Skocz do zawartości

lechu555

Members
  • Postów

    493
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    8

Treść opublikowana przez lechu555

  1. Nie macie problemów z uzyskaniem słodowości w swoich lagerach gdy fermentujecie pod ciśnieniem (1-2 bary)?. Już kurde n-ta warka i piwo ma chyba mniej smaku niż koncerniak, a jedyne w czym jest lepsze to to, że nie ma chamskiej goryczki (zaczynającej się jeszcze fajnie, a kończącej się uczuciem zrzygania się) , którą swoją drogą też jakby się wytłumiła, raz dałem nawet 60g/20l Iungi i mam wrażenie, że piwo jest dużo niedochmielone. Walę po 50-100g na whirpoola różnych chmieli Saazy, Lubelskie, Marynki, Premianty i smakuje jakbym ich wcale nie dał. Próbowałem już różnych drożdży W34/70, Fm Bohemska Rapsodia, Wyeast Pilsner Urquel, teraz leci WLP830 i mam wrażenie, że albo te drożdże niczym się w finalnie nie różnią, albo fermentacja ciśnieniowa wyjaławia z piwa niemal wszystkie smaki. Daje monacha, wiedeński, melanoidynowy, kaszę jęczmienną w różnych proporcjach i średnio to coś daje. Sęk w tym, że od czasu do czasu pobieram sobie próbkę podczas burzliwej i słodowość jest, jęczmienność, łuskę czuć ewidentnie i musi to być w wyniku pracy drożdży bo przed rozpoczęciem fermentacji tego, rzecz jasna, nie ma, a więc drożdże jednak coś produkują tylko nie dowożą tego do końca i po burzliwej jest pusto jak we łbie nastolatki. I nie chodzi mi też o cukry resztkowe. Nawet przy małej ich pozostałości posmaki słodowe są wyraźne w piwach. Leżakowanie też niczego w tej kwesti nie zmienia. Przy tym wszystkim naszła mnie myśl, że powszechne przekonanie, że drożdże dolnej fermentacji mają być neutralne i nic nie dawać jest trochę za dużym chyba uogólnieniem patrząc na moje doświadczenia...
  2. U mnie twarda, o ile wpływu profilu wody jestem świadom o tyle raczej nie tutaj bym się doszukiwał. Nawet z symboliczną ilością chmielu jest pusto jak we łbie nastolatki.
  3. Z mojej serii lagerów na W34/70 i FM Bohemska Rapsodia (ponoć odpowiedniki i do tej rodziny należy któryś Wyeast [bohemian lager?]) ni czorta nie moge uzyskać tej charakterystycznej słodowości jęczmiennej, nie chodzi mi przy tym o pełnię tylko o tę charakterystyczny smak jęczmienia, kojarzący się z łuską albo kaszą jęczmienną. Wiem, że nie są to genialne drożdże i jedyna powtarzalność na nich to puste wodniste piwa, ale piłem również na nich piwa o smaku jakim opisałem i to nawet na 100% udziału slodu pilzeńskiego. Próbowałem zacierać wysoko, nisko, dawać kaszę nawet do 30% zasypu i tylko raz mi wyszła owa słodowość z kaszą jęczmienną. Potem te same zabiegi i nic. Zupełnie jakby to było kwestią przypadku. Czy są jakieś drożdże, gdzie powtarzalność tego efektu jest 100%?
  4. Jakbyś tylko dał znać czy na gęstwie drożdże nadal dają banany i goździki bo już się raz przejechałem i ze 20l poszło w kanał bo były kiepskie po prostu, zupełnie nie to piwo co wcześniej. Już więcej nie odważyłem się robić z gęstwy, a po prostu robie duży starter i dużą warkę za raz.
