Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Cydronalia, czyli salon cydru, to tylko jedna z części OpolFestu. Oprócz najlepszych polskich jabłeczników na festiwalu swoje święto będą miały rzemieślnicze piwa, wina oraz sery. A my, Piwo i Cydr, z wielką przyjemnością poprowadzimy degustację prezentującą cydrowe tradycje różnych krajów świata. Na weekend 10-11 października warto wybrać się do Opola (Pendolino też tu dojeżdża). OpolFest […] Wyświetl pełny artykuł
  2. Informacja o uwarzeniu przez Browar na Jurze piwa w stylu Berliner Weisse zelektryzowała piwny światek. Co istotne, miał być to czysty Berliner, bez żadnych owocowych dodatków, co na piwnej scenie wciąż jest ewenementem. Przecież nawet Artezan, który porwał się na interpretację stylu, zrobił to z dodatkiem wiśni (Jam Session). Wiśnie dodane zostały natomiast do innego kwaśnego piwa z zawierciańskiego browaru – Cherry Lady. Gdy jednak mówimy o Browarze na Jurze, nie sposób nie wymienić Pinty, która już w marcu kooperacyjnie uwarzyła piwo o nazwie Kwas Alfa, rozpoczynając tym samym cały cykl sour ejli. Czy widząc niewątpliwy sukces tej serii oraz będąc w posiadaniu wydzielonej i przygotowanej pod kwaśne piwa linii w browarze jego włodarze postanowili również pójść tą, ciągle mało eksploatowaną w Polsce, drogą? Jak wypadają kwasy z Browaru na Jurze? Czy dorównują, a może nawet prześcigają sałery Pinty? Trzeba powiedzieć: sprawdzam! Wyświetl pełny artykuł
  3. Podczas pisania artykułu do wiosennego numeru „Piwowara” na temat piwnej powodzi w Londynie, która miała miejsce 17 października 1814 roku, zaciekawiło mnie zagadnienie owego, tajemniczego piwnego napoju, jakim był „three threads” (dalej: TT). W tym wpisie postanowiłem nieco zgłębić tę kwestię. Zanim przejdziemy do sedna, chciałbym rozpocząć od kilku informacji, które mogą się okazać przydatne podczas lektury. TT było napojem stanowiącym mieszankę różnych rodzajów piw (beer i ale). W owym czasie – okres XVII i XVIII wieku – ale i beer były dwoma osobnymi kategoriami piwa. Za ale uważano piwa warzone bez użycia chmielu lub z niewielkim jego dodatkiem (były one też z reguły mocniejsze niż beer). Z kolei te, zwane beerbyły znacznie szczodrzejszej chmielone i posiadały mniej alkoholu w porównaniu z ale. Obydwie te kategorie mieściły w sobie trunki rozmaite pod względem mocy (w grupie ale użyte zioła mogły potęgować działanie etanolu). W XVIII wieku sprawy w tej materii się nieco skomplikowały, bowiem na mocy aktów prawnych uchwalonych w latach 1710-1711, zakazano w Anglii stosowania innych surowców niż słód i chmiel, które obłożono podatkami. Sam podział piw został zaburzony przez nowy jego typ, a mianowicie porter. O dalszych losach etymologii beer i ale możecie poczytać tutaj. Drugą kwestią, którą warto tu przytoczyć jest tradycyjna metoda wyrobu piwa w Anglii, czyli partii-gyle. Była to technika polegająca na tym, że po skończeniu zacierania nie wysładzano złoża do uzyskania odpowiedniej ilości brzeczki przedniej lub do określonej gęstości wody wysłodkowej, ale odbierano część płynną, pozostawiając w kadzi śrutę, którą ponownie zalewano wodą, zacierano (lub nie) i odbierano brzeczkę przednią. Czynność tę wykonywano dwu, trzy lub nawet czterokrotnie, w razie potrzeby dodając słód lub inne źródła cukru przy kolejnych brzeczkach przednich, z których każda miała coraz niższy ekstrakt. Każdą z nich gotowano i fermentowano osobno. Uzyskiwano w ten sposób najczęściej trzy piwa o różnej zawartości alkoholu: strong (stock), common (middle) oraz small (table). Moc spożywanego piwa najczęściej skorelowana była z zasobnością portfela konsumenta. Bogatsi obywatele pili piwa mocniejsze, a ubogim pozostawało „small beer”. W 1643 roku w Anglii po raz pierwszy opodatkowano piwo. Władze zazwyczaj podnosiły podatki albo, by mieć za co prowadzić wojny, albo z powodu zbyt hulaszczego trybu życia monarchów. Tym razem chodziło o działania wojenne. Ciekawe było to, że pomimo trzech różnych, podstawowych rodzajów piw (z uwagi na ich woltaż), wprowadzono tylko dwie kategorie podatkowe. Jedna dotyczyła piwa stołowego (table beer), a do drugiej zaliczano piwo powszechne (common) oraz mocne (strong). Warto nadmienić, że system ten funkcjonował aż do 1782 roku. Początkowo podatek od piwa miał wartość symboliczną, jednak z czasem systematycznie go podnoszono, przez