Skocz do zawartości

Biniu

Members
  • Postów

    806
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Aktywność reputacji

  1. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla kilis w Safale S-04 czy US-05   
    Pisanie z umierem nieco trudniejsze.
     
    Robiłem (w zasadzie kolega z moją pomocą) dwa stouty na obu drożdżach. Piwa inne w smaku, czyste, niezbyt estrowe, S-04 bardziej wytrawne, US-05 pełniejsze co za bardzo do stouta nie pasuje. Piwo delikatniejsze, ale co kto lubi.
  2. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Undeath w Rurka w fermentorze bulka/nie bulka. Co zrobić?   
    No bez przesady... takie opracowanie zawierało by maks 2 zdania. "Bulkanie rurki nie jest wyznacznikiem fermentacji! Zakończoną fermentację można poznać tylko i wyłącznie po braku zmiany w poziomie cukru." I tyle, jak ktoś nie może pojąć dlaczego, odesłać do wiki, przepraszam ale ja uważam, że forum nie jest od nauki myślenia ludzi, każdy niestety musi sam dojść do odpowiednich wniosków, naszym zadaniem jest ich tylko nakierowanie na odpowiedzi i zachęcenie do szukania ich. Jeżeli nie potrafią skorzystać z wyszukiwarki, to niech nie dziwią ich złośliwości. A co do przydatności rurki było wiele tematów o tym, jedni używają inni nie, i nie ma co roztrząsać tak jak z kranikiem. Czy wszystko musimy podawać na tacy ludziom? Przecież jest tu wiele tematów rozwiązujących problemy, wiki też jest obszerna...
  3. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla zgoda w Fermentis Safale S-04   
    Ja do zapachu nie mam uwag, piwo pachnie ładnie "po angielsku", tylko smak mało przekonywujący, trochę cierpki na końcu. Pomimo słabego odfermentowania wrażenia pełni również brak, piwo jest dość wytrawne, wręcz powiedziałbym że puste.
  4. Super!
    Biniu otrzymał(a) reputację od Bartek Śliwiński w AIPA - moja pierwsza warka   
    Spodziewać się można dobrego jasnego piwa.
    Dobre piwo naprawdę nie wymaga wyprawiania jakichś tańców przy nim.
  5. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Exar_Kun w Piwniczkę buduję.   
    Piękna piwniczka, fajna sprawa.
     
    Ja też na taką zachorowałem i aktualnie jestem w trakcie kopania. Zacząłem kopać pod koniec zeszłego roku, żeby ruszyć z budową na wiosnę, ale nie dokończyłem i musiałem dokończyć teraz. Podczas kopania trafiłem wtedy na głaz i musiałem się nagimnastykować, żeby go wytargać na zewnątrz. Mogłem go podkopywać i stopniowo umiejscowić pod poziomem podłogi piwnicy, ale udało się go wydostać. Dodatkowo 3/4 głębokości wykopu to lita glina i niełatwo się kopało, ale z drugiej strony to dobrze, bo wykop się nie osunie. A kopałem ręcznie. Kilka fotek:
     

     
    Na pierwszym planie felerny głaz. Umiejscawiając piwniczkę, wykorzystałem tarasowe ukształtowanie działki. Wejście będzie od północnej strony.
     

     
    Wykopałem 2 metry w głąb i tyle starczy.
     

     
    Jeszcze czeka mnie kopanie pod schodki i dalej rów pod odprowadzenie wody/doprowadzenie powietrza. Ale to na końcu. Dużo roboty, ale myślę, że warto.
     
    Edit:
     
    Będzie jedna komora, 3,5x2m
  6. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla vald w Butelkowanie piwa po cold crashingu   
    Od jakiegoś czasu wszystkie jakie robię - IPA, grodziskie, stout (niektórzy myślą że nie warto bo i tak ciemny, ale ja wolę mieć klarowne-ciemne, bywało że piłem od kogoś stouta w którym pod światło widać było jakieś pływające farfocle i muł, mimo ostrożnego nalewania), weizenbock itd. Lubię czyste piwa a nie zamulone "by design", nawet Hefe-weizen, bo i tak po wstrząśnięciu osadu może być odpowiednio mętny.
  7. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla wogosz w Słód ze Strzegomia - problemy ?   
    Bardzo ciekawy wątek - wiele spostrzeżeń piwowarów co świadczy o tym, że nie tylko warzą piwo, ale uważnie śledzą proces i go analizują. Spróbuję poteoretyzować trochę na temat Waszych obserwacji, choć "z góry mówię" że nie będzie to ocena żadnego ze słodów i żadnej słodowni o których piszecie, a tylko próba wyjaśnienia przyczyn problemów z technologicznego puntu widzenia.
    1. Bnp:
    "Odkąd stosuję Strzegom mam problemy z filtracją... Uporałem się częściowo z problemem poprzez długą 30 min przerwę białkową ale piwo traci na pianie."
    Karczmarz:
    "W sobotę jak warzyłem Belgian IPA to oplot po upuszczeniu 2l totalnie się zapchał, zacierałem standardowo jak wszystkie piwa 63oC 60min + 30min 72oC (bez białkowej), zacier w proporcji 4l wody na 1 kg ziarna"
    Pisałem już kiedyś, że filtracyjność brzeczki nie zależy tylko od jakości śrutowania. Czas spływu brzeczki to jeden z parametrów słodu na który w dużej mierze składa się jakość jęczmienia, poprawność jego moczenia i należyte wyprażenie słodu podczas suszenia. Oczywiście są jeszcze kwestie sprzętowe (wielkość kadzi filtracyjnej czyli grubość warstwy młóta, szczeliny w sitach - my raczej stosujemy sracz-wężyk itp.). Jeżeli jednak piwowar stosuje ten sam sprzęt, wodę, podobne zacieranie itp. i przy zmianie słodu widzi różnicę - to obstawiał bym też słód.
    2.Bielok:
    "Ja osobiście przypuszczam że partie słodu są bardzo nierówne"
    to oczywiście jest możliwe, ale z punktu widzenia problemów o których powyżej źle by świadczyło to o słodowni. Jeżeli przyczyną byłoby wadliwe suszenie, to znaczyłoby że jedne słody są prawidłowo suszone a inne niekoniecznie. Mało prawdopodobne żeby słodownia suszyła raz tak, raz inaczej; nawet gorszy słód na skutek awarii zdarzyłby się raczej incydentalnie, a nie periodycznie. Większym problemem jest surowiec. Jednak fałszowany jęczmień browarny w dostawach, oraz partie o słabej energii kiełkowania powinny być wychwycone podczas skupu.
    3.Undeath:
    "robię korektę obecnie wody do wysładzania, zacieru nie muszę bo samo pH się stabilizuje na poziomie 5,4-5,5."
    to zdanie nie brzmi najlepiej. Słód pilzneński powinien mieć pH od 5,8-6,0. Jeżeli nie namaczasz słodu na długo przed zacieraniem (zakwaszanie naturalne), to znaczy że używany przez Ciebie słód jest dość mocno kwaśny. Przyczyną może być niedostateczna podaż tlenu (świeżego powietrza) podczas kiełkowania. Niby fajnie bo nie trzeba zacieru dokwaszać, ale brak tlenu w środkowej fazie kiełkowania negatywnie odbija się na jakości.
    4.Zgoda:
    "Takiego syfu jak w CM to nawet w Optimie nie miałem. Kawałki płyt wiórowych, drzazgi, chwasty. Myślę, że to są zmiotki z podłogi."
    To pozostawiam bez komentarza - powinieneś go reklamować. Jednak co do zanieczyszczeń w słodzie to mam kilka uwag. Pewne ilości zanieczyszczeń są dopuszczalne. Trzeba wziąć pod uwagę, że jeżeli słód ma wysoką kruchość i wysokie rozluźnienie to łatwo się kruszy, obłuszcza i pyli - już w rurze za czyszczarką, potem wpadając do worka, potem gdy worek jest transportowany, a także gdy rozsypuje się go z worka do mniejszych opakowań.
    Najgorzej odczyścić zanieczyszczenia o wielkości ziarniaka. Jeżeli więc trafi się kamyk o wielkości 2-5 mm trudno mówić o winie słodowni, bo po prostu nie mieli jak go oddzielić. Podobnie z pszenicą czy głuchym owsem w jęczmieniu, choć tego ostatniego sporo oddzielają tryjery. Nie ma za bardzo wytłumaczenia dla piasku, przytulii, rzepaku (czyli te malutkie) i kukurydzy, słomy, większych kamieni itp. sporo większych od ziarna zanieczyszczeń.
  8. Super!
    Biniu otrzymał(a) reputację od Shooter w 3 nowe Żywce   
    Hołduję podobnej zasadzie i piłem wiele dobrych piw "zawierających cukier" i pewnie jeszcze więcej słabych lub niepijalnych, które nic poza słodem, chmielem, wodą i drożdżami nie zawierały.
     
