Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 714
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Kilka słów o Cieszyńskim Wheat Wine – Mistrzu Polski Piwowarów Domowych 2018, spadkobiercy tytułu Grand Championa, które w tym roku pojawiło się na rynku zupełnie niezauważone. The post Cieszyńskie Wheat Wine – Mistrz Polski Piwowarów Domowych 2018 appeared first on Małe Piwko Blog. View the full article
  2. Na specjalną okazję specjalne degu. Która wersja słynnego trapisty bardziej przypadnie nam do gustu? View the full article
  3. Obecny 2019 nieuchronnie zbliża się do końca. Czas zatem na tradycyjne wideo-podsumowania czynione wspólnie z ludźmi z branży. Początek sezonu na podsumowania od lat wyznaczają Lubelskie Targi Piw Rzemieślniczych. W tym roku udało mi się porozmawiać z przedstawicielami takich uznanych graczy jak: Golem, SzałPiw, Dziki Wschód, Polish Hops, Beer Bros, Pracownia Piwa, Kazimierz, Łańcut, Zakładowy, Maryensztadt oraz Funky Fluid. Codziennie pojawiać się będzie nowy materiał więc warto śledzić albo ten wpis albo kanał na YT. A z tymi, z których nie było, albo nie udało się dorwać podczas LTPR, materiał zrealizuję (mam nadzieję) w ciągu najbliższych tygodni! View the full article
  4. Dawno minęły czasy, gdy to ilość procentów wyznaczała jakość piwa. Dziś coraz częściej wybieramy piwa z niższą zawartością alkoholu. Czy wręcz piwa bezalkoholowe. Czy jednak takie piwo może mieć dobrze smakować? Przykłady piw niskoalkoholowych z małych browarów pokazują, że jak najbardziej tak! Mało, a dobrze Czym jest piwo niskoalkoholowe? Podział nie jest do końca przejrzysty i jednoznaczny. Zazwyczaj piwa o małym procencie dzieli się następująco: piwa niskoalkoholowe (ok. 1-4%) piwa bezalkoholowe (do 0,5%) piwa 0% Piwa niskoalkoholowe są to więc nieco lżejsze wersje normalnych piw. Bardzo trafne są używane w Stanach określenia takie jak „Micro IPA” – czyli „zmniejszona” IPA. Czy może to smakować dobrze? Otóż okazuje się, że tak! Lekkie nie musi oznaczać – wodniste. Piwa niskoalkoholowe mogą być pełne smaku. Oczywiście, wymaga to od piwowara nieco wysiłku, zwłaszcza jeśli piwo ma mieć ekstremalnie mało alkoholu – np. 1 czy 2%. W takich przypadkach często stosuje się surowce, które podnoszą odczucie pełni piwa. Dodatek owsa, żyta, czy zacieranie „na słodko” i niższe odfermentowanie powoduje, że nawet przy bardzo niskim ekstrakcie piwo może mieć akceptowalne ciało. Super lekka IPA i super lekki kwas Jednak ciało to nie wszystko – liczy się smak! Doskonale sprawdza się mocne wychmielenie. Niskoalkoholowe IPA – to naprawdę gorący temat! Bogactwo smaków i aromatów tych piw może się niemal równać z klasyczną, „pełnoprawną” wersją IPA. Jak się okazuje, także bardzo dobrze sprawdzają się piwa kwaśne z owocami. W lekkim berlinerze czy gose, podbitym sokiem lub pulpą owocową – nie czuje się niedoboru alkoholu. Co więcej, te piwa są wręcz stworzone do niskiego woltarzu. A to jeszcze nie wszystko! Powstają niskoalkoholowe piwa ciemne, stouty i także smakują bardzo dobrze. A piwowarzy nie ustają w wysiłkach. Można być pewnym, że w piwach niskoalkoholowych będzie się działo jeszcze wiele ciekawych rzeczy. Foto: Jasmin Fine by Flickr The post Mało procentów, dużo smaku – piwa niskoalkoholowe appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  5. W Warszawie liczba lokali gastronomicznych jest naprawdę imponująca. Można śmiało stwierdzić, że każdy może znaleźć miejsce dla siebie. A jednak znalezienie odpowiedniego miejsca na imprezę firmową sprawia niekiedy kłopot. Jak znaleźć lokal, który będzie miał jednocześnie dobrą kuchnię, świetne alkohole, salę, w której można poczuć się swobodnie we własnym towarzystwie? A przy okazji wygląda dobrze i znajduje się w miejscu, gdzie każdy trafi bez problemu? Oto nasza lista czterech miejsc w centrum Warszawy, które spełnią oczekiwania nawet wymagającej grupy. The Alchemist Gastropub Świetny wystrój, elegancka okolica i niebanalne pomysły – to właśnie wyróżnia Alchemista na gastronomicznej mapie Warszawy. Choć lokal nie jest nadzwyczaj duży, to jednak bez problemu może ugościć grupę gości. Gastropub oznacza, że można spodziewać się zarówno jedzenia, jak i porządnie zaopatrzonego baru. I Alchemist doskonale wywiązuje się z obu obietnic. zdjęcie: The Alchemist Gastropub Dania są dopracowane i podane w kuszący, a czasem zupełnie odkrywczy sposób. Za swą kuchnię Alchemist zbiera liczne pozytywne oceny. Nie mniej ciekawie jest na barze. Autorskie drinki i piwa rzemieślnicze, które można nalać sobie samemu, wybierając opcje z ekranu na ścianie. To zupełnie wyjątkowe rozwiązanie! Do tego wszystkiego jeszcze bardzo sympatyczna obsługa – kto nie chciałby zrobić tam imprezy firmowej? adres: Plac Piłsudskiego 3 Drugie Dno – multitap bar Jedno z najciekawszych miejsc stolicy, w którym świetna kuchnia łączy się z szerokim wyborem alkoholi rzemieślniczych. Drugie Dno jest multitapem, czyli miejscem, gdzie profesjonalnie dba się o dobór piwa. Zajmuje się tym specjalna osoba: beer manager, czyli człowiek, który doskonale zna się na piwie. Dzięki niemu na 15 kranach goszczą najlepsze rzemieślnicze piwa i cydry z Polski i zagranicy. Każdy znajdzie coś dla siebie – są tu także pozycje bezalkoholowe i bezglutenowe. Drugie Dno – multitap barMenu otwierają steaki z sezonowanej wołowiny w kilku wariantach. Mocną stroną są streetfoodowe propozycje, takie jak