cyfronik
Members-
Postów
228 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez cyfronik
-
Browar Reakcyjno-Radykalny Tva Älgar
cyfronik odpowiedział(a) na cyfronik temat w Zapiski piwowarów domowych
Warka VIII - Strzegomskie Pełne czyli kolejne skopane podejście do California Common Beer Starter z brzeczki, uprzednio zamrożonej, potem zagotowanej i schłodzonej do temp. pokojowej i gęstwy California Lager 2112 zebranej gdzieś w marcu, poczyniony dnia 14.05.09. Zasyp, zacieranie i warzeni.... 15 litrów wody podgrzane do 56° i zasypane słody. Temperatura ustaliła się na 53°. Reszta bezsensownego zacierania jw. Bez sensu bo to piwo powinno być zacierane po angielsku, bez kombinacji. No, ale poszło jak poszło. Wysładzane do 24 litrów około 11 blg. Schłodzone w wannie i przelane do gąsiora. Drożdże zadane 17.05 podjęły pracę 18.05 18.05.09 - ok. 12,2 blg, ok. 20 litrów 11.06.09 - przelane na cichą 20,5 l odfermentowało do 2,5 blg 20.06.09 - rozlane do butelek z dodatkiem 105 gram fruktozy rozpuszczonej w 0,7 l wody. Odfermentowane do 2,5 blg. Piwo nadaje się już do picia, więc parę uwag o nim. Po pierwsze nie wiem co mnie podkusiło zacierać jw. Przez takie zacieranie piwo wyszło zbyt wytrawne. Wiem bo piłem oryginał, ale nawet gdybym nie pił to można było się domyśleć. Wszystkie receptury podają zacieranie po angielsku, a ja zrobiłem po swojemu. Zonk pierwszy. Przy pierwszym podejściu do CCB, czyli cudownym Strzegomskim Mocnym, przegiąłem z gęstością początkową, ale piwo wyszło o dziwo zbliżone w smaku. Tym razem zmieściłem się w normie z gęstością, ale zmieniłem chmiel goryczkowy z Marynki na Iungę. Zonk drugi. Wg tej stronki http://www.brew365.com/hop_substitution_chart.php odpowiednikiem dla Marynki jest właśnie klasyczny dla stylu California Common Beer chmiel Northern Brewer. I rzeczywiście Strzegomskie Mocne choć za mocne i za okrągłe bardziej podchodzi pod Anchor Steam Beer niż Strzegomskie Pełne. Iunga daje całkiem inny smak i goryczkę. Dla jasności wyjaśniam - to nie jest złe piwo, ale to nie to. Owszem ma cechy oryginału, ale nie powala. Strzegomskie Mocne ściska za jaja i rzuca na kolana (choć nie stylowe i przegazowane), na pewno je powtórzę bo jest absolutnie przepyszne. Natomiast nad precyzyjnym klonem Anchor Steam Beer jeszcze muszę popracować. A pora na jedyny oryginalny amerykański styl piwa właśnie się zbliża. Jak tylko temperatura w piwnicy spadnie do 16°C kupuję saszetkę Wyeast 2112 i wkraczam do akcji. -
Bo to stara szwedzka robota. A drzewiej szwedzka stal, noże i insze wyroby metalowe miały legendarną jakość.
-
Spróbuj w aptece http://pl.wikipedia.org/wiki/Chlorek_wapnia
-
Rozumiem, że całe to zdanie to niezbyt fortunnie sformułowany skrót myślowy. Ale, gdyby nie, to: ogrzany w garnku z ciepłą! wodą ekstrakt wlewasz do gara z 3 litrami wody, następnie dodajesz ogrzany w garnku z ciepłą wodą brew-kit. Całość mieszasz, zagotowujesz lub nie, zależy co masz w instrukcji. Wlewasz taką mieszankę do fermentora, uzupełniasz wodą i jest ok. A teraz clou. Tak 1,5 kg ekstraktu to odpowiednik mniej-więcej 1 kg cukru. Jest to najlepsza opcja przy brew-kicie. Drożdże Coopersa, to wdzięczne i bezproblemowe drożdże, więc spodziewaj się naprawdę dobrego piwa. Oczywiście mierz blg. Na początku fermentacji, a potem gdy rurka przestanie bulkać. PZDR Cyfronik
-
Racja, racja. Tylko 1/3 czy 1/4 saszetki to może być mało na warkę, a raczej na pewno będzie. Dodatkowo jak sobie taka saszetka poleży w lodówce jakiś czas, to dla bezpieczeństwa, chyba jednak lepiej zrobić starter ze słabej brzeczki (takiej 5 blg). Nigdy nie wiadomo czy się tam coś nie zalęgło.
