli jeszcze to piwo nazywałoby się jakoś inaczej, to mógłbym przymknąć oko i może nawet ocenić je wyżej. Tymczasem jest to najgorszy po Lubuskim pszeniczniak na krajowym rynku. Ocena: 2/10 Książęce czerwony lager – półciemny lager Ekstrakt 11,6Blg, alkohol 4,9% Skład: woda, słód pilzeński i karmelowy, ekstrakt ze słodu palonego, chmiel goryczkowy i aromatyczny. Wygląd: kolor ciemnej herbaty. Piana w kolorze jasno beżowym początkowo obfita, dość szybko się redukuje do niskiej kołderki ładnie oblepiając szkło. Aromat: delikatnie chmielowy na chlebowo-słodowo-karmelowej podbudowie. Aż jestem ciekaw co będzie dalej. Wysycenie: wysokie, gryzące, niezbyt przyjemne. Smak: chmielowo-słodowy z delikatnym kwaskiem i karmelem. Do tego całkiem solidna (jak na produkt koncernowy) goryczkowa końcówka. Odczucie w ustach: średnia do niskiej treściwość i przyjemna goryczka. Tylko te sztuczne nasycenie dwutlenkiem węgla psuje odbiór. Wrażenie ogólne: Czerwony lager to naprawdę przyzwoite piwo. Nieźle zrównoważone pomiędzy chmielowym aromatem i goryczką a chlebowo-karmelową podbudową. Może nieco płaskie i ugrzecznione, ale z dużym prawdopodobieństwem może trafić w gusta masowego odbiorcy. Z pewnością przebija wszystkie inne koncernowe lagery, a to już coś. Jeśli utrzyma (lub zwiększy) swą jakość, to z chęcią po nie sięgnę ponownie, gdy nie będzie w moim zasięgu piwnych rarytasów. P.S. Moim zdaniem czerwony smakuje lepiej w temperaturze nieco wyższej od sugerowanej. Po wyciągnięciu z lodówki warto chwilę odczekać. Ocena: 5.5/10 Książęce ciemne łagodne – ciemny lager Ekstrakt 11,9Blg, alkohol 4,1% Skład: woda, słód monachijski, pilzeński, karmelowy i palony, syrop cukrowy, chmiel goryczkowy i aromatyczny. Wygląd: kolor ciemnobrązowy, pod swiatło bursztynowo-rubinowy. Piana beżowa, początkowo obfita, dość szybko się redukuje do kołderki. Aromat: subtelnie palony – jak przypieczone tosty. Oprócz tego słodowy, chlebowy (razowy) i lekko karmelowy. Wysycenie: średnie do wysokiego, niezbyt przystające do piwa ciemnego. Smak: jak przypieczony chleb razowy, nieco słodki, lekko kwaskowaty, bogato słodowy, z paloną, średnio intensywną goryczką. Odczucie w ustach: stosunkowo wysoka treściwość zrównoważona przyjemną goryczką. Tylko zbyt wysokie i gryzące wysycenie psuje cały nastrój. Wrażenie ogólne: Aromatyczne, przyjemne, ciemne piwo. Bardzo treściwe, ale nie ulepek, chociaż blisko mu do przekroczenia niebezpiecznej granicy. Wyraźna palona goryczka ratuje ostateczne wrażenie i wyróżnia Książęce na plus. Jak by zmniejszyć poziom cukru i wysycenie, to mógł by być z tego fajny sesyjny ciemniak. Na razie mamy deserowe piwo kierowane raczej do płci pięknej. Ani złe ani dobre ani rewolucyjne. Ocena: 4.5/10 Podsumowanie Rewolucji nie ma, ale sumarycznie nowości od Kampanii Piwowarskiej nie są tak straszne, jak je niektórzy blogerzy opisują. Czerwone smaczne, wyróżniające się na koncernowym podwórku, ciemne przeciętne, a pszeniczne to totalna wpadka. Jeśli KP popracuje trochę nad niedociągnięciami, to będę zadowolony. Takie piwa są potrzebne jako pomost pomiędzy produktem masowym, a piwnymi rarytasami. Pokazują, że istnieje świat inny od jasnych euro-lagerów. Jeśli dodamy do tego potencjał marketingowy KP to może się okazać, że koncern rzeczywiście wykona misję edukacyjną. Dla piwnych “ignorantów” może to być wskazaniem kierkunku lub nawet katapultą przerzucającą na drugą stronę mocy. Większość pewnie nie przeskoczy poziomu Książęcego, ale to i tak dobrze. Wszak nie każdy musi być smakoszem, a miło jeśli każdy ma wybór i w przystępnej cenie może zasmakować czegoś “innego”. Wyświetl pełny artykuł -