co zaczął dawać się we znaki szynkarzom i konsumentom. Żeby było ciekawiej, znacznie bardziej podwyższano stawkę dla piw mocniejszych niż dla tych słabszych, co wydaje się być racjonalnie, jeśli wziąć pod uwagę, że piwa o najniższym woltażu były domeną uboższych warstw społecznych. Dla przykładu, w 1690 roku za baryłkę piwa stołowego trzeba było zapłacić 1 szylinga i 6 pensów podatku, podczas, gdy za piwo mocniejsze – 6 szylingów i 6 pensów. I tu zmierzamy do samego sedna całej historii i istoty three threads, bowiem trunek ten nie powstał z umiłowania rodzaju ludzkiego do komplikowania sobie życia (według niektórych źródeł TT miało być napojem nalewanym z trzech różnych beczek do naczynia przeznaczonego dla klienta), ale po to, by przechytrzyć system podatkowy, który w owym czasie obowiązywał. Rzecz polegała na tym, że jeżeli sprzedawca piwa kupił baryłkę piwa (co w tamtym czasie odpowiadało 147,9 litrów) bardzo mocnego piwa oraz dwie baryłki piwa stołowego, mógł całość wymieszać i uzyskać trzy baryłki piwa powszechnego, za które zapłaciłby tyle samo podatku, co za piwo bardzo mocne. W ten oto sposób obrotni właściciele piwiarni mogli zaoszczędzić płacąc niższą sumę do królewskiego skarbca. I tak, zamiast 14 szylingów i 3 pensów, które zapłaciliby za trzy baryłki common beer, płacili tylko 7 szylingów i 3 pensy, kupując jedną baryłkę mocnego piwa i dwie baryłki piwa stołowego. W ten sposób zaoszczędzano 2 szylingi i 4 pensy na sprzedawanej baryłce wymieszanych piw. Jednorazowa oszczędność nie była szczególnie wielka, ale jeśli wziąć pod uwagę ilości piwa spożywanego w Anglii i skalę procederu, szybko okazało się przychody korony angielskiej z tego tytułu były znacznie mniejsze od oczekiwanych. Średnio, rocznie Anglia traciła 200 000 funtów szterlingów z powodu fałszerstw podatkowych, których dopuszczali się piwowarzy i osoby trudniące się wyszynkiem piwa. Przyrównując te dane do dzisiejszej wartości angielskiej waluty, mówimy o stratach rzędu prawie czterech miliardów funtów szterlingów. Parlament angielski kilkukrotnie przeforsował zmiany prawne zakazujące tego rodzaju praktyk (w latach: 1663, 1670-1671, 1689, 1696-1697 i 1702). Za mieszanie różnych piw groziła kara pieniężna, jednak nikt jej się specjalnie nie obawiał. Od 1697 roku zaczęto nakładać podatki także na słód wykorzystywany do wyrobu piwa, zakazując jednocześnie stosowania surowców niesłodowanych. W latach 1710-1711 chmiel także został objęty opodatkowaniem (analogicznie, zakazano używania innych ziół i roślin do przyprawiania piw). Próbowano walczyć z procederem mieszania różnych piw, jednak nieskutecznie. Zależało na tym przede wszystkim naczelnemu inspektorowi podatkowemu dla miasta Londynu, który straty poniesione na skutek malwersacji pokrywał z własnej kieszeni i co roku płacił na ten cel kilkaset funtów szterlingów, co w owych czasach było niemałą kwotą (w roku 1700 sto funtów szterlingów stanowiło roczny dochód najbiedniejszych Anglików). Pomimo wzmożonych kontroli, praktyka serwowania TT miała się dobrze, choćby z uwagi na przekupność angielskich poborców podatkowych. Zwyczaj sprzedawania TT (warto dodać, że owe piwne mieszanki występowały także pod innymi nazwami takimi jak: two threads, four threads, six threads) zaczął stopniowo zanikać w pierwszej połowie XVIII wieku. Toczy się dyskusja na temat tego, w jakim stopniu pojawienie się porteru mogło mieć wpływ na wyparcie TT z rynku? Istnieje kilka teorii na ten temat. Według niektórych, nie ma żadnego związku pomiędzy owymi dwoma trunkami, z kolei inni twierdzą, że korelacja pomiędzy pojawieniem się nowego, ciemnego i mocnego piwa oraz zanikiem three threadsstanowi związek przyczynowo-skutkowy. Pośród zwolenników tej opcji znajdują się tacy, którzy twierdzą, że porter po prostu wyparł TT z rynku, bo zmieniły się gusta i preferencje klientów, pewna grupa uważa, że porter powstał by imitować TT, a jeszcze inni są zdania, że porter to sukcesor TT. Argumentują to tym, że nazwa tego piwa może pochodzić od staroangielskiego słowa „portering” stosowanego dawniej w przędzalnictwie, oznaczającego łączenie ze sobą różnych włókien (odpowiednik dzisiejszego „weaving”), które z czasem zostało zapożyczone przez piwowarów i odnosić się miało do praktyki mieszania różnych piw. Myślę, że rozważania w powyższej kwestii to temat na osobny wpis… Swoją