Skocz do zawartości

DanielN

Members
  • Postów

    895
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    90

Treść opublikowana przez DanielN

  1. @Hanys93 nie używam pirometru do mierzenia temperatury brzeczki, czy to zimniej czy gorącej. Właśnie sobie przypomniałem, że jest też świetny przy pomiarze temperatury startera, by wlewać starter w odpowiedniej temperaturze i nie stresować zbytnio drożdży. Do mierzenia temperatury zacieru i brzeczki używam termometru LT 101, do mierzenia temperatury w kociołku z wodą do wysładzania używam termometru z IKEA. Nie mogę narzekać na żaden z nich. Wskazują bardzo podobnie. Taka mała uwaga, termometr z IKEA warto uszczelnić, bo ta zgnieciona gumowa uszczelka, w górnej części gilzy, dość szybko zaczyna przepuszczać. Ona zaciska plecionkę, widać są jakieś tam mikro kanaliki. Para i następstwo w postaci kondensującej się wody, po kilku/kilkunastu użyciach znajduje drogę do środka gilzy. Trzeba wtedy rozebrać sondę i wszystko dokładnie osuszyć, bo inaczej przekłamuje z temperaturą. Pirometr słabo się sprawdza w domowym browarze, lepiej kupić termometr gdzie sonda zamocowana jest na kablu.
  2. @Hanys93 nie używam pirometru przy warzeniu, to nie ma sensu. Pirometr jest mi bardzo przydatny przy posiewach na agarze, by wylać szalki tuż przed zastygnięciem pożywki. Wtedy mam bardzo małą kondensację i szalki są gotowe do szybkiego użytku. Do tego celu w moim domowym browarze sprawdza się idealnie. W powyższym wpisie używałem pirometru tylko do wizualizacji, bo mogłem robić zdjęcie wraz z dość dokładną temperaturą w każdym miejscu w szybki sposób. Pomiar z pirometru jest obarczony sporymi błędami i wiele zależy od tego na jaki obiekt go kierujesz. Im dalej tym bardziej uśredniona temperatura z większej powierzchni. Przykładowo wrząca brzeczka w teorii na ponad 100 °C, jeżeli skierujesz pirometr na pianę, to okaże się, że pokaże Ci o wiele za niską temperaturę. Przy warzeniu nic Ci nie da tak dokładnego wyniku jak pomiar w zacierze. Również pomiar pirometrem górnej warstwy zacieru zawsze da Ci zły wynik.
  3. DanielN

    Wiki piwo.org

    @elroy to trudne pytanie. Osobiście wolałbym trzymać wiki w takiej postaci jak jest. Głównie dlatego, że to narzędzie do budowania bazy wiedzy. W obecnej wersji ma dość logicznie pogrupowane tematy i łatwo w niej wyszukać informację. Wiki ma historię zmian, więc nawet jak ktoś coś napsoci, to łatwo to przywrócić. Ma też ACL i możliwość akceptacji zmian, więc odporna na spam, zresztą widać to 'Ostatnich zmianach'. Można też treści dodawać częściami i opublikować artykuł po czasie. Edytor Wiki przypomina bardziej składnię postscriptową, przez to może wydawać się trudny ale za to pozwala linkować, powoływać się na artykuły, wprowadzać poprawki. Edytor forum jest prosty, fakt, ale przy dużych tekstach jest beznadziejny. Niszczy formatowanie, czasem przy edycji potrafi zjeść całe akapity. Raz na jakiś czas potrafi zawisnąć i nic nie możesz zrobić. Nie jest po prostu do tego stworzony. Jestem zdania, że śrubki wolę mocować śrubokrętem a nie młotkiem. Niby oba narzędzia sobie poradzą ale rezultat i jakość jednego z nich będzie znacznie lepsza. Uważam, że 'wiki.piwo.org' jest marką samą w sobie i szkoda byłoby ją tracić. Uzasadnieniem byłoby lepsze narzędzie, a forum nie do tego służy. Również obawiam się, że mogą pojawić się potem problemy w przypadku migracji na nowsze oprogramowanie, lub duży zgrzyt jeżeli w przyszłości silnik forum ulegnie zmianie. Jeżeli to komuś pomoże i uważa że warto, to bliżej letniego okresu mogę przenieść do Wiki moje artykuły, przynajmniej te, które mają jakąś wartość dodaną.
