Skocz do zawartości

Infam

Members
  • Postów

    685
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Infam

  1. Witam!

    Wypada się przedstawić, wypada. Zwłaszcza z takim dorobkiem. Ale wybacz, początkującym jeszcze przez jakiś czas będziesz. Mam nadzieję, że krótko!

    Też warzę takie ilości. Lekko nie jest. Chciałoby się mniej a częściej ale...

    Na zdrowie!

  2. Słabsze piwa są raczej głębiej odfermentowane niż mocne (t.j. mają niższy Blg końcowy)

    To chyba miałeś na myśli?

    Nie' date=' są słabiej procentowo odfermentowane, żeby zostało w nich troche ciała. Za to mocne piwa staramy się odfermentować ile się da, żeby nie zostało za dużo cukrów: 7-8 Blg FG bedzie juz mało pijalne.[...']

    Ok. Procentowe - bezwzględne jednostki odfermentowania. Przytoczmy przykłady. Urquell Lager Wyeast.

    1. Bohemian pils 12 / 2 Blg (planowałem płycej...2,5?) = 83,(3) %

    2. Kożlak 16 / 3 Blg (w to celowałem) = 81,25 %

    3. Doppelbock 20 / 5 Blg (tu chciałem głębiej...) = 75 %

    Należy podkreślić, że bierzemy pod uwagę odfermentowanie pozorne.

  3. Mam problem z moim doppelbockiem i porterem bałtyckim - nie chcą się nagazować. [...]

    Miewało się tego typu problemy ale nie trwało to tak długo. 1,5 m-ca, może max do dwóch. W kilku przypadkach po miesiącu prawie nie było śladu nasycenia. Później leniwie zwiększało się, by po 1,5 m-ca stwierdzić, że za dwa tyg. będzie już prawie dobrze :D

    W tej chwili mam nawet doppelbocka, który po ok. 6 tyg. od butelkowania jest znacznie "niedogazowany" (jednak za 2 tyg. będzie w miarę ok.)

    Niestety długa fermentacja (wyklarowanie / sedymentacja), sporo alkoholu.

     

    W Twoim przypadku, przykro mi ale arbitralnego stanowiska nie zajmę...

     

    Niniejszym chciałem tylko przedstawić problemy z nagazowaniem mocnych lagerów w terminie do ok. 1,5 m-ca od butelkowania (może są wśród nas tacy, którzy właśnie takowe mają).

  4. Ok. należy kopiować dobre, sprawdzone rozwiązania ale do jasnej anielki nie chrzanić tych, które były w porządku. Szkoda gadać.

    Pozostaje nam się niestety "mścić na własnym zdrowiu za głupotę" baranich łąk.

    Zróbmy lepiej jakiś browar...

  5. Ok. trafiło mnie i pojechałem za daleko. Chodzi mi o bzdurne (w mojej ocenie) zakazy, które tworzone są przez psy ogrodnika. Umiem uszanować jakieś sensowne zakazy i nie traktuję takowych jak zło konieczne. Jednak jak trafiam na radosnę twórczość to mnie nosi.

    Niedzielny Dzień Ziemi na Polach Motokowskich. Istnieje zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych. A tu niemal wszyscy jak jeden mąż degustują browar. Inny przykład to fajki - właśnie debatują nad zaostrzeniem przepisów. Palić będzie można tylko w domu. Jest jeszcze zakaz słuchania muzyki przez klientów (ale to trochę inna bajka).

     

    Następnie wezmą się za regulację dozwolonych pozycji seksualnych w sypialni (gdzie indziej zapreściajetsa!; o kuchennym stole zapomnijcie!). Pozostanie jako jedyna możliwa: "po bożemu". Pozostaje sprecyzować, co można, a czego nie można we własnym kiblu.

     

    Wybaczcie za powyższe ale trafił mnie szlag!

    Wasze!

  6. Coder zapomnij o przenoszeniu 40L. Jak masz zdrowy kręgosłup, to noszenie gara 40L jest najlepszym sposobem, żeby nie mieć. Ja w każdym razie nic takiego nie dopuszczam do myśli. Tylko tak naprawdę po co przenosić?

    Oczywiście najwygodniej wtedy zacierać w lodówce turystycznej, tudzież w garze/kegu z wmontowanym filtrem z oplotu. Wtedy stawiamy od początku warzenia ten gar na wysokości min. 1m. Filtrat odbieramy do wiader (20L już mnożna dźwignąć). Chłodzimy chłodnicą. Zlewamy wężykiem.

     

    Co do ryzyka, to w tej wersji zamierzam warzyć przede wszystkim proste piwa, typu jasne górnej i dolnej fermentacji, dry stout, weizen (no ten może taki prosty nie jest). Generalnie z myślą o kegowaniu. Takie dzielenie nastawu ma również tę zaletę, że jedno wiadro możemy zadać innym szczepem, a drugie innym. Można chmielić na zimno, lub nie. Można dodawać jakieś przyprawy etc.

