Skocz do zawartości

lechu555

Members
  • Postów

    517
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    12

Treść opublikowana przez lechu555

  1. Jakbyś tylko dał znać czy na gęstwie drożdże nadal dają banany i goździki bo już się raz przejechałem i ze 20l poszło w kanał bo były kiepskie po prostu, zupełnie nie to piwo co wcześniej. Już więcej nie odważyłem się robić z gęstwy, a po prostu robie duży starter i dużą warkę za raz.
  2. Jak w temacie. Nie przyszło mi do głowy zapytać tyle czasu, a samą obserwację w zasadzie poczyniłem już na samym początku mojej przygody z piwowarstwem. Czy Wasze piwa kopią jak te kupowane ? Niby u mnie z 12BLG schodzi do 2 BLG co daje ok 5% alko, aczkolwiek porównując to do 5% z piw "komercyjnych" to moje klepią trochę subtelniej zdaje się, oczywiście jest walnięcie w łeb, aczkolwiek nie jest takie chamskie i zdecydowanie szybciej wali w łeb, ale też zdecydowanie szybciej odpuszcza niż kupne. Nie żebym promował takie picie, ale kiedyś ze znajomymi czyściliśmy moją piwiarnię z zaległych tam piw, no i jakoś tak się zeszło, że w przeciągu paru godzin uzbierało się tego może,bodaj, z 7 na łba i coś tam się w głowie zakręciło i ewidentnie człowiek był wesoły, ale po np. 7 analogicznych piwach komercyjnych to już bym się zataczał, a rano już tak wesoło by nie było, podczas gdy po moich jakoś kaca jakoś nie mam, ot lekko wysuszony, napiję się porządnie wody i znowu do wracam do życia. Kusi mnie jeszcze by zerknąć na alkomacie jak szybko redukuje mi się alkohol w wydychanym powietrzu, ale na razie przerwa.
  3. Otóż właśnie goździkowe wyraźnie. Ciekawe. Jak tylko pojawią się warunki to spróbuję. Ciekawe o tyle, że brzmi to trochę przeciwnie do powszechnie przyjętej praktyki fermentowania w wyższych temperaturach by dostać banana.
  4. I pewnie tak to się skończy. Da się to wypić, złe ani zepsute nie jest , ale nie jakiś tam szał wielki.
  5. Kurde, sam nie wiem czy to co czuje to efekt tych drożdży czy po prostu tak chmiel Galaxy się zaczął utleniać. Prawdę powiedziawszy piwo od mojego ostatniego komenta się praktycznie nie zmieniło, więc te 5 dni co tam wspomniałem to raczej nie efekt tych drożdży. Aczkolwiek taki biofilm na powierzchni pojawił kiedyś tam. Raczej to piwo nie uratuje się, a trzymam je tylko bo mi się nie chce wylewać...
  6. Tak, potwierdzam, aczkolwiek już w zimę tamtego roku o tym pisałem, w lipcu tego roku robiłem kolejny raz na tych drożdżach i jest dokładnie to samo. Ten brak bananów to jest to co ja określiłem jako chlebowość czy tostowość pszenna, która w warunkach braku banana się widocznie wybija. Pieprzność goździkowa też wyczuwalna, ale nie jakaś dominująca. Banana miałem bardzo krótko po zakończonej fermentacji, jakby wziął i zblendował banany, to taki zapach był, dwa dni może tak było, a potem już nic przy butelkowaniu i degustacji. Z tego co pamiętam drożdże zadałem jakoś do dosyć mocno przechłodzonej brzeczki. Już się nie odważyłem używać gęstwy z tej warki - po prostu uznałem, że walnę od razu 50l ze startera i nara. Z czego nara zrobiła mi połowa warki gdy musiałem wyjechać, a zostawiłem w pokoju i nadeszły upały.... Ale ci co się boją używać tych drożdży: nie ma co żałować tych bananów, piwo jest naprawdę dobre i tak jak powyżej orzeźwiające. Nigdy jeszcze nie otrzymalem mulastego weizena na nich, co jest często spotykane nawet w kraftowych weizenach a robie wszystko totalnie na odpi****dol.
  7. No nic, trzeba będzie się samemu przekonać jak wypadają na tle Lutra Kveik i dam znać.
  8. Te same odczucia z lutrą. Piwa bardzo dobre, ale muszę jednak przyznać, że lagery to to nie są. Chce porównać Novalagery właśnie jak się sprawdzą, ale najniższą temperaturę mam 19 stopni. Ktoś próbował może puszczać to w takich przedziałach?