[Lepsze piwo] EUROPEAN BEER STAR PO RAZ PIERWSZY Z PORTEREM BAŁTYCKIM
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Największy konkurs piw w Europie i trzeci na świecie po raz pierwszy w swojej historii wprowadzi w tym roku do ocenianych stylów kategorię porteru bałtyckiego. Dotychczas obecna była ogólnie nazwana kategoria porter, która ze względu na opis i parametry odnosiła się do porteru angielskiego. W tym roku organizatorzy zdecydowali się na utworzenie osobnej kategorii porteru bałtyckiego, którego obowiązujący sędziów opis jest idealnie skrojony pod polskie piwa. Mamy kilkanaście wyśmienitych porterów bałtyckich. Polskim browarom nie pozostaje więc nic innego jak tylko wyjść z nimi na świat. Tym bardziej, że jest się czym pochwalić. Wystawienie jednego piwa do konkursu związane jest z opłatą w wysokości 200,00 Euro netto (do 31 czerwca, potem 220,00) i wysyłką 10 sztuk do Monachium. W przeszłości polskie piwa przywoziły już medale z Niemiec. Pierwszymi były Mocne Dobre z Lwówka Śląskiego i Wiśnia w piwie z Kormorana, które zdobyły drugie miejsce w swoich kategoriach. W tym samym 2004 roku jeszcze Banana Beer z Browaru Jagiełło zajęło miejsce trzecie. Rok później złoty medal w kategorii czarne piwa bohemskie otrzymało piwo Heban z nieistniejących już Browarów Warminsko-Mazurskich "Jurand". Kolejnym piwem ze srebrnym medalem był Harnaś z grupy Carlsberg Polska występujący w 2008 r w kategorii piw dolnej fermentacji z surowcami niesłodowanymi. Ostatni sukces na European Beer Star odniósł Okocim Premium Pils w 2009 r. Srebrny medal pojechał do grupy Carslberg Polska. Opis Baltic Porter wg EBS: Piwo dolnej fermentacji (w odróżnieniu od porteru angielskiego) Kolor: głęboki rubinowo-czerwony W zapachu i aromacie mogą występować miękkie nuty karmelu, lukrecji, kakao, czekolady, słodów palonych i ciemnego cukru. Dopuszczalne są subtelne nuty dymione. Owocowe aromaty charakterystyczne dla piw górnej fermentacji są niepożądane. Aromaty chmielowe nie są pierwszoplanowe. Mogą występować delikatne floralne nuty chmielowe. Ze względu na wysokie stężenie brzeczki aromaty alkoholowe mogą być pierwszoplanowe. Goryczka: lekka do silnej Treściwość: średnia do wysokiej osadzona na lekkiej do średniej słodowej słodyczy Bez diacetylu i DMSu Parametry: Ekstrakt: 17-22 °Plato Ekstrakt pozorny: 4,0 - 5,5 °Plato Alkohol: 6,0 - 7,2% wag., 7,5 - 9,5% obj. Goryczka: 30 - 40 EBC Czytaj całość na blogu autora -
Podobno wyborcy głosują na tych kandydatów, z którymi najchętniej wypiliby piwo. Być może w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich w USA Biały Dom zdecydował się na ujawnienie receptury na dwa piwa: Honey Ale i Honey Porter. Faktem jest również, że do kancelarii prezydenta napłynęło kilkanaście tysięcy głosów z prośbą o ujawnienie receptury ostatnich piw. Biały Dom zareagował i opublikował na swojej stronie internetowej pełną recepturę i sposób warzenia piw. Pojawił się również materiał wideo, który pokazuje jak wygląda białodomowy browar Obamy i jak warzone jest w nim piwo. Czytaj całość na blogu autora
-