-
No jeszcze do niedawna przyjmowało się, że gęstwy po suchych drożdżach się nie zbiera. Cena suchych nie powala, to raz. A dwa - saszetkę można podzielić na dwoje, troje, lub czworo, zrobić starter i powinno być ok.
-
Bo te angielskie kraniki nie są przystosowane do naszych owalnych fermentatorów. Trzeba wyczuć "moment". Za mocno skręcony też będzie przeciekał. Ale na szczęście sprawę rozwiązuje niewielka ilość taśmy teflonowej. Raz użyta wystarcza na sporo czasu, a sam zakup też jest tani, np w marketach budowlanych.
-
Pęknięta butelka z piwem - przyczyny?
cyfronik odpowiedział(a) na plpaw temat w Wsparcie piwowarskie
A tam, wcale, że nie. Mam to samo co Maryush. Prawie wszystko przegazowane. A ekstrema to już moje Strzegomskie pełne. Trzy tygodnie burzliwej, trzy cichej, do refermentacji 105 gram fruktozy na 20 litrów, a już zaczyna wyłazić z butelki. Nawet bitter z 40 gramami na 20 litrów po pewnym czasie zrobił się przegazowany. Frustrujące -
100 lat Makaron i udanych piwnych eksperymentów.
-
Mógłbyś sprecyzować myśl, bo nie łapię. Że niby jak się sypie ręcznie do butelek, to jest osad, a jak rozlewa z fermentatora to nie ma? Dobrze zrozumiałem?
-
Filozoficznie powiedziałbym, że oba to Pale Ale i żaden. Pierwszy bo na niemieckich słodach, polskich chmielach i amerykańskich drożdżach, a drugi to już luźna interpretacja stylu. I to jest odpowiedź na Twoje wątpy. Jeżeli szukasz kanonicznej receptury na Pale Ale to możesz ją opracować sam. Pomoże ci w tym BJCP. Nie psuj sobie zabawy, domagając się podania wszystkiego na srebrnej tacy.
-
No w pierwszej chwili pomyślałem - zboczeńcy. Ale po przemyśleniu, myślę, że to kwestia wyrobienia. Jesteście Panowie, że tak powiem libertynami smaków piwnych Ja natomiast, w sposób właściwy neofitom, gorliwie czczę ekstrema np. chmielowe. Mnie ciągle kręci to co was dawno znudziło. Może za jakiś czas, kupię flaszkę Schlenkera i zmienię zdanie.... Na razie... Pugsley's Signature Series Shipyard XXXX IPA - 9,25% Kolor piękny. Głęboki miedziany, przełamany delikatnie bursztynem. Zapach intensywny, wyraźnie słodko-owocowy, pochodzący od chmielu. Pianka drobniutka, w postaci obrączki pozostająca do końca. Smak - ...... hm lakier do paznokci. Bardzo dziwne uczucie. Moja pani przymuszona do wypicia, nie potwierdza. Dla niej jest to bardziej smak kwiatowy. (eureka! odkryłem co to za smak, skoro nie lakier. To arakowy aromat do ciast, albo mniej , przejrzały banan. Też mają taki rozpuszczalnikowo-lakierowy zapach.) Będę brnął dalej.... Na początku piwo odbieram jako gęste i słodkawe. Ale słodycz od samego początku nosi znamiona cech chmielowych, cytrusowych. W każdym razie egzotycznych. Wraz z przełykaniem piwa nasilają się smaki cytrusowo-drzewne-syntetyczno-kwiatowe. Całość zamyka bardzo solidna goryczka, ciągle posiadająca cechy estrowe, jednak nie powalająca na kolana ani głębią, ani okrągłością. Słabo wyczuwalne smaki alkoholu. Bardzo niskie nagazowanie. Piwo