  9. Nie wypowiem się o omedze, ale mam Fermentum mobile lutra i puszczełem je na początku w 18-19 stopniach i fermentacja trwała 7-8 dni, zacierałem od 70 stopni i opadało do 62, więc nie wiem jak się zatarło, ale skończyło to ZAWSZE na 2-2.5 BLG. Potem już w zmiennych warunkach, ale zawsze powyżej 20 stopni i po 4 dniach był właściwie koniec zabawy, więc na tyle ile można porównywać te drożdże to trochę długo Ci jedzą, ale zatrzymać tego nie zatrzymasz, musza zjeść co mają do jedzenia i lepiej by nie dojadały w butelkach...
  10. 5kg słodu: 2.5 pale ale, 1,5 pszenica, 1 wiedeń -8:00 start mielenia ziarna, w międzyczasie podgrzewanie wody, przy czym każdą partię na bieżąco dolewam do wlanej już wody w temperaturze zacierania wody. -8:30 - ostatnia partia trafia do wody, czyli już jakaś część się zacierała przez ten czas -10:30 - wór do góry i kładę na kratkę od piekarnika i start w tymczasie podgrzewu na fulla -10:37 - wrzenie -11:30 - koniec grzania, stawiam gar na dwór na najzimniejszą płytę betonową jaką mam -11:50 jak to piszę mam temperaturę 85 stopni taką metodą. @korzen16 plus chmielę w hopspiderze, więc mi to powolne chłodzenie nie takie straszne gdy po gotowaniu wyjmuję hopspidera. [EDYTA] 12:03 temperatura 73 stopnie. -zaraz wrzucam chmiele na aromat gdy zbije mi się temp do 80 , przy czym nie będę stał i tego mieszał, będzie siedzieć aż wystygnie Tak więc część, w której BIAB może przyspieszyć zawiera się między 8:30 a 10:30. Czy zwolennicy klasycznej metody dadzą wincyj? W całości zaoszczędziłbym 0.5h gdybym miał śrutowany już słód i sporo więcej czasu gdybym chodził, aczkolwiek nie muszę teraz przy tym stać, więc czy wliczać to....
  11. Jutro będę robił z 5kg, chce uzyskać przynsjmniej 25l 12stki i dokładnie Ci powiem ile czasu, ale już zrobię parę zastrzeżeń: -słód mam nieśrutowany i mielę go w blenderze partiami i dodaję na bieżąco do wody, a to schodzi z jakieś pół godziny. -nie chłodzę brzeczki aktywnie bo nie mam aktualnie miejsca na to. Zostawiam na ostygnięcie. -w międzyczasie robie pierdyliard innych rzeczy: butelkuję poprzednie warki, sprzątam, układam itp. toteż jak zagapię się to zdarzyło mi się zacierać 3h gotować 2h itp.
  12. A widzisz, a z sitkiem kolbiarza nie musisz zabierać dzieciom pieluch... Whirfloca nie używałem nigdy, więc też nie wypowiem się o strukturze osadu po jego użyciu, ale zakładam, że jest on gęściejszy niż zwykły - tu mnie poprawcie. Co do czasu jaki się schodzi na przecedzenie osadu (powiedzmy z 4-5kg słodu z zacierania - to dokładnie się nie wypowiem, ale coś ok 1-2 godzin - zostawić sitko z błotem nad jakimś garnkiem i niech sobie ocieka i dolać potem do reszty brzeczki. Jak ktoś się boi (niepotrzebnie) to przepasteryzować tak odzyskaną brzeczkę przed dodaniem do reszty w fermentorze.