Do stylistyki etykiet AleBrowar przyzwyczaił już swoich odbiorców. Nietypowa, kontrowersyjna, rzucająca się w oczy, łamiąca zasady i wzbudzająca skrajne opinie. Ich cechą charakterystyczną jest dosłownie przerysowanie idei buntu, rewolucji wobec niepisanych, ale powszechnie obowiązujących reguł w branży. Reguł dotyczących i samego piwa i form jego prezentacji. Reguł znanych, nudnych i do cna przewidywalnych. Komiksowa kreska, nieprawdopodobne zestawienia typu kobieta z brodą, mężczyzna-krowa z kopytami na różowym tle czy boy stylizowany na takiego, co nie ma na niego mocnych. Wszelkie informacje o użytych typach słodów, chmielów, drożdży, a nawet wartość goryczki. To wszystko krzyczy: tu nic nie jest zwykłe! Tu nic nie jest takie jak się wydaje! I chodzi oczywiście o zawartość butelki. Pierwszy polski sweet stout Najnowsze piwa AleBrowaru to dwie interpretacje stylistyczne piw typu mleczny stout i amber ale amerykańskiej proweniencji. Choć Sweet Cow mleka nie zawiera należy do gatunku stoutów mlecznych, zwanych również kremowymi lub słodkimi. Piwo ma czarny nieprzejrzysty kolor oraz solidną, średniotrwałą pianę złamaną czernią piwa. Bukiet tworzą palone słody, delikatna słodka mleczność i karmel z domieszką ziarna kawy. Słodkie wrażenie zapachu pozostaje jeszcze przy pierwszym zetknięciu się ust z piwem. Piwo jest początkowo słodkie, gładkie, deserowe. Przypomina mocną, ale słodką kawę. Kiedy opływa podniebienie nabiera coraz to wyraźniejszej goryczy. Końcówka jest już półwytrawna. Lekko przypiekane słody zaczynają dominować. Posmak wręcz wytrawny, wyraźnie chmielowy w tonacji zielonych liści pomidora i trawy. Przy dłuższej konsumpcji chmiele osadzają się na ustach dając wrażenie cierpkości i lekkiego ściągania. Mimo, że piwo AleBrowaru jest bardzo dobre, to sam styl nie należy do łatwych w konsumpcji. Głównie ze względu na połączenie goryczki chmielowej i dodatku mlecznego cukru, który nie jest fermentowany przez drożdże. Trochę w nim dobrze nam znanej karmelowej krówki, trochę palonych słodów, trochę klasycznego, angielskiego chmielu. Jest gładkie, lekkie, ale i sycące. To pierwszy warzony w Polsce mleczny stout i choćby dlatego warto go spróbować. I sprawdzić - lubię piwa w tym stylu czy nie. Opis Amber Boy w następnej części. Czytaj całość na blogu autora
-
[piwolog] Tetley’s Smooth Flow, Tadcaster, Wielka Brytania
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Kolejne wakacyjne piwo, tym razem rodem z Wielkiej Brytanii, choć zakupione w Hiszpanii. Nazwa brzmi znajomo, chociaż w Polsce niekoniecznie kojarzy się z piwem. Kupione w promocji z 85 centów raczej nie zaskoczy mnie mile, ale cóż może być gorszego od tego co oferują hiszpańskie browary w swojej standardowej ofercie. Raz kozie śmierć! Tetley’s Smooth Flow – bitter Ekstrakt nieznany, alkohol 3,6% Wygląd: kolor jasnego bursztynu, klarowne, z piękną, kremową, obfitą i przede wszystkim trwałą pianą w kolorze złamanej bieli (nasycone azotem). Aromat: kwiatowy chmiel, delikatne owocowe estry i odrobina diacetylu w postaci toffi. Wysycenie: bardzo niskie. Smak: chmielowy i lekko karmelowy. Goryczka średnio wysoka. Odczucie w ustach: mała treściwość, brak bąbelków i przyjemna goryczka. Ironicznie przypomina zimną mocną gorzką herbatę. Wrażenie ogólne: Tetley’s to piwo nieskomplikowane. Ot, koncernowy bitter, choć całkiem przyjemnie nachmielony, a dzięki diacetylowi zadziwiająco pełny jak na swoje parametry. Na piwnej pustyni, w ogromnym upale, smakował mi pewnie bardziej niż powinien. Ocena: 5/10 Wyświetl pełny artykuł -
