-
Postów
364 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez Slonx
-
Dla poczatkujacych - czuję się całkowicie zagubiony
Slonx odpowiedział(a) na gawo74 temat w Piaskownica piwowarska
Co do pomocy - w lipcu z pewnością będę miał czas, zatem jestem chętny. Co do tematu - nie jest to proste zagadnienie i nie ma idealnych rozwiązań. To, co uwielbiam w serwisie piwo.org to to, że oprócz olbrzymiej bazy wiedzy, są tu wspaniali, kulturalni ludzie na poziomie. Jest to swoista enklawa w internecie, gdzie panują dobre obyczaje i kultura, miejsce, jakich niewiele w sieci i na pewno nie można tego zniszczyć, bo według mnie, jest to wizytówka tego portalu. Mimo wszystko, uprzejmości uprzejmościami a stanowczość stanowczością. W ogóle mnie nie przekonuje argument, że ktoś, poruszając się po internecie, może być niezaznajomiony z konwenansami, netykietą, może nie wiedzieć, jak się poruszać w sieci. Przecież właśnie w internecie może zdobyć informacje, jak należy postępować, może zapytać znajomych, dzieci, wnuki, możliwości jest dużo. Jeżeli nie zdobył podstawowych umiejętności korzystania z internetu, z for tematycznych, z baz wiedzy, niech się najpierw w tym podciągnie, bo to nie jest trudne. Jeżeli chodzi o samo forum - mnie irytują pytania, na które odpowiedź padła nie raz, nie dwa i nawet nie pięć razy, ale znacznie więcej. Staram się je po prostu zignorować, ale nie jestem w stanie ignorować tego, jak rozrasta się forum, poszerzane o puste, nieprzydatne treści. Czyni je to mniej przejrzystym, mniej czytelnym. Nie o to chyba nam chodzi, by było w tym jak najwięcej tematów i postów, ale jak najwięcej treści. Sam, zanim założyłem konto, czytałem forum i wiki tygodniami. Jak już założyłem konto, starałem się nie pytać o banały, chociaż nie ma ludzi doskonałych i zdarzyło mi się zadać, z przeoczenia pytanie, na które odpowiedź już była. Mimo wszystko, zanim zadam pytanie, korzystam z wyszukiwarki. Tracę na tym może parę minut, ale przynajmniej nie zaśmiecam forum. Mama mnie uczyła, żeby nie śmiecić, to nie śmiecę. Mój przyjaciel również się zainteresował tematem. Założył nawet tutaj konto (użytkownik Balczak). Jeżeli jednak spojrzycie w profil, to nie zobaczycie żadnego napisanego tematu. Uwierzcie mi, rozmawialiśmy przy piwie długimi godzinami. Wszystko wyjaśniałem, tłumaczyłem, był nawet u mnie na warzeniu (ale utknęła filtracja, więc wszystkiego nie zobaczył), przekazałem mu niemal wszystko, co wiem. Dodatkowo, obejrzał cały cykl warzenia z Kopyrem, z ekstraktów i z zacieraniem i cały czas czyta to forum. Można? Można. Czy to jest takie trudne? Nie. Problem jest taki, że dzisiaj ludzie oczekują, że wszystko dostaną jak na tacy. Mają to może nie na tacy, ale na szwedzkim stole, z którego muszą sobie tylko czerpać wiedzę, na jaki temat chcą. Oczywiście, że jest potrzebne ujednolicenie, że opracowania są ważne, ale naprawdę, nie jest tak źle z tym zacnym portalem, bo wszystko łatwo można znaleźć. Można ewentualnie spróbować bardziej wyeksponować wiki, ale kto naprawdę przychodzi tutaj czegoś się dowiedzieć, to to znajdzie. Kiedyś mój kolega prowadził forum tematyczne. Pomagałem mu w moderowaniu. Atmosfera była całkiem miła i był podczepiony, wytłuszczony i napisany czerwonymi literami temat, z czym trzeba się zapoznać, zanim się napisze, zada pytanie. Były wszystkie podstawowe informacje. Jasna sprawa, że trafiały się osoby, nawet często, które po prostu to olewały i pytały o coś, o