drogą, sama nazwa tego trunku też nie jest do końca wyjaśniona, zwłaszcza jeżeli chodzi o jej drugi człon… Foto: TaxRebate.org.uk, (CC BY-SA 2.0) Bibliografia: Garry M. Gillman: „Notes On Three Threads And Numerical Variations”, http://barclayperkins.blogspot.com/2010/04/notes-on-three-threads.html, Martyn Cornell: „The Three-Threads Mystery And The Birth Of Porter: The Answer Is…”, http://zythophile.co.uk/2015/06/05/the-three-threads-mystery-and-the-birth-of-porter-the-answer-is/, Martyn Cornell: „The Origins Of Porter (And A Bit About Three-Threads)”, http://zythophile.co.uk/2010/11/22/the-origins-of-porter-and-a-bit-about-three-threads/. Wyświetl pełny artykuł
  4. Polska piwna rewolucja składa się z dwóch frontów. Z jednej strony mamy rzemieślników, którzy uwielbiają eksperymentować. Z drugiej – świadomych piwoszów, którzy uwielbiają nowości i ciągle poszukują nowych silnych piwnych wrażeń. Beer Geek Madness jest spoiwem między tymi frontami. Powyższe słowa napisałem na prośbę organizatorów Beer Geek Madness, którzy prosili o krótkie podsumowanie pierwszej rocznicy […] Post Beer, Geek, ale czy Madness? pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  5. Historia piwowarstwa w Grodzisku Wlkp na wikipedii Piwo grodziskie na wikipedii oraz raport PSPD: Grodziskie Redivivus Strona www browaru Rok wizytacji – 2015 Browar 2 Theodora Grunberga i słodownia – ul. Przykop Browar Wilhelma Bohnstedta – ul. Kolejowa Studnia św. Bernarda na grodziskim rynku zaopatrywała miejscowe browary w wodę Wyświetl pełny artykuł
  6. degustacja z nudów Akurat w zeszły piątek miałem trochę czasu do zabicia przed oficjalną kolacją, postanowiłem więc po namowach na fb nagrać jakieś materiały na zwyczajową setkę. Zabawnie wyszło, bo film nagrany na jakąś godzinę zanim rozpętała się burza. Wyświetl pełny artykuł
  7. Wyjazd do Grodziska Wielkopolskiego na Grodziskie Piwobranie, obfitował w nowe informacje o piwie i tradycjach piwowarskich tego miasta. Moim zdaniem najciekawszą informacją jest ta, że w okresie międzywojennym w Grodzisku pod szyldem Towarzystwo Akcyjne Zjednoczonych Browarów Grodziskich warzony był Porter.... Continue Reading → Wyświetl pełny artykuł
  8. Po kilkutygodniowej przerwie, ciężko jest się zabrać do pisania, ale dość już tego dobrego. Artykuł do najnowszego numeru „Piwowara” prawie gotowy, pora zatem, aby i na blogu jakiś tekst się pojawił. Wpis ten zapewne ukaże się w cieniu #ShakerGate, ale nic na to nie poradzę. W tym tekście chciałbym poświęcić kilka słów tezom i trendom, które towarzyszą rodzimej piwnej rewolucji (z którymi osobiście się nie zgadzam), bowiem czasem, gdy tak z boku patrzę, mam wrażenie, że piwny światek sam się zapędza w kozi róg. Walcząc z jednymi mitami, tworzy się następne. Inną sprawą jest, że „piwnych neofitów” przybywa i często mam wrażenie, że powtarzają oni bezrefleksyjnie hasła wyczytane tu i ówdzie w Internecie, czy zasłyszane na piwnych imprezach. A zatem, przejdźmy do konkretów: Deprecjacja lagera Pokutuje przekonanie, że piwa dolnej fermentacji to produkty poślednie jakościowo względem tych górnofermentacyjnych. Pionierskie piwa, które pokazały ludziom, że piwo to coś innego niż koncernowy, jasny lager były, i w większości są, piwami z grupy ale. Nie widzę jednak podstaw do tworzenia dychotomicznej wizji świata polegającej na tym, że „dolniaki” sprowadzane są do roli piw z natury „nudnych”, czy „bezsensowych”. W tym roku jednym z lepszych polskich lagerów, jakiego miałem okazję pić był „Drwal” z Browaru Gościszewo, ale nie jest to jedyne udane piwo dolnej fermentacji, jakie ukazało się w Polsce od zeszłego roku lub wcześniej. Pamiętajmy o takich piwach jak: „Pierwsza pomoc”, „Czarna dziura” i „Oki doki” z Browaru PINTA, „Jurajskie z ostropestem” z Browaru na Jurze, czy „Rudawskie” z Browaru Miedzianka. Postulat mitycznego pilsa za trzy złote nadal jest aktualny, bowiem ciągle możemy zazdrościć Czechom wielu ich pilznerów. Dobrym pilznerem pewnie też niejedną osobę można by też przekonać do zagłębienia się w piwny świat. Uwaga dla piwnych neofitów: porter bałtycki, który pewnie gromadzicie w piwnicach to też piwo dolnej fermentacji. Tylko amerykański chmiel Amerykański chmiel na dobre zagościł w polskim piwowarstwie rzemieślniczym. Nie ma co pomniejszać jego roli, czy walorów smakowych, ale powiedzmy sobie