    Poza tym mam jakąś awersję do koncernów, które robiły wszystko by wykończyć mniejsze browary w Polsce (łącznie z kupowaniem ich tylko po to by zamknąć). Dlatego z reguły życzę im jak najgorzej.
  9. Super!
    Biniu otrzymał(a) reputację od bart3q w Chlebek   
    Żytni razowy ma niski indeks glikemiczny (chyba najniższy). Powinien być więc dobry, bo nie powoduje zaraz po spożyciu znacznego zwiększenia stężenia glukozy we krwi, a następuje to stopniowo. Pewnie masz to obcykane dobrze skoro jesteś chory. Tylko musisz zakwas zrobić. Jeden z moich ulubionych chlebków. Polecam piec w foremce jest łatwiej.
    Czy można z młótem nie mam pojęcia. Osobiście nie dodaję go do chleba czy to żytni czy mieszany. Z dodatków natomiast bardzo lubię siemie lniane, słonecznik i rodzynki.
     
    edit: Dodam jeszcze, że pieczenie chleba to prosta i dość wdzięczna sprawa. Tylko jest niestety podobnie jak w przypadku własnego piwa. Zwykły kupiony chleb, którym człowiek się zajadał przez lata po kilku własnych wypiekach przestaje w ogóle smakować. (Nawet nie myślałem, że chleb może być tak dobry).
  10. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla JacekKocurek w Starter - fotorelacja   
    Oj chłopie, chcesz się kłócić z faktami? No to proszę na początek zaciągnij sobie "powietrza" znad fermentującej brzeczki. Uwierz mi, że ponad cieczą praktycznie nie ma tlenu. W kolbie takiej jak ta na fotkach jest mniej więcej 1,5dm3 powietrza. Kolba jest przykryta folią aluminiową na tyle szczelnie, że gaz ze środka tylko może wypływać (wewnątrz, dopóki drożdże pracują panuje lekkie nadciśnienie) więc powietrze otaczające kolbę nie ma żadnego wpływu. Te 1,5dm3 zawierają 21% tlenu czyli jest go 0,3dm3 a to z kolei stanowi nieco ponad 0,01mola. Taką ilość drożdże zużywają na spalenie niecałych 0,002mola glukozy czyli 0,29g. W 1,5dm3 starterze 10°Blg jest jakieś 112g cukrów fermentowalnych. No to jaki procent energii drożdże uzyskają drogą aerobową a jaki z fermentacji ? (tlen rozpuszczony nie ma żadnego znaczenia bo jest go ledwo 0,000375 mola przy nasyceniu 8mg/dm3).
    Owszem mieszanie pomaga rozpuścić się tlenowi w brzeczce ale jak widać jest go znikoma ilość. Natlenienie brzeczki na pewno pomaga drożdżom ruszyć z miejsca jednak nie należy traktować stwierdzenia, że tlen jest drożdżom bezwzględnie potrzebny do namnażania jako prawdy objawionej. Mikroorganizmy doskonale sobie dawały radę z syntezą osławionych steroli zanim w atmosferze Ziemi pojawił się tlen.
    Co do pływania w składnikach pokarmowych to chyba zauważyłeś, że drożdże osadzają się na dnie? Myślisz, że one tam pojawiają się dopiero wtedy jak już wszystko zjedzą? A te co tam leżą przykryte warstwą kilku tysięcy komórek maja jakiś dostęp do pokarmu? Dyfuzja cząstek wielkości maltozy w wodzie jest koszmarnie wolnym zjawiskiem.
    Edytka: poprawiłem ilości glukozy, bom się wczoraj machnął w obliczeniach - aerobowo przetwarzana jest jeszcze mniejsza ilość niż pierwotnie napisałem (było 0,55g)
  11. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla JacekKocurek w Starter - fotorelacja   
    W typowym starterze jednak przeważają warunki beztlenowe. Drożdże i w takim środowisku są w stanie się namnażać. Mieszadło umożliwia jednakowy dostęp do składników odżywczych wszystkim komórkom i usuwa z ich środowiska CO2, nie dostarcza tlenu. Startery przygotowane przy przepuszczaniu powietrza przez brzeczkę mają mniejszy wskaźnik wzrostu niż te przygotowane na mieszadle.
  12. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Lodzermensch w Artykuł: BYO Smoked Beer - Piwa Wędzone   
    Tyt. oryginału: Smoked Beer
    http://byo.com/stori...720-smoked-beer
    Author: Chris Colby
    Issue: Grudzien 2008
     
     
    Koledzy tibek i Cichus wrzucali jakies artykuly wiec i ja przetlumaczylem cos na szybko. Artykul dotyczy wedzonych piw, niestety tak jak poprzednio tlumaczylem na sluzbowym laptopie bez polskich znakow i mozliwosci ich wlaczenia. Poprawki/sugestie mile widziane
     
    Artykul:
     
    Wędzone piwa wywołują żywiołowe reakcje ze strony pijących. Próbując wędzone piwo po raz pierwszy część osób mówi: "smakuje jak ognisko, ohyda!", inni z kolei: "smakuje jak ognisko, pyszne!". Pierwszy wędzonym piwem, jakie kiedykolwiek piłem było Marcowe z Browaru Schlenkerla. Zakończyłem właśnie rok nauki i relaksowałem się w barze z przyjaciółmi. Bar ten miał ogromny wybór piw do wyboru, dlatego każdego razu, gdy tam bylem próbowałem spróbować przynajmniej jednego nowego. Pamiętam, że bylem pod wrażeniem wędzonego, prawie bekonowego charakteru tego piwa. Akurat niedługo przedtem zacząłem przygodę z piwowarstwem domowym, wiec jeden z moich przyjaciół zapytał: „jak oni to zrobili?". W tamtym czasie nie miałem pojęcia. Żadna z moich książek o piwowarstwie domowym nie mówiła nic o wędzonych piwach. W tamtym czasie podejrzewałem, ze gotowe piwo leżakowane jest w specjalnej, drewnianej beczce bądź dym jest przez nie przepuszczany. Jak się okazało bylem w błędzie. Warzenie piwa wędzonego nie wymaga żadnej specjalnej techniki czy sprzętu, jedyne, co jest niezbędne to specjalny składnik – słód wędzony. Słód wędzony jest zwykłym słodem, który został poddany procesowi wędzenia. Na rynku dostępne są komercyjne słody wędzone, można też spróbować uwędzić słód w warunkach domowych.
     
    Tak naprawdę możesz uwarzyć wędzoną wersje każdego piwa, jakie tylko chcesz jednakże komercyjne przykłady sprowadzają się do kilku styli. Dwa browary w Bambergu (Niemcy) – Schenkerla oraz Spezial – produkują wędzone lagery i ale od wieków. Są to: wędzone marcowe, koźlaki, koźlaki dubeltowe i pszeniczne. Amerykańskie mikrobrowary również eksperymentowały z wędzonkami robiąc głownie wędzone portery (prawdopodobnie chodzi tu o piwa górnej fermentacji np. wędzony brown porter a nie wersje bałtycka – przyp. Tłumacz).
     
    Wędzenie
     
    Dym, jako substancja posiada wiele składników i jego działanie na pożywienie zostało dogłębnie zbadane. Najczęściej wędzonym pożywieniem są ryby (szczególnie łosoś), szynka, bekon, kiełbasy, sery i wiele innych produktów, włączając w to oczywiście wędzony słód używany w produkcji piwa i whisky.
     
    Dym zawiera szereg składników, które opóźniają psucie się jedzenia, na przykład aldehyd mrówkowy, kwas octowy a także fenole. Część z tych fenoli ma również właściwości przeciwutleniające. Właśnie te właściwości dymu spowodowały jego użycie przy konserwowaniu ryb, na długo przed upowszechnieniem techniki mrożenia. Antyoksydanty utrzymują oleje i tłuszcze na powierzchni ryby a także zapobiegają jej psuciu. To, w polaczeniu z zazwyczaj soleniem i suszeniem, pozwalało przechowywać rybę tygodniami. PH dymu jest również bardzo niskie, zazwyczaj poniżej 2.5, co czyni go środowiskiem niezbyt przyjaznym rozwojowi mikroorganizmów.
     
    Obecnie jednak pożywienie jest wędzone przede wszystkim z powodu wnoszonych walorów smakowych. Kiedy drewno jest palone może pachnieć karmelem, chlebem, owocami, kwiatami, wanilia, goździkami i wieloma innymi zapachami. Oraz oczywiście wędzonością. Charakter wędzonki zależy mocno od rodzaju drewna używanego do wędzenia a także sposoby tegoż wędzenia. Wiele składników dymów jest bardzo aktywnych w związku z tym wędzoność w pokarmie może z czasem słabnąc.
     
    Pomimo tych wszystkich wspaniałych właściwości dymu posiada on także niestety cechy wpływające niekorzystnie na zdrowie. Podczas palenia drewna wydzielają się niekorzystne dla zdrowia węglowodory aromatyczne, z których wiele jest rakotwórczych. Komercyjnie słody wędzone produkowane są w warunkach minimalizujących wydzielanie się tych substancji, wytłumaczę wam jak można je zminimalizować wędząc słód w warunkach domowych (niestety tej treści nie ma dalej – jest na to osobny artykuł – przyp. Tłumacz) Prawda jest taka, że szkodliwe węglowodory są w wielu pokarmach, szczególnie tych grillowanych, i nigdy nie da się ich zupełnie wyeliminować.
     
     
    Drewno składa się z 3 podstawowych składników: celulozy, hemiceluloz oraz ligniny. Celuloza składa się z liniowych łańcuchów glukozy, podobnych do skrobi, ale związanych w taki sposób, który uniemożliwia trawienie przez zwierzęta (wyjątkiem są termity ze względu na bakterie w ich układzie trawiennym, które mogą rozkładać cząsteczki celuloz). Typowy łańcuch celulozowy zawiera od 7 do 15 tysięcy podjednostek cukru. Hemicelulozy w swojej istocie są podobne do celuloz, ale składają się z wielu innych rodzajów cukru prócz glukozy (ksylozy, mannozy i inne). Kiedy celulozy/hemicelulozy poddawane są spalaniu wydzielają wiele aromatów: furany (pachnące słodko, chlebowo bądź kwiatowo), laktony (pachnące podobnie do kokosa lub brzoskwini), aldehyd octowy (zielone jabłko), kwas octowy czy diacetyl (zapach maślany). Lignina z kolei składa się z wielu atomów węgla. Im więcej ligniny w drewnie w tym wyższej temperaturze plonie. Fenole w dymie biorą się właśnie z rozkładania ligniny. Efektem tego rozkładu jest m.in gwajakol (aromat dymny lub przyprawowy), wanilina ( wiodący aromat w wanilii), izoeugenol (słodki/goździkowy) bądź syringol (pieprzny/kiełbasiany). Jednym z mniejszych składników drewna jest tez białko, wiec dym zawiera tez składniki pochodzące z reakcji Maillarda (chodzi o karmelizacje/ciemnienie pochodzące z reakcji pomiędzy aminokwasami a cukrami pod wpływem ciepła – przyp. Tłumacz). Jeśli jesteś doświadczonym piwowarem domowym wiele z tych składników jest Ci już pewnie znanych. Jeśli nie, nie przejmuj się, tak naprawdę chodzi tylko o to ze dym zawiera wiele składników, które wnoszą do wędzonego słodu smaki i aromaty.
     