co by pytać nie musiały, gdyby zajrzały do tego wyeksponowanego tematu. Zwyczajne usuwanie tematów, wlepianie ostrzeżeń itp. nie pomagało i kumpel wymyślił sposób, może i surowy, ale skuteczny. Wlepiał użytkownikowi zakaz pisania na tydzień, o czym była informacja, gdy ktoś odwiedzał swój profil, a jako powód było wklejone: "przeczytaj: (tutaj link do tematu)". W 8/10 przypadkach pomagało. Może i nie było to zbyt uprzejme, ale skuteczne, chociaż nie wiem, czy pasowałoby do tego portalu. Powiem wam jeszcze, że mnie na studiach (studiowałem dziennikarstwo) uczono, jak zbierać informacje, uczono dobrych nawyków i obyczajów przy rozmowie z drugą osobą. Było to istotne zwłaszcza podczas wywiadu. Pokazywano nam, jak wyglądają wywiady kogoś, kto jest kompletnie nieprzygotowany, kto pyta o coś, o czym można było przeczytać w prasie, w wywiadzie z tym jegomościem np. parę dni wcześniej. Nie były to dla młodych adeptów dziennikarstwa (czy również dla starych wyjadaczy, jak mieli gorszy dzień) miłe chwile, ale nikomu nie było ich żal. Bo oni wiedzieli, co jest ich zadaniem i wiedzieli, że trzeba się do tego przygotować. Ja się tego trzymam. Sądzę, że tego wymagają przede wszystkim dobre obyczaje. Ponieważ jestem człowiekiem dosyć drażliwym, unikam odpowiadania na pytania w stylu: "czym się mierzy BLG", "rurka nie bulka, co robić" czy np. "moje piwo z brewkita zeszło z 12BLG do 4 po dwóch dniach, butelkować już czy się wstrzymać". Nie byłbym w stanie odpowiedzieć na to kulturalnie i poważnie, bo już wielokrotnie ktoś na takie pytania udzielił odpowiedzi. Atmosfera, wzajemna pomoc, kultura, uprzejmości, dzielenie się wiedzą - jak najbardziej tak, ale granica musi być i trzeba się zastanowić, gdzie ją ustalić. Dla mnie np. ten temat powinien zostać zwyczajnie usunięty, bo nic nie wnosi. Pytania o to, czy należy ściągnąć piwo znad osadów, co należy zrobić, by piwa nie zepsuć, czy czym mierzyć BLG to jest zwyczajna kpina z ludzi, którzy poświęcają swój czas dla tego portalu. -
Proszę o pomoc - drożdże przestały pracować
Slonx odpowiedział(a) na mat temat w Piaskownica piwowarska
Na pewno w tak wysokiej temperaturze, drożdże przerobiły większość cukrów, to jasne. Ja bym się martwił o co innego... Wspomniałeś o temperaturze 28 stopni... W tej temperaturze możesz spodziewać się różnych, niepożądanych związków, wyższe alkohole, estry, na których niekoniecznie ci zależało itp. Mam nadzieję jednak, że będzie ok. Powodzenia. -
Pierwsze piwo na bazie ekstraktów czy warto?
Slonx odpowiedział(a) na piwozlop temat w Piaskownica piwowarska
Uważam, że ten temat jest idealną okazją, by zaprezentować nowemu koledze materiał zrobiony przez bardzo zaangażowanego piwowara domowego, który przy okazji jest sędzią PSPD: -
Co ty, crosis, przecież później się tak fajnie beka
-
Pszeniczie - (nie)klarowność, smak
Slonx odpowiedział(a) na Wojciech.B temat w Piaskownica piwowarska
Odparowania nie należy się obawiać, po prostu trzeba skorygować później ilość, dolewając wody. Jednak co innego mnie zastanawia... Cicha do pszenicy? A po co? -
Jakie nagazowanie? Takie, by nie rozwaliło butelki i by z niej nie uciekało, ale żeby wyraźnie miało na to ochotę Tak całkiem poważnie, jak wolisz. Ja swoją nagazowałem bodaj na 3,0 i jest gites, gdzieś czytałem, że dobrze jest na 3,5.
-
Piosenka parę lat temu nagrana przez kumpla z liceum. [media] [/media]
-
To na tym też zdzierają, przynajmniej na słodach. Ciekawe, jak z drożdżami.
