-
Postów
895 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
91
Typ zawartości
Nowości
Receptury medalowe
Profile
Forum
Galeria
Pliki
Blogi
Wydarzenia
Sklep
Collections
Giełda
Mapa piwowarów
Treść opublikowana przez DanielN
-
Witaj @tkaczu po złotej, czasem po ciemnej stronie mocy
-
Bąbelki w piwie, rzecz o nagazowaniu
DanielN odpowiedział(a) na DanielN temat w Artykuły i opracowania
Pewnie masz rację. Trochę specjalnie założyłem, że metr to 3 stopy. W przypadku realnego wyszynku te cyferki nie do końca działają. Szturchniesz keg, lub go mało uważnie przeniesiesz to uwolni się gaz i ciśnienie na jakoś czas się zmienia. Reduktor też bardzo trudno precyzyjnie ustawić. Lepiej ten metr więcej i w razie czego dociąć. Kolejna sprawa, to te spadki ciśnienia podane w podręczniku. Traktuje je jako orientacyjne, bo przewód przewodowi nie równy. Tam jest jeszcze kilka innych czynników, jak zagięcia i ich promień. Przy długich instalacjach również powinny być brane pod uwagę. Dochodzi też temperatura i gęstość piwa, a nawet lepkość. Mam nadzieję, że ten zamierzony błąd nie kole Cię mocno w oczy . -
Dla poczatkujacych - czuję się całkowicie zagubiony
DanielN odpowiedział(a) na gawo74 temat w Piaskownica piwowarska
Sposób wypowiedzi początkowo wywołał u mnie parsknięcie. Jednakże wolę to czytać jako wyjątek od reguły -
Dla poczatkujacych - czuję się całkowicie zagubiony
DanielN odpowiedział(a) na gawo74 temat w Piaskownica piwowarska
Na drugi dzień roztwór nadwęglanu sodu (OXI) straci swoje właściwości. Aktywny jest dość krótki czas. Mierzylbym go w godzinach. Mówię o dezynfekcji. W przypadku rurki, możesz wlać nawet wodę. Chociaż lepiej środek dezynfekujący oparty o alkohol lub kwaśny jak starsan. Chodzi o to, że jak coś tam wleci, kurz, muszki, płatek z kwiatka stojącego wyżej, to środek dezynfekujący zadziała w przypadku nieplanowanego zassania. Przykładowo w moim przypadku była to wyrównanie porachunków. Kot atakowany przez odgłosy z rurki postanowił załatwić sprawę w jeden jedyny znany mu sposób. Przestałem używać rurek ;). Na czas transportu, warto sobie zapamiętać, że rurkę się wyciąga. -
Cześć @Paweł76, miło powitać nowego kolegę.
-
Bąbelki w piwie, rzecz o nagazowaniu
DanielN odpowiedział(a) na DanielN temat w Artykuły i opracowania
@Beier jest to średnica wewnętrzna. Dane brałem z [1]. Poniżej zrobiłem zdjecie. Używałem kranu picnic z wężem 3/16'' (to ma średnicę poniżej 5mm) około 3 metrowym w kegu 'podróżnym' i działało. Przewód dłuższy, bo nie liczyłem straty na wysokość. Nawet niedoświadczona osoba dawała sobie radę. Największą bolączką, kiedy to składałem, był zakup tego węża (kupiłem z igielitu), musiałem też kupić używaną orginalna złączkę od kega Pepsi, bo pasuje na tak cienki przewód. Potem przesiadłem się na 'carbonation cap'. -
Bąbelki w piwie, rzecz o nagazowaniu
DanielN odpowiedział(a) na DanielN temat w Artykuły i opracowania
@Wuuu tutaj najważniejsze jest zdanie, które w luźnym tłumaczeniu brzmi, 'będziesz potrzebował swojego osądu/praktyki by to ocenić'. Jak to wygląda w mojej, jeszcze skromnej, praktyce. Aby dwutlenek węgla pod ciśnieniem około 1 bar powyżej atmosferycznego wysycił keg piwa, to mijają dni i to w chłodzie, to jest spore ciśnienie. W wiadrze ciśnienie jakie działa na piwo, to ciśnienie atmosferyczne. Aby poduszka została rozpuszczona znowu są potrzebne, obstawiam, dni. Dochodzi kolejny element. Gaz rozpuszczony powoduje, że do kega musi trafić powietrze, by to się wyrównało. Fermentor nie jest szczelny. Powietrze miesza się z CO2. Wchodzi tutaj również zjawisko dyfuzji. Zatem w krótkim czasie nie zdąży się rozpuścić, dodatkowo poduszka będzie powoli mieszana z powietrzem i się 'rozrzedzała'. Wartości bliższe górnej temperatury są bardziej trafne. Pomyłka o kilka stopni również niewiele zmieni. Jest to mój obecny sposób rozumienia i moje niewielkie doświadczenie zdaje się to potwierdzać. Oczywiście mogę się mylić. -
Bąbelki w piwie, rzecz o nagazowaniu Z tematem nagazowania piwa spotkałem się kompletując swój pierwszy zestaw do wyszynku piwa z kega. Wydawało się to proste. Skręcić, sprawdzić wycieki, pociągnąć za dźwignię kranu i zacznie pięknie lecieć. Cóż, lecieć leciało, ale nie do końca tak jak chciałem. Dalsza część tej historii, która powinna być jej początkiem, zaczyna się tak. Wziąłem drugi prysznic, tym razem medium myjącym była woda a nie piwo. Jak tylko się przebrałem, to zacząłem czytać o co chodzi z tym nagazowaniem. Artykuł pisałem w oparciu o dwie pozycje: Principles of Brewing Science : A Study of Serious Brewing [1], stąd pochodzą informacje związane z kegowaniem i wysyceniem z butli CO2 Podstawy fizyki tom 2, cała teoria dotycząca gazów W poniższym artykule postaram się pokazać, że wysycenie piwa nie jest jakimś magicznym procesem. Podlega prawom fizyki napędzanym przez chemię. Zrozumiesz jak działają kalkulatory, dlaczego trzeba podawać temperaturę piwa w trakcie wyliczeń surowca do refermentacji. Czym jest jednostka wysycenia używana w piwowarstwie. Jakie ciśnienie ustawić na reduktorze i dlaczego tak ważna jest temperatura. W końcu powiem jak nalać piwo z kranu, aby napełnianie kolejnej szklanki było tak samo przyjemne jak jej opróżnianie. W piwowarstwie najczęściej używanym gazem do wysycenia jest dwutlenek węgla (CO2). Dwutlenek węgla w bardzo dużych ilościach wytwarzany jest podczas fermentacji. Duże browary inwestują w specjalny sprzęt, aby go odzyskiwać. Dzięki temu są w stanie obniżyć koszty sztucznego wysycenia kegów, przepychać piwo