burgery (8 rodzajów), quesadillas czy skrzydełka. Dla mniejszych grup przewidziano deski imprezowe w wersjach mięsnych i wegetariańskich. Powyższe opcje są w stałym menu. Natomiast dla zorganizowanych grup istnieje możliwość przygotowania specjalnych zestawów imprezowych, przygotowanych pod zamówienie organizatora. A także wynajęcia sali. Miejsca nie zabraknie, bo Drugie Dno, jak sama nazwa wskazuje, ma także drugi poziom w piwnicach. I tam kryje się prawdziwa niespodzianka – dla zorganizowanych grup przewidziano możliwość udostępnienia dwóch niezależnych samoobsługowych kranów. Dzięki czemu można mieć własne wybrane piwa lub cydry tylko dla siebie. Sympatyczny, bezpretensjonalny klimat, nowoczesne wnętrze i świetna oferta to nie wszystkie atuty Drugiego Dna. Kolejny to lokalizacja w samym centrum – lokal mieści się przy ulicy Nowogrodzkiej, między Kruczą i Bracką, tuż obok domu handlowego Vitkac, 300m od rodna de Gaulle’a. strona: drugiedno.pl adres: ul. Nowogrodzka 4 Nowina A jeżeli zamiast piwa rzemieślniczego goście preferują wino, tuż obok Drugiego Dna znajduje się Nowina. To ciekawe połączenie restauracji, wine baru, sklepu z winem oraz muzeum korkociągów. Coś dla prawdziwych fanów wina. zdjęcie: NowinaWystrój, podobnie jak w Drugim Dnie, nawiązuje do historycznej przeszłości kamienicy. Część ścian stanowią oryginalne, surowe cegły, z którymi skomponowano regały z winem. Jest nowocześnie i stylowo. Kuchnia oferuje pełne menu. Można więc rozpocząć od przekąsek, przez sałaty, zupy i dania główne, aż po deser. Czemu oczywiście towarzyszyć będzie wino, bo na nim oparty jest koncept lokalu. W Nowinie odbywają się liczne imprezy i wydarzenia. Zarówno kulturalne, jak i degustacje oraz szkoły wina. Miłośnicy wina poczują się u siebie. A zorganizowane grupy gości będą przywitane z otwartymi rękami. Podobnie jak w przypadku Drugiego Dna – niewątpliwym atutem jest także lokalizacja w samym centrum. adres: ul. Nowogrodzka 4 No Problem No Problem to najnowsze miejsce na liście. Mieści się na ulicy Brackiej, tuż przy niezwykle popularnej Chmielnej. Lokal może być młody, ale za to doskonale wpisuje się w mapę kulinarną Warszawy. Stolica Polski od lat plasuje się wysoko w rankingach wegetariańskich i wegańskich miast. A No Problem tylko potwierdza jej wysoki status. zdjęcie: No ProblemW menu znajdziemy autorską kuchnię roślinną. Ale nie ma obaw: sposób podania i smak przekona do niego nawet najbardziej zapalonego mięsożercę. Trzeba przyznać, że dania w No Problem nie tylko wyglądają, ale i smakują świetnie. Lokal ma nie tylko restauracyjne, ale i pubowe oblicze. Na długim barze serwowane są drinki, rzemieślnicze piwa z własnego browaru oraz rzemieślniczy cydr. Wystrój No Problem jest nieco oniryczny. Stare drewniane stoły stoją pośród drzew i roślin, oświetlenie jest ciepłe, a całości dopełniają kolorowe elementy na ścianach. Nie zabraknie tu miejsca na imprezy, bo przestrzeni wewnątrz jest pod dostatkiem. Oprócz głównego pomieszczenia jest także sala w piwnicach, a także antresola. Atmosfera – raczej swobodna, a załoga doświadczona w obsłudze licznych eventów. adres: ul. Bracka 20 The post Miejsce na imprezę firmową w Warszawie appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  6. Proces powstawania piwa wydaje się trudny i skomplikowany. Nawet dla osób, które robiły już jakieś alkohole domowe, wino czy nawet destylaty. Tymczasem podstawowe zasady jak zrobić piwo – są dość proste i można je łatwo zrozumieć. Diabeł, jak mówi porzekadło, tkwi w szczegółach. Ale w tym artykule nie będziemy się w nie zagłębiać. Wyjaśniamy najprościej jak się da – jak powstaje piwo? Z czego tak naprawdę robi się piwo Tak naprawdę to piwo robi się ze słodu, a nie chmielu. Weźmy proporcje z piwowarstwa domowego – na 10 litów jasnego pilsa potrzeba: 12 litrów wody 2 kg słodu 30 g chmielu Jak widać, słodu używa się o wiele więcej, niż chmielu! A czym tak naprawdę jest słód? To po prostu ziarno jęczmienia (najczęściej) specjalnie przygotowane tak, by uzyskać z niego jak najwięcej cukrów. Wywar jak na rosół A po co są te cukry? Otóż potrzebują ich drożdże do produkcji alkoholu (patrz poniżej: Cudowna Przemiana). Cukry zawarte są w słodzie, czyli ziarnie zboża. Cała zabawa polega na tym, żeby z ziarna trafiły do wody, czyli przyszłego piwa. Jak to zrobić? Otóż żeby sporządzić wywar, należy gotować. Wie o tym każdy, kto robił rosół. Wrzuca się kurczaka z przyprawami do gara z wodą i podgrzewa. Dokładnie to samo robi się w browarze. Kadź zacierna to nic innego, niż wielki zamknięty garnek. Zacieranie, bo tak nazywa się proces podgrzewania ziarna, trwa ok. godziny i przeprowadzane jest w temperaturach 60-70 stopni. Gdy wywar jest gotowy, należy wyjąć kurczaka z rosołu. A w przypadku piwa – wygotowane ziarno, czyli tzw. młóto. Nie jest już potrzebne, bo cały cukier i wszystkie smaki i aromaty przeszły już do wody (fachowo zwanej brzeczką). Gotowanie czyli warzenie Młóto, czyli ziarno można dać zwierzętom (jedzą chętnie), dla nas istotna jest teraz woda z cukrami, czyli brzeczka. Tu zaczyna się drugi etap wyrobu piwa: gotowanie, zwane warzeniem. Ponieważ z ziarnem gotowaliśmy w niższej temperaturze, to teraz bez ziarna można sobie pozwolić na więcej. Brzeczkę intensywnie gotuje się przez ok. godzinę. Musi wrzeć! To bardzo ważny etap dla późniejszego smaku i aromatu piwa. To też dobry moment, by dodać pierwszą porcję