No dobrze, sprawa zaczęła się od rodzinnego żartu, ale nurtuje mnie pytanie: co sądzicie o piwie marchewkowym? A dokładniej o smaku ciasta marchewkowego. Dyniowe wyszło nam bardzo przyzwoicie i mam ochotę na eksperyment. Nie jest to sprawa pilna, prawdopodobnie weźmiemy się za to dopiero jesienią, ale potrzebuję przygotować recepturę.
Wersja wstępna wygląda tak:
Składniki na ok. 23 l piwa:
4 kg pale ale
0,25 kg bursztynowego
0,25 Biscuit
0,25 candi syrup amber
Chmiele:
10 g Cascade 60 min.
10 g Wiliamette 30 min.
15 g Lubelski 20 min.
Inne dodatki:
1 laska wanilii (ziarenka): 3 dni cichej
1 laska cynamonu: 3 dni cichej
starty 5 cm kawałek korzenia imbiru (15 min., gotowanie podczas chmielenia)
½ startej gałki muszkatołowej: 3 dni cichej
½ łyżeczki zmielonych goździków: 3 dni cichej
2 kg obranej i posiekanej marchewki, upieczonej w piekarniku z dodatkiem brązowego cukru (ok. 100g) dodane do zacieru
200 g orzechów włoskich kilkakrotnie uprażonych w piekarniku, aby pozbyć się tłuszczu
Drożdże:
hmm… Wyeast 1968 London ESB Ale?
Docelowe BLG to ok. 14, mocne smaki karmelowe ze słodów, dość treściwe (więc zacierane w wyższej temp.), słabo chmielone, z lekkimi aromatami cytrusowymi. Oprócz tego przyprawy oraz orzechy (tak, jak w cieście marchewkowym). Rozważam jeszcze dodanie do zacieru rodzynek...
Myślicie, że to będzie pijalne?