Dajcie spokój, przecież te konkursy to fikcja. Brałem udział w trzech (z ciekawości), a w dwóch z tym samym piwem. To co było napisane w metryczkach w ogóle się nie zgadzało, nawet w 1%. Żeby chociaż 50% się zgadzało, to bym jeszcze zwalił na to, że drugie piwo było trochę starsze w momencie konkursu. Nawet jeśli było, to nie było inne, najwyżej mniej gorzkie, a i tak to drugie dostało opinię, że ma za dużo goryczki.
Dla mnie taki konkurs ma sens tylko wtedy, gdy każdy uczestnik dostarcza 50 litrów piwa, sędziuje powiedzmy 20 sędziów wybranych z różnych grup społecznych, w tym również przedstawiciel żuli. Każdy najpierw dostaje próbkę każdego piwa z opisem, z którego pojemnika pochodzi, a potem wszyscy rzucają się do konsumpcji i które piwo pierwsze zostanie wypite, to wygrywa.
I żeby nie było, że mam pretensje, że moje piwo nie wygrało. Bo nie mam. Przecież wiem, że tam sędziuje towarzystwo wzajemnej adoracji. Bardziej liczy się dla mnie opinia kolegi, który po wypiciu mojego do tej pory nie kupił Tyskiego czy Żywca.