  5. Jak w temacie. Nie przyszło mi do głowy zapytać tyle czasu, a samą obserwację w zasadzie poczyniłem już na samym początku mojej przygody z piwowarstwem. Czy Wasze piwa kopią jak te kupowane ? Niby u mnie z 12BLG schodzi do 2 BLG co daje ok 5% alko, aczkolwiek porównując to do 5% z piw "komercyjnych" to moje klepią trochę subtelniej zdaje się, oczywiście jest walnięcie w łeb, aczkolwiek nie jest takie chamskie i zdecydowanie szybciej wali w łeb, ale też zdecydowanie szybciej odpuszcza niż kupne. Nie żebym promował takie picie, ale kiedyś ze znajomymi czyściliśmy moją piwiarnię z zaległych tam piw, no i jakoś tak się zeszło, że w przeciągu paru godzin uzbierało się tego może,bodaj, z 7 na łba i coś tam się w głowie zakręciło i ewidentnie człowiek był wesoły, ale po np. 7 analogicznych piwach komercyjnych to już bym się zataczał, a rano już tak wesoło by nie było, podczas gdy po moich jakoś kaca jakoś nie mam, ot lekko wysuszony, napiję się porządnie wody i znowu do wracam do życia. Kusi mnie jeszcze by zerknąć na alkomacie jak szybko redukuje mi się alkohol w wydychanym powietrzu, ale na razie przerwa.
  6. Otóż właśnie goździkowe wyraźnie. Ciekawe. Jak tylko pojawią się warunki to spróbuję. Ciekawe o tyle, że brzmi to trochę przeciwnie do powszechnie przyjętej praktyki fermentowania w wyższych temperaturach by dostać banana.
  7. I pewnie tak to się skończy. Da się to wypić, złe ani zepsute nie jest , ale nie jakiś tam szał wielki.
  8. Kurde, sam nie wiem czy to co czuje to efekt tych drożdży czy po prostu tak chmiel Galaxy się zaczął utleniać. Prawdę powiedziawszy piwo od mojego ostatniego komenta się praktycznie nie zmieniło, więc te 5 dni co tam wspomniałem to raczej nie efekt tych drożdży. Aczkolwiek taki biofilm na powierzchni pojawił kiedyś tam. Raczej to piwo nie uratuje się, a trzymam je tylko bo mi się nie chce wylewać...
  9. Tak, potwierdzam, aczkolwiek już w zimę tamtego roku o tym pisałem, w lipcu tego roku robiłem kolejny raz na tych drożdżach i jest dokładnie to samo. Ten brak bananów to jest to co ja określiłem jako chlebowość czy tostowość pszenna, która w warunkach braku banana się widocznie wybija. Pieprzność goździkowa też wyczuwalna, ale nie jakaś dominująca. Banana miałem bardzo krótko po zakończonej fermentacji, jakby wziął i zblendował banany, to taki zapach był, dwa dni może tak było, a potem już nic przy butelkowaniu i degustacji. Z tego co pamiętam drożdże zadałem jakoś do dosyć mocno przechłodzonej brzeczki. Już się nie odważyłem używać gęstwy z tej warki - po prostu uznałem, że walnę od razu 50l ze startera i nara. Z czego nara zrobiła mi połowa warki gdy musiałem wyjechać, a zostawiłem w pokoju i nadeszły upały.... Ale ci co się boją używać tych drożdży: nie ma co żałować tych bananów, piwo jest naprawdę dobre i tak jak powyżej orzeźwiające. Nigdy jeszcze nie otrzymalem mulastego weizena na nich, co jest często spotykane nawet w kraftowych weizenach a robie wszystko totalnie na odpi****dol.
  10. No nic, trzeba będzie się samemu przekonać jak wypadają na tle Lutra Kveik i dam znać.
  11. Te same odczucia z lutrą. Piwa bardzo dobre, ale muszę jednak przyznać, że lagery to to nie są. Chce porównać Novalagery właśnie jak się sprawdzą, ale najniższą temperaturę mam 19 stopni. Ktoś próbował może puszczać to w takich przedziałach?