szczerze, na odmianach z USA świat się nie kończy. Jest wiele ciekawych odmian chmielu, które z powodzeniem można stosować w piwowarstwie. Jestem zdania, że walenie amerykańskiego chmielu do piwa nie zawsze i wszędzie się sprawdzi, bowiem są piwne style, które z założenia chmielone są innymi odmianami. Na przykład dla mnie ESB chmielone Citrą to posunięcie „ni w pięć, ni w dziewięć”. Poza tym, kiepskiemu piwu to i Simcoe, czy CTZ nie pomoże… Nie jestem też tym, który deprecjonuje polski chmiel, bo nie ma w nim cytrusów i żywicy. „Zefir” z Browaru Olimp, czy „Pyza na polskich dróżkach” z Browaru Bazyliszek pokazały, że i polskie odmiany mogą dawać interesujące efekty, pod warunkiem, że z głową podejdzie się też choćby do kwestii zasypu (casus karmelowych piw z serii „PLON”). Uwaga dla piwnych neofitów: belgijska klasyka – w tym sławetne Westvelteren XII – warzone są bez udziału chmielu zza Oceanu. Można? IPA z londyńskiego Fuller’s Brewery też nie jest chmielone Citrą, czy Amarillo, a posiada status piwa kultowego. Pilsner Urquell odniósł światowy sukces, a amerykańskiego chmielu to piwo nigdy nie widziało. Piwu grodziskiemu brak jankeskiego chmielu też nie przeszkodził w sukcesie rynkowym w okresie międzywojennym, gdy eksportowano je do 37 krajów na świecie. Nudne style Mam wrażenie, że dla niektórych jedynym słusznym stylem jest American India Pale ale, ewentualnie mniej chmielone American Pale Ale, podczas gdy świat piwnych stylów jest naprawdę o wiele bogatszy. Sęk w tym, że większość z nich nie jest aż tak chmielona jak AIPA, bowiem niejednokrotnie chodzi albo balans pomiędzy słodowością i nutami chmielowym, lub o to, aby akcenty chmielowe były po prostu subtelne i wycofane, by na przykład uwydatnić efekty pracy drożdży. Piszę o tym, bo odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia ze swego rodzaju „kultem AIPA”, podczas gdy wielu konsumentów piwnych, świadomie nie sięga po inne style, bazując na opiniach innych, które jednoznacznie twierdzą, że owa gatunki to „nuda, panie, nuda”. Warto przypomnieć, że gdy Pracownia Piwa ogłosiła, że uwarzy American Wheat też mówiono, ze to nuda. Dziś AW to styl, który śmiało sobie w Polsce poczyna. Przyzwoitość poznawcza wymaga, by starać się poznać jak najwięcej stylów piwnych, choćby dla własnego doświadczenia i opinii na ich temat. Piwny neofito! Nie broda czyni filozofem. To, że znasz wszystkie IPY i APY na rynku wiele nie znaczy skoro nie wiesz, czym jest klasyczne angielskie Brown Ale, czy belgijski saison. Nie zamykaj się w strefie komfortu. Gadżeciarstwo Piwny światek także staje się areną, gdzie pojawiają się przedmioty, które zgodnie z tworzącymi się konwenansami trzeba/wypada mieć. Piszę o tym nie po, to by narazić się kolekcjonerom szkła, czy innej maści birofiliów, ale chcę zwrócić uwagę na tę kategorię osób, która kupuje piwne gadżety na potęgę motywowana przesłankami stricte snobistycznymi, czytaj: dla lansu. Mam w swoim skromnym dorobku podstawowe wzory szkła takie jak: kufle, szklanki i pokale, ale nie dajmy się zwariować. Po kiego grzyba mam tracić kasę na IPA Glass, czy Stout Glass, które są delikatne jak wydmuszki na pisanki? Myślę, że w piciu piwa chodzi o coś innego niż ślepa pogoń za trendami, które próbuje się narzucić. Za chwilę okaże się, że na piwnych festiwalach będzie obowiązywać z góry ustalony strój. Gadżety w piwnej branży były, są i będą (szkło, otwieracze, nosidełka, koszulki i inne), ale warto, by w tej kwestii nie dochodziło do przerostu formy nad treścią, bowiem – piwny neofito – szkło, czy inny lanserski gadżet, nie zastąpi wiedzy, a widok kogoś wymachującego Craft Masterem One, wyjętym trzy minuty temu z pudełka i jednocześnie plotącego bzdury nie jest szczególnie imponujący i najczęściej przynosi efekt odwrotny od zamierzonego. Kiedyś nie mieliście w domach teku, a piwo jakoś Wam przechodziło przez gardła… Zły koncern i dobry rzemieślnik Dychotomiczna wizja świata podzielonego na koncerny, uosobienie zła wszelakiego i browary spod znaku rzemiosła, pełniących rolę mężów opatrznościowych. Do tego próbuje się nakreślić kanon, w którym każda ze stron może warzyć tylko konkretne style piwne. I tak, gdy na rynek w zeszłym roku trafiło piwo Żywiec APA, wywołało to w piwnym świecie niemałe poruszenie. Krzyczano: „Duzi podszywają się pod małych!”, „Kontrrewolucja!”, ale kto