    Słód
    Jeśli zamierzasz uwarzyć wędzone piwo w domu, pierwszym czego potrzebujesz jest słód wędzony. Najbardziej dostępnym słodem wędzonym dla polskich piwowarów domowych jest słód wędzony Weyermann (pomijam peated malt bo jest na polskim rynku mniej dostępny i raczej nie używany przy klasycznych piwach wędzonych, korekta pod kątem naszych realiów – przyp. Tłumacz). Słód wędzony Weyermann jest słodem podstawowym typu pale ale (EBC 3-6). Słód ten wędzony jest drewnem bukowym. Buk to drewno charakterystyczne dla Europy oraz Ameryki Północnej i używane jest szeroko w opalaniu ze względu na dobre właściwości ( pali się w sposób stały, równy i czysty). Słód wędzony Weyermann wnosi do piwa umiarkowany wędzony charakter i może stanowić nawet 100 % zasypu.
     
    Podstawowym pytaniem zadawanym przez piwowarów jest oczywiście to dotyczące ilości słodu wędzonego potrzebnego do uwarzenia wędzonego piwa. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Po pierwsze wędzonosc w piwie z czasem słabnie. Nawet jeśli piwowar użyje do warki takiej samej ilości słodu (co bywa kłopotliwe) jego charakter zmieni się. A używając słodu uwędzonego w domowych warunkach wyniki mogą być jeszcze bardziej różne. Jeśli zamierzasz uwarzyć serie piw wędzonych potraktuj pierwsze jako miernik wędzoności w piwie. Jednakże dla wielu piwowarów piwo wędzone to raczej pojedyncza warka wiec poniżej znajdziecie trochę wskazówek.
     
    Przy warzeniu z umiarkowanym słodem wędzonym (takim jak ten od Weyermanna) nawet odrobina słodu wędzonego da w gotowym piwie nutę dymu. Nawet przy użyciu 1 do 5 % (stosunek w całkowitym zasypie – przyp. Tłumacz) słodu wędzonego uzyskamy w piwie lekka nutę wędzoną która podkreśli inne smaki. Przy około 25 % piwo uzyska łatwo wyczuwalny ale nie przytłaczający wędzony charakter. To jest odpowiedni poziom dla wędzonych porterów jeśli chcesz, żeby wędzoność oraz palność pochodząca od słodów palonych, były na zbliżonym poziomie. Przy 50 % piwo uzyska wyraźny wędzony charakter, który wprawdzie będzie zdecydowanie dominował ale nie przykryje kompletnie pozostałych smaków. Ten poziom intensywności podobny jest do piwo produkowanych przez Browar Schlenkerla. Zawartość słodu wędzonego w zasypie może również przekroczyć 50%, nawet do 100 %. Osobiście robiłem piwa z około 98% słodu wędzonego (plus odrobine Caramunich) i były mocno wędzone, ale i tak nie za mocno dla prawdziwych miłośników wędzonych piw.
     
    Woda
     
    Warząc piwo wędzone musisz pamiętać aby woda, której używasz nie zawierała chloru. W przeciwnym razie chlor wejdzie w reakcje chemiczna ze składnikami dymu wytwarzając niepożądane aromaty (chlor+fenol=chlorofenol+piwo=apteka file:///C:UsersKonfek2AppDataLocalTempmsohtmlclip11clip_image002.png- przyp. Bzdzionek). Jednym ze sposobów na usuniecie chloru z wody jest użycie pirosiarczanu potasu. Użyj jednej tabletki Campdena (w Polsce niedostępne, jest to chyba pirosiarczan w postaci tabletki – przyp. Tłumacz) na każde 76 litrów wody i trzymaj tak przez cala noc w wiadrze, zamykając pokrywę nieszczelnie. Tabletka Campdena (pirosiarczan) rozłoży się, produkując przy tym tlenek siarki, który wejdzie w reakcje z chlorem, neutralizując go. To stanie się bardzo szybko, noc potrzebna jest na to aby gaz ulotnił się z wody.
     
    Chmiel
     
    Wędzone piwa mogą mieć średni poziom goryczki, ale wędzono nie komponuje się zbyt dobrze z chmielowym smakiem i aromatem. Większość piw wędzonych to piwa wyraźnie słodowe lub takie w których chmielowy charakter pochodzi z wczesnego chmielenia (Chodzi o chmielenie na goryczkę – przyp. Tłumacz). Oczywiście możesz starać się eksperymentować i łączyć wędzono z drewnem, chmielem i innymi składnikami ale należy brać pod uwagę ryzyko z tym związane.
     
    Drodze oraz fermentacja
     
    Każde komercyjne, wędzone piwo jakie kiedykolwiek piłem było zrobione z użyciem "czystego" szczepu drożdży: drożdże lagerowe dla marcowych piw wędzonych oraz drożdże górnej fermentacji z niskim poziomem produkcji owocowych estrów. Dla zachowania wędzonego charakteru piwa rozsądnym będzie fermentowanie piwa w dolnych zakresach sugerowanej temperatury fermentacji danego szczepu drożdży. Pamiętaj jednak o ich odpowiedniej ilości.
     
    Istnieje również wędzone piwa pszeniczne i goździkowy charakter niemieckich szczepów "hefe-weizen" możesz dobrze współgrać z dymnym aromatem. A jeśli jesteś odważny i nie boisz się eksperymentów może belgijskie piwo wędzone? Możliwości są ograniczone tylko Twoją wyobraźnią i pomysłami, na które wpadniesz siedząc przy ognisku.
  13. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Cichus w Artykuł: BYO: Szkockie ale - porady od zawodowców   
    Porady od zawodowców
     
    Autor: redakcja BYO; autor tłumaczenia: Cichus
    Issue:September 2008
     
    Potężne i słodowe (oraz nie tak bardzo chmielowe), szkockie ale nie jest stylem warzonym często. Dlatego 3 piwowarów z USA udziela wskazówek, jak zrobić dobrego szkota.
     