-
Pszeniczie - (nie)klarowność, smak
Slonx odpowiedział(a) na Wojciech.B temat w Piaskownica piwowarska
Panie Trumienny, coś musisz robić źle wobec tego. -
Co prawda był już temat o piwie domowym i podatkach, ale mnie interesuje konkretne zagadnienie, na które nie znalazłem odpowiedzi. Mógłbym pewnie wywnioskować z paragonów, ale wywaliłem je dawno temu. Wracając jednak do tematu: Jaka jest stawka VAT w surowcach takich jak słód, chmiel czy drożdże? Czy jest to może 5%, jak na zwyczajne artykuły żywnościowe, czy może z grubej rury pan Vincent dał, 23%?
-
Pszeniczie - (nie)klarowność, smak
Slonx odpowiedział(a) na Wojciech.B temat w Piaskownica piwowarska
Moja pszenica jest idealnie klarowna w butelkach, ale wystarczy jej pół godziny w lodówce, a zmętnia się na zimno. Dodatkowo, nalewam ją z osadem drożdżowym, łatwym do wzburzenia. Drożdże WB-06, już w tym momencie mało aromatów bananowych, znacznie więcej goździków, ale generalnie szczep mi odpowiada. -
Hm... Ja sądzę, że klonowanie piw nie ma większego sensu, ale to może zależy od podejścia do sprawy. Sam mam takie podejście, że nie ma takiej rzeczy, dostępnej dla szerokiej grupy osób, której sam, w warunkach domowych, nie byłbym w stanie wykonać lepiej, o ile oczywiście zdobędę odpowiednie umiejętności i nabiorę doświadczenia. Staram się do wszystkiego podchodzić z tą właśnie myślą. Jeżeli chodzi o jedzenie, w żadnej restauracji nie jadłem lepszej lasagne od tej, którą sam robię w domu (nieważne, gdzie, po prostu). Skrzydełka czy polędwiczki z KFC przy moich wymiękają (to może akurat słaby przykład). Od kiedy zacząłem sam robić knedliczki, to nie tykam ich w czeskich knajpach, bo według mnie, są robione na odwal się, jak najwięcej, jak najtaniej. Jak mam czas na pieczenie chleba, to to robię i sklepowy się nie umywa. Rzadko kupuję makarony w sklepie, skoro mogę sobie zrobić smaczny i świeży w domu. W wakacje planuję robienie win, serów i wędlin i też jestem przekonany, że przy odpowiedniej wprawie, będę w stanie zrobić takie produkty, przy których sklepowe będą dla mnie tylko smutną koniecznością, wynikającą z braku czasu. Kiedy pomyślałem o warzeniu piwa, czytałem to forum długimi tygodniami. Starałem się zdobyć jak najwięcej informacji, by nic mnie nie zaskoczyło. Zwróciłem się o poradę, od jakiego piwa zacząć i ją otrzymałem, ale przez myśl mi nie przeszło, by klonować któreś z piw komercyjnych. Jedyne, które może chciałbym uwarzyć w domu, to Anchor Brewing Old Foghorn American Barleywine, bo to w istocie ambrozja, ale jestem przekonany, że po jakimś czasie, po zdobytej praktyce, będę w stanie tak uwarzyć piwo w tym stylu, że ten zacny trunek też będzie dla mnie gorszy. Ja nie zaraziłem się piwowarstwem domowym dlatego, że chciałem produkować piwa komercyjne, tylko dlatego, że zawsze kierowałem się myślą, iż chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam. Od początku wiedziałem, że piwo domowe będzie zawsze lepsze od sklepowego, tak jak lepszy jest smalec, kaszanka, kiełbasa, ser itp. Wydaje mi się, że warto się tą myślą kierować. Mogę w tym momencie odpowiedzieć na pytanie, zadane w temacie: Uwarz kolego kilka piw z procesem zacierania, eksperymentuj, staraj się powtórzyć to piwo. Jestem w niemal stu procentach pewien, że po którejś warce, odejdzie ci ochota na klon i piwa komercyjne będziesz już kupował tylko od czasu do czasu, w celu sprawdzenia, czy dany styl ci odpowiada, bądź po prostu nie będziesz miał możliwości napić się swojego piwa, a będziesz chciał wypić jakiekolwiek.
-
Czy piwo może zepsuć się od burzy?
