U mnie bilans infekcji ostatniego sezonu wygląd tak: Wee heavy z nutą octową, pils z podejrzanie wysokim diacetylem, witbier z siarkowym aromatem, dwa hellesy z goździkami w zapachu, dwa milk stouty z błonką brudzącą szyjki butelek, zupełnie zaoctowany testowy kriek. Ale z roku na rok jest tego coraz mniej.
Źródło infekcji zwykle trudno wskazać palcem, literatura wskazuje najczęściej: niedomyty fermentor lub wężyk, zainfekowane drożdże/gęstwy, ew. chłodnica przepływowa.
Moje gęstwy testuję w ten sposób, że po przemyciu część gęstwy zostawiam w cieple na parę dni, mniej więcej co piąta się psuje - najczęściej pojawia się kożuszek bakterii octowych. Robiłem też podobny test z brzeczką nastawną, ale psuła się prawie zawsze, chyba za mało starannie dezynfekowałem słoiczek.