Pierre Celis
Members-
Postów
4 652 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Pierre Celis
-
[Alchemia - Podcast o Piwie] #32: Michał "Docent" Maranda, Browar to Apteka
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
1:24 - Sprawa dla Alchemii a w niej: "Czy krafcik jeszcze grzeje", "Owoce w Piwie" 10:39 - Nowy cykl "Kiedyś to było" w kooperacji z Docentem z bloga Polskieminibrowary.pl 43:33 - Laboratorium: Browar to apteka Jesteśmy na: ? YouTube - http://bit.ly/2ZnhGxh ? Spotify - https://spoti.fi/2ZoTzhn ? SoundCloud - http://bit.ly/alchemia32 ? iTunes - https://goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - https://goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - https://goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - http://bit.ly/2Pl5Vm4 Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis -
[Alchemia - Podcast o Piwie] #32: Michał "Docent" Maranda, Browar to Apteka
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
1:24 - Sprawa dla Alchemii a w niej: "Czy krafcik jeszcze grzeje", "Owoce w Piwie" 10:39 - Nowy cykl "Kiedyś to było" w kooperacji z Docentem z bloga Polskieminibrowary.pl 43:33 - Laboratorium: Browar to apteka Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis -
Brokatowe zielone Berliner Weisse??? Czy to da się w ogóle wypić? View the full article
-
Piwa dolnej fermentacji są z nami od kilkuset lat. Czyli – właściwie przez krótką część historii (więcej w artykule: Lager – piwo dolnej fermentacji). Nie mniej jednak to lager, a właściwie jego masowa wersja, zwana niekiedy eurolagerem, zdominowała całkowicie rynek. I choć piwna rewolucja stara się jak może, to jednak nie ale jest najczęściej wybieranym piwem. Jeśli przyjrzymy się stylom piwa, to górna fermentacja oferuje szerszy wybór. Co nie znaczy, że w lager nie oferuje nic ciekawego. Większość piw dolnej fermentacji to klasyki. Wiążą się mocno z regionem, z którego pochodzą. Najczęściej są to Niemcy, ale także Czechy, czy też kraje basenu bałtyckiego – oczywiście dzięki porterowi. Jasny lager Określenie barwy piwa słowami nie jest proste. Przeważnie piwa dzieli się na jasne, bursztynowe i ciemne. Tak porządkuje to m.in. BJCP. Jako jasne rozumie się piwa od słomkowej, jasnożółtej barwy aż do barwy ciemnożółtej, głęboko złotej. Pilsner – znany także jako pils, pilsener, pilzner, světlé. Styl stworzony w Czechach (więcej w tym artykule), w których nadal jest niezwykle popularny. Jednak pod inną nazwą: po prostu jako piwo jasne, czyli světlé. Dodatkowo oznaczane jest poziomem ekstraktu lub nazwą zwykajową: výčepní, ležák, speciál. Samo piwo ma złotą barwę, piękną klarowność, wyraźnie zaznaczony profil chmielowy. Orzeźwiające i niezwykle pijalne. Helles – czyli niemiecki odpowiednik czeskiego pilsa. O dziwo to on znany jest częściej jako pilzner, mimo że do Pilzna daleko. Jasne piwo szeroko dostępne w całych Niemczech. Ma swoje odpowiedniki lokalne, które niekiedy mogą się delikatnie różnić. Oczywiście – lokalni mieszkańcy będą zapewniać, że ich piwo jest wyjątkowe i niepowtarzalne. Jednak wszystkie niemieckie jasne piwa zazwyczaj łączy jedna rzecz: jeszcze bardziej orzeźwiający charakter, niż w pilsie czeskim, osiągnięte dzięki większej wytrawności i mocniejszym wychmieleniu. Piękna złocista barwa i klarowność – bez zmian Pils amerykański – czyli American Pils. Najnowsze dziecko w rodzinie lagerów. Piwo na tyle charakterystyczne, że właściwie należy uznać je za osobny styl. Oryginalnie pochodzi oczywiście ze Stanów Zjednoczonych, jednak obecnie spotykane w wielu piwnych krajach. Jest to klasyczne jasne piwo – pils, jednak mocno wychmielony nowoczesnym chmielem, zazwyczaj amerykańskim (choć spotyka się inne nowofalowe odmiany, z Europy czy Antypodów). Szczególnie mocny akcent położony jest na nachmielenie na aromat, przez co piwo ma bardzo intensywny zapach kojarzący się z cytrusami, owocami tropikalnymi i żywicą.Lager bursztynowy Jako bursztynowe określa się piwa, które są ciemniejsze od barwy jasnej, ale trudno zaliczyć je do ciemnych. Zatem mieszczą się w zakresie od barwy ciemniejszej od ciemno-żółtej, głęboko złotej, ale jaśniejszej niż kolor brązowy. Kolor tych piw może być bursztynowy (choć to określenie jest mało precyzyjne, gdyż bursztyn ma wiele odcieni), ciemnego złota, bardzo ciemno żółty, wpadający w pomarańczowy, czerwonawy, miedziany, czy jasno brązowy. Lager wiedeński – Vienna Lager. Niezbyt popularne, ale ciekawe piwo o wiedeńskim rodowodzie. Podstawą jego jest słód wiedeński, przez co w smaku oferuje liczny przekrój nut tostowych i lekko karmelowych. Jednak finisz jego jest wytrawny, przez co jest lżejsze, niż piwo marcowe. Także goryczka jest nieco wyższa niż w marzenie, a jednak niższa, niż w hellesie. Od piwa marcowego różni się barwą, która jest cechą charakterystyczną stylu: od ciemnobursztynowej, aż do miedzianej. Marcowe – znane również jako Märzen lub Oktoberfest. To piwo o dość długiej historii, wywodzące się oryginalnie z Niemiec, ale chętnie warzone w całej Europie, także w Polsce. Nazwa pochodzi od miesiąca, w którym było warzone, by następnie leżakować w piwnicach i komorach lodowych, aż do jesieni i świąt związanych z zbiorami plonów. Mocniejsza, bardziej słodowa wersja pilsa, co przekłada się na smak pieczywa, tostów i jasnego karmelu. Chmiel jest niższy, niż w hellesie. Barwa zazwyczaj jest ciemnozłota do bursztynowej. Odmianą marcowego jest Rauchmärzen (Rauchbier), czyli wędzone piwo marcowe. Koźlak – Bock. To właściwie nie jeden styl, ale cała rodzina piw z niemieckim rodowodem, dziś chętnie warzone w różnych miejscach na świecie, także w Polsce. Koźlaków jest wiele, różnią się mocą, barwą i technologią. Pierwotnie był piwem górnej fermentacji. Koźlak jest piwem mocniejszym od marcowego, z jeszcze bardziej uwypukloną stroną słodową i licznymi, złożonymi chlebowymi oraz karmelowymi nutami. Barwa także jest ciemniejsza, od bursztynowej aż po brąz. To zdecydowanie piwo o charakterze słodowym, chmiel gra w nim drugorzędną rolę. Specyficzną odmianą koźlaka jest eisbock, czyli koźlak wymrażany po fermentacji, o likierowym charakterze i wysokiej mocy alkoholu.The post Lager – rodzina piw. Część I: piwa jasne appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Przy okazji 5 urodzin Browaru Trzech Kumpli sprawdzam specjalną wersję flagowca. Czy jest różnica w porównaniu z podstawą i czy butelka i beczka różnią się między sobą? View the full article
-
Ile jest piw na świcie? Trudno to policzyć. Ich różnorodność jest oszałamiająca. Mogą mieć rozmaitą barwę, smak, moc alkoholu, czy dodatki. Są organizacje, które starają się je katalogować. Zajmuje się tym m.in. amerykańska organizacja sędziowska BJCP. W wydawanym przez nią zestawieniu dzieli piwa na style, których jest ponad 100. Jest jednak prostszy i bardzo pierwotny podział piw. Na piwa dolnej i górnej fermentacji. Każdy kto rozwiązywał krzyżówki doskonale zna „angielskie piwo na trzy litery”. Podział na górną fermentację, czyli ale oraz dolną, czyli lagery, to podstawowa sprawa w piwnym abecadle. Najstarsze piwo Bez wątpienia najstarsze są piwa dolnej fermentacji. Drożdże Saccharomyces cerevisiae od wieków towarzyszyły człowiekowi. Już w starożytności tworzyły zakwas do chleba, spontanicznie fermentowały winogrona czy rozmoczone ziarna zbóż – praprzodka piwa. Z czasem człowiek nauczył się nad nimi panować i używać drożdży celowo – m.in. do wytwarzania piw górnej fermentacji. Oczywiście, wówczas nie nazywano ich piwami górnej fermentacji; było to po prostu piwo. Piwa górnej fermentacji miały dużo czasu, by wyewoluować w rozmaite style i podgatunki. Do