    Jeżeli mamy szansę tylko na jedną warkę w miesiącu to pomysł z większą ilością nastawu ma sporo racji. Jestem niestety w tej sytuacji. Mam jedną setkę, trzy pięćdziesiątki i trzydziestkę. Do dyspozycji pozostaje taboret i dwie kuchnie gazowe. Z przenoszeniem raczej nie mam problemu (brak rzeczonego). Zacieranie w pięćdziesiątce, do drugiej wlewa się brzeczka przednia. W połowie filtracji dygam tą pierwszą pięćdziesiątkę na stół a druga wędruje na taboret i z końcem filtracji zaczyna się gotować. Z reguły dzielę jednak warkę na dwa chmielenia i dwie (lub trzy) nastawy na różnych drożdżach.

    100l garnek wykorzystuję dość rzadko. Chłodzenie zanurzeniowe. Wężyki są na tyle długie, że nie ma konieczności przesuwania garnka w kierunku zlewu (chociaż jak warzę ze Staśkiem to zwykle przesuwamy, żeby nie blokować przejścia).

    Tragedią jest jedynie butelkowanie... Wszystko pakuję do butelek 0,5l. Trochę się schodzi... Dlaczego nie pomyślałem o kilku kegach?

     

    edit:

    "dużo nie zawsze znaczy Dobrze,

    Dobrze zawsze znaczy dużo"

  7. Z dodatków niesłodowanych stosuję prawie do wszystkich piw śrutę jęczmienną zmieloną na drobno.

    Jak z goryczką "pozostającą"?

    Oczywiście im większy dodatek jęczmienia tym bardziej zmienia się profil piwa jasnego, w ciemnym taki zasyp mniej przeszkadza.

    Uprasza się o zprecyzowanie. Ja też często stosuję tę praktykę ale w mniejszych ilościach.

    Co przeszkadza?

  8. [...]

    We wtorek byłem u Infama i jak zobaczyłem pianę na kilka cm w jego piwie, to jeszcze bardziej się zacząłem niepokoić.

    A więc jednak strzeliłem i trafiłem z tym ballingiem (zaniżyłem o 2 st.). A jak zobaczyłem obrączkę to wrzuciłem na luz.

    [...]Lekkie piwo + dobrze rozruszane drożdże + temperatura ok. 20°C = prawdopodobna fermentacja burzliwa w ciągu paru godzin.[...]

    Pozostaje pytanie, dlaczego u Ciebie poszło tak szybko a u mnie czapa gęstej piany na powierzchni. Te same drożdże (z jednego słoika - dzięki Coder), ten sam styl piwa, temperatura również (u mnie nawet o 1 °C wyższa). Co prawda dwa razy więcej brzeczki ale i drożdży było chyba ze dwa razy więcej.

  9. Też miałem ten problem. Potrzebowałem trzech odważników. Kombinowałem jak koń pod górkę. Znalazłbym u siebie coś z nierdzewki ale wymagało wyszorowania i miało gwinty więc się trochę obawiałem. W końcu wpadłem na pomysł. W domu była lampka nocna ze szklaną kulą średnicy ok. 10 cm. To był udany eksperyment. W dwóch pozostałych przypadkach zastosowałem kilka łyżek. Nie pamiętam w tym momencie ilości chmielu i łyżek (kilkanaście g i z 6-8 łyżek?), pamiętam jedynie, że chlupnęło, poszło na dno ale po chwili wypłynęło.

  10. Wstukałem to już co prawda po sąsiedzku ale i tu się dopiszę (może nie wszyscy tam zaglądają).

    Czy można byłoby zrzucać do pamięci T, przegrać do PC i wywalać (macro?) w .xls na wykresie? Doskonała archiwizacja warki.

    Ja archiwizuję wykresiki z DS1820 ale jak działałoby się na czymś takim j.w. to należałoby mieć taką archiwizację.

  11. E nie zgadzam się. Cała moja wiedza pochodzi z czytania i pisania na forum.

    Oczywiście witam i... zachęcam do lektury.

    Powitać!

    Kol. Kopyr, podobno jeden rysunek mówi więcej niż tysiąc słów; jedno wspólne warzenie...

  12. Jestem pod wrażeniem. Wykresy jak rysowane.

    Proponowałbym zrealizować ograniczenie gradientu T (max. 1,5°C/min). Obecnie podjazd o 20°C trwa 5 min (4°C/min :o). Powoduje to przypalanie zacieru na grzałkach (zwłaszcza, że ładujemy 4kW małą powierzchnią). Takie "zacieranie na stouta" (ale przy okazji katujemy enzymy).

  13. cholera przeoczyłem to :(

    Kurde' date=' powstrzymam się. :) [...']

    Jednak się nie powstrzymałeś: :)

    A tak nawiasem mówiąc taka przesyłka to spore wyzwanie logistyczne. Nie dysponujemy wspólną półciężarówką, która załatwiłaby transport "od A do Z". W grę wchodzą m.in. możliwości transportu Słowaków (aktualnie ustalane). W związku z tym jakiekolwiek opóźnienia zgłoszeń wprowadzałyby chaos organizacyjny a może nawet dezorganizowałyby podjęte działania. Nie ja jednak jestem organizatorem więc wybaczcie za wtrącenie.

  14. [...]Gdybyś wziął np zwykły pilzneński to by trzeba było przeprowadzić pełne zacieranie, żeby przekonwertować skrobię na cukry.

    A karmelowy jest już "zatarty w ziarnie" i potrzebuje tylko wypłukania tych cukrów.

    Czy karmelowy jest całkowicie "zrobiony" to nie mam pewności.

    A czy sprawdzał ktoś brzeczkę próbą jodową.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.