Skocz do zawartości

Jezier

Members
  • Postów

    206
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jezier

  1. Przyszedł i na mnie czas, abym założył własny temat. Nosiłem się z tym zamiarem już od poprzedniego roku, gdyż notatki w zeszycie przestały mi wystarczać i nie są zbyt dokładne, ale zafundowałem sobie ponad dwa miesiące przerwy w warzeniu (kwestia pogody - z uwagi na używanie taboretu gazowego warzę na dworze), więc nie było sensu bałaganić na forum. W 2015 popełniłem 15 warek, w tym roku planuję przebić ten wynik, więc myślę, że temat będzie w miarę żywy. W tej chwili dysponuję dwoma garnkami: 30-litrowym oraz 40-litrowym z dorobionym kranikiem, więc do fermentorów trafia, w zależności od potrzeby, od 15 do 30 litrów. Jeżeli chodzi o samo piwo i warzenie, to jestem otwarty na wszelkie gatunki - mocno chmielona AIPA jest dla mnie równie przyjemna w odbiorze, co tradycyjny weizen czy brytyjski porter; nie jestem ani szczególnym zwolennikiem, ani przeciwnikiem "piwnej rewolucji" - raczej staram się korzystać z jej dobrodziejstw, odrzucając przy tym to, co mi w niej nie odpowiada. Do tego lubię trochę poeksperymentować (w granicach zdrowego rozsądku), więc mam nadzieję, że w przyszłości ktoś znajdzie tu przydatne informacje. Dotychczasowe warki (linki pod rokiem 2015 prowadzą tylko do etykiet, od 2016 już do konkretnych postów): 2015 #1 Pierwszak - English Brown Ale (jedyne piwo z gotowego zestawu [z TB], reszta to własne receptury) #2 Diablik - Dark Oatmeal Ale #3 Pszechmieszne - American Weizen #4 Tutti Frutti - Chocolate Milk Porter z lukrecją, leżakowany przez miesiąc z płatkami dębowymi #5 Torfik! - Smoked Red Rye Ale #6 Multiwheatamina - American Weizen #7 Summertime - American Weizen #8 Apacz - American India Pale Ale, single hop Equinox - pierwszy sukcesik, piwo zajęło w swojej kategorii 6. miejsce na IV WKPD #9 Pogrzaniec - Christmas Ale #10 Kofeinator - Coffee Stout #11 Bękart - weizen/porter (porterowy zasyp - słód jasny, monachijski, ciemny, karmelowy i czekoladowy, ale wszystkie pszeniczne) single hop Mandarina Bavaria #12 Asfalt - Whisky Stout #13 Mr. Nobody - "Leftovers Ale" - piwo na bazie słodów, które pozostały po trzech innych warkach; lekko wędzone, karmelowe, ze słodem pszenicznym jako podstawą, do tego "doprawione" hibiskusem #14 Alamo - American Pale Ale #15 Weiss Weiss Baby - Hefeweizen (100% słodu pszenicznego) 2016 #16 Bittersweet Symphony - kwiatowo-owocowe piwo na bazie bittera #17 Weiss Weiss Baby v.2 - Hefeweizen #18 Imbirra - Ginger Red Ale #19 Rambo - Imperial Stout #20 Bambo - piwo z wysłodzin #21 Pampepato - Christmas Ale #22 Czarny Wilk - Oatmeal Stout #23 Wariat - Mandarina Hefeweizen #24 Athenry - Irish Stout #25 Dark Symphony - Dark Mild z suszonymi owocami, lawendą, kardamonem i trawą cytrynową #26 Lajcik - Summer Ale SH Sorachi Ace #27 Trollf - 100% Peated Ale #28 Rivendell - New Zealand Session IPA #29 Weiss Weiss Baby - Hefeweizen #30 Rumcajs - piwo zbójeckie #31 Yuma - American Wheat #32 Pomelony - Hefeweizen #33 Rzeźnik - eXtreme India Pale Ale #34 Zmora - Russian Imperial Stout #35 Gwenhvywar - Coffee Milk Stout z wysłodzin #36 Bzik - Hefeweizen z owocami dzikiego bzu 2017 #37 Weiss Weiss Baby - Hefeweizen #38 Dobre, bo polskie - Polish Pale Ale #39 Zweiss Zweiss Baby - Weizenbock #40 Athy - Dry Stout #41 Maleństwo - Australian Light z zestem pomarańczowym #42 Czereśniak - Rauchweizen #43 Chmiewolnik - American Stout 2017-2018 W tym czasie pojawiło się 16 warek, po których nie zostały żadne zapiski. Szkoda, bo niektóre przepisy były niezłe i chciałbym na nich bazować. 