Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 714
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Drugi Festiwal Piwowarów Domowych już tuż za progiem. To jedno z największych wydarzeń w Polsce łączących środowisko osób, które są fanami wytwarzania piwa w domu. Ta pasja jest niezwykle popularna, a ilość osób, które chcą uwarzyć własne piwo – ciągle rośnie. Może by więc wybrać się na Festiwal, by zobaczyć to na własne oczy? Oto 3 powody, dla których warto odwiedzić tę imprezę. 1. Piwowarzy W sobotę w Warszawie przewidywane jest największe zagęszczenie piwowarów na metr kwadratowy. W Hali Expo pojawi się ponad 70 piwowarów z własnymi stoiskami oraz kolejne dziesiątki odwiedzających. Nie będą to ludzie przypadkowi: to niejednokrotnie doskonali piwowarzy domowi, którzy wygrywają konkursy. A ich piwa nierzadko biją jakością piwa dostępne w handlu o głowę! Piwowarstwo domowe to dla wielu zaawansowana pasja, której poświęcają mnóstwo czasu. Najlepsi warzą od lat i mają niemałe osiągnięcia. Chętnie dzielą się swoją pasją i piwem – co można będzie stwierdzić osobiście na Festiwalu. 2. Warsztaty Interesujesz się piwowarstwem? Chcesz uwarzyć piwo? Potrzebujesz wiedzy? Na Festiwalu znajdziesz to, czego potrzebujesz. Wykłady, dyskusje, warsztaty, panele, pokazy warzenia – wszystko w jednym miejscu. Opowiadać o piwie będą blogerzy, znawcy piwa, dostawcy surowców, piwowarzy domowi i zawodowi, a także przedstawiciele uczelni. Potężna pigułka wiedzy o warzeniu w domu. 3. Atmosfera Na deser wisienka na torcie: atmosfera. Festiwal to właściwie spotkanie dobrych znajomych. Nawet, jeśli nikogo nie znasz. Piwowarzy są otwarci, chętnie dzielą się swoją wiedzą (oraz piwem). Jest beztrosko i piknikowo. A wszystko to w otoczeniu rozmów, oczywiście, o piwowarstwie domowym. Festiwal to spotkanie pasjonatów, które jest otwarte dla wszystkich. Można się tu poczuć po prostu: dobrze. Kiedy i gdzie? 15 czerwca 2019 r., godz. 12:00 Warszawa, Centrum Kongresowe EXPO XXI, hala 4, ul. Prądzyńskiego 12/14 The post 3 powody, dla których warto odwiedzić Festiwal Piwowarów Domowych appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  2. Otwarty w 2015 roku Nowy Browar Szczecin siedzibę ma w XIX-wiecznej kamienicy noszącej wtedy nazwę „Pod Trzema Złotymi Kotwicami Miłości i Wierności”. Tak jest, mieściła się tu loża masońska. Po likwidacji wolnomularstwa za czasów III Rzeszy, urządzono tu kasyno Landswehry i gospodę wraz ze składem win i rozlewnią likierów. Po włączeniu Szczecina do Polski kamienicę przeznaczono na Dom Kultury Kolejarza. W 2013 nowy właściciel przeprowadził remont generalny. Miejsce ma zatem ciekawą historię. A dlaczego warto wpaść tu obecnie? Na pewno dlatego, że warzy tu jeden z najbardziej doświadczonych piwowarów średniego pokolenia – Michał Grossmann. Michał zaczynał w gdańskiej Brovarnii, potem warzył w gliwickim Majerze. Jego specjalnością jest pszenica oraz lekko podrasowany wędzonym słodem ciemny lager. Powód drugi – niższych cen na piwo z małego browaru, które lane jest na miejscu, próżno szukać gdzie indziej. W roku 2019 duże piwo jest za 7,9 zł, małe za 6,5 zł. Cena ulega lekkiej zmianie po godzinie 17 w piątki i soboty – wtedy jest to, odpowiednio, 9,9 zł oraz 8 zł. Prócz tego są dwa piwa specjalne, obecnie pochodzące z Maltgarden. Komu mało w kwestii wyboru – może przemieścić się piętro wyżej, gdzie urządzono wielokran z dziewięcioma gościnnymi piwami. Jest zatem ciekawie i przyjaźnie dla portfela. Zapraszam też na obszerną wideorozmowę z Michałem Grossmannem! Nowy Browar Szczecin, Szczecin, Partyzantów 2 http://nowybrowar.pl View the full article
  3. Mad Driver to jeden z ciekawszych piwnych projektów. Stoją za nim Henry Shelonzek i Remik Staroń, ten drugi znany z prowadzenia katowickiego wielokranu Absurdalna. Oferta Mad Driver to wyłącznie piwa bezalkoholowe, usytuowane stylistycznie w nowofalowym piwowarstwie. Zobaczcie rozmowę z Remikiem podczas 10 WFDP! View the full article
  4. W końcu udało mi się dorwać chłopaków z Funky Fluid na rozmowę! O tym jak to jest warzyć w 8 browarach i czy oferta browaru to wyłącznie kolejne warianty IPA rozmawiam z Michałem Langierem i Karolem Mizielskim! View the full article
  5. Piwo grodziskie nie wybacza błędów podczas układania receptury, zacierania, chmielenia i fermentacji. Jest bardzo lekkie, jasne, delikatne. Większość osób obawia się filtracji zacieru złożonego w 100% z pozbawionego łuski słodu pszenicznego, ale zazwyczaj akurat ta część procesu nie sprawia problemu. Warto przede wszystkim skupić się na fermentacji i zapewnieniu drożdżom […] Artykuł Piwo Grodziskie – wskazówki do zacierania, chmielenia i fermentacji pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
  6. Piwo grodziskie nie wybacza błędów podczas układania receptury, zacierania, chmielenia i fermentacji. Jest bardzo lekkie, jasne, delikatne. Większość osób obawia się filtracji zacieru złożonego w 100% z pozbawionego łuski słodu pszenicznego, ale zazwyczaj akurat ta część procesu nie sprawia problemu. Warto przede wszystkim skupić się na fermentacji i zapewnieniu drożdżom […] Artykuł Piwo Grodziskie – wskazówki do zacierania, chmielenia i fermentacji pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
  7. Jak właściwie należałoby nazywać przybytek, w którym można wypić alkohol? Jest to raczej bar, czy pub? Do tego grona można dołączyć jeszcze jedną nazwę, która pojawiło się wraz z piwami rzemieślniczymi: multitap. Sprawdźmy, skąd wzięły się te nazwy. Jaka kryje się za nimi historia? Które określenie jest właściwsze? I najważniejsze pytanie, gdzie najlepiej wypić piwo: w pubie, barze czy też multitapie? Pub Rodowód słowa pub jest, oczywiście, wyspiarski. Brytyjczycy, dla których kultura pubowa jest nie mniej ważna, niż własna historia utrzymują, że puby istnieją od czasów rzymskich. A jeśli Anglicy twierdzą, że coś jest wyjątkowo stare – to musi być dla nich niezmiernie ważna sprawa. Niczego bowiem nie kochają oni tak bardzo, jak wielowiekowych tradycji. Słowo pub to skrót od public house (miejsce publiczne). Nazwa ta nie jest przypadkowa – pub od zawsze spełniał rolę miejsca spotkań lokalnej społeczności. To działa do dziś, co widać zwłaszcza na angielskiej wsi lub prowincji. W dawnych czasach to tu toczyło się życie. Tu spotykano się po pracy, plotkowano, ubijano interesy, a nawet agitowano. Kto chciał odpoczywał lub zażywał rozrywki, na przykład grając w gry. Jednak oprócz funkcji socjalnej puby były (i są) miejscem, w którym można spożywać alkohol. W angielskim pubie zawsze można dostać piwo, przeważnie tradycyjne ale, cydr oraz wino. Często także obecne są destylaty z ginem na czele. Z