  4. @markus383 jeżeli chcesz przerabiać na kociołek automatyczny to zdecydowanie lepiej kupić 50 litrów. Nie żałuj pieniędzy na garnek, bo zostanie na długie lata, a w przypadku wspawywania elementów warto aby ścianka była dość gruba. Garnek 50 litrowy będzie miał większą powierzchnie wymiany i cyrkulacja idzie po prostu lepiej. Żeby Ciebie nie zniechęcać, przerobienie garnka na kociołek cyrkulacyjny wcale taniej nie kosztuje jak zakup gotowego kociołka. Za to można przeróbki robić iteracyjnie. Zacząć od zaworu, potem dodać grzałkę, kapilarę na sondę temperatury, powrót do recyrkulacji i whirlpool. Garnek, który polecił mi spawacz to ten: http://piwoszarnia.pl/garnek-50l-stal-nierdzewna-obs-p-1203.html, w ofercie tego sklepu są już garnki z wspawanym zaworem. Nie jest to żadna reklama. Ścianka garnka który kupiłem, mierzona mikrometrem wykazała grubość 1 mm, garnek jest ciężki i wg spawacza dobrze się go obrabia. Korzystając z okazji, mam do sprzedania gar Stalgast 36,6 litra. Przerobiony na kadź zacierno-warzenlną. Ma wspawany kranik, mieszadło, hop-stopper , filtrator ze spręzyny (działa również jako hop-stopper), mały kosz do chmielenia, termometrem z długą sondą wpinanym przez pokrywkę, przykrywka, zasilacz regulowany do mieszadła. Wszystko jako komplet. Jeżeli ktoś jest zainteresowany kupnem to proszę o PW, do obejrzenia w Warszawie. Wszystko stal nierdzewna. Pewnie za kilka dni jak znajdę czas to wystawię ogłoszenie, chyba, że do tego czasu znajdzie się ktoś chętny z 'podwórka' :).
  5. @marek85 NaOH po rozpuszczeniu rozpadnie się na jony sodu Na+ i wodorotlenek OH-. Sód obstawiam że zjemy, na mój stan wiedzy nie bierze udziału w reakcjach, ale mogę się mylić. Będą jego śladowe ilości, sód jako pierwiastek jest również nam potrzebny do życia, jeden z elektrolitów. Dawka sodu to coś około 2000mg na dobę. Wodorotlenek weźmie udział w reakcjach Maillarda. Zostanie zużyty, bo pH roztworu wodnego cukru kandyzowanego ma odczyn kwaśny. Wodorotlenki na pewnym etapie procesów Maillarda są niezbędne. Powstanie ładny kolor i zapach. Pamietaj, że nie substancja a dawka stanowi truciznę ;). Sód i wodorotlenki, też masz w wodzie mineralnej. Nawet więcej, jony hydroniowe i wodorotlenki są w wodzie czymś normalnym na skutek autodysocacji. Oczywiście jak wsypiesz łopatę sody kaustycznej to mała szansa aby wszystko przereagowalo. Dlatego też w tej metodzie nie używa się kwasów do inwersji cukru, bo te bardzo szybko reagują z jonami OH i powstają sole. Mam nadzieję że nic nie podkręciłem.