  13. Nie mogę się zgodzić. Tempo odbierania brzeczki z młóta ma, jak na moje doświadczenie, znikome znaczenie. Kiedyś robiłem BIABem z właśnie wysładzaniem i najczęściej wyglądało to tak, że po prostu woda przelewała się przez ten worek praktycznie od razu i zawsze wydajność była bez jakiegoś wyraźnego odstępstwa od pozostałych warek. Potem gdy nie chciało mi się tego wora trzymać w powietrzu i wysładzać to wlewałem w osobny gar wodę do "wysładzania" i maczałem wora w niej i dokładnie to samo - wydajność zawsze oscylowała blisko wokół typowych wartości. Dzisiaj się po prostu nie pierdziele w to bo szkoda czasu - dla piw o ekstraktach do, powiedzmy 14-BLG po prostu zacieram w dużej ilości wody i w worze praktycznie nie ma już czego wypłukiwać, wystarczy go wycisnąć. Jak wyszło za dużo brzeczki o za małym BLG - odparować. U mnie jak wspomniałem jest stosunek wody do słodu 7:1. Wychodzi, że na każdy kilogram słodu trzeba by odparować ok 2 litry wody i wychodzi mi zazwyczaj 12-13BLG. O ile każdy robi jak chce to moim zdaniem szkoda czasu na to - podnosząc worek z gara już w tym momencie do gara dostaje się przez worek dużo (w porównaniu do klasycznego filtrowania przez młóto) osadów z zacierania, więc filtrowanie pozostałej w worku brzeczki w worku przez młóto pozbędzie się tylko niewielkiej części osadów w stosunku do tego co już jest w garze. W BIABie po prostu dla oszczędności czasu gotuje się brzeczkę ze wszystkimi osadami i dopiero po schłodzeniu dekantuje się co można znad osadu, a błoto: -albo się wyrzuca - szkoda uwięzionej tam brzeczki -albo przelewa przez wspomniane przeze mnie wcześniej sitko, które GENIALNIE odzyska Ci KLAROWNĄ jak kryształ brzeczkę. Sitko nie chwyci osadu po zacieraniu, od razu zaznaczam, gdyby ktoś chciał tak. Jest zbyt pylisty i za mały by sitko go zatrzymało. Chwyci dopiero osad powstały z osadu z zacierania razem z osadem gorącym podczas gotowania - one razem szybko zatrzymują się na sitku i tworzą na nim coś jakby podłoże filtracyjne i dalej brzeczka przechodzi klarowna. -ewentualnie można wlać wszystko do fermentora razem z błotem - ja różnicy nie zauważyłem w smaku, nie mniej jednak przyznaję, że odkąd używam sitka piwa klarują mi się wyraźnie wcześniej. Dodatkowy mankament - odzyskiwanie drożdży z takiego błota może być uciążliwe, chyba, że ktoś po prostu weźmie do następnej warki drożdże razem z błotem i wszystkim co osadziło się po fermentacji - robiłem tak i nic się nie stało złego - ale już widzę jak ludzie będą kręcić nosem.
  14. Otóż^ Z grubsza trzeba zbić 11l by mieć ekstrakt ok 19BLG da się zrobić.
  15. No nie wiem czy z tą wydajnością jest to aż tak spotykane. Ja tego nie zauważyłem, a praktycznie nie wprowadzałem żadnych zmian w całym procesie. Grunt to albo wysładzać worek, albo zacierać w większej ilości wody i wydajność będzie dokładnie taka sama jak w "klasycznej metodzie". Samo wprowadzenie worka do zacierania niczego nie zmienia w kwestii skuteczności konwersji skrobi na prostsze cukry.
  16. Którzy to? Zaraz się z nimi rozprawię...
  17. Czyli jednak współczesna metoda na robienie kontrowersji i przyciągnięcie w ten sposób uwagi działa jesteśmy zgubieni... tak będzie wyglądała przyszlość naszego świata, a ja się do tegorównież przyłożyłem . Ale odstawiając kontrowersje na bok. To nie tyle co skłonność do robienia podziałów między użytkownikami, a po prostu podziału między lepszymi metodami na osiągnięcie tego samego mniejszym wydatkiem energicznym i czasowym, i uzasadnienia czemu tak. To, że ktoś robi inaczej to mu tego nie bronię dla jasności. Natomiast jakim słowem ktoś określi sobie robienie tego samego