Dwa słowa o samej kulturze pracy tych drożdży. To są prawdziwie dzikusy, mimo, że fiolka kwartał po terminie ważności. 6 warek, wszystkie wylazły z wiadra (temperatura pokojowa), ale to pomijam. Historia z przedwczoraj. Zadałem je do weizena, ok. godziny 23, ale do trochę za ciepłej brzeczki, bo mi się już spać chciało. Wstawiłem wiadro na dochłodzenie do lodówki, przy okazji na zafundowanie lekkiego stresu drożdżom. Rano, o godzinie 6, sprawdzam, wiadro ma 10C, w środku cisza. Aaa mówię, jeszcze je postresuję, więc zostawiłem wiadro na czas pracy. O godzinie 17 otwieram lodówkę, tam wieko wybrzuszone, całe uwalone drożdżami, fermentacja na całego. W temperaturze 10C!
EDIT:
Dzień później oczywiście wylazły z wiadra .