chmielu. Piwowarzy nazywają to „chmieleniem na goryczkę”, bo chmiel dorzucony na tym etapie nadaje piwu goryczy. Następna porcję chmielu można dodać później, po fermentacji. Wówczas nazywa się „chmieleniem na zimno”, a chmiel zamiast goryczki daje intensywny aromat, znany np. z piw IPA. Cudowna przemiana Po gotowaniu przychodzi pora na kolejny etap – fermentację. Jednak najpierw trzeba przyszłe piwo nieco ostudzić, bo przed chwilą wrzało. Gdy jest już schłodzone, przelewa się je z garnka (kadzi warzelnej) do dużego metalowego zbiornika (fermentora zwanego też tankiem), czyli miejsca Cudownej Przemiany. Tutaj cukry, które wygotowaliśmy z ziarna, w nadnaturalny sposób zamieniają się w alkohol. A brzeczka, czyli słodka woda – w piwo. A wszystko to za sprawą drożdży, które dodaje się na tym etapie. Te sprytne organizmy przerabiają cukier na 3 rzeczy: alkohol, dwutlenek węgla oraz ciepło. Dzięki temu piwo zaczyna smakować jak piwo, ma w sobie % oraz gaz, czyli dwutlenek węgla. Magia! Butelki i beczki Fermentacja i leżakowanie, czyli układanie wszystkich walorów piwa, trwa około miesiąca (może to zająć więcej w przypadku mocnych piw). Gdy procesy te się zakończą, piwowar, oczywiście po uprzednim spróbowaniu, stwierdza, że piwo jest już gotowe. Teraz wystarczy je tylko rozlać, czyli napełnić nim butelki i beczki. Metalowe lub plastikowe beczki zwie się KEGami. Napełnia się je piwem, często prosto z tanku i trafiają do pubów. Nieco bardziej skomplikowany jest rozlew do butelek lub puszek. Tutaj potrzeba już specjalnej maszyny, która wleje piwo do każdej butelki. Potem wystarczy zacisnąć na szyjce kapsel, nakleić etykietkę – i piwo jest gotowe! The post Jak powstaje piwo appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  7. Z nieco większym niż zaplanowane, choć zaplanowanym opóźnieniem testuję ostatnią nowość z Browaru Żywiec, choć tak naprawdę to Cieszyn. Zamienił stryjek siekierkę na kijek czyli Belgijskie Ale zamiast Saisona. Czy to ma sens? The post HIT czy SZIT #22 – Żywiec Belgijskie Ale appeared first on Małe Piwko Blog. View the full article
  8. Dziś ukazała się oficjalna informacja o zakończeniu działalności warszawskiego lokalu Mikkellera. Zmotywowało mnie to, by w końcu dokopać się do zdjęć sprzed półtora roku – z hucznego otwarcia. Prawdziwe tłumy – entuzjazm i oczekiwanie, że tym razem (w przeciwieństwie do BrewDog Warszawa) się uda. A wszystko na to wskazywało. Ekipa ludzi, którzy się znają na rzeczy, na czele z Grzegorzem Korczem. Co zatem poszło nie tak? Czy Polska nie jest gotowa na lokal specjalizujący się w zagranicznych (i co istotne, względnie kosztownych) rzemieślniczych piwach? Czy odbiorców takich piw, którzy byliby w stanie utrzymać lokal jest w Warszawie zbyt mało? Czy polskie rzemiosło stanowi dobrą alternatywę? A może to tylko była kwestia lokalizacji? Zapraszam do dyskusji! View the full article
  9. Trzeba przyznać, że zachodni sąsiad Polski wyspecjalizował się w organizacji targów. A że zarówno technologiach, jak i piwowarstwie Niemcy czują się całkiem mocni, to i niespecjalnie dziwi, że organizują jedne z największych targów browarniczych w Europie. Targi w piwnej krainie Targi obywają się od 1978 roku w Norymberdze, w słynącej z piwa Bawarii. Przez olbrzymie centrum wystawowe w ciągu trzech dni przewija się blisko ok. 40 tysięcy odwiedzających. Głównym tematem imprezy są oczywiście browary i wszystko co z nimi związane. Jednakże nie brakuje także rozwiązań dla branż pokrewnych, czyli napojów bezalkoholowych oraz destylatów. Targi odwiedzają zarówno przedstawiciele korporacji, osoby odpowiedzialne za zakupy maszyn do wielkich browarów, jak i rzemieślnicy. Nie brakuje nawet stanowisk dla piwowarów domowych. Co można znaleźć na BrauBeviale Targi odbywają się w kilku wielkich halach podzielonych tematycznie. Zaczynają oczywiście surowce. Czyli słodownie, producenci chmieli, drożdży i wszelkich innych dodatków. Bardzo cieszy, że obecni są wśród nich także polscy producenci surowców wysokiej jakości: Fermentum Mobile z płynnymi drożdżami oraz Polish Hops oczywiście z chmielami polskich odmian. Największą część (kilka hal) zajmuje oczywiście sprzęt browarniczy. A jest tu dosłownie wszystko co tylko nadaje się do produkcji piwa. Poczynając od pełnych systemów warzelnych, przez tanki, filtrację, aż po rozlew. Oraz oczywiście najrozmaitszy osprzęt do nich. W każdej wielkości i rozmaitości. Można znaleźć tu niemal każde rozwiązanie dostępne na rynku. A także co najważniejsze – smakowite nowinki i innowacyjne rozwiązania. taka szybsza karuzelaW pozostałych halach mieszczą się wszystkie inne rozwiązania dla przemysłu browarniczego. A więc opakowania, materiały promocyjne i reklamowe, rozwiązania logistyczne, energetyczne, bezpieczeństwa, gazy techniczne, systemy mycia i środki czystości, automatyka, IT, rozwiązania dla pubów i wszystkie inne możliwe rzeczy, jakie tylko z produkcją piwa kojarzyć się mogą. …i jeszcze więcej BrauBeviale to nie tylko stoiska wystawców. Są tu także strefy z piwem rzemieślniczym, ogólnodostępne wykłady i konferencje na temat piwa (z tłumaczeniem), warsztaty w salach i liczne spotkania branżowe. Także tu rozstrzyga się konkurs European Beer Star. Atrakcji więc na 3 dni nie brakuje. A przecież tuż obok jest Bamberg i inne miejsca mocno związane z piwem, które wypada odwiedzić. Warto dodać, że impreza jest doskonale zorganizowana, a jej