Nie było żadnych niespodzianek - od początku założyliśmy, że wszystko będzie się sypać, i nie zawiedliśmy się.
Najbardziej bolesne elementy to śrutownik, co śrutuje albo na mąkę, albo przepuszcza całe ziarna, palnik który podgrzewa o 1°C na 2-3 minuty, filtrator z którego kapie kropelka na minutę i chłodnica, której kończy się pojemność cieplna po schłodzeniu 100 l brzeczki.
W sumie łatwiej wymienić elementy które działają bez zarzutu: pompy, mieszadło, whirlpool, chłodzenie fermentora.
Ale nie jest źle, da się zrobić piwo bez żadnych kompromisów dla technologii, tyle, że trzeba się urobić po łokcie.
Pierwsza warka trwała od 7 do 22, głównie ze względu na długą filtrację, druga od 9 do 20.