dziś to najszerszy wybór jest właśnie w „górniakach”. Choć lager zdominował większość świata, do dziś w niektórych krajach piwa górnej fermentacji mają się bardzo dobrze. Można wymienić choćby Belgię czy Wyspy Brytyjskie. To właśnie na Wyspach używa się terminu ale, którym przyjęło się określać wszystkie piwa górnej fermentacji. Dziś do „starego piwa” chętnie wracają browary rzemieślnicze, których większość produkcji to piwa górnej fermentacji. Narodziny lagera Historia piw dolnej fermentacji, czyli lagerów, jest dużo krótsza. Sięga bowiem ledwo kilkaset lat wstecz. Palmę pierwszeństwa przypisuje się Bawarczykom, którzy doskonalili metody wytwarzania piwa. Przechowywanie piwa latem i w długich okresach w piwnicach, komorach lodowych, okładanie beczek lodem z rzeki, a nawet umieszczanie go w zimnych alpejskich jaskiniach. Zanim wynaleziono chłodzenie, w Bawarii techniki wychładzania były już całkiem rozwinięte. Przy okazji dostrzeżono, że piwo w niskiej temperaturze nie tylko można dobrze przechowywać, ale – także fermentować. Dzięki czemu nabiera ono nieco innych walorów: jest czystsze w smaku i aromacie, uwypukla słodowe cechy, dobrze się klaruje. Dopiero później, gdy narodziła się mikrobiologia, odkryto, że za fermentację odpowiedzialne są nieco inne drożdże, niż w przypadku klasycznych popularnych dotychczas piw. A mianowicie: Saccharomyces pastorianus. Popularność lagera Trudno stwierdzić, kiedy powstały pierwsze lagery w Bawarii. Wiadomo natomiast, kiedy narodził się jasny pils – protoplasta najpopularniejszych piw na świecie (więcej w tym artykule). Za datę uwarzenia pierwszego pilsnera uznaje się rok 1842. W czeskim Pilźnie piwowar z Bawarii, niejaki Josef Groll stworzył napój, który miało wywrócić do górny nogami piwny świat. Jasnozłoty, klarowny – a w tamtych czasach standardem były piwa raczej ciemne, lub najwyżej ciemno-bursztynowe oraz mętne. Pilsner miał także delikatny słodowy smak, który kojarzył się z jasnym pieczywem i piękny chmielowy aromat. Ten delikatny profil był nie tylko zasługą jasnego pilzneńskiego słodu, ale i drożdży dolnej fermentacji. Pilsa pokochali wszyscy. I wszystkie browary chciały warzyć piwa „w stylu pilzneńskim”. Nagle to lagery, piwa dolnej fermentacji, zaczęły wygrywać ze „starym piwem”, czyli ale. Mniej lub bardziej udane kopie w browarach na całym świecie doprowadziły do stworzenia piwa, które niekiedy określa się eurolagerem. Czyli jasnym piwem dolnej fermentacji z dużej fabryki. Dziś to właśnie lager uznawany jest za ikonę piwa. Choć produkty browarów rzemieślniczych ostatnio mocno podgryzają ten wizerunek. The post Lagery – piwa dolnej fermentacji appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Gdyby paryskie Sèvres miało wzorzec piwa, zapewne byłby to pils. Archetyp piwa. Wymyślony w Czechach. Kopiowane w mniej lub bardziej udany sposób przez setki tysięcy browarów na całym świecie. Choć jasne lagery, które powstały w ten sposób często są odległe od pierwowzoru, nadal zachowują jego najważniejsze cechy: jasną barwę, krystaliczną klarowność i orzeźwiający charakter. A ich oszałamiająca ilość sprawia, że jasny lager to najpopularniejsze piwo świata. Pils czeski W kraju Zachodnioczeskim, nad rzeką Berounką leży malownicze miasto Plzeň. W Polsce – znane pod mianem Pilzno Czeskie, w odróżnieniu od Pilzna położonego na Podkarpaciu. Po niemiecku – Pilsen. W herbie: anioł, klucze, pół gryfa, rycerz, chart oraz wielbłąd, który walczył w Bitwie pod Grunwaldem (po właściwej stronie). Miasto rodzinne Emila Škody. Jak głosi historia, to Pilźnie w 1842 roku bawarski piwowar Josef Groll stworzył pierwszego pilsa. Powstał on z jasnego słodu (nowość na ówczesnym rynku), chmielu z Żateca, lokalnej wody oraz drożdży podobno wywiezionych skrycie z Bawarii przez wyżej wymienionego. Zażarło. Piwo z Pilzna, czyli piwo pilzneńskie, czyli pilznera rozchwytywano w całym Cesarstwie Austriackim, a następnie w połowie Europy. A to był tylko początek. Piwo było złociste, pięknie klarowne. To cieszyło zwłaszcza świeżych nabywców przezroczystych szklanek, których cena dzięki rewolucji przemysłowej spadła tak, że wiele osób mogło sobie na nie pozwolić (wcześniej szkło było drogie). Nie wiadomo, czy konserwatywni posiadacze glinianych kufli nadal preferowali ciemne i mętne piwa górnej fermentacji. Wiadomo natomiast, że wygląd to nie był jedyny atut pilsnera. Także walory smakowe pilsa trafiały w liczne gusta. Lekkość, delikatny chlebowy posmak, orzeźwiająca natura i mocny chmielowy aromat – to wszystko miał pils. To jasny słód, zwany później pilzneńskim i mocne wychmielenie Żatecem dawało czeskiemu piwu ten niepowtarzalny smak, który pokochały miliony. Pils niemiecki Czego nie mogli znieść Niemcy. Wyobraźmy sobie taką scenę: XIX wiek, Bawaria, browar. Meeting działu R&D. Wściekły właściciel wali pięścią w stół. W tle wykres z krzywą spadającą w dół. Słychać okrzyki w dialekcie bawarskim: Jak to możliwe, żeby Czesi robili lepsze piwo od nas? Przecież mamy najlepsze browary na świecie! Wkrótce po sukcesie czeskiego pilsa w browarach Europy rozpoczął się wyścig. Każdy chciał robić modne piwo – a’la pilzneńskie. Można przypuszczać, że szczególnie intensywnie warzono w rozwiniętych ośrodkach przemysłowych na terenach, które określilibyśmy obecnie Niemcami. Tu od zawsze spożywano duże ilości piwa, więc i browarów było bez liku. Na drodze prób i błędów wykrystalizowały się lokalne odmiany jasnych lagerów, które nadal często nazywano pilsnerami lub pilsami. jednak każde miasto miało swoje piwa, nieco różniące się od sąsiadów. Które to w XXI wieku amerykanie z BJCP wrzucili do jednego worka: jako pils niemiecki. Wg amerykanów – powinien być on mniej treściwy, bardziej wytrawny i orzeźwiający, oraz bardziej goryczkowy, niż jego czeski kolega. Pils – polski? XIX wiek to trudny okres w historii Polski. Nie mniej na ziemiach zajętych przez zaborców piwo cały czas warzono. A moda na plisa docierała także tu. Bez problemu można odnaleźć dowody na liczne piwa „typu pilzneńskiego” warzone w browarach położonych na terenach zamieszkiwanych przez ludność polską. Większość dużych browarów w połowie XIX wieku już takie piwa produkowała. Nie brakuje doniesień o inwestycjach w lodownie, które zapewniały piwu odpowiednio niską temperaturę. Tradycje warzenia pilsów przetrwały kolejne burzliwe zawirowania historyczne, których w XIX i XX wieku w naszym kraju nie brakowało. Browary, które uchowały się do czasów współczesnych nadal warzyły jasne piwa. Co prawda, nie nazywano pilsami, lecz piwem jasnym, jednak można je zaliczyć do dalekich potomków pradziadka z Pilzna. Z dużą dozą słuszności można więc powiedzieć, że pilsy to także część naszej piwnej historii. Pils w czasach rewolucji Jasny, lekki lager to nadal znacząca większość sprzedaży piwa na świecie. Dziś liczne browary rzemieślnicze wracają do warzenia pilsa. Co ciekawe, w USA, kolebce kraftu to piwo jest często produkowane przez browary rzemieślnicze. Albo, jak kto woli, takie, które swoje korzenie mają w kracie. Jak np. Samuel Adams, którego flagowym produktem jest Boston Lager. To piwo uznaje się za jedno z najlepiej sprzedających się piw kraftowych na świecie. Także w Polsce nie brakuje ciekawych przykładów udanego piwa „w stylu pilzneńskim”. Pils Trzech Kumpli, Dortmunder Waszczuków czy K◊ Pinty i Łańcuta. Z pewnością – rynek na wysokiej jakości pilsnera będzie się rozwijał. The post Pils, najbardziej piwne piwo appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Stek wołowy. Kwintesencja porządnego dania. Jeśli jesteś tak głodny, że zjadłbyś krowę z kopytami, to tak, słuszny