goście mogą czuć się naprawdę zadbani. Co można osobiście sprawdzić na BrauBeviale już w listopadzie. The post BrauBeviale – najważniejsze targi browarniczne – relacja appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  10. Z czego robi się piwo? Przypadkowo zapytana na ulicy osoba najpewniej odpowie, że z chmielu. To wiedza zaczerpnięta z reklam telewizyjnych. Tymczasem tak naprawdę piwo powstaje ze słodu, który jest podstawowym surowcem piwowarskim. Chmiel oczywiście jest bardzo ważny, ale najczęściej dodaje się go na koniec całego procesu w ilości o wiele mniejszej, niż słód. Ale czym w ogóle jest słód? Słód to po prostu specjalnie przygotowane zboże. Najczęściej jest to jęczmień, zwany również z tej przyczyny jęczmieniem browarniczym. Jednak żeby mógł być użyty do produkcji piwa, musi zostać poddany słodowaniu. W tym procesie ziarno poddawane jest licznym zabiegom: jest namaczane, przewracane, przewiewane powietrzem, a następnie suszone. Całość trwa około tygodnia. Celem jest uruchomienie w ziarnie naturalnych procesów kiełkowania, a następnie przerwanie tego procesu. Ważne jest także wysuszenie zboża, by mogło być przechowywane przez dłuższy czas. W ten sposób w słodzie gotowym do użycia w browarze jest maksymalnie dużo cukrów, które drożdże łatwo zamienią na piwo. Co daje słód Słód to podstawa każdego piwa. Jest niezbędny ze względów technologicznych: zawiera cukry, które drożdże łatwo przerabiają na alkohol zawiera odpowiednią ilość białek ma enzymy, które potrzebne są przy zacieraniu ziarno jest otoczone łuską, przydatną przy filtracji Słód wnosi też do piwa cechy ważne dla konsumentów: nadaje charakterystyczny smak i aromat piwa w zależności od stopnia wysuszenia słodu nadaje odpowiednią barwę od słomkowo jasnej, aż do całkowicie czarnej różne rodzaje słodów nadają różne smaki: słodkie, palone, a także strukturę piwa, jak gładkość czy gęstość odpowiada za tworzenie piany Rodzaje słodu Rodzajów słodów jest całe mnóstwo. Im jaśniejszy, tym delikatniejszy smak wnosi: pilzneński – jasny, podstawowy słód stosowany do większości piw karmelowy – w szerokiej palecie barw i smaków – nadaje słodszy, pełniejszy smak czekoladowy – ciemna barwa i głęboki smak palony – nadaje czarną barwę i kawowy, palony smak Przeważnie w piwowarstwie wykorzystuje się słód jęczmienny. Jednak można stosować także inne zboża: słód pszeniczny – do piw pszenicznych żytni – do piw żytnich owsiany – jako dodatek wpływający na smak gryczany – do piw bezglutenowych kukurydziany, z prosa, sorgo – egzotyczne i rzadziej stosowane słody Ale na tym rozmaitość słodów wcale się nie kończy! Są jeszcze słody specjalne, które wnoszą specyficzne smaki do piwa: słód jęczmienny wędzony drewnem – dębem, bukiem, z drzew owocowych – dzięki niemu piwo pachnie wędzonką słód pszeniczny wędzony drewnem – używany do piwa Grodziskiego słód wędzony torfem – wnosi aromaty torfowej whisky Co jeszcze można zrobić ze słodu Ze słodu tworzy się nie tylko piwo. Tak naprawdę zastosowań słodu i ekstraktów słodowych jest w przemyśle spożywczym całe mnóstwo. Słodu używa się także do tworzenia: whisky octu słodowego sosów, jak angielski sos HP ciasta słodowego – popularnego zwłaszcza na Wyspach Brytyjskich w piekarnictwie – jako dodatek do chlebów i bułek – ekstrakt słodu nadaje barwę i smak batonów i innych słodyczy jak np. Maltesers The post Co to jest słód i dlaczego trafia do piwa appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  11. Przez długi okres we współczesnej historii piwowarstwa ideałem było całkowicie klarowne piwo. Przejrzyste niczym kryształ, wręcz świecące – to było to! Aż przyszła piwna rewolucja i wszystko przestało być takie proste. Stare piwo Tymczasem to nie piwo klarowne było pierwsze. Zanim świat ogarnęło szaleństwo piwa typu pilzneńskiego, ludzie masowo pili piwa mętne. Do popularności jasnego i klarownego pilsa przyczyniła się rewolucja przemysłowa. Huty szkła zaczęły masowo i tanio produkować przezroczyste szklanki. Dzięki czemu stały się one dostępne niemal dla każdego. Wcześniej tylko nieliczni mogli pozwolić sobie na przezroczyste naczynie, które było albo wyrabiane ze szkła ręcznie i bardzo drogie, albo ciosane z kryształu – jeszcze droższe. Przez to większość ludzi piła z glinianych naczyń. Oglądali więc swoje piwo wyłącznie z góry. Barwa i klarowność nie miała więc większego znaczenia. Co więcej, to długie leżakowanie i niska temperatura (konieczne dla wytwarzania pilsa) sprzyja klarowaniu piwa. W dawnych czasach piwo często było spożywane bardzo świeże, a więc – mętne. Nowe piwo Piwna rewolucja, która przetacza się przez świat, zrywa z dogmatem jednego piwa. Piwa jasne i klarowne – owszem, są OK. Ale najciekawsze rzeczy dzieją się nie w dziedzinie pilsów. Rewolucja to szalony wachlarz rozmaitych stylów i wariacji piw. Przywrócono do łask też stary styl, czyli ale, piwa górnej fermentacji. I obalono mit klarownego piwa. Dziś najbardziej pożądane są piwa mocno chmielone i mętne. Hazy IPA, New England IPA czy DDH IPA pachną obłędnie nowofalowym chmielem. I prawie wszystkie są mocno zmętnione. Dlaczego? Między innymi od wyjątkowo dużej ilości dodanego chmielu. Oczywiście – nie jest to jedyna przyczyna mętności. Mogą ją powodować także drożdże lub białka. Dla fana piwa przyczyna nie jest najważniejsza. Najważniejsze jest, że dziś „hazy” nikomu nie przeszkadza. Przykłady mętnych piw klasyczne: piwa pszeniczne (weizen), witbier, sahti nowoczesne: New England IPA, Hazy IPA The post Czy piwo powinno być mętne? appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  12. Jakie październikowe wydarzenia były istotne z punktu widzenia PolskieMinibrowary.pl? Na pewno powrót na czeską ścieżkę. Odwiedziliśmy rejon Liberca i browary nie bojące się nowej fali. Jak to wyglądało, możecie zobaczyć tutaj. Poza tym Warszawski Festiwal Piwa. Ta edycja była jedną z lepszych pod względem frekwencyjnym jeśli chodzi o termin jesienny, a ja jak zwykle miałem przyjemność poprowadzić spotkanie Strefy Nowych Browarów na głównej scenie. Rozmowa z organizatorami WFP do obejrzenia tutaj. Koniec października to wizyta w Dłutowie. Całe jedno wideo (za to z Witkiem) jest w tym miejscu. Październik nie przyniósł przesunięcia licznika z liczbą browarów. Ale do końca roku wystartuje jeszcze kilku nowych graczy. Jeśli na rynku pokazuje się to piwo, to można przypuszczać, że będzie jednym z głównych kandydatów do tytułu Debiutu Miesiąca. Pozycja została obroniona! Artezan – Cerises du Château Barrel Aged Mixed-Culture Ale with Cherries , 7 % alk. Przeszło dwa lata upłynęło od poprzedniej edycji Château czyli pierwszego krajowego piwa starzonego w drewnianej beczce. Ale tak właśnie jest z tym piwem – od 2013 r. ukazuje się raz na dwa lata, zatem to jego czwarte wcielenie. Tym razem do bazy leżakowanej przeszło półtora roku w drewnie z różnymi szczepami Brettów, poszły wiśnie. Po tym zabiegu jeszcze 6 miesięcy trwało dofermentowywanie w stalowym tanku. Piwo dostępne jest w stylowej grubościennej butelce 375 ml i oczywiście w wersji lanej. Co istotne, nie ma większych różnic pomiędzy obydwoma wersjami. Po nalaniu do szkła od razu zwracamy uwagę na przepiękną, lekko opalizującą głęboką czerwień. Piana tylko chwilę po nalaniu tworzy cienką, drobną warstwę (tu lepsza wersja z kranu), po czym redukuje do obrączki. Aromat daje o sobie znać nawet kilkadziesiąt centymetrów od szkła. Przede wszystkim motywy funky czyli stajnia i skóra od pracy drożdży brettanomyces. Do tego bardzo ładnie wkomponowane czerwone owoce. Ostatnią składową jest delikatna octowość. Czy smak będzie równie intensywny? Piwo jest zaskakująco gładkie i dość treściwe. Rześka kwaskowość jest na odpowiednim, średnio intensywnym poziomie. Motywów brettowych w smaku niewiele, one bardziej grają w zapachu. Zamiast tego mamy wyrazistą, wytrawną wiśniową owocowość wzbogaconą pestkowo-migdałową nutą. Całości dopełnia odbeczkowa, lekka waniliowa słodycz. Cieszę się, że piwo uzyskało optymalną formę. Miałem okazję próbować jego „młodej wersji” niedługo po dodaniu wiśni. Jak smakowało? Zobaczcie materiał z browaru (degustacja od 9:47)! W wyróżnieniach już dawno nie było tak ciekawie i zróżnicowanie. Ale to niewątpliwie zasługa jesiennej edycji WFP. Mamy zatem imperialnego berlinera leżakowanego w beczce po białym winie czy dzikusa leżakowanego w beczkach po czerwonym winie. Do tego oczywiście różne postaci jasnego z chmielem, ale też rzadko spotykany w dobrej odsłonie oatmeal stout. Jest też i przedstawiciel modnego ostatnio stylu sweet & sour. AleBrowar – Savage Barn Ocena piwa Brovca – Deep Hop Ocena piwa Cztery Ściany – Wyspa Ocena piwa Funky Fluid (Zarzecze) – Mad Ocena piwa Maryensztadt – Straight Lambic Ocena piwa Piwne Podziemie – Creamy, Honey & Juice Ocena piwa Piwne Podziemie – No Fruits Added Ocena piwa Pracownia Piwa – Lemon Tart Ocena piwa Przetwórnia Chmielu – Columbus In The Sky Ocena piwa Trzech Kumpli – Oaty Ocena piwa Ziemia Obiecana – Bibelot Ocena piwa Ziemia Obiecana – Poproszę To Nowe DIPA Ocena piwa View the full article
  13. Przemek Iwanek Z tym pytaniem spotkałem się ostatnio nader często, a to dlatego, że wspólnie z Mateuszem przewodniczyłem komisji sędziowskiej nowego konkursu Greater Poland Beer and Cider Cup. Była więc okazja do licznych rozmów o konkursach, zwłaszcza tych poświęconym zawodowcom (konkursy piw domowych to osobny temat). Z natury jestem skromny, więc takie głębokie pytania o istotę wszechrzeczy wprawiają mnie w zakłopotanie. Każą mi bowiem stawiać się w pozycji osoby obdarzonej wiedzą wszelką, a ja na męża opatrznościowego średnio się nadaję. Są osoby, które doskonale się czują w mówieniu innym jak trzeba żyć i robią to z wielką przyjemnością. Ja – niekoniecznie. Ale skoro jestem do tablicy wywoływany, to powiedzieć coś trzeba. Piszę zatem publicznie, z nadzieją na rozwianie wszelkiej wątpliwości. Po co żyć, skoro nic nie ma sensu? Nihilizm, pesymizm, depresja i narzekactwo. Nie poznasz prawdziwej głębi tych słów, jeżeli nie mieszkasz w kraju nad Wisłą. Po co robić konkursy? Pytanie jest, jak sądzę, głęboko filozoficzne, a kryje się za nim nasze ulubione narodowe przekonanie, czyli: nie da się. Kocham nasz kraj i nasze tradycje, jednak owa fraza wydaje mi się nieco nie na miejscu. Zwłaszcza, jeśli jest wypowiadana przez właścicieli browarów. Bo skoro uznałeś za stosowne otworzyć browar, zatem uznajesz sens jego istnienia. Wypada więc, ponownie zgodnie z logiką, uznać również i inne byty przez człowieka stworzone. Być może one również mają sens, choć niekoniecznie go dostrzegasz. Głęboki nihilizm aksjologiczny to niewątpliwie urocza rzecz, ale mało przydatna w prowadzeniu biznesu. Zatem apeluję o nieco wiary. Po co komu tyle konkursów Mogę zapytać: a po co komu tyle browarów? 