Skocz do zawartości

DanielN

Members
  • Postów

    895
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    90

Treść opublikowana przez DanielN

  1. DanielN

    Pożywka dla drożdży

    @marek85 drożdże potrzebują dość niewiele cynku i jesteś w stanie zrobić tanio roztwór cynku, który Ci go zapewni. Ilości z jakimi się spotykałem w różnych źródłach wahały się od 0.1 do 0.5 mg/l brzeczki. Możesz kupić czysty chlorek cynku (ZnCl2) na popularnym serwisie aukcyjnym. Z kosztami przesyłki 12 zł za 100 gramów. Suplementacja jest prosta jeżeli zrobisz roztwór. Mała uwaga, pracuj w rękawiczkach i lepiej żeby to nie wpadło Ci do oczu. Również daleko od dzieci. Jest silnie higroskopijny, tak jak suchy ekstrakt słodowy lubi się przyklejać do wszystkiego co jest mokre. Rozpuszczasz 8 gramów ZnCl2 w 1 litrze wody demineralizowanej. Każdy mililitr roztworu będzie zawierał około 4 mg cynku. Dozowanie to 1 ml na każde 10 litrów brzeczki. Da Ci to wtedy niecałe 0.4 mg/l, czyli tyle ile trzeba wg podręczników. Dodaje najczęściej na koniec gotowania. Zwykle ograniczam się do poziomu poniżej 0.3 mg/l. Cynk przyśpiesza start drożdży i da się to odczuć. Roztwór możesz przechowywać bardzo długo w szczelnej butelce. Oczywiście jak masz precyzyjną wagę możesz zrobić roztworu 10 razy mniej odmierzając 0.8 grama w 100 ml wody. Dawkowanie większe aniżeli 0.5 mg/l może (nie musi) powodować zbyt dużą aktywność drożdży i niechciane posmaki. Cynk wyczuwalny jest od poziomu 5 mg/l (źródło: Water A Comprehensive Guide for Brewers). Jeżeli nie przykładasz się do natleniania, to warto jak podpowiada @Wajcha dodać trochę martwych drożdży. Albo w procesie gorącym od biedy trochę piekarniczych. Pozostałe związki jak magnez, fosfor, FAN w zupełności starczą ze słodu. Wapń dostarczysz w wystarczającej ilości z wody do wysładzania. Odnośnie pożywki jest fajny artykuł: What, Exactly, IS Yeast Nutrient? Edycja: Wprowadzam edycję na słuszną uwagę @Beier, dziękuję. Czysty chlorek cynku szybko chłonie wodę. Jednakże po rozpuszczeniu w wodzie demineralizowanej będzie widoczny jako rozpuszczone przezroczyste płatki. Jeżeli chcesz aby się całkowicie rozpuścił musisz obniżyć pH za pomocą kwasu. Brzeczka ma na tyle niskie pH, że się ładnie rozpuści. Więc jeżeli dodajesz roztwór wodny i nie obniżyłeś jego pH, to wymieszaj całość. Odbierz strzykawką ile trzeba i zadaj pod koniec gorącego procesu.
  2. @Bachi i tak ulgowo zostałeś potraktowany. Ja musiałem dodatkowo pokazać paszport Polsatu i zaświadczenie od cioci A tak serio to chodzi o logistykę i trochę o regulaminy lotnisk.
  3. @majlosz musiałem zapytać wujka google co to jest . Powiedział, że lambik. Nie mam pojęcia w takim razie, na bakteriach i bretach się nie znam. Wiem tylko tyle, że te w piwie za tlenem nie przepadają i trzeba umieć ten starter zrobić. To co mogę poradzić, to zerknij na http://www.beerfreak.pl aby poczytać o kwaśnych klimatach. Oraz http://www.milkthefunk.com też może być przydatne.
  4. Tak masz rację to wszystko zależy. Więc jeszcze kilka z nich dorzucę. W kontekście tego co napisałeś, czyli że ``Dla mnie warte każdych pieniędzy. Co za oszczędność wody i czasu.``. Pomijając oszczędność wody i czasu w funkcji wydanych pieniędzy Zacznę od tego, że możesz w każdej chwili kupić mieszadło i są osoby na forum które Ci to zrobią. Jednakże zanim zdecydujesz się na to rozwiązanie to poczytaj poniżej, czyli jak wyglądają ścieżki budowania domowego browaru z perspektywy kilku lat. Bo każdy z nas ma inne 'zależy'. Są osoby które już mają budowę swojego browaru za sobą, które zaczęły wiele lat temu i budowały jako pierwsze swoje browary. Popełniły też sporo błędów, warto podziękować i nauczyć się czegoś na ich błędach. Jeżeli masz jednorazowo więcej do wydania, to dobrym pomysłem jest zakup dobrego kociołka. Wtedy w zasadzie masz wszystko w jednym miejscu. Podłączasz chłodnice przepływową, lub wymiennik ciepła i wiele problemów odpada. Kociołek to nowe kompromisy, które musisz akceptować. Niewątpliwie duża bariera to wydanie sporych pieniędzy na starcie, ale z drugiej strony łatwość i wygoda obsługi. Wielu z nas wybiera inny kompromis i powoli zaczyna kompletować sprzęt, by w końcu dotrzeć iteracyjne do kociołka automatycznego, lub kadzi zacierano-warzelnej wykonanej ze stali nierdzewnej. Ten trend jest widoczny u osób które zaczęły przygodę z piwowarstwem kilka lat temu, kiedy kociołki nie