kawał wołowiny z pewnością będzie odpowiednim daniem. O ile oczywiście nie jesteś wegetarianinem. Dobry stek to coś więcej niż tylko sycący posiłek. Sezonowane mięso z odpowiedniej rasy podane w odpowiedni sposób staje się daniem wyszukanym. To pole do wykazania się sztuką kulinarną. A także wiedzą, bo steki to fantastyczny temat do zgłębiania: rasy, kraj pochodzenia, niuanse dojrzewania, typy steków i sposobów ich przyrządzania. Jak można odkryć świat porządnej wołowiny? Dobrym pomysłem jest odwiedzenie miejsc, które wyspecjalizowały się w serwowaniu wysokiej jakości steków. Najlepiej – w towarzystwie kraftu. Oto trzy miejsca w Warszawie, gdzie można zjeść porządnego steka i wypić piwo rzemieślnicze. Ed Red Hala Mirowska to jedno z bardziej rozpoznawalnych miejsc targowych w stolicy. Na przed halą można w środku zimy kupić truskawki (w cenie złota), najpiękniejsze kwiaty – całodobowo oraz jajka znoszone przez kury, które żyją zgodnie z fazami księżyca i słuchają Mozarta. A w samej hali Mirowskiej, wchodząc wprost od alei Jana Pawła II natrafia się na bardzo przyjemną restaurację. Lub jak kto woli, steak house: Ed Red. Warto zwrócić uwagę na wnętrze, bo jest tu naprawdę ciekawie. Poczynając od szatni, przez schody aż po przestrzenną główną salę restauracyjną. Wystrój jest z jednej strony nowoczesny, nieco industrialny, trochę amerykański (loże i pikowane kanapy), ocieplony drewnem, a na koniec doprawiony nutką nostalgii za czasami minionymi. Wrażenie robi wielka mozaika z bokserami na jednej ze ścian – w halach kiedyś toczyły się walki bokserskie. Mimo eklektycznej natury wszytko doskonale pasuje do siebie, mówiąc krótko: jest elegancko. Rib Eye – Ed RedW karcie jest rybno-mięsnie: od ostryg przez kaszankę po gęsie udko. I, oczywiście steki. Mięso z polski i zagranicy, także sezonowane na sucho od 30 do 100 dni. Do popicia: szeroki wybór win, cydr rzemieślniczy z Ignacowa oraz oczywiście: kraft. W menu widnieje co prawda jedna marka, jednak nikt chyba nie ma pretensji do wyboru, jako że jest to browar Trzech Kumpli. Wybór padł na sezonowanego 40 dni Rib Eye’a z sosem bearneńskim oraz chlebem Eda wypiekanym na miejscu. Plus: PanIPani. Było pysznie, a jak się okazało aromatyczny chmiel doskonale dopełnia się z mięsnym smakiem doskonałej wołowiny. Restauracja Ed Red, plac Mirowski 1 Mięsny Saska Kępa kulinarnie słynie głównie za sprawą ulicy Francuskiej. Jednak kawałek dalej, przy Walecznych znajdują się delikatesy mięsne z bistro. Niecodzienne połączenie sklepu mięsnego z kawiarnio-restauracją o dziwo sprawdza się doskonale. Mięsny, jak sama nazwa wskazuje specjalizuje się w asortymencie wędliniarsko-mięsnym. W jednej ladzie chłodniczej leżą wytwarzane na miejscu kiełbasy, kaszanki i salcesony. W drugiej schaby, kurczaki oraz sezonowane steki w porcjach. Można kupić na wynos, a można zjeść na miejscu przysiadając przy niedużym stoliku. MięsnyBo i cały Mięsny nie jest duży – jest tu raczej kameralnie. Wnętrze wyłożone jest białymi kafelkami i przyozdobiony ciekawymi malunkami na ścianach. Drewniane stoły, miła obsługa i… właściwie jest tu całkiem przytulnie. Tak, w sklepie mięsnym może być przyjemnie i sympatycznie. W Mięsnym można zjeść lunch, są zupy, jak gazpacho, są zestawy wędlin, a nawet desery. Steki są sezonowane na miejscu, a wybierać można między różnymi rasami, wielkością i rodzajem elementu (typem steka). Do popicia oczywiście wino, rzemieślniczy cydr oraz piwa z browaru Inne Beczki. T-bone – MięsnyTym razem na stół trafił porządny kawał T-bona w wadze półkilowej. Solina porcja nawet dla dwóch osób. Oprócz sałatki pomidorowej nic już więcej nie było potrzebne. Oprócz Jungle IPA oczywiście. Ponownie zestaw wołowina plus aromatyczne piwo – sprawdził się znakomicie. Stek był doskonały, a Mięsny poszybował wysoko w rankingu miejsc z dobrym jedzeniem. I bardzo sympatyczną obsługą. Mięsny – delikatesy mięsne, ul. Walecznych 64 Multitap Drugie Dno Nowogrodzka. Ulica pełna piwa rzemieślniczego. Kto wie, czy nie najbardziej kraftowa ulica w Polsce. To tu działają lokale, które pamiętają początki polskiej piwnej rewolucji. Tu miały miejsce oblegane tłumnie jedne z pierwszych premier Artezanu, AleBrowaru czy Pinty. Ulica, choć niepozorna, w weekendy staje się prawdziwym imprezowym zagłębiem. Łatwo tu trafić, bo jest położona w ścisłym centrum Warszawy, równolegle do Alei Jerozolimskich. Multitap Drugie Dno znaleźć można na odcinku Nowogrodzkiej leżącym między ulicą Kruczą, a Bracką. Wystrój lokalu jest nowoczesny i jednocześnie nawiązujący do starego charakteru kamiennicy, przez odsłonięte cegły i fragmenty konstrukcji stalowej. Całość dopełniają industrialne akcenty, takie jak fabryczne lampy i stare rozdzielnie elektryczne na ścianach. Duży przeszklony front od ulicy wpuszcza dużo światła, co zachęca do zajrzenia do tego nieco intrygującego wnętrza. pub Drugie DnoDwa poziomy plus antresola plus mały piwny ogródek – miejsce do siedzenia można wybierać zarówno jeśli chodzi o przestrzeń, jak i wysokość siedzenia. Są tu bowiem zarówno wysokie krzesła i stoliki barowe, jak i niższe, typowo restauracyjne. Bo i Drugie Dno jest ciekawym konceptem łączącym kraftowy pub i restaurację. Z jednej strony multitap pełną gębą z 16 kranami, z drugiej pełna kuchnia, która umożliwia zjedzenie pełnego posiłku. Na przykład: porządnego steka. Rib Eye – multitap Drugie DnoNa ruszt trafił sezonowany Rib Eye z dodatkiem grillowanego czosnku, papryki i cebuli, sosu barbecue oraz ziołowego masła. Tym razem – w towarzystwie dry stoutu. I kto wie, czy ta para nie sprawdza się jeszcze lepiej, niż połączenie z mocno pachnącym chmielem IPA. Stek, mocno przypieczony na zewnątrz i z miękkim, ciemnoczerwonym wnętrzem – czyli taki idealnie taki, jak być powinien – świetnie komponował się z palonymi nutami stoutu i jego orzeźwiającym, lekkim charakterem. Pyszna rzecz, warta skonsumowania. Drugie Dno mulitatap bar, Nowogrodzka 4 Gdzie najlepiej zjeść steka w Warszawie? Wszystko zależy od naszych preferencji. Trzy wymienione lokale to gwarancja bardzo dobrej jakości mięsa i profesjonalnego przygotowania. Każdy z nich jest inny. Bardziej elegancki, lub bardziej na luzie, z większym wyborem piw rzemieślniczych czy raczej mięsnych przekąsek. Różny jest też przedział cenowy; aczkolwiek wychodząc na steka zawsze trzeba liczyć się z raczej większym wydatkiem. Jednak warto. Bo nic tak nie smakuje jak fachowo przyrządzona doskonała wołowina. The post Steki i krafty appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Pierwszy wakacyjny miesiąc to oczywiście wyjazdy. Krótkie bo krótkie, ale ważne że obfitujące w dobre rzeczy do próbowania. Najpierw bolkowskie Castle Party i stająca się powoli tradycją degustacja lambików. Potem wypad do Olsztyna i wizyta w Browarze Kormoran. Na koniec pierwsze wideo w nowej lokalizacji na tarasie, przy okazji świętowania pięciu milionów wyświetleń strony PolskieMinibrowary.pl! W kronice browarów rozpoczynających warzenie w lipcu 2019 pusta strona. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku nie uda się utrzymać dynamiki otwarć z lat poprzednich. Po ostatnich tytułach dla piw fermentowanych dzikimi drożdżami powrót do bardziej klasycznych smaków! Browar Grodzisk – Grodziskie Session Ale Session Ale, 9,7° Blg, 4,5 % alk. Dobre piwo w przystępnej cenie które pojawia się w szerokiej dystrybucji zawsze zwróci moją uwagę. A jeśli wyróżnia się spośród innych obecnych na rynku, zawsze będzie mocnym kandydatem do Debiutu Miesiąca. Tak stało się w tym wypadku. Browar Grodzisk zdobył uznanie i popularność, paradoksalnie, nie tyle piwem w stylu Grodziskie lecz swoimi interpretacjami nowej fali w wydaniu APA oraz IPA. Smaczne, względnie tanie i dostępne w Żabce. Teraz do tego tandemu dołączyło Session Ale. Patrząc na etykietę rzuca się w oczy kilka kwestii. Pierwsze – zastosowanie refermentacji jako metody utrwalenia. To ciekawe nawiązanie do „bazowego” dla Browaru Grodzisk stylu, gdzie refermentacja jest sprawą kluczową. Rzecz druga to parametry sugerujące względnie wysokie odfermentowanie. W końcu chmielenie polską Sybillą na zimno. Od razu mogę napisać, że wszystkie te składowe złożyły się na przyjemne w odbiorze, orzeźwiające piwo. Po szczegóły zapraszam na opis pierwszych wrażeń albo na wideo! Patrząc na to kto zgarnął większość wyróżnień można mieć wątpliwości co do prawdziwego wygranego w lipcu…4 wyróżnienia dla Ziemi Obiecanej to o punkt wyżej niż za tytuł Debiutu Miesiąca. Ale jak może być inaczej jak Łukasz Kierski regularnie wrzuca na rynek kolejne aromatyczne bomby chmielowe z cudną cytrusową soczystością i idealnym balansem. Tym razem poeksperymentował też z nienachalną obecnością owoców i fajną kwaskowością od lactobacillusa. Poza tym popieramy niskoalkoholowe piwa – pojawiły się fajne pozycje od Maltgarden i Kormorana! Browar Kormoran – Apa Session Ocena piwa Maltgarden (Bytów) – Let’s Get Undressed Ocena piwa Maltgarden (Bytów) – Straight To The Beach Ocena piwa Ziemia Obiecana – Dolcze Wita Ocena piwa Ziemia Obiecana – Strefa Komfortu Ocena piwa Ziemia Obiecana – Gorączka Złota Ocena piwa Ziemia Obiecana – Chyba Ty Ocena piwa View the full article
-
Lata nie było tu tekstu o piwie jako takim. Bo łatwiej nagrać degustację na YT czy wrzucić krótką notkę na FB. Ale ta piwna seria zasłużyła na coś więcej. I to z wielu względów. Zacznijmy od producenta. AleBrowar czyli jeden z weteranów polskiego rzemiosła. Od przeszło dwóch lat na swoim w browarze w Lęborku. Przez ten czas bywało różnie i nie oszukujmy się – renoma drugiego po Pincie rzemieślnika podupadła. Zwrotem akcji była seria New England DDH DIPA, entuzjastycznie wręcz przyjęta przez piwnych freaków. To było pod koniec 2018 roku. Wersja z Citrą i Galaxy i u mnie zdobyła tytuł Debiutu Miesiąca za październik. Ale nie ma co ściemniać – to piwo jest za mocne. Ja od zawsze byłem zwolennikiem piw względnie lekkich. Czy to klasyczne, przez długi czas nie od uzyskania w krajowym piwowarstwie 4,4 alko z dwunastu blg (patrz Plzeňský Prazdroj) czy też czeskie „dziesiątki”. I nagle AleBrowar odpala serię Easy Pale Ale. Założenia są wielce ciekawe. Po pierwsze alkohol – jego zawartość zbita została do 3,6% przy 12° Blg czyli o minimum procent niżej niż zazwyczaj. Po drugie opcja DDH czyli modne dodanie podwyższonej dawki chmielu na aromat. W końcu chmiel w podejściu Single Hop czyli przy każdym wariancie piwa użyta tylko jedna odmiana. Pierwsze pojawiło się Easy Pale Ale w wersji z chmielem Centennial. I to było zaskoczenie. Bo patrząc na parametry i względnie niskie odfermentowanie wydawało się, że piwa z tej serii będą po prostu słodkie. Nic z tych rzeczy. Piwo było niesamowicie soczyste i, o dziwo, z całkiem solidną goryczką. Próbowałem je w wersji z kranu, tak jak i kolejne z serii – Citra, które było jeszcze bardziej aromatyczne, jeszcze bardziej soczyste i z rewelacyjną jakością goryczki. No dobrze, ale kran to kran. Piwa, które próbuję w takiej wersji są zazwyczaj dopiero co podłączone, w optymalnej formie. I powiedzmy to wyraźnie – konkurencja na kranach sprawia, że niewielu w kwestii nowofalowych piw z chmielem jest w stanie przeskoczyć poziom Browaru Trzech Kumpli czy Ziemi Obiecanej. Ale tu właśnie pojawia się butelka i dwie wersje Easy Pale Ale – Citra i Mosaic, które od dobrych kilku miesięcy czekały na swój moment w mojej lodówce. Dla piw chmielonych na aromat to właściwie wyrok śmierci. Czy tak będzie i w przypadku AleBrowaru? Na pierwszy rzut idzie Citra. Data przydatności – 26.11.2019. Sporo! Czy to piwo będzie choć w części przypominało to, które próbowałem z beczki w kwietniu? Powąchajmy zatem. Aromat cytrusowy jest, ale nie ma się co oszukiwać – dość niewyraźny. Dobrze, że nic niepożądanego się przez ten czas tu nie przypałętało. Pierwszy łyk i….rozczarowanie intensywnością zapachu jest z nawiązką zrekompensowane smakiem. To piwo jest wręcz ultrasoczyste! Do tego zauważalna goryczka i cytrusowe nuty. Soczystość idzie w parze z pełnią i łagodnością smaku budowaną przez dodatek płatków owsianych. Nie pamiętam kiedy piłem tak smaczne APA w nowoczesnym wydaniu z butli. Piękna sprawa, szkoda że tak szybko znikająca ze szkła! Czas na wersję Mosaic (data do 15.12.2019). Tej nie próbowałem wcześniej w ogóle więc nie wiem czego się spodziewać. Najpierw aromat. Zupełnie inny niż w wersji poprzedniej. Intensywny, mocny, świeży. Pomarańcze, brzoskwinie, trochę mandarynki. Owocowa feria, cudo. Czy w smaku będzie podobnie? Biorę łyk…i jest inaczej. Soczystość już nie jest tak monstrualna, za to goryczka jakby mocniejsza, dominująca w pierwszym wrażeniu. Po kilku łykach do głosu dochodzi cytrusowy charakter, szczególnie w postaci pomarańczy. Miałem złudzenie jakiejś słodyczy ale nic z tego, piwo pozostawia po sobie wytrawny finisz. Zbliżając się do końca butelki piwo odsłoniło swoje drugie oblicze – zwiększoną soczystość i sporo „owsiano-płatkowej” treściwości. Patent na nie jest jednoznaczny – trzeba koniecznie je wymieszać przed otwarciem! Obydwa piwa pokazały, że nawet po kilku miesiącach od premiery potrafią zachować swój świeży, chmielowy charakter. I co najbardziej tu istotne, w wersji pożądanej przez większość, czyli w butelce. Piwa o takim profilu w miarę często trafiam w lokalach. Oczywiście z kranu. Z butelki naprawdę rzadko. Dlatego poświęciłem trochę czasu by napisać ten tekst. Mam nadzieję, że projekt Easy Pale Ale nie pozostanie sezonową efemerydą. I że będzie godnym naśladowania modelem dla innych. Względnie niskoalkoholowe, soczyste, z goryczką, nie-słodkie. I w butelce. Da się? Da się! View the full article
-
Joanna Zawadzka Większość z nas doskonale reaguje na piwo. Jęczmień, z którego produkuje się słód jest przeważnie dobrze tolerowany. Jednak wraz z postępem w wiedzy medycznej i diagnostyce coraz więcej osób dowiaduje się, że nie powinny spożywać glutenu, który zawarty jest m.in. w jęczmieniu. Chodzi nie tylko o osoby z celiakią (całkowity zakaz), ale także liczne schorzenia alergiczne i hormonalne (wskazanie na eliminację z diety). A jednak piwo wielu osobom bardzo smakuje i nie chcą z niego rezygnować. Na szczęście producenci piwa coraz częściej rozumieją ich potrzeby. Na polskim rynku można znaleźć co najmniej kilka pozycji piw bezglutenowych, zarówno z krajowych jak i zagranicznych browarów. Poniższe piwa zostały zebrane niemałym wysiłkiem z kilku sklepów, także w różnych miastach. Jednak poniższa lista nie jest zamknięta i prawdopodobnie da się kupić w Polsce także inne piwa bezglutenowe. I’m not a Pony, Alebrowar Piwo o bardzo intensywnym chmielowym aromacie cytrusowym, za którym bezglutenowi fani kraftu bardzo tęsknią. W smaku lekkie, orzeźwiające, z lekką goryczką na finiszu. Na języku lekko słodkie i mocno nagazowanie. Piwo od Alebrowaru nie posiada certyfikatu przekreślonego kłosa. Mimo to jest piwem bezglutenowym, któremu najbliżej do kraftu i które chętnie piłabym częściej, gdyby tylko było ogólnodostępne. kraj pochodzenia: Polska zawartość alkoholu: 5% certyfikat: brak Celia, Žatecky pivovar Celia to piwo idealnie klarowne. Delikatny słomkowo-żółty kolor, ładna struktura piany. W smaku słodowe o bardzo subtelnym posmaku ciasteczek, karmelu i nieco bardziej wyrazistej goryczce. Przyjemne, lekkie. Piwo