-
Postów
364 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Slonx
-
Oczywiście, że nie, ale u nas wszystko chce się wprowadzać dekretem urzędnika, nawet były pomysły, żeby płeć ustalać poprzez deklarację zainteresowanego...
-
Hm, jeszcze tak nie miałem, żeby mi się zaczęło intensywnie pienić w butelce. Raz pojawiło mi się pęknięcie na szyjce butelki, ale wtedy po prostu ją schłodziłem i otworzyłem ostrożnie na zewnątrz. Nic na szczęście się nie stało. Stawiam na to, że butelka była trefna, wszystkie pozostałe wytrzymały bez problemu, różne poziomy nagazowania (w sensie - różne warki). Ja robię tak, że robię syrop (rozpuszczam cukier w minimum litrze wody), wlewam na dno fermentora i dekantuję piwo w taki sposób, żeby zrobić wir. Dzięki temu wszystko miesza się idealnie, nie potrzebuję niczym majstrować.
-
Trzeba uważać na podrażnienia spojówki! Zwłaszcza że nazwa "Czerwone OKO" dla browaru jest już zajęta :-) To następnym razem sypnę na chybił, trafił
-
Warka nr 4: Full Aroma Hops Zasyp: Słód pilzneński - 6 kg Zacieranie: 15 min - 62C 60 min - 72C Mash out. Chmielenie: Gotowanie w sumie 90 min. Po zagotowaniu (sypałem chmiel na oko, znów mi ktoś posiał wagę kuchenną...) 45min - 40g chmiel goryczkowy Marynka 10g chmiel aromatyczny Saaz 45 min - 60g chmiel aromatyczny Saaz Ostatnie 20 min - 20g chmiel aromatyczny Cascade Wyszło w sumie 25 litrów (mało, w przepisie więcej stało) brzeczki nastawnej, 13BLG. Drożdże Danstar Windsor, zadane w temperaturze 22C, obecnie piwo fermentuje w temperaturze 18C.
-
A jak spojrzymy nie od strony czysto technicznej? Chodzi mi o smak, aromat... A'la Grodziskie mi smakowało, a Grodziskiego nigdy nie piłem i to mnie najbardziej interesuje, jakie są różnice w smaku.
-
Podpinając się pod temat, nigdy mi specjalnie nie smakowały piwa wędzone, ale niedawno piłem A'la Grodziskie Pinty i było bardzo przyjemne. Moje pytanie brzmi: Ile to ma wspólnego z prawdziwym Grodziskim? Bo to, że Grodziskie musi być klarowne, a A'la Grodziskie nie jest, to wiem. Są jeszcze jakieś konkretne różnice?
-
Pierwszy błąd, to piwo zabutelkowane po tygodniu, wedle mojej opinii. Drugi błąd, to olanie pomiarów. Trzeci błąd, to za wysoka temperatura fermentacji, jak na dolniaka. Czwarty błąd, to niepotrzebne dodanie glukozy. Z tego co napisałeś, to nie robiłeś cichej. Przy takim pilznerze to dla mnie też błąd. No i piwa dolnej fermentacji powinno się chyba leżakować w niskich temperaturach. Zresztą, z moim doświadczeniem to raczej pouczać nie powinienem, ale właściwie to, co zrobiłeś kłóci się ze wszystkim, co wyczytałem na tym forum.
-
To mi przypomina,jak się z kumplem przekomarzam. Ja jeżdżę Clio w dieslu, on ma BMW benzyna+gaz. Ja sobie cenię niskie spalanie itp. a on cóż, zabawa, jazda bokiem, kuce, te sprawy. No i niedawno mówię mu: - Słuchaj, coś mi się chyba dzieje z tą renówką... - A nie przejmuj się, to taka wada konstrukcyjna. - Jak to? - No silnik montowany poprzecznie i napęd na przód. Innym razem mi dogryzał, ale zły sobie moment wybrał, bo akurat betę rozwalił. No to mu mówię: - Moja renówka pojedzie szybciej od twojej bety. - Nie rozśmieszaj mnie. - A ile według ciebie może jechać auto na lawecie?