oraz zapewniać mu warunki osłonowe, by nie miało styczności z powietrzem. Jako piwowarzy domowi wykorzystujemy fermentację wtórną, aby wytworzyć dwutlenek węgla w butelce. Dodajemy trochę cukru przed nałożeniem kapsla . Podczas fermentacji w zamkniętej butelce, produkowany dwutlenek węgla powoli nasyca piwo bąbelkami. Ważna jest ilość cukru, piwo musi być takie jak lubisz. Zanim opowiem o tym co się dzieje w butelce, trzeba powiedzieć czym jest gaz i jakie ma właściwości. Gaz, jest to stan skupienia materii, w którym ciało fizyczne łatwo zmienia kształt i wypełnia dostępną przestrzeń. Cząsteczki gazu mają pełną swobodę ruchu. Poruszają się w sposób chaotyczny, często zderzając się ze sobą. W przypadku, gdy gaz zostanie zamknięty w pojemniku, to cząsteczki również zderzają się ze ściankami pojemnika. Suma sił wszystkich zderzeń to wywierane ciśnienie. Cząsteczki gazu poruszają się tym szybciej im większa jest temperatura. Zwalniają wraz ze spadkiem temperatury. Przyjrzyj się rysunkowi. Wektory pokazują ruch cząsteczek. Im dłuższy wektor tym cząsteczka gazu ma większą energię. Natrafiając na ściankę nie jest w stanie się przebić i odbija się. Można założyć, że butelka, czy też keg piwa nie zmienia swojej objętości. W takim przypadku ciśnienie można zwiększyć na dwa sposoby: podnosząc temperaturę, cząsteczka porusza się szybciej, tym samym siła uderzenia w ściankę naczynia jest większa wprowadzając więcej cząsteczek gazu w tej samej objętości, co doprowadzi do większej ilości kolizji Pojawiły się dwie zmienne. Temperatura oraz ilość gazu. O temperaturze mamy pojęcie, odczytamy ją z termometru. Temperatura określa wypadkową energię cząsteczek. Problem jest z ilością cząsteczek gazu, ponieważ są to ogromne liczby. W tym przypadku mądre głowy wprowadziły odpowiednio dużą jednostkę zwaną molem. Mol jest to nic innego jak jednostka liczności cząsteczek używana w naukach chemicznych i fizycznych. Jeden mol jest to ogromna liczba, która wynosi 6,022140857×1023 sztuk czegoś. Dokładnie tyle co Stała Avogadra, nie jest to przypadek. Jeżeli weźmiesz jeden mol cząsteczek dwutlenku węgla, to będą miały wagę 44 gramów. Jest to suma mas 6,022140857×1023 pojedynczych cząsteczek CO2. Bardziej szczegółowo o molach opowiadałem w opracowaniu o wodzie w browarze domowym. Z gazem wiąże się jeszcze jedna właściwość - rozpuszczalność w cieczy. Rozpuszczalność gazu zależy od temperatury oraz ciśnienia. Jeżeli temperatura rośnie, rozpuszczalność gazów maleje. W przypadku gdy ciśnienie rośnie, rozpuszczalność gazów również wzrasta. Zależność tą odkrył i opisał William Henry. Mówię tu o prawie Henry’ego, które opisuje zależność rozpuszczalności gazu w cieczy od ciśnienia. p = nKH gdzie: p - ciśnienie cząstkowe (parcjalne). W przykładach pominę inne gazy, w tym powietrze które w domowych warunkach jest wszechobecne. Będzie zakładał ciśnienie wywierane przez dwutlenek węgla. n - ilość moli gazu rozpuszczona w rozpuszczalniku, którym jest piwo. KH - to stała Henry’ego, która czasem w literaturze nazywana jest współczynnikiem Henry’ego, bo łączy w sobie zależność pary gaz-ciecz oraz temperaturę w jakim proces zachodzi. Trzeba jej szukać w tabelach. W temperaturze 25°C i ciśnieniu atmosferycznym 1 atm wynosi ona około 29.41 [L*atm/mol]. Ta stała jest prawdziwa tylko w tym ciśnieniu i tej temperaturze. Zmiana któregokolwiek z parametrów zmienia jej wartość. Wysycenie poprzez refermentację Refermentacja to tylko nazwa jednego z procesów w produkcji piwa. Reakcja, która zachodzi, to nic innego jak fermentacja. Opisuje ją poniższa formuła. C6H12O6(glukoza) → 2C2H5OH (etanol) + 2CO2 (dwutlenek węgla) Cząsteczka glukozy jest zamieniana przez drożdże na dwie cząsteczki etanolu i tyle samo dwutlenku węgla. W przypadku nagazowania, chcę wiedzieć ile waży dwutlenek węgla. Tabele podają, że masa molowa etanolu wynosi 46 g/mol, natomiast masa molowa dwutlenku węgla to 44 g/mol. Masy są zbliżone do siebie, do tego stopnia, że książki piwowarskie często podają, że w wyniku fermentacji powstaje tyle samo etanolu co dwutlenku węgla. Fermentor stanowi dobrą barierę dla otaczającego go powietrza. W wyniku fermentacji, młode piwo nasyca się się dwutlenkiem węgla. Nadmiar uciekł przez rurkę fermentacyjną. Po skończonej fermentacji, w piwie jest już dość sporo rozpuszczonego CO2. Dodanie cukru na refermentację podniesie jego ilość. Pytanie o ile? By na to odpowiedzieć, muszę najpierw wyliczyć ile dwutlenku węgla mam rozpuszczone w młodym piwie. W tym pomoże prawo Henry’ego. Na koniec fermentacji, kiedy dwutlenek węgla nie jest już wytwarzany, to ciśnienie w fermentorze wyrówna się z atmosferycznym. W realnym świecie dochodzi jeszcze zjawisko dyfuzji i strat CO2 przy napełnianiu butelek. Pominę je w przykładach, by nie wprowadzać zbytniej komplikacji. Najprościej będzie wytłumaczyć na przykładzie. Piwo w stylu belgijskim zakończyło fermentację w 25°C, taka temperatura utrzymywała się kilka dni. W pokoju barometr pokazywał 1 atm. Stała Henry’ego dla tych warunków wynosi KH = 29,41[L*atm/mol]. Przekształcam wzór i liczę. Ilość CO2 w molach wynosi n = p / KH, zatem n = 1 / 29.41 = 0,034 [mol/L]. W jednej butelce półlitrowej będzie połowa tej wartości czyli 0,017 mola gazu. Teraz chcę wiedzieć, ile dwutlenku węgla zostało wytworzone podczas refermentacji. Dodałem do butelki 1,8 grama glukozy, zatem fermentacja wytworzyła około 0,9 grama CO2 i drugie tyle etanolu. Zerkam na tabelę opisującą dwutlenek węgla i już wiem, że jego masa molowa wynosi 44 g/mol. Zatem 