były obecne a jak się pojawiły to kosztowały fortunę. W ten sposób wyda się sumarycznie więcej, ale będzie sprzęt który posłuży wnukom ;). Przy tym podejściu wydatki rozkładają się w czasie. Trzeba tylko to robić z głową i zdecydować w którą stroną się idzie. Żeby nie było, wielu zatrzyma się na grzałce i plastikowym fermentorze, czasem dokupi sobie lodówkę turystyczną. Zwykły emaliowany garnek i kuchenka gazowa, to też świetne rozwiązanie. Procesy zachodzą te same, też wyjdą świetne piwa. Kwestia funduszy i kompromisów. W przypadku jak chcesz dokupować sprzęt lub rozbudowywać garnek warto to robić tak, aby służył jak najdłużej. Wtedy każda warka amortyzuje Ci jednostkowy koszt wyprodukowania kolejnej butelki piwa. Na samym początku pojawia się chłodnica, pierwszy luksus. Następnie częstą, o ile nie najczęstszą drogą modyfikacji, jest wmontowanie kranu na dnie. Wtedy zakładasz filtrator z oplotu i możesz filtrować przez przelewania młóta. Następnie można dokupić sprężynę i będzie Ci służyła jako filtrator zarówno brzeczki jak i chmielin po gotowaniu. Możesz też dokupić hop-stopper. Następnie pojawia się mieszadło na bazie silnika od wycieraczek, powolutku miesza zacier rozprowadzając temperaturę. Aby powolutku mieszało to oczywiście z mieszadłem idzie w parze zasilacz i regulator obrotów. W tym przypadku nie ma już jak równo postawić chłodnicy na płaskim podłożu. Nie ma mocnego podparcia (trzeba też zmieniać mieszadło robocze by o nic nie zaczepiało). I zaczynają pojawiać pytania ile jeszcze wydać i czy jest to warte. Idąc dalej, bo wydajemy ;). Wysyłasz garnek do dobrego spawacza. Ten Ci wstawia kolejne udogodnienia, przykładowo whirpool, fałszywe dno, gilzę na termometr, grzałki, kosz. W kilka lat kończysz z porządną kadzią zacierno-warzelną o sporym wybiciu i systemie kilku garnkowym, albo z kociołkiem automatycznym. Zatem wracając do tego mieszadła w chłodnicy. Może okazać się tak, że je kupisz, będzie działało, ale przy kolejnych modyfikacjach i tak się go pozbędziesz. Wyraźnie dużo osób zaczyna przechodzić na wymienniki i pompkę, bo ceny spadły i są akceptowalne. Bym się nie zdziwił jakby cena części roboczej małego mieszadła była większa jak zakup pomyki do systemów solarnych co są w stanie tłoczyć wrzącą ciecz. W naszym fachu ważna jest cierpliwość. Zatem jeżeli irytuje Cię chłodzenie i nie masz przyjemności z warzenia, jest Ci to ``warte każdych pieniędzy``, to może zamiast mieszadła kup hop-stopper, króćce, silikonowe węże, zawór, wymiennik i pompkę do gorącej cieczy (mi się sprawdza solarna 15W). Cenowo wyjdzie pewnie podobnie jak mieszadło z regulowanym zasilaczem i dwoma częściami roboczymi. Rozwiąże Ci to problem mieszania brzeczki, przy okazji stworzy nowe
  5. Nie do końca Cię rozumiem. Znam kilka osób co ma mieszadła z silników od wycieraczek, ale nikt nie używa tego do cyrkulacji brzeczki. To byłoby banalne bo wystarczyłoby założyć mieszadło o mniejszej średnicy. Jednakże takie rozwiązanie stwarza kolejne problemy. Musisz unieruchomić chłodnicę, ruchy takiej masy jaka stanowi brzeczka przesuną ja na mieszadło. Przy używaniu wydajniejszych chłodnic z karbowanki problem jest wiekszy, bo jakby mieszadło zaczepiło łatwo by pogięło a nawet przerwało chłodnice. Czyli dochodzi konieczność dorobienia mocowań a co za tym idzie dodatkowe koszty. Prawdopodobnie jest to powód czemu rozwiązanie jest mało popularne. Z mojego punktu widzenia dochodzą kolejne wady większe prawdopodobieństwo kontaminacji.
  6. Są takie rozwiązania. Bez modyfikacji garnka z angielskiego nazywane jest whirlpool arm. Na Ali widziałem coś co nazwają czasem whirpool shark. To wymaga obecności zaworu. Zawsze zostaje pełna modyfikacja kotła warzelnego. Rozwiązania z whirpoolem wymagają pompki. Zaletą największą jest szybkość chłodzenia, wadą dodatkowe mycie i większe ryzyko kontaminacji.