prawdziwego pubu człowiek nie wychodzi głodny, bo w karcie zawsze jest ciepły, syty posiłek. Są to przeważnie pełne dania, z zupami włącznie. Atmosfera jest niezobowiązująca, choć raczej powściągliwa, z muzyką wyłącznie w tle. Nie jest to restauracja z pełną kartą, kelnerami i oficjalną formułą. Ale nie jest to też bar, którego główną działalnością jest serwowanie alkoholu. Można tu przyjść po prostu coś zjeść lub spotkać się na kawę, bo często otwarte są już od 11:00. Zaglądają tu ludzie w różnym wieku. Bar Ma dużo krótszą historię, jako że pochodzi z Stanów Zjednoczonych. Słowo to ma co najmniej trzy znaczenia, która nadal funkcjonują obok siebie. Pierwotnie tak określono miejsce w lokalu, w którym znajdowały się alkohole i gdzie specjalni pracownicy przygotowywali z nich koktajle. A na czym jest stawiali? Oczywiście na kontuarze, czyli barze. Dopiero później nazwa została rozszerzona na cały lokal. Jednak nazwa nadal oznaczała przybytek mocno związany z alkoholem. Bo bar to lokal dedykowany spożywaniu wszelakich alkoholi. Od nazwy bar pochodzi też barman (bartender), czyli człowiek wyspecjalizowany w obsłudze alkoholu. W typowym bardzie przegląd alkoholu jest przeważnie szerszy niż w pubie, zwłaszcza jeśli chodzi o destylaty. Przeważnie jest też możliwość wypicia choćby najprostszego drinka. Bary to miejsca często tłoczne, z głośną muzyką i hałasem rozmów. Nikogo nie dziwi spożywanie alkoholu na stojąco lub przy, oczywiście, barze. Rzadziej można dostać tu coś konkretnego do jedzenia, za to zawsze znajdą się jakieś przekąski. Do klasyki należą orzeszki arachidowe, podawane czasem za darmo. Za Wielką Wodą bary często są wyspecjalizowane w jakiejś konkretnej tematyce. Jest tego bez liku – od klasycznych drink barów, przez piano bary aż po dive bary. W Polsce funkcjonują bary mleczne, ale to zupełnie inna historia. Multitap To najnowsze słowo w alkoholowym słowniku. Pojawiło się na fali piwnej rewolucji i popularności piw z małych browarów. Multitapy stały się świątyniami piwa rzemieślniczego, do których pielgrzymują spragnieni beergeecy. Słowo multitap dosłownie oznacza: wiele kranów, wywodzi się z angielskiego i powstało zagranicą. Za jego twórcę uważa się niezrównanego Michaela Jacksona (specjalisty od whisky i piwa). Co ciekawe, to słowo praktycznie nie jest używane w krajach anglojęzycznych! A dokładnie, jest używane, ale nie w kontekście pubów, lecz elektroniki. Słowo to jest zrozumiałe, używane i popularne… głównie w Polsce! Zagranicą w tym znaczeniu używa się określenia craft beer pub. Także w Polsce próbowano podmienić multitap na swojski wielokran. Niestety – bez rezultatów. Fani piwa w naszym kraju polubili to słowo i tak już zostało. Wiele kranów wzięło się oczywiście od ilości nalewaków do piwa. Przyzwoity multitap ma ich co najmniej kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt. Każdy kran to jedna beczka piwa. Często rotująca, czyli gdy się skończy – zastępowana jest beczką innego piwa z innego browaru. Bo to w tym tkwi atrakcyjność multitapu – w różnorodności i częstych zmianach. Klienci lokali tego typu lubią być zaskakiwani. I chcą za każdym razem na kranie widzieć inne piwo, którego jeszcze nie próbowali. Multitap wyrósł z dwóch tradycji, pubowej i barowej, więc często łączy ich cechy. Niektóre multitapy mają pełną kuchnię, jak na przykład warszawskie Drugie Dno. Inne są wręcz stworzone do konsumowania posiłków jak krakowskie Kufle i Widelce. Można spotkać multitapy otwarte od godzin porannych, w których serwuje się kawę i śniadani. Wszystkim wymienionym – bliżej do kultury pubowej. Innym multitapom bliżej do klasycznych barów: otwierają się późno, kuszą przygaszonymi światłami i głośną muzyką – tak wygląda bydgoski Prolog9. W „barowych” multitapach nie ma dań, lecz przekąski, a centralnym punktem jest bar i alkohol. Bywają nawet drinki. Multitap multitapowi nierówny. Jedno jest pewne: w każdym z nich można spotkać porządną selekcję piwa. Najlepsze miejsce do wypicia piwa: pub, bar, czy multitap? Jakie jest zatem najwłaściwsze określenie miejsca, w którym można spożywać piwo i inne alkohole? Wszystkie formy wydają się właściwe. Bar jest miejscem wąsko wyspecjalizowanym: do konsumpcji alkoholu, głównie w godzinach wieczorno/nocnych. Pub to szersza definicja, w której alkohol nie zawsze jest na pierwszym miejscu – równie ważne jest ciepły posiłek i możliwość spotkania na rozmowę, także w porze lunchowej. Multitap to z kolei mekka piwa rzemieślniczego, tutaj to piwo jest wyeksponowane na pierwszym miejscu. Każde z tych miejsc ma nieco inną formułę. I w każdym znajdziemy piwo. Gdzie zatem warto skierować swoje kroki? Tam, gdzie piwo jest najlepsze. The post Pub, bar czy multitap? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  8. W Stargardzie byłem po raz pierwszy w życiu i już wiem, że warto tu wrócić, by na spokojnie zobaczyć gotyckie zabytki starego miasta. Nie sądziłem, że aż tyle przetrwało wojenną pożogę. Jest tu zatem co oglądać, a potem jest gdzie wstąpić. Zaraz przy monumentalnej Baszcie Tkaczy znajduje się uruchomiony w marcu 2019 roku restauracyjny browar. Chwilę przed Szczecin Beer Fest, wraz z Arturem Molendą odwiedziliśmy to miejsce. Naszym przewodnikiem był piwowar Oskar Pych. Zapraszam na oprowadzenie! W części pierwszej – góra, w drugiej – leżakownia! Browar Miejski Stargard, Stargard, Bolesława Krzywoustego 1 Facebook View the full article
  9. Zgadnijcie ile w 2019 roku będzie piwnych festiwali? Trzydzieści? Czterdzieści? Pięćdziesiąt? Na razie najbliżej jesteśmy tej środkowej liczby. Co z tego wynika? Ano to, że powinny one przede wszystkim gromadzić ludzi z regionu. Pod względem odwiedzających to oczywiste, pod względem wystawców już niekoniecznie. Odwiedzając różne festiwale widać wyraźnie, że jest grupa browarów będących na każdej takiej imprezie. To powoduje odczucie dobrze znanej, koncernowej unifikacji. Gdzie nie pojedziesz, zawsze znajdziesz „swoją ulubioną” markę. A chyba nie o to w rzemiośle chodzi? Siłą rzemiosła powinna być lokalność, a przez to różnorodność. Najwięcej satysfakcji sprawia możliwość spróbowania piw rzadko osiągalnych poza macierzystą miejscowością (patrz casus Browaru Stargard). Oczywiście niektórzy z publiki mogą narzekać, że nie po to idą na festiwal, by pić „regionalne” piwo, ale przecież to po stronie browaru jest wrzucenie do oferty jakiejś festiwalowej ciekawostki czy nowości. Co ciekawego udało mi się spróbować? Pozwólcie, że nie będę katował Was opisami. Ogółem największą frajdę miałem pijąc wyroby lokalesów. Maltgardeny zaserwowały aż trzy nowości – idący słuszną drogą Single Hop Pilsa (kojarzycie Simcoe Pils Widawy) – Looking