-
Mam kilka butelek po carlsbergu. W jakiś szczególny sposób je trzeba kapslować gretą? Ja je kapsluję w taki sam sposób, jak pozostałe, przy czym idzie to ciężej i może faktycznie trzeba wyczucia, żeby przypadkiem nie skruszyć szyjki.
-
Bzdura. Wystarczy być ostrożnym, z powodzeniem kapsluję butelki po Carlsbergu Gretą. Co do samej Grety - Nie mogę na nią narzekać, u mnie radzi sobie ze wszystkimi butelkami bez najmniejszego problemu. Sądzę, że Greta Grecie nierówna, jak już ktoś w tym temacie napisał.
-
Całkowicie pierwsze piwko w życiu .
Slonx odpowiedział(a) na Góralczyk temat w Piaskownica piwowarska
Z tego powodu nie robię już zakupów w BA, tylko przeniosłem się do HB. Dori bardzo szybko przygotowuje paczki i równie szybko dochodzą. Może nie mam aż takiego porównania, ale o ile paczka z BA potrafiła od dnia złożenia zamówienia przyjść po całym tygodniu, to raz pilnie potrzebowałem czegoś, zamówiłem z HB i po 2 dniach było już u mnie. 2 razy zamawiałem z BA, 2 razy z HB i prawdopodobnie przy HB już pozostanę na długo. Drugim powodem są słody ze Strzegomia, znacznie tańsze od tych Wayermanna. -
1 warka dużo czytania i coraz większy mętlik w głowie
Slonx odpowiedział(a) na a_r_e_k temat w Piaskownica piwowarska
Uprzejmie pozwolę się nie zgodzić z tym punktem widzenia, a w każdym razie ja się pod tym nie podpisuję. Lubię mocno nagazowaną pszenicę, moją wedle kalkulatora gazowałem na 2,7 i jest bardzo mocno wysycona, co mnie i znajomym odpowiada. Jeżeli chodzi o np. bittery, IPA itp. to jak najbardziej się zgadzam, ale np. stouta również lubię przyzwoicie nagazowanego. Kwestia gustu -
szybka redukcja piany /nietrwała piana/
Slonx odpowiedział(a) na josefik temat w Artykuły i opracowania
Ja też w moich ostatnich warkach zauważyłem dość nietrwałą pianę i ogólnie brzydką, gruboziarnistą. Nie mam pojęcia dlaczego, wydłużałem przecież przerwę w 72 stopniach. Pierwsza warka natomiast miała przepiękną, gęstą i trwałą pianę, od początku spożycia, aż do końca. -
Moja firma Gratulację, mam niekłamany szacunek dla ludzi, którzy mimo iż obciążenie podatkami, daninami publicznymi i innymi składkami nie sprzyjają przedsiębiorczości w naszym kraju, mają własny biznes i to działa
-
Ja słyszałem o dwóch godzinach. Ja mam dla pewności zasadę taką, że jak najdzie mnie w pracy ochota na piwo, to jedno najpóźniej 4h przed wyjściem. Jeżeli później najdzie mnie ochota na drugie, wtedy samochód zostaje pod pracą i wracam MPK. Ale się niektórym powodzi, że tak sobie pić w pracy mogą
-
