Dorzucę jeszcze z 2 swoje grosze. To, że głosowanie publiczności to jest śliski temat, to wiadomo było, bo podobne jazdy były przy 1. konkursie etykiet piw domowych, gdzie głosowanie było na browar.biz. Podobne, ale nie takie. Gdybym był na miejscu pierona, to czułbym się bardzo niekomfortowo, zresztą już to pisałem. I tak po cichu liczyłem, że tak się z tym czuje, okazuje się, ze nie. Adam wcale nie ukrywa, że wiedział o całej akcji, co więcej, zasugerował, że skoro zasady na to pozwalają, to sytuacja może się powtórzyć
I teraz jest pytanie po co? Nagrodą jest wydrukowanie etykiet w profesjonalnej drukarni oraz kufel ceramiczny. Swoją drogą ta pierwsza nagroda w ogóle mnie nie kręci, bo piw do których zostały zaprojektowane te etykiety jest po kilka góra kilkanaście butelek, a etykiety nie są uniwersalne, drugą nagrodą jest kufel ceramiczny - obejdzie się. O co więc chodzi? No chyba o to, żeby zostać docenionym, żeby dowiedzieć się, że to co się zrobiło znajduje uznanie innych. To jest trochę to parcie na wynik, o którym pisze strzelczyk. Tylko wcale nie chodzi o wygraną. Oczywiście ta cieszy najbardziej, ale mnie niesamowitą satysfakcję sprawiło, jak biermann powitał mnie stwierdzeniem, że głosował na moją etykietę - ależ mnie to podbudowało. A jeszcze lepiej się poczułem, gdy jakiś starszy kolekcjoner zagłosował na moją etykietę, choć go ani nie znam, ani pewnie on mnie nie zna - spodobała mu się. Ja miałem możliwość poczuć tę skromną, ale zawsze satysfakcję. Ale nie wszyscy mieli tę szansę, ci którzy nie mieli okazji schronić się przed deszczem pod namiotem BA nie mogli obserwować głosujących. I przynajmniej jeszcze dwie osoby mogłyby się cieszyć, gdyby Adam zajął jedno, a nie trzy miejsca na podium w konkursie publiczności.
Mnie zastanawia co z tego wszystkiego będzie miał pieron? Oprócz 3 kufli i kilkudziesięciu zadrukowanych papierków - zafajdany wizerunek, poobrażanych forumowiczów, niesmak. Warto było?