ma wg etykiety 70 BU's (tak jest napisane) i 1.092 OG. Pewnie mniej, więcej coś takiego wysyłano żołnierzom brytyjskim za czasów kolonialnych. Piwo jest mocne, słodowo słodkie, chmielowo gorzkie i konkretne. Ale to ciągle nie jest to, czego oczekiwałem. Może to amerykańskie chmiele nadają ten dziwny estrowo-lakierowy smak? Choć alkohol czuje się w głowie, nie czuć go w smaku. Nie potrafię tego wyrazić słowami ale bardziej do tego piwa pasowała by nazwa KISS Paranoid Circus IPA. Wszystkie cechy charakterystyczne dawnej IPA są w tym piwie, ale wszystkie są jakoś tak powykręcane i zmanierowane w paranoidalnym zwierciadle, takie barokowe piwo. Brak mu dostojeństwa Nils Oscar India Ale i stanowczości BrewDog Punk IPA. Zdecydowanie najdroższe z dotychczas zakupionych tutaj piw. Cena za butelkę 650 ml - 68 SEK, co daje na nasze jakieś 28 PLN. Bajońskie ceny alkoholu w Szwecji to bujda na resorach. Tu nie ma po prostu najtańszych wynalazków. Napitki zaczynają się od poziomu średnio-niskiego (wina w kartonie tu nie widziałem) i mają ceny porównywalne do naszych. I jeszcze info z tyłu etykietki: zasyp: malted wheat, pale ale, crystal, caramelt malts. Chmiele: Cascade, Warrior, Summit, Glacier (for bitternes), Cascade (added for dry hopping after fermentation). Ciekawostka: w poprzedniej ciekawostce pisałem, że na amerykańskich kapslach jest napis "Use opener". Jak takiego napisu nie ma, wystarczy odkręcić kapsel. Tak było z XXXX IPA, którą potraktowałem otwieraczem, a potem odkryłem gwint. I z innej beczki. Szwedzi, jak powszechnie wiadomo, żyją zdrowo i ekologicznie. (Pamiętacie reklamę Toyoty?) W kamienicy w której mieszkamy z moją narzeczoną w Malmo ni stąd, ni zowąd pojawił się nowy śmietnik. Kolejny śmietnik po śmietnikach na szkło kolorowe, szkło białe, plastik, metal, gazety, pozostałe opakowania papierowe, i na odpadki niesklasyfikowane, ten jest na odpadki organiczne. To już ósmy! Oczywiście każdy mieszkaniec otrzymał kilka ulotek na temat segregowania śmieci. Czyli co wrzucać gdzie, a także, co bardzo ważne, dlaczego segregowanie śmieci jest takie ważne. Oczywiście oprócz ulotek dostarczono papierowe torebki na odpadki organiczne i plastikowe trzymadełka do rzeczonych torebek. Na torebce jest instrukcja po szwedzku, a także w międzynarodowym języku obrazkowym, jak postępować z tym czymś. W Szczecinie dla porównania szkło kolorowe wrzuca się razem z kolorowym, papier to papier, jak kto nie ma pieca to też wyrzuca do jednego pojemnika. (Jest różnica między "szlachetną" makulaturą gazetową, a kartonami, które są przedostatnim etapem życia papieru, zanim zostanie papierem toaletowym). Do plastików to tylko PETy można wrzucać. Generalnie fakultet z materiałoznawstwa wskazany. I jeszcze jedno. Jak będziecie w Szwecji, to obowiązkowo trzeba wypić Jamtlands Pilgrim Ale (może jeszcze opiszę), a jak tylko będziecie mieli okazję gdzieś w Europie trafić to Fullers 1845. Piwa kompletne.