0,9 [g] / 44 [g/mol] ~= 0,02 [mol]. Łącznie mam 0,017 + 0,02 = 0,037 mola gazu. W piwowarstwie wysycenie podaje się objętościowo (ang. volume). Zapisując skrótem vol. lub v/v. Wartość 1 vol. oznacza, że w 1 litrze piwa rozpuszczony jest 1 litr gazu. Jeżeli w butelce półlitrowej zostanie ściśnięte 1,5 litra gazu, wtedy nagazowanie będzie na poziomie 1,5 / 0,5 = 3 vol. Problem z tą jednostką jest taki, że aby ją wyliczyć trzeba również znać temperaturę. Zgodnie z opisem metody tego kalkulatora, w przypadku butelek, używa się warunków normalnych. Czyli ciśnienie atmosferyczne 1 atm oraz temperatura 0°C. Butelkę z nałożonym kapslem mogę traktować jako układ zamknięty. Nic się z niej nie wydostaje, w przeciwieństwie do fermentora z rurką. Pominę również dyfuzję i założę, że nie ma w ogóle gazu w szyjce. Butelka nalana ‘pod kapsel’. W takich warunkach cały gaz będzie w piwie. Aby obliczyć objętość, w takich warunkach jak założyłem, mogę użyć okrycia Benoîta Clapeyrona, czyli równania stanu gazu doskonałego. Dwutlenek węgla nie jest gazem doskonałym, jednakże w warunkach jakie mamy, możemy go tak traktować. Wzór wygląda tak: pV = nRT szukamy objętości: V = nRT/p Objaśnienia składowych: p - ciśnienie [Pa], w naszym przypadku ciśnienie atmosferyczne 1 atm = 101325 Pa V - objętość [m3], jedna butelka to 0,0005 m3 n - liczba moli gazu [mol] R - stała gazowa, która wynosi: R = 8,314 J/mol*K T - temperatura bezwzględna °K (wyliczasz ją dodając do temperatury w °C wartość 273,15) Powyższy wzór, wprowadza relację między ciśnieniem, ilością cząsteczek gazu, objętością oraz temperaturą. Zmieniając jeden parametr, reszta dąży do równowagi, tak aby równanie było ciągle spełnione. Objętość CO2: V = 0,037 [mol] * 8.314 [J/mol*K] * 273,15 [K] / 101325 [Pa] = 0,00083 [m3]. Zamieniajac na litry mam łącznie 0,83 litra dwutlenku węgla w butelce półlitrowej. Mogę już policzyć wysycenie, które wynosi około 0,83 / 0,5 = 1,66 vol. Jest to dość niskie wysycenie jak na piwa belgijskie. Należałoby dodać więcej cukru na refermentację. Za to wynik jest też bardzo bliski temu, co wyliczają kalkulatory. W realnym świecie wygląda to tak, że butelka ma pojemność trochę większą niż pół litra oraz będzie trochę gazu w szyjce. Do butelki trafi również trochę powietrza. Tlen zostanie pobrany przez drożdże, część wejdzie w reakcje z piwem. Azot jest bardzo słabo rozpuszczalny i głównie będzie w szyjce. Dodatkowo część dwutlenku węgla uleci, bo prawo Henry’ego musi być zachowane, i podzieli miejsce z azotem. Powyżej chciałem pokazać skąd biorą bąbelki oraz dlaczego trzeba uwzględniać temperaturę rozlewanego piwa. Nawet w przypadku gdy zrobiłeś cold-crash, to powinieneś użyć najwyższej temperatury po fazie burzliwej fermentacji. Nikt z nas nie liczy nagazowania sposobem jaki pokazałem. W praktyce do prawidłowego wyliczenia nagazowania, surowca do refermentacji, używany jest kalkulator. Dobry kalkulator uwzględnia straty CO2 przy napełnianiu butelek, ilość miejsca w szyjce, oraz pewnie kilka innych czynników. Używam najczęściej narzędzia dostarczonego przez Brewer’s Friends. Aby dobrze trafić w metodologię tego narzędzia, nie trzeba robić nic innego jak unikanie natlenienia. To znaczy, nalewać piwo tak, aby się nie pieniło i zostawić jak najmniej powietrza w szyjce. W moim przypadku, gdzie używam rurki do rozlewu jest to około 12 ml w półlitrowej butelce, stanowi to około 2,5% objętości. Poniżej, przedstawiam przykład wyliczenia surowca do refermentacji w oparciu o powyższy kalkulator. Narzędzie podpowiada mi, że mam użyć około 80 gramów glukozy. Mogę też użyć 106 gramów suchego ekstraktu słodowego (DME ang. Dry Malt Extract). Niemal zawsze używam cukru białego/buraczanego/stołowego/kryształ, tego cukru powinienem dodać około 72 gramów. Małe odchylenia będą niezauważalne w wysyceniu. Różnice w ilości surowca podanego przez kalkulator, wynikają ze stopnia fermentowalności. Wysycenie w kegu W przypadku kegów, będę mówił o sztucznym wysyceniu z butli. Wcześniej wspomniałem o prawie Henry’ego. Mówi ono, że rozpuszczalność gazu w cieczy zależy od temperatury oraz ciśnienia. Dodatkowo rozpuszczalność przebiega na pewnym stałym poziomie dla określonej pary gaz-ciecz w określonej temperaturze i ciśnieniu. Na szczęście ktoś to już wyznaczył i policzył oraz zamknął w tabelę. Przy wysyceniu z butli najlepiej użyć gotowca. Najczęściej używam tej tabeli: https://www.kegerators.com/carbonation-table/ Jako, że powyższa tabela jest duża, to w przykładach użyję trochę mniejszej wziętej z [1]. Jak z niej korzystać? Bierzesz temperaturę, w której stoi keg, a w zasadzie temperaturę piwa. Następnie wybierasz poziom wysycenia jaki chcesz uzyskać objętościowo i sprawdzasz odpowiadające temu ciśnienie. Odczytane ciśnienie ustawiasz na reduktorze. Po kilku dniach, keg jest wysycony. Przykład. Keg stoi w kegeratorze lub w piwnicy gdzie jest 10°C. Piwo osiągnęło (lub osiągnie) taką samą temperaturę. Celem jest wysycenie na około 2 vol. To odpowiada ciśnieniu około 12 psi. Przelicznik z psi na bar wynosi 1 psi = 0,0689475729 bar. Zatem 12 psi, to około 0,82 bar. Najczęściej ustawia się nieznacznie większe ciśnienie, aby zniwelować małą utratę CO2 podczas nalewania. Docelowym ciśnieniem, będzie zatem około 0,85 bar. Podaje dwie jednostki, ponieważ reduktory, które można kupić, najczęściej mają ciśnienie podane w barach, ale są również takie ze skalą psi. W przypadku wyszynku piwa z kega w warunkach domowych, rodzi się problem jeżeli wysycasz piwo na mocno odbiegające