Mówiłem też o takich czynnikach, jak mentalność, a w to wlicza się kultura jazdy. Odpowiedź jest wbrew pozorom prosta - niebezpieczne drogi, ruska kultura jazdy, mizerny poziom wyszkolenia kierowców. Tak, to ostatnie to niezaprzeczalna prawda - kierowca po zdanym egzaminie nic nie potrafi, to jest fakt. Nie potrafi wyprzedzić, nie do końca orientuje się w swoich możliwościach, no i nie ma wyrobionych właściwych nawyków. Jakich? Ano popatrzmy na zmieniony egzamin teoretyczny na prawo jazdy - wiele osób oblewa. A ten egzamin jest prosty, z ciekawości go rozwiązywałem, nie zrobiłem żadnego błędu. Co się w nim krytykuje? To, że jest 15 sekund na zastanowienie i nie można powrócić. A przepraszam, ile jest czasu na zastanowienie się na drodze i czy jeżeli podejmiesz już decyzję i popełnisz błąd, to możesz wrócić i go naprawić? Nie. Możesz się modlić, żeby się nic złego nie stało. W Finlandii kurs na prawko trwa ponad dwa lata. Kuzyn mojego kolegi mieszka w Finlandii. Gdy się widzieliśmy, to opowiadał mi, że przygotowują ich tak, jakby co najmniej mieli brać udział w rajdach samochodowych. Poślizgi, nie poślizgi, jazda bokiem, skręcanie z przeciwskrętem, wszystko jest. A u nas? Jazda po łuku, ruszanie na wzniesieniu, parkowanie i to w sumie tyle. Żenada, przepraszam bardzo, od kierowców powinno się więcej wymagać. Przepraszam bardzo, ale dlaczego człowiek rozsądny ma być karany zakazami za głupotę innych? Nie podaję tutaj tylko przykładu pijanych kierowców, bo stwierdzenie, którym się posłużyłeś jest niebezpieczne również w innych dziedzinach życia. Nie wiem, jak często i jak dużo jeździsz po Polsce. Ja często robię wielokilometrowe trasy i wiem, że gdybym miał się stosować do wszystkich ograniczeń, to bym chyba wykorkował. Chce mieć również życie poza kółkiem. Co to znaczy "szybka, nieostrożna jazda"? Z tego co pamiętam, to gość jechał przepisowo, zresztą, o czym tutaj gadać. Chłop płaci podatki, dochodowy, VAT i akcyzę i to skandal, że musi jeździć po dziurawych drogach. Nie da się jeździć dużo i cały czas przepisowo. "Prędkość bezpieczna to wypadkowa warunków drogowych, możliwości samochodu i umiejętności kierowcy. Problem w tym, że do tego nie da się stworzyć przepisów, więc tworzy się je pod 18latka, jadącego maluchem w deszczu na łysych oponach" - Sobiesław Zasada. Jazda za kimś wolniejszym jest, przynajmniej dla mnie, bardzo męcząca. A to prawda, to irytujące. Ale nie tylko kultura spożywania. Ich mandaty potrafią być naprawdę dotkliwe i bolesne. Pracowałem w Szkocji i szef (szkot) mówił mi o mandacie, jaki tam dostał parę lat temu. Zabolało, kilka tysięcy funtów, za przekroczenie prędkości. Sąd mu wyliczył, bo w taryfikatorze się nie zmieścił
-
Najczęściej jest napisane, że może zaburzać, lub zaburza zdolność prowadzenia pojazdów mechanicznych. Co w wypadku, kiedy ja tego nie odczuwam? No tak, ale porównaj sobie duńskie, niemieckie, brytyjskie drogi, do naszych rodzimych. Porównaj sobie wyszkolenie kierowców w Finlandii, a wyszkolenie naszych. Porównaj ich kulturę jazdy do naszej. Wiele czynników ma wpływ na bezpieczeństwo. Również mentalność ludzi.
-
W zasadzie swoje już powiedziałem, ale trzeba przyznać, że temat również dotyczy jazdy po alkoholu, wszakże w opisie tematu była o tym mowa No ale jak to nie masz karmelowego, skoro masz caramunich?