    Greg Noonan twórca i właściciel Vermont Pub and Brewery w Burlington, Vermont. Greg jest autorem wielu książek traktujących o warzeniu, włączając w to pozycję “Scotch Ale” (Brewer’s Publications, 1993).
    Przy produkcji szkockich ales powinniśmy skupić się bardziej na recepturze i utrzymaniu odpowiedniego reżimu temperaturowego, niż samym procesie. Charakteryzują się słodowością oraz subtelną słodkością, a także nieco palonym charakterem. Temperatury zacierania powinny być wyższe, 67–68 °C, a nawet do 70 °C, z kolei temp. fermentacji powinna być niska. Są to rzeczy w tym stylu najważniejsze.
    Szkockie ales aby zachowały swój czysty-drożdżowy charakter powinny być fermentowane w niższych temperaturach niż angielskie ales. Alkohole wyższe i estry produkowane w temperaturze ~20 °C (lub wyższej) nie są zgodne z założeniami stylu. Diacetyl i delikatna owocowość są akceptowalne, ale estrowość angielskiego ESB już nie.
    Właściwa temperatura zależy od zastosowanego szczepu drożdży, jednak z reguły jest ona niższa niż 20 °C. Rozsądnym rozwiązaniem jest szczepić brzeczkę o temperaturze 16 °C i utrzymywać ją w lub nawet poniżej 18 °C for przez pierwsze 48 godzin fermentacji. Cały process powinien zakończyć się w 4-5 dni. W przypadku gdy fermentacja się przeciąga oznacza to, że temperatura dla danych drożdży jest za niska, Natomiast jeśli zajęło to 3 dni lub krócej temperatura była na wysoka. Aby fermentacji nie przeciągać za bardzo można powoli podnieść temperaturę , po upływie 48 godzin – wtedy już po fazie najintensywniejszej produkcji estrów.
    W tym stylu bardzo ważną skłądową jest odpowiedni zasyp. Powinien być prosty — klasycznie to jedynie słód pale ale i palony niesłodowany jęczmień. Jeśli w recepturze jako bazę stotuje się słód Maris Otter suszony metodą klepiskową lub słód umiarkowanie zmodyfikowany wtedy potrzeba 1–2% palonego jęczmienia aby powtórzć receptury szkockich piw.
    W przypadku słodu dobrze zmodyfikowanego, z którego piwa wychodzą mocno wytrawne, piwowarzy dodają odrobinę słodów karmelowych lub crystal aby nadać piwu porządaną gęstość końcową. Jeśli bazą będzie słód amerykański lub dobrze zmodyfikowany angielski niezbędny będzie dodatek 2–3% crystal lub 5–10% Carapils. Aby piwo wyszło stylowe, słody nie mogą wnosić bardzo intensywnych smaków. Karmel nie powinien zdominować tego piwa.
    Aby nadać większej kompleksowości można dodać 10-20% słodu monachijskiego lub 3-5% biscuit lub amber. 5% płatków owsianych lub 5-10% słodu owsianego nada piwu pełniejszego i bardziej aksamitnego odczucia w ustach porządanego w Heavy i Wee Heavy. W zamian mogą zostać również użyte płatki jęczmienne, dodadzą one jednak więcej wytrawności.
    Znaczna większość brytyjskich oraz niemieckich szczepów drożdży nada piwu szkockiego charakteru jeśli tylko zostanie zachowana odpowiednia kontrola temperatury. Nawet drożdże lagerowe będą nadawały się do produkcji szkockich ales. Belgowie również z powodzeniem warzą to piwo korzystając ze swoich rodzimych szczepów – produkujących fenole i fuzle powyżej 24°C. W tym przypadku stosują niższą temperaturę fermentacji.
    Najlepsze są szczepy szkockie, północno angielskie i nisko odfermentowujace drożdże niemieckie, jeśli tylko są w stanie dać piwo lekko słodkie i słodowe w smaku. Powinny pozostawiać dużo słodowej słodyczy oraz dobrze flokulować. Szczepy produkujące diacetyl są pożądane; nuta maślanych cukierków, będzie pasowała jak ulał.
    Do szkockich ales sobiście preferuję angielskie odmiany chmielu, głównie Fuggles, ale dobre rezultaty można uzyskać stosując inne, poza amerykańskimi z grupy „C” (Cascade, Chinook, etc.). Lubię Fuggles ponieważ wprowadza delikatną, odświeżającą nutę chmielu. Goldings lub Northern Brewer nadadzą bardziej zdecydowaną nutę, co z kolei będzie pasować do stylu export. Również będą pasowały do potężnej słodyczy Wee Heavy; zresztą tak samo jak „ziołowe” chmiele niemieckie.
    Chmielić można w jednej lub dwóch dawkach. Dla nadania goryczy chmiel można wrzucić na początku gotowania. Niewielki dodatek na aromat jest opcjolnalny z wyłączeniem stylu Export.
    Szkockie Light i Heavy powinny dojrzewać od dwóch tygodni do miesiąca, zanim zostaną spożyte. Powinny dostać trochę czasu ze względu na niską temperaturę refermentacji, ale należy pamiętać, że są to piwa do szybkiego spożywania, głównie „z kija” w pubach, dlatego pije się je raczej młode.
    Wersja Export również potrzebuje trochę czasu na dojrzenie. Jest ono także dosyć nachmielone, więc może spokojnie wytrztmać okres od pół, nawet do jednego roku.
    Wee Heavies z kolei wymaga długiego dojrzewania, prowadzonego w niskich temperaturach. Najczęściej potrzeba od 6 do 12 miesięcy aby w piwie pojawła się porządana propanolowa nuta szkockiej whisky. Utlenienie i produkcja aldehydów jest porządana w trakcie dojrzewania. Z naszego doświadczenia w Vermont Pub & Brewery wynika, że smak Wee Heavy osiąga swój odpowiedni poziom po 10 miesiącach dojrzewania w 2 °C, szczyt po trzech latach a tracić zaczyna go po pięciu.
    Historyczne wersje szkockich piw były gruitami i jeszcze długo po tym, jak niemieccy i angielscy piwowarzy zaczęli stosować chmiel. Roślina ta nie występuje na północy, dlatego w Szkocji dla nadania goryczki stosowano wrzos oraz wrzosiec (obie ww. nazwy gatunkowe dotyczą dwóch różnych roślin z rodziny Ericaceae – Wrzosowate – przyp. Tłum.), wiązówkę błotną, woskowicę europejską (sweet gale), jagody jałowca, igły i pędy świerku.
    Czas w którym dostępność chmielu jest niska, a jego cena wysoka, stwarza dla piwowarów domowych możliwość stworzenia piwa w starym stylu poprzez zastąpienie chmielu ziołami. Piwowarzy z północnych stanów oraz Kanady mogą wykorzystać okresowo występującego surowca – wiosennych pędów świerku, w połowie lata wiązówki lub woskowicy, późnym latem liści i kwiatów wrzosu, gałązek woskowicy zimą a także jagód jałowca przez cały rok.
     
    Doug Odell, twórca i właściciel Odell Brewing Company w Fort Collins, Colorado. Doug zaczął warzyć piwo w swojej kuchni w Seattle jeszcze zanim przeprowadził się do Colorado w 1989 aby otworzyć Odell Brewing Company wraz ze swą żoną Wynne. Jego utytułowane, a także flagowe szkockie ale, 90 Shilling, zostało wypuszczone już w roku 1989.
    Zawsze powtarzam, że w szkockim ale, słodowość powinna dominować nad chmielem. To zależy od rodzaju (im wyższa wersja tym bardziej słodowo), ale ogólnie są one skoncentrowane na smaku słodowym — odwrotność IPA (słodowa strona mocy się kłania – przyp. Tłumacza). Używam trochę ciemnych słodów takich jak czekoladowe albo crystal o wyższym EBC, ponieważ nadają one odpowiedniej barwy, nie wprowadzając zarazem niepożądanej paloności.
    Niektórzy używają również słodu wędzonego torfem, w moim odczuciu jest to interpretacja Amerykańska. Trzeba tutaj uważać z jego ilością, ponieważ zbyt duża ilość może popsuś piwo — jeśli przesadzisz, nie będziesz mógł z tym nic zrobić. Jeden procent zasypu będzie w porządku, ale już trzy może okazać się za dużo. Innym problemem ze słodem wędzonym torfem jest to, że piwo może okazać się za bardzo fenolowe i śmierdzieć podkładami kolejowymi lub spalonymi kablami. Dla piwowarów lubiących piwo z pazurem mam radę, I kiedyś kupiłem trochę torfu i uwędziłem nim swój słód. Będzie on wtedy mniej wędzony, dzięki czemu wybaczy więcej.
    Przy wyborze chmielu należy kierować się, że w tym stylu nie wykorzystuje się w całości jego walorów. Jak dla mnie najbardziej pasują do stylu Kent Goldings, Fuggles — chyba najbardziej tradycyjne, a także inne angielskie odmiany. Z kolei od agresywnych nowoczesnych odmian lepiej trzymać się tutaj z dala. W tym stylu potrzeba nadać odpowiednią goryczkę, aby dała kontrę dla słodyczy, a jednocześnie, aby piwo nie było za bardzo chmielowe.
    Przy warzeniu tych piw ważna jest temperatura. Należy mieć na uwadze szkocki klimat. Fermentując szkockie ale, lubię to robić w niskich temperaturach — nie tak niskich jak lagerowe 10 °C — ale gdzieś ~15 °C co pozwala na redukcję estrów. Zresztą podobnie jak przy dojrzewaniu, im mocniejsze tym dłużej, a trzymam je w bardzo niskich temperaturach. Nie każdy piwowar może sobie na to pozwolić, ale polecam dojrzewać to piwo w jak najniższej temperaturze.
    Nadszedł czas na wybór drożdży. Istnieją przeznaczone do tego szczepy pochodzące ze Szkocji, ale nadawać się będą każde, które są w stanie prowadzić fermentację w niższych zakresach temperatur. Należy mieś na uwadze, że nie każde drożdże będą pracować w temperaturach poniżej 15 °C, a także starać się dobrać te, które zaakcentują słodowość.
     
    Denise Jones, Mistrzyni Piwowarka w Moylan’s Brewery and Restaurant w Novato, California. Przed podjęciem pracy w Moylan’s około dwóch lat temu, Denise była pierwszą kobietą przyjętą do American Brewers Guild (1995 r). Była czeladnikiem w Great Basin Brewing Company w Sparks, Nevada a także mistrzynią w Third Street Ale Works Brewpub w Santa Rosa, California przez 8 lat.
    Ponieważ warzymy dużo Kilt Lifter Scotch Ale, jako bazę stosujemy północno amerykański słód 2-row. Bardziej zgodne z tradycją jest użycie słodów ze Szkocji lub Anglii, które są droższe. Myślę jednak, że nadal jesteśmy w stanie zrobić dobre szkockie ale z naszego 2-row, ale używając odrobiny dobrej jakości słodów crystal z Niemiec i Anglii. Zagraniczne słody są dobre, ale również doskonałe są te lokalne, jednak najlepsze efekty uzyskuję stosując te ze Starego Świata. Na ich plus może świadczyć, że czuję, że są bardziej autentyczne.
    Długie 90 lub nawet 120 minutowe jest w szkockim ale bardzo ważne ponieważ w słodach, które tu się stosuje, np. angielskich, jest dużo prekursorów DMSu. Dlatego potrzeba długiego oraz intensywnego gotowania, co pozwoli na pozbycie się przykrych zapachów i rozwinięcie tych przyjemnych słodowych.
    Podczas wyboru drożdży, należy zwrócić uwagę, że często są to piwa z wysokim ekstraktem, gdzie bardzo porządana będzie wysoka tolerancja na alkohol. W piwie pozostanie dużo ciała, bo drożdże “będą już zmęczone” przerabianiem cukrów prostych, zanim zabiorą się za dekstryny. W tym samym czasie powstanie odpowiednia ilość alkoholu. Również ważną rolę odgrywa tutaj fermentor. Należy uważnie kontrolować temperaturę piwa w całej jego objętości.
    Szkockie ales potrzebują czasu na dojrzenie. Jeśliby spojrzeć na wino, które również ma 8-12% obj. Alk., to potrzebuje ono więcej czasu na ułożenie się smaków. Nie jest to styl nadający się do spożycia super szybkiego spożycia. Różne smaki układają się tutaj z czasem, więc ten będzie tutaj największym sojusznikiem — czasem może to zając nawet kilka lat, ale efekt będzie przepyszny.
     