  7. @Kurt słowność i słodkość to dwie sprawy, idą w parze ze względu na nasz aparat odbioru smaku i aromatu ale opisują inne rzeczy. Zerknij kilka wpisów wyżej, o tu. Proszę zerknij również na ten artykuł dwa posty wyżej odnośnie tego jak pracują enzymy, nie wymyśliłem tego tylko streściłem z kilku źródeł. Dla systematyki. Dekstrynami za przykładem źródeł z artykułu będę nazywał cukry z wiązaniem 1-6. Cukry proste składające się do 3 cząsteczek glukozy z wiązaniem 1-4 zostaną zjedzone przez większość szczepów w trakcie fermentacji. Zerknij tutaj, odpowiadałem na to pytanie w podobnej tematyce. Kiedyś też myślałem, że trzeba zacierać wysoko, aby mieć słodsze piwo. Piwa słodsze nie były ale były bardziej pełne. Przy próbach robienia niskoalkoholowych piw tylko dobór drożdży dawał mi zadowalające rezultaty. Z tego co pamiętam najmniej mi WLP002 odfementowywały pozostawiając jako tako słodkość i w miarę niską zawartość alkoholu. Pewnie będzie się dało znaleźć jeszcze lepszy szczep, może do szkotów też by dawał radę. Mniejszy poziom alkoholu robi piwo mniej 'wytrawne' przez co cukry resztkowe wydają się bardziej słodkie. Jesteś też w błędzie, nie tylko 'dzikusy' jedzą dekstryny. Potrafią to również Saccharomyces cerevisiae var diastaticus, przykład to szczep WLP590, który zjada prawie do 0. Swoją drogą świetne saisony robi.
  8. Zatrze Ci się również i w 74 stopniach, powyżej w domowych warunkach może być trudno upilnować. Chcę tylko jeszcze raz podkreślić, że piwa zacierane w wyższej temperaturze wcale nie są słodkie. Musisz dobrać odpowiednio drożdże by tę delikatnie większą słodkość zachować. @Karolus kilka miesięcy temu temat enzymów mnie nurtował i zrobiłem o tym wpis. Może Ci się przyda i rozjaśni trochę. Enzymy to nie jest coś zero jedynkowego, na ich działanie ma wpływ szereg czynników. Już wspomniana temperatura ale również i pH. Aby alfa-amylaza działała musisz mieć również wapń. Oprócz alfa i beta amylazy masz jeszcze inne enzymy odpowiedzialne za scukrzanie. Zerknij jeszcze tutaj.
  9. Dr Charlie Bamforth opowiada o mikrobiologii w swoim stylu. Godzina wiedzy i śmiechu. Dowiesz się skąd pochodzi nazwa Brettanomyces. Warto wytrwać do końca i dowiedzieć się co nieco o goździkach i bananach w pszenicznym.
  10. Słodkość i słodowość mimo tego, że to różne sprawy, to ze względu na to jak odbieramy smak idą w parze. Słodkość jako taka, pochodzi od cukrów prostych, konkretna reakcja chemiczna pobudza receptory i czujemy słodkie. Im bardziej skomplikowany cukier tym wydaje się mniej słodki. Człowiek nie ma na języku enzymów odpowiedzialnych za rozkładanie długich łańcuchów/polimerów cukrów oraz dekstryn (trochę to spłyciłem). Zacieranie w wyższej temperaturze nie robi piwa słodszego, chyba, że jako piwowar pokombinujesz i wiesz co robisz. Zacieranie w wyższej temperaturze wyprodukuje Ci więcej dekstryn oraz trochę dłuższych cukrów jak maltotrioza (ta może Ci dać trochę słodyczy, pod warunkiem, dobierzesz drożdże, które jej nie zjedzą, nie licz też na cuda). Dodatkowo wybrałeś temperaturę 69 stopni. W takiej temperaturze popracuje jeszcze kilka ładnych minut beta amylaza. przy współczesnych słodach zacieranie jest szybkie, zatem obstawiam, że i tak powstało dużo fermentowanych cukrów. Słodowość to głównie reakcje Maillarda. Które powstają w momencie procesu słodowania. Głównie w procesie suszenia. Wysoka temperatura, cukry proste i aminokwasy dadzą w efekcie związki zapachowe i melanoidyny. Aromat oraz ich wygląd przekłada się na poczucie słodkości, ale przede wszystkim wyznacza charakter danego słodu. Melanoidyny powstają w wyniku długiego gotowania piwa. Dlatego wiele styli aby uzyskać charakter trzeba pogotować trochę dłużej. Dużo melanoidyn powstanie też w wyniku dekoktacji. Nic nie napisałeś o fermentacji oraz o drożdżach. Zatem może dochodzić błąd w sztuce. Piwa z dużą ilością diacetylu mogą wydawać się maślano słodkie. Może za małe odparowanie i kukurydziano słodki DMS. A może uciekła Ci temperatura fermentacji i masz trochę innych alkoholi. Aldehydy oraz ketony mogą powodować też taki odbiór. W brzegowym przypadku może fermentor dostał nagłego ochłodzenia, spadała Ci temperatura i drożdże nie dofermentowały piwa. Jakbym miał strzelać to podwyższona gorycz w zasypie 1 ratuje Ci to piwo. Inaczej mogłoby być niepijalne. Z taką proporcją melanoidyn będzie Ci się długo układało. Wg mnie, zupełnie nie warto porównywać w ten sposób piwa jak zrobiłeś. Nie ułożyło się to raz a dwa nie jest nagazowane. Wysycenie w piwie wpływa mocno na smak. Piwo ma niskie pH, dwutlenek rozpuszczony będzie występował pod postacią kwasu węglowego, to wytrawia smak piwa. Zauważ, że woda gazowana jest lekko kwaśna. Poczekaj jeszcze z ostatecznym werdyktem kilka tygodni. Piwa się (przynajmniej wstępnie) ułożą i sprawdź ponownie. Możesz też poszukać, może w Markach jest jakiś doświadczony piwowar, który zrobi to bardziej obiektywnie. Wiem, że jeden od niedawna tam mieszka.
  11. DanielN