3 by w Polsce wystarczyły. To sarkazm, oczywiście. Faktem jest, że nadmiar konkursów mógłby teoretycznie wpływać negatywnie, bo nadmierne rozdrobnienie i osłabianie siły nagrody. Ale przy 5 konkursach w Polsce – póki co nie ma o czym mówić. Dodam tylko, że zdrowa konkurencja powoduje, że trzeba dbać o poziom. Co w przypadku monopolu nie jest konieczne (pozdrawiam Polskie Koleje Państwowe). Przyszłość to nie jest to, co dziś jesz na obiad „Nie słyszałem, żeby browar który wygrał konkurs sprzedał dużo tego piwa” – taki argument słyszałem kilka razy. Otóż są tu dwie rzeczy do wyjaśnienia: pierwsza i druga. Po pierwsze, to nieprawda. Są takie browary, patrz Waszczukowe. Podejrzewam, że nie ma lepiej sprzedającego się piwa w ich portfolio, niż Janusz Moczywąs, który wygrał KPR. Po drugie, konkurs to jeden z elementów, który ma budować marketing browaru, ale w dłuższej perspektywie. Świeżo nagrodzony noblista od razu sprzeda cały nakład ostatniej książki – to pewne. Ale nie to jest głównym zyskiem. Najważniejsze jest to, że stanie się bardziej rozpoznawalny na lata i będzie sprzedawał dużo więcej książek przez całe życie. To się nazywa budowanie marki w długim okresie. Nie myśl więc o tym, czy sprzeda się cały zapas tego co masz aktualnie na magazynie, tylko o tym kto usłyszy o browarze. Ile razy będzie wymieniony i gdzie. I o tym, czy ludzie po latach nadal będą o tym wspominać (patrz Janusz Moczywąs). A tak jeszcze na koniec wymowne zdjęcie ze stoiska browaru Trzech Kumpli, który zgarnął mnóstwo nagród na Greater Poland. Poznańskie Targi Piwne, godzina 19:00. Marketing to taki wynalazek, co go można nie lubić, ale znać trzeba Słuszność miał mój kolega Adam Czogalla, gdy pisał o tym, że nie konkursy budują rozpoznawalność marki, ale o nią browar musi zadbać sam. Miał rację także w tej materii, że można zrobić trochę więcej przy promowaniu zwycięzców konkursów w Polsce. Nie mniej jednak uważam, że piłeczka zawsze będzie po stronie nagrodzonego browaru czy cydrowni. Konkurs to jest to narzędzie marketingowe. Dźwignia, której możesz użyć – jeśli tylko potrafisz. Nagroda na konkursie to wypasiona, kolorowa przynęta na ryby, którą dostaje się za free (minus opłata, o czym później). Wieszaj tę przynętę na swojej marketingowej wędce, producencie, i łów ile wlezie. To od ciebie zależy, na ile skutecznie będziesz się posługiwał i wędką, i przynętą. Jeżeli organizatorzy konkursu zadbają o szeroką promocję nagrodzonych, to tylko dodatkowy bonus. To się nie opłaca Najbardziej nonsensowny argument. Przepraszam bardzo, proszę sobie odpalić excela. Koszt wystawienia piwa do Greater Poland – 200 zł, w przypadku wystawców PTP – 0 zł. Cena zgłoszenia do KPR jest podobna. A teraz polecam spróbować choć wstępnie oszacować, ile kosztowałaby taka promocja, jaką miał Janusz Moczywąs. I jak trudna byłaby do realizacji bez wygranej w KPR. W razie wątpliwości polecam podpytać agencję marketingową o koszty akcji wiralowych i marketingu szeptanego. Podejrzewam, że w przypadku browaru Waszczukowego było to najlepiej wydane 200zł w ich historii. Konkursy są nierozpoznawalne Jest to prawda. Jedynym szeroko rozpoznawalnym konkursem są Chmielaki Krasnostawskie (więcej o konkursach w Polsce w tym artykule). Ale organizowane są od dziesięcioleci! Konkursy w Polsce potrzebują czasu, żeby okrzepnąć oraz zainteresowania, by docierały daleko. Prawda jest taka, że w Polsce nadal budujemy rynek piwa i cydrów. Nie mamy nic. Nasze tradycje, nasza wiedza, kultura przedsiębiorczości – to wszystko zostało zaorane do spodu. Nie mamy kontynuacji tradycji piwnych, stylów, nie mamy fajnych kilkuset letnich browarów. Przy zwiedzaniu starych zakładów gdzieś w Belgii czy w Niemczech – łza się kręci w oku. Przecież u nas też warzono od zawsze. A co nam z tego zostało w XXI wieku? A piwo i tak ma się lepiej, niż cydr, który nie ma kompletnie połączenia z niczym, z żadną przeszłością. Drzewo zostało ścięte i wykopano korzeń. Został dół. Dziś musimy budować od zera. I jesteśmy na początku drogi. Budujemy naszą piwną i cydrową tożsamość. Tworzymy branżę od zera: rynek producentów, handlu i promocji. Potrwa to długi czas. Ale warto kibicować każdej pozytywnej inicjatywie. Takiej jak konkursy piwne. A ponieważ przy ostatniej opinii ktoś miał wątpliwości, wyjaśniam: owszem, tak właśnie sądzę. The post Jaki sens mają konkursy – opinia appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  14. Pamiętacie sprawdzian formy przeleżakowanych bałtyckich porterów? Teraz zabieram się za dobrze wyleżakowane bałtyki w wersji imperialnej, oczywiście w ślepym teście. Udział biorą: Browar Prost, Browar Zakładowy oraz Browar Profesja. Który z nich będzie najciekawszy i czy będę w stanie je poprawnie rozpoznać? View the full article