większym kosztem niż jest to niezbędne to już pozostawiam każdemu z osobna - dla jednych będzie to marnotractwo, dla drugich głupota, dla trzecich coś tam jeszcze, dla innych bez znaczenia. Dla mnie ostatecznie nie ma to znaczenia jak kto robi, ale to nie znaczy, że nie uważam, że można lepiej i zawsze doradzając początkującym będę usilnie forsował "swoją" metodę bo uważam też, że jest ona najprzyjaźniejsza początkującym, a taka mi jednak myśl by zachęcać nowych piwowarów niż odstraszać możliwymi komplikacjami, na które sam niejednokrotnie natrafiałem. Mówimy cały czas o zacieraniu - coby kto zara nie wypalił, że najłatwiej to z ekstraktów się robi. Ano. Na argument odnoszący się do kociołka też mam przygotowaną odpowiedź. Nie wiem jaki masz kociołek, ale wolę jednak zrobić sobie porządne worki za parędziesiąt złotych i gar za 150zł niż poświęcać kilkaset złotych do 3k zł na kocioł. A i kapustę zakisisz i ogóra w takim garze i rosołu nagotujesz dla rodziny. A w kotle gotowałeś rosół? Oczywiście w swojej wypowiedzi zawarłem parę ukrytych założeń m.in takich, że ktoś dopiero wybiera co kupić, a może nawet gar już miał wcześniej jaki - jak ktoś już ma kocioł to nie będę go na siłe namawiał na BIAB bo jednak dobrze by było gdyby ten kociołek na siebie zarobił zanim się na coś przestawi innego. Założyłem też ukrycie, że zacieranie będzie się odbywać w kuchni - jeżeli ktoś nie ma warunków tam to kociołek i działeczka czy ogródek również będzie tutaj rozwiązaniem w oczywisty sposób lepszym. Wszystko zależy co sobie cenimy - czas, wygodę czy koszty finansowe i jaką wagę przypisujemy tym rzeczom, że wychodzi nam, że decydujemy się na dane rozwiązanie. Ale jak macie jeszcze jakieś kontrargumenty, albo niezbyt odpowiedziałem na obecne to walcie nimi, przynajmniej przetestuję swoje twierdzenia i na ile się one bronią, a początkujący jako efekt uboczny dyskusji dostaną szeroki obraz wszystkich ZA i PRZECIW danej metody.
  18. Witam wśród zwolenników JEDYNEJ SŁUSZNEJ METODY ZACIERANIA w warunkach domowych i mam nadzieję, że to zdanie zapiecze w tyłek jej przeciwników oraz tych co lubują się w utrudnianiu sobie życia. Ale ogólnie jestem miły 😘 Ja bym na Twoim miejscu kupił najtańszy woal na allegro, przymierzył do garnka ile go potrzeba i dał do krawcowej by Ci wycięła takie koła i wstawiła na brzegach gumkę albo sznurek do ściągania, wtedy przybiera to postać takiej sakwy bardziej niż cylindra. U mnie wygląda to jak w załączniku i ma średnicę ok 94cm do gara o śr 41cm i wys 30cm. Dlaczego koło, a nie właśnie cylinder? - bo cylinder wymaga łączenia ze sobą podstawy i ściany bocznej za pomocą szwów , a te prędzej czy później pójdą się kochać przy wyciskaniu worasa. Nie pamiętam kto tutaj na forum pisał, że mu chiński worek po pierwszej warce się rozleciał. Brak szwów = większa wytrzymałość w ogólności. Mnie 4 worki wyszły bodaj 20zł za woal na 4 sztuki i 20zł dałem za każdy krawcowej. Byłoby 8 sztuk, ale zażyczyłem sobie worki z dwóch warstw woalu. Co do temperatury, tutaj metodą prób i błędów w końcu znalazłem złoty punkt by nie przypalić od dołu worka na płycie indukcyjnej. Robię tak: -stosunek wody do słodu u mnie wysoki bo 1:7, czemu tak dużo? - bo nie chce mi się już potem wysładzać, więc zacieram nawet w wyższej ilości wodu niż docelowa objętość warki, już doskonale wiem ile mi odparuje wody podczas wrzenia by dostać +/- tyle i taką brzeczkę jak chce, zazwyczaj wychodzi mi brzeczka lekko słodsza np. 13-14 blg gdy planowałem mieć 12Blg, ale to rozcieńczam wodą. Zdaje sobię również sprawę, że to co piszę to raczej dotyczy uzyskiwania brzeczek o właśnie takich