I to jest święta racja. Zrobić dobre piwo, bez dyskwalifikujących je wad, a reszta to w zasadzie loteria i szczęście.
A metryczki no cóż, nie należy w nie ślepo wierzyć, bo potrafią być ze sobą dla jednego piwa w dwóch różnych konkursach totalnie sprzeczne, tylko dlatego, że oceniał je inny skład sędziowski. .
No to kilka słów ode mnie. Ostatni konkurs umocnił mnie w przekonaniu, że w piwowarstwie domowym za mało uwagi zwraca się ostatniemu etapowi produkcji, czyli butelkowaniu.
Do finałowych piw w konkursie były przepuszczone tylko piwa co najmniej poprawne !! W finale niestety pojawiły się ewidentne "kwasy, apteki, lambiki". W takim wypadku nie ma co mówić o szczęściu, warunkach przeprowadzania konkursu, czy samych jurorach. W takim wypadku trzeba uderzyć się w piersi i następną partię butelek lepiej wyszorować oraz dokładniej zdezynfekować.
Ja tam z wielką przyjemnością piłem tego lambika