For the Sun czyli pils na citrze. Dalej – Good Mood Project, który miał być Session Hazy IPA a wyszła takoważ APA. Dla mnie świetnie. W końcu naftowe, aromatyczne i gładkie Gates Are Open w stylu Wheat IPA. Nowy Browar Szczecin zaskoczył swym aromatycznym i soczystym, ultrapijalnym DDH APA. Natomiast wspomniany Browar Stargard serwował zdradzieckiego Słowianina w wyklętym przez zwolenników „normalnych” woltaży stylu Brut IPA oraz 8-miesięczny bałtycki porter o nazwie Portowa. Akurat na Dzień Dziecka. Spróbowałem też kilku fajnych rzeczy od wspomnianych na wstępie festiwalowych bywalców. Beerbrosowy Żyrardomyces to zaskakująco dysonansowe piwo – w aromacie barley wine, w smaku kwaskowo-dzikie z nutą czerwonych owoców. Porter Bałtycki od Radugi ułożony właściwie jest już teraz (premiera dopiero na jesień). Nowe pozycje od Szpunta – wszystkie godne polecenia. Piwo piwem, ale do Szczecina pojechałem z nadzieją, by złapać coś wyjątkowego, coś czego nie mają inne festiwale. I takie rzeczy znalazłem dwie. Pierwsze to najbardziej malownicza spośród odwiedzonych przeze mnie polskich festiwali miejscówka. Zaraz przy Odrze, z widokiem na usadowione na nadrzecznej skarpie monumentalne XIX-wieczne budowle, a w bliższej perspektywie fantastycznie iluminowane po zmroku nadrzeczne portowe żurawie. Jakże to miła odmiana od stadionowych czy innych halowych motywów. Druga rzecz to oczywiście Klask. I to w najmocniejszej w Polsce postaci. Tu działa najstarsza i najprężniejsza liga. Stąd, od Michała Grossmana rozpoczęła się formalizacja tej fascynującej gry w format Stowarzyszenia Klask Polska, będącego jednym z sześciu członków Światowej Federacji Klask. Rozegrałem wielokrotne mecze ze szczecińską czołówką i nie ma dwóch zdań – wszystkie mecze przegrałem. Dopiero zdolny, dobrze zapowiadający się narybek spod skrzydeł Grossmana nie dał rady. Na grze w Klask upłynęło mi pół drugiego festiwalowego dnia i mimo zebranych batów bawiłem się świetnie. Na koniec jedna uwaga. Wydzielona strefa pod główną sceną na którą nie można wnosić piwa, to na piwnym festiwalu jednak nieporozumienie. Wynika to zapewne z przepisów o imprezach masowych, ale ta pusta przestrzeń pod sceną sprawiała dziwne wrażenie. Choć z drugiej strony to na pewno lepsze niż brak muzyki na żywo, która z idealnie wyważoną głośnością umilała wieczory. Mówi się, że teren Łasztowni, na którym odbywa się SBF miasto wystawiło na sprzedaż. Jeśli to prawda, pozostaje tylko stwierdzić: Odwiedzajcie festiwale, bo tak szybko odchodzą (lub zmieniają lokalizację albo formułę)… PS. Specjalne podziękowania dla Artura Molendy z SBF za zaproszenie i przedfestiwalowe ogarnięcie wizyt w browarach! View the full article
  10. Dzień przed trzecią edycją Szczecin Beer Fest, wraz z Arturem Molendą odwiedziłem nieodległy Stargard, całkiem jeszcze niedawno nazywany Szczecińskim. Pozbycie się tego przydomka zbiegło się w parze z piwowarską aktywnością. W tym niespełna 70-tysięcznym mieście w ciągu ostatniego roku wystartowały dwa browary. Jako pierwszy działalność zainagurował Browar Stargard będący efektem działań dwóch jegomości – znanego z pracy w Browarze Wyszak, Tomka de Weyhera oraz Wojtka Naklickiego. Zobaczcie jak prezentuje się browar i co do powiedzenia o nim mają właściciele! Browar Stargard, Stargard, Na Grobli 30 Facebook View the full article
  11. W ostatnim wpisie omówiłam historię i charakterystykę piwa grodziskiego. Teraz więc nadszedł czas, aby zająć się surowcami. Na szczęście pionierskie czasy piwowarstwa domowego minęły. Sklepy piwowarskie są bardzo dobrze zaopatrzone. Nie będziecie więc mieli problemów, jakie występowały jeszcze kilka lat temu, aby zdobyć odpowiedni słód do uwarzenia grodziskiego. Wszystko wskazuje […] Artykuł Piwo Grodziskie – surowce pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
  12. W ostatnim wpisie omówiłam historię i charakterystykę piwa grodziskiego. Teraz więc nadszedł czas, aby zająć się surowcami. Na szczęście pionierskie czasy piwowarstwa domowego minęły. Sklepy piwowarskie są bardzo dobrze zaopatrzone. Nie będziecie więc mieli problemów, jakie występowały jeszcze kilka lat temu, aby zdobyć odpowiedni słód do uwarzenia grodziskiego. Wszystko wskazuje […] Artykuł Piwo Grodziskie – surowce pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
  13. 01:26 - Newsy 17:07 - Wywiad z Marcinem Kwilem z Samych Kraftów 01:18:52 - Laboratorium o tym jak uwarzyć dobrego Imperialnego Stouta Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
  14. 02:24 - Newsy 19:06 - Wywiad z Jonathanem Neame z Shepherd Neame 49:13 - Laboratorium z przeglądem drożdży do mętnych ipek Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
  15. Nienawidzisz? A może kochasz? Po pierwszej części dodatków do piwa, które budzą skrajne uczucia – pora na część drugą. Karuk Ryby są zdrowe i warto je uwzględniać w diecie. Choć nie każdemu przypadnie do gustu ryba w piwie. I nie chodzi o dodatek śledzi, który stosuje Piwoteka. Ale o karuk, czyli inaczej rzecz ujmując: klej rybi. Pozyskiwany jest on z suszonych pęcherzy pławnych ryby. A co ma wspólnego z piwem? Otóż doskonale je klaruje. Niegdyś karuk stosowano do Grodziskiego. Obecnie w Polsce raczej się go nie używa. Jest za to powszechnie stosowany w tradycyjnych browarach na Wyspach Brytyjskich. I to wcale niekoniecznie małych – także tych większych. Wówczas na etykiecie widnieje słowo finings lub isinglass finnings. Dodatek karuku nie zmienia smaku i zapachu, jednak niektórym sama wiedza o wnętrznościach ryby dodanych do piwa odbiera ochotę na spożycie. A innym – nie przeszkadza wcale. Laktoza Nie toleruję laktozy! – to, wbrew pozorom, wcale nie jest jednoznaczne stwierdzenie. Może oznaczać a) dolegliwą przypadłość gastryczną b) obrzydzenie do piw, do których dosypano cukru mlecznego. Cierpią na tym Milk Stouty, zwane też Sweet Stoutami, cierpią IPY z laktozą. Przez takie podejście styl Milkshake IPA został doprowadzony niemal do upadku. A to wszystko przez niechęć do piw z laktozą. Część fanów piwa nie tylko nie toleruje piw z laktozą, ale wręcz oficjalnie nimi gardzi. Czasem głośno pomstując i wymachując pięścią. Tonka Bób tonka miał swoje wielkie chwile. Nagle stał się popularny i o tej przyprawie usłyszeli wszyscy. Zachwyty nad jej wyjątkowym smakiem nie milkły, każdy koniecznie chciał spróbować piwa z tonką. Browary w te pędy wykupowały całe jej zapasy i sypały do piwa na prawo i lewo. Kto spróbował tonki w RISie, w ekstazie opowiadał o niesamowitym smaku marcepanów, rumu, wanilii, migdałów a nawet gałki muszkatołowiej. Potem przyszło otrzeźwienie. Gdy pierwsza fala mody na tonkę opadła, ukazały się głosy sceptyczne. Okazało