ekstraktach, z mocniejszymi ekstraktami to albo dłużej gotować, albo mniejszy stosunek wody do słodu. -wodę grzeję do ok 75 stopni -wrzucam słód i temperatura mi spada do tych ok 68 -płytę indukcyjną nie pamiętam jakiej mocy posiadam, ale ma 4 pola i na dwóch łączonych gdy ustawię oba na moc 4 to przez cały okres zacierania, temperatura skoczy mi o ok 4 stopnie przy przykrytym nakrywką garze, a co najważniejsze wór się nie przypala. Oczywiście mieszam zacier jak akurat przejdę obok. Wcześniej robiłem tak, że wrzucałem słód i dalej już nie grzałem, czekałem aż temp spadnie do 62 i znowu podgrzew do 72 i czekanie na spadek itd. , ale podczas podgrzewu trzeba było maczać workiem do góry i do dołu mieszając w ten sposób by wór się nie przypalił na full power płyty, a robienie tego przez 10-15 min zanim się zacier podgrzeje to szkoda czasu i jeszcze gorąco nad tym garem, i jeszcze ręce się buntują. Kolejny tip: gdy zacieranie się już skończy to wór do góry i kładziesz kratkę od piekarnika na gar, a na nią worek i czekasz aż obcieknie sobie sam w większości, a potem wyciskasz, w międzyczasie oczywiście już to co jest w garze podgrzewasz do wrzenia - to jest kwintesencja oszczędności czasu w tej JEDYNEJ SŁUSZNEJ METODZIE ZACIERANIA w warunkach domowych. Moim zdaniem nie warto podgrzewać tutaj do mash outa czyli tych 78 stopni - taki wór parzy w łapy w końcu, więc albo rękawiczki i jazda (też w końcu zacznie tak parzyć), albo skręć wora na maksa i pokrywką od gara wyciskaj go. Chłodzisz jak tam sobie chcesz i jeżeli chcesz mieć znacznie klarowniejszą brzeczkę to sitko Kolbiarz Super Gęste i przelewasz przez nie cały osad, oczywiście co się da to zdekantuj znad błota wcześniej do fermentora i też nie przeżywaj jak poleci trochę osadu, a przez sitko tylko błoto puść. Pierwsze parę kropel poleci mętna, ale za minutę, dwie zrobi się coś jakby złoże filtracyjne i dalej brzeczka będzie już leciała klarowna i dolewaj to do reszty brzeczki do fermentora. Największe sitko ma długość 39cm, z tym, że nie jest to średnica czaszy sitka, a długość łącznie z ramieniem, możesz położyć je na jakiś osobny garnek i dolewać błota na nie bo na raz raczej wszystko nie wejdzie przy typowej warce (załóżmy te 5kg slodu). Nie wiem ile słodu chcesz zacierać, ale 5kg to spokojnie mi wytrzymuje. [EDYTA] kolejny tip: worki można śmiało prać w pralce z innymi ciuchami. Chyba wszystko opisałem, ale gdybys miał dalsze pytania o tę JEDYNĄ SŁUSZNĄ METODE ZACIERANIA w warunkach domowych to wal.
  19. Ale, o co Wam chodzi ? Lambika nie zdążycie zrobić w dwa tygodnie czy karmele w bitterze Wam nie zdążą się ułożyć? XD
  20. Zdecydowanie. Moim zdaniem trzeba pomóc tym drożdżom rozpromować się tak by były one podstawowymi wołami roboczymi dla wielu stylów zwłaszcza dla początkujących. U mnie zatrzymania się fermentacji nie zauważyłem, właściwie po 3 dniach było pozamiatane, aczkolwiek dałbym im wtedy jeszcze jeden dzień. Nie butelkowałem jeszcze po tak krótkim czasie, ale to bardziej z powodu braku czasu niż z obaw o butelkowanie tak młodego piwa. Aczkolwiek u mnie za każdym razem po skończeniu fermentacji zastaję taki obraz jak w załączniku - drożdże robią sobie taką skorupę, z wierzchu suchą i łamiącą się, pod którą są resztki piany, mi to nie przeszkadza bo je wtedy zbieram sobie na gęstwę. W poprzednich dwóch przypadkach było trochę podobnie - była piana taka poludwikowa (już nie taka jak fermentacyjna) i na niej wysepki drożdży, ale już nie suchych. W każdym przypadku BLG już było na swoim ostatecznym poziomie. Opadło to ostatecznie, ale nie pamiętam po ilu dniach bo mi się nie spieszyło z butelkowaniem.