  15. Warzysz piwo w domy? Spróbuj swych sił w Kuźni Piwowarów 2020. Uwarz piwo w jednym z 4 stylów i poddaj się ocenie jury. Na zwycięzców czekają atrakcyjne nagrody. Szczegóły w filmie i regulaminie poniżej. Regulamin: http://bit.ly/kuznia2020_regulamin Formularz zgłoszeniowy: http://bit.ly/kuznia2020_form Organizatorem jest browar Jan Olbracht Rzemieślniczy, a Kraft Magia jest partnerem konkursu. The post Zaproszenie na Kuźnię Piwowarów 2020 appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  16. 11 edycja Warszawskiego Festiwalu Piwa jest już za nami. Formuła wydarzenia jest stała, przez co niektórym osobom może wydawać się mało odkrywcza. A jednak – WFP nieustannie budzi ciekawość i jest niezmiennie chętnie odwiedzany przez fanów piwa. Oraz wystawców. A przecież nie każda impreza budzi takie pożądanie. Co decyduje o wyjątkowości WFP? Oto 3 elementy, które wyróżniają Warszawski Festiwal Piwa. Miejsce Obiekty sportowe to dobra przestrzeń na piwne wydarzenia. Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa korzysta ze Stadionu Wrocław, koncentrując się głównie na okalającej go esplanadzie. Zaś Beergoszcz rozgrywa się wewnątrz hali Łuczniczki. Tymczasem WFP korzysta z trzypoziomowej strefy VIP wewnątrz stadionu piłkarskiego. I to owo wnętrze w dużej mierze tworzy atmosferę festiwalu. Przestrzeń jest zróżnicowana i obiera się ją inaczej, niż prostopadłościan wielkiej hali. Wewnątrz stadionu można się swobodnie przemieszczać po trzech poziomach z licznymi zakamarkami, jak sale wykładowe, czy nieco schowane miejsca siedzące na drugim piętrze. Dodatkowo są jeszcze trybuny z wygodnymi fotelami, w sam raz do błogiego rozsiadania się z piwem. Potem pozostaje tylko spokojnie patrzeć jak zraszacze niespiesznie podlewają murawę. A kolor zielony uspokaja. Liczne i drobne elementy dodatkowe Mówi się, że detale tworzą całość. To prawda i potwierdza to Warszawski Festiwal Piwa. Drobiazgów jest całkiem sporo. Kangurki na szklanki, charakterystyczne i jednolite oznakowanie, Punkt Rotacji Szkła, gdzie można szklankę wziąć lub zostawić, płuczki szkła, mapy do wpinania szpilek by oznajmić, skąd się przyjechało. A to tylko początek. Festiwalowi zawsze towarzyszą liczne gry, jak flippery, karcianki, kapsle, piłkarzyki, kukudziura. Niby nic niezwykłego, ale mnóstwo ludzi bardzo chętnie bierze w nich udział. A turniej piłkarzyków stał się wręcz kultowy i przyciąga najlepszych graczy, którzy w każdej edycji pojawiają się ze swoimi drużynami. A na koniec żelazna pozycja każdego WFP – wyjątkowa szklanka, odmienna na każdą edycję. Już jej ogłoszenie powoduje szybsze bicie serca i setki komentarzy w sieci. I choć niektórzy lubią sobie wówczas podworować z kształtu, to rzeczywistość pokazuje, że szklanki znikają jak ciepłe bułeczki. Takich drobiazgów jest jeszcze więcej, a wszystkie razem tworzą nieuchwytną w słowa otoczkę festiwalu. Dzielenie się wiedzą Jakkolwiek to brzmi, na Warszawskim Festiwalu Piwa można się sporo nauczyć. Piwo to bardzo szeroka dziedzina wiedzy, a na WFP pełno jest specjalistów, którzy chcą się nią dzielić z innymi. Na pierwszym froncie są Piwni Przewodnicy. Czyli doradcy, którzy służą gościom dobrą radą – gdzie co i jak wypić. Doskonale wiedzą co powiedzieć komuś, kto czuje się zagubiony w ogromnym dobrobycie kranów. Piwo bardziej zwykłe? Dobrego RISa? Gdzie są cydry? Kto ma dobrą IPkę na 3 piętrze? Oni to wiedzą i chętnie pomagają. Druga sprawa to scena – tu bywa naprawdę gorąco. Nie tylko od gotowanych potraw z piwem przez Jareckiego, ale od merytorycznych dyskusji i prelekcji. Piwowarzy, blogerzy i fani piwa rozmawiają o rzeczach ważnych dla całej branży. A także o sprawach prostszych, dla osób które dopiero poznają kraft. Jeszcze ciekawsze rzeczy dzieją się w salach warsztatowych. Tu przez trzy dni trwają szkolenia, warsztaty i degustacje. Zarówno dla tych, którzy o piwie wiedzą bardzo dużo, jak i dla tych, którzy odkrywają bogaty świat rzemieślniczych alkoholi. Są więc warsztaty „Sztuka Degustacji”, otwierający „Poznaj Świat Piwa”, ale także specjalistyczne warsztaty sensoryczne, jak np. z aromatów wnoszonych przez drożdże. Co ciekawe, część szkoleń odbywa się w języku angielskim, dzięki czemu wizytujący Polskę fani piwa z innych krajów mogą poznać nasze najlepsze piwa. Trzy wymienione elementy to tylko część atrakcji Warszawskiego Festiwalu Piwa. Wszystkie razem tworzą jego niepowtarzalny charakter. Na WFP po prostu chce się wpadać. The post 3 rzeczy, dzięki którym Warszawski Festiwal Piwa jest wyjątkowy appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
  17. Degustacja dwóch portretów bałtyckich leżakowanych w beczkach po bourbonie Woodford Reserve. Cieszyński Porter BBA oraz Podbipięta z browar Łańcut. The post Dwa Imperialne Portery Bałtyckie z beczki po bourbonie appeared first on Małe Piwko Blog. View the full article
  18. Przy okazji premiery Funny Stories poznajemy decyzję o poszerzeniu składu Funky Fluid! Czego możemy spodziewać się w najbliższych miesiącach? View the full article
  19. 2:08 - Sprawa dla Alchemii o puszkach i piwowarskiej prasie 15:56 - Wywiad z Michałem Stemplowski ze sklepu i bloga Chmielobrody 01:18:00 - Laboratorium o nowinkach chmielowych Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
  20. 2:08 - Sprawa dla Alchemii o puszkach i piwowarskiej prasie 15:56 - Wywiad z Michałem Stemplowski ze sklepu i bloga Chmielobrody 01:18:00 - Laboratorium o nowinkach chmielowych Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis
  21. Browar Bury z Jaworzna debiutował w czerwcu tego roku. Teraz mamy okazję zapoznać się z ofertą butelkową, na którą składają się style: Pszeniczne, White IPA, Vermont IPA, Sour Ale z czarną porzeczką oraz Milk Stout. Czy nowoczesna linia rozlewnicza jest wyłącznym gwarantem dobrego smaku? Sprawdzamy! View the full article
  22. O jednym z najciekawszych piw specjalnej edycji Beer Geek Madness: Black and Sour, rozmawiam z Michałem i Karolem! View the full article