się, że wiele osób nie może ścierpieć tonki w piwie. A powiedzieć, że daje smak marcepanowy może tylko osoba, która w życiu nie próbowała marcepanu. Że piwo smakuje jak woda po gotowaniu fasoli. Że to jakiejś wątpliwej jakoś produkt migdałopodobny z nieprzyjemną ostrością. Dodatkowo, okazało się, że bób tonka zawiera toksyczną kumarynę i właściwie to raczej nie powinno się jej spożywać. Tak oto jednym machnięciem czarodziejskiej różdżki marcepanowa księżniczka tonka zamieniła się w zwykłą stonkę. sklep oferujący piwa z tonką Słód torfowy „Whisky moja żono…” – są melomani, którzy mogą słuchać tej frazy w nieskończoność. Z przymkniętymi powiekami, rozkosznym uśmiechem na twarzy i nogą rytmicznie wystukującą rytm… Tymczasem inni już po trzech nutkach dostają dreszczy, zgrzytają zębami i chcą uciekać. Podobnie jest ze słodem torfowym w piwie. Dla niektórych pachnie jak najpiękniejsza whisky z najprzedniejszych destylarni w Islay, opalanych torfem przez szkockich górali. A ci mniej entuzjastyczni opowiadają o bandażach i smrodzie apteki. Czyli generalnie czymś, co nigdy, w żadnym wypadku nie powinno trafić do piwa. I kto ma rację? Mięso Wiele osób nie je mięsa, naturalne więc, że nie chcą go również widzieć pod żadną postacią. Jednak nawet zapaleni mięsożercy mają pewne wątpliwości, jeśli chodzi o piwo z dodatkiem mięsa. Cock Ale, czyli piwo z dodatkiem koguta. Tu konserwatyści piwni nie powinni mieć zastrzeżeń, bo to piwo staroangielskie, tradycyjne. Z bardziej nowoczesnych: zaoceaniczne piwa z bekonem albo burgerami. Albo nasze rodzime: z byczymi jądrami (Brokreacja). Wszystkie te piwa budzą raczej sceptycyzm i marszczenie czoła, niż szalony entuzjazm. Mięsne smaki w piwie sprawdzają się… raczej słabo. Czego najlepszym przykładem jest nazywanie Grodziskiego mianem „wody po parówkach”. Straszna obelga. Cynamon Równie przychylnie co mięso jest witany w piwie cynamon. Pyszna kora cynamonu przyprószająca szarlotkę – spoko. Cynamon w marokańskim tadżinie – pasuje. Pieczona dynia – czemu by nie. Cynamonowe poduszeczki do mleka – oczywiście. Cynamon w piwie – NIE, PO PROSTU NIE! Kupa psa sąsiada na twojej wycieraczce w poniedziałek rano. Niesłuszna kara na przejazd od kanara (przecież miałem bilet!). Porysowany lakier nowo nabytego samochodu. Oraz: cynamon w piwie. Czujesz tę mieszankę nienawiści, obrzydzenia i pragnienia natychmiastowej zemsty? Lukrecja Magiczne zioło o leczniczych właściwościach. Do spożycia lukrecję otrzymuje się przez gotowanie korzenia. Najczęściej występuje w postaci czarnych żelków o charakterystycznym ziołowo-anyżowym smaku. Kochana za naszą zachodnią granicą. I szczerze niecierpiana w Polsce. Co ciekawe, jest jeszcze gorsza rzecz niż lukrecja: słona lukrecja. Salmiakki, czyli słono-ostra lukrecja z dodatkiem chlorku amonu. Salamiakki lub salamiak jest popularny w całej Skandynawii, ochoczo dodawany jest do słodyczy czy alkoholi. Ma jedną wadę: jest praktycznie niejadalny dla ludów na południe od morza Bałtyckiego. Wspólnie z kiszonym śledziem i Marmitem może śmiało ubiegać się o palmę pierwszeństwa w wyścigu o najobrzydliwszy smak świata. Póki co jeszcze nikt w Polsce nie uwarzył piwa z salamiakkiem. Natomiast z lukrecją – owszem tak. Jak zostały przyjęte? Można się łatwo domyślić. Część I: 7 dodatków do piwa, które budzą skrajne uczucia zdjęcie koguta: Olga Oginskaya z Pixabay The post 7 dodatków do piwa, które budzą skrajne uczucia cz. II appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  16. Podróże. Przyjemne słowo często kojarzące się z jeszcze przyjemniejszym słowem wakacje oraz najprzyjemniejszym na świecie: urlop. A jak by to jeszcze połączyć z piwem… Wychodzi z tego piwna turystyka. Ta bardzo ciekawa forma zwiedzania rozwija się na całym świecie. Również w Polsce. W sieci grasuje też kilku blogerów, którzy wyspecjalizowali się w piwnych podróżach. Dzięki nim można zdobyć inspirację na wyjazd, zaplanować trasę, dowiedzieć się gdzie trzeba być i co omijać. A można też nigdzie nie wyjeżdżać i śledzić ich podróże z własnej kanapy. I to jest w tym wszystkim najlepsze. Poniżej 5 blogów o piwnych podróżach, które warto śledzić. 1. The Beervault Kuba Niemiec, rzemieślnikosceptyk, bloguje o piwie już niemal 10 lat. Jego teksty czyta się świetnie, bo ma lekkie, ale i ostre pióro. Uprawia publicystykę, recenzuje piwa, jednak najciekawsze są jego teksty o podróżach. Jego relacje są pogłębione, bo każdemu miastu w którym bywa przygląda się uważnie, z perspektywy wytrawnego konesera. Wyspecjalizował się w zwiedzaniu naszych południowych i zachodnich sąsiadów. I dociera do miejsc, do których sami (prawdopodobnie) nigdy byśmy się na piwną podróż nie wybrali. O ile Berlin czy Ostrawa to dobrze znane destynacje podróżnicze i nie jedna osoba miała okazję tam być. Trudno spodziewać się tu czegoś odkrywczego. To podróżując z The Beervault można trafić w zupełnie nieoczekiwane miejsca. Bo kto wybiera się na piwo do Duisburgu w zagłębiu Ruhry? Do Frydlantu? Do Chemnitz? Tylko Kuba. https://thebeervault.blogspot.com/ 2. Piwne podróże Tomasz Gebel pisze o sobie, że jest miłośnik gór, szwendania się i piwa. Co prawda fraza o piwnym szczytowaniu jest już nieco mniej zrozumiała. Ale może lepiej zagłębić się w bloga. A tutaj od 9 lat pojawiają się wpisy o miejscach, które odwiedził Tomasz. Są polskie browary, są browary zagraniczne oraz puby z dobrym piwem. Można poczytać recenzję piw z różnych zakątków świata, takich jak Mauritius czy Seszele. Ale przede wszystkim: są tu góry. Jeśli w twoich żyłach płynie kraft, a po górach śmigasz niczym kozica – to z pewnością docenisz blog Piwne Podróże. http://www.piwnepodroze.pl/ 3. Piwny Turysta Abernacka – pod takim pseudonimem kryje się kolejny bloger. Ze sporym doświadczeniem, bo pierwszy wpisy datowany jest na 2010 rok. Przez ten czas Piwny Turysta odwiedził całe mnóstwo browarów. Każdy miesiąc wypełniony jest ich recenzjami wraz ze zdjęciami. Co jeszcze bardzie wprawia w zdumienie to ilość odwiedzonych krajów. Jest ich nie mniej ni więcej jak 36. Myślisz sobie Armenia – Piwny Turysta już tam był. Suazi – proszę bardzo. RPA – jest. Kambodża, Kostaryka, Wietnam. Nie mówiąc o takich oczywistościach jak Egipt, Gruzja czy Tajlandia. Jest co poczytać. https://piwnyturysta.wordpress.com/ 4. Polskie Minibrowary PL Jest kilka prawideł, które rządzą polskim kraftem. Jedno z nich brzmi: Docenta w branży znają wszyscy. Drugie: Docent był wszędzie. Jeżeli nawet nie jest to prawda w 100%, to z pewnością leży ona bardzo blisko. Docent jest kronikarzem polskiego kraftu od chwili jego narodzin, a nawet długo wcześniej. Jako że polskieminiborwary.pl to nie pierwszy jego piwny blog. Jeśli