    Jeśli chodzi o prawa autorskie to pozwoliłem sobie przetłumaczyć ten atrykuł, ku chwale ojczyzny. Nie jestem jego autorem, ani nie należą do mnie żadne prawa autorskie z nim związane.
    Wszelkie uwagi mile widziane.
  14. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla tibek w Artykuł: BYO Pre-Boil Hopping - Chmielenie przed gotowaniem   
    Chmielenie przed gotowaniem
     
    Tyt. oryginału: Pre-Boil Hopping
    http://byo.com/compo...re-boil-hopping
    Author: Dave Green
    Issue: Jan/Feb 2014
     
     
     
    Chmielenie przed gotowaniem
     
    Łamanie tradycji stało się tym, czego pożądają zarówno browary rzemieślnicze jak i piwowarzy domowi. Wystarczy spojrzeć na definicję browaru rzemieślniczego zaproponowaną przez US Brewers Association: „znakiem rozpoznawczym piwa i piwowarstwa rzemieślniczego jest innowacja. Rzemieślnicy interpretują style historyczne i rozwijają nowe style, które nie mają precedensu”. Podchodzę do tego stwierdzenia sceptycznie, gdyż moim zdaniem wiele nowych i „innowacyjnych” technik używanych przez rzemieślników mają swoje korzenie w przeszłości. Nasi przodkowie od tysiącleci pracowali nad rozwojem technik i receptur produkcji napojów ze słodów. Słysząc, że coś nie ma precedensu, będę się kłócił, że precedens istnieje, ukryty gdzieś w przeszłości.
     
    Regionalne style piwne i wiedza o warzeniu zdobywana przez pokolenia powoli lecz systematycznie zanikały podczas ciemnych wieków piwowarstwa, które nastąpiły po 2. Wojnie Światowej wraz z dominacją jasnych lagerów na globalnym rynku. Część odrodzenia piwowarstwa w ciągu ostatnich czterech dekad to odkrywanie na nowo tej zapomnianej wiedzy i technik. Przykładowo w Niemczech, gdzie prawo pozwalało na użycie w piwie ograniczonej ilości składników wyewoluował styl warzenia zorientowany na techniki wymagające czasu i pomysłowości.
     
    Dwie ze starych technik, które popadły w zapomnienie, wydają się szczególnie obiecujące we współczesnym warzeniu. Chmielenie brzeczki przedniej (First Wort Hopping = FWH) to technika, która była popularna nawet sto lat temu w niektórych regionach piwowarskich. Chmielenie zacieru (Mash Hopping) jest natomiast mniej popularną techniką, która może znaleźć swoje miejsce w sercu obecnej rewolucji piwnej.
     
    Chmielenie brzeczki przedniej (First Wort Hopping, FWH)
     
    Jeśli chodzi o zmianę w technice warzenia, nie ma nic prostszego niż zastosowanie FWH. Pomimo istnienia ciągle pewnych niejasności co do wpływu FWH na gotowe piwo, najczęściej jest używana jako substytut chmielenia na goryczkę lub w środku gotowania (na smak?). Skąd zatem niejasności? Panele sensoryczne udowodniły, że FWH zwiększa wyczuwalność aromatu, kiedy jest używane zamiast tradycyjnych dodatków chmielu pod koniec gotowania. Kiedy jednak naukowcy przeanalizowali związki aromatyczne w piwach, w których użyto FWH – okazało się, że ilość związków aromatycznych jest niższa w porównaniu z tym samym piwem, w którym użyto tradycyjnej techniki dodatku chmielu pod koniec gotowania. Zagłębmy się zatem w temat FWH – co to za technika i kiedy ewentualnie należy, lub nie, ją stosować.
     
    Chmielenie brzeczki przedniej (FWH) jest bardzo proste. Dodaj część lub całość chmielu planowanego jako późny dodatek lub chmiel na goryczkę do brzeczki, zanim osiągnie wrzenie. Nie ma tu znaczenia, czy warzysz ze słodów czy ekstraktów. W przypadku warzenia ze słodów proponuję zrobić to 3-5 minut (to autor nie podaje jednoznacznie czy chodzi o czas od rozpoczęcia, czy do zakończenia – przyp. Tłum.) w procesie filtracji. W przypadku ekstraktów, zazwyczaj czekam aż brzeczka podgrzeje się do ok. 82C, zanim wrzucę chmiel do kotła.
     
    Co zatem FWH wnosi do Twojego piwa? Powtarzające się wyniki badań ze ślepych testów pokazują, że tworzy bardziej miękką, zaokrągloną goryczkę w porównaniu z dodawaniem chmielu na goryczkę do mocno wrzącej brzeczki. Dwa badania w szczególności pokazują ten efekt: pierwszym jest dość wszechstronne badanie opublikowane przez Brauwelt International w 1995 przez grupę niemieckich naukowców: Preis, Nuremberg, Mitter i Steiner: „Ponowne odkrycie chmielenia brzeczki przedniej”. Drugie badanie, wykonane przez guru amerykańskiego piwowarstwa domowego – Denny’ego Conna – potwierdziło badania niemieckich naukowców i zostało zaprezentowane w 2008 na AHA Conference.
     
    W badaniu niemieckim użyto dwóch browarów, by sprawdzić różnicę pomiędzy FWH, a dodatkami pod koniec gotowania. Testy sensoryczne w obu browarach potwierdziły, że istnieje znacząca różnica pomiędzy piwami, w których zastosowano: FWH oraz chmielenie na goryczkę oraz chmielenie na goryczkę i późny dodatek do kotła. 21 na 23 degustatorów było w stanie wykryć różnicę w smaku Pilsnera. Spośród tych, którzy czuli różnicę, 19 wolało piwo, w którym zastosowano FWH. To wystarczy, by wywołać u mnie zdumienie. Badanie Denny’ego Conna, w którym uczestniczyły dwie grupy sędziów BJCP oraz profesjonalnych piwowarów, sprawdzało FWH w odniesieniu do tradycyjnego dodatku na goryczkę. 7 na 18 testerów było w stanie odróżnić piwo z FWH. Ciągle znacząca ilość, choć nie tak duża jak w badaniu niemieckim. Ci, którzy byli w stanie odróżnić piwa, byli raczej zgodni, że piwo z FWH miało gładszą goryczkę niż piwo tradycyjne.
     
    Inną kwestią, potwierdzoną przez oba badania, jest fakt, że FWH podnosi ilość jednostek goryczki, bez podnoszenia jej odczuwania. IBU w piwie z FWH wykazywało ok. 10% większą utylizację chmielu w porównaniu z piwem, z dodatkiem chmielu na 60 minut. W niemieckim badaniu pierwszy Pilzner miał przy chmieleniu tradycyjnym 37,9 IBU, a z FWH: 39,6, natomiast drugi odpowiednio 27,2 oraz 32,8 IBU. Piwa z badania amerykańskiego miały natomiast odpowiednio: 21,8 oraz 24,8 IBU. Niemieckie badania pokazały także, że stężenie izoalfakwasów było wyższe w piwach z FWH (IBU jest mierzone właśnie jako stężenie izoalfakwasów, więc nie wiem po co autor o tym wspomina – przyp. Tłum.). Ale znów – panele sensoryczne wykazały, że postrzegana goryczka jest delikatnie niższa w takich piwach. Innymi słowy, miały mniej „pazura”.
     
    Kiedy zatem zaleca się użyć FWH? Generalnie w każdym piwie, gdzie planujesz użyć chmielu na goryczkę albo w połowie gotowania, możesz zastosować FWH. Skłaniam się ku stosowaniu tej techniki w piwach, które akcentują słód, są zaokrąglone jak kontynentalne lagery, są skupione na palonym ziarnie, piwach pszenicznych oraz szkockich ale, by wymienić tylko kilka. Czasem trzymam się tradycyjnego schematu chmielenia kiedy chcę nadać piwo większego charakteru, tak jak w AIPA, IIPA, robust porterach czy imperialnych stoutach. Używałem także FWH do tych styli – z dobrymi rezultatami. Dzieliłem także chmiel na goryczkę na pół i część dodawałem do brzeczki przedniej, a drugą część na 60 minut gotowania. Wskazaniem do nieużywania FWH jest wg mnie planowane gotowanie przez ponad 75 minut. Nie lubię wrzucać chmielu na tak długo, gdyż boję się o wyługowanie polifenoli z chmielu do brzeczki. Z drugiej jednak strony istnieją doniesienia, że Pilsner-Urquell używa FWH w swoim klasycznym pilznerze i gotuje go przez 2 godziny. Ciężko dyskutować z klasykiem jakim jest Pilsner-Urquell.
     
    Dlaczego zatem FWH działa? Wg mojego rozeznania nie mamy jeszcze pełnego zrozumienia w tym zakresie. Jedyne co mogę zaproponować, to pewne teorie, dlaczego technika ta skutkuje gładszą goryczką. Są trzy główne rodzaje alfa kwasów w chmielu: humulon, kohumulon i adhumulon. Stosunkowo nie są tak gorzkie, ale gdy izomeryzują (zmieniają układ cząsteczki) w temperaturze powyżej 80C. Formy zizomeryzowane: Izo-humulon, Izo-kohumulon i Izo-adhumulon są kilkukrotnie bardziej gorzkie. W procesie izomeryzacji każda alfa kwasy dzielą się na konfiguracje cis i trans. To jest zbliżone do leworęczności lub praworęczności – są lustrzanymi odbiciami, tyle że odwróconymi. Każda z tych form zachowuje się trochę inaczej. Innym czynnikiem, który może odgrywać tu rolę są glikozydy, bohaterowie wielu dyskusji na temat niezrozumianych składników chmielu. Dlaczego zatem o tym mówię? Cóż, żeby pokazać jak skomplikowany jest proces powstawania goryczki. Dodaj do tego beta kwasy i reakcje utleniania różnych składników olejków a zobaczysz skomplikowaną naturę poziomu molekularnego w Twojej brzeczce, gdy dodajesz chmiel.
     