komu zaborni? Gdzie jest napisane, że KP S.A. nie może uwarzyć czegoś nowofalowego? A gdyby, hipotetycznie, AleBrowar postanowił uwarzyć lager na modłę wypustów koncernowych, to czy nagle masy piwnych entuzjastów masowo by się obraziły i poczuły zdradzone? Mamy demokrację i wolny rynek. Można robić, co się chce… Piwo koncernowe jakie jest każdy wie, ale przynajmniej trzyma poziom i sięgając po nie wiemy, czego się spodziewać. Z browarami rzemieślniczymi bywa różnie. Są wśród nich takie, które naprawdę dbają o jakość swoich piw, ale są też tacy, których piwo w najlepszym przypadku jest mocno wadliwe, a wielokroć po prostu zepsute, a tego nie pochwalam. Warto w tej kwestii zachować zdrowy rozsądek i myśleć głową, a nie opiniami innych. A tak na marginesie, pamiętajcie piwni neofici, że prawdziwi piwosze skupiają się na ciekawszych aspektach piwa i piwowarstwa niż jego przemysłowe oblicze. Po prostu szkoda im czasu na pierdoły… Podsumowując, w tekście tym postanowiłem przedstawić tezy, trendy oraz postawy wyznawców piwnej rewolucji w Polsce, z którymi się nie zgadzam. Nie są to wszystkie przemyślenia w tym temacie, które udało mi się zgromadzić w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Niewykluczone, że pojawi się kolejna część tego felietonu. Sam jestem ciekaw Waszych opinii w tym temacie. Z czym się zgadzacie, a z czym byście polemizowali? Czy jest coś, co dodalibyście do tej listy? Jesienią poza opracowaniami, które są stałym elementem na blogu, pojawi się też nieco więcej publicystyki w postaci felietonów, etc. Wasze zdrowie! Wyświetl pełny artykuł
  9. Mam ewidentnego nosa do lokali z dobrym piwem. O nowym miejscu Absurdalna w Katowicach wiedziałem tylko tyle, że trzeba iść w przeciwną stronę niż do (remontowanej obecnie) Białej Małpy. Idąc na czuja wypatrzyłem w oddali parasole Browaru na Jurze po czym zapytałem ludzi znajdujących się w środku o Absurdalną. „To tutaj, tylko wejście za rogiem!”. No i elegancko. Pierwsze wrażenie to mnóstwo miejsca. Mają tu podobno aż 320 m2. Wystrój to melanż nowoczesnej galerii z oldskulowymi klimatami z których najbardziej podobały mi się stare telewizory przerobione na półki czy podświetlane reprodukcje okładek PRL-owskich tygodników zorientowanych tematycznie wokół Katowic. Wszystkiego wypatrzeć od razu nie sposób. Dopiero po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że zawieszone pod sufitem kuliste lampy zmieniają kolor emitowanego światła. Lepszy numer, że dopiero po pierwszym piwie skojarzyliśmy, że postaci uwiecznione na ścianach to wizerunki naszych piwnych rzemieślników. Ocenić podobieństwo możecie sami oglądając foty W pomieszczeniu przylegającym do ulicy znajdowała się wcześniej apteka, reszta lokalu była przez lata niezagospodarowana. Życie temu miejscu postanowili przywrócić Ola Korzus i Remigiusz Staroń, którzy mieli doświadczenie w prowadzeniu herbaciarni i sklepu z rzemieślniczymi piwami na niedalekiej Mariackiej. Lokal wystartował w marcu, w pierwszy dzień wiosny. Oferowane jest tu przede wszystkim krajowe rzemieślnicze piwo które leje się z dwunastu kranów zamontowanych w…pianinie. Taki patent widziałem wcześniej tylko u Josefika w domowym browarze. O tym że chłodnia tu jest, chyba nie trzeba wspominać… Absurdalna stawia nie tylko na dobre piwo ale również i na jedzenie. Szefem kuchni jest tutaj…sędzia PSPD Piotrek Kaleta! Spróbowaliśmy lahmacun czyli turecką pizzę, która okazała się lekkostrawnym, nie zamulającym posiłkiem. O to chodzi! Oprócz ciekawego wystroju i sporej przestrzeni atutem Absurdalnej jest zamontowane przy piwnej tablicy „Koło fortuny”. Przy specjalnych okazjach można wylosować zniżki oraz gratisowe piwa. Warto zatem zaglądać do Absurdalnej, to zdecydowanie miejsce z charakterem. Absurdalna, Katowice, Dworcowa 3 www.absurdalna.pl Wyświetl pełny artykuł