  6. Jeżeli trafisz w taki ekstrakt, lub około, to jedna paczka będzie zdecydowanie zbyt mała. Dwi paczki to rozsądny wybór. Vermont powinien być 'soczkowy' więc warto wybrać drożdże, które nie fermentują zbyt głęboko. Osobiście z wymienionych szczepow wybrałbym s33 i fermentowalem bliżej wspólnej granicy temperatury. Jak uda Ci się dobrze odfiltrować chmieliny, co jest dość trudne w domowych warunkach, powinno wyjść smaczne piwo.
  7. Tak na szybko licząc to wychodzi ponad 60 EBC, czyli jak najbardziej w stylu. Zakładając, że nie pomyliłeś się ani w gramaturze ani w zasypie, to jak mogę pogdybać, to obstawiałbym płatki zmętniły Ci mocno brzeczkę. Światło się od nich odbija na cienkiej warstwie dając efekt w postaci koloru paradoksu (często ale rzadko). W zasypie masz sporą ilość płatków, wygląda na około 20%.
  8. Jeżeli kolor Ci nie odpowiada to Twój pomysł jest bardzo dobry. Carafa jest nieczynna enzymatycznie więc możesz nawet ja przegotować. Jak ostygnie i osiądzie na dnie to ostrożnie przelać płyn bez osadu. Na tym etapie użylbym carafy specjal (pozbawionej łuski).
  9. Przy wąskiej szczelinie mój walcownik od Patryka ma większe opory jak śrutownik z Borowinu, który mi się rozwalił. Kup wkrętarkę i będziesz zadowolony. Zwróć tylko uwagę na moment obrotowy. Około 35Nm i 300W będzie wystarczające do śrutowania.
  10. @Furmuss przy śrutowaniu ważny jest moment obrotowy. Śrutownik stawia duży opór, który trwa kilka minut. To powoduje katowanie wiertarki, wzrost temperatury i ten zapaszek o którym mówisz. Do śrutowania chyba najlepiej użyć wkrętarki sieciowej. Te co prawda mają mniejszą moc, ale dwu-trzy krotnie większy moment obrotowy. Używam taniej wkrętarki Tryton i pierwszego/wolnego przełożenia, nie ma żadnych problemów z zasypani gdzie połowę stanowią składniki niesłodowane. Zamiast wkrętarki widziałem, że jako napęd używane są również mieszadła do kleju. Są trochę mniej poręczne, ale zdecydowanie silniejsze. Przy śrutowaniu warto utrzymywać wolne obroty, ma to bardzo pozytywny wpływ na jakoś śrutowania, jest mniej mąki. Pozwala też uniknąć utlenienia w skrajnych przypadkach.
  11. Jeżeli nie masz egzotycznego zasypu, ani bardzo mocno alkoholowego piwa to i bez tych dodatków powinieneś mieć ładna czapę. Czapę piany najczęściej niszczą tłuszcze, piana nawet jak początkowo była duża to szybko znika. Przy dużej ilości słodu pszenicznego i pilzneńskiego, przynajmniej mi pomaga krótka przerwa białkowa/proteazowa. Na pianę bardzo pozytywnie wpływa przerwa w 72-73 stopniach. Wtedy dochodzi do jakiś reakcji z garbnikami bardzo pozytywnie wpływających na trwałość piany i lekką poprawę smaku. By ograniczyć ilość tłuszczu warto postarać się dekantowac tak, by przelać jak najmniej przełomów. Dostanie się ich i tak wystarczająca ilość by fermentacja przebiegła poprawnie. Dobre natlenienie również pomoże w pośredni sposób na jakość piany. Tlen jest niezbędny syntezie sterowlow, do tego są potrzebne również tłuszcze z brzeczki. Drożdże ich trochę więcej skonsumują. Co do głównej części pytania. Oba słody mogą pomóc, pod warunkiem że nic innego Ci nie rujnuje piany. W większych ilościach wpłyną również na smak.