od siebie wartości. Powiedzmy bittera na 1,8 vol. a pszenicę na 3,5 vol. Blisko dwukrotna różnica. Piwa przy tak dużych różnicach ciśnień, będą trudne w wyszynku z jednej linii. Otwierając kran, gdzie jest ustawione duże ciśnienie, będzie leciało dużo piany. Dlatego w praktyce, idzie się na kompromis i większość piw gazuje się podobnie w granicach 1,8 - 2,2 vol. Wtedy spadek ciśnienia na linii piwnej jest podobny i można ją tak policzyć, by wyszynk był przyjemny. Zamiast kompromisu, można mieć kilka kranów z różnymi długościami linii, dedykowanymi pod ciśnienie. Jednakże, na początku przygody, ze względu na wysoki koszt budowy, najczęściej zaczyna się od jednego kranu i pojedynczego reduktora. Zrównoważona linia to taka, w której do kranu dochodzi ciśnienie około 2 psi ~= 0,14 bar. Wtedy piwo będzie leciało w tempie około 4 półlitrowych szklanek na minutę [1]. Nie będzie się również pieniło i ubytek gazu będzie minimalny. Aby zbudować pianę użyjesz spieniacza w kranie, albo jak profesjonalista lekko obniżysz szklankę, wtedy strumień piwa wytrąci trochę CO2 i powstanie ładna czapa. Wszystkie elementy, przez które przetacza się piwo stanowią opór co za tym idzie, im dalej tym spadek ciśnienia większy. Posilę się tutaj rysunkiem i wzorem z [1]. Peff = PE - PH - PLR Peff powinno wynosić około 2 psi ~= 0,14 bar. PE jest to ciśnienie ustawione na reduktorze i takie panuje w zbiorniku. PH jest to ciśnienie potrzebne, aby piwo podnieść i przepchnąć do kranu. W tym przypadku wynosi to około 2 stóp (około 0,6 metra). PLR jest to ciśnienie wymagane, by przepiąć piwo przez linię piwną. Książka [1], z którą liczyłem swoją linię podaje takie orientacyjne wartości ciśnień: PH - ciśnienie potrzebne by podnieść piwo na wysokość 1 metra wynosi około 3,3 psi ~= 0,23 bar . Nasze krany są najczęściej zawieszone około 0,5 metra nad beczką, zatem obniżą ciśnienie na wyjściu kranu o około 0,1 bar. PLR - ciśnienie potrzebne na przepchanie piwa przez linię. Jest zależnie od zastosowanego przewodu. W Polsce stosujemy najczęściej dwie średnice 3/8’’ oraz 3/16’’. Ciśnienie wymagane przez linię 3/8'’ wynosi 0,33 psi ~=0,023 bar, na każdy metr. W przypadku linii 3/16’’ potrzeba ~7 psi na każdy metr. Książka podaje dodatkowo rzadziej spotykaną linię 1/4'’. W tym przypadku wymagane ciśnienie to 2 psi ~= 0,14 bar na każdy metr. W barach, ze względu na długie linie i montowane antyspieniacze, wybiera się przewody 3/8'’ cala. W domowym wyszynku, lepiej wybrać te o mniejszym przekroju. Najlepiej pokazać to na przykładzie. Reduktor został ustawiony tak, by trzymał ciśnienie 14 psi. Kran jest zawieszony około 0,5 metra ponad kegiem. Ile metrów przewodu potrzeba, aby z kranu leciało piwo a nie sama piana. Musimy zachować 2 psi, by piwo leciało odpowiednio szybko. Zatem zostaje 12 psi. Wysokość jest niewielka i tak zabierze około 1,5 psi. Pozostało 10,5 psi. To, na czym osiągniemy resztę celu to długość przewodu piwnego. Wybieram przewód 3/16’’, bo wymaga większego ciśnienia w przeliczeniu na metr. Potrzebuję 10,5 psi / 7 psi, czyli około 1,5 metra. W praktyce warto kupić przynajmniej metr więcej, sprawdzić i w razie czego dociąć. Dłuższy przewód powinien być użyty w przypadku kraniku typu picnic, który nie ma kompensatora. Kegi to dobra rzecz, zwłaszcza gdy na hobby masz mało czasu, bo przyspieszają rozlew piwa. Zdezynfekowane, mogą długo poczekać na swoją kolej, dlatego warto mieć kilka. Używam kegów typu cornelius/pepsi. Mycie oraz dezynfekcja kega, przy odrobinie wprawy zabiera godzinę, głównie przez czas działania środka myjącego. Jeżeli masz kilka kegów, to myjesz je taśmowo i równolegle, różnica między myciem jednego kega a kilku, to raptem kilkanaście minut. Co kilka wyszynków, wypada keg rozkręcić, umyć, zdezynfekować wszystkie części. Wymienić uszczelki jeżeli tego wymagają. Kegować możesz również, jeżeli nie masz możliwości przechowywania kega w stałej temperaturze. W takim wypadku zamiast kranu, można użyć taniej głowicy i przetaczać piwo do butelek typu PET. Głowica pasuje na gwint butelek po wodzie gazowanej i wygląda tak: https://www.piwo.org/forums/topic/26151-rozlew-z-kega-cornelius-do-butelek-pet-carbonation-cap/. Masz już podstawy teoretyczne jak zacząć wyszynk z kega. Możesz chcesz zacząć jako praktyk? Na naszym forum @darinho napisał obszerny artykuł jak zacząć wyszynk z kegów typu Petainer, przedstawiając zalety i wady. Zainteresuj się również linkami zamieszczonymi na dole opracowania, kierują do wątków traktujących o wyszynku z kegów typu Pepsi/Cornelius. Myślę, że mój artykuł oraz @darinho stanowią dobre uzupełnienie całego procesu. Tym razem na końcu, ale nie mniej ważne. Chciałbym podziękować forumowiczom: Kantor, Oskaliber oraz Undeath za wsparcie wiedzą, poprawki i uwagi w powyższym opracowaniu. Również nie mogę zapomnieć o żonie, która jako pierwsza wprowadziła niezliczoną ilość poprawek stylistycznych. Mam nadzieję, że artykuł przypadł Ci do gustu i dowiedziałeś się czegoś nowego. Już wiesz jak wygląda proces wysycania i diabeł nie jest taki straszny. Prawo Henry’ego jest w naszym hobby obecne wszędzie. Począwszy od roli dwutlenku węgla w budowaniu profilu wody, poprzez zacieranie, napowietrzenie brzeczki, skończywszy na wyszynku. Dziękuję. Jeżeli lubisz taką formę opracowań, to możesz być również zainteresowany innymi artykułami. Znajdziesz je w tym miejscu. Jeżeli widzisz błąd proszę zgłoś go jako wiadomość prywatną, by uniknąć off-topów. Jeżeli błąd wymaga dyskusji nie wahaj się dodać komentarza.