    Kwas fosforowy

    @Fexor tu nie ma czego zdradzać. Jest to wiedza ogólnie dostępna. Opisze to w sposób uproszczony, w rzeczywistości w zacierze dzieje się trochę więcej. Najpierw trzeba powiedzieć, że amylazy odpowiedzialne za scukrzanie skrobi najlepiej się czują w pH 5,2-5,6. Aby się włączyły potrzebują również temperatury (stąd przerwy zacierania). Natura tak chciała, że w piwowarstwie ten proces się dzieje naturalnie i stabilizuje na poziomie że się zatrze. Lepiej lub gorzej ale najczęściej zatrze. My byśmy chcieli aby to było lepiej. Do rzeczy. Za spadek pH w zacierze odpowiada głównie reakcja fosforanów z wapniem. Fosforanów ze słodu jest dużo dużo więcej aniżeli dostępnego wapnia. W wyniku tej reakcji uwalniane są jony H+, czyli pH spada. Nie jest to reakcja nagła, dzieje się w czasie. Druga strona medalu, to woda. Ją należny rozważać jako bufor, który przeciwdziała zbyt szybkiemu spadkowi pH. Woda która ma dużo węglanów (duża alkaliczność), tak jak Twoja woda, opiera się zmianie pH. Węglany łączą się z jonami H+ i pH stoi w miejscu do momentu aż ten bufor się nie przepełni. Zatem jak Ci woda buforuje, pH nie spada, to amylazy nie działają na pełen gwizdek. Może to trwać kawałek czasu i zanim amylazy się załączą na tyle co fabryka dała, może im zabraknąć trochę wapnia. Zacieranie będzie trwało długo, w bardzo skrajnym przypadku może się nie udać, trochę skrobi przejdzie. Dodając kwas, bufor przepełniasz bardzo szybko, pH spadnie amylazy pracują jest git. Jednakże w przypadku tak alkalicznej wody wybrałbym raczej kwas mlekowy zamiast fosforowego (bo Ci również podżera wapń, zwłaszcza w takich ilościach jak dodajesz). Nawet bym wybrał HCL, masz mało chlorków, jednakże ten kwas jest bardzo niebezpieczny więc traktuj to jako dygresję. Reasumując woda bardzo mocno alkaliczna może powodować problemy z zacieraniem. Jednakże, pewnie wcześniej warzyłeś piwa bez i też jakoś wychodziły. Zacząłeś dodawać kwas to pewnie miałeś nagły wzrost wydajności. Serio natura to dobrze wymyśliła i piwo wyjdzie nawet i na takiej wodzie. Ale będzie lepsze jak jej lekko w tym pomóc. Druga strona medalu. Jeżeli zaczniesz wysładzać taką wodą. Przejdzie sporo węglanów do kotła warzelnego. W kotle warzelnym nadal masz spadek pH, tam dochodzi do nowych reakcji. Jedną z nich są reakcje Maillarda. Ale nie o tym. Znowu jest bufor, pH spada mniej jak powinien. Taka brzeczka jest delikatnie bardziej narażona na infekcje. Mniejsze pH mniej służy mikrobom. Ale to co będzie gorsze to mętność. Alkaliczność najczęściej pochodzi od węglanu wapnia. Czyli będziesz miał dożo wapnia w gotowym piwie. Jego próg wyczuwalności, jeżeli chodzi o smak jest dość wysoki i nie przekroczysz go na Twojej wodzie (przekroczenie to piwo zaczyna smakować trochę jak woda mineralna). Ale w brzeczce są również szczawiany. Z wapniem tworzą kryształki. Będą w piwie. Otwierasz butelkę i idzie Ci fontanna, bo te kryształki są świetnymi nuklatorami (miejscami gdzie gaz przechodzi z fazy rozpuszczonej do lotnej), czyli możesz mieć gushing. Druga strona medalu, mętność. Trudno na wodzie, która ma dużo wapnia uzyskać super klarowne piwa. Dlatego warto wysładzać wodą która ma trochę wapnia i małą alkaliczność. Na koniec. Wodą warto się zająć na pewnym etapie swojego hobby. Wg mnie priorytety to czystość (w tym mikrobiologiczna), potem fermentacja (w tym jakość drożdży, warunki ich pracy jak temperatura), potem długo długo nic, następnie warto zacząć rozmawiać o zasypie, wodzie, dodatkach. W Twoim przypadku, gdzie masz trochę za alkaliczną wodę. Możesz przerzucić się na robienie ciemnych piwo (też jest to jakieś rozwiązanie). Zastosować się do rady @Fenris i zacząć od rozcieńczania wodą demineralizowaną. Mało warzę i używam głównie rozcieńczania w przypadku swojej kranówki. Kupuję baniaki 5 litrów to 2.99zł, często są promocje i kupujesz po 1.99. Inną opcją jest wspomniałem kilka postów wyżej jest gotowanie (strasznie upierdliwe). Jest tez opcja zmiękczania wody przy użyciu wapna gaszonego (tutaj już sobie doczytaj). Jet też możliwość zakupu taniego systemu RO3 i soli oraz węglanów do modyfikacji. Chociaż lepiej wydać ciut więcej i kupić trochę o większej wydatności. Inaczej czeka Cię kilka godzin czekania na odbiór 40 litrów. Sam zostałem przekonany do zakupu systemu RO3 przez kolegę z forum. Z resztą będzie recenzował moje wypociny. Mam nadzieję, że w miarę składnie napisałem i nie zanudziłem na śmierć. Jak masz jeszcze jakieś pytania, to ładuj się na chat, jak będę umiał to odpowiem.
  12. DanielN