Slonx odpowiedział(a) na Kazimierz_W temat w Piaskownica piwowarska
Muszę się wtrącić. Warzyłem już przed burzą i w trakcie, butelkowałem w trakcie burzy, nic się z piwem nie stało. przed burzą, w trakcie i po burzy wykonywałem masę innych czynności związanych z gastronomią. Kiszenie ogórków, przygotowywanie zakwasu, pospolite gotowanie zup, robienie ciast, kremów, sałatek i mnóstwa innych rzeczy. Wpływu burzy na jedzenie nie zaobserwowałem, chociaż mam świadomość, że niektórzy wierzą, iż od burzy kwaśnieją czy kisną różne produkty. Dla mnie zabobon, albo przynajmniej mnie on nie spotyka, bo w to nie wierzę i się tego nie obawiam. -
@Kamil - No to chyba przez te piwa miodowe.
-
Ale już ci sami ludzie mogą odzyskiwać gęstwę i przechowywać ją w lodówce, w słoikach...
-
Drastyczne pogorszenie smaku. O co chodzi?
Slonx odpowiedział(a) na Marcin_P temat w Piaskownica piwowarska
Na pewno się nie poddawaj. Jeżeli o pierwsze piwo chodzi, to pewnie wdała się infekcja, skoro masz gushing i kwach w smaku. W drugim piwie - cholera wie. Potrzymaj w butelkach i obserwuj, co się z piwem dzieje. Popiół to raczej dziwna sprawa, może lata ci coś nieciekawego po mieszkaniu? Ja z mojego stouta też byłem niezadowolony, kiedy otworzyłem go 2 tygodnie po butelkowaniu. Miał raczej wyraźny, alkoholowy smak, a na finiszu atakował kwaskowatością, ale rozczarowanie szybko mijało, kiedy sobie uzmysławiałem, że musi on jeszcze swoje odleżeć. Teraz, po paru miesiącach, jest znakomity, wszystkie smaki się ułożyły jak należy. Może u ciebie będzie tak samo? -
Ale na 40 litrów to już jakiś sens chyba jest A tak wracając do tematu drożdży S-04 - Brak rehydracji raczej nie ma wpływu na to, że zeszły tak nisko. Co jest do zjedzenia dla nich, to zjedzą. Ja zrobiłem dwa piwa na tych drożdżach, Bittera 10BLG i Stouta 15BLG. Oba zeszły do pięciu i ani trochę niżej.
-
To ja tak dla rozluźnienia wrzucę coś, co może śmiało pretendować do hitu letnich dyskotek: [media] [/media] Jak w starej, dobrej agencji towarzyskiej, jest alfons, są dziewczęta, nawet ochrona i burdelmama
-
O ja, dmuchamy na zimne widzę Po co przegotowanej? Zacier moim zdaniem wystarczy przelać po prostu do czystego fermentora, w celu odfiltrowania, nie trzeba go dezynfekować, potem przecież i tak będziesz gotował brzeczkę. Będę strzelał - wsadzić do gotującej się brzeczki na 15 minut. Oczywiście czystą chłodnicę. Jeżeli chodzi o przelewanie brzeczki nastawnej - Przez pierwsze 3 warki zostawiałem w garze na balkonie na noc, czekałem, aż się schłodzi, następnego dnia uwadniałem drożdże, potem przelewałem do fermentora, dodawałem drożdże i kołysałem fermentorem przez około 5 minut. W ostatniej warce od razu po gotowaniu zrobiłem whirlpool, odczekałem 20 minut, przelałem gorącą brzeczkę do fermentora, zostawiłem do ostudzenia w wannie z zimną wodą, w której dodatkowo zanurzyłem dwie zamrożone dwulitrowe butelki z wodą, po paru godzinach uwodniłem drożdże, otworzyłem fermentor, zadałem drożdże i kołysałem przez parę minut. Drożdże zawsze ruszały bez problemu, infekcji brak. Mam zresztą taką hipotezę, że więcej, jeżeli chodzi o infekcję, zależy od otoczenia, powietrza itp, a mniej od piwowara. Jak ci lata tego ścierwa mnóstwo w powietrzu, to nawet chwila może być kluczowa, a jak masz w powietrzu tego syfu mniej, to nawet jak nabroisz, to bardzo możliwe, że nic się nie stanie. Sam przelewam w pokoju, w którym zawsze jest porządek, higiena itp. Nie mam żadnych kwiatków na oknie, nic z tych rzeczy, bo od kwiatków też można ponoć coś złapać. Nie mam w pokoju kontaktu z żadną żywnością czy innym badziewiem, na którym może się tego dużo gromadzić. Moim zdaniem ryzyko wzrasta, jeżeli np. przelewasz w kuchni, bo tam kontakt z żywnością, a co za tym idzie, całymi tymi drobnoustrojami, gromadzącymi się na niej jest znacznie większy. Ale to takie tylko moje rozważania, za mało doświadczony jestem, by stawiać jakieś daleko idące wnioski.
