Dzień dobry wszystkim!
Jako, że uważam to za przyjemny kącik, to postanowiłem się rozsiąść. Jestem Emil, brodaty, łysy szachista z zacięciem do pasji nietuzinkowych, trudnych i czasochłonnych. Jestem świeżo upieczonym amatorem i znam się na tym tyle, co sam wyczytałem, obejrzałem, spraktykowałem. Na samym wstępie mówię, że żadna ze mnie alfa i omega, często dopytuję na tym forum i wprowadzam w życie, często koślawo i po swojemu. Generalnie lubię sobie życie utrudniać, w pasjach, bo mnie to bawi. Niech więc nikt nigdy nie bierze moich historii bez odpowiedniej dawki rozsądku.
Po tym wstępie: zaczynałem oczywiście od brewkitów, teraz warzę już BIAB, jako partial mash, bo nie mam gara 35 litrów, a jedynie 10 litrów (i tak już zostanie, miejsca na większego nie znajdę, musiałbym dziecko wyrzucić z domu, a w sumie dziecko się przydaje, to tego nie zrobię).
1 Warka - Session Bock
10 BLG startowej, 23 litry - 5 BLG finalnie 23 litry
Słody płynne gozdawa - Bock nachmielony 1,7 kg, Jasny 1,7 kg
Drożdże z zestawu - GL35 7 gram (dolna fermentacja)
5 dni fermentacji burzliwej, cukier do refermentacji z wodą do poziomu nagazowania 2,2
Oczywiście za krótka fermentacja, za wysoka temperatura, ale piwo wyszło bardzo spoko, chociaż wcale nie koźlak, a raczej schwarzbier. Niemniej jednak pierwszy eksperyment bardzo udany, to znaczy wyszło piwo (oraz 4 granaty, ale nikogo nie zabiły). Nie oczekiwałem cudu nad Wisłą, a w sumie go dostałem, bo na fermentacji i tym wszystkim nie znałem się absolutnie wcale.
2 Warka - Psiwo (pszeniczniak z jałowcem) - przysmak kurpiowski, regionalny
11,5 BLG startowej, 19 litrów - 4,5 BLG finalnie 17,83 litrów
Słody płynne gozdawa - Wheat nachmmielony 1,7 kg, Superjasny 1,7 kg,
suszony jałowiec 500 gram (rozdrobniony i moczony w wodzie 2 l, użytej potem do brzeczki przedniej)
Drożdże z zestawu - BW11 7 gram (górna fermentacja)
8 dni fermentacji burzliwej, cukier do refermentacji z wodą do poziomu nagazowania 2,3
I to uważam za pierwsze udane warzenie, choć dziś bym już dodał inne drożdże i trochę mniej jałowca. Niemniej wyszło mi piwo znacząco lepsze, które wkręciło też jednego znajomego w warzenie samodzielne (jest na etapie kompletowania sprzętu). Trochę błędów było (za krótka fermentacja i kijowe drożdże), ale efekt zaskoczył nawet wybredną żonę z Kurpii. A kto zna Kurpsianki, ten wie, że zaimponować niełatwo.
3 Warka - Witbier
11,5 BLG startowej, 21 litrów - 2,4 BLG finalnie 21 litrów
Słody płynne gozdawa - pszeniczny 1,7 kg, Jasny 1,2 kg
400 g słód pilzneński śrutowany, 400 g płatki owsiane
40 g chmielu Sybilla
30 g curacao, 10 g kolendry
Drożdże górnej fermentacji Fermentis Safale K-97
11 dni fermentacji burzliwej, cukier do refermentacji z wodą do poziomu nagazowania 2,7
Temperatura fermentacji utrzymana w ryzach (15-20 stopni) oprócz ostatnich dwóch dni, bo przełożyłem fermentor na półkę, gdzie nie było miejsca na chłodziwa. A przełożyłem, aby mi się ułożyły drożdże i odpady na dnie na spokojnie i ułatwić sobie zlewanie. Pech chciał, że wtedy nastąpiły upały. Ostatecznie jest wyczywalny lekko aldehyd octowy, ale nikły. Samo piwo jest natomiast fenomenalne jak dla mnie, a i żonie też smakuje. To pierwsza warka z samodzielnym chmieleniem, przyprawianiem i BIAB. Różnica jest kolosalna między poprzednimi.
Następną warkę planuję dziś, a potem zbiorę z niej gęstwę, co będzie kolejnym stopniem wtajemniczenia. Oto mój pomysł:
Przepis na pseudo-lager wiedeński (czy w sumie ale wiedeńskie?):
Słód wiedeński Viking Malt (Polska) 1kg
Słód monachijski typ I Viking Malt (Polska) 0,5 kg
Słód karmelowy 50 czerwony Viking Malt (Polska) 0,3 kg
Ekstrakt słodowy Gozdawa jasny 1.7 kg
Chmiel Saaz (Zatecky) 50 g
+
Drożdże górnej fermentacji Omega Dry Lutra Kveik
Zakres temperatury fermentacji: 20°C - 35°C
Będę wdzięczny za komentarze i porady. Nie, nie mam lodówki, warzę na dziewiątym piętrze w Warszawie, tu nie znamy pojęcia lodówka. Mam wiadro ogrodowe z Castoramy i do tego wkładam zamrożone butelki z lodem po koli przez c. I działa. Oczywiście do pewnego momentu, dlatego teraz zainwestowałem w kveiki. No i jako, że to kveiki, drogie, to gęstwę zbiorę i wykorzystam do następnego, aby bieda nie zajrzała w oczy (czytaj, żeby żonie wytłumaczyć, że zaoszczędziłem, bo kupiłem w opór drogie grzyby).