W poniedziałkowy wieczór przygotowałem starter: 100g pilzneńskiego zacierałem w termosie przez godzinę w 65-68°C. Całość zagotowałem i trzymałem na gazie przez kilka minut. Ostatecznie uzyskałem 0,8l brzeczki o gęstości 9°Blg. Przelałem do wysterylizowanego litrowego słoika. Poczekałem aż się schłodzi i dodałem drożdże. Saszetka na szczęście nie pękła, ale była twarda jak kamień.
Nie mam mieszadełka, mieszam ręcznie, kilkanaście razy w ciągu dnia. Na wierzch słoika położyłem luźno wieczko. Dodałem szczyptę pożywki dla drożdży winnych. Słoik trzymam na oknie. 34°C w słońcu, w cieniu 25°C. Mija 36 godzin. I co?
Po czym poznać, że starter zadziała? Przejrzałem forum w poszukiwaniu wiedzy ->
a) brzeczka zmętniała,
b) na dole słoika osiadła gruba na 3cm warstwa osadu,
c) przy potrząsaniu uwalnia się gaz o BARDZO przyjemnym aromacie,
d) nie zauważyłem żadnej piany (co podobno o niczym nie świadczy) i raczej nic nie unosiło się na powierzchni,
e) na brzegu słoika wytworzył się malusieńki pierścień,
Chcę warzyć w piątek lub sobotę... Nie wiem, co o tym myśleć, bo nigdy jeszcze tego nie widziałem.