Dzisiaj wakacyjnie o piwie rodem z Hiszpanii. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że coś mnie w tym kraju piwnie zaskoszy, a jednak! Okazuje się, że poza nudnymi jak polskie koncerniaki jasnymi lagerami w gorącej Hiszpanii warzy się także piwo …. uwaga … ciemne. Jak napisano na etykiecie, jest to piwo w stylu monachijskim i tak postaram się je ocenić. Dodam, że browar Mahou należy do globalnego Carlsberga. Czy koncern może mnie czymś zaskoczyć? Mahou Negra – monachijskie ciemne Ekstrakt nieznany, alkohol 5,5% Wygląd: kolor ciemno brązowy, ale jeszcze prześwitujący. Na tyle, że można stwierdzić, że trunek jest idealnie klarowny. Piana beżowa, wątła, nietrwała. Aromat: opieczone tosty i odrobina melanoidowej słodyczy. Wysycenie: umiarkowane, perliste, delikatne. Smak: słodowy, tylko lekko palony. Goryczka na poziomie średnim, bardziej od przypieczonego słodu niż od chmielu. Odczucie w ustach: nieco lepkie, ale goryczka dobrze spełnia swoją rolę spłukując szybko nadmiar słodyczy. Wrażenie ogólne: No cóż, do klasyków gatunku niby daleko, ale na nieurodzajnej hiszpańskiej ziemi potrafi zaskoczyć niejednego. Naprawdę przyzwoite piwo. Jak na swój styl ciut za słodkie i zbyt mocno przypalane, ale i tak niezłe, szczególnie na tle nijakich jasnych euro-lagerów. Ocena: 5.5/10 Wyświetl pełny artykuł
-
Cały świat bacznie przygląda się amerykańskiej scenie piwa. Większość patrzy z podziwem. A teraz będzie miała jeszcze więcej powodów by pozazdrościć Amerykanom. Brewers Association - organizacja zrzeszająca ponad 70% Craft Breweries opublikowała półroczny raport o sytuacji piwowarstwa w USA. BA do browarów rzemieślniczych zalicza te, które warzą do 7 mln hl rocznie. Ich sprzedaż w pierwszym półroczu wzrosła o 12%, a obroty o 14%. Jest to gigantyczny wzrost biorąc pod uwagę, że dwucyfrowy wynik występuje trzeci rok z rzędu oraz to, że cała branża piwna w Stanach Zjednoczonych zanotowała ledwie 0,8% wzrost. © Brewers Association Amerykanie mają obecnie swój złoty okres piwowarstwa i mogą poszczycić się historycznymi danymi. W czerwcu tego roku osiągnęli rekord ilości browarów. Obecnie jest ich 2126, a pod koniec XIX w. było ich 2011. Potem liczba browarów spadała, aż osiągnęła stan zerowy. Były to czasy prohibicji czyli zakazu produkcji i konsumpcji alkoholu. Jeszcze w latach 30-tych ubiegłego wieku udało się Amerykanom utworzyć kilkaset browarów, ale potem nastąpił okres wielkich koncernów, konsolidacji, tworzenia grup i zamykania nierentownych przedsiębiorstw. Efektem tego było istnienie raptem kilkudziesięciu browarów w latach 80-tych. Aż nastąpił przełom. Rozwój piwowarstwa domowego, upraszczanie technik browarniczych i zupełne inne spojrzenie na piwo przyniosło lawinowy wzrost małych, lokalnych browarów, które idealnie wkomponowały się w potrzeby coraz bardziej świadomych piwoszy. A będą mieć oni jeszcze więcej browarów i kreatywnych piw. Obecnie w USA w budowie lub w planach jest dalszych 1300 browarów. Czytaj całość na blogu autora
-