-
Nie potrafię być bardziej ostrożny, niż po czterech piwach. Wtedy po prostu nie wsiadam za kierownicę Nie wsiadam nawet po jednym. Ja nie wiem jak to jest, że przedstawiam swój punkt widzenia i słyszę zarzut w stylu, że będę chlał na potęgę i wsiadał za kierownicę. Napisałem, że zdarzyło mi się prowadzić po piwie, nie w Polsce, a w Wielkiej Brytanii, to obserwuję tego typu ataki. Gdzie tu sens i logika? Według mnie prawodawca brytyjski wie co robi, o czym świadczyć może ich statystyka wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców - jest z tym u nich o niebo lepiej, niż u nas, na co oczywiście oprócz kultury jazdy składają się również bezpieczniejsze drogi. I to jest clou. Organizm reaguje różnie na alkohol i nie da się ustalić rozsądnej granicy dla każdego człowieka. Niemniej jednak jestem dosyć ostrożny w potępianiu człowieka, u którego badanie wykaże obecność alkoholu, ale poniżej tej dopuszczalnej granicy. Organizm może nas oszukać, urządzenie do badania już nie. Ono zawsze pokaże co i jak. Dla mnie szczególnie zdradliwe jest picie alkoholu w górach. Wożę ze sobą alkomat, na wszelki wypadek. Raz z wujem w Murzasichle trochę daliśmy w palnik, poszedłem spać około północy, o 10 czułem się zadziwiająco rześko i byłem wypoczęty, ale postanowiłem się przebadać i ze zdumieniem zaobserwowałem wynik powyżej 0,5. A przecież czułem się bardzo dobrze. Niekiedy łatwo się na to złapać, dlatego jak wiem, że mam jechać następnego dnia, to też piję ostrożnie, z umiarem, najczęściej nic z mocniejszych alkoholi. Co do problemu pijanych kierowców, to na szybko znalazłem raport, z którego wynika, że nietrzeźwi kierujący spowodowali 8,4% wypadków drogowych w roku 2011. To dużo, owszem. Główną jednak przyczyną było niedostosowanie prędkości do warunków ruchu, po z 2717 aż 1702, więc zachowanie całkowicie przeciwne do mojego, kiedy ja prowadziłem w Wielkiej Brytanii po piwie, bo jak wspomniałem, jeździłem wolniej. Dla mnie jednak i tak najpoważniejszym problemem są niebezpieczne drogi, a kampania przeciwko pijanym kierowcom jest pewnego rodzaju odwracaniem uwagi od istoty problemu. Najłatwiej jest udawać, że się z tym problemem walczy, podczas gdy tak naprawdę nie da się go całkowicie wyeliminować, bo patrole musiałyby pracować non stop na większości ulic, a na to zwyczajnie nie ma pieniędzy. Najpoważniejszym problemem są właśnie drogi i nasza polska kultura jazdy. Bo aż 82,9% wszystkich wypadków miało miejsce na drodze jedno jezdniowej, dwukierunkowej, zaś aż 72,8% wypadków miało miejsce na obszarze zabudowanym i żeby było weselej, również najwięcej wypadków było na prostych odcinkach dróg. Dla mnie to jest jasne, że mamy zwyczajnie niebezpieczne drogi, a pijani kierowcy co prawda dolewają oliwy do ognia, natomiast nie są głównym problemem. Jak widzę polityka gadającego o problemie pijanych kierowców to aż chciałoby się rzucić mu w twarz, że ten problem byłby znacznie bardziej znośny, gdyby np. zamiast gadać po próżnicy, zbudowali porządną wylotówkę z Krakowa na Warszawę, a w ogóle to powinny być na całym tym odcinku dwa pasy, bo jak często tą drogą jeżdżę, tak zawsze sukcesem jest, jak w ciągu godziny dojadę od granic Krakowa do Jędrzejowa. Po drodze oczywiście nieraz będąc spychanym na pobocze przez tiry, ciężarówki, dostawczaki, przedstawicieli handlowych, czy zwyczajnych pędziwiatrów. Dalej będę się upierał przy zdaniu, że jak kolega zbynieks chce jechać po jednym piwie o zawartości 1% to nic złego się nie stanie, bo na pewno tego dopuszczalnego limitu nie przekroczy. Oczywiście zakładam, że jest ostrożnym, kulturalnym kierowcą, bo jeżeli jeździ jak wariat, to nie ma znaczenia, czy wypije, czy nie, prędzej czy później i tak kogoś zabije.