  12. Nie wypowiem się o omedze, ale mam Fermentum mobile lutra i puszczełem je na początku w 18-19 stopniach i fermentacja trwała 7-8 dni, zacierałem od 70 stopni i opadało do 62, więc nie wiem jak się zatarło, ale skończyło to ZAWSZE na 2-2.5 BLG. Potem już w zmiennych warunkach, ale zawsze powyżej 20 stopni i po 4 dniach był właściwie koniec zabawy, więc na tyle ile można porównywać te drożdże to trochę długo Ci jedzą, ale zatrzymać tego nie zatrzymasz, musza zjeść co mają do jedzenia i lepiej by nie dojadały w butelkach...
  13. 5kg słodu: 2.5 pale ale, 1,5 pszenica, 1 wiedeń -8:00 start mielenia ziarna, w międzyczasie podgrzewanie wody, przy czym każdą partię na bieżąco dolewam do wlanej już wody w temperaturze zacierania wody. -8:30 - ostatnia partia trafia do wody, czyli już jakaś część się zacierała przez ten czas -10:30 - wór do góry i kładę na kratkę od piekarnika i start w tymczasie podgrzewu na fulla -10:37 - wrzenie -11:30 - koniec grzania, stawiam gar na dwór na najzimniejszą płytę betonową jaką mam -11:50 jak to piszę mam temperaturę 85 stopni taką metodą. @korzen16 plus chmielę w hopspiderze, więc mi to powolne chłodzenie nie takie straszne gdy po gotowaniu wyjmuję hopspidera. [EDYTA] 12:03 temperatura 73 stopnie. -zaraz wrzucam chmiele na aromat gdy zbije mi się temp do 80 , przy czym nie będę stał i tego mieszał, będzie siedzieć aż wystygnie Tak więc część, w której BIAB może przyspieszyć zawiera się między 8:30 a 10:30. Czy zwolennicy klasycznej metody dadzą wincyj? W całości zaoszczędziłbym 0.5h gdybym miał śrutowany już słód i sporo więcej czasu gdybym chodził, aczkolwiek nie muszę teraz przy tym stać, więc czy wliczać to....
  14. Jutro będę robił z 5kg, chce uzyskać przynsjmniej 25l 12stki i dokładnie Ci powiem ile czasu, ale już zrobię parę zastrzeżeń: -słód mam nieśrutowany i mielę go w blenderze partiami i dodaję na bieżąco do wody, a to schodzi z jakieś pół godziny. -nie chłodzę brzeczki aktywnie bo nie mam aktualnie miejsca na to. Zostawiam na ostygnięcie. -w międzyczasie robie pierdyliard innych rzeczy: butelkuję poprzednie warki, sprzątam, układam itp. toteż jak zagapię się to zdarzyło mi się zacierać 3h gotować 2h itp.
  15. A widzisz, a z sitkiem kolbiarza nie musisz zabierać dzieciom pieluch... Whirfloca nie używałem nigdy, więc też nie wypowiem się o strukturze osadu po jego użyciu, ale zakładam, że jest on gęściejszy niż zwykły - tu mnie poprawcie. Co do czasu jaki się schodzi na przecedzenie osadu (powiedzmy z 4-5kg słodu z zacierania - to dokładnie się nie wypowiem, ale coś ok 1-2 godzin - zostawić sitko z błotem nad jakimś garnkiem i niech sobie ocieka i dolać potem do reszty brzeczki. Jak ktoś się boi (niepotrzebnie) to przepasteryzować tak odzyskaną brzeczkę przed dodaniem do reszty w fermentorze.