-
Houk. No biednie tu u nas na zachodnim Pomorzu (u Ciebie to nawet Wybrzeżu) z domowym piwowarstwem. A jak już ktoś warzy to siedzi cicho w chałupie i się nie udziela. Taka gmina.... pzdr
-
To nie do końca tak. Jest pięć smaków PODSTAWOWYCH, które rozróżnia człowiek. (To trochę tak, jak są tylko 3 kolory podstawowe w systemie addytywnym z których składają się wszystkie inne kolory czyli Red, Green, Blue, które w sumie dają światło białe). Podobnie jest ze smakiem. Pięć smaków które wymieniła Marusia, to smaki podstawowe, z których zbudowane są wszystkie inne. Ogórek kiszony jest kwaśny, wiśnia jest kwaśna, maślanka jest kwaśna, ale każda z nich jest inaczej kwaśna. Nie da się pomylić cytryny i niedojrzałego jabłka. Receptory smakowe mamy rozłożone na języku w mniej więcej w następujący sposób http://pl.wikipedia.org/wiki/Smak_(fizjologia). Dlatego pijąc piwo, zazwyczaj najpierw jest słodkawe, potem odczujemy smaki chmielowe zbudowane ze smaku słodkiego, kwaśnego, słonego, umami, a na samym końcu czujemy wyraźną goryczkę, bo na podstawie języka jest najwięcej receptorów odpowiedzialnych za smak gorzki. Dodatkowo receptory mamy rozmieszczone nie tylko na języku i oczywiście nie są one rozłożone tak idealnie jak na rysunku. Przenikają się i mieszają. Dlatego należy rozróżnić gorycz chmielową, a smaki chmielowe. Goryczka jest gorzka, a smaki chmielowe to m.in. ziemisty, żywiczny, kwiatowy drewniany, wiejski, miętowy, cytrusowy, owocowy.... Zmysły smaku i węchu są najsłabiej poznanymi. Jeden wpływa na drugi, przy czym bardziej wyczulony mamy zawsze zmysł zapachu. Jeżeli palisz, to pozbawiasz się dużej części przyjemności PICIA piwa (gdy rzuciłem palenie, wszystkie zapachy ulicy mi potwornie śmierdziały). Spotkałem się także z teorią, że mężczyźni rozpoznają więcej smaków (co by potwierdzała praktyka, że to zazwyczaj mężczyźni są szefami kuchnii), natomiast kobiety rozróżniają więcej kolorów (wiecie, brzoskwinia to owoc ).
-
Nils Oscar India Ale - 5,3% Kolor głęboki, bursztynowy, bardzo ładny. Pianki brak, ale to pewnie wina bardzo słabego nagazowania. Zapach piękny, chmielowy z delikatnymi nutami owocowymi, raczej stonowany jakby bardzo długo leżakowało to piwo. Taki trochę drzewny (to chyba wada). Smak tego piwa to subtelna gra smaków chmielowo-słodowych. Choć w pierwszej chwili dominują smaki smaki żywiczne (dość stanowcze), po chwili są uzupełniane smakiem słodu. Od razu wyczułem smak monacha, ale zreflektowałem się, że to przecież ale. Jednak na kontretykiecie jest wypisany skład. Słód pilzneński, monachijski, karmelowy, a chmiel to amarillo. Czyli dobrze wyczułem. Goryczka tego piwa jest głęboka i okrągła. Dość kompleksowa. Można wyczuć zarówno i grejpfruta i sosnę. Dość długo pozostaje na języku uzupełniając lżejsze smaki chmielowe. Charakter piwa jest jednoznacznie chmielowy, ale cudownie uzupełniany słodem. Sprawia wrażenie o wiele, wiele cięższego niż jest w rzeczywistości. Nie znam chmielu amarillo, więc nie wiem, czy ten poważny, zleżały, wręcz dostojny smak piwo zawdzięcza jemu, czy długiemu dojrzewaniu. Na kontretykiecie w angielskim stylu historia IPA. Szwedzi opisują swoje piwo jako współczesną interpretację klasycznej angielskiej IPA. Wyśmienite piwo. Aecht Schlenkerla Rauchbier 5,1% Zapach wędzonych sardynek. Smak wędzonych