Po degustacji kolejnego bączka dodam jeszcze, że tym razem piwo nie było tak słodkie jak te z pierwszej butelki. Pewnie wpływ na to miało przerobienie przez drożdże cukru, dodanego do refermentacji oraz pewnie i to że nie mieszałem osadu z dna butelki.
Co do finalnego smaku piwa i tego czy zasmakuje mojej kobietce napiszę za 2 tygodnie kiedy to sama oceni czy jej pasuje ten smak.
Zaznaczam, że jak do tej pory to była bardzo ANTYPIWNA... powoli jednak... sukcesywnie, udaje mi się zwalczyć tę niechęć. :)
Ja jednak, cieszę się że piwko o które tak się bałem wyszło w miarę pijalne i jestem pewien, że zrobię takie samo jeszcze kiedyś.