Jejski, aż tak daleko wyobraźnią jak Ty nie wybiegam . Chodziło mi tylko o to jak chmieliny pozostawione na fermentację (bez żadnych osadów białkowych i innego syfu) wpłyną na drożdże, z punktu widzenia biologicznego. Sytuacja o której mówię: dekantujesz brzeczkę po gotowaniu do fermentora, dodajesz porcję chmielu aromatycznego (lub dwie, drugą po lekkim wystygnięciu), zamykasz wieko i odstawiasz na "no chill" na zimowy balkon. Później zadajesz drożdże, bez pozbywania się chmielin. Ja w efekcie końcowym nie odczuwam tego zabiegu, ale sensoryk ze mnie pewnie jeszcze gorszy od anteksa. Zaraz doczytam wątek udarra, może tam coś ciekawego będzie. Coś mi świta, że gdzieś kiedyś czytałem o testowych miniwarkach z chmielinami, ale nie mogę tego teraz znaleźć.
Patent bnp, cóż, futurystyczny. Ciekaw jestem praktycznych efektów .