  16. Nie mogę się zgodzić. Tempo odbierania brzeczki z młóta ma, jak na moje doświadczenie, znikome znaczenie. Kiedyś robiłem BIABem z właśnie wysładzaniem i najczęściej wyglądało to tak, że po prostu woda przelewała się przez ten worek praktycznie od razu i zawsze wydajność była bez jakiegoś wyraźnego odstępstwa od pozostałych warek. Potem gdy nie chciało mi się tego wora trzymać w powietrzu i wysładzać to wlewałem w osobny gar wodę do "wysładzania" i maczałem wora w niej i dokładnie to samo - wydajność zawsze oscylowała blisko wokół typowych wartości. Dzisiaj się po prostu nie pierdziele w to bo szkoda czasu - dla piw o ekstraktach do, powiedzmy 14-BLG po prostu zacieram w dużej ilości wody i w worze praktycznie nie ma już czego wypłukiwać, wystarczy go wycisnąć. Jak wyszło za dużo brzeczki o za małym BLG - odparować. U mnie jak wspomniałem jest stosunek wody do słodu 7:1. Wychodzi, że na każdy kilogram słodu trzeba by odparować ok 2 litry wody i wychodzi mi zazwyczaj 12-13BLG. O ile każdy robi jak chce to moim zdaniem szkoda czasu na to - podnosząc worek z gara już w tym momencie do gara dostaje się przez worek dużo (w porównaniu do klasycznego filtrowania przez młóto) osadów z zacierania, więc filtrowanie pozostałej w worku brzeczki w worku przez młóto pozbędzie się tylko niewielkiej części osadów w stosunku do tego co już jest w garze. W BIABie po prostu dla oszczędności czasu gotuje się brzeczkę ze wszystkimi osadami i dopiero po schłodzeniu dekantuje się co można znad osadu, a błoto: -albo się wyrzuca - szkoda uwięzionej tam brzeczki -albo przelewa przez wspomniane przeze mnie wcześniej sitko, które GENIALNIE odzyska Ci KLAROWNĄ jak kryształ brzeczkę. Sitko nie chwyci osadu po zacieraniu, od razu zaznaczam, gdyby ktoś chciał tak. Jest zbyt pylisty i za mały by sitko go zatrzymało. Chwyci dopiero osad powstały z osadu z zacierania razem z osadem gorącym podczas gotowania - one razem szybko zatrzymują się na sitku i tworzą na nim coś jakby podłoże filtracyjne i dalej brzeczka przechodzi klarowna. -ewentualnie można wlać wszystko do fermentora razem z błotem - ja różnicy nie zauważyłem w smaku, nie mniej jednak przyznaję, że odkąd używam sitka piwa klarują mi się wyraźnie wcześniej. Dodatkowy mankament - odzyskiwanie drożdży z takiego błota może być uciążliwe, chyba, że ktoś po prostu weźmie do następnej warki drożdże razem z błotem i wszystkim co osadziło się po fermentacji - robiłem tak i nic się nie stało złego - ale już widzę jak ludzie będą kręcić nosem.
  17. Otóż^ Z grubsza trzeba zbić 11l by mieć ekstrakt ok 19BLG da się zrobić.
  18. No nie wiem czy z tą wydajnością jest to aż tak spotykane. Ja tego nie zauważyłem, a praktycznie nie wprowadzałem żadnych zmian w całym procesie. Grunt to albo wysładzać worek, albo zacierać w większej ilości wody i wydajność będzie dokładnie taka sama jak w "klasycznej metodzie". Samo wprowadzenie worka do zacierania niczego nie zmienia w kwestii skuteczności konwersji skrobi na prostsze cukry.