chcesz prześledzić, jak hartowało się polskie browarnictwo rzemieślnicze, zajrzyj na blog Docenta. Są tam wywiady, recenzje, rankingi, wydarzenia, premiery, teksty i filmy, spróbowane piwa, odwiedzone puby – wszystko od samego początku. No i najważniejsze: podróże do browarów. https://polskieminibrowary.pl/ 5. Browarnik Tomek A jeśli są miejsca, w których nie był Docent, to był w nich Browarnik Tomek. Na blogu cała lista browarów z Polski i zagranicy. Nawet z dość egzotycznych krajów, jak Królestwo Tonga. Każdy z browarów jest szczegółowo opisany i udokumentowany zdjęciami. Wśród nich jest zawsze zdjęcie Tomka, który wziął sobie do serca radę Rihany (shine bright like a diamond) i błyszczy. Na blogu oprócz piwnych podróży są także oceny piw i nieco publicystyki. A także wrzutki z warzenia w zaprzyjaźnionych browarach. Do tego lokale, muzyka i dobre jedzenie. Czyli wszystko to, co kręci Browarnika Tomka. https://browarnik.blogspot.com The post 5 blogów o piwnych podróżach, które warto znać appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  17. Piwo grodziskie, polski szampan. Wiem, że o piwie grodziskim napisano dużo. Wiem, że jest wiele osób, które na temat grodziskiego mają o wiele większą wiedzę ode mnie i chylę przed nimi czoła, bo to od nich czerpałam informacje, czy to czytając ich artykuły, czy też po prostu rozmawiając przy piwie, […] Artykuł Piwo Grodziskie – historia i charakterystyka pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
  18. Co??? Oceniam według wytycznych sędziowskich PSPD? W dodatku Pastry Stout??? Zobaczcie jak! View the full article
  19. Ideę Kraft Klubu czyli możliwości zamówienia pakietów piw rzemieślniczych do domu prezentowałem w kwietniu. Teraz ekipa postanowiła wysłać mi również zestaw majowy. Czy będzie równie ciekawy jak ten sprzed miesiąca? Zapraszam na unboxing! View the full article
  20. „Prawdziwe piwo to tylko woda, słód i chmiel” – taki tatuaż mógłby zdobyć ciało niejednego fana piwa. Przyjęło się, że klasyczne piwo powinno składać się tylko z tych składników. Ma smakować właśnie tak. Tylko czy aby na pewno jest to prawda? Czy to prawdziwa tradycja piwowarska? Czy też może… tylko tradycja niemiecka? Bawarska czystość W 1516 roku książę bawarski Wilhelm IV wprowadził Reinheitsgebot, czyli Bawarskie Prawo Czystości. To ono oficjalnie zatwierdziło użytek chmielu w piwie. Jaki konkretnie zapis znalazł się w tym prawie? Dokładnie taki, jak dziś najczęściej postrzegamy klasyczne piwo. Ma się ono składać się wyłącznie ze słodu jęczmiennego, wody i chmielu. Drożdże zostały pominięte z prostej przyczyny: odkrył je dopiero w XIX pan Louis Pasteur. W tle była oczywiście wielka polityka i religia. Jednak to nie artykuł o historii Niemiec lecz o historii piwa. Zatem było wcześniej, zanim nastał chmiel? Coś musiało być, jako że piwo bez niego jest… po prostu mało smaczne. (więcej o tym w artykule Dlaczego dodaje się chmiel do piwa?) Co zamiast chmielu Do czasu wprowadzenia Reinheitsgebot, a i jeszcze długi czas później zamiast chmielu używano mieszanki ziół. Określano ją nazwą gruit lub grut. Słowo to pochodziło prawdopodobnie od holenderskiego określenia zioła – kriuden. Jak Europa długa i szeroka, od półwyspu Iberyjskiego, aż od ziemie Królestwa Polskiego, wszędzie w użyciu były zioła. W skład gruitu wchodziły bardzo rozmaite rośliny. Były to zarówno liście i łodygi ziół, jak i kwiatostany oraz owoce rozmaitych roślin, a nawet korzenie. Skład często był lokalny, uzależniony od tego, co akurat było dostępne. Choć czasem stosowano też przyprawy zamorskie. Na terenach, na których obecnie mieści się Belgia, Holandia i zachodnia część Niemiec gruit miał też szersze znaczenie. Oczywiście – prawne i podatkowe. Piwowarstwo było niezwykle popularne w średniowiecznej Europie. A w gestii łaskawego władcy leżało udzielanie przywilejów warzenia piwa i stosowania gruitu. Oraz pobierania od tego odpowiedniego podatku. Dlatego właśnie wpisanie chmielu do obowiązującego prawa było decyzją polityczną. Gruit gruitowy nie równy Przypraw, ziół i owoców dodawanych do piwa było całe mnóstwo. Jeśli ktoś twierdzi, że różnorodność dodatków to wynalazek piwnych rzemieślników XXI wieku – to bardzo się myli. Liczba dodatków stosowanych do gruitu ciągnie się w niemal w nieskończoność. Na terenach Polski często stosowano krwawnik, bagno oraz nieco mniej znaną nam obecnie, aczkolwiek występującą w naszym kraju: woskownicę. Często wymienia się też korę dębu, dający bardzo mocną goryczkę piołun, wrzos, lawendę i bylicę pospolitą. Ale także importowane przyprawy jak anyż, kminek i liść laurowy. Ciekawym dodatkiem jest także jałowiec. Do tej pory warzy się z nim sahti w Finlandii. W Polsce do tej pory przetrwała pamięć o piwie jałowcowym, które przeważnie było niskoalkoholowe. Na naszym kontynencie do gruitu stosowano całe mnóstwo roślin. Nie sposób wymienić ich wszystkich. Z bardziej znanych roślin warto wspomnieć miętę, kwiat bzu, skórki cytrusów, szałwię, barwinek, imbir, fenkuł, poziomkę, owoc bzu, lukrecję, lebiodkę, hyzop, melisę, świerk. Do gruitu trafiła też cała masa innych, czasem mało nam znanych roślin. Piwo psychoaktywne Co ciekawe, niektóre z roślinnych dodatków do piwa były silnie toksyczne. Kopytnik pospolity jest trujący. Powoduje też poronienia, o czym wiedziały średniowieczne zielarki. Zapewne znały też właściwości lulka, który jest silnie trujący, ale w minimalnych dawkach uśmierza ból. Co ciekawe, ma też silne właściwości halucynogenne. Niektórzy utrzymują, że to on miał powodować szał berserków. Właściwości psychoaktywne i halucynogenne wykazuje także popularne u nas (obecnie pod ochroną) bagno, zwane także dzikim rozmarynem. Nasi przodkowie doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Dowody można bez problemu odnaleźć w źródłach pisanych. Co nie znaczy, że nie zamierzali bagna, lulka oraz całej masy innych substancji spożywać. Jeszcze bardziej znany jest przypadek piołunu, dodawanego w ramach gruitu do piwa. Ale także do Zielonej Wróżki, czyli Absyntu. Likieru równie magicznego, co toksycznego. Nie ma co się oszukiwać – sam alkohol jest również substancją zmieniającą świadomość. Ale to temat na zupełnie inny artykuł. The post Gruit – zamiast chmielu appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  21. Warning: Reading this adrticle can make you hungry! Wheat pancakes with cheese were first baked by ancient Romans. And the word „pizza” appeared for the first time in the Middle Ages. In the period when brewing developed. Coincidence? Answer this question yourselves. In the 21st century, the fates of pizza and beer are inextricably linked to each other like R2-D2 and C-3PO. Here is the KraftMagia report: 6 multitap bars with pizza from 5 Polish cities. Let us be clear – they are all decent places. No: local pizzerias with craft beer bottles only. No: bars with pizza reheated in the microwave. Six full-fledged multi-tap pubs with their own oven and nifty pizza. Let’s start! 