sardynek. Może sardynki wędzi się jakimś specyficznym gatunkiem drewna, ale to właśnie ten smak. Nieprzyjemne oba. Umęczyłem butelkę, zastanawiając się czy męczyć się dalej, czy uzdatnić ścieki. Na kontretykiecie jakaś bajeczka o historii piwa sięgającej XV wieku, a piwo to lager. Może jak kiedyś zawitam do Bambergu to się skuszę na mały kufelek. Więcej nie kupię na pewno. Mikkeller Simcoe Single Hop IPA - 6,9% Kolor ładny, ciemny pomarańcz - bursztyn. Piana stanowczo przesadzona. Piwa na trzy palce w kuflu, reszta to piana, choć piwo wcześniej dobrze schłodzone. W dodatku nie chce opaść. Wspaniały, intensywny, cytrusowy zapach. Bardzo lekki i obiecujący orzeźwienie. Smak z początku ewidentnie słodowy, nawet słodki. Gdy piwo rozleje się po języku przypomina jakiś dobrze znany smak. Z początku nie mogłem skojarzyć, ale moja pani od razu stwierdziła - grejpfrut. Dla uzupełnienia - czerwony grejpfrut. Na finiszu owocowo-kwiatowa goryczka. Niezbyt głęboka, ale harmonijna, zalegająca jakiś czas rzeczonym owocem. Na etykiecie podany zasyp: pilsener (tak, jest na etykiecie), cara-crystal, monach i płatki owsiane; chmiel simcoe (?) i drożdżaki. Piwo duńskie. Dobre, ale na pewno nie IPA. Może naciągany strong bitter. Piłem tu już lepsze piwa, lepiej chmielone, bez zadęcia na IPA. Choćby dziś, wspaniałe, cudne, szwedzkie ale Jamtlands Pilgrim. Może kiedyś opiszę. W tutejszych monopolach, każdy powinien znaleźć coś satysfakcjonującego dla siebie. Wybór jest bardzo duży. Jeżeli czegoś nie ma w sklepie, zawsze można zamówić pozycję z katalogu. Polskie piwo reprezentowane jest tu (w katalogu, bo nie na półkach) przez Brok Export. Ciekawe czemu szwedzcy zaopatrzeniowcy nie poznali się na wybitnych, wielokrotnie nagradzanych na branżowych imprezach polskich szczochach z różnych fabryk? Niesamowite jest to, że tu, w Szwecji, choć rynek dystrybucji alkoholu jest zamknięty i kontrolowany przez państwo, jest miejsce na małe browary. Produkujące ale, bittery, IPA, tradycyjne cienkusze, zwykłe lagery, piwo wielkanocne (?), ciemne lagery... Wszystko zazwyczaj w bardzo dobrej jakości. Może dlatego, że rynek jest zbyt mały aby biły się o niego koncerny przemysłu spożywczego produkujące napoje piwopodobne? Owszem jest Carlsberg. Ciężko, żeby go nie było, skoro jego siedziba jest za miedzą. Ale tu Carlsberg produkuje i dystrybuuje kilkanaście różnych piw, w kilku różnych gatunkach. A może to wina nas Polaków? Przez przypadek trafiłem na jakieś forum czy coś "wykop" temat "chmiel na etykiecie piwa" (link coś nie chciał działać http://www.wykop.pl/link/177791/chmiel-na-etykiecie-piwa). Może nie zasługujemy na lepsze traktowanie. Może wystarczy, żebyśmy się szybko nawalili?
-
Głupota i zabobon.
-
Anchor Liberty Ale 5,9% alk. - american IPA wg BJCP Kolor miodowo-benzynowy. Taki trochę chemiczny, przełamany na zielono. Jak żółta benzyna dawnymi czasy. Wspaniała drobniuteńka pianka w bladożółtym kolorze dość szybko opadła do półcentymetrowej kołderki. Zapach chmielu wyczuwalny już w trakcie nalewania piwa do kufla. Nozdrza miło drażnią zapachy żywiczno-ziołowe, trochę jakby sosnowe. W smaku za to zdecydowanie biorą górę nuty żywiczne. Mimo to, trochę płaski jest smak chmielowy, zbyt jednorodny, bez niuansów. Zapach obiecywał więcej niespodzianek. Rozczarowuje także goryczka. Dość