  12. Drożdże masz dosłownie wszędzie. Są zawieszone w kurzu. Sypnij garść słodu do brzeczki, też Ci zacznie fermentować. Dużą szansa na złapanie szlachetniejszych drożdży masz przy uzyciu winogron, a dokładniej skórek. Oprócz drożdży, które chcesz, masz roniweż dużą szansę na mało ciekawe drożdże Dekkera i jeszcze mniej ciekawe bakterie. Po prostu coś w rodzaju fermentacji spontanicznej. Są też fajne kopercie mikrobów jak grzyb herbaciany, czyli kombucha. Z tego 'grzyba' pozyskano wybredny co do diety szczep S.Ludwigii. Co do czasu, to zależy. Może być relatywnie szybka, np. fermentujesz w Voss i trafia Ci się kveiki, lub wlec się długo, miesiacami i do tego jeszcze dłużej takie piwo będzie się układało, gdy przeprowadzasz taką fermentację gdzieś na strychu belgijskiej chatki stojącej w sadzie. Wszystkie szczepy komercyjne to w zasadzie wyizolowane kultury z różnorakich źródeł. Jednym ze szczepów, które zostały złapane przez piwowara i weszły komercyjne do użycia jest WY1450.
  13. @bart3q wraz z siarką używany jest również kwas askorbinowy, jednakże złe dawkowanie ma więcej wad jak zalet. Tutaj jest to opisane. Wracając do tematu, czy dysponujesz źródłami czemu browary zrezygnowały z jego używania, w tym również innych przeciwutleniaczy, na rzecz beztlenowego procesu? Temat mnie interesuje, a nie mogę niczego konkretnego znaleźć. Jakiś czas temu na google scholar I patents dokopałem się do przypadków użycia kwasu askorbinowego przy słodowaniu i pelletyzacji chmielu. Pamiętam, że badania wykazały skuteczną dawkę około 0.4 kg na tonę pelletu. Przekroczenie dawki było negatywne. Podobnie było w przypadku słodu, przekroczenie pewnej dawki powodowało spadek jakości, a w zasadzie jakieś produkty uboczne reakcji. Niestety nic a nic nie mogę znaleźć o przyczynie wycofania się z jego używania przez browary. Byłbym wdzięczny jakbyś coś miał. Dzięki.
  14. @maniacz w teorii, aby się zatarło potrzebujesz siły około 30 Linterów = ~90 WK, przelicznik to WK=3.5*Lintner-16. Trzeba wyliczyć średnią dla zasypu. Z małego doświadczenia powiem Ci, że te 30 Linterów, będzie się zacierało dość długo i warto by ta siła była ciut wyższa w domowych warunkach. Składniki niesłodowane jak pszenica, gryka, dynia, żyto mają to do siebie, że mają mało łuski a dużo beta-glukanów. To powoduje gęsty zacier, lepiący się i ciężki w filtracji. Enzymy w takich warunkach mają dużo trudniej. Jest to powód, dla którego mieć zapas. Druga sprawa, enzymy to proteiny/białka, one działają tak długo, jak na to pozwalamy. Też weź pod uwagę, że wahania temperatury, miejscowe przegrzania powodują, że w zacierze mamy coraz mniej enzymów w funkcji czasu. Enzymom tez jest potrzebny czas, by rozkładać skrobię, więc trzeba tak to dobrać, by w deterministycznym czasie skończyły swoją pracę. Trochę więcej o tym pisałem całkiem niedawno o tutaj. Jeżeli planujesz zrobić coś co ma bardzo dużo składników niesłodowanych to weź pod uwagę głównie koszmar filtracji :). Najczęściej to zniechęca do tego by dawać więcej jak 50% pszenicy. Zresztą zaczyna się to robić problemem technicznym. Bo 2.5 kg pszenicy potrzebuje garnka 12-15 litrowego na wygodne kleikowanie. Potem to wyjąć i rozdrobnić to kolejna sprawa. Do 50% pszenicy zacierało mi się w proporcji 1:1 z pilzneńskim. Przy większych ilościach niesłodowanych, można pokusić się o słód diastatyczny. Z drugiej strony piwa z przegiętą ilością składników niesłodowanych wcale tak fajnie nie smakują, to oczywiście subiektywna ocena. Mam nadzieję, że w miarę Ci pomogłem. Jeszcze na koniec taka dygresja. Jeżeli chcesz, aby ktoś otrzymywał notyfikację, to albo zacytuj jego odpowiedź, albo jej fragment, zaznaczając go i wciskając 'cytuj fragment' w pojawiającym się 'dymku'. Możesz też napisać jego nick zaczynając od znaku @. Wtedy przychodzą maile i można doczekać się odpowiedzi szybciej. Bez tego można pominąć wątek.