    Podsumowując moją hipotezę: reakcja izomeryzacji zachodzi trochę inaczej gdy chmiel jest dodany poniżej temperatury wrzenia (80-99C). Być może dostajemy więcej izoalfakwasów w konfiguracji cis, albo odwrotnie: w konfiguracji trans. Nie mam żadnych dowodów empirycznych na poparcie tej teorii, a jedynie anegdotyczne dowody wynikające z porównań piw, w których użyte było wyłącznie FWH albo chmielenie w Whirlpoolu. Mówimy o podobnych warunkach, gdy opisujemy goryczkę w piwach chmielonych poniżej temperatury wrzenia, czy to przed czy po gotowaniu. Warzyłem piwa w stylu Cream Ale przy użyciu obu technik , używając wyłącznie FWH albo chmielenia w Whirlpoolu i jakość goryczki była porównywalna. Piwo chmielone w Whirlpoolu miało dużo więcej chmielowego smaku i aromatu w porównaniu do piwa z FWH, ale piwo z FWH miało aromat chmielowy w porównaniu do standardowego amerykańskiego lagera. Rezultaty, które otrzymałem pokrywają się z niemieckimi badaniami dowodzącymi, że piwa z FWH mają trochę więcej aromatu chmielowego. Jest to jednak sprzeczne z wynikami chromatografii gazowej wykonanej przez niemiecki zespół – piwa z FWH zawierały mniej chmielowych związków aromatycznych niż piwa kontrolne. Ostateczna odpowiedź na tą zagadkę dlaczego FWH działa musi jeszcze poczekać na kolejne badania naukowe. Na tą chwilę musze polegać na moim doświadczeniu.
     
    Chmielenie zacieru (mash hopping)
     
    Chmielenie zacieru znacznie różni się od chmielenia brzeczki przedniej. Po pierwsze może być stosowane tylko dla piw zacieranych lub z ekstraktów z dodatkiem słodów. Po drugie izomeryzacja alfa kwasów zachodzi na minimalnym poziomie w temperaturach zacierania. Olejki wyekstrahowane z chmielu w całości odparują podczas gotowania, czemu więc mielibyśmy przyglądać się tej technice? Cóż w rzeczywistości może być bardzo konkretny powód, by się jej przyjrzeć głębiej.
     
    Chmielenie zacieru polega na dodaniu chmielu do zacieru. Zawsze stosując tą technikę dodawałem chmiel w postaci szyszki, gdyż ułatwia ona filtrację w sposób podobny do dodawania łuski ryżowej. Wmieszaj chmiel na początku i nie zmieniaj nic więcej w procesie zacierania.
     
    Więc jeśli alfa kwasy nie zizomeryzują, a olejki w 98% zostaną odparowane podczas gotowania, po co miałbyś to robić? A co jeśli masz zamiar gotować zacier i co jeśli gotowanie zacieru będzie jedynym czasem gotowania? Dwie dość dobrze udokumentowane techniki zacierania przychodzą na myśl, by odpowiedzieć na pierwsze pytanie – zacieranie dekokcyjne i turbid mashing (nie wiem jak to przetłumaczyć, artykuł z BYO na ten temat czeka w kolejce do tłumaczenia: https://byo.com/stor...-turbid-mashing - przyp. autora). Odpowiedź na drugie pytanie znajdziemy patrząc na praktyki używane w przeszłości.
    Tradycyjne warzenie polega na gotowaniu brzeczki po filtracji przez co najmniej 60 minut. Czas gotowania generalnie wzrasta do co najmniej 90 minut jeśli użyta jest duża ilość słodu pilzneńskiego , by skompensować zwiększoną ilość SMM – prekursora DMS znajdującego się w jasnym słodzie. Rewolucja piwna może jednak zakwestionować wszystko, w tym potrzebę gotowania. W książkach historycznych znajdziemy informacje o piwowarach, którzy wypróbowali technikę bez gotowania (no-boil).
     
    Pozwólcie mi wytłumaczyć technikę no-boil zanim przejdę do wyjaśnienia, dlaczego chmielenie zacieru jest dla niej idealne. Pierwszy raz natknąłem się na tą technikę czytając blog „The Mad Fermentationist” Michaela Tonsmeire’a. We wpisie z 2008 roku wspomina książkę German What Beer Erica Warnera. Warner wyjaśnia w niej, że tradycyjnie przy warzeniu Berliner Weisse brzeczka była transportowana bezpośrednio z kadzi filtracyjnej do chłodzenia, z całkowitym pominięciem kotła warzelnego i procesu gotowania. Tonsmeire postanowił zastosować to podejście przy najbliższym warzeniu Berliner Weisse. Jest z tym jednak jeden problem – w skład zasypu Berliner Weisse wchodzi duża ilość słodu pilzneńskiego. Czy DMS nie byłby dużym problemem tak zrobionego piwa? Fala eksperymentów z techniką no-boil wykazała, że DMS nie wydaje się być dużym problemem takich piw. Czy bakterie maskują niski poziom DMSu, którego spodziewamy się w piwach pomijających gotowanie? A może brak gotowania jakoś powstrzymuje DMS? A może DMS jest utleniany przez kwasy produkowane przez bakterie albo po prostu wywiany podczas fermentacji? I znów nie potrafię znaleźć nic poza dowodami anegdotycznymi, które wspierałyby twierdzenie, że piwa no-boil są pozbawione DMS. Nie trzeba nawet mówić, że dokładniejsze badania w tej materii mogą dać jakąś konkluzję, dlaczego tak się dzieje, poprzez pomiar poziomu DMS w brzeczce nastawnej oraz po fermentacji.
     
    Wracając do chmielenia zacieru. W piwie no-boil można dzięki tej technice uzyskać niewielkie ilości zizomeryzowanych alfa kwasów pożądanych w piwie takim jak Berliner Weisse – pochodzą one z zacieru, który był chmielony, a izomeryzacja zaszła podczas dekokcji – w zależności jak dużą część zacieru gotujemy. Dla ustalenia uwagi: dodajesz chmiel do zacieru, później połowę odbierasz jako dekokt, zatem do obliczeń goryczki przyjmujesz, że połowa dodanego chmielu jest gotowana przez czas gotowania dekoktu. Możesz też oszczędzić trochę pieniędzy i dodać cały chmiel do odebranego dekoktu. W piwie takim jak no-boil Berliner Weisse chmiel w postaci szyszki spełni dwie funkcje – wspomoże filtrację oraz dostarczy niewielkich ilości izoalfakwasów. Gdzie jeszcze możesz użyć tej techniki? Piwa w stylu Lambic, Gose i inne kwaśne piwa wydają się szczególnie pasować do tej techniki, zwłaszcza jeśli gotowanie nie jest w tych stylach konieczne.
  15. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Undeath w OSTRY DYŻUR - wątek TYLKO dla potrzebujących pilnej pomocy !   
    Zabełtaj całym słojem i wlej wszystko Wszystko jest w porządku, piwa tego jest tak mało że nie trzeba go oddzielać od drożdży. Staraj się tylko nie wlać drożdży z samego dna zbitych w ciemne grudy one są martwe, a tak to lej całość! Nie przejmuj się tak mało istotną rzeczą teraz... a na przyszłość polecam poczytać tematy o płukaniu i przechowywaniu gęstwy drożdżowej.
    http://www.piwo.org/topic/8148-plukanie-drozdzy-wyeast-xl-1028/
    http://www.piwo.org/topic/3555-jak-przechowywac-gestwe/
    http://www.piwo.org/topic/764-zbieranie-gestwy/
    http://www.piwo.org/topic/6731-przemywanie-gestwy-clo2/
    http://www.piwo.org/topic/7974-wykorzystanie-swiezej-gestwy/
  16. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla elroy w Podział na początkujących i zaawansowanych i inne offtopy   
    Ten pomysł zostanie wdrożony, jak tylko producent opublikuje ipb wersji 4. Mam to zapisane i się na pewno pojawi.
  17. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Jacenty w Budujemy FAQ domowego piwowarstwa   
    Funkcjonuje system dodawania punktów. Nie jest wiarygodny, bo za różne rzeczy punkty są dodawane. A może stworzyć inny (dodatkowy) system przyznawania punktów, np Czy ta odpowiedź Ci pomogła? Jeśli tak, to przyznaj punkt. Raz w miesiącu, raz na pół roku, czy raz na rok, link do postu czy tematu, z najwyższą ilością punktów trafiałby jako odpowiedź do odpowiedniego pytania. W ten sposób pod pytaniem w FAQ pojawiłyby się najwartościowsze, najbardziej przydatne odpowiedzi.
  18. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla jaras w Pakowanie piwa na konkurs - wersja "budowlana" 2.0   
    Jako że, nie bez powodu, wersja pierwsza została przyjęta dość chłodno (jeszcze raz przepraszam wogosza za kilka nieprzemyślanych decyzji) niniejszym zapraszam do zapoznania się z fotorelacją z przygotowania wersji ulepszonej, gdzie wyeliminowałem chyba już wszystkie błędy. Przygotowanie paczki trochę trwa ze względu na czas schnięcia pianki montażowej ale sam proces nie jest szczególnie pracochłonny ni wymagający czy kosztowny. Chociaż, w kontekście kosztów, muszę przetestować inne niż castoramowa pianki, gdyż ta wydaje się być "za krótka" gdyby chcieć wysłać w jednej paczce więcej butelek.
  19. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla leszcz007 w Mrożenie drożdży   
    Napiszę z mojego doświadczenia mikrobiologicznego/laboratoryjnego.
    Jeżeli chodzi o sterylizację, to tylko autoklawowanie/pasteryzowanie daje 99% "pewności", że nie mamy zakażenia. Gotowanie przez dłuższy czas też daje dobre rezultaty, ale wszystkich form przetrwalnikowych może nie zabić. Co do środków chemicznych to już całkiem "lipa" jeżeli chodzi o zastosowanie do hodowli. ClO2 w stężeniu które zwykliśmy stosować (200ppm) nawet nie zabija wszystkich form "generatywnych" bakterii nie mówiąc już o przetrwalnikach (polecam przeczytać http://www.scielo.br...m/v39n2/a26.pdf) co do ACE/wybielaczy to nie wypowiem się bo nie wiem.
    Co do robienia starterów z mrożonych drożdży, to robię tak już od 5 lat, na początku tylko naukowo, teraz również do celów paranaukowych i mam dobre rezultaty. Warunkiem jest zrobienie na początku hodowli na podłożu stałym - bo tak drożdże lepiej rosną i rozwijają się "prawidłowo", a dopiero później zaszczepienie hodowli płynnej, innym wyjściem jest zrobienie względnie małej i dobrze napowietrzanej hodowli płynnej i z niej zrobienie startera, chociaż szczerze próbowałem tego tylko raz.
  20. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Undeath w Przestań już tak kombinować; piwowarstwo jest proste!   
    Moim zdaniem panowie każdy musi wypracować swój system warzenia piwa, w taki sposób żeby mu smakowało jego piwo i tyle, filozofii do tego nie trzeba dobudowywać. Ktoś chce cichą niech robi, kto nie chce niech nie robi, ktoś zlewa chmieliny niech zlewa, ktoś nie robi pomiarów, co za różnica jeżeli produkt finalny będzie bardzo dobry i wszystkim smakował? Czy tu też zaczyna panować duch kraftu i jak ktoś robi nie zgodnie z nim to jest zły nie zna się i w ogóle jego piwa są be.... Rozumiem, że nowi piwowarzy nie potrzebnie kombinują, ale to wynika z ich niewiedzy i nie chęci do czytania forum, szukania informacji na dany temat i olewania istnienia wiki, która podaje wszystkie informacje na ręce, bo łatwiej założyć nowy temat i się w nim wypytywać po raz setny o to samo, ale właśnie forum jest po to żeby na nim się pytać, wiele razy powtarzano jak ktoś ma problem z piaskownicą i pomocą nowym osobą to niech się tam nie udziela proste jak budowa cepa.
     