-
Dla poczatkujacych - czuję się całkowicie zagubiony
DanielN odpowiedział(a) na gawo74 temat w Piaskownica piwowarska
W kontekście próby jodowej oba zadziałają. -
@Oskaliber i @kantor, problem jest z tłumaczeniem, jest mylące. Pojawia się w polskich książkach (przynajmniej tych co ja mam) i pewnie publikacjach. Jak już powiedzieliście jest to proces technologiczny i tyczy się 'primary fermentor' który był często kadzią otwartą stąd konieczność przetaczania piwa do 'secondary fermentor', który mógł być kilkoma beczkami, zbiornikiem ciśnieniowym, lub czym tam jeszcze. Czasem spotykałem się z 'rack to secondary' wtedy jest to jakoś bardziej zrozumiale. Nasz problem jest na poziomie tłumaczenia, potem zostaje jeszcze drugi, na poziomie zrozumienia procesu.
-
Wpływ tlenku wodoru na piwo, czyli o wodzie w browarze domowym, bez lania wody
DanielN odpowiedział(a) na DanielN temat w Artykuły i opracowania
@Fexor nie będzie to tak łatwe jak myślisz. Po pierwsze w wodzie do wysładzania powinno być trochę wapnia. Po drugie 10 ml kwasu na 20 ml wody mało co mówi. Jest to duża ilość i pH wody do wysładzania spadnie bardzo mocno (chyba, że jest bardzo mocno alkaliczna). Co za tym idzie obniżysz pH brzeczki kiedy będziesz wysładzał. Też trzeba brać pod uwagę, że dysocjacja kwasu fosforowego zależy od pH roztworu, zatem mieszając wodę do wysładzania z zacierem zmieniasz warunki. To może nadal obniżać pH. Dodatkowo powiedzmy, że reakcja strąci Ci wapń do postaci fosforanu wapnia. Przy wodach twardych, co za tym najczęściej alkalicznych (zakładam, że o takiej mówimy, po dodatku takiej ilości kwasu) w parze idą jeszcze chlorki i siarczany, zostają Ci w wodzie aniony SO4 i Cl, których w wodzie twardej jest dużo (nie zwiększy się ich ilość, po prostu sobie przejdą i mogą mieć wpływ na smak). Nie zawsze tego chcesz. Dlatego rozcieńczenie jest często lepsze, mniej kombinowania i liczenia. @Fexor odnośnie drugiej części. W przypadku dodatków gipsu i chlorku wapnia. Zerknij do artykułu do części o odkryciu Kolbacha. Wapń (i magnez) powoduje spadek alkaliczności rezydualnej. Ale też zobacz, że oznacza to spadek pH. Zatem dodając dużo wapnia fosforany chętnie je wezmą ale oddadzą jony hydroniowe. Zacier staje się coraz bardziej kwaśny. Te reakcje nie są bardzo szybkie i nie odpowiem Ci na pytanie ile z tego zostanie jak przejdzie przez filtrację. Pamiętaj też, że w parze z dużą ilością wapnia w twardej wodzie często korelacyjne jest sporo magnezu. Dalej idąc. Dodając sole, które wymieniłeś, wagowo wprowadzasz więcej chlorków i siarczanów aniżeli wapnia. Co Ci może wyjść daleko poza zakres. Dlatego wodę modyfikuje się najpierw poprzez jej wstępne przygotowanie. Jak użycie wody RO, przegotowanie, czy też stracenie węglanu wapnia za pomocą wapna gaszonego. Mam nadzieję, że nic nie pokręciłem- 54 odpowiedzi
-
- srm
- cykl hydrologiczny
- (i 15 więcej)
-
@Sweetwater jest tylko jedna fermentacja. W przypadku piwowarstwa mówimy o fermentacji alkoholowej. Jest to proces chemiczny, przebiega wg tej reguły: C6H12O6 (glukoza) → 2C2H5OH (etanol) + 2CO2 (dwutlenek węgla) + energia. Proces ten nie przebiega z takim samym natężeniem, wynika to z charakterystyki pracy drożdży. Każdy szczep pracuje trochę inaczej, ale to co można zauważyć to korelację pomiędzy nimi. Zerknij na poniższy rysunek: Czas traktuj orientacyjnie, każdy szczep ma inny, dla lagerów ten wykres będzie mocno rozciągnięty w czasie. Na tym wykresie czas jest dla około 9 dni fermentacji. Wg mnie pokryje się z większością drożdży górnej fermentacji pracujących w leciutkim piwie w temperaturze 18-20 stopni. W zależności od szczepu nachylenia krzywych będą inne, ale ciągle podobne co do przebiegu. Zadając drożdże do fermentora potrzebują trochę czasu, nazywa się to fazą laga. Lag będzie tym krótszy, zakładam, że wszystko dobrze się zatarło, im lepiej była natleniona brzeczka i im zdrowszą kulturę startową drożdży zadałeś. Już w tej fazie drożdże zaczynają nieśmiało się namnażać. Jak się zaadoptują to błyskawicznie zaczynają fazę namnażania. Zauważ, że w tym samym czasie rośnie mocno poziom diacetylu. Drożdże jak najszybciej opanowują środowisko, do tego potrzebują również glukozy, ekstrakt powoli spada. Robi się tłoczno i zaczynają zwalniać z namnażaniem, jest już ich na tyle dużo, że proces fermentacji, który jest już w pełni zaczyna być widoczny pod postacią pierwszej piany. Nazywa się to fazą niskich krążków. Ekstrakt ciągle spada. Gaz powstały w wyniku fermentacji powoduje ciągły ruch brzeczki oraz zawieszonych drożdży. Jest dobra dystrybucja żywności w całym fermentorze. Wydziela się dużo energii i dwutlenku węgla, drożdże zjadają szybko zasoby. Jest to faza wysokich krążków. Piana jest w pełni, czasem nawet potrafi wyjść z fermentora. Nic co dobre nie trwa wiecznie. Zaczyna brakować pokarmu. Fermentacja wytraca na prędkości. Jest mniej dwutlenku węgla, mniej ruchu brzeczki wewnątrz. Piana staje się mniejsza. Drożdże używając wapnia zaczynają się łączyć w większe skupiska i opadają na dno. Jest ich coraz mniej zawieszonych, coraz więcej na dnie. Jest to faza opadających krążków. Już w tej fazie drożdże przestają być wybredne i zaczynają podjadać diacetyl, redukując jego poziom. Po zakończonej fazie opadających krążków wypadałoby piwo zostawić jeszcze na kilka kilkanaście dni. Niech zjedzą resztę. Tak wygląda to w uproszczeniu. Wracając do pytania. To o czym mówisz 'burzliwa', 'cicha' jest to cienka granica, którą wyznacza coś około końca fazy opadających krążków. Prawdopodobnie wzięła się z obserwacji dużych browarów, które w tym czasie odbierały drożdże i przetaczały piwo do leżakowni. To tylko moje domysły nie musi to być prawda. Tutaj wchodzi te nieszczęsne ‘przelewanie na cichą’. Piana prawie znikła, drożdże w większości osiadły. Można je zebrać i zaszczepić kolejne piwo. W warunkach domowych, nie ma możliwości bez przelewania (chyba, że masz zaplecze sprzętowe). I w