  15. Siła diastatyczna to miara enzymów scukrzajacych. Jest ich ogromną liczba i jakoś trzeba je policzyć. W tym celu bierze się odpowiednia ilość słodu i zaciera w określonych warunkach. Powstaje ileś tam cukrow. W tym przypadku bierze się tylko maltozę. Wybacz nie pamiętam całej metodologii tego badania. Ilość maltozy jest potem przeliczana na wartosc WK. W USA najczęściej używa się innej metody i jednostki. Mówię o Literach. Obie jednostki są na siebie przeliczalne. Ten współczynnik jest dość ważny przy układaniu zasypow z dużą ilością surowców nieslodowanych. Zerknij w linki poniżej. Jest to omówione w miarę szczegółowo. Łącznie z przelicznikami i jaka powinna być minimalna siła diastatyczna zasypu. https://beersmith.com/blog/2010/01/04/diastatic-power-and-mashing-your-beer/ https://www.thespruceeats.com/all-about-diastatic-power-4029593 https://en.m.wikipedia.org/wiki/Degree_Lintner
  16. @Czeslaw postaram się, ale chwilę to potrwa zanim pojęcia chemiczne ułożą mi się w głowie. Edycja:, Nie dawało mi to spokoju, pogrzebałem i mam lekki mętlik. W artykułach występuje jako 'silny reduktor', albo 'witamina C jest silnym reduktorem'. Również jako 'donor elektronów'. Czy donor elektronów nie jest reduktorem w reakcji redoks? Czyli inaczej jak to mówisz antyoksydant? Jeżeli miałbyś cjwile to zerknik np tutaj, lub tutaj. Dzięki. Wracając do tematu, czy może masz jakieś źródła jak to działa? Na temat kwasu askorbinowego natknąłem się jakiś czas temu jak wgryzalem się w temat drożdży. W komercyjnie dostępnych przeciwutleniaczach kwas askorbinowy praktycznie nigdy nie występuje sam. Pamiętam też takie dziwne pojęcia jak pojawianie się chelatów metali i obostrzenia zdrowotne z tym zwiazane. Też nie rozumiem czemu browary tego nie używają, może tutaj właśnie chodzi o jakieś regulacje bo, bo wydaje się to być dobrym środkiem. Jeżeli miałbyś jakieś informacje, to byłbym wdzięczny, temat mnie po prostu ciekawi. Z góry dziękuję.