-
W myśl tej zasady, można potępić każdego kierowcę, który kupuje tzw. piwo bezalkoholowe. Żeby było jasne, ja też nie wsiadam po alkoholu za kierownicę. To mi się zdarzało wyłącznie w Wielkiej Brytanii i zaledwie trzy, cztery razy. Po jednym. W Polsce nie robię czegoś takiego, z powodów zarówno prawnych, jak i względów bezpieczeństwa, bo u nas na drodze to wolna amerykanka, brak współpracy i nieustanna walka, a ja mimo iż kończę pracę o 16, to nieraz muszę być dyspozycyjny gdzieś tak do 20, bo być może będę gdzieś musiał pojechać. Chodzi jednak o to, że są limity i słusznie, bo czasem głupie leki potrafią zawierać % i wtedy zero promila jest niemożliwe. Sam stosuję na dolegliwości żołądkowe balsam kapucyński. Jest to mocny alkohol i pomimo, że to tylko jedna łyżka, to badanie nawet kilkanaście minut po spożyciu potrafi to wykazać, tyle że właśnie poniżej tego limitu. Tak naprawdę każdy inaczej reaguje na zawartość alkoholu w organizmie, a ten limit 0,2 to granica, w której u większości ludzi praktycznie nie widać wpływu alkoholu na zachowanie., bądź ten wpływ jest marginalny. Piłeś - nie jedź to dobra zasada, nie mówię, że nie. Mimo wszystko, 1% piwo to tyle co nic. Człowiek z moją tuszą nawet nie poczuje, że coś wypił i nie będzie to miało wpływu na moje zachowanie. O wiele ważniejsze jest to, jakim człowiek jest kierowcą, bo szczerze powiedziawszy, są ludzie, którzy nawet na trzeźwo nie powinni wsiadać za kierownicę, a jednak prawo jazdy dostają. Nie zamierzam potępiać kolegi za to, że wsiądzie po tak słabym piwie za kółko. Sam myślałem o uwarzeniu czegoś w tym stylu, żeby mieć np. na wycieczki rowerowe. Na rowerze też pod wpływem nie jeżdżę, a jednak takie piwko na pewno by mi nie zaszkodziło. Ale dlaczego? Sytuacja mnie wtedy zmusiła do wejścia za kierownicę, a wiedziałem, że wypiłem jedno piwo. Mimo, że limit w Wielkiej Brytanii to 0,8 to czułem się z tym niekomfortowo, dlatego jeździłem wolniej. Poprawka. Jest stan wskazujący na spożycie, czyli 0,2 - 0,5 promila i jest to wykroczenie. Powyżej 0,5 to przestępstwo, zgoda. Poza tym, w razie kolizji czy wypadku, można mieć o wiele większe problemy. Wiadomo, wyrok, zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, a ponadto firma ubezpieczeniowa nie bierze odpowiedzialności za jazdę, czyli może się upomnieć o zwrot odszkodowania, które wypłaciła z polisy sprawcy. To może być nawet dożywotnia renta. Ja się zgadzam: Piłeś - nie jedź. Dopuszczam jednak drobne "ale". Tylko drobne, bo nie można przesadzać. Na koniec - pamiętam badania sprzed kilku lat (nie wiem, czy coś się zmieniło) gdzie porównywali dopuszczalne limity obecności alkoholu we krwi, odsetek pijanych kierowców, liczbę zabitych w takich wypadkach itp. W Polsce, gdzie mamy limit 0,2 było kilkunastu zabitych na 100 tysięcy, w Wielkiej Brytanii, gdzie był limit 0,8 dwukrotnie mniej. Mniej również w Szwajcarii czy Finlandii, nie mówiąc o Austrii czy Niemczech. A limity mają wyższe. Mniej też u nich ludzi jeździ po alkoholu. Największym problemem jest to, że mamy fatalne, niebezpieczne drogi, które na wielu mniej cierpliwych kierowcach wymuszają patologiczne zachowania, jak wyprzedzanie na trzeciego, zmuszanie innych kierowców do zjechania na pobocze, wyprzedzanie na skrzyżowaniach czy przejściach dla pieszych, lub gdy brak widoczności, ale też przeginanie w drugą stronę, jazda z niebezpiecznie wolną prędkością, czy duża niepewność za kierownicą i w konsekwencji, nieprzemyślane manewry. To jest najpoważniejszy problem, a nie ktoś, kto jedzie mając 0,2 promila, bo nie tacy ludzie powodują śmiertelne wypadki, chyba, że dopuszczają się wyżej wymienionych zachowań, ale na to już alkohol nie ma wpływu.