2019 Całkowita przerwa od warzenia. 2020 #60 Weiss Weiss Baby - Hefeweizen #61 Aussie - Australian Pale Ale #62 Eire - Irish Stout #63. Rowelove - Piwo niskoalkoholowe #64. Grupa AAA - American Amber Ale #65 Smółka - Milk Porter #66 Monkey - Strawberry Milkshake Pale Ale #67 Walter Wheat - Wheat IPA #68 Coffin Grinder - Coffee Stout #69 Heheweizen - Hefeweizen #70 No Grain No Gain - wielozbożowe #71 Rajwach - American Rye Wine #72 Fryer - American Rye Light z wysłodzin
  2. Czy ktoś z Warszawy lub okolic miałby na zbyciu ok. 300-350 ml porządnej gęstwy do przefermentowania 30 litrów RISa 26Blg? Może być po S-04, US-05 lub jakichś innych w miarę neutralnych drożdżach górnej fermentacji. (wiadomo, byle nie do belgów i pszenicznych). Potrzebna na drugą połowę lutego. Płacę uśmiechem, pieniądzem, piwem lub - w przyszłości - wspomnianym risem.
  3. Jezier

    Witam

    Witam sąsiada i życzę udanego warzenia.
  4. Hmm, z moich powinien zostać hefeweizen i świąteczne, chyba że ktoś wziął i nie wspomniał o tym na forum. Wpadnę pewnie w piątek zabrać tego weizena, bo stoi tam ponad miesiąc, zostawię stouty - torfowego i kawowego - oraz "eksperyment" z hibiskusem. Ale śmiało wybieraj spośród piw, które tam leżą, nie tylko z naszych - tak jak mówiłem, zostawić 0,33l to nie grzech.
  5. Osobiście nie mam nic przeciwko, wymiana piwa to obustronna korzyść polegająca raczej na zbieraniu opinii (dla zostawiającego) i próbowaniu nowych smaków/porównywaniu wyrobów (dla degustującego). Jeśli z jednej warki wychodzi mi 40-60 butelek 500ml, to wymiana jednej na 0,33 mnie szczególnie nie zaboli, szczególnie, że taki quadrupel to nie byle co. No ale to tylko moje zdanie, w każdym razie ja się skuszę. Tylko daj koniecznie znać na forum, gdy już zostawisz te piwa, chętnie bym się załapał na cynamonowego stouta.
  6. Obieraliście imbir ze skórki przed wrzuceniem do gara? Czytałem trochę na forum na ten temat i wychodzi na to, że nieobrany imbir daje nieporównywalnie lepsze efekty od "gołego". Ja sam do swojego świątecznego piwa dodałem na ostatnie 10 minut 70g pokrojonego korzenia na 18 litrów, ale nie chciałem przesadzić, więc pozbyłem się skórki. Efekt jest taki, że nic a nic go nie czuć - ani aromatu, ani smaku. Wprawdzie były tam też inne przyprawy, ale nie wydaje mi się, żeby mogły przykryć nawet tę charakterystyczną ostrość.
  7. Dzięki za miłe słowa, cieszę się bardzo, że Ci Asfalt smakował. Jeszcze nie udało mi się przekonać swoich odbiorców do piw wędzonych, więc sporo mi go zostało, może podrzucę przy następnej okazji butelkę do depozytu. Słód wędzony to wersja 30-45 ppm z Castle Malting. Użyłem kiedyś wędzonego Bruntal, jakieś 25% zasypu, i w ogóle nie było go czuć, więc przeszukałem forum w poszukiwaniu słodu o najintensywniejszym aromacie i wybór padł na ten z CM. W Asfalcie stanowił 47%, więc możliwe, że został przykryty przez Caraaromę i kawowy, ale przy następnym podejściu zamierzam zastąpić cały słód podstawowy właśnie whisky i wywalić karmelowe, powinno być lepiej. Co do piany, to sam się jej dziwię. We wcześniejszych ciemnych piwach wychodziła bardzo słaba, więc tutaj 9% zasypu stanowił ciemny pszeniczny (trochę dla piany, a trochę dlatego, że nie miałem już co z nim zrobić). Co nie zmienia faktu, że jak zrobiłem weizena w 100% na pszenicznym to nawet on się aż tak nie pienił. Dodatkowo, jak sam zauważyłeś, nie gazowałem Asfalta szczególnie mocno, więc tym większa zagadka.
