No co to ja też sie pochwalę. Byłem kapralem po szkole podoficerskiej w wojsku. Szkolenie trwało 6 miesięcy. Później byłem dowódcą plutonu. Następnie aresztantem za wybieg na piwo. Za karę byłem później kapralem w sztabie jadnostki. Na koniec chcieli mi dać stopień podchorążego i niestety musiałem znowu podpaść, aby go nie dostać. Dzięki temu miałem później spokój do pewnego czasu. Potem zostałem przydzielony jako rezerwa do Komendy Miejskiej MO w Chorzowie. I w czasie stanu wojennego wezwali mnie do służyby. Jakoś udało mi sie wymigać. Strasznie chorowałem na nogi. Nie mogłem zrobić przysiadu, ani długo chodzić. Byłem bardzo potrzebny w zakładzie pracy. Żona była w ciąży i to zaważyło, że mi odpuścili.
No dobra starczy tego.