    Scooby dobry ściąga ale jest tam parę nie domówień, z którymi nijak się nie zgodzę, bo są banalne do wykonania i nie koniecznie trzeba, aż tak to upraszać. Chmielin trzeba się pozbyć, bo to nie tylko resztki chmielu ale też osady wytrącone z brzeczki, które źle wpływają na piwo, oddziela się banalnie po schłodzeniu piwa więc tutaj się z tobą nie zgodzę. Tydzień fermentacji to też lekka przesada z wiadomych względów, lepiej uchronić osoby nowe przed granatami. Co do cichej to się zgodzę dla nowych piwowarów jest ona absolutnie nie potrzebna, pierwsze warzenia są dla zapoznawania się z procesami w piwowarstwie oraz wypracowanie swojego systemu warzenia. Ot takie moje zdanie... niektóre rzeczy też są u ciebie nie domówione i mogą ludzi wprowadzać w błąd.
     
     
     
     
    Widzę, że podział na starych "doświadczonych piwowarów" i niedoświadczonych "ekspertów" jednak występuje... Ciekawe jest to, że czasem ci eksperci mają więcej do powiedzenia ciekawszego i na temat niż starzy wyżeracze... ale co ja tam wiem.
  21. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Bogi w Jak smakowało piwo wieki temu   
    Ważne, żeby warzenie sprawiało przyjemność, a nie że ktoś powiedział tak, ktoś inny nie, albo że nie zgodne to z instrukcją taką, ową, BJCP itd. Wieki temu warzono piwa wspaniałe i nikt się nie oglądał, że ktoś, rzekomo bardziej doświadczony (chyba w upierdliwości) coś tam mamla pod nosem. Ja mam jedną radę, dużo czytać-lata 1720-1840 i milczeć, a swoje robić.
     
     
     
     
     
    Posty wydzielono z wątku "Przestań już kombinować, piwowarstwo jest proste!"
  22. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Cichus w Artykuł: BYO: Wee-heavy - opis stylu   
    Wee Heavy: Opis stylu
    Autor: Jamil Zainasheff; Tłumaczenie: Cichus
    Opublikowano: grudzień 2013
     
    Wielu piwowarów po wypróbowaniu różnych stylów skłania się do warzenia piw, a to bardziej chmielowych, a to bardziej słodowych. Zapewne picie jakiegoś konkretnego gatunku sprawia im większą przyjemność albo któryś wychodzi im po prostu lepiej. Teoria ta sprawdza się również w przypadku piw jasnych i ciemnych. Najprawdopodobniej jest to związane z parametrami wody, jaka leci u nich w kranach. Jak wiadomo, może to wpływać na eksponowanie cech słodowych albo tych pochodzących od chmielu. Dla piw o zaznaczonej słodowości teoretycznie lepsza będzie woda miękka.
     
    Tym którzy preferują słodowe piwa (opowiedzieli się po słodowej stronie mocy – przyp. tłumacza) polecam mocne szkockie ale. Jest to odpowiednik IPA po stronie słodu. Znane również jako Wee-heavy jest to bardzo bogate, słodowe piwo. Nie mylić z szkockim mocnym ale. Aby uniknąć pomyłek najlepiej jest stosować po prostu nazwy Wee-heavy. Można je powiązać z innymi szkockimi ales, jako piwo o wyższym shillingu (?), ale jego wyższa gęstość początkowa klasyfikuje je jako zupełnie inny styl.
     
    Dobre wee-heavy jest słodkie, ale nie zaklejające. Posiada bogaty chatakter słodowy i posiada rozgrzewającą, ale nie gryzącą nutę alkoholu. Odczucie słodkości zwiększają niska goryczka i zdecydowany poziom melanoidyn pochodzący z długiego gotowania i/lub dodatku słodów specjalnych. Fermentacja piw o tak wysokim ekstrakcie początkowym nie tylko wpływa na wysoki poziom alkoholu ale również tworzenie dodatkowo estrów owocowych. Dobre przykładowe piwo w tym stylu nie będzie miało tak czystego profilu, jak inne szkockie ales. Kolor powinien wahać się od jasno miedzianego, do ciemno brązowego z nierzadko występującymi rubinowymi refleksami.
     
    Niestety, spora liczba sędziów wciąż najlepiej ocenia te najbardziej słodkie, pełne i alkoholowe piwa w tym stylu. Jeśli chcesz wygrać konkurs, musisz skupić się na wersjach mocniejszych. Wśród ich oczekiwań są: rozgrzewający alkohol, słodka, słodowa kompleksowość oraz nuty karmelu. Również punktowane są cechy charakterystyczne dla ciemnych piw, ale należy unikać paloności. Goryczka powinna tylko delikatnie kontrować słodową słodkość a aromat chmielu pochodzący z jego późnego dodatku, powinien być albo bardzo delikatny, albo wręcz niewyczuwalny.
     
    Otrzymanie odpowiedniej słodowości w Wee-heavy jest wynikiem odpowiedniego doboru słodów. Aby uwarzyć piwo na pudło, należy zacząć od brytyjskiego słodu pale ale. Wnosi on słodową podbudowę, o ciasteczkowym charakterze, która jest bardzo pożądana w wyspiarskich piwach. Brytyjski słód pale jest ciemniejszy (5 do 7 EBC) od zwykłego Amerykańskiego słodu 2-row* albo pale (3 do 5 EBC), co przyczynia się do większej pełni smakowej. Niektórzy piwowarzy używają północnoamerykańskich słodów pale ale lub 2-row z dodatkiem 5–10% monachijskiego gdy nie mogą użyć odmian brytyjskich. W rezultacie nie da to jednak piwa o klasycznym wyspiarskim charakterze, ale wniesie przyjemną słodową podbudowę.
     
    Dobrze, aby piwowarzy warzący z ekstraktów pozwolili sobie na użycie tychże zrobionych na bazie brytyjskiego słodu pale ale. Jeśli jednak używa się amerykańskich 2-row, powinno się zastowować częściowe zacieranie (?) z użyciem słodu monachijskiego lub biscuit. Dla warki 20-litrowej najlepiej niech stanowi to 5–10% całego zasypu.
     
    W przypadku zacierania nalepiej sprawdza się zacieranie infuzyjne. Zastosowanie przerwy w 67–70 °C da dobry efekt. W przypadku piwa o wyższym ekstrakcie lub drożdży o niższym stopniu odfermentowania można zastosować temperaturę w dolnych granicach. W przypadku odwrotnym (wyższa gęstość początkowa, bardziej „żarłoczne” drożdże) należy ustalić wyższą temperaturę. Jeśli się wahasz najlepiej będzie zastosować przerwę w 68 °C.
     
    Teoretycznie można uwarzyć dobry egzemplarz używając jedynie słodu bazowego i, dla nadania koloru, jęczmienia palonego (mniej niż 3%) oraz wydłużonego gotowania. Wydłużone gotowanie wpływa na podkreślenie słodowych aromatów, tak bardzo pożądanych w tym stylu. Sędziowie będą oczekiwali, zarówno w smaku, jak i zapachu nut karmelu. Na to również wpłynie wydłużone gotowanie. Najlepszym sposobem jest zagotować ~5L (cały czas mowa tu o warce 20 l) brzeczki przedniej dopóki nie stanie się ona gęsta i syropowata, a następnie dodanie do reszty. Wydłużone gotowanie nie zawsze będzie dawało jednak pożądany efekt. Z reguły da to za słaby karmelowy charakter lub pójdzie on w stronę toffi, który sędziowie mogą zinterpretować jako diacetyl.
     