  8. U mnie też, ale jeszcze godzinę temu wszystko było ok.
  9. Jezier

    Witam

    Witam rówieśnika, życzę powodzenia, udanych kolejnych warek, cierpliwości i zacięcia!
  10. Akurat receptur na RISy na forum jest całe zatrzęsienie, prędzej znowu byś dostał burę. Rzuć okiem do zapisków innych piwowarów, lwia ich część ma już risa za sobą, a samą recepturę łatwo znajdziesz, bo większość umieszcza w pierwszym poście listę warek, więc to kwestia paru chwil, ew. ctrl+f No i wzajemnie życzę powodzenia w czasie sesji! Chociaż ja w ramach uspokojenia nerwów zabieram się za warzenie jeszcze przed egzaminami.
  11. Cały rok - 268 l Łącznie: 19611 l
  12. Skorzystaj z widełek dostępnych dla pozostałych stylów i kieruj się własnymi preferencjami. Wiadomo, że nagazowanie odpowiednie dla weizena tutaj raczej nie podpasuje, ale porter lub sweet stout już jak najbardziej. Osobiście celowałbym w coś w okolicach 2.2-2.4v, zależy jak mocno nagazowanego stouta wolisz i jak długo zamierzasz go leżakować przed wypiciem.
  13. Wczorajszy wieczór uprzyjemniłem sobie Bulgotem - angielskim porterem z Browaru Księskiego. Pierwszy plus należy się za pomysłową nazwę, a drugi - jeszcze większy - za świetną etykietę. Sam etykietkuję wszystkie swoje butelki, ale przy wycinaniu takich kształtów chyba coś by mnie trafiło... Do rzeczy! Piana: obfita, gęsta, drobnopęcherzykowa o ładnej, jasnobrązowej barwie (trochę jak na kakao), trzymała się do samego końca, chociaż nie lepiła się zbytnio do szkła. Aromat: niezbyt intensywny. Na pierwszy plan wybijała się czekolada i kawa zbożowa, następnie herbatniki (ale też czekoladowe ) i takie naturalne, gorzkie kakao. Z jednej strony niczego tu nie brakowało i zapach był bardzo przyjemny, z drugiej jednak szkoda, że tak niechętnie opuszczał pokal. Smak: Tutaj kawa zbożowa zeszła na dalszy plan, pozostała głównie czekolada i ciasteczka, czyli to, czego oczekiwałem. Piwo zadziwiająca pełne i gładkie jak na ten ekstrakt (chociaż w sumie to nie odfermentowało zbyt głęboko), może to zasługa płatków jęczmiennych? Nie wiem, ile ich było w zasypie. Jeśli chodzi o goryczkę, to była raczej niewyczuwalna (mimo deklarowanych 30IBU); trochę szkoda, bo nie kontrowała dość wyraźnej słodyczy. Poza tym piwo bardzo udane, dzięki za możliwość spróbowania.