1. Warsaw – Drugie Dno Ochota Drugie Dno OchotaThe first stop on our journey around the map of Poland is in the capital. Not by accident: over 50 multitaps, craft bars even in remote districts – the capital city lives with craft beer. At the same time, there are at least several pubs in the pizza & craft beer convention. One of the freshest is Drugie Dno Ochota. This is the second place called Drugie Dno (the first is located at Nowogorodzka Street). 8 taps with decent beer selection, two floors and a pizza oven quickly made the pub a local meeting place. No wonder: it is cosy, modern and unpretentious. And not far away from the Centre. Pizza: 12 types to choose from, classics from Margherita to the local speciality Drugie Dno pizza (beef cooked in porter, coriander, mozarella jalapeño), prices in the range 22-32 PLN. All pizzas are prepared from high quality ingredients. It’s what guests seem to like because neither the cook nor the oven have a moment of rest. In addition to pizzas, you can also eat hot sandwiches, cheeses, snacks and desserts. Before 4:00 pm – lunches at promotional prices. pizza lands in the oven at the Drugie Dno Ochota How to get there? Ochota is a district located west of Śródmieście (city centre). From the centre, you can reach it by any tram that goes west (3 stops). Plac Zawiszy stop, the pub is located behind the Sobieski hotel. It opens at 12:00 pm. address: 5/9 Tarczyńska Street, Warsaw website / Facebook 2. Krakow – Colombe Colombe Beer and FoodWe are moving quickly to the former capital of Poland, that is Krakow (Cracow). Here is another new place, even fresher than Drugie Dno Ochota. Colombe Beer and Food is located in the Krakow Old Town. Not far from the Rynek, there is Gołębia (Pigeon) Street, which is the source of the name of the Colombe bar. In Latin, it means: pigeon. Classic decor: brick and wood (after all, it’s Kraków), an open kitchen, 8 taps with craft beer, a lot of dishes on the menu and a planned large garden. And of course pizza. This combination works. Pizza: 11 kinds, mainly Italian inspirations; the black Colombe pizza is a curiosity. In addition, there are local delicacies such as the Maczanka Krakowska (a traditional dish made from pork, caraway seed sauce and a bun), and a large selection of more contemporary dishes such as bao or pulledpork. It opens at 12:00 pm. address: 5 Gołębia Street, Krakow (Cracow) website / Facebook 3. Sopot – AleBrowar AleBrowar SopotScreams of gulls on the beach make you hungry. What can you do about it? Visit the AleBrowar’s Sopot craft beer pub. This is another fresh place on our list. This is the third pub under the logo of the TriCity brewery, AleBrowar. The first one is located in Gdynia, and the second in Wroclaw. Sopot joined them at the beginning of 2019. It is a spacious place near the main tourist route of the city: Monciak (Bohaterów Monte Cassino Street), which leads straight to the Sopot pier. The pub has a selection of 13 taps with beers from AleBrowar. What is more, there are fridges with bottled beer to buy for takeaway. So the pub serves the role of a shop at the same time. And of course, there is also a pizza oven. Pizza: thin dough, pizzas sized rather for a single person, with a lot of toppings. In addition to the classic selection, there appear some crazy options such as pizza with bananas on Fat Thursday. How to get there? While returning through Monciak, or Bohaterów Monte Cassino Street from sightseeing on the Sopot Pier, turn left near the restaurant with a large M. Going further along the street, just behind the railway bridge, you will reach the pub (on the right). It opens at 2:00 pm. address: 11 Podjazd Street, Sopot Facebook 4. Wrocław – 4Hops 4Hops – Cycling Pub Let’s move to the City of Meetings now. Wroclaw has always lived with beer. Craft beers, like dwarfs, can be found almost at every step. Ofiar Oświęcimskich Street is a perfect example. Several interesting pubs are located here, including 4Hops. 16 taps and a well-established reputation of a place that has been living with craft beers for years attract hungry and thirsty people. Colourful decor and interesting graphics have always been a strong point of the pub. No less important is the kitchen. In 4Hops you could once eat dishes from Pancho, however, the Mexican restaurant went „on its own,” opening on its own premises, and 4Hops focused on street food. Including, among other things, pizza and wraps. In addition to fast meals, bikes also appeared, because now the place is pro-cycling, and its full name is 4Hops Cycling Pub. Pizza: 6 kinds in a modern form, thick dough and a diameter of 24 cm. Prices: 17-19 PLN. You can order vegetarian or spicy dishes. How to get there? It’s a 3 minutes’ walk from the market, at the end of Ofiar Oświęcimskich Street, known for its party atmosphere. It opens at 12:00 pm during the week and at 1:00 pm on weekends. address: 46 Ofiar Oświęcimskich Street, Wroclaw Facebook 5. Modlniczka – Proste Żarcie Proste ŻarcieProste Żarcie (Simple Grub) – the beautiful idea of eating food that is uncomplicated, but has an excellent taste and quality. This is the vision that inspired Tomasz Rogaczewski to open a pub in Modlniczka near Kraków. Tomasz is a co-founder of the Pracownia Piwa Brewery, next to which this restaurant has just been established. In Proste Żarcie, his two passions – cooking and brewing – could finally merge into one. The restaurant is small, with just a few tables. It has taps with fresh beer, after all the brewery is only a few steps away. And in the kitchen, you can meet the owner himself, fulfilling his passion with satisfaction. The chef does not compromise; all dishes must be refined: whether thy are pizzas, pastes, soups or ribs. In addition to the menu, special dishes and desserts are also created. You can also buy takeaway bottles of beers from Pracownia Piwa. Pizza: 12 neatly made types to choose from, all with great quality Italian toppings. Prices: 16-26 PLN. How to get there? Modlniczka is located about 11 km west of Kraków at the S52 ring road. Proste Żarcie and Pracownia Piwa open at 12:30 pm; apart from Mondays, when they are both closed. address: 31 Kasztanowa Street, Modlniczka Facebook 6. Warsaw – Same Krafty Same KraftyFinally, we return to the new capital. Same Krafty (Craft Beers Only) has