  10. Na początku chcę powiedzieć, że cieszę się, iż spodobał się Wam mój ostatni film. Świadczy to o tym, że priorytety w życiu macie poukładane na właściwym miejscu. Jednak, jak to zwykle bywa, nie udało mi się uniknąć fali komentarzy „mądrych głów” naiwnie próbujących zagonić mnie do narożnika pytaniem: „A czemuż to, skoro tak kochasz shakera, nie... Read More The post Dlaczego rzadko używam shakera do nagrań? appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  11. Dla dobra piwnej nauki postanowiłem poświęcić piwo Imperial Black z Buxton Brewery i zdegustować je z shakera. Czy tego typu szkło nadaje się do degustowania piwa? Postanowiłem dokonać ostatecznej konfrontacji i zakończyć spór w craftowej doktrynie. The post Czy da się degustować z shakera? Ostateczne rozstrzygnięcie sporu! appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  12. Po raz drugi wraz z Piotrem i Wojtkiem urządziliśmy sobie w Pułapce mały panel degustacyjny z ciekawymi piwami. Nasz wybór padł na: Oude Tart – agresywny Flanders Red Ale z The Bruery, Blasphemy – Quadrupel leżakowany w beczce po Whiskey z Weyerbahera, oraz Beersel Morning – blend lambika z belgijskiego 3 Fontain oraz Saisona z... Read More The post Szklana Pułapka 2 – Oude Tart, Blasphemy, Beersel Morning appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  13. Podczas Brackiej Jesieni zostaliśmy zabrani przez Rafała (znacie go chociażby z lub filmiku) na małą wycieczkę po zakamarkach zabytkowego cieszyńskiego browaru. Pierwsza część wycieczki polegała na obchodzie obszernego browarnianego terenu. Na parkingu, gdzie odbywała się ubiegłoroczna edycja Brackiej Jesieni, trwają obecnie przygotowania do budowy hali z linią do butelkowania. W cieszyńskim browarze napełniane są wyłącznie KEGi, reszta jedzie cysternami do browaru w Żywcu, gdzie jest butelkowana. Wpływa to niewątpliwie negatywnie na piwo, czego dowodem chociażby przywołany wcześniej materiał wideo, gdzie w ślepym teście sprawdzałem wersję beczkową i butelkową cieszyńskiego stouta. Uruchomienie monobloku przewidziane jest najpóźniej do końca roku.W Cieszynie planują też zorganizowanie imprezy mającej być następcą żywieckiego Festiwalu Birofilia. Patrząc na dość rozległy teren browaru, można stwierdzić – miejsce na przeprowadzenie większej imprezy jest! Niesamowite wrażenie robią liczne budynki, częściowo tylko wykorzystywane na magazyny. Wszystko to sprawia wrażenie zamrożonego w czasie skansenu! Po wejściu zarośniętymi, pokrytymi solidną warstwą mchu schodami na górny poziom, udaliśmy się z powrotem w dół – do piwnic browaru. To była niesamowita przygoda. Tak przepastnych, niezagospodarowanych piwnic na kilku poziomach to jeszcze w żadnym browarze nie widziałem. Jednak z powodu sfatygowanego stanu wąskich ceglanych schodów szanse na udostępnienie tych piwnic do zwiedzania są nikłe. Cały kompleks Browaru Zamkowego wpisany jest do rejestru zabytków i każda ingerencja w stan obecny musi być konsultowana z konserwatorem. Oczywiście wymaga też finansowych nakładów. My poruszaliśmy się po tych piwnicach całkowicie „na czuja”, oświetlając sobie drogę telefonami i właściwie tylko dzięki przytomności i rewelacyjnej orientacji Marleny udało się szybko odnaleźć drogę powrotną…Rzućcie wiec okiem na foty, bo to naprawdę wyjątkowa okazja! Wyświetl pełny artykuł
  14. Degustacja Sunturnbrew przed meczem z Niemcami to już niemal tradycja. W zeszłym roku, gdy sprawialiśmy im legendarny łomot na Narodowym siedziałem w Jednej Trzeciej i degustowałem standardową wersję. Piwo było obłędne. Na rewanż przygotowałem sobie coś jeszcze potężniejszego – to samo piwo, tyle, że leżakowane w beczce po bourbonie. Oczekiwania wobec tego piwa miałem większe,... Read More The post Sunturnbrew Bourbon Barrel Aged – Nogne O appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  15. vel Hitachino Nest Skąd dwie nazwy? Kiuchi Brewery zostało założone w 1823 roku przez Kiuchiego Gihei z ideą produkcji sake i shochu. O ile sake w Polsce jest osiągalne (aczkolwiek zazwyczaj paskudne) tak shochu nie jest szerzej znane. A jest niczym innym tylko destylatem. Czy w przypadku browaru ma to znaczenie? Ma, aczkolwiek nie przy tych piwach. Po złagodzeniu przepisów w 1996 dobrzy ludzie w Kiuchi wpadli na pomysł, by zacząć również warzyć piwo rzemieślnicze. A skoro mamy tradycyjną produkcję sake oraz drewniane beczki do leżakowania shochu to czemu by tych dwóch aspektów nie połączyć? Niestety żadne z dwóch opisywanych piw nie było leżakowane w beczce po japońskim destylacie (w tym przypadku robionym z resztek po sake), ale jedno ma swoją historię oraz pewien wpływ na polski rynek Dodatkowo osobiście bardzo podoba mi się podejście do produkcji zwane kodawari. Hitachino Nest Dai Dai Ale IPA Piana: Bardzo skąpa, niska, szybko opada do wspomnienia. Barwa: Jasny bursztyn, mocno opalizujące. Widoczna