  14. I znowu opóźnienie... Wpadłem przed świętami do depozytu, zostawiłem dwa piwka: Weiss Weiss Baby (hefeweizen, 100% pszenica) oraz Asfalt (peated stout). Zabrałem za to Imperial IPA (Piwo Zaporowe) i Cisiowe Żytnie z Browaru Cisie. Wypiłem wziętego ostatnio Brytyjskiego Buldoga, bardzo przyjemne wrażenie pozostawił. W sumie był to mój pierwszy prawdziwy bitter poza tymi dostępnymi w angielskich marketach, które niezbyt mnie przekonywały. Piana iście brytyjska: niewysoka, drobna, ale utrzymała się do samego końca. Ładna, ciemnopomarańczowa/miedziana barwa, delikatny aromat - połączenie chmielu, nut kojarzących mi się z jasnymi karmelami (wspomniany w innym poście chleb) i trochę kwiatów w tle. W smaku podobnie, choć odpadły kwiaty, wzrosła za to karmelowość kontrastowana przez przyjemną, dobrze wyczuwalną goryczkę. Bardzo przyjemnie się piło, niskie nasycenie tylko pomagało (osobiście nie jestem zwolennikiem mocno nagazowanych piw, nawet jeśli chodzi o weizeny itp.). Trzeba pomyśleć o czymś podobnym na lato. Teraz za to raczę się Zaporową IIPĄ. Powiem szczerze, że jak zobaczyłem listę gatunków chmielu, to się lekko przestraszyłem - jest ich aż 11 i to pełen wachlarz od Marynki, przez EKG aż po Simcoe i Rakau. Trudno więc powiedzieć, który wyczuwalny jest najlepiej, ale aromat jest całkiem ciekawy, taka tradycyjna ziołowość z nutą cytrusa, jednak dla mnie najbardziej wybija się ziemistość Mosaica, ją wyczuję chyba wszędzie (całe szczęście należę do tych, którym ona odpowiada ). Jeśli chodzi o smak, to spodziewałem się trochę wyższej goryczki; ta tutaj jest całkiem spora, ale dość mocno kontrowana przez słodycz, choć piwo ładnie odfermentowało (8,6% alk. na 20Blg). Mimo to czuć jego pełnię, za to za nic nie czuć alkoholu - zdradliwa bestia. Teraz dopiero uświadomiłem sobie, że w zasypie był słód żytni, stąd pewnie wspomniana pełnia i fajna oleistość. Goryczkowo-cytrusowego smaku dopełnia skórka od chleba i trochę herbatników, coś co w IIPA zwykle mi przeszkadza, ale tutaj o dziwo wszystko ze sobą współgra. Słowo pochwały dla piany - dawno nie widziałem takiego lacingu! Wielkość pęcherzyków mnie trochę zmyliła, spodziewałem się, że czapa szybko opadnie, ale skubana trzyma się do końca, a cała szklanka pokryta jest gęstą koronką. Super! Słowem podsumowania: ogólnie IIPA to jeden z tych gatunków, po które raczej nie sięgam, jeśli nikt mnie szczególnie nie zachęci. Nie wiem, dlaczego tym razem wybrałem właśnie to piwo, ale nie żałuję - pewnie dlatego, że nie przypomina żadnego z przedstawicieli gatunku, których miałem już okazję próbować (zwykle były aż ulepkowato słodkie i mulące). Kawał dobrego domowego rzemiosła, polecam piwowara Wpadnę do depozytu na początku nowego roku przynieść jakieś nowości i zachęcam do tego także pozostałych warszawskich (i okolicznych) użytkowników. Naprawdę warto!
  15. Wydaje mi się, że kluczowa jest tu forma, w jakiej dodaje się imbir - w kawałkach czy starty oraz obrany lub nie. Przeglądałem kiedyś forum w poszukiwaniu informacji na ten temat i kojarzę, że ktoś napisał, że dodał 100g obranego, pokrojonego imbiru i w ogóle go nie czuć, a inna osoba dodała 100g ze skórką i nie da się tego pić. Po części może to być kwestia podniebienia odbiorcy, ale ja dodałem raz 70g obranego, pokrojonego w plasterki korzenia na ostatnie 10 minut gotowania (po gotowaniu wyszło 18l) i imbir rzeczywiście jest na granicy autosugestii. Najpewniej w styczniu będę robił mocno imbirowe red ale i wtedy raczej daruję sobie obieranie.