-
Maków Podhalański, jest podhalański tylko z nazwy. To rejon Beskidu Makowskiego. Faktycznie, moje niedopatrzenie, późna pora czasem wyłącza myślenie.
-
Makówka Biskupia Bez Kitu Cervisiam Concordia Ale tak generalnie, skoro Podhale, to pasowałaby gwara podhalańska, a tutaj jest pole do popisu: Jarcany Dobrodziej (Jarcany to jęczmienny, jeżeli dobrze pamiętam, dobrodziej, jeżeli dobrze pamiętam, to ksiądz - pasuje jako zamiennik biskupa, no i oczywiście gra słów, no bo to też osoba czyniąca dobro, a czymże innym jest piwo, jak nie dobrem?) Biskupi przysiółek
-
kaloryczna Oj tam, bez przesady
-
Zgadzam się, w zupełności. Przyprawowe jak dla mnie nieszczególnie, ale owocowe, jak najbardziej. Muszę spróbować, jakoś nieszczególnie podchodzi mi tripel, ale może właśnie do mięs czerwonych będzie idealny. Zgodzę się, ale bez weizenbocka. A tutaj nie zgodzę się kompletnie, bo akurat IPA czy AIPA najbardziej mi smakuje w połączeniu ze słodyczą, ale nie do niej, a po niej. Uwielbiam goryczkę, a to uderzenie, spotęgowane przez słodycze, ten kontrast, to jest dla mnie prawdziwa ambrozja Mnie zawsze stout pasuje do kufla i raczej do niczego innego Ponoć pije się go do ostryg, ale nie próbowałem. Zgoda. Piw wędzonych nie lubię. Bardzo ciekawy temat
- 21 odpowiedzi
-
- jedzenie
- dobór piwa
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hah, dziękuję wam bardzo za te wszystkie wspaniałe przepisy W taki sposób wzbogacone knedliki to będzie prawdziwa bomba, już się nie mogę doczekać, kiedy wypróbuję Przy okazji, fajny temat się zrobił
-
Sosy to banalna sprawa, jak nie mam wiele czasu, albo nie chce mi się ślęczeć w kuchni, to skupiam się na prostocie i zrobieniu takiego niby-gulaszu: 1 kg mięsa wołowego 2 małe papryki czerwone, lub jedna duża. mała cebulka vegeta kostka rosołowa wołowa, lub warzywna Cebulkę posiekaną w kostkę zrumieniam, wrzucam mięso, smażę na niezbyt dużym ogniu, dosalam odrobinkę, czekam, aż odparuje woda, wrzucam pokrojoną (w zależności od gustu) czerwoną paprykę. Podsmażam wszystko razem na małym ogniu, wrzucam do garnka, zalewam odrobiną wody, tak, żeby delikatnie przykryło zawartość, duszę na wolnym ogniu, co jakiś czas mieszając. Jak mięso i papryka zrobią się mięciutkie, sprawdzam jakość wywaru, rozcieńczam w zależności od tego, jak mocny smak chcę uzyskać i jak dużo ma być sosu. Jeżeli jest tego za mało, posiłkuję się kostką rosołową, do smaku doprawiam vegetą, pieprzem, czasem popularną przyprawą w płynie. Zagęszczam albo wodą z mąką, albo śmietaną, poprawiając ewentualnie wodą z mąką, albo robię zasmażkę z masła, mąki i mleka. A jak mi kiedyś wałeczki knedlików zostały, bo zrobiłem większe ilości (nie uwzględniając tego przy robieniu gulaszu), to się dopchałem sosem do pieczeni z torebki