    Kwas fosforowy

    Te 5 minut przy tak alkalicznej wodzie może mieć znaczenie, jednak nie będą to spektakularne różnice. Chłopie jak ty prysznic bierzesz to chyba siniaki masz Wg podręczników alkaliczność rezydualna (RA) nie powinna przekraczać 150 ppm jako CaCO3, w górnych widełkach mieszczą się style mocno palone i ciemne. Prawdopodobnie przegotowanie wody przez około 15-30 minut i potem dekantacja pozwoli obniżyć Ci RA i to znacznie. Wtedy tez zejdzie znacznie mniej kwasu. Możesz też rozcieńczać wodę demineralizowaną (ale to wychodzi dość drogo).
  13. DanielN

    Kwas fosforowy

    @Fexor sporo węglanów, ale tez dużo wapnia, zatem pH powinno spadać nieco niżej w reakcji z fosforanami ze słodu. Poczekaj z korektą z 15 minut od wrzucenia słodów. Z innej strony czy mierzysz na ostudzonej próbce i w jaką wartość celujesz? Prawdopodobnie po nowym roku wrzucę artykuł o wodzie. Pierwsza wersja jest ukończona i czeka na recenzje, przez osoby bardziej się znające na tym aniżeli ja. Teraz mamy okres świąteczny zatem połowa stycznia zaczną wpływać uwagi i korekty, koniec stycznia może będzie się to nadawało do pokazania.
  14. DanielN

    Kwas fosforowy

    Wskaźnik pH niewiele mówi o tym ile kwasu musisz dodać, przydałaby się alkaliczność. Dodatkowo mi się strasznie kłócą te ilości co podałeś. Przy warce 22 litry, zakładając że masz spore straty i odparowanie zużyjesz około 40 litrów wody. Przy założeniu, że zacierasz w proporcjach 3:1 to do kadzi zaciernej dajesz 15 litrów wody na 5 kg słodu. Zatem reszta wody jest w kotle z wodą do wysładzania. Tam masz jej około 25 litrów i wystarcza Ci 5 ml kwasu by zmniejszyć pH zapewne w okolice 5.5. Zatem nie rozumiem jakim cudem wychodzi Ci aż 10 ml kwasu do kadzi zaciernej. To seryjnie sporo, kiedy robisz korektę pH zacieru?, czekasz 15 minut od momentu wrzucenia słodów aż pH się ustabilizuje? Moja woda w kranie ma dużą alkaliczność. Korekta nawet przy jasnym piwie, gdy nie modyfikuję wody, nie przekracza 2-3 ml, im piwo ciemniejsze, tym korekta mniejsza. Przy tak dużym dodatku do zacieru pH może być bardzo niskie, enzymy pracują mniej wydajnie i może mocno odbić się na wydajności. To może być tylko moje gdybanie, bo nie znam parametrów Twojej wody.
  15. DanielN

