Piana: niezbyt obfita i krótka.
Kolor: zaiste brązowy, nie czarny, ale brązowy, głęboki, lekko prześwitujący.
Wysycenie: niskie, więc takie, jakie powinno być. Na początku wydawało mi się, że jednak trochę go brakuje, później jednak doszedłem do wniosku, że jest akurat.
Zapach: przyjemny, ciemnosłodowy.
Smak: na początku wodniste, ale później okazuje się to jego zaletą. Jeden łyk nie wystarcza, chce się wziąć za jednym zamachem 2-3 łyki. Goryczka średnia, średnia kwaskowość, posmak kawy zbożowej.
Opakowanie: Ta sama ascetyczna poetyka, co przy mildzie.
Początkowo wydało mi się wodniste i płaskie, ale z czasem, a może z ogrzewaniem piwo zyskiwało na smakowitości. Byłem sceptycznie nastawiony do tego stylu i tego piwa, ale bardzo fajnie się je piło.