  21. Właśnie miałem napisać ogólnie o tych drożdżach już wczoraj bo właśnie otworzyłem pierwsze piwo na nich po 2 tyg po zabutelkowaniu, przy czym nie mam warunków do leżakowania, 19 stopni najchłodniej u mnie. Zadałem je prosto z fiolki do: 12l 12BLG, zacierane spadając w dół z 72 do 62stopni i tak 2x, ok północy wlana fiolka, rano ok 7 już pracowały z tym, że w niższej niż zalecana temperaturze bo ok 18-19 stopni i w takiej fermentowały. A fermentowały już nie obiecane 3-4 dni jak to piszą, a bardziej "po klasycznemu" 7 dni, z tym, że BLG się zatrzymało na 2BLG a piana nadal wisiała, a na niej wysepki drożdży, opadło to potem po następnych paru dniach, dokładnie nie pamiętam. Piwo proste coby zobaczyć co te drożdże dają: 1.6kg pils, 0.5 kasza jęczmienna, 27g Iungi tylko na goryczkę. Zamiar był taki by pokazały owe drozdże co dają i czy da się zrobić na nich pseudolagera i ile ten lager będzie odbiegał od prawilnych lagerów. I moim zdaniem część by się sprzeczała, że to nie lager część, że spokojnie jest nim. Sam nie mam jednoznacznej opinii,[EDIT] chyba jednak nie ma co się oszukiwac, lager to to nie jest, nie da się raczej tutaj uzyskać tego posmaku łuskowego ze słodu i nawet dodatek kaszy, od którego oczekiwałem takiego efektu nic tutaj nie wniósł, ale już teraz mogę powiedzieć, że to chyba najlepsze woły robocze jakie przyszło mi posiadać w zakresie górniaków. Piwo jest czyste, lekkie, trochę bardziej w stronę czeskiego diacetylu (przenosiłem w cieplejsze 25stopni po burzliwej) niż wytrawności, pomimo, iż zeszło mi nisko dosyć do 2BLG. Nie wiem na ile to zasługa Iungi, a na ile drożdży, ale w momencie gdy nadciera goryczka na język po tych 2-3 sekundach to jest ona w stronę cytrynowej kwaśności i w sumie na yt i forach gdzieś mi się wspomnienie o tym rzuciło w oczy. Ta cytrynowość jest wyczuwalna dla mnie tylko w miejscu gdzie czuję gorycz, nigdzie indziej. Najlepiej porównać mi to do rodzaju goryczki w Miłosławie Pilznerze, ona jest pilznerowska, ale w inny sposób niż np w Urquellu czy Trybunale Export. [EDIT] nie wiem na ile to moze mieć związek, ale ponoć te drożdże dają piwo o relatywnie o niższym ph, nie mierzyłem, ale może to by tlumaczyło tę cytrynowość. Druga warka na gęstwie, poszła już w niekontrolowanych warunkach pokojowych 22-26 stopni, zależnie od dnia.i tym razem 4 dni i po robocie, w profilu tak samo czysto, aczkolwiek tylko przy butelkowaniu na razię spróbowałem, czekam na nagazowanie. [EDIT] temperatura nie ma znaczenia, piwo tak samo czyste, szkoda czasu na bawienie sie w niższe temperatury i oczekiwanie, że piwo będzie czystsze. Moim zdaniem super drożdże, jako wół roboczy można śmiało zastąpić nimi USy05, chociażby z tego powodu, że można: -fermentować w szerszym przedziale temperatur -znacznie mniej przejmować się kontrolą temperatury -suszyć je, przechowywać i używać w sumie w nieskończoność -szeroki zakres piw z ich użyciem Nie mam przy tym żadnego porównania do oryginałów, ale te zostaną ze mną na bardzo długo jako podstawowe drożdże w zakresie górniaków. Poniżej fotka, piana kiepska bo w zmywarce nabłyszczacz - każde piwo słabo mi się pieni, nawet te ze sklepu.
  22. lechu555

    chmiel USA w wersji PL

    Z polskimi chmielami trochę jak z polską piłką - trzeba raz wreszcie wziąć kołek osinowy i przebić nim wszelkie nadzieje, że pojawi się w Polsce w najbliższym czasie coś co zagra na jakimś stałym poziomie bo pojedyncze udane wystąpienia to za mało. Z zagranicznymi przeszczepami chmieli na polskiej ziemi dokładnie tak jak ze sprowadzaniem zagranicznych selekcjonerów i liczenie na to, że dokona się cud. Po polskich chmielach pozostaje to co po rozegraniu meczu w wykonaniu naszych "orłów" - pozostaje gorycz. Ale w piwie chociaż przyzwoita... Co raz latałem za kolejnymi piwami z udziałem polskich chmieli, a to Kormoran Zula i Oktawia, a to Raciborskie Amora Preta, Izabella czy ten Exp coś tam , no i zazwyczaj było tak, że te chmiele niczego nie skaszaniły w piwie, ale też nie za wiele wnosiły poza naprawdę niezłą goryczką. Do dzisiaj szukam piwa coby dało coś bezsprzecznie wyczuwalnego w aromcie i smaku. Jak znacie coś to chętnie zakupie jak będzie okazja.
  23. U mnie też dopiero po 48h kwas zaczyna się czuć, z tym, że ja nie mam jak utrzymać tych 40 stopni.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.