    Kwas fosforowy

    Jeżeli jest to kwas ortofosforowy lub inaczej fosforowy V, to nie ma żadnej różnicy, o ile mają podobne stężenia. Cena zapewne wynika z tego, że sklepy chcą zarobić, taka natura handlu. Podobna sytuacja jest w przypadku środka czyszczącego/dezynfekującego pod pewną marką i nadwęglanu sodu. Również węglan wapnia czy gips można kupić dużo taniej jak w sklpie piwowarskim. Ale co potem robić z kilogramami tego środka, który kupiło się taniej w innym miejscu Butelka 1 kg wraz z kosztami przesyłki będzie Cię kosztowała około 20 zł. Czyli tyle ile około 3 razy mniejsza w sklepie piwowarskim. Po prostu dodajesz przy okazji innych zakupów do koszyka i przyjdzie w jednej paczce. Ilość 230 ml, jeżeli jest używana tylko do zakwaszania, to przy pewnych warunkach wystarczy na lata. Kwasu używam czasem do dezynfekcji, zużywam go więcej więc wolę kupić większe opakowanie.
  16. Tak to normalne. Obstawiam, że rozrobiłeś z kranówką albo inną wodą bogatą w wapń. Fosfor zawarty w StarSanie wchodzi w reakcję z wapniem. Powstaje sól tego kwasu, czyli fosforan wapnia. Przy bardzo twardej wodzie, którą głównie buduje wapń, może dojść do tego, ze zauważysz na dnie pyłek/kryształki. Wpływ na to ma słaba rozpuszczalność tej soli. Mętność ogarnięta, czas zająć się pienieniem. Wapń też ma wpływ na środek powierzchniowo, powoduje, że przestają się tak chętnie pienić. Taka ciekawostka, zanim powstała formalna definicja wody twardej to do określenia czy woda jest twarda czy miękka były używane właśnie pieniące środki czystości. Jeżeli mało warzysz warto używać wody demineralizowanej. Śmiało taki 4-5 litrowy rozrobiony baniak stoi kilka miesięcy i się ciągle dobrze pieni. Mętny środek nadal będzie skuteczny, ale trzeba częściej trząchać dezynfekowanym naczyniem, by był kilku minutowy czas kontaktu środka z powierzchnią. Piana w tym bardzo ułatwia. StarSan rozrobiony w demineralizowanej utrzymuje pianę kilka ładnych minut.
  17. @drakon wybacz czepialstwo, ale nie jest to prawda. Drożdże wydzielą bardzo podobną ilość ciepła niezależnie od temperatury fermentacji, pod warunkiem, że ta zachodzi w miarę rozsądnych warunkach. Ilość energii uzyskana z fermentacji zależny od ilości zjedzonych cukrów. W przypadku zdrowej fermentacji drożdże spędzają w tej ścieżce około 99%, pozostałe 1% to charakter szczepu (jak przeczytałem to pierwszy raz to byłem zdziwiony). Temperatura fermentacji w zależności od szczepu może zacząć faworyzować inne ścieżki metaboliczne. Np jak drożdże mają za ciepło to zaczynają produkować alkohole wyższych rzędów i zaczyna pachnieć rozpuszczalnikiem. Mogą też spędzać więcej czasu w innej ścieżce. W tym przypadku ilość wydzielanej energii będzie zapewne inna. Jednakże, nadal zdecydowana większość będzie pochodziła właśnie z fermentacji i czas spędzony w innych ścieżkach nie wpłynie znacznie na proporcje, tym samym na ilość wydzielonego ciepła. Zapewne miałeś na myśli to, że w niższej temperaturze fermentacja potrwa dłużej i wydzielane ciepło rozłoży się w czasie. Również nie będzie tak raptownego wzrostu temperatury w początkowej fazie. To pozwoli łatwiej kontrolować temperaturę. Drożdże nie będą miały ochoty na więcej podziałów jak to konieczne a to wyprodukuje bardziej czysty profil piwa, mniej estrów. Już się zamykam, jakby co to możesz sprawdzić to tu oraz tu.
  18. Jak już koledzy polecili WY1388. Są to kapryśne drożdże, długo fermentują, potrzebują też czasu na ułożenie. Ale opłaca się męczyć i czekać. Są bardzo pyliste i długo unoszą się w piwie. Cold Crash jednak robi swoje i siadają. W instrukcji Wyeast podaje, że w razie jak złapią zbyt długiego laga to trzeba lekko podręczyć/pobujać lub delikatnie natlenić. Lagi fermentacji mi się na nich zdarzały przy większym ekstrakcie, koniec końców dojadały bez grzebania w fermentorze. Przy większym ekstrakcie pracują długo. I jak to z belgami, warto zacząć niżej 17-18 stopni a następnie powoli podnosić temperaturę do 23-25 stopni. W butelce też lubią poleżeć zanim się ułożą i nabiorą ogłady. Ja bym się zdziwił (o tak) jakby wyszła autoliza w lekkim piwie w takim zakresie temperatur jak podaje @cpu i do tego w dwa