  16. Oj, teraz dopiero zauważyłem, że brakuje tu mojego wpisu, chociaż od degustacji minęło już tyle czasu! Ale piwa wyjątkowo dobrze zapadły mi w pamięć wspomaganą notatkami. American Wheat z arbuzem (Piwny Kraft) Piana: biała, drobnopęcherzykowa, całkiem obfita; świeny lacing no i trwałość warta wspomnienia. Aromat: w głównej mierze cytrusy, w dalszym planie słodowość, ogólnie dość słodki. Arbuza nie uświadczyłem... Smak: ...tu z kolei zaatakowała mnie arbuzowa bomba. Wow! Nie myślałem, że smak będzie aż tak intensywnie arbuzowy. Super efekt, sprawia, że piwo jest jeszcze bardziej orzeźwiające, nie czuć też zbytnio tej słodyczy z aromatu, jest za to przyjemna, krótka goryczka na średnim, ale świetnie pasującym poziomie. Jestem pod wrażeniem. Muszę przyznać, że przekroczyło to moje oczekiwania. Inspirujące piwo, myślę, że w następnym roku sezonie owoce znajdą się także w moim browarze. Cofee Milk Stout (Piwowar Jerzdna) Kolor oczywiście czarny, nieprzejrzysty. Piana niestety dość słaba - bez wymuszenia nie uzyska się zbyt wiele, a po chwili i tak znika bez śladu. Smak i aromat pozwolę sobie opisać jednocześnie, bo w tym piwie jedno w zadziwiającym stopniu odzwierciedla drugie. Powiem tak: ten stout mógłby służyć za wzór dla ludzi chcących poznać wersję coffe&milk. Jest niesamowicie zbalansowany - kawa jest doskonale wyczuwalna, ale nie szorstka czy gryząca; paloność na przyzwoitym poziomie pozwalającym jednak na uniknięcie kwasku w smaku; słodycz wyraźnie zaakcentowana, ale nie zalepiająca ust ani przełyku, jednocześnie skontrowana przyjemną, czekoladowo-kawową goryczką. W tym piwie jest wszystko, co powinno znajdować się w rasowym coffee milk stoucie, przy czym żadna z cech nie jest bardzo mocno zaakcentowana ani tym bardziej dominująca. Osobiście lubię, gdy kawa daje się mocniej we znaki, ale tak jak wspomniałem na początku - to piwo jest tak stonowane (nie nudne, broń Boże!), że w z powodzeniem można je wykorzystać jako bazę do ewentualnych eksperymentów, ponieważ wszystkie smaki i aromaty są idealnie zrównoważone. Polecam piwowara. Wpadłem kilka dni temu i zostawiłem w depozycie dwa piwa: zabranego już Bękarta (100% słód pszeniczny + drożdże do pszeniczniaków, ale rodzaje słodów charakterystyczne raczej dla porteru. Wojtyla, to nie chmiele zza oceanu, to chmiel ze Starego Kontynentu - konkretnie Mandarina Bavaria ) oraz Pogrzańca - dość mocno goździkowe Christmas Ale. Pobrałem za to Bulgota (English Porter) z Browaru Księskiego oraz Brytyjskiego Buldoga (Bitter) z Browaru Kozioła.
  17. Dziwne rzeczy się dowiaduję o tych drożdżach, używałem ich 3 razy na w miarę podobnych do siebie piwach i piana zawsze wzorowa, gęsta, bujna, o drobnych pęcherzykach i utrzymująca się do końca. Nie były to wprawdzie typowe weizeny - 2 razy słód pszeniczny stanowił 40% zasypu, raz 62%, schemat zacierania zawsze ten sam: 43oC - 20' (sama pszenica) 63oC - 45' 72oC - 20' wygrzew w 78oC. Na odfermentowanie też nie narzekałem: 15->4Blg 15,5->6Blg (no, to wygląda raczej słabo) 14->3Blg (62% pszenicy). Temperatura fermentacji w granicach 18-19 stopni, do refermentacji szło 3,5-4g glukozy na butelkę. Może ja miałem kilkukrotnie do nich szczęście, a może jednak to nie ich wina.
  18. Pobrałem arbuzowego American Wheat i coffee milk stout od jerzdny, zostawiłem 2x Equinox AIPA ze skórkami słodkich i gorzkich pomarańczy. Aktualny stan depozytu: English Porter (Browar Księski) - 1 szt. Dark Herbal Saison (Browar Księski) - 1 szt. English India Pale Ale (Browar Księski) - 1 szt. Witbier(Browar Księski) - 1 szt. Rye IPA (Beer Lift Brewery + Browar Księski) - 1 szt. American IPA (Browar Domowy PoJezierze) - 2 szt. Belgian IPA - 2 szt. American Wheat z arbuzem - 1 szt. Hefeweizen - 2 szt. Belgian Pale Ale - 2 szt.