Discovery to dość nietypowe piwo pochodzące z londyńskiego browaru Fuller’s (o którym wkrótce szerzej na blogu). Piwo o tyle nietypowe, że w stylu niezbyt typowym dla wysp brytyjskich, a do tego nachmielone chmielem amerykańskim i czeskim. Czyżby brytyjczycy okryli Amerykę? Discovery – Blond Ale Ekstrakt nieznany, alkohol 4,5% Skład: woda, słód, chmiel Liberty i Saaz, drożdże Wygląd: Kolor jasnozłoty, klarowne. Piana biała, wątła, o grubych pęcherzykach, szybko opadająca. Aromat: zdecydowanie chmielowy, ale niezbyt wyspiarski. Oprócz typowego zapachu trawiasto-ziemistego, pojawiają się słodkie tropikalne owoce – ananas i dojrzała pomarańcza. Wysycenie: umiarkowane. Smak: słodowy, biszkoptowy, owocowy i chmielowy. Lekka słodycz złamana delikatną kwaskowatością. Goryczka na poziomie średnim, krótka i przyjemna. Odczucie w ustach: musujące, o średniej treściwości, z krótką niezbyt intensywną goryczką. W skrócie – łatwe i przyjemne. Wrażenie ogólne: Doskonały trunek, mocno odstający od tradycyjnego wyspiarskiego piwowarstwa. Udział amerykańskiego chmielu Liberty daje się odczuć już w pierwszym momencie w postaci zapachu owoców tropikalnych. Piwo jest lekkie, bardzo aromatyczne, bez przesadnej goryczki, co sprawia, że jest ekstremalnie pijalne. Idealne na dłuższe posiedzenie. Jeśli kiedykolwiek będziesz przechadzać się po Londynie znudzony/znudzona klasycznymi bitterami, wdepnij do jednego z wielu pubów oznaczonych logiem Fuller’s i zamów pintę Discovery. Na pewno nie będziesz żałować. Ocena: 7/10 Wyświetl pełny artykuł
-
[Lepsze piwo] Aventinus Weizeneisbock - pszeniczny koźlak lodowy
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Piwo to należy do jednego z tych nietypowych stylów, których koniecznie należy spróbować. Jest to koźlak lodowy - piwo mocniejsze nawet od koźlaka dubeltowego. A w przypadku browaru Schneider Weisse słynącego z piw pszenicznych, dodatkowym smaczkiem jest oczywiście solidny zasyp pszenicy (42%). Browar Schneiderów Browar o pełnej nazwie Private Weißbierbrauerei G. Schneider & Sohn ma ciekawą historię. Powstał w 1872 roku, kiedy Georg Schneider I jako pierwszy piwowar w Bawarii otrzymał od króla Ludwika II zgodę na warzenie piwa pszenicznego. Browar do dziś jest w rękach rodziny Schneiderów, a na jego czele stoi obecnie Georg Schneider VI. Dodatkową ciekawostką jest fakt, że obecna warzelnia mieści się w najstarszym bawarskim browarze piw pszenicznych, w Kelheim. Browar ten powstał w 1607 roku, a od 1928 należy do rodziny Schneiderów. Jednak dopiero po II wojnie światowej, kiedy pierwotny browar Schneiderów został zniszczony, rodzina zdecydowała o przeniesieniu warzelni do Kelheim na południu Bawarii. Przypadek rodzi nowy styl Historia koźlaka lodowego rozpoczęła się jednak w północnej części Bawarii czyli w Górnej Frankonii. Do dziś żywa jest tam legenda o powstaniu tego stylu. Około roku 1890 w Kulmbach pewien czeladnik piwowarski po całym dniu żmudnej pracy nie miał już sił i ochoty, by przeturlać beczki z koźlakiem z podwórza do piwnicy. Zostawił je więc na dworze. W nocy przyszedł jednak siarczysty mróz, który zmroził piwo na lód. Beczki popękały, a wściekły piwowar kazał czeladnikowi rozłupać lód i za karę wypić całe piwo. Szybko jednak okazało się, że zachowana w środku ciecz ma gęstą konsystencję, silną alkoholową moc i łagodny, treściwy smak słodowy. Kara zamieniła się więc w wyjątkową ucztę piwną. Taka metoda warzenia koźlaka lodowego była potem wielokrotnie powtarzana - piwo było zmrażane, zamarznięta woda w postaci kryształków lodowych była odciągana, a piwo nabierało silniejszej mocy alkoholowej. Do dziś przy warzeniu piw lodowych wykorzystuje się zasadę, że alkohol nie zamarza, zamarza natomiast woda. Ikona stylu Tak warzony jest również Aventinus Weizen Eisbock - absolutna ikona tego stylu. Łączy w sobie solidność i tęgość