No i nie ruszyły.
Ze środka dobywa się niezbyt przyjemny, ale też niezbyt intensywny zapach, chyba siarkowy, jakby DMS (na pewno nie H2S). Coś tam zaczęło żyć, bo brzeczka jest zmętniona, ale właściwie nie produkuje się CO2, niewielkie plamki piany na powierzchni, Baling spadł o 1° (no chyba, że to błąd pomiaru), brzeczka jest słodka, kwasu na razie nie ma.
Stwierdziłem, że wyleję, ale po chwili zacząłem się zastanawiać co wolę lambika czy berliner wiesse. Także wyrok póki co został zawieszony - wylać zawsze zdążę.
No i teraz się zastanawiam, czy np. nie dodać ze 2 ampułek Lacidofilu (taki kwas mlekowy, podawany przy kuracji antybiotykowej), powinny tam być szczepy Lactobacillusa. Za berliner weisse bym się nie pogniewał. Co prawda nieco za mocne, ale... zawsze można rozcieńczyć przy rozlewie. Co o tym sądzicie?
PS: co prawda to moja wina, ale to chyba już będzie rozstanie z WLP. A tak mnie jakoś do nich ciągnęło.