miesiące. W zeszłym roku chciałem dowiedzieć się co to jest to przypalone mleko/ziemniaki czy też mięso czyli powąchać jak pachnie autoliza drożdży. Wybrałem gęstwę po mocnym piwie, powinna być sfatygowana, dużo martwych komórek, autoliza powinna szybko nastąpić. Przelałem ją do baniaka PET z resztkami piwa i zostawiłem w piwnicy. Napomknę tylko tyle, że piwo fermentowało dwa miesiące, czyli powinno pójść jeszcze szybciej. Start w piwnicy z początkiem lutego, temperatura około 8 stopni. Przyszła wiosna temperatura wzrosła, jest powyżej 10 stopni. Ale autolizy brak. Przyszło lato temperatura wzrosła, było około 20 stopni. Autolizy w lipcu brak. Temperatura się utrzymywała na wysokim poziomie. Autolizę poczułem w sierpniu, trwało to pół roku. Autoliza w naszych warunkach jest raczej w przypadku długiego przechowywania drożdży w wysokiej temperaturze. W przypadku niższych temperatur ten proces nie jest demonem prędkości. Autoliza jest to proces chemiczny i podlega regule van ’t Hoffa. Im zimniej tym reakcje zachodzą wolniej, czasem nawet tak wolno, że trwałoby to wieki. Autoliza jest zjawiskiem występującym w przypadku bardzo dużego wybicia. Duży słup piwa napiera na dno tanka, w przypadku tanka stożkowego siła nacisku w dolnej części jest ogromna, ciśnienie również a co za tym idzie temperatura idzie w górę. Bardzo duże tanki często mają zamontowane dodatkowe chłodzenie stożka. O autolizie możesz poczytać więcej w tej książce. Jakby ta autoliza drożdży była taka częsta i oczywista to producenci drożdży płynnych mieliby ciężko. Otwierasz paczkę a tam przypalone pyry .
  19. Jeżeli liczysz wg naszego wiki, to masz całkiem dobrą wydajność. Maksymalnie to co jesteś w stanie wyekstrahować ze słodu to 80% (bo tyle mniej więcej stanowi jego skrobia, +/- kilka punktów procentowych). W przypadku słodu pszenicznego trochę więcej. Jeżeli enzymy będą miały lepszy dostęp do skrobi, przykładowo drobniej ześrutujesz, to wydajność Ci lekko wzrośnie. Tutaj warunek, pH ustabilizujesz w przedziale 5.2 - 5.6, za jakiś czas wstawię artykuł który zaczepia o ten temat. Drobniejsze śrutowanie ma wadę, może zatrzymać filtrację, zatem grubość śruty dobierasz do Twoich warunków. Dobre fałszywe dno może w tym pomóc (jeżeli myślałeś o zakupie tego plastikowego dziurawego wiadra, to wężyk z oplotu jest o wiele lepszy). Ale jest też inny sposób na zwiększenie powierzchni wymiany i dobrze sprawdza się w domowych warunkach. Zerknij tutaj oraz dwa posty niżej @darinho wstawił zdjęcie swojego filtratora. Również takiego używam i to co mogę Ci polecić to jeżeli zdecydujesz się na zakup to kup ten dłuższy i zwiń w spiralę. To tyle jeżeli chodzi o technologię. Druga sprawa to czas filtracji, który również ma duże znaczenie. Czas filtracji to inaczej zwolnienie odbioru brzeczki. Tym samym woda którą wysładzasz ma dłuższy kontakt z zacierem i jest w stanie o wiele lepiej rozpuścić cukier. Powolna filtracja również nie zbija mocno złoża co przekłada się na lepsze rozpuszczanie. Trzecia sprawa, temperatura. Można wysładzać chłodną wodą, wodą gorącą z kranu, ale prawda jest taka, że podgrzana woda do około 80 stopni lepiej rozpuszcza cukier i utrzymuje zacier w płynniejszej formie. Potraktuj również wodę do wysładzania kwasem by zbić jej pH, wtedy nawet długi kontakt nie wypuka garbników. Staraj się utrzymywać temperaturę zacieru w granicach lekko poniżej 80 stopni. W tym pomoże Ci docieplenie kadzi. Jeszcze tylko pojedynek co jest lepsze ciągłe zraszanie gorącą wodą czy też dolewanie na raty. Zraszanie docieplonej kadzi wygra, bo będzie utrzymywało lepiej wyższą temperaturę. Wysładzanie na raty pozwala lekko ochłodzić się zacierowi i staje się drobinkę gęstszy. Żeby nie było, ta różnica będzie bardzo mała jakbym miał strzelać to pewnie 1% przy gorącej wodzie. Wiele z powyższych wskazówek możesz wprowadzić w zasadzie bez kosztów lub z kosztami minimalnymi. Opcje droższe sobie przelicz czy Ci się to opłaca. Wg mnie wydajność w domowym browarze opłaca się podnosić, bo zawsze to mniej prądu/wody/słodu/szarpania się z ciężarem. Ale jeżeli odbija się to na komforcie i przyjemności z warzenia, to najlepiej sobie to darować. Każdy ma inne podejście