zasadzie jest to jeden z nielicznych argumentów aby piwo na cichą przelać. W tej fazie przelewanie natlenia Ci piwo, ale drożdże których jeszcze jest sporo w fermentorze tlen szybko przyswoją. Tego co się nie uda, to wejdzie w reakcje (a jest ich kilka, nie wszystkie ładnie pachną i smakują) Jeszcze kilka lat temu wszystkie porady kierowały się ku temu, by właśnie wtedy przelać piwo na ‘cichą’. Teraz zdecydowana większość piwowarów fermentuje piwo w jednym wiadrze. Przelewanie piwa do drugiego fermentora jest warte wtedy, jak już powiedziałem, kiedy chcesz odzyskać gęstwę, lub potrzymać piwo dłużej i wymacerować jakieś drewno lub inne dodatki. Brak przelewania zmniejsza ryzyko infekcji, nie natlenia też młodego piwa. Jest jeszcze przekonanie, że przelewanie ‘na cichą’ pozwoli uniknąć ‘drożdżowego smaku w piwie’. Z tym argumentem można polemizować, stosowałem obie techniki i w moim przekonaniu szkoda czasu na przelewanie. Jak koniecznie chcesz oddzielić drożdże, to lepiej kupić plastikowy fermentor stożkowy z odbiornikiem gęstwy. Poprawna fermentacja, co za tym idzie odpowiednia ilość drożdży i wapnia w piwie świetnie zbija je na dnie. Trudniej oczywiście będzie z bardzo pylistymi drożdżami, ale nawet z nimi można sobie radzić w inny sposób. Najłatwiej to poczekać kilka dni dłużej, a jeszcze lepiej poczekać i wykorzystać pogodę. Wystawić fermentor do zimnego pomieszczenia lub balkon, by szybko się ochłodził. Wtedy nawet te pyliste drożdże opadną na dno. Nie będzie problemu z drobinkami chmielu w piwie. Mam nadzieję, że pomogłem.
-
To zależy, niezbyt często robię mocne piwa. Najczęściej staram się zrobić tak, aby czas rozlewu zbieł się ze zakończoną fermentacją +1tydzien. Zasilanie odłączam i trzymam w komorze albo lodówce, tak tydzień dłużej dla pewności. Piwo powoli zrównuje temperaturę z pokojową. Na dwa dni przed rozlewem robię cold crash, jest to ważne ze względu na to jak rozlewam. Zlewam z tego samego wiadra co prowadziłem fermentację albo ze szklanego balonu (czasem go używam i zlewam do niego piwo po fazie burzliwej, np: jak chce potrzymać piwo na drewnie dłuższy czas, wtedy w balonie kończę fermentację i wynoszę na kilka tygodni do zimnej piwnicy). Jako, że najlepszą ochroną przed tlenem jest prewencja, to nie jestem fanem przelewania. Jakiś czas temu kupiłem kawalek rurki z kwasowki. To dobry odważnik i wchodzi do węża silikonowego. Zakładam go na jeden koniec węża a z drugiej rurka do rozlewu. Wypełniam starsanem tak do 2/3. Rurkę do piwa (starsan jest w dolnej części, przy zaworku). Wtedy podstawiamy szklankę i naciskam zaworek. Starsan zlatuje i zasysa piwo. Potem to kwestia wprawy i pilnowania zanurzenia. Przy silnie flokulukacym szczepie rurkę można opuścić pod same dno. Na rancie wiadra/balonu trzeba klips założyć, by rurka się nie zgniotła i łatwo było ja opuszczać raz na jakiś czas. Ten sposób rozlewu jest słaby przy drożdżach bardzo pylistych, bo pod koniec zasysa osad i drożdże. Wtedy można użyć zolu i żelatyny. @Fradio ja bardzo rzadko przelewam. Mam taką niechęć do mycia i dezynfekcji, że całość robię w jednym wiadrze. Zimą jest bardzo łatwo o cold crash ;). To działa cuda. Drożdże w tym też pomagają. Polecam Ci Ardennesy do belgow. Same fajnie się klarują. I na koniec, to co działa u mnie i jest wygodne z mojego punktu widzenia, nie oznacza, że będzie tak i u Ciebie
-
Wpływ tlenku wodoru na piwo, czyli o wodzie w browarze domowym, bez lania wody
DanielN odpowiedział(a) na DanielN temat w Artykuły i opracowania
@Beier to wszystko trochę zależy. Z mojego punktu widzenia, gdzie tego kwasu używam mało. Najczęściej do zacieru nie idzie nic. Używam wody do wysladzanaia mało alkalicznej, to kwasu zużywam 2-3ml na standardową 20 litrową warkę. Używam też kwasu ortofosforowego, który uważa się, że w smaku jest mniej przyjemny. Tak małe ilości nie wpływają na smak. Zatem dobór profilu wody znacznie zmniejsza jego zużycie. Kwas mlekowy również w takiej ilości nie wpłynie na smak. W większej używany jest do 'takich trochę oszukanych kwasow'. Jony kwasu fosforowego występują za to w słodzie. Używając słodu zakwaszajacefo również masz reszty kwasowe z kwasu mlekowego. Więc woda to tylko jedna strona medalu, jeżeli chodzi o źródło jonów. Powiem Ci więcej kwas mlekowy ma tę zaletę, że możesz go używać do innych celów spożywczych. Np korekta kwasowości kiszonek, sam stosuje czasem w ostrych sosach jak bakterie za słabo sobie poradziły. Właściwie to trzeba też ich niewiele więcej po pominięciu wody jako rozpiszczlnika. Kwas fosforowy ma za to inna wadę. Jak dodasz go za mało to nie spowoduje spadku pH a w wyniku reakcji w wyniku kilkustopniowej dysocjacji obniży Ci poziom dostępnego wapnia w za zacierze. Co do kwasu siarkowego i solnego. Są bardzo niebezpieczne i nie wyobrażam sobie trzymać ich stężonych postaci w mieszkaniu. Nawet lżejsza chemię trzymam w piwnicy. Transfer stężonych silnych kwasów powinien odbywać się odpowiednimi narzędziami i kubraczku ;). Co więcej, w przypadku kwasu solnego trzeba uważać przy sprzęcie ze stali nierdzewnej, spadnie Ci kropla i masz brzydkie plamy i mikrowżerki. Pomijając już regułę młodego chemika :). Oczuwiscie jak robisz roztwory normalne, to zmienia to postać rzeczy, ale dochodzi krok zrobienia tego roztworu. Żeby nie było, ja się nie czepiam w żadnym wypadku. Po prostu wszystko zależy od podejścia, warunków, warsztatu, punktu widzenia . Jeszcze tak dygresyjnie do jonów występujących naturalnie w wodzie. W wodzie jest multum rozpuszczonych cząsteczek. Woda to superizpiszczalnik. Masz też tam np: kwasy próchnicze (humusowe), mikroplastiki, odpady, nawozy, metale ciężkie. Dopiero zakłady oczyszczania robią z tym porządek. Duże browary używają głównie kwasu siarkowego i solnego.- 54 odpowiedzi
-
- srm
- cykl hydrologiczny
- (i 15 więcej)
-
Z 350ml startera i to w temperaturze pokojowej. Mimo takiego tempa jakaś siarka czy inne przykre zapachy były wyczuwalne?
