Rozumiem, że chodzi o to piwo:
.... ale od razu mówię, będzie kwaśny jak sok z kwaśnych jabuszek.
Po dwóch miesiącach leżakowania w piwnicy kwasek zanikał, po TRZECH miesiącach piwo jest smaczne i gotowe do spożycia.
Z tym kwasem podobno wszystkie Coopersy tak mają, na początku się martwiłem tą kwaskowatością ale koledzy którzy te piwa robili mnie uspokoili.
Niestety trzeba cierpliwości...
Teraz wszystkie piwa leżakuję co najmniej dwa miesiące zanim skosztuję pierwszą butelkę. Daje to dobre rezultaty.
Ja mojego Lagera przelałem na cichą fermentację by się mocniej wyklarował. Ale możesz ten etap pominąć. Przy dłuższym leżakowaniu osad drożdżowy w butelce staje się też mocniej zbity, przez co można nawet (prawie) całe piwo z butelki nalać bez ryzyka wlania osadu do szklanki. Więc długie dojrzewanie w butelce ma same plusy.
To, że wena troszkę dał upust swojemu zniecierpliwieniu musisz zrozumieć. Zapytałeś o rzecz, która na forum była wałkowana 100 razy (szukać, szukać i czytać).
Miej cierpliwość a nawet piwa z koncentratów zaskoczą Ciebie i Twoich kolegów.... Moje pszeniczne, english bitter i mild ale mają już swoich fanów pośród rodziny i znajomych.
Udanego piwa....