podwójnego koźlaka, delikatny powab ciemnej pszenicy i mocne podbicie alkoholowe. Bukiet i smak piwa są bardzo bogate. Tworzą je słody ciemne, melanoidynowe i karmelowe w tonacjach dojrzałych śliwek i migdałów. Złamane są one bardzo, bardzo dojrzałym bananem i melonem. Oczywiście potężny alkohol 12% też jest lekko wyczuwalny, ale w ustach nie drapie lecz przyjemnie rozgrzewa. Piwo jest nawet zaskakująco gładkie w smaku. Mimo tęgości i solidnych fundamentów Aventinus wydaje się świetnie pijalny. Co2 jest idealnie wkomponowany, ani nie przesadnie musujący, ani nie mdławy. Końcówka jest średniowytrawna, a gładka goryczka tonuje moc słodów i nie podkreśla alkoholu. Rodzinie Schneiderów naprawdę udało się zaskoczyć harmonią smaków znanych zarówno z koźlaków jak i z weizenów. Piwo nie jest ani przesłodzone, ani przealkoholizowane. Degustowany przeze mnie egzeplarz ma raptem trochę ponad pół roku. Teoretycznie browar sugeruje trwałość 5-letnią, ale nie wiem czy po takim czasie piwo się nie wygazuje i smak nie będzie zbyt mdły. Oczywiście przy letnich upałach piwo rozkłada momentalnie, ale doznania smakowe warte tego Czytaj całość na blogu autora -
PIWO Z BIAŁEGO DOMU White House Honey Ale to pierwsze piwo powstałe w styczniu 2011 r. w Białym Domu. Prezydent Barack Obama co prawda sam piwa nie warzy, ale mini-instalację do domowego warzenia piwa zakupił z własnych pieniędzy. Official White House Photo by Pete Souza/Wikimedia Common Piwo w Białym Domu warzone jest jedynie okazyjnie, ale absolutnie tradycyjnie. Pierwszą okazją do zaserwowania prezydenckiego piwa była uroczystość z okazji Super Bowl, na którą zaproszonych zostało prawie 200 gości, w tym m.in. członkowie Kongresu. Piwo warzone było również na Dzień św. Patryka. W tym roku natomiast powstały w Białym Domu dwa rodzaje piwa White House Honey Blonde Ale czyli jasne piwo miodowe górnej fermentacji i White House Honey Porter - porter miodowy. Official White House Photo by Pete Souza/Wikimedia Common Tydzień temu do Białego Domu wpłynęły dwa wnioski od piwowarów domowych z Texasu i Kalifornii z prośbą o ujawnienie receptury piwa Honey Ale. By Obama zareagował potrzeba jednak 25 tys podpisów. Obama nie jest pierwszym prezydentem USA, który degustuje własne piwo. Zakupem własnego mini-browaru nawiązał do Jerzego Waszyngtona, którego zapiski i receptury warzenia piwa zachowały się do dziś. Co prawda nie warzył on w Białym Domu, bo ponad 200 lat temu sam zlecił budowę tego obiektu, ale wiadomo, że warzył piwo u siebie w domu. Z tego powodu Jerzy Waszyngton obwołany został pierwszym piwowarem domowym Ameryki. Ciekawe, który z prominentnych polityków w Polsce zacznie pierwszy? Czytaj całość na blogu autora
-
PIWO Z BROWARU FORTUNA POKONAŁO 170 KONKURENTÓW Tegoroczne Chmielaki Krasnostawskie były rekordowe. 30 browarów desygnowało do konkursu łącznie 170 piw. To absolutny rekord. Jeszcze nigdy w Polsce nie było tak mocno obsadzonego konkursu piw przemysłowych. Nigdy wcześniej w Polsce nie degustowano na raz tak dużej liczby piw. Być może jest to efekt zderzenia się dwóch rzeczywistości: z jednej strony istnieje silny wzrost spożycia i zainteresowania piwem, piwna scena rośnie dzięki browarom małym i regionalnym, powstają nowe piwa, zaostrza się walka o konsumenta, sklepy zwiększają swoją ofertę, a browary przemysłowe mają obecnie jeden jedyny konkurs, na którym mogą zmierzyć się nie na siłę reklamy i słupków sprzedaży, lecz na jakość swojego piwa i kompetencję piwowarów. Inne konkursy już padły. Jeszcze na Festiwalu Birofilia browary restauracyjne mogą stanąć w szranki, ale większe przemysłowe już nie. Ostały się jedynie Chmielaki w Krasnymstawie, do którego ściągnęły piwa z całej Polski. 