-
Wpływ tlenku wodoru na piwo, czyli o wodzie w browarze domowym, bez lania wody
DanielN odpowiedział(a) na DanielN temat w Artykuły i opracowania
@tymbarck generalnie tak, ale wrzucę kilka komentarzy: Tak, bo będziesz je musiał podać w kalkulatorze. Na podstawie pH i alkaliczności, kalkulator jest w stanie stwierdzić w jakiej postaci występują węglany i wyliczyć (podpowiedzieć) ile trzeba dodać kwasu. To głównie ukłon w stronę ludzi używających kwasu ortofosforowego, bo on dysocjuje w kilku krokach i jego zdolność obniżania pH zależy od pH wody/zacieru. Tak, z taką uwagą. Jeżeli wybierasz jakiś profil wody, to musi on pasować do stylu, a w zasadzie koloru piwa. Powiedzmy jeżeli warzysz stouta i wybierz profil wody do stouta to będzie wszystko jak należy. Ale jak robisz jakieś bezstylowe piwo, to musisz profil wody dobrać do koloru piwa. Wtedy najlepiej wyjść z drugiej strony. Zrobić sobie nomogram (używam do tego celu profesjonalnego narzędzia paint , po co ścinać lasy na drukowanie). Tutaj trochę pomyślunku trzeba. Bo wiesz jaka jest alkaliczność wody (lub wiesz, że możesz ją trochę podnieść, a jak podniesiesz to wpłynie to na zwiększony poziom wapnia). Wiesz, że wapnia nie może być mniej jak to co podaje etykieta z wody którą kupiłeś. Próbujesz dostosować nomogram od koloru poprzez alkaliczność. Wapń wiesz jaki masz a magnezu jak nie jest podany to zakładasz 4-5 razy mniej jak wapnia (to najczęstsza korelacja) i te wartości będziesz wklepywał jako profil wody docelowy. Jeżeli zechcesz zmodyfikować siarczany i chlorki to też musisz to przemyśleć, bo sole je zawierające podnoszą również wapń/magnez. I bez żadnej spiny, oby mniej więcej trafić w te wartości, jak trafisz z błędem 10% to i tak bedzie bardzo dobrze. Jeżeli woda z Lidla ma takie parametry jak wkleił @Beier to co najwyżej dodałbym do niej trochę kwasu by obniżyć pH do 5.4 - 5.6. Sam przy wodzie do wysładzania celuję w 5.5. Mierzysz pH w zacierze po upływie 15 minut. Musisz dać czas by wszystko się ustabilizowało. Jeżeli prawidłowo dobrałeś profil wody to pH powinien być w optimum. Bo o to chodzi w dopieraniu parametrów wody by pH zacieru zatrzymało się w widełkach 5.2-5.6. Jeżeli jest trochę wyżej to możesz bardzo delikatnie skorygować kwasem. Jak jest blisko przedziału to mówimy tu o ilościach mierzonych w kilku-nastu max kilkudziesięciu kroplach kwasu. Dodać zamieszać kilka sekund, by dobrze się rozprowadziło i zmierzyć. Ten krok powinien być zbędny jak dobrze dobrałeś alkaliczność i wapń w wodzie (magnez ma drugorzędne znaczenie). Ale tak jak napisałem punk wyżej, czasem drobna korekta jest potrzebna. Tak byłoby najlepiej. Nie zmieniał bym nic w tej wodzie, bo jej parametry są fajne do robienia bardzo jasnych piw i świetnie nada się do wysładzania. No raczej czekasz, aż się skończy zacierać i filtrujesz. Jeżeli nachmielisz zacier to obniżysz jego pH. Dawniej dorzucano chmiel do zacieru w szyszce. Obniżał pH (piwowarzy o tym nie wiedzieli ale zauważyli, że piwa były lepsze), ułatwiał trochę filtrację. Jednakże jest to raczej droga alternatywa dla kwasu i łuski ryżowej/gryczanej . Są jeszcze inne wady chmielenia zacieru, ale my raczej nie o tym. Mam nadzieję, że teraz jest to w miarę jasne. Najważniejsze parametry to alkaliczność i wapń. Nie przeginać z magnezem. Siarczany i chlorki podnoszą również wapń lub magnez, w zależności od użytej soli. Wartości siarczanów i chlorków poniżej 50 ppm są poniżej progu wyczuwalności. I ostatnie pytanie, powótrzę się: Czekasz 15 minut. W tym czasie zachodzi szereg reakcji w tym ogrom zacierania. Wodę się po to modyfikuję, by pH siadło tam gdzie trzeba i w tym czasie pięknie się wszystko zacierało. Dobrze dobrane parametry wody najczęściej oznaczają, że ten pomiar po 15 minutach jest wykonywany tylko dla sprawdzenia. I na sam koniec. Wiem, że to może trochę brzmi poważanie. Ale jak nie masz jakiejś przegiętej wody, gdzie siarczany i chlorki liczone są w setkach. Gdzie woda nie jest bardzo bardzo twarda lub bardzo alkaliczna. To modyfikacja wody nie przyniesie Ci takich benefitów jak dobrze przeprowadzona fermentacja. Użycie dobrej kultury startowej. Modyfikacja wody jest przy skrajnościach. Powiedzmy masz bardzo miękką i mało alkaliczną wodę i chcesz zrobić RiS'a. Wtedy może się nie udać (ale nie musi), w takich warunkach RiS będzie wyraźniej kwaśny i popiołowaty w smaku. W drugą stronę, masz wodę alkaliczną i twardą i zechcesz zrobić pilsa. Wtedy może być (ale nie musi) taninowy i ściągający. Bo wysokie pH sprzyja płukaniu garbników. Woda jest ważna jak wciągnąłeś się w hobby, wysyłasz piwa na konkursy a tam mogą być ważne takie niuanse. Z mojego punktu jest o tyle ważna, że jej modyfikacja jest prosta i zajmuje niewiele czasu. Mam nadzieję, że pomogłem.- 54 odpowiedzi
-
- srm
- cykl hydrologiczny
- (i 15 więcej)
-
@beniamin76 nie da się odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie. Po takiej miękkości mozna powiedzieć, że Twoja woda jest bardzo podatna na modyfikacje. Tam w zasadzie będą śladowe ilości wapnia a co za tym idzie alkaliczność będzie na bardzo niskim poziomie. Kwas jeżeli będziesz używał, to co najwyżej do zbycia pH wody do wysladzanaia. Zerknij w dział artykuły i opracowania i tam ostatnio pojawił się wpis o wodzie w browarze domowym. Po przeczytaniu sam to wyliczysz sobie w kalkulatorze. Jakby.mial strzelać toasz.alkalicznosc na poziomie 10-15 CaCO3, wapń około 10ppm. W teorii woda, dość zbliżona do historycznej wody pilnenskiej, ale osobiście podbilbym alkaliczność i chlorki. Całkowicie zrezygnował z siarczanów.