stworzone do picia w letnie, ciepłe dni. kraj pochodzenia: Czechy zawartość alkoholu: 4,5% certyfikat: ma znak „Przekreślony Kłos” Bernard Bezlepkový Ležák 12, pivovar Bernard Przyjemne, lekkie, czeskie piwo. Bernard jest w smaku mocno słodowy z charakterystycznym miodowym posmakiem. Wyczuwalne są też nuty goryczki, która przyjemnie równoważy słodkie akcenty. Lekko nagazowany, z bardzo ładną pianą, która niestety znika tak szybko jak i aromat. Po kilkunastu minutach w szklance pozostało piwo bez aromatu o delikatnym słodowym smaku i goryczce. kraj pochodzenia: Czechy zawartość alkoholu: 4,9% certyfikat: brak Kultowe Bez Glutenu, browar Staropolski Zdecydowanie najsłabsze piwo wśród wszystkich przetestowanych. Słabsze nawet od jego malinowej wersji (poniżej), gdyż wersja bez soku jest po prostu mdła, dodatkowo z dziwnym warzywnym posmakiem. Piwo zamiast być lekkie i orzeźwiające jest ciężkie, miodowe i przytłaczające. Zero goryczki, dziwny papierowy posmak na języku i warzywny aromat sprawiają, że piwo trafia na moją prywatną listę piw niepijalnych. oryginalny znak „Przekreślony Kłos” – oznacza certyfikowaną żywność bezglutenową Piwo nie posiada oficjalnego certyfikatu Przekreślonego Kłosa, chociaż na szyjce butelki producent postanowił umieścić symbol bardzo zbliżony. Mianowicie także widnieje na nim… przekreślony kłos i napis „gluten free”, ale nie jest to oryginalny znak, lecz zupełnie odmienny – pionowy na czarnym tle. Jednak trzeba przyznać, że producent dochował pewnej staranności i na etykiecie podał informacje o laboratorium (łącznie z danymi kontaktowymi), w którym piwo było badane pod kątem zawartości glutenu. kraj pochodzenia: Polska zawartość alkoholu: 5,2% certyfikat: brak; podane wyniki badań laboratorium Kultowe Bez Glutenu Malinowe, browar Staropolski W nos uderza bardzo chemiczny aromat malin osiągnięty poprzez dodanie soku malinowo-pigwowego. Piwo ma bardzo nietrwałą pianę, która po chwili dosłownie zniknęła. W smaku landrynkowo-słodkie z ledwie wyczuwalną nutą kwaskową. Podsumowując, piwo smakuje tak jak wygląda etykieta – kiepsko. Na „krawatce” widnieje symbol przekreślonego kłosa, lecz podobnie jak w przypadku piwa powyżej – nie jest to certyfikat „Przekreślonego Kłosa„. Także – podano dane do laboratorium. kraj pochodzenia: Polska zawartość alkoholu: 4,7% certyfikat: brak; podane wyniki badań laboratorium Brunehaut Blanche Bio Wit, Brasserie de Brunehaut Piwo Brunehaut to klasyczny witbier, w Polsce dostępny tylko w wersji 0.75l, zamykany korkiem szampańskim. Piwo ma bardzo jasny kolor, jest mętne i zawiera dużą ilość osadu drożdżowego. Równie mocno pachnie co i smakuje drożdżami. Bardzo treściwe na języku i pełne. Oprócz drożdży można też wyczuć akcenty ziół oraz miodu i prawie nieuchwytny aromat cytrusów w tle. Bardzo przyjemne do picia. Dla osób tęskniących za smakiem klasycznego piwa pszenicznego to pozycja naprawdę godna uwagi. kraj pochodzenia: Belgia zawartość alkoholu: 5% certyfikat: brak znaku bezglutenowego, ma certyfikat żywności organicznej „EU Agriculutre” Jasne Bezglutenowe Pilsner, browar Kormoran W smaku bardzo lekkie i odświeżające, utrzymane w stylu pilsnera o jasnożółtym kolorze. Piwo charakterystycznie pachnie chmielem, nie jest to jednak aromat tak intensywny jak w piwie I’m not a pony. Czy jest to ukłon w stronę osób bezglutenowych, które kraftu nie miały okazji nigdy spróbować i intensywność IPA mogłaby je przytłoczyć? Być może. Jedyne czego w tym piwie brakuje to odrobina smaku i cielistości, która nadałaby piwu mocniejszą strukturę. Piwo jest ogólnodostępne, bez problemu można znaleźć je w większych marketach. Podsumowując, bardzo dobre piwo dla osób które za kraftem tęsknią, a niestety pić go już nie mogą. Browar Kormoran jako jedyny na polskim rynku posiada międzynarodowy certyfikat Przekreślonego Kłosa, dzięki czemu osoby z celiakią mogą być pewne, że piwo nie jest zanieczyszczone glutenem. kraj pochodzenia: Polska zawartość alkoholu: 5% certyfikat: ma znak „Przekreślony Kłos„ Brunehaut Ambrée, Brasserie de Brunehaut Ambrée od Brunehaut to piwo trudne i wymagające czasu. Nie sprawdzi się podczas upalnego dnia. Po otwarciu nos atakuje intensywny aromat piwnicy, stęchlizny i korka. Dopiero po odczekaniu kilkunastu minut piwo zaczęło być zdatne do picia. Po godzinie od nalania, kiedy zdążyło się już ogrzać, piwo ujawniło więcej aromatów takich jak karmel i wanilia. Mimo iż były bardzo intensywne, nie zdołały przykryć dalej wyczuwalnych nut piwnicznych. O ile w mocnych alkoholach takie nietypowe nuty mogą być pożądane, to nie wydaje mi się by w piwie były potrzebne. kraj pochodzenia: Belgia zawartość alkoholu: 6,5% certyfikat: brak znaku bezglutenowego, ma certyfikat żywności organicznej „EU Agriculutre„ Podsumowanie Spośród wszystkich przetestowanych piw, dwa z nich zasługują na wyróżnienie. Pierwszym z nich jest piwo z browaru Kormoran. To zdecydowanie mój faworyt. Jest lekkie, przyjemnie nachmielone, świetne do wypicia w letni dzień i co najważniejsze, jest łatwo dostępne. Bez problemu kupię je w markecie, chociaż szybko znika z półki. Nie ma potrzeby szukać go w sklepach z piwem kraftowym, do których celiacy i osoby na diecie bezglutenowej raczej nie zaglądają. Myślę, że właśnie dostępność i przystępność tego piwa stoi za jego sukcesem. Drugim wyróżnionym przeze mnie piwem jest I am not a pony od Alebrowaru. Świetne piwo, bardzo dobre w smaku o pięknym aromacie cytrusów. Jedynym minusem tego piwa jest jego ograniczona dostępność. Gdyby nie osoba, która zna i odwiedza sklepy z piwem kraftowym, nie dowiedziałabym się o jego istnieniu. Mimo to, zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie i trzymam kciuki, żeby ponownie wróciło do oferty browaru. The post Wielki test piw bezglutenowych appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Wraz z Łukaszem Śledzińskim i Marcinem Kwilem sprawdzamy dwie wersje Mango Maraquia – z puszki i z kranu. Które opakowanie lepiej zachowa smak i aromat piwa? View the full article
-
[Alchemia - Podcast o Piwie] #31: Tomek Michalski (broVca), Juicy Sour
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
01:15 - Sprawa dla Alchemii 16:42 - Wywiad z Tomkiem Michalskim z broVca 59:10 - Laboratorium o nowym stylu Juicy Sour Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis -
[Alchemia - Podcast o Piwie] #31: Tomek Michalski (broVca), Juicy Sour
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
01:15 - Sprawa dla Alchemii 16:42 - Wywiad z Tomkiem Michalskim z broVca 59:10 - Laboratorium o nowym stylu Juicy Sour Jesteśmy na: ? YouTube - ? Spotify - ? SoundCloud - ? iTunes - goo.gl/x4SFYk ? Stitcher - goo.gl/bXXvpK ? TuneIn - goo.gl/aktiyA ?️ mp3 do pobrania z Google Drive - Alchemia - Podcast o piwie Zapraszają: Przemek Iwanek - Piwo i Cydr Mateusz Puślecki - Mazowiecki Oddział PSPD (pspd.org.pl) Olek Hurko - Browar Gliss / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Janek Gadmoski - Alderaan Brewery / Browar Monsters (www.fb.com/browarmonsters/) Przeczytaj cały wpis -
Edycja 2019 corocznej imprezy PINTY była wyjątkowa. Bo urządzona w firmowym lokalu we Wrocławiu. Bo wystartował w końcu stacjonarny browar w Wieprzu. Bo udało się zebrać fundusze na kolejny browar, przeznaczony pod piwa dzikie i starzone w beczkach. No i w końcu udało mi się przy jednej okazji porozmawiać praktycznie z całą (prócz Marka Semli) ekipą PINTY. Zatem część pierwsza to „zarząd” czyli tradycyjny wywiad z Grzesiem Zwierzyną i Ziemkiem Fałatem. Następne „młodzież” czyli Paweł Masłowski, Bartek Ociesa i Kuba Głuch. Last but not least – Michał Cebula! View the full article