    Dlatego najprostszym sposobem jest zastosowanie słodów typu Crystal. Użycie ich w zasypie w ilości 5-10% powinno nadać odpowiedni charakter. Osobiście dzielę te słody pod względem ich koloru. Jaśniejsze dadzą słodsze, lekko karmelowe nuty, pośrednie wniosą więcej karmelu, a z kolei ciemne – rodzynki. Piwo powinno być ciemne dlatego dodanie palonych słodów, jak np. palony jęczmień wniesie delikatną paloną wytrawność oraz nada odpowiednią barwę, tak bardzo oczekiwaną przez sędziów.
     
    Aby osiągnąć większą złożoność, można dodać więcej słodów specjalnych. Pszeniczny, Victory®, biscuit występują w bardzo wielu recepturach, ale wskazany jest umiar aby piwo nie stało się zbyt pełne lub zalepiające. Generalnie zaleca się użycie słodów specjalnych do 20% zasypu. Dodatek słodów palonych powinien być niski (poniżej 3%), jak wspominałem palone posmaki nie są mile widziane.
     
    Aby przyciemnić piwo i otrzymać więcej melanoidynowych aromatów, należy zacząć od większej ilości brzeczki przed gotowaniem, dzięki czemu będzie można je wydłużyć do 2 lub więcej godzin. Nada to opowieni charakter piwu, który nie jest mozliwy do uzyskania za pomocą zastosowania słodów specjalnych. Wbrew temu co można przeczytać w internecie, w Wee-heavy nie powinno się stosować słodu wędzonego torfem. Nie jest to odpowiednie. To właśnie zastosowanie palonego jęczmienia i/lub wydłużonego gotowania nada piwu dymny charakter, który zarówno nie poczodzi od słodów, jak i wody
     
    Do Wee-heavy naljepiej zastosować chmiele angielskich odmian, takich jak East Kent Goldings, Fuggles, Target, North-down lub Challenger. Dodanie chmielu na aromat można praktycznie pominąć. Jednak w przypadku jej zastosowania chmielowy aromat nie może zdominować słodu — 15 g delikatnych odmian jak Kent Goldings będzie naljepszym wyborem.
     
    Chmielenie na goryczkę również powinno być podobnie subtelne. Goryczka powinna tylko delikatnie równoważyć słodowość. Jej poziom najlepiej dobierać pod początkowy ekstrakt w stosunku (IBU/OG) 0.2-0.4. Jedną z rzeczy na które należy zwrócić uwagę jest ilość palonych słodów specjalnych, które mogą wpływać na odczycie wytrawności i goryczny. W przypadku użycia jaśniejszych słodów dla nadania koloru np. crystal, piwo będzie słodsze niż takie, w którym użyte zostały słód podstawowy i palony. Przy chmieleniu na goryczkę powinno być to wzięte pod uwagę.
     
    Fermentacja wszystkich szkockich ales wymaga zastosowania drożdży o czystym profilu. W Wee-heavy celem jest niższy poziom estrów i bogatsza słodowa pełnia, niż w innych brytyjskich ales.
     
    Podczas gdy do szkockich ales o niższej gęstości początkowej preferuję White Labs WLP001 California Ale lub Wyeast 1056 American Ale, do Wee-heavy wolę używać drożdży o bogatszym charakterze i bardziej podkreślających cechy słodowe. Zarówno White Labs WLP028 Edinburgh Ale, jak i Wyeast 1728 Scottish Ale są doskonałym wyborem do tego stylu. Jeśli to konieczne można użyć innych drożdży. Najwżniejsze jest to, aby podkreślały one słodowy charakter piwa.
     
    Fermentacja prowadzona w niskich temperaturach, odpowiednia ilość zadawanych drożdży, ich dobra kondycja oraz odpowiednie natlenienie brzeczki również będą miały wpływ na słodowy charakter piwa, obecność przyjemnego rozgrzewającego alkoholu oraz odpowiednie odfermentowanie (brak ulepkowatości) trunku. Dla piw o wyższym ekstrakcie, fermentację zaczynam od niższych zakresów temperatury i podnoszę ją przez kilka dni. Pozwala to ograniczyć produkcję rozgrzewającego alkoholu, pomaga drożdżą w odpowiednim odfermentowaniu i ogranicza poziom diacetylu w gotowym piwie do minimum.
     
    *- z tego co się orientuję amerykański słód 2-row to mniej więcej odpowiednik naszego słodu pilzneńskiego.
     
    Jeśli chodzi o prawa autorskie to pozwoliłem sobie przetłumaczyć ten atrykuł, ku chwale ojczyzny. Nie jestem jego autorem, ani nie należą do mnie żadne prawa autorskie z nim związane. Oryginalny artykuł można przeczytać pod tym linkiem
    Chętnie przyjmę krytykę, zarówno hejt, jak i tą konstruktywną. Mile widziane uwagi co do składni, ortografii, literówek i innych błędów, których nie wychwiciłem.
     
    PS. Receptury z tego artykułu pojawią się w innym terminie.
  23. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla Bogi w etykiety piw domowych - uzupełniamy galerię   
    Na Zmiotki jest taka etykietka-poniżej, natomiast nowa warka będzie się nazywała Międzygalaktyczny Łowca i etykietka nie jest jeszcze opracowana, ale jest już namalowana.
     
    Edit: na razie takie opracowania doszły (dwie wersje etykiety przedniej)




  24. Super!
    Biniu przyznał(a) reputację dla wogosz w Zacieranie dekokcyjne.   
    Kilka uwag na temat dekokcji odnośnie problemów przewijających się w ostatnich postach:
    1. Hedin, to nie jakaś określona temperatura powoduje, że uwalniają się enzymy. Enzymy to dość proste białka które są rozpuszczalne w wodzie. Proces śrutowania powoduje, że łatwo mogą przechodzić do roztworu. Trzeba dać im tylko trochę czasu dobrze mieszając i będzie OK. Jeżeli robimy dekokcję trójwarową, pierwszy dekokt odbieramy zwykle w temp. ok. 52st. Nie można tylko robić tak, aby zaraz po wrzuceniu śruty do wody odbierać dekokt, bo nie damy szansy enzymom na przejście do roztworu.
    2. Vettis, kierowanie odfermentowaniem piwa stosując dekokcję jest prawie niemożliwe, szczególnie jak stosujemy trójwarówkę. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: po co robimy dekokcję. Jeżeli stosujemy słody tzw. "twarde" o słabym rozluźnieniu cytologicznym, to robimy to, aby mieć odfermentowanie na w ogóle przyzwoitym poziomie. Przy takich słodach mamy zwykle bardzo przyjemną słodowość w piwie i trochę ciemniejszy kolor, bardziej w kierunki harbaty niż słomki. Jeżeli używamy (np. po to aby być w zgodzie z tradycją) wysokorozluźnionego słodu (obecnie powszechny w obrocie) to o kierowaniu odfermentowaniem przy dekokcji możemy zapomnieć. Ten słód jest tak bogaty w enzymy, że praktycznie zawsze zadziałają do końca.
    3. Pavulonek; czy trzeba gotować aż 10 min i po co. Każdy dekokt, obojętnie w jakiej temperaturze odebrany, przed gotowaniem powinien zostać "upłynniony", czyli scukrowany w temp. 72st.(sprawdzone próbą jodową). W gęstym zacierze widać to wyraźnie, jak alfa-amylaza powoduje rozrzedzanie zacieru wraz upływem czasu utrzymywania temp. 72st. Taki upłynniony zacier raczej nie przypala się podczas gotowania. Gotujemy jednak po to, aby kawałki tego słabo rozluźnionego słodu (jak był słabo rozluźniony to gorzej się ześrutował) po prostu się rozgotowały, a nie jak pisze Mimazy skleikowały, bo kleikowanie skrobi jęczmiennej zachodzi w temp. 58-63st. Dodatkowo wpływa to też na barwę przez powstawanie związków Maillarda. Potem dekokt zawraca się do reszty w następujących celach:
    a) rozłożenie skrobi uwolnionej podczas gotowania przez enzymy obecne w części rzadkiej,
    b) podniesienie temp. zacieru do kolejnego poziomu,
    c) dość precyzyjna regulacja tej temp. za pomocą ilości dekoktu w czasach kiedy nie było termometrów. Dzięki gotowaniu, dekokt miał stale tę samą temp. więc doświadczalnie można było ustalić (jak robiono stale te samo piwo ze stałą ilością słodu i wody) ile należy odebrać dekoktu, żeby po powtórnym połączeniu temp. zacieru podniosła się do oczekiwanego poziomu.
    4. Slotish, zauważyłem że w umyśle wielu piwowarów redukcja DMS-u krąży jak powieściowy Belfegor po Luwrze. Obecnie produkowane słody mają zawartość ok. 2 mg/kg prekursora DMS, gdzie absolutnie bezpieczną granicę określa się na 5 mg/kg dla browarów, mających zamknięte ciśnieniowe gotowanie piwa, zwykle nieprzekraczające 40-50 min. Przy naszym, zwykle dwukrotnie dłuższym gotowaniu w otwartym garze (wystarczy szczelina), ten problem nie występuje - przynajmniej ja go u siebie nie zauważyłem.
  25. Super!
    Biniu otrzymał(a) reputację od Maciek Cieslak w chłodnica z miedzi - a tlenek miedzi ...?   
    No masz jony miedzi w brzeczce. Co zrobić? Nic.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.