-
Cześć @Mir As. Miło powitać nowego kolegę. To co mogę Ci powiedzieć, to czas na inwestycje przyjdzie, jak już złapiesz bakcyla. Nie ma większego znaczenia czy warzysz na drogim czy tanim sprzęcie, są to te same procesy. Najważniejsza jest fermentacja, cierpliwość i podchodzenie na luzie.
-
Oprócz tego co już powiedzieli koledzy dodam jeszcze to. Granulat występuje najczęściej w postaci T90. Oznacza to, że w procesie rozdrabniania i produkcji zostało odrzucone około 10% masy szyszki. Ma to dość duże znaczenie, bo odrzucane są te części, które zawierają sporo polifenoli (garbniki w tym taniny). Najczęściej to zewnętrze części szyszki o dużej powierzchni i małej ilości olejków i miękkich żywic oraz pewnie inne mało wartościowe części. Piwa chmielone dużą ilością, szyszki są trochę skarperowe i bardziej łodygowate w smaku (z mojego doświadczenia i przykładów tych piw które miałem okazję próbować). Dodatkowo pellet, ten dobrej jakości, jest odpowiednio rozdrobniony. Przez to ma dużą powierzchnię i odda szybciej smak i aromat. Szybciej też opada na dno w porównaniu do szyszki. Zwłaszcza jak ochlodzisz lekko fermentor. To zmniejsza ryzyko infekcji. Jeżeli dodajesz szyszkę na gotowanie, to taniny, których jest trochę więcej w szyszce, nie wpływają znacząco na smak/sciaganie. Przy prawidłowym pH połączą się z białkami tworząc dodatkowy przełom i opadną. Jeżeli używasz hopstoppera, to dodatek kilku gramów szyszki do gotowania ułatwia filtrację, poprzez zwiększenie pola powierzchni warstwy filtrującej składającej się z chmielon i przełomu.
-
Lepiej późno niż wcale! Pozostaje mi jeszcze przywitać nowego kolegę. Cześć @Lesnik94.
-
Wybacz off-top, ale muszę poprosić o źródło zanim komuś stanie się krzywda. Butelka PET z 'ekologiczną' nakrętka, taką cienką i krótkim gwintem, posłała mi kapsel na orbitę przy ciśnieniu powyżej 4 bar, ale nie większym jak 5. W warunkach kontrolowanych, więc nikomu nic się nie stało. Większość butelek PET na mój stan wiedzy to 150psi, około 10bar/atm. Na YT masz filmiki, zdają się potwierdzać to co powiedziałem. Te grubsze około 15bar. Mój manometr w butli CO2 pokazuje 54 bar i jest tam skroplony gaz. Jeżeli się nie mylę, to proszę popraw wpis z jakimś komentarzem.
-
Wypić piwo i mieć piwo, czyli jak odzyskać drożdże z butelki.
DanielN odpowiedział(a) na DanielN temat w Artykuły i opracowania
Nie mam pojęcia :). Drożdże, te z osadu najczęściej są w słabej kondycji i dość mało jest tam żywych komórek, zatem osobiście bym się na taki krok nie decydował. Z drugiej strony nie dodaję drożdży na refermentację, nawet do tych mocnych, i jakoś te piwa się gazują (poza jednym przypadkiem ;)). Nie pomogę Ci w tej kwestii.- 85 odpowiedzi
-
- drożdże
- odzyskiwanie drożdży
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć @Domek.
-
Wpływ tlenku wodoru na piwo, czyli o wodzie w browarze domowym, bez lania wody
DanielN odpowiedział(a) na DanielN temat w Artykuły i opracowania
@Kurt w moim przypadku wodociągi podają, stan z grudnia, blisko 300 ppm twardości całkowitej (wszystkie ppm mówię jako CaCO3). Z wykonanego testu wychodzi około 340 ppm. Alkaliczności, też nie mam w raporcie, ta z pomiarów wychodzi około 180 ppm. Testy kropelkowe mają błąd pomiaru 1 stopnia stopnia niemieckiego, zatem odchyłka o blisko 18 ppm. Używam testu "Zoolek GH KH". Te testy mają to do siebie, że muszą być przechowywane w lodówce. Dodatkowo pobrana próbka musi być w temperaturze pokojowej. Zanim pobierzesz próbk, to woda musi z kranu trochę czasu płynąć. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Alkaliczność w moim przypadku, wyznaczona z testów, raczej jest dobra, bo pH zacieru prawie najczęściej trafia w przedział 5.2-5.6. Tutaj jedynie co Ci mogę podpowiedzieć, to spróbuj uwarzyć piwo bazując na wynikach z testów. Jak pH siądzie tam gdzie trzeba, to znaczy, że pomiar jest dobry. Zawsze można wyznaczyć to w sposób iteracyjny, metodą prób i błędów. Jak zatrzyma się za wysoko, to znaczy, że alkaliczność jest większa jak zmierzona. Analogicznie w drugą stronę. Pamiętaj też, że twardość ogólna to głównie wapń, ten obniża pH. Niedługo wybieram się do jednego piwowara z Marek, min. w celu sprawdzenia wody testem KH-GH (jakiś szał ostatnio się zrobił, jest jeżeli chodzi o wodę w piwowarstwie), wtedy się odezwę co mi wyszło. Chyba, że zapomnę (to jest bardziej prawdopodobne), wtedy odezwij się najlepiej na PW, aby nie robić niepotrzebnie off-topa.- 54 odpowiedzi
-
- srm
- cykl hydrologiczny
- (i 15 więcej)