jest duża ilość drobinek zawieszonych w toni. Aromat: Niesamowity, soczysty aromat świeżych pomarańczy. Podchodzący wrecz pod słodkie czerwone pomarańcze. Zaraz po nim pojawiają się fantastyczne aromaty cytrusów, lekkich żywic i słodowości. W tle skórka mandarynki i sporo owocowych estrów. Smak: Średnia pełnia, niskie wysyccenie. Charakterystyczną cześcią składową japońskich piw teraz testowanych jest pewne odczucie oleistości. W pierwszym akordzie brzmi pełnia, intensyfikowana niskim wysyceniem. W drugim gra potężny aromat mariażu mandarynki ze słodką pomarańczą. Pojawia się lekkie toffee, estry owocowe, tropikalne owoce i żywice. Finisz z zaznaczoną, ale nie nadmierną goryczką idealnie wieńczy profil i go ożywia. Bardzo dobre piwo, jedno z pierwszych jakie miałem okazję wypić podczas zeszłorocznej podróży do Japonii. I jedno z piw, które skłoniło mnie do poszukiwań „standardowych” stylów wzbogaconych o nie aż tak standardowe dodatki. W tym przypadku mndarynki Fukure Mikan. Jest to też piwo, które było dla mnie swoistą inspiracją do stworzenia Kingpin Rocknrolla. Hitachino Nest White Ale Piana: Jeszcze gorsza niż w przypadku Dai Dai Ale. Barwa: Typowa dla witbiera – słomkowa, opalizująca. Wpadająca wręcz w bladą zieleń. Aromat: Kolendra i gałka muszkatołowa grają pierwsze skrzypce. W tle zbożowość, pomarańcze, słodowość. Trochę pieprznych fenoli. Dość delikatny, mocno skupiony na przyprawowej stronie spektrum. Smak: Zupełnie inne podejście do tematu witbiera, co jest w sumie cechą wspólną japońskich rzemieślniczych piw. W pierwszym akordzie zaskakujące jest dość niskie, jak na witbiera, wysycenie. Pojawia się lekka zbożowość i słodowość. W drugim zaczynają grać nuty gałki muszkatołowej, kolendry i skórki pomarańczowej. W tle lekkie pikantne fenole i owocowe estry. Finisz z ciekawym posmakiem mleka owsianego i wyższą niż się spodziewałem goryczką o charakterystyce będącej pochodną chmielu, gałki muszkatołowej i albedo cytrusów. Mimo niskiego wysycenia bardzo orzeźwiające piwo i dość nowatorskie podejście do tematu wita, które jest mi podpasowało. Doceniam takie eksperymenty. Wyświetl pełny artykuł
  16. Tegoroczna edycja Brackiej Jesieni zdecydowanie różniła się od edycji ubiegłorocznej. Przede wszystkim była to pierwsza impreza organizowana przez cieszyński browar po formalnym wydzieleniu się ze struktur Grupy Żywiec. Głosy czy jest to wyłącznie zabieg marketingowy pozwalający GŻ wejść na rynek piw rzemieślniczych czy też rzeczywiście idzie za tym jakaś głębsza zmiana filozofii są podzielone. Ważne są efekty działania, a ta impreza była tego dowodem. Zacznijmy od samego miejsca. Browar Zamkowy w Cieszynie to miejsce unikalne. To zabytkowy, nadal funkcjonujący XIX-wieczny browar z fantastycznym usytuowaniem w zboczu góry zamkowej, na której znajdują się pozostałości wczesnośredniowiecznych budowli (jak chociażby przedstawiona na banknocie 20-złotowym romańska rotunda). W tym roku impreza odbyła się w samym sercu browaru, a nie tak jak poprzednio na przybrowarnianym parkingu. Dzięki temu zyskała niesamowity klimat, jakiej nie ma żadna odbywająca się obecnie piwna impreza w Polsce. Bezpośrednie sąsiedztwo wejść do dawnych piwnic leżakowych, przemieszczanie się wzdłuż browarowego dziedzińca nadawało imprezie wyjątkowego charakteru. Wobec obecnego zalewu przeróżnych piwnych festiwali odbywających się w halach wystawienniczych czy przy stadionach taka lokalizacja zasługuje na wyróżnienie. Kwestia kolejna – piwo. Tak jak i rok temu pojawili się rzemieślnicy: Pinta oraz Kraina Piwa (będąca zresztą współorganizatorem imprezy) oferująca piwa m.in. Artezana, Birbanta czy Kingpina, były ekipy Widawy, Redena, kontraktowego Wrężla, w końcu nowej lokalnej inicjatywy jaką jest Fabrica RARA. Dzięki względnie umiarkowanemu nasyceniu wystawcami zwykli ludzie nie mieli problemu z ogarnięciem wyboru, a i sami wystawcy byli zadowoleni ze sprzedaży. Jednak to co mnie najbardziej zdziwiło to fakt że nie było…Brackiego. Zapowiadana premiera polsko-czeskiego Brackiego Pilsa na tej imprezie się nie odbyła. Od organizatorów otrzymałem informację, że piwo to firmowane jest przez GŻ, a nie przez cieszyński browar. Wygląda więc na to, że wraz ze zmianą podejścia nazwa Brackie nie będzie już dłużej wykorzystywana w marketingowej komunikacji. Ciekawe, czy nazwa imprezy przetrwa do