okrągła, choć niezbyt głęboka; w dodatku zostawiająca na finiszu lekko uchyloną furtkę słodowości. Jeżeli to piwo trzyma IBU z opisu BJCP, gdzie jest podane jako komercyjny przykład american IPA, to ze względu na ilość chmielu użytego dla smaku i aromatu. To piwo smakuje dość płasko. Zarówno dobrze wyczuwalne smaki słodowe (zwłaszcza po ogrzaniu się piwa) jak i chmielowe spływają po języku, i jest to ostatnia chwila, w której pamięta się to piwo. Ciekawostka pierwsza: Na amerykańskich kapslach widnieje napis "Use opener" ----- No a co? Podnośnik samochodowy? Ciekawostka druga: Woda z płukanej butelki także pachniała chmielem, ale bardziej kwiatowo. Szkoda, że takie rozczarowanie. Może zbyt dużo oczekiwałem po wspaniałym Steam Beer z tego browaru i Punk IPA z BrewDog'a? D.Carnegie & Co. Sark Porter 5,5% Dupa tam, nie mocny. Ale napisali stark, co mogłoby sugerować portera bałtyckiego. Zaznaczam, że nie jest to mój ulubiony gatunek piwa. I teraz się doczytałem na etykiecie, że: "Carnegie Porter jest jedną częścią w prawdziwym pół na pół" i dalej "Spróbuj zmieszać Carnegie Porter z jasnym lagerem." Może by mu to pomogło, bo nie specjalnie mi leży. Piany już nie ma, zostały resztki beżowej obrączki. Zapach niezbyt intensywny, ale dobrze wyczuwalny kawy zbożowej, w dalszych nutach karmelu, i może lekko zbożowy. Smak słodki, ale jakiś taki wodnisty. Gdy piwo trochę ogrzeje się na języku, smak dalej jest słodki i wodnisty, natomiast po przełknięciu pozostaje goryczka ze słodów palonych i jakaś karmelowa posłodowość. Diabli wiedzą, czy użyli jakichś chmieli w tym piwie, choć na etykiecie deklarują się, że tak. Piwo ponoć warzone od 1836 roku. E tam. Kolejny tragicznie nudny dzień na Malmofesivalen, to i piwo mi nie smakuje. Zrobiłem sobie "prawdziwe pół na pół". Rzeczywiście smakuje lepiej, a przynajmniej daje się wypić. Chciałem zrobić "rżnięte", ale tylko zalałem kuchnię. Natomiast po zmieszaniu ze szwedzkim dortmunderem smakuje to coś naprawdę świetnie. Gorycz palona znikła. Uwydatniły się smaki karmelowe i słodowe. Balans stanowczo słodowy, ale goryczka na finiszu doś konkretna, choć ostra, ale przynajmniej nie smakuje jak przypalona dętka.
-
-
Dzisiejsze zakupy to: Anchor Liberty Ale - czyli american IPA Carnegie Stark - porter szwedzki Jamtlands Pilgrim - szwedzkie ale Elk Brew X-Strong - szwedzki lager (bo miał fajną etykietkę z łosiem) :cool2: Na pewno skonsumuję IPA i może portera, albo ale. Jeszcze pomyślę.
-
Nie demonizowałbym sprawy. Szerszenie tak jak większość osowatych żywi się padłem, więc pełni funkcję jak mrówki. Niemiłym aspektem charakteru szerszeni jest to, że żywią się także pożytecznymi pszczołami i ćmami. Czasami także sokami niektórych drzew. Natomiast gniazda buduje z drewna przeżutego ze śliną. Jeśli posiadacie w domu stare, drewniane okna to właśnie je stawiałbym jako główną przyczynę odwiedzin szerszeni. Tak miałem u siebie przed zamontowaniem plastików.... Poza tym jest kwestia sezonowości. W tym roku w naszym regionie obrodziły biedronki. Nasze pospolite siedmiokropki. Ludzie dzwonią do radia, że ich biedronki prześladują, a to po prostu urodzaj na biedronki jest. Trza przeczekać i tyle.
-
I ja jestem przeciw. W gardłowej sprawie ilości surowca do refermentacji dostałem na forum trzy odpowiedzi w ciągu 10 minut.