170 piw to blisko 1/4 wszystkich marek piwnych warzonych w Polsce. To dużo, ale najpopularniejszą kategorią okazała się kategoria napojów piwnych i piw smakowych, czyli często miksów piwa ze smakowymi dodatkami. A więc trunków, które na dobrą sprawę z klasycznym piwem mają niewiele wspólnego. Ale są modne. Tak czy inaczej wyzwanie dla degustatorów z Bractwa Piwnego obsługującego konkurs było ogromne, a wybór niełatwy. Koźlak Zwycięzca Najlepszym piwem okazał się Koźlak z Miłosławia czyli z Browaru Fortuna. Dla Browaru Fortuna zwycięstwo Koźlaka to ogromny sukces. Sukces również dla całego piwowarstwa regionalnego, a nawet dla tak mało popularnego w Polsce stylu jakim jest koźlak. Fortuna od roku należy do polsko-belgijskiej spółki, która przeprowadziła modernizację browaru i asortymentu warzonych piw. Komes Porter na szczęście został, ale Smoków, które często zdobywały medale w plebiscycie forum Browar.biz już nie ma. Pojawiły się za to Koźlak, Pszeniczne i Pilzner. Z Koźlakiem jak widać był to strzał w 10. Miłosławiecki Koźlak to piwo, które już z daleka chce bić po oczach swoją regionalnością. W centralnym miejscu etykiety jest kolorowa rycina dawnego browaru, poniżej napis "Otwarta fermentacja" i dodatek "wyjątkowa metoda warzenia piwa". W herbie Fortuny złota korona i łaciński napis "Audaces fortuna iuvat" czyli śmiałym szczęście sprzyja lub w bardziej znanej wersji szczęście sprzyja lepszym. Na kontretykiecie mamy jeszcze fragment obrazu Juliusza Kossaka "Bitwa pod Miłosławiem" i kilka zdań o Miłosławiu i stylu jakim jest koźlak. Jednym słowem, ktoś kto sięga po to piwo nie powinien mieć wątpliwości, że ma do czynienia z prawdziwie lokalnym, regionalnym produktem z małego miasteczka Miłosław. A czy zawartość butelki również sprosta takim oczekiwaniom? Solidny Bock W pokalu piwo ukazuje ciemnobursztynową barwę i obfitą i gęstą pianę, która jednak nie utrzymuje się długo. W aromacie dominują nuty znane ze słodów melanoidynowych, karmelowych i monachijskich. Wyczuć można bardzo dojrzałego melona, zielone orzechy, palony cukier i lekki alkohol. Pije się przyjemnie, ale im piwo bardziej się ogrzewa, wychodzą też na wierzch cechy drugorzędowe, w tym wypadku niestety niepożądane czyli lekki DMS (gotowane warzywa). Chmiel jest niemal niewyczuwalny. W przypadku Bocka nie jest to wadą. Smak jest wyraźnie słodowy, karmelowo-melonowy. Rozwija się powoli mieszając się z rozgrzewającymi walorami alkoholu. Jednak mimo jego7,5 procentowej mocy nie przeszkadza on zupełnie. Może to efekt mojego dobrze dojrzałego egzemplarza. Piwo jest pełne, słodkie i słodowe. Goryczka jest na poziomie niskim, cukry resztkowe dość wysokie, a posmak więcej niż półwytrawny. Solidny Bock, który w Polsce spokojnie może uchodzić za piwo regionalne. Czytaj całość na blogu autora
-