earned an excellent reputation among Polish craft beer enthusiasts. Since its establishment many years ago, it has been continuously promoting craft brewing. Products of the top Polish breweries have always appeared on its 10 taps. And starting in March 2019, half of them will be taken over by the Trzech Kumpli Brewery. In addition to beer, the restaurant also tempts with a pizza. People strolling around the Old Town are eager to drop by to Same Krafty for a meal. Inside, an almost spontaneous division takes place: beer consumers (at the bar) and pizza eaters (at tables closer to the entrance). And if there is not enough room inside, you can always go to the other side of the street. There are Same Krafty vis-à-vis. Pizza: 12 types on thin dough in three sizes: 23, 32 and 42 cm. Both Italian classics and new wave pizzas. Prices: 19-48 USD. How to get there? It’s best to reach it on foot. The restaurant is very close to the Main Square of the Old Town; you can find Nowomiejska Street when you head for the Barbican. It opens at 1:00 pm on weekdays (at 2:00 pm on Mondays), and at 12:00 pm at weekends. address: 10 Nowomiejska Street, Warsaw Facebook The post Craft beer and pizza appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  22. Z okazji 70-tych urodzin mojego taty wspólnie próbujemy „aspirujące” piwa z moich zapasów: Browar Dwie Wieże – Flander Red Ale Red Wine Foeder Aged, Browar Jana – Oktavio, Nepomucen/Widawa – Dark Forest oraz Brokreacja – Deep Dark Sea Red Wine BA. Które z nich najbardziej nam zasmakuje? View the full article
  23. Piwo i chmiel są nierozłączne, niczym pizza i ser. I podobnie jak pizzy nie robi się z sera, tak piwa nie robi się z chmielu. To po prostu: ekstra dodatki. Chmiel używany jest do piwa od bardzo dawna. Pierwsze wzmianki pisane datuje się na 636 rok naszej ery. Natomiast stosowanie chmielu w Europie mocno rozwinęło się w średniowieczu. Wtedy został się nierozłącznym kompanem piwa. A czego używano zanim chmiel stał się popularny? Otóż były to najczęściej mieszaniny różnych ziół i przypraw, zwanej często gruitem. W Polsce stosowano m.in. piołun, bagno, krwawnik czy jałowiec. Chmiel wygrał, gdyż najlepiej spełniał swoją funkcję. Podobnie jak słód jęczmienny, który konkurował z innym zbożami, a dziś jest podstawowym surowcem piwowarskim. Jakie przyczyny zdecydowały, że to chmiel został wybrany i do dziś stosuje się go w piwie? Goryczka Gorzki to jeden z podstawowych smaków. W piwie jest on na tyle istotny, że często opisywany jest oddzielnie. Dlaczego? Piwo bez chmielu jest po prostu mdłe. Można o tym się przekonać warząc piwo w domu – wystarczy odlać niewielką ilość brzeczki bez chmielenia. Efekt będzie mało interesujący – smak będzie nieciekawy. Słodowy smak pochodzący z jęczmienia wymaga przełamania. Można to zrobić właśnie za pomocą goryczy. Przełamuje ona mdłą nijakość piwa, kontrastuje ze słodowym charakterem. Stąd w piwowarskim slangu goryczkę często określa się kontrą. Niegdyś jako zamiennik stosowano gorzkie zioła, takie jak gencjanę czy piołun. Jednak to chmiel wnosi najprzyjemniejszą i najbardziej akceptowaną goryczkę. więcej na ten temat w artykule: 5 smaków piwa Smak i aromat Chmiel to nie tylko goryczka: to także niepowtarzalny smak i aromat. Choć dziś, w dobie niezwykłej różnorodności odmian chmielu wypadałoby powiedzieć: rozmaite smaki i aromaty. Choć w dawnych czasach paleta nut, którą oferowały chmiele była mniejsza, nadal była bardzo atrakcyjna. I świetnie komponowała się z piwem. Żywiczne, kwiatowe i ziołowe nuty wnoszone przez dodatek szyszek chmielowych pasowały nie tylko do piwa, ale również do pitnego miodu. Żaden inny dodatek nie był tak kompleksowy. Pozostałe zioła i przyprawy trzeba było łączyć w mieszanki, komponować, pilnować proporcji. Tymczasem dodatek chmielu rozwiązywał ten problem od ręki. Prawda nieco mniej chlubna jest taka, że niegdyś jakość piwa i jego smak niekiedy pozostawiał wiele do życzenia. Chmiel był na tyle intensywny, że mógł przykryć wiele niedociągnięć. Także dziś wyłapanie wad w mocno chmielonym piwie może sprawdzić trudność nawet doświadczonemu sędziemu piwa.. Właściwości aseptyczne W dawnych czasach piwo psuło się częściej. Powodów było kilka. Brak wiedzy o niekorzystnych mikrobach, które dobierają się do piwa. A co za tym idzie: nieco luźniejszy stosunek do higieny. Dużo prostsza technologia warzenia i brak metod utrwalania, jak np. pasteryzacja. Także dzikie drożdże nie były tak skuteczne jak współczesne szlachetne szczepy. Na skutek tych niekorzystnych okoliczności piwo szybko stawało się niesmaczne, kwaśniało i psuło się. Pociągało to za sobą straty, których oczywiście nikt sobie nie życzył. Na szczęście zaczęto dostrzegać pewne korelacje. Otóż piwo z dodatkiem chmielu psuło się jakby rzadziej niż bez niego. Oczywiście: nadal się to zdarzało, ale mocno wychmielone piwa jednak przechowywały się znacząco lepiej. Był to więc kolejny, istotny argument za stosowaniem chmielu do piwa. Przypuszczenia dawnych piwowarów okazały się słuszne. Współczesne badania dowiodły, że chmiel ma właściwości aseptyczne, które utrudniają rozwój niekorzystnych drobnoustrojów. Efekty uboczne Niezwykłe właściwości chmielu znali podobno już starożytni Rzymianie. Co prawda nie stosowali go do piwa, lecz w postaci naparu. Herbatka chmielowa od dawna pomagała ludziom zasnąć, poprawiała apetyt i ograniczała pożądanie. Ostatnia właściwość, jak twierdzą niektórzy, była przyczyną szczególnego zainteresowania chmielem klasztorów. Piwo uspokaja, wprowadza w dobry nastrój. O tym wiedziano od prawieków. Archetypowy wizerunek piwosza: okrągły, rozradowany człowiek z kuflem piwa – nie wziął się znikąd. Piwo nie powoduje agresji, raczej rozluźnia, uspokaja, poprawia apetyt, a na koniec: usypia. Czy naszym przodkom nie brakowało stresu w życiu? Z pewnością. Chmiel przychodził z pomocą. więcej na ten temat w artykule: 4 niezwykłe właściwości chmielu Geografia Wszyscy znają winne kraje. Ciepły klimat sprzyja winorośli, dojrzałe winogrona dają dobre wino. W krajach gdzie pogoda nie jest tak sprzyjająca, zimy są dłuższe i bardziej ostre, a okres wegetacji krótszy – winogrona są drobne i kwaśne. Co skutkuje słabym winem. Tymczasem w chłodniejszym klimacie wschodniej części Europy doskonale udają się zboża, jak jęczmień. Oraz chmiel. Czy to może być przypadek? Chmiel uprawia się pomiędzy 35 i 55 równoleżnikiem półkuli północnej. Bowiem najchętniej rośnie tam, gdzie chłodne noce i długie letnie dni. Nie służy mu gorące słońce, dobre dla winorośli. Rośnie samoistnie, dziko przy wilgotnych łąkach i rzekach. Było to więc łatwo dostępny dodatek do piwa. Czyli alkoholu, który