  17. @Oskaliber dzięki wielkie. Chcę jeszcze podjąć temat drugiej właściwości kwasu askorbinowego. On po prostu rozjaśnia. Używam go w mediach do mrożenia, on mi to medium rozjaśnia. Czy jesteś pewien, że tutaj nie właśnie tego efektu? To też widać na przykładzie herbaty i cytryny. Również taki efekt rozjaśniania miałem w wodzie chmielowej i dodawaniu cytrusów. Rozlewam na dwa małe kegi. Ten bez cytrusów jest wyraźnie ciemniejszy, chmiel ma też wpływ na kolor. Wodę przed saturacją przegotowuję i chłodzę chłodnicą w celu zmiękczenia i pozbycia się tlenu. Aromatów utleniania nie czułem w żadnym z nich, ale fakt, taka woda u mnie wytrzymuje maksymalnie 2-3 tygodnie, więc nie wiem co się dzieje w dłuższej perspektywie czasu. Nie wiem też na ile to jest porównywalne, bo mówię o wodzie a nie o piwie. Szczerze mówiąc, też nigdy nie zaobserwowałem ściemnienia jak na prezentowanych zdjęciach w swoich piwach. Tutaj też zaznaczam, że fermentuję w jednym wiadrze i przetaczam w atmosferze CO2. Może tutaj chodzi o jakąś reakcję kwasu ze składnikami chmielu. Nie mam pojęcia, chciałbym się dowiedzieć. Jeszcze raz zaznaczam, nie chodzi mi w żadnym wypadku o podważanie i negowanie czegokolwiek, po prostu ciekawi mnie jaki jest mechanizm, który się za tym kryje. Dlatego podchodzę zachowawczo. Na forach HBA, HBT, reddicie temat kwasu askorbinowego przewija się od lat, ale jak szybko się pojawia, tak szybko umiera. A ja nadal nie znalazłem odpowiedzi. Co do badań to nie tylko t2n. Też nie widać trendu w śród dużych browarów z USA co do używania kwasu askorbinowego. Tam nadal inwestycja w sprzęt i zapobieganie. Stąd też moje wątpliwości. Tutaj mam link, gdzie jest używany kwas askorbinowy ale w blendzie z innymi reduktorami: http://www.lowoxygenbrewing.com/, z tej strony przyjąłem kilka zasad które stosuję w swoich piwach i mi się świetnie sprawdzają. Tak dygresyjnie. Jak pogrzebać po tej stronie, to można trafić na świetny spis artykułów co się dzieje w piwie od strony chemicznej i biochemicznej.
  18. @Oskaliber czy jest to stwierdzenie empiryczne, czy tez masz jakieś źródła, abym mógł wgłębić się w temat? Żeby nie było, ja w żadnym wypadku nie krytykuję ani neguję, po prostu nie rozumiem jak to działa i chciałbym zgłębić temat. Względnie, może jest wśród nas chemik i mógłby to łopatologicznie wyjaśnić jak to działa. Szczerze mówiąc to jakiś czas temu próbowałem wgryźć się w temat i z wniosków jakie wyciągnąłem, że to nie działa jako reduktor, a jako kwas, czyli obniża wartość pH. To co pamiętam. Browary, przynajmniej w USA, jeszcze do lat 90 stosowały disiarczyn potasu, następnie próbowano z kwasem askorbinowym jako reduktorem. Ale z badań, wniosków i opinii klientów wynikło, że leczenie jest gorsze od choroby. Chodziło o to, że z czasem powstawał lotny siarkowodór oraz merkaptany. Temperatura znacznie przyśpieszała ten proces. Więc transport gotowego piwa w ciepłe dni powodował mało atrakcyjnie pachnące piwa. Dlatego wycofano się ze stosowania obu środków. Teraz z tego co można zauważyć cały przemysł piwowarski stosuje ochronę przed powietrzem jako najskuteczniejszą ochronę. Obstawiam, że wytwarzanie i używanie kwasu askorbinowego byłoby tańsze jak drogie urządzenia do rozlewu w ochronnej atmosferze. Nawet mniejsze polskie browary kupują linie do rozlewu bez dostępu powietrza. I tutaj też coś mi nie gra, czemu inwestują w drogie urządzenia zamiast użyć taniego kwasu askorbinowego. Lub zainwestować