  23. Już jakiś czas temu pojawiła się opinia, że trzeba nam festiwali profilowanych. Specjalna, jesienna edycja Beer Geek Madness, o ile dobrze kojarzę, była pierwszą próbą takiego właśnie sprofilowania piwnej imprezy. Temat przewodni? Piwa ciemne i kwaśne. Wybór stylistyczny bardzo dobry. Ja jakiś czas temu marzyłem sobie o festiwalu piw kwaśnych i dzikich, ale jest jeszcze u nas na to za wcześnie. Za mała oferta wśród graczy z naszego podwórka (szczególnie jeśli mówimy o dzikusach), a i fanów takich piw chyba nie tak dużo, by zapełnić festiwalową salę. Postanowiono zatem dookopotować piwa ciemne, co w praktyce sprowadziło się do różnych wariantów imperialnych stoutów. W porządku, ale dla mnie priorytetem była oferta spod znaku Sour. Formuła BGM w głównym założeniu bez zmian. W tej edycji bilety wyceniono na 149 zł (przedsprzedaż) i 169 (cena regularna). Za możliwość nielimitowanego próbowania piw z 18 czołowych polskich browarów i 14 zagranicznych plus eleganckie szkło to naprawdę nieźle. Tym bardziej, że pojawiły się tu piwa zarówno premierowe, jak i ciężko u nas dostępne. W porównaniu z regularnym BGM mocno ograniczono pulę biletów. Jak się dowiedziałem, wiosną sprzedano 2,5 tysiąca , teraz 1,3 tys. Na pewno poprawiło to komfort uczestnictwa w imprezie. Można było swobodnie poruszać się po Zaklętych Rewirach, nie było kolejek do toalet, a te do (niektórych) stanowisk były co najwyżej na kilka minut oczekiwania. A co ciekawego można było spróbować? Powiem, że nareszcie było coś, co potrafiło zaskoczyć swym smakiem czyli mariaże piwa oraz wina. Przede wszystkim Seyval Blanc od Funky Fluid – Imperialne Berliner Weisse z dodatkiem moszczu winnego szczepu Seyval Blanc. Kwaśne, wytrawne, z optymalnym natężeniem białych winogron podkreślonych charakterem chmielu Nelson Sauvin. Cudna wariacja na temat piwa spod znaku sour ale i dla mnie piwo imprezy. Wkrótce pojawi się wideo – rozmowa z Michałem i Karolem na ten temat. Drugim pozycją było WILD #2 Riesling Sour Ale z Browaru Stu Mostów. Fermentowane z dodatkiem winogron odmiany Riesling i leżakowane rok w dębowych beczkach. Bardzo rieslingowe w charakterze, rozgrzewające, wzbogacone akcentami funky pochodzącymi od dzikich drożdży bytujących na winogronach. Miałem wrażenie zbyt niskiej intensywności dzikich nut, choć dla innych było w sam raz. Chętnie bym powtórzył. Trzecim piwem w tym klimacie było Grono z Browaru Cztery Ściany czyli Sour Ale z dodatkiem czerwonych winogron odmiany Regent i z laktozą. Mam wrażenie, że ten ostatni dodatek zepsuł efekt końcowy, bo całość jest zbyt jogurtowa w odbiorze. Ale możliwe, że na doszlifowanie tego piwa trzeba jeszcze chwilę zaczekać. Czy takie piwno-winne hybrydy będą nowym kierunkiem poszerzającym piwowarski horyzont czy kolejną chwilową modą na naszym rynku? Zobaczymy, choć potencjał jest zdecydowanie na to pierwsze. A co w kwestii piw dzikich? Tutaj rządziła zagranica, choć i im zdarzyły się octowe okrutniki (patrz Lover Beer). Pokazuje to tylko, jak trudne są to piwa. Zatem po kolei. Norweskie Lindheim Ølkompani. Obydwa spróbowane dzikusy rewelacyjne. Lille Røde było leciutkie w odbiorze (3,7%), świetne zbalansowane między akcentami malin, aronii oraz nutami funky. Z kolei Markens Grøde to „pełnoprawny” wild (7%) – kwaskowy, skórzany, z nienarzucającymi się owocami (tutaj wyczuwalna była delikatna słodycz wiśni). Octowości zero. Czesi z Wild Creatures nie zawiedli. Ich blend trzech roczników w stylu Gueuze o nazwie Mediation miał tylko jeden mankament – trochę za niskie wysycenie. Reszta fantastycznie kompleksowa. Czekam ciągle na takie piwo w polskim wydaniu. Na plus również amerykanie ze Strange Roots Experimental Ales. Ich Tafelbier o sile 5,2% okazał się wzorcowym piwem spod znaku Session Wild Ale. A co najbardziej podpasowało uczestnikom BGM? Nagroda Beer Geek Choice poszła do Browaru Ziema Obiecana za piwo Krzyś. To modny obecnie styl sweet and sour. Mocno marakujowe, kwaśne i jednocześnie słodkie od solidnej dawki laktozy. Dobre, ale odkryciem w kwestii PL były dla mnie piwa wymienione wcześniej. Podczas ogłaszania wyników dowiedzieliśmy się, że wiosenna edycja będzie imprezą dwudniową. Miałem (i chyba ciągle mam) obawy co do zmiany sprawdzonej formuły. Jednak przy sporządzaniu tej relacji dopadło mnie poczucie, że trochę piw pominąłem i można było intensywniej zapolować na niektóre dzikusy. Zapewne opcja dwudniowa bardziej racjonalnie pomoże rozłożyć siły. A może bezpowrotnie uleci ta aura „jedynego takiego wieczoru”? Nie pozostanie nic innego, jak zweryfikować te wątpliwości już na wiosnę… View the full article
  24. Hopzoil, to olejki chmielowe pozyskane ze świeżej, nie suszonej, nie przetworzonej szyszki. Aromat jest więc inny, bardziej świeży, intensywny niż ten który można uzyskać z granulatu. Hopzoil nie wnosi goryczki, ani co ważne żadnych “zielonych”, “łodygowych” posmaków do piwa. Jest dodawany tylko po to, aby podbić aromat chmielowy ? Stosując […] Artykuł Hopzoil – olejki chmielowe do piwa pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
  25. Hopzoil, to olejki chmielowe pozyskane ze świeżej, nie suszonej, nie przetworzonej szyszki. Aromat jest więc inny, bardziej świeży, intensywny niż ten który można uzyskać z granulatu. Hopzoil nie wnosi goryczki, ani co ważne żadnych „zielonych”, „łodygowych” posmaków do piwa. Jest dodawany tylko po to, aby podbić aromat chmielowy ? Stosując […] Artykuł Hopzoil – olejki chmielowe do piwa pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.