  19. O, na motyw siatki/pończochy na wężyku od strony fermentora nie wpadłem, trzeba będzie przetestować. Dzięki
  20. Wiesz, żeby to chociaż były te nieszczęsne skórki pomarańczy, których pływa sobie powiedzmy 20-30 sztuk, to może jeszcze bym spróbował. Ale ziarna kawy pokryją całą powierzchnię i pewnie sporo jeszcze będzie pływać między dnem a górą (tak przynajmniej było, gdy dodałem je do warzenia, strasznie mi to krwi napsuło przy dekantacji). No i obawiam się, że mam nieco za krótki wężyk, żeby przelać górą z jednego fermentora do drugiego bez większego napowietrzenia. Też uważam, że taki kawałek mosiądzu (mały bo mały, ale jednak) nie jest zbyt apetyczny, dlatego właśnie myślę jeszcze nad innym sposobem. Spróbuję testowo nakręcić uszczelkę od kranika tak, żeby przytrzymywała siatkę na chmiel albo lepiej filtr do kawy (oczywiście wyparzone i zdezynfekowane na wszystkie sposoby) i zobaczę najpierw na samej wodzie, czy przypadkiem się nie zassą. Chyba, że do tego czasu uda mi się kupić/zrobić duży worek filtracyjny, wtedy w ogóle nie będzie problemu, po prostu wrzucę kawę w nim.
  21. Długo (przysięgam!) szukałem odpowiedzi na swoje pytanie, w końcu natrafiłem na temat, w którym zostało ono zadane, niestety nie pojawiła się na nie konkretna odpowiedź. Myślę, że dobrze byłoby je zadać tutaj (szczególnie, że w tamtym wątku jest cicho od 5 lat). Otóż zastanawiam się nad wpływem wężyka z oplotu na piwo w ostatnich dniach fermentacji. Przy "zwykłych" piwach nie mam żadnego problemu, zlewając je do drugiego fermentora przed rozlewem używam wyparzonych siatek na chmiel (gdy piwo było chmielone na zimno, bo jeśli nie, to staram się unikać nawet tych siatek). Problem pojawia się przy wrzucaniu różnych dodatków; zdarzyło mi się już, że płatki dębowe czy skórki pomarańczy przytykały kranik, co powodowało dużo zbędnej zabawy w odtykanie, wyciąganie itd. Aktualnie fermentuje mi stout, do którego będę dodawał całe ziarna kawy. Aby uniknąć problemów podobnych do tych wspomnianych wyżej, pomyślałem o zamontowaniu w fermentorze oplotu, żeby ziarna nie zatykały kranika. Wiedziałem już, że oplot jest ze stali nierdzewnej, a drucik w środku z miedzi, następnie poprosiłem bardziej obeznaną osobę o identyfikację pozostałych części - według niej nakrętka jest z chromowanego mosiądzu, a pierścień ze zwykłego. I tutaj rodzi się pytanie: czy można bez obaw wystawić piwo na przynajmniej tygodniowy kontakt z tymi materiałami? Oczywiście czytałem już inne wątki, kilka osób wspominało o szkodliwości mosiądzu, ale nigdzie nie natrafiłem na konkretne informacje na ten temat, same pogłoski zasłyszane "gdzieś" i "od kogoś". Czy ktoś używał oplotu w ten sposób i uzyskał niechciane efekty? Na marginesie: osobiście wolałbym uniknąć wrzucania do fermentora czegokolwiek zbędnego, a że mam jeszcze trochę czasu, to mam nadzieję, że wpadnę na lepsze rozwiązanie. Myślę jednak, że wiedzy teoretycznej nigdy za wiele, a w jakiejś sytuacji kryzysowej może się ona przydać. Jeśli gdzieś zostało to wyjaśnione, a ja tego jakimś cudem nie znalazłem, to nie bijcie, szukałem do bólu oczu (dwukrotnego)
  22. No właśnie uznałem, że skoro do warzenia poszły całe ziarna i takie same mają pójść na cichą, to przy następnym takim piwie w obu przypadkach użyję pokruszonych. Wprawdzie pewnie będę używał innej kawy, więc trudno będzie porównać efekty, ale kto wie