-
Odwiedziłem kolejny Systembolaget. Najlepsze jest to, że w każdym jest trochę inny, nie pokrywający się asortyment. Dziś byłem w tym, którego żaluzje pocałowałem w niedzielę. Wybór gatunków, prawie taki sam, ale za to większa ilość przedstawicieli gatunków. Dziś kupiłem i skonsumowałem..... BrewDog PUNK IPA 6% Post modern Classis Pale Ale Kolor piwa ładny, żółty. Piana zrobiła się i znikła, zostawiając obrączkę na ściankach kufla i plamkę wysepki. Zapach niezbyt intensywny, chmielowy, przyjemny. W bukiecie wyczuwam zmielony pieprz i jakieś zioła, ale nie francuskie przyprawy, a raczej nasz pieprz ziołowy. Smak tego piwa to rebelia w gębie. This is an aggressive beer. Bezkompromisowo chmielowe, od pierwszego kontaktu z językiem. We don't care if you don't like it. Najintensywniej wyczuwalne smaki żywiczne, dalej pieprz ziołowy, dale i dalej tylko chmiel, którego wszelkich niuansów i głębi nie potrafię opisać. Goryczka ziołowo-żywiczna radykalna i agresywna, ale niezbyt głęboka. Zawartość flaszki 0,33 l wyczerpała się zbyt szybko. Żeby opisać wszystkie niuanse tego piwa potrzebowałbym takich ze cztery sztuki. To piwo trzeba pokochać albo Just go back to drinking your mass marketed, bland, cheaply made watered down lager, and close the door behind you. Kursywą cytaty z etykiety piwa Mariestads Old Ox - 6,9% browar Spendrups Bryggeri AB Kolor zbożowy, dojrzałego jęczmienia. Zapach subtelny chmielowy. Nazwałbym go rustykalnym. Balans smakowy zdecydowanie po stronie chmielu. Jakichś łagodnych, ale stanowczych odmian (Challenger?). Piwo w smaku bardzo pełne i okrągłe. Rzekłbym wręcz solidne, chłopskie. Słodowość tego piwa odczuwa się właśnie tą pełnią, ale konkretne smaki słodów ciężko rozpoznać. Tworzą harmonijny, barwny, pastelowy pejzaż łanów zbóż dojrzewających w letnim słońcu. To piwo działa relaksacyjnie i odprężająco. Aż miałoby się chęć siąść na ganku domu z kuflem zimnego piwa i obserwować zachód słońca. Mimo dość pokaźnej zawartości alkoholu finisz jest słodko-gorzki. Naprawdę wspaniałe piwo. Chociaż nie lubię mocno alkoholowych piw i omijam z daleka wszelkie wersje strong, hiper, czy extreme, to jestem naprawdę szczęśliwy, że miałem okazję wypić to piwo.
-
Fajne zwierzaki. Kiedyś oglądałem jakiś program przyrodniczy. Było w nim o koegzystencji zwierząt i ludzi. W RPA większość ludzi ma przy domu kompostownik (mam i ja), a na kompostowniku osobistego kameleona (niestety nie mam) polującego na amatorów psujących się resztek organicznych.
-
Przejrzałem recepturę i wg. mnie piwo powinno być dość ciemne. Przynajmniej jasny brąz. Na pewno nie pomarańcz. Jakiego konkretnie słodu czekoladowego użyłeś i jak długo go zacierałeś?
-
Ciężko mi dyskutować z opinią Makarona, który ma dostęp do angielskich piw, ale w komercyjnych przykładach BJCP właśnie IPA Fullersa jest podana jako przykład English IPA. Piwo skonsumowałem, nie podpierając się opisem z BJCP, zresztą jak wszystkie inne które opisuję. Moje subiektywne odczucia.... Fullers India Pale Ale - 5,3% - bottle conditioned Ładny kolor starego złota. Piękna, drobniutka, żółta piana. Dziwne, ale piana jest w smaku zdecydowanie słodka (a nie jak w przypadku lagerów gorzka) Zapach prawie jak z torebki z chmielem. Intensywny, pochodzący od chmielu Goldings (to informacja z kontretykiety). Smak chmielowy na pierwszym planie, ale gdy piwo "poleży" trochę na języku czuć ewidentną słodowość (pokusiłbym się nawet o ryzykowne stwierdzenie, że słodkość). Finisz należy do goryczki. Głębokiej, ale dość ostrej, jakby fugglesowej. Generalnie dobre piwo, ale tylko dobre. Rozumiem różnicę między wymarłym style IPA, a jego współczesnymi interpretacjami typu english, czy american IPA, ale to piwo trochę mnie zawiodło. Spodziewałem się czegoś bardziej "imperialnego". Dostojnego, potężnego, mocarnego, a dostałem widokówkę z widoczkiem "imperialnym". Generalnie zgadza się to piwo z opisem BJCP, ale nie to pijali żołnierze JKM Wiktorii. Natomiast pouczające ze spożycia tego piwa jest to, że odkryłem, że swojego best bittera nachmieliłem jak IPA, a IPA jak bittera :o.