BRYTYJCZYCY PAMIĘTAJĄ O DZIELNYM NIEDŹWIEDZIU Wojtek Beer (www.beartownbrewery.co.uk) Można by pomyśleć, że to polskie piwo, bo przecież nazwa jest swojska, a zamiłowanie do anglicyzmów dobrze znamy. Ale nie, tym razem piwo to jest dziełem browaru Beartown Beer Company z niewielkiego, angielskiego miasteczka Congleton. O piwie stało się głośno kilka dni temu, kiedy komisja degustacyjna zakwalifikowała je do konkursu sieci supermarketów Sainsburys Great British Beer Hunt. Mimo że wizualizacja piwa nie jest zaskakująca skoro browar ma niedźwiedzia w nazwie, to nazwa jest już co najmniej frapująca. Historia niedźwiedzia Wojtka jest mało znana w Polsce. Był to syryjski niedźwiedź brunatny przygarnięty przez żołnierzy generała Andersa podczas II wojny światowej. Zasłynął on niezwykłą łagodnością, przywiązaniem do ludzi i swoją pomocą w czasie akcji wojskowych. Brał udział m.in. w bitwie pod Monte Cassino. Po wojnie trafił wraz z polskim korpusem do Glasgow w Szkocji, gdzie o jego przygodach i umiejętnościach rozpisywała się prasa. Wojtek został nawet oficjalnym członkiem Towarzystwa Polsko-Szkockiego. Dziś historię Wojtka noszącego amunicję armatnią przypomina nam piwo z angielskiego browaru. Czytaj całość na blogu autora
-
PO GODZ. 20.00 PIWO NA STACJACH KUPIĄ TYLKO KIEROWCY Trudno dziwić się Bawarczykom, którzy nie mogą przyzwyczaić się do nowych przepisów i ze stacji benzynowej odchodzą z kwitkiem, zamiast z piwem. Przyczyną zawirowań jest nowa ustawa, która w tegoroczne wakacje weszła w życie. Stacjom benzynowym wolno sprzedawać po godzinie 20.00 alkohol wyłącznie osobom podjeżdżającym autem i współpasażerom. A i to tylko w określonych ilościach: alkohol do 8% w ilości 2 litrów na osobę. Mocniejszy alkohol do 14% wolno nabyć tylko w ilości 1 litra, a już naprawdę wyskokowe napoje dozwolone są jedynie w małych buteleczkach do 100 ml. Przepis nie jest co prawda nowy, ale dopiero niedawno wszedł w życie. Krajowy Rząd Bawarii chce w ten sposób przeciwdziałać spożywaniu alkoholu w miejscach publicznych, wychodząc z założenia, że jak ktoś przyjeżdża autem, to zabiera zakupy do domu. Propozycja wyszła w zasadzie od krajowej policji, która nie radziła sobie z podpitymi chuliganami. Mocno jednak uderzyła po kieszeni właścicieli stacji benzynowych, którzy już podliczają straty. Czytaj całość na blogu autora
-
Właśnie ukazał się letni numer magazynu ''Piwowar'', a w nim mój artykuł pt. ''Hefe-weizen – piwo o smaku lata''. Znalazł się tam przepis na pyszną, delikatną pizzę z grillowaną cukinią, karmelizowanymi cebulkami i bryndzą. Czytaj całość na blogu autora
-
Nie muszę chyba nikomu udowadniać, że owocowe lambiki to wymarzony trunek na lato. Kto próbował, ten wie o czym piszę. Kwaśne, cierpkie, mocno gazowane, z naturalnym sokiem owocowym. Nic nie orzeźwia tak, jak dobrze schłodzony lambik. Dzisiejszy trunek różni się od wcześniej rezenzowanych tym, że nie jest dosładzany. Czyli sama natura w butelce o pojemności 375ml. Framboise Boon – Lambik owocowy Ekstrakt nieznany, alkohol 5% 25% malin, 4% wiśni Wygląd: jak domowy sok z malin – ciemno bordowy, lekko wpadający w róż, mocno mętny. Piana wątła, różowa, prawie nie istnieje. Pestki malin na dnie! Aromat: naturalnego, domowego soku z malin. Jak u babci. Wysycenie: wysokie, szampańskie. Smak: Kwaśne, bardzo wytrawne, malinowe. Goryczka stosunkowo wysoka, nietypowa, pestkowa. Odczucie w ustach: pełnia niska, nawet lekko wodniste. Goryczka nieco pozostająca, ale ciągle przyjemna. Wrażenie ogólne: Zdecydowanie najlepszy lambik owocowy, jaki miałem okazję degustować. Naturalny, bez zbędnych dodatków, z intrygującą pestkową goryczką. Może nieco wodnisty, ale za to ten kolor, te pestki na dnie. Po prostu pycha! Ocena: 9/10 Wyświetl pełny artykuł