w jego wytwarzanie. Trafiłem tez na strony winiarskie, tam jest stosowany kwas askorbinowy, ale z tego co pamiętam, trzeba było dokładnie liczyć dawkowanie, bo znowu ten nieszczęsny siarkowodór się pojawiał. I tam też chodzi o regulację kwasowości. W przypadku piwa, gdzie jest bardzo dużo związków i redukcja oraz utlenianie zachodzi praktycznie cały czas, również pH piwa jest sporo wyższe aniżeli soku. W takich warunkach kwas askorbinowy nie tworzy trwałych wiązań (trochę to poza moim poziomem wiedzy, dlatego jeżeli macie jakieś linki/źródła to byłbym wdzięczny, chciałbym zgłębić temat). Dodatkowo w przypadku bursztynowych piw występowało zauważalne rozjaśnienie przy stosowaniu tego reduktora. Za to co morze działać to obniżenie pH. Mimo tego, że kwas askorbinowy jest stosunkowo słaby (ma pH coś lekko powyżej 4) to jednak ciągle mniej aniżeli pH finalnego piwa i lekkie obniżenie powoduje jego stabilizację. Ale w takim przypadku powinien zadziałać również inny kwas, chociażby kwasu mlekowego, lub jeszcze lepiej dobranie profilu wody, by pH siadło gdzie chcemy. Z moich skromnych doświadczeń wychodzi, że najlepiej działa atmosfera ochronna. Używam jednego wiadra i przelewam do kega wypełnionego CO2. Piwa takie zachowują świeżość o wiele dłużej. Wracając do pierwszego akapitu, byłbym wdzięczny, za każdą informację na ten temat. @srd piwa domowe są trudne w leżakowaniu. Najlepiej zachowują się piwa ciemne i tam gdzie masz dużo melanoidyn, to jest taki nasz 'strażnik' utleniania. Jest kilka wskazówek, do których można się zastosować, aby piwo mogło postać dłużej. Nie wszystkie są możliwe w domowych warunkach. - Poprawnie przefermentuj piwo, dobra fermentacja to dobre piwo. - Butelki z piwem trzymaj w zimnie. Wtedy reakcje zachodzą bardzo powoli. Jest to chyba jedna z kluczowych rzeczy w przypadku zapobieganiu utlenieniu. Robiłem jakiś czas temu eksperyment by to sprawdzić. Butelkę RIS'a trzymałem w lodówce, druga stała w piwnicy (wahania temperatury zależne od pory roku od 4 do 20 stopni). Test porównawczy po około roku powiedział, że to były dwa różne piwa. Te trzymane w lodówce wygrało. Po tym mi trochę przeszło z długim leżakowaniem mocnych piw w cieple. - Jeżeli masz taką możliwość, to fermentuj oraz nalewaj z jednego wiadra. W przypadku piw dolnej fermentacji jest to łatwiejsze. Będzie jeszcze łatwiejsze, jak wybierzesz dobrze flokulujący szczep. - Warto aby pH zacieru siadło Ci około 5.2 - 5.4, użyj mało alkalicznej wody do wysładzania. Da Ci to dobrą pracę enzymów i kilka innych benefitów. Przy ciemnych piwach woda do zacierania powinna być odpowiednio wysoko alkaliczna. - Jeżeli masz taką możliwość to napełnij butelki CO2 przed rozlewem. Nalewaj też pod samą szyjkę. Jeżeli chcesz zostawić mało miejsca, to możesz tak napełniać, by zostawić kilka mililitrów, a następnie przegotowany syrop wstrzyknąć strzykawką, to Ci da 2-3 cm miejsca pod kapslem. Mało miejsca pod kapslem, to też mało tlenu. - Ochłódź piwo przed rozlewem, by strącić jak najwięcej osadów. - Użyj mchu irlandzkiego podczas gotowania, by strącić lepiej przełom. Podczas przelewania do fermentora i tak przedostanie się go dostatecznie dużo. Po prostu nie chcesz aby tłuszcze/proteiny/taniny przedostały Ci się do fermentora. Wtedy w gotowym piwie będziesz miał ich po prostu mniej i takie piwo będzie mogło postać dłużej. Utlenienie to nie tylko reakcje z tlenem, a cały szereg procesów dziejących się bez tego pierwiastka.
