Też z tego co pamiętam w Londynie w knajpach były głównie orzeszki, ziemniaczkii różne takie, ale po moich rozmowach z ludźmi z roboty stwierdzali, że i tak wolą samo piwo bo orzeszki są "wspólne" a tam nikt nie myje rąk po wyjściu z kibla ! oczywiście żart, ale jednak. Nie pamiętam żeby ktoś tam zamawiał do piw coś do jedzenia, a bywałem w godzinach popołudniowych bo na nocki do roboty chodziłem.
wreszcie się cieszę - pierwsza osoba, która się ze mną zgadza, że gorzka de luxe to syf i nie da się tego pić. Osobiście mało pijam okowit sklepowych, czasem walnę bimber lub zbożówkę lub inną śliwowicę ale jak już piję to chcę smaku a nie wykrzywienia mordy i utraty filmu...