  20. Jedna jest chyba lekko zardzewiała. Jeżeli kupiłeś to wrzuć jedną w środowisko kwaśne, drugią w solankę na kilka dni. Jak poczujesz zapach żelaza albo zobaczysz rdzę, to bym nie używał :).
  21. Przepraszam, że się wtrącam. Przerzuciłem się na sprężynę ponad dwa lata temu. Mam ją ułożoną na dnie garnka przy ściance. Ma o wiele większą powierzchnię wymiany aniżeli wężyk z oplotu. To czuć przy filtracji żyta u pszenicy. Nie ma z tym problemów. Śmiało może zastąpić hopstopper, z taką uwagą że przy hopstopperze będą mniensze straty. Chociaż i tutaj znalazłem sposob. Można ją wkręcić w gwint stosowany w hydraulice, połączenie kolanka i zaworu w garnku mocno minimalizuje straty. Możesz umyć sprężynę w zmywarce i wygląda jak nowa.
  22. @mdadela drożdże płynne są niestety wydatkiem na początku. Nie mówię już o zakupie samych drożdży, bo polskie FM są raptem dwukrotnie drożdże od suchych. Drożdże płynne warto od początku propagować na mieszadle. Do tego wygodna jest kolba Erlenmeyera (zawsze muszę szukać tej nazwy, nie jestem w stanie zapamiętać ). Ale jak już przeprowadzisz pierwszą poprawną fermentacją z użyciem drożdżach płynnych, zwłaszcza w stylu gdzie te drożdże grają pierwsze skrzypce, to do suchych nie będziesz chciał szybko wracać. Dodatkowo pasażując je lub robiąc własny bank ulubionych szczepów ekonomiczność ich stosowania jest wtedy porównywalna z suchymi. Wszystko w swoim czasie, tak to wynika z kontekstu Twojej wypowiedzi. Udanego witbiera :).
  23. @mdadela stanę trochę w opozycji to powyższych wpisów. Witbier to piwo belgijskie, nie takie łatwe jakby mogło się wydawać. Tam ważne są drożdże, to od nich ma pochodzić delikatny przyprawowy/fenolowy aromat. Aromat cytrusów i kolendry powinien być umiarkowany, stonowany. Wtedy to piwo jest bardzo pijalne i stylowe, złożone. Wrzucając duże ilości dodatków na zimno prawdopodobnie przegniesz z balansem. Owszem wyjdzie Ci piwo, pewnie będzie się podobało ale aromat pójdzie Ci w jednym kierunku. Nie używałem tych drożdży o których piszesz, nie wiem co wniosą. Jeżeli również nie jesteś pewien, to nie dodawaj nic na zimno, przynajmniej poznasz drożdże. Z drugiej strony jeżeli spodoba Ci się ten styl to spróbuj drożdży płynnych. Piwa belgijskie jest to bardzo dobry powód, aby zacząć z nimi przygodę.
  24. @mdadela najprawdopodobniej wynika to z użycia pszenicy oraz mchu irlandzkiego. Z pszenicy dostało się sporo białek, mech irlandzki z czasem zbił je w większe kłaczki i grawitacyjnie z zawiesiny/koloidu opadly Ci na dno. Jakbyś nie dodawał mchu osad byłby dużo mniejszy, bo reszta byłaby zawieszona w piwie. W stylu witbier to nawet dobra sprawa. Powinien mocniej się zbić kiedy drożdże skończą pracę. Widzę że termometr podpięty więc masz pewnie lodówkę. Możesz zrobić cold-crash, zbije Ci go mocniej, ale wadą tego będzie jeszcze większe pozbycie się osadów zawieszonych. Możesz też po prostu pogodzić się z większą stratą :). Staraj się nie zasysać tych farfocli przy butelkowaniu, bo są na tyle duże, że mogą powodować gushing. Moim zdaniem w witbierze warto filtrować trochę wolniej w celu uzyskania czystszego filtratu i w ogóle nie dodawać mchu.
  25. Chyba mówisz o PrimeTab, jeżeli się mylę to przepraszam i proszę o link do metody. Z Prime Tab korzysta m.in. BrewTarget. Niestety strona na którą powołuje się BT już wygasła, ale od czego jest webarchive. Tutaj masz https://web.archive.org/web/20160218073802/http://www.primetab.com:80/formulas.html formułę: Jak wpiszesz nazwę tej książki w wyszukiwarce i dopiszesz PDF, to znajdziesz tę pozycję a w niej tabelę. A tam tabela aż do 80% wagowo. Komentarz przy algorytmie mówi, że działa na danych wejściowych wziętych dla sacharozy. Przy dużym ekstrakcie i dużej mieszance cukrów sprawa staje się bardziej skomplikowana. Błąd przeliczenia będzie wzrastał. Przy dużym ekstrakcie nauczyłem używać się spławika. Dochodzi jeszcze druga sprawa kiedy refraktometr się nie nadaje, drożdże mogą nie wytrzymać ekstraktu. Nie przejedzą wszystkich cukrów. Wtedy błąd przeliczenia refraktometru będzie jeszcze większy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.