-
Joanna Zawadzka Sierpień jeszcze rozpieszcza ciepłymi promieniami. Ale dzień coraz krótszy i noce chłodniejsze. To pierwsze kroki ku jesieni. Czy nie warto wznieść toastu za ostatnie ciepłe dni? A może tym razem, zamiast piwa, spróbować czegoś ciekawego z winnego świata? Ostatnie ciepłe dni Lato kojarzy nam się przede wszystkim z winem białym. Kto nigdy nie popijał dobrego prossecco i przegryzał świeżymi truskawkami, ten wiele stracił. W tym roku niestety już nie do nadrobienia. Takie klasyczne połączenia najlepiej smakują w szczycie sezonu, pite w upalne, letnie wieczory. Powoli mija już sezon truskawek, melona, szynki parmeńskiej i prosecco. Również wina białe powoli będą ustępować wino czerwonym, które świetnie sprawdzą się na pierwsze chłodne wieczory. Czego warto spróbować późnym latem? Przed wami 4 pozycji eleganckich, nieoczywistych win czerwonych, z którymi warto pożegnać lato i powitać pierwsze chłodne wieczory, w prawdziwie włoskim stylu. Wytrawne Lambrusco Szczep Lambrusco niestety przez wiele lat nie cieszył się dobrą opinią. I całkiem zasłużenie, ponieważ masowa produkcja taniego, słodkiego wina nie odzwierciedlała w najmniejszym stopniu finezji i klasy jaką potrafi pokazać. Dziś dzięki ogromnym staraniom Włochów, Lambrusco godnie wkracza na salony. Dobre, wytrawne Lambrusco zachwyci lekkim, nieprzytłaczającymi nutami wiśni, porzeczek i czerwonych owoców. Jednak nie będzie to aromat ciężkiego czerwonego wina, a raczej charakteryzować go będziemy jako lekki i zgrabny. Warto wiedzieć, że jest to wino o długiej tradycji i w rękach dobrego winiarza potrafi stać się winem najwyższej klasy. Latem świetnie sprawdzi się do lekkiego jedzenia, a dzięki niskiej zawartości alkoholu (najczęściej ok 11%) pozwoli cieszyć się swym bukietem nawet w upalny dzień. Bardolino i Chiaretto Bardolino cieszy się opinią lekkiego czerwonego wina, o niskiej zawartości alkoholu i cieszącym oko rubinowo-wiśniowym kolorze. To kolejne wino dla zwolenników wiśniowych, porzeczkowych nut w lekkim, orzeźwiającym wydaniu. Jedno o ile samo Bardolino, które powstaje nad jeziorem Garda od setek lat, znane jest na świecie, o tyle jego młodsza siostra Charetto to wciąż pewna nowość. Chociaż trzeba przyznać, Charetto pewnie wkroczyło na salony i nie zamierza ich opuścić. Chiaretto to wino powstające z tych samych szczepów co Bardolino (czyli Corvina, Molinara i Randonella), jednak przechodzi zdecydowanie krótszy okres maceracji. Dzięki temu wino to klasyfikujemy jako różowe i prezentuje zdecydowanie delikatniejszy smak i aromat. Więcej w nim nut kwiatowych niż owocowych, chociaż wciąż możemy odnaleźć w nim charakterystyczne dla Corviny nuty wiśni. Chiaretto warto łączyć z lekkim jedzeniem i eksperymentować do czego zachęcam. Valpolicella Dziś region Valpolicella kojarzy się z ciężkimi, aromatycznymi winami Amarone. Jednak jeśli dobrze poszukacie na półkach w sklepie, to zauważycie, że region Valpolicella oferuje również coś zupełnie przeciwnego. Zanim Amarone stało się sławne, region słynął z lekkich win czerwonych. Wysoka kwasowość, lekkie i aromatyczne wina o orzeźwiającym aromacie czerwonych owoców i niezbyt dużej zawartości alkoholu, pozwolą celebrować ostatnie ciepłe wieczory i snujące się po ulicach pierwsze babie lato. The post Wino na pożegnanie lata appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Przemek Iwanek Nie ma to jak różnorodność w krafcie. Piwną rewolucję napędzają rzeczy nowe, niezwykłe i ciekawe. I za to wszyscy ją kochają. Pora do tego miodu dorzucić łyżkę dziegciu. Gdy dłuższy czas śledzi się scenę piwną, ta różnorodność zaczyna nieco nużyć. Zdaje się, że obie strony, zarówno odbiorców jak i producentów. Część piwowarów chyba czuje się w silnym obowiązku nieustannego wymyślania czegoś. Przez co zamiast ekscytujących nowości powstają piwa niby nowoczesne, ale jakieś wtórne. I pół biedy, gdy piwa są tylko wtórne. Ale czasem mam wrażenie, że niekiedy robione również po najmniejszej linii oporu. Żeby nie napisać: byle jak. I nie jest to jedynie moja opinia. Mango to jest to! Nie jestem przeciwnikiem owoców w piwie. Nie, a wręcz przeciwnie. Lubię takie eksperymenty i w ogóle jeść owoce uwielbiam. I różne inne dodatki też – lubię. Jednak czasem dopadają mnie wątpliwości. Oto setne piwo z mango, które wygląda jak sok z mango, pachnie jak sok z mango i, o dziwo, smakuje również jak sok z mango. Czy takie piwo jest dowodem kunsztu piwowara? Ktoś się tu postarał, wykazał się umiejętnościami? Moim zdaniem popularność piw z mango potwierdza jedynie tezę, że mango to jeden z najsmaczniejszych owoców na świecie. W 31 odcinku Alchemii – podcastu o piwie Janek Gadomski zżymał się na powszechność aromatów. Jestem jak najdalszym przeciwnikiem odgórnego potępiania aromatów (pisałem o tym tutaj). Ba, sam ich używam (choć rzadko). Jednak mam wrażenie, że czasem piwowarom brakuje umiaru i, nie wiem, smaku? Nie mają nosa? Dodawanie aromatów to nie licytacja. Nie wygrywa ten, kto da więcej. Nie pociągają mnie też piwa w pokręconych stylach z kilkoma lub kilkunastoma dodatkami naraz. Rozumiem potrzebę niekonwencjonalnych składników. Jasne, fajnie czasem poszaleć. Jednakże. Najlepsza kolejka górska jest fajna, ale tylko jeden raz. Może dwa. Góra trzy razy! Ekstremalne doznania wyjątkowo szybko stają się męczące. Oczywiście, można udowadniać, że się da. Patrzcie na nas, zrobiliśmy to! Zapewne da się także to sprzedać i ktoś kupi. Ale ja nie mam ochoty tego pić. Nie tylko dlatego, że mi to nie pasuje albo że sparzyłem się 100 razy na piwach z aromatem. Nawet nie z powodu podejrzeń, że niejednokrotnie szalone dodatki maskują niedostatki i nędzę bazowego piwa, żeby nie powiedzieć wady. Powód jest inny. Ja po prostu od piwa rzemieślniczego oczekuję czegoś innego: jakości. A może chodziło tylko o dobre piwo I teraz pora na śmiałą tezę. A może większość osób oczekuje po prostu dobrego piwa? Piwa, które robione jest z dobrych surowców, tak jak należy? Piwa wysokiej jakości. Niekoniecznie: pokręconego, ekstremalnego i o smaku kompotu z owoców egzotycznych? Oczywiście, różnorodność jest świetną sprawą. Ale gdy rozmawia się z ludźmi, dlaczego nie chcą kupować piwa koncernowego, wcale nie narzekają to, że koncern X ma za małe portfolio. Oni narzekają, że to piwo jest kiepskie! Nie słyszałem wypowiedzi: „Chętnie piłbym piwo z koncernu Y gdyby miało więcej dodatków albo niech chociaż aromatu doleją tak w opór„. Może oni od piw rzemieślniczych oczekują po prostu robienia piw dobrej jakości? Może o to chodziło w tej piwnej rewolucji? Patrzę na browar Trzech Kumpli i ich Pilsa, Koźlaka, Grodziskie. Czy te piwa to pomyłka? Ależ skądże. To dobrze przemyślana droga. Oni doskonale rozumieją, że większość ludzi w Polsce domaga się nie ekstremalnych wrażeń, ale po prostu porządnego piwa. Takiego, które pije się z przyjemnością. Czasem takiego, które podąża za nową falą. A czasem oldchoolowego. Choć większość ludzi nie przeszła kursów sensorycznych i nie umie pisać elaboratów o piwie, to jednak często doskonale rozpoznaje, co jest dobre, a co nie. Potrafią odróżnić piwo od soku oraz ułożony smak od czegoś dziwnego i przegiętego. Oczywiście, ekstremalne rzeczy zawsze robią wrażenie. Ale rzadko sięga się po nie kolejny raz. A bez klienta, który wraca, trudno zbudować trwałą pozycję na rynku. Mam też wrażenie, że Koźlak od Trzech Kumpli zdecydowanie bardziej zapadnie w pamięć, niż piwo z 17 dodatkami, czy sok z mango po raz setny. The post Chodzi głównie o piwo – opinia appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
[Docent]5 przeleżaków na 5 milionów wyświetleń strony!