  19. Którzy to? Zaraz się z nimi rozprawię...
  20. Czyli jednak współczesna metoda na robienie kontrowersji i przyciągnięcie w ten sposób uwagi działa jesteśmy zgubieni... tak będzie wyglądała przyszlość naszego świata, a ja się do tegorównież przyłożyłem . Ale odstawiając kontrowersje na bok. To nie tyle co skłonność do robienia podziałów między użytkownikami, a po prostu podziału między lepszymi metodami na osiągnięcie tego samego mniejszym wydatkiem energicznym i czasowym, i uzasadnienia czemu tak. To, że ktoś robi inaczej to mu tego nie bronię dla jasności. Natomiast jakim słowem ktoś określi sobie robienie tego samego większym kosztem niż jest to niezbędne to już pozostawiam każdemu z osobna - dla jednych będzie to marnotractwo, dla drugich głupota, dla trzecich coś tam jeszcze, dla innych bez znaczenia. Dla mnie ostatecznie nie ma to znaczenia jak kto robi, ale to nie znaczy, że nie uważam, że można lepiej i zawsze doradzając początkującym będę usilnie forsował "swoją" metodę bo uważam też, że jest ona najprzyjaźniejsza początkującym, a taka mi jednak myśl by zachęcać nowych piwowarów niż odstraszać możliwymi komplikacjami, na które sam niejednokrotnie natrafiałem. Mówimy cały czas o zacieraniu - coby kto zara nie wypalił, że najłatwiej to z ekstraktów się robi. Ano. Na argument odnoszący się do kociołka też mam przygotowaną odpowiedź. Nie wiem jaki masz kociołek, ale wolę jednak zrobić sobie porządne worki za parędziesiąt złotych i gar za 150zł niż poświęcać kilkaset złotych do 3k zł na kocioł. A i kapustę zakisisz i ogóra w takim garze i rosołu nagotujesz dla rodziny. A w kotle gotowałeś rosół? Oczywiście w swojej wypowiedzi zawarłem parę ukrytych założeń m.in takich, że ktoś dopiero wybiera co kupić, a może nawet gar już miał wcześniej jaki - jak ktoś już ma kocioł to nie będę go na siłe namawiał na BIAB bo jednak dobrze by było gdyby ten kociołek na siebie zarobił zanim się na coś przestawi innego. Założyłem też ukrycie, że zacieranie będzie się odbywać w kuchni - jeżeli ktoś nie ma warunków tam to kociołek i działeczka czy ogródek również będzie tutaj rozwiązaniem w oczywisty sposób lepszym. Wszystko zależy co sobie cenimy - czas, wygodę czy koszty finansowe i jaką wagę przypisujemy tym rzeczom, że wychodzi nam, że decydujemy się na dane rozwiązanie. Ale jak macie jeszcze jakieś kontrargumenty, albo niezbyt odpowiedziałem na obecne to walcie nimi, przynajmniej przetestuję swoje twierdzenia i na ile się one bronią, a początkujący jako efekt uboczny dyskusji dostaną szeroki obraz wszystkich ZA i PRZECIW danej metody.
  21. Witam wśród zwolenników JEDYNEJ SŁUSZNEJ METODY ZACIERANIA w warunkach domowych i mam nadzieję, że to zdanie zapiecze w tyłek jej przeciwników oraz tych co lubują się w utrudnianiu sobie życia. Ale ogólnie jestem miły 😘 Ja bym na Twoim miejscu kupił najtańszy woal na allegro, przymierzył do garnka ile go potrzeba i dał do krawcowej by Ci wycięła takie koła i wstawiła na brzegach gumkę albo sznurek do ściągania, wtedy przybiera to postać takiej sakwy bardziej niż cylindra. U mnie wygląda to jak w załączniku i ma średnicę ok 94cm do gara o śr 41cm i wys 30cm. Dlaczego koło, a nie właśnie cylinder? - bo cylinder wymaga łączenia ze sobą podstawy i ściany bocznej za pomocą szwów , a te prędzej czy później pójdą się kochać przy wyciskaniu worasa. Nie pamiętam kto tutaj na forum pisał, że mu chiński worek po pierwszej warce się rozleciał. Brak szwów = większa wytrzymałość w