  19. Nie do końca rozumiem pytanie. Jeżeli chodzi o skrócenie czasu sterylizacji probówki, to w domowych warunkach nie widzę tego. Szybkowar musi pracować pod ciśnieniem 1bar te 15-20 min. Jeżeli Ci chodziło o to czy można robić wiele probówek, aby czekały to jak najbardziej. Trzeba pamiętać, aby sterylizować je przynajmniej z odrobiną wody wewnątrz, to para zabija drobnoustroje. Zakładasz kapturki foliowe na probówki, one mają delikatnie być zaciśnięte na nakrętce i nachodzić na probówkę. Luzujesz nakrętkę, inaczej Ci ja rozerwie lub powyginana. Probówki takie ustawiam pionowo w zlewkach, by się nie poprzewracały. Po skończonej pracy szybkowara delikatnie wyjmuje i dokręcam. Kapturek z folii aluminiowej nie wpuścić nic do środka. Tak mam gotowe wysterylizowane probówki. Jak się kończą to robię następną partię. W przypadku soli fizjologicznej robię tak, że sterylizuje od razu z solą, którą robię sam, bo tanio, szybko i wygodnie. Tak samo robię probówki z ministarterami i medium do mrożenia. Po sterylizacji nie ma prawa nic tam wyrosnąć i mogą sobie tak stać i czekać. Jak coś wyrośnie to trzeba wyciągnąć wnioski i następnym razem już nie zrobić błędu.
  20. Jeżeli postępowałeś zgodnie ze wskazówkami, to nic się nie martw. Jest mała szansa na zakażenie. Zatem na luzie, po prostu uwarz piwo. Jeżeli paczka drożdży była w miarę dobrym stanie, to drożdże szybko zabiorą się do pracy i powinny szybko przerobić dostępny ekstrakt oraz zdominować środowisko. Startery tez mają niskie pH, co uniemożliwia rozwój a wręcz zabija wiele bakterii. Oczywiście nie wszystkie. Co do pierwszej części pytania. W domowych warunkach raczej trudno Ci będzie przeprowadzić test jakościowy. Jest to jednak możliwe, np za pomocą mikroskopu, chociaż i to nie jest takie trywialne jakby się wydawało. Super, że spróbowałeś drożdży płynnych. W przypadku kilku styli, od tych drożdży nie będzie już odwrotu
  21. @kedyz tak po prawdzie wiemy i to całkiem dobrze ile. Jak będziesz miał chwilę to zerknij tutaj. Zapoznaj się też z komentarzami. Tak jak już @Henx zauważył, kilka stopni nie stanowi większej różnicy.
  22. Obawiam się że nie. Tutaj wszystko listę sklepów gdzie można je kupić/przedstawicieli: https://www.theyeastbay.com/find-us.
  23. Optimum to około 4-6 stopni, tak jest w książkach. W praktyce domowe lodówki nie trzymają restrykcyjnie temperatury, zwłaszcza te no-frost. U mnie stoi to na dolnej półce gdzie jest około 6-7 stopni, w małym pudełku styropianowym, a wewnątrz szczelnie zgrzany woreczek moletowany z wodą, by zwiększyć pojemność cieplną i przeciwdziałać cyklom chłodzeń/rozmrożeń.
  24. Normalnie, biorę kolbę, wstawiam zamykam. Przy 17 litrowym szybkowarze jeszcze zupę mogę od razu gotować ;). Wybabcz suchy żart. Przy trzecim stopniu robisz normalny starter, jakbyś drożdże płynne startował. Jeżeli masz żaroodporną kolbę to możesz ją od razu na gazie gotować. Przy banku ważne są sterylne startery przy pierwszych dwóch poziomach, by mieć pewność, że to drożdże zdominują środowisko. Potem masz bardzo witalne drożdże, z drugiego poziomu najczęściej ruszają szybciej jak te z paczki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.