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Niedawno stuknęło 5 mln wyświetleń strony PolskieMinibrowary.pl! Z tej okazji próbujemy solidnie wyleżakowane piwa: Milk Stout z pieczonymi bananami od Asi Mitek i Maćka Palusińskiego Mordor RIS z Browaru Dwie Wieże 5th Anniversary Baltic Porter z Browaru Widawa 1423 Braggot z Browaru Piwoteka NIESPODZIANKA! View the full article -
Browar Pod Zamkiem to najmłodszy szczeciński browar. Jego otwarcie nastąpiło w marcu 2019 r. Mieści się zaledwie kilkadziesiąt kroków od Browaru Wyszak na terenach dawnego Starego Miasta. Po dywanowych nalotach z 1944 r. ostały się ruiny nielicznych budowli. Chociażby takich jak nieodległy, odbudowany w renesansowym stylu Zamek Książąt Pomorskich. Od tego zamku zresztą pochodzi nazwa tego przybytku. Miejsce to w swym piwnym asortymencie nawiązuje do niemieckiej szkoły piwowarskiej. Cały zresztą sprzęt browarniczy pochodzi od renomowanego producenta z Niemiec – firmy Joh. Albrecht. Ale szczerze mówiąc – wybór nie jest tu powalający. Pszeniczne, Pils i sezonowo dostępne piwo typu Marcowe, Dunkel czy Alt. Fajnie, że deseczka z trzema takimi piwami w pojemności 150 ml każde, kosztuje tylko 10 pln. Najbardziej podpasował mi dobrze nachmielony na goryczkę Pils. Jeśli jesteście zwolennikami „starej szkoły”, możecie zostać tu na dłużej. W przeciwnym razie nie pozostaje nic innego, jak ruszyć w dalszą drogę po Szczecinie. Browar Pod Zamkiem, Szczecin, Panieńska 12 http://browarpodzamkiem.pl View the full article
-
Do tego miejsca warto zawitać z dwóch powodów. Przede wszystkim aby poczuć klimat średniowiecznych ceglanych piwnic z niesamowitym gwiaździstym sklepieniem. O ile z nadziemnej części dawnego Ratusza Staromiejskiego po wojnie została wypalona bryła, poddana rekonstrukcji w latach 70-tych XX wieku, to piwnice wyglądają na autentyczne. Sporo lokali już odwiedziłem, ale takiej esencji gotyku jeśli chodzi o gastronomię, jeszcze nie spotkałem. Powód drugi to oczywiście piwo. A właściwie piwowar. Tomasz de Weyher warzy tu od samego początku czyli 2015 roku. I warzy zarówno restauracyjne standardy jak i ciekawsze pozycje z nowofalowego portfolio. Mi w trakcie wizyty posmakowało Bitter Ale. Wyobraźcie sobie piwo 10° Blg/ 3,5% alko z naprawdę porządną goryczką. Takich piw niewiele jest w wydaniu browarów rzemieślniczych, o restauracyjnych nie wspominając. Dla dociekliwych – tak, Tomasz warzy też i jest współwłaścicielem w Browar Stargard. Ciekawa sytuacja, jak widać zakazy konkurencji nie są w branży mocno restrykcyjne. Dwa słowa o sprzęcie – pochodzi z firmy Andrzeja Gałasiewicza – warzelnia 5,5 hekto plus 9 tankofermentorów 10 hl każdy. Wyszak jest przyjaznym miejscem dla tych, których z menu interesuje tylko piwo. Można usiąść przy barze, można zamówić sample (dość spore bo 200 ml) obecnych na kranie piw. I to wszystko w magicznym otoczeniu gotyckiego klimatu. Browar Wyszak, Szczecin, Księcia Mściwoja II 8 http://browarwyszak.pl View the full article
-
Jakub Kustra, piwowar w T.E.A. Time Brewpub Stwierdzenie, że sztuka często powstaję w bliskim akompaniamencie alkoholu, nie będzie nazbyt odkrywcze. Ot, wenę czasami trzeba w siebie wlać. Charles Bukowski, Stephen King, Ernest Hemingway oraz Edgar Allan Poe to przykłady skrajne, gdyż, niestety, popadli oni w alkoholizm. Masa pisarzy jednak, po prostu napic się lubi, tak jak większość ludzi zresztą. Jako wielbiciele piwa deklarowali się m.in. Sir Terry Pratchett, William Szekspir, J.R.R. Tolkien, C.S. Lewis czy Bohumil Hrabal (będący zresztą administratorem browaru za młodu). Niejednokrotnie autorzy przemycali w swojej twórczości skłonności trunków, zarówno w sposób pośredni, jak i bardziej zawoalowany. Charles i 10 zł Trudno nie zacząć takich rozważań od wierszu Charlesa Bukowskiego, o dość wymownym tytule: Piwo za dziesiątaka. Autor wspomina w nim o jednej ze swoim wybranek. Co ciekawe – Polce. (…) Jane wyjmuje z torebki banknot z banknotu patrzy na mnie brodaty facet w kretyńskiej czapce to Mieszko Pierwszy, mówi panował u nas w dziesiątym wieku może dlatego banknot jest na dziesięć złotych w Polsce można za taki kupić trzy piwa wychodząc zostawia mi go na pamiątkę patrzę na Mieszka Pierwszego który panował w Polsce w dziesiątym wieku cóż, pewnie był takim samym smutnym draniem jak cała reszta piwo mi się skończyło i forsa też szkoda, mówię do Mieszka że nie jesteśmy w Polsce przynajmniej byś się na coś przydał Wiersz jest mocno sarkastyczny, a i polski akcent się znalazł. Odsyłam do całości; sporo tam zjadliwego humoru, podanego przystępnej formie. Oprócz tego utworu w portfolio owego pisarza znajdziemy również takie wiersze: Piwo a także Piwo o drugiej po południu. Choć są mocno depresyjne, warto do nich zajrzeć. Nie da się ukryć, że piwo było stałym towarzyszem pisarza i niestety nie była to zdrowa relacja. Fantazja Terrego Oddalając się od pesymistycznych tonów, dla równowagi jeden z najzabawniejszych pisarzy fantasy. Czyli Sir Terry Pratchett. W swoim ponad czterdziesto tomowym cyklu o Świecie Dysku, który zresztą serdecznie polecam fanom monthy-pythonowskiego humoru, autor niejednokrotnie nawiązywał do akloholu. W jednej z części owej serii, zatytułowanej: Ostatni Kontynent, samo słowo: piwo, odmienione przez przypadki, pada około sto razy. A ostatni konflikt w fabule ma miejsce nigdzie indziej, jak w browarze. Jedna z rozmów z tamtejszym barmanem (jest on gadającym krokodylem – witajcie w Świecie Dysku), brzmi tak: – Nazywamy to piwem – wyjaśnił krokodyl. – A u was jak się to nazywa?(…) (…)Uniósł szklankę pod światło… I o to właśnie chodziło. Widział światło przechodzące przez płyn w naczyniu. Czyste piwo… Piwo w Ankh-Morpork było sosem przyrządzonym z chmielu. Miało strukturę. Miało zapach, choć czasem człowiek wolał się nie zastanawiać, czego konkretnie jest to zapach. Miało gęstość. Ostatnie pół cala w kuflu można było jeść łyżką. Tutaj płyn był rzadki i przezroczysty. Wyglądał, jakby ktoś go już wypił. Chociaż smakował nieźle. Nie ciążył w żołądku jak piwo w domu. Słaby był, naturalnie, ale obrażanie czyjegoś piwa nigdy nie jest opłacalne. Czy przemycona jest tutaj odwieczna walka klarownego real ale z mętną IPĄ? Trudno orzec. Jednak sądzę, że z ostatnim zdaniem cytatu każdy winien się utożsamić. W innej powieści, o samym piwie autor pisał w następującym sposób: Ale czym tak naprawdę jest piwo, Jeśli nie płynnym chlebem? A chleb, przecież nie może zaszkodzić Jeden z bohaterów miał także ciekawe spostrzeżenie na temat alkoholizmu: – Nie – odparł oszołomiony Vimes. – Byłem pijakiem. Trzeba być o wiele bogatszym niż ja, żeby zostać alkoholikiem. Mamy też Śmierć, czyli chyba najbardziej ikoniczną postać cyklu. Oto jego (rodzaj męski użyty celowo) rozmowa z barmanem: – nie myślisz może, że masz już dość? – powiedział barman – WIEM DOKŁADNIE KIEDY MAM DOŚĆ. – Wszyscy tak mówią. – WIEM KIEDY WSZYSCY MAJĄ DOŚĆ. Hołd i testament Dość o Pratchettcie – wróćmy do poezji. W Ilustrowanym Piśmie Tygodniowym, pochodzącym z 1905 roku, możemy znaleść mocno humorystyczny utwór zatytułowany: Testament Pijaka Kiedy ja umrę, druhu miły, Garnitur sobie po mnie weź I ruble zabierz, gdyby były, A ciało me do szynku nieś! Pod beczkę mnie pochowaj z piwem, A kran do beczki w usta włóż, I słowem mnie pożegnaj żywem, Lecz krótką mowę dla mnie stwórz. Ot! „umarł ten, co pijał wiele I często już legiwał tu, Więc my serdeczni przyjaciele Życzymy ci smacznego snu!” Nagrobka mi nie trzeba wcale Mój pomnik – karczmy znak, to dość! Ten będzie wieczny. Po mnie żale Zawodzić będzie każdy gość! Więc proszę ciebie, drugu miły, Garnitur sobie po mnie weź I ruble zabierz, gdyby były, A ciało me do szynku nieś No i na koniec mój faworyt, przynajmniej w kwestii językowej. Jest to utwór: W hołdzie piwu, autorstwa Roberta Goffina. Jego fragment, brzmi tak: Piwo jest poezją, która płynie z obrazów chmielu I metafor, jasnego pienistego jęczmienia (…) Widzę je, niepodzielnie w tysiącach swych odcieni i aromatów, Głoszę sławę piwa, które jest płynną radością Szczęśliwych narodów (…) Natchnieni, głoście tety chwałę piwa, albowiem jest ono płynną radością! Pite odpowiedzialnie, rzecz jasna. The post Piwo w sztuce appeared first on Kraftmagia. Przeczytaj cały wpis