ogólności. Mnie 4 worki wyszły bodaj 20zł za woal na 4 sztuki i 20zł dałem za każdy krawcowej. Byłoby 8 sztuk, ale zażyczyłem sobie worki z dwóch warstw woalu. Co do temperatury, tutaj metodą prób i błędów w końcu znalazłem złoty punkt by nie przypalić od dołu worka na płycie indukcyjnej. Robię tak: -stosunek wody do słodu u mnie wysoki bo 1:7, czemu tak dużo? - bo nie chce mi się już potem wysładzać, więc zacieram nawet w wyższej ilości wodu niż docelowa objętość warki, już doskonale wiem ile mi odparuje wody podczas wrzenia by dostać +/- tyle i taką brzeczkę jak chce, zazwyczaj wychodzi mi brzeczka lekko słodsza np. 13-14 blg gdy planowałem mieć 12Blg, ale to rozcieńczam wodą. Zdaje sobię również sprawę, że to co piszę to raczej dotyczy uzyskiwania brzeczek o właśnie takich ekstraktach, z mocniejszymi ekstraktami to albo dłużej gotować, albo mniejszy stosunek wody do słodu. -wodę grzeję do ok 75 stopni -wrzucam słód i temperatura mi spada do tych ok 68 -płytę indukcyjną nie pamiętam jakiej mocy posiadam, ale ma 4 pola i na dwóch łączonych gdy ustawię oba na moc 4 to przez cały okres zacierania, temperatura skoczy mi o ok 4 stopnie przy przykrytym nakrywką garze, a co najważniejsze wór się nie przypala. Oczywiście mieszam zacier jak akurat przejdę obok. Wcześniej robiłem tak, że wrzucałem słód i dalej już nie grzałem, czekałem aż temp spadnie do 62 i znowu podgrzew do 72 i czekanie na spadek itd. , ale podczas podgrzewu trzeba było maczać workiem do góry i do dołu mieszając w ten sposób by wór się nie przypalił na full power płyty, a robienie tego przez 10-15 min zanim się zacier podgrzeje to szkoda czasu i jeszcze gorąco nad tym garem, i jeszcze ręce się buntują. Kolejny tip: gdy zacieranie się już skończy to wór do góry i kładziesz kratkę od piekarnika na gar, a na nią worek i czekasz aż obcieknie sobie sam w większości, a potem wyciskasz, w międzyczasie oczywiście już to co jest w garze podgrzewasz do wrzenia - to jest kwintesencja oszczędności czasu w tej JEDYNEJ SŁUSZNEJ METODZIE ZACIERANIA w warunkach domowych. Moim zdaniem nie warto podgrzewać tutaj do mash outa czyli tych 78 stopni - taki wór parzy w łapy w końcu, więc albo rękawiczki i jazda (też w końcu zacznie tak parzyć), albo skręć wora na maksa i pokrywką od gara wyciskaj go. Chłodzisz jak tam sobie chcesz i jeżeli chcesz mieć znacznie klarowniejszą brzeczkę to sitko Kolbiarz Super Gęste i przelewasz przez nie cały osad, oczywiście co się da to zdekantuj znad błota wcześniej do fermentora i też nie przeżywaj jak poleci trochę osadu, a przez sitko tylko błoto puść. Pierwsze parę kropel poleci mętna, ale za minutę, dwie zrobi się coś jakby złoże filtracyjne i dalej brzeczka będzie już leciała klarowna i dolewaj to do reszty brzeczki do fermentora. Największe sitko ma długość 39cm, z tym, że nie jest to średnica czaszy sitka, a długość łącznie z ramieniem, możesz położyć je na jakiś osobny garnek i dolewać błota na nie bo na raz raczej wszystko nie wejdzie przy typowej warce (załóżmy te 5kg slodu). Nie wiem ile słodu chcesz zacierać, ale 5kg to spokojnie mi wytrzymuje. [EDYTA] kolejny tip: worki można śmiało prać w pralce z innymi ciuchami. Chyba wszystko opisałem, ale gdybys miał dalsze pytania o tę JEDYNĄ SŁUSZNĄ METODE ZACIERANIA w warunkach domowych to wal.
  22. Ale, o co Wam chodzi ? Lambika nie zdążycie zrobić w dwa tygodnie czy karmele w bitterze Wam nie zdążą się ułożyć? XD
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.