święcił triumfy tam, gdzie było zbyt zimno na wino. Tradycja Jest jeszcze jeden powód, dlaczego dziś chmiel znajduje się w piwie. To nasza kultura kulinarna. Wykształcona przez setki lat, przekazywana z pokolenia na pokolenie tradycja. Tej siły nie należy lekceważyć – jest ona głęboko wpisana w naszą świadomość. Bo dlaczego w jednym kraju stosuje się pewne dodatki, a w drugim inne? Dlaczego do rosołu dodajemy pieprz, liść laurowy i ziele angielskie, a nie na przykład miętę? Przecież nie są to nasze rodzime przyprawy. A w krajach Dalekiego Wschodu do rosołu używa się innych przypraw. Dlaczego kaczka jest z jabłkiem, a nie pigwą. Dlaczego w Polsce żelki są owocowe, a nie ze słoną lukrecją jak w Skandynawii? Dlaczego do frytek ketchup, a nie majonez? Nasze tradycje kulinarne to przemożna siła z której często nie zdajemy sobie sprawy. Chmiel, jak już było wspomniane, nie był jednym wyjściem. Także w Polsce warzono piwa jałowcowe bez chmielu. Nadal pija się je np. w Finlandii. Jednak to chmiel wpisał się do naszej europejskiej tradycji kulinarnej i tu pozostanie. Choć brano pod uwagę całe mnóstwo innych zamienników – wygrał on. Prawdopodobnie złożył się na to szereg przyczyn, w tym te wymienione w niniejszym artykule: jego przyjemny smak i goryczka, właściwości aseptyczne i uspokajające, duża dostępność. Zapewne przyczyn było więcej. Za pewnik można przyjąć jedną rzecz: chmiel pozostanie z nami na dłużej. The post Dlaczego dodaje się chmiel do piwa? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  24. Jak smakuje Veritas od warszawskiego tercetu Mermaid Brewing? Sprawdzam wraz z Michałem Kopikiem, Michałem Wardaszką i Karolem Szafrańskim! View the full article
  25. Pierre Celis

    Piwo i burgery

    Piwo i pizza są jak stare, włoskie małżeństwo. Dobrze znane, od lat połączone ciągnącym się serem. Tymczasem od kilku lat o serce (i żołądek) fanów piwa rywalizuje mocny konkurent z Ameryki. On, opalony na brąz, obustronnie obsmażony przystojniak: burger. Burger przypłynął na fali streetfoodowej mody zza oceanu. Przybył prosto z New York City, z foodtrucka, z hipsterskiej smażalni. I zagościł na dobre. Jest wypasiony, gruby, mięsisty i krwisty. Składa się z doskonałej wołowiny i świeżych dodatków. Jest slow i jest craft (nie przyznaje się do krewnych z sieciówek). Dlatego właśnie pasuje do piwa rzemieślniczego. Co stolica ma do zaoferowania w tym temacie? Całkiem sporo – co drugi pub oferuje do piwa coś do przegryzienia – wszystkich opisać nie sposób. Poniżej lista pięciu wybranych miejsc, gdzie można wypić piwo rzemieślnicze i przegryźć burgerem. 1. Hoppiness Mały wielki pub w samym centrum Warszawy. Choć nie dysponuje tak dużą ilością przestrzeni jak inne lokale, to dzięki klimatowi i ludziom, którzy tam pracują bez wahania można do zaliczyć do grona piwnych miejsc, które warto poznać. 12 porządnie zaopatrzonych kranów i kuchnia warta jest uwagi. Dania są „szybkie”, a szczególną atencja cieszą się burgery – i słusznie. 5 mięsnych i 1 vegański w zestawie z frytkami. Do wyboru bułka maślana lub ciemna oraz stopień wysmażenia. Texas (na zdjęciu) z bekonem, krążkami cebuli, wędzonym sosem BBQ, piklami, czerwoną cebulą i sałatami zdecydowanie daje radę. 2. Drugie Dno Porządnego burgera można także znaleźć na Nowogrodzkiej – najbardziej kraftowej ulicy w Warszawie. Multitap Drugie Dno oferuje 15 kranów z piwem rzemieślniczym z Polski i zagranicy oraz otwartą kuchnię, gdzie dania powstają na oczach gości. Jest przestronnie i nowocześnie, spokojnie zmieści się nawet duża grupa znajomych. A do jedzenia, w zależności od stopnia zgłodnienia można wybierać między przekąskami, szybkimi streetfoodowymi daniami lub czymś na większy apetyty: stekami. Burgerów jest 8, w tym opcja wegetariańska. Między innymi bardzo interesująca wariacja, czyli Porter Burger: z szarpaną wołowiną gotowaną w porterze – mięso jest miękkie i bardzo aromatyczne (zdjęcie 1) Burger BBQ (zdjęcie 2) był usmażony tak, jak należy traktować porządną wołowinę: brązowy z zewnątrz czerwony w środku. Stopień wysmażenia można oczywiście wybrać. 3. Krafty i meaty Warszawa ma dwie strony Wisły. Lewą, bardziej rozwiniętą kulinarnie oraz prawą, zdecydowanie mniej znaną. A jadnak tutaj też można znaleźć krafty – i burgery. Krafty i meaty, jak sama nazwa wskazuje, specjalizują się w dostarczaniu rzemieślniczego piwa i mięsnych dań. Lokal jest nieduży i przytulny, w sam raz dla potrzeb lokalnej społeczności. Piwo leje się z 4 kranów (głównie browar Perun), zaś burgerów jest 10, w tym 2 wegetariańskie. Boczek Hot Bacon BBQ (na zdjęciu) był porządnie wysmażony, tak jak reszta mięsa. A sos z wędzonych papryk chipotle – całkiem przyjemny. 4. Wół na stół Wracamy na lewą stronie Wisły, tym razem na największej sypialni Warszawy. Przy głównej arterii Ursynowa, alei KEN mieści się nieduży lecz słynący dobrym burgerem: Wół na stół. Lokal nie jest zbyt duży, więc z racji popularności zdarza się, że brakuje miejsc przy stolikach i trzeba zaczekać na swą kolej na zewnątrz. Mimo bardzo sprawnej obsługi, która uwija się jak w ukropie. Piwa dostępne są w butelkach, a podzielono je na browary rzemieślnicze i przemysłowe. Choć do pierwszej grupy zaliczono głównie średnie browary, to nie ma co narzekać, bo można wypić IPĘ z Grodziska lub Kormorana. Za to przebierać można w burgerach: jest ich 14! Dodatkowo trzeba też wybrać stopień wysmażenia, wielkość mięsa, rodzaj bułki oraz ewentualne dodatki. W Englishu (na zdjęciu) połączenie cheddara, jajka, majonezu i sosu musztardowego zagrało naprawdę ciekawie – szczególnie wyróżniało się mięso, którego dobrą jakość czuć w smaku. 5. KEN54 Kolejne miejsce z kraftem i burgerami kryje się tuż za rogiem. Klubokawiarnia EN54 to prawdziwy wehikuł czasu. Przekraczając drzwi cofamy się do epoki, w której rodził się Ursynów. KEN54 to miejsce artystyczne, a nawiązania do przeszłości raczej ukazują szczególny czas, gdy nowa wielka dzielnica Warszawy powstawała od zera. W plakatach i wystroju z epoki widać starania ludzi, którzy tą masę betonu chcieli uczynić miejscem przyjaźniejszym do życia. A poza warstwą sentymentalną w KEN54 jest też nowocześnie, zwłaszcza w warstwie piwnej: 12 kranów z piwem zaopatrzonych jest w najnowsze dokonania polskich rzemieślników. A do zjedzenia dania prawdziwie eklektyczne: Burger Robotnika z kotletem mielonym oraz Burger Inżyniera – ze schabowym. Na zdjęciu: posiłek godny prawdziwego inżyniera – schaboszczak, bułeczka i świeże warzywa. KEN54 to nie tylko miejsce klimatyczne, ale też bardzo sympatyczne, które zdobyło sobie serca lokalnych mieszkańców. The post Piwo i burgery appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.