-
Czerwiec to ostatni i zarazem najintensywniejszy miesiąc w kwestii natężenia piwnych wydarzeń w pierwszym półroczu. Najpierw jubileuszowy, 10 Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa, potem druga edycja Festiwalu Piwowarów Domowych, następnie przyartezanowy 100% Craft, a na finał pierwsza edycja Warszawskiego Lotnego Festiwalu Piwa. Nie mogło się obyć bez wizyty w Dłutowie. Działo się! W nowych browarach posucha…A nie, czekaj. Nareszcie przecież prekursorzy polskiego rzemiosła wystartowali z warzeniem w swoim własnym browarze umiejscowionym w Wieprzu na Żywiecczyźnie! Tutaj sprawdzam, dwa pierwsze, BEZALKOHOLOWE, piwa! Tak jak i w zeszłym miesiącu, tytuł zdobyło piwo z udziałem drożdży brettanomyces! Artezan – Bajka o Dzbanie Brett BA Kwaśne z malinami leżakowane w beczce z brettami, 5% alk. Rzadko albo wcale do tytułu Debiutu Miesiąca wybieram piwa, których dostępność jest mocno limitowana. To piwo pojawiło się bodajże wyłącznie na krakowskim Beergeeku oraz przybrowarnianym 100% Craft. Ale zasada jest prosta – tytuł zdobywa piwo, które wywarło na mnie największe wrażenie. I jedno z nim spotkanie wystarczyło, abym wybrał je jako najciekawsze spośród próbowanych w czerwcu. Jacek Materski lubi określać sour ale, do których zakwaszania użyto wyłącznie bakterii kwasu mlekowego „bieda-kwasami”. Dopiero dzikie drożdże wprowadzając pożądaną kompleksowość i wzbogacające nuty funky. Tak właśnie jest w tym wypadku. Pierwotna wersja Bajki o Dzbanie, która premierę miała na 9 edycji WFP, była wyraziście malinowa (zarówno w aromacie jak i smaku) i z solidną kwaśnością. Całość oczywiście o wytrawnym charakterze. Bardzo przyjemne, orzeźwiające piwo. Jednak to wersja leżakowana pół roku w beczce z brettami robi wrażenie. Przede wszystkim aromatem. Tu mamy idealny wręcz balans między nutami funky od dzikich drożdzy a świeżą maliną. Octu zero. W smaku rześkie, kwaśne, owocowe. Leżakowanie z brettami poskutkowało w smaku nie tyle skórzano-stajennymi motywami, co przede wszystkim wysokim odfermentowaniem. Piwo dzięki temu jest lekkie w odbiorze, niesamowicie pijalne. Aha, akcenty od beczki nie są tu wyczuwalne. Akurat to mi pasuje. To niesamowita frajda, kiedy lekkie, „letnie” piwo z owocami może być nośnikiem złożonego aromatu i smaku. I nie ma co ukrywać – w zalewie piw z dodatkiem owoców – jest dowodem na to, że nawet w tym segmencie można pójść bardziej ambitną drogą. W wyróżnieniach dominują aromatyczne i soczyste IPA, ale nie brakuje kwaśnych z owocami, nawet (tak jak i laureat) wzbogaconych brettami. Jest też lekko kwaśna jednoprocentówka! Artezan – Witam. Ocena piwa Cztery Ściany – Oranżeria Ocena piwa Nepomucen/ Weźże Krafta – Pijże Ocena piwa Piwne Podziemie – Lemoniada Mango/Ananas Ocena piwa Probus – Lambiczi Ocena piwa Warsztat Piwowarski – Summaczne Ocena piwa Widawa – Are You Hazy? Ocena piwa Piwne Podziemie – Mosaic, Ekuanot, Chinook Ocena piwa Ziemia Obiecana – Jakieś Gorzkie Ocena piwa Ziemia Obiecana – No Siema Ocena piwa Nowe browary: Nowe inicjatywy kontraktowe: View the full article
-
Właściwie nic nie zostało z piwnego krajobrazu Olsztyna w jakim uczestniczyłem dekadę temu. Poznikały lub zmieniły asortyment spelunki typu Admiral czy Kryjówka, gdzie królował lany Irish za niecałe 4 pln. Zamknął się też pierwszy olsztyński lokal z większym wyborem beczkowego czyli Browarnia Stara Warszawska. Teraz miano jedynego przybytku z liczbą „nastu” kranów dzierży Pijana Czapla. Główną atrakcją lokalu jest właściwie jego lokalizacja. A ściślej mówiąc ogródek położony zaraz przy wartkim nurcie Łyny. Wskażcie mi proszę inny krajowy wielokran z tak fajnym umiejscowieniem. Przyzwyczajony do tłocznych, wielkomiejskich stołecznych klimatów chłonąłem sielską wręcz atmosferę pod mostem św. Nepomucena, otwierającego drogę na olsztyńskie Stare Miasto. Ale żebyśmy się dobrze zrozumieli. Podobało nam się w Pijanej Czapli za dnia, wtedy gdy jest niedługo po otwarciu. Wizyta w sobotni wieczór przynosiła zgoła inne odczucia. Full ludzi, na ogródku przy Łynie didżejskie stanowisko z rytmicznym bitem. Odnosiło się wrażenie, że to takie warszawskie Cuda Na Kiju. Miejsce, gdzie warto się pokazać, a przy okazji można coś wypić (niekoniecznie piwo). No właśnie. Co tu dają do picia? Nawiążę do sentymentalnego wstępu – cieszy mnie wielce, że w końcu po tylu latach, w mateczniku Kormorana można napić się ich jasnego piwa z beczki. Na dwadzieścia kranów aż sześć zajętych było przez olsztyńskie piwa. Z drugiej strony zdziwiłem się, że kolejne sześć to spotykane często w Wawie Hopium. Tak czy inaczej – pić co jest. I teraz uwaga – wspomnę o jedzeniu! Otóż w Pijanej Czapli spokojnie zamówicie pizzę z ulokowanej po sąsiedzku pizzerii Włoszczyzna. Zdecydowanie jedna z lepszych jakie próbowałem, z rewelacyjnie chrupkim ciastem i rozpływającym się w ustach serem. Pizzę do stolika donosi sam pan pizzer, który przed chwilą wypiekał ją w opalanym drewnem piecu. Klasa! Zawitajcie zatem do jedynego olsztyńskiego wielokranu w porze, która bardziej odpowiada Waszemu usposobieniu. A jeśli szukacie bardziej insajderskiego klimatu, odwiedźcie nieodległy Vinyl Pub. Ale o nim chyba już innym razem… Pijana Czapla, Olsztyn, Górna 1 Facebook View the full article
-
Ostatni raz wizytowałem olsztyński Browar Kormoran w roku 2017 przy okazji przedpremierowej degustacji ówczesnego hitu czyli Imperium Prunum. Czasy się zmieniły, ale Kormoran ciągle jest w awangardzie polskich browarów sytuujących się skalą produkcji między „dużym rzemiosłem” a „regionalnym średniej wielkości”. Teraz będąc na weekendowym wyjeździe w Olsztynie, znów otrzymałem zaproszenie od Pawła Błażewicza. Grzechem byłoby nie skorzystać. Paweł oprowadza po nowej linii rozlewu oraz polewa z tanka dwa nowe piwa z portfolio Kormorana – Lekkie oraz APA Session! View the full article
-
[Blog Dori]Milkshake IPA z mango i czarną porzeczką – receptura
Pierre Celis opublikował(a) temat w Blogosfera
Milkshake IPA z mango i porzeczką ma nie tylko interesujący kolor, ale też rewelacyjny smak, jest bardzo orzeźwiające, a więc idealne na lato. Sezon na porzeczki w pełni, więc może przyda Wam się receptura na piwo, które popełniłam rok temu. Wyszło bardzo dobre i szybko się rozeszło… Trzeba będzie je […] Artykuł Milkshake IPA z mango i czarną porzeczką – receptura pochodzi z serwisu blog.homebrewing.pl. View the full article