-
Ha, nawet nie widziałem Dotychczas po prostu wsypywałem drożdże do szklanki z wodą, od razu mieszałem, aż do uzyskania właściwej konsystencji i wlewałem do fermentora, nie czekając na nic. Pewnie to był błąd, chociaż zawsze fermentacja startowała bez problemu, po paru godzinach
-
Nie wiem jakie masz BLG końcowe, ale u mnie stout stał na przedłużonej burzliwej, łącznie 4 tygodnie (na tych samych drożdżach). Sądzę, że twojemu piwu też nie zaszkodzi tak długa fermentacja. Natura to natura, niech zrobi swoje, nie należy się spieszyć, bo i po co? 2 tygodnie to według mnie bardzo krótko. Co do butelkowania - dobry i sprawdzony wśród forumowiczów sposób to ten, o którym wspominał kolega Lusterko, czyli przygotowanie syropu. Najlepiej użyć programu http://www.piwo.org/files/file/13-kalkulator-rezerwy-brzeczki-do-refermentacji/ do obliczenia cukru bądź rezerwy, by osiągnąć odpowiednie nagazowanie. Ja mieszam ten cukier w 1l wody, wlewam wrzący do fermentora z kranikiem, czekam trochę aż ostygnie i na to dekantuję zielone piwo znad osadów, robiąc wir, dzięki czemu nie trzeba go mieszać. Zrobiłem tak bittera, stouta i hefe-weizena, w żadnym nie miałem przegazowanego piwa. Polecam zatem tę metodę. A tak na marginesie, odpowiedzi na zadane przez ciebie pytania nie raz pojawiały się na forum, wystarczy poszukać No i witamy
-
Ja rozumiem rozmaite obiekcje, ale bez przesady. U nas jest limit 0,2 promila, a kolega chce uwarzyć piwo o zawartości 1% alkoholu. To bardzo mało i po takim piwie może śmiało od razu wsiąść za kierownicę, bo tej dawki nie przekroczy. W innych krajach są wyższe limity. Np. w Wielkiej Brytanii, jeżeli dobrze pamiętam 0,8 promila, w Niemczech 0,5%, w Austrii chyba też. Wszystko zależy od tego, jak się człowiek zachowuje za kierownicą. Ja, gdy pracowałem w Wielkiej Brytanii, to miewałem kilka razy przejażdżkę po piwie. Mając na uwadze to, że alkohol osłabia reakcję i wpływa negatywnie na koordynację ruchową, jeździłem ostrożniej, wolniej i uważniej, niż gdy jeżdżę całkowicie trzeźwo. W Polsce sobie na coś takiego nie pozwalam, ze względu na inną kulturę jazdy, no i nasze prawo, które nie pozwala na taką zawartość alkoholu we krwi. Niemniej jednak piwo o zawartości 1% alkoholu to piwo zaledwie o 0,5% mocniejsze od tego bezalkoholowego. W czym więc problem? Ja czegoś takiego nawet nie poczuję, sądzę, że kolega też nie.
-
Ech, jakoś nie mieszczę się w tym diagramie...