  23. OK, warzenie z kawą już za mną. Wczoraj w bólach narodził się coffee stout (ostatecznie zrezygnowałem z laktozy, jednak nie pasowałaby mi do charakteru tego piwa). W bólach, bo wszystko od początku szło nie po mojej myśli - sklep z kawą nie otworzył się o 9:30, a po 11; filtracja trwała 3 godziny, nawet głupia dekantacja zajęła mi ponad godzinę, nie wspominając o bałaganie, jaki się narobił. Zakupiłem 200g kawy Kuba Lavado w ziarnach. Oczywiście zapomniałem je połamać, a w trakcie warzenia uświadomiłem sobie, że nie mogę ich nawet podpiec w piekarniku, żeby pozbyć się niechcianych gości, bo przecież butlę gazową miałem podpiętą pod taboret. Wrzuciłem więc ziarna wraz z wyłączeniem palnika, zarządziłem błyskawiczne chłodzenie do 85C (niecała minuta), następnie przyszedł czas na półgodzinne kawienie whirlpoolowe (85C -> 70C). Aromat był super. W trakcie mieszania zacząłem się zastanawiać, czy nie wpłynie to na goryczkę pochodzącą od chmielu, ale uznałem, że nie mam już siły się tym martwić. Po schłodzeniu przyszedł czas na zlanie wężykiem do fermentora... co za porażka. Ziarna kawy co kilka-kilkanaście sekund blokowały wlot wężyka, trzeba było je wypychać i zasysać ponownie. Niektóre były mniejsze, więc leciały razem z brzeczką, co zmusiło mnie do włożenia drugiego końca węża do wyparzonej siatki na chmiel, co niestety sprawiło, że strumień leciał dość powoli, nie tworzyła się piana, ogólnie raczej słabo się to wszystko napowietrzyło. W którymś momencie zgarnąłem wyparzonym sitkiem większość ziarenek, ale to nic nie dało, te pojedyncze dalej wpadały do wężyka. Efekt był taki, że ~3 litry zostały w garnku, bo już naprawdę nie miałem sił ani ochoty na dalszą zabawę. Dzisiaj zajrzałem do piwnicy, żeby zobaczyć, czy drożdże ruszyły. Aromat kawy jest powalający, z fermentora aż bucha. Chciałem zrobić sobie kawę z tych wymoczonych ziaren, więc wrzuciłem je do piekarnika, aby się wysuszyły. Po 20 minutach do mojego pokoju doleciał niepokojący aromat spalonego popcornu... pozostało mi napić się mleka... To nie ciąg dalszy tej przygody, bo do 10 litrów mam zamiar dodać 100g tej samej kawy na ~tydzień przed rozlewem. Wiem też, że na pewno w przyszłości uwarzę coś jeszcze z kawowym dodatkiem, ale do tego czasu muszę zmodernizować gar - zamontować w nim kranik i siatkę mikronową, gdzieś na forum widziałem coś takiego. Podziękowania dla wszystkich, którzy udzielali się w tym temacie od jego początku, za jakiś czas podzielę się wrażeniami z gotowego piwa.
  24. Hmm, o "coffee standzie" nie pomyślałem, a brzmi całkiem ciekawie. Ale wrzucić pół kilo kawy do takiej ilości piwa to i ja bym się bał. Nie ukrywam, że zależy mi także na intensywnej kawie w smaku, nie tylko w aromacie. Myślałem też o tym, żeby podzielić ją na dwie porcje: jedną dać po wyłączeniu palnika i wyjątkowo przyspieszyć chłodzenie (raz nie zaszkodzi), a drugą wrzucić do fermentora na kilka dni przed butelkowaniem. W ten sposób nie musiałbym się decydować na tylko jedną opcję. Choć byłbym uboższy o doświadczenie co daje dodatek kawy konkretną metodą. No nic, mam jeszcze przynajmniej jeden dzień, żeby nad tym pomyśleć, może ktoś jeszcze się wypowie. A nie uważasz, że pokruszone/grubo zmielone ziarna lepiej uwalniałyby smak i aromat, niż całe? To tak odnośnie tego, że na zimno chcesz użyć właśnie całych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.