następnego roku… Zmianę widać też po prelekcjach, jakie odbyły się w fantastycznym pomieszczeniu piwnic browaru. Ja zostałem zaproszony do wygłoszenia prelekcji dotyczącej polskiej sceny piwowarstwa rzemieślniczego, Tomek Kopyra natomiast przeprowadził panel degustacyjny czerwonego flandryjskiego czyli stylu, który został tegorocznym Grand Championem. Główny piwowar Dominik Szczodry opowiadał o obecnej ofercie browaru, ja natomiast przeprowadziłem z nim dotyczącą warzenia w Cieszynie omawianego flandryjskiego czerwonego.Jakie były najciekawsze piwa dostępne na Brackiej Jesieni? Bardzo mnie cieszy, że w kontekście ogólnego narzekania na nawał nowości i rzekomego braku troski rzemieślników o trzymanie poziomu stałej oferty najlepszym piwem imprezy było według mnie Simcoe Pils z Widawy. Czyli to samo, co rok temu! Wojtek Frączyk zadbał też i o nowinki. Było mocno pieprzno-przyprawowe, belgijskie w charakterze White Kiwi, był prapremierowy, nasycony azotem RIS, który zaraz powędruje w drewniane beczki. Niesamowitą akcję przeprowadził Reden. Butelka 330 ml Zabobonu czyli imperialnego brown ejla sprzedawana była za…3 złote! A w zestawie z pokalem za złotych…10! Węsząc jakiś podstęp spróbowałem tego piwa i okazało się, że jest lepsze niż na premierze! Wyrazista wędzonka, orzechowe motywy typowe dla browna. Ogólnie świetnie ułożone, zbalansowane piwo. Niewątpliwie okazja roku! Podsumowując, Bracka Jesień była imprezą bardzo udaną, którą odwiedziło mnóstwo ludzi. Nie było tak jak w zeszłym roku podziału na strefę „ludyczną”, gdzie oferowano cieszące się sporym zainteresowaniem Brackie za 4 złote i strefę rzemieślników gdzie generalnie odbywało się spotkanie branży. Tym razem obydwa światy się przeniknęły. Do tego wieczorem puszczano klasyczne hity lat 70,80 i 90-tych. To niewątpliwie gwarancja dobrej zabawy, przynajmniej dla ludzi w moim wieku W Cieszynie mówi się o kolejnej imprezie mającej wypełnić lukę po żywieckim Festiwalu Birofilia (mocno przecież angażująca środowisko piwowarów domowych). Ważne jednak jest, że wyjątkowy charakter Brackiej Jesieni ma zostać niezmieniony. Zatem do zobaczenia za rok! Wyświetl pełny artykuł
  17. Degustacja American India Pale Ale Chuck, jednej z dwóch bardzo ciepło przyjętych nowości browaru kontraktowego Solipiwko. Czy rzeczywiście jest się czym zachwycać? Piwo uwarzone w browarze Zarzecze. The post Chuck z browaru Solipiwko appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  18. Grand Championem największego konkursu piw domowych w Polsce zostało w tym roku piwo w belgijskim stylu Flanders Red Ale. Piwo, które należy do rodziny piw kwaśnych fermentowanych mieszanką drożdży Brettanomyces i bakterii Lactobacillus. Werdykt jury odbił się sporym echem w piwowarskim światku. Czy w Cieszynie są gotowi do uwarzenia tak wymagającego piwa? Czy liczą się z zakażeniem niemałego w końcu browaru? O tym między innymi w rozmowie jaką przeprowadziłem z Dominkiem Szczodrym – głównym piwowarem Browaru Zamkowego podczas Brackiej Jesieni! Wyświetl pełny artykuł
  19. Degustacja American Stoutu Czarna Mańka z browaru kontraktowego PiwoWarownia. Przy okazji postanowiłem oddać swój osobliwy hołd jednemu z moich ulubionych artystów. The post Czarna Mańka z PiwoWarowni appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  20. Rzadko zdarza się okazja by bezpośrednio porównać piwa danego browaru w stylach, których charakterystyka jest dość mocno dyskutowana w piwnym światku. Czym różni się Black IPA/ Cascadian Dark Ale od American Stout? Kwestie paloności, natężenia goryczki, cytrusowego charakteru są rzeczami o których od dawna dyskutuje się na forach i przy barze. Teraz możemy sprawdzić jak Artezan zinterpretował te style sprawdzając Czarne IPA (Black IPA/CDA) i Czarnego Mustanga (American Stout). Chyba już nie muszę dodawać, że jak zwykle porównuję w ślepym teście? Wyświetl pełny artykuł
  21. po raz drugi Ostatnio miałem niewątpliwą przyjemność degustować kilka piw, które przyleciały do mnie bezpośrednio z Japonii (dzięki Kasia i Toshi!). Jeden z browarów pojawił się u mnie na blogu już w zeszłym roku. Jak prezentuje się reszta oferty? Baird Beer Rising Sun Pale Ale Piana: Dość niska, ale o świetnej kontrukcji. Trwała, wolno opada do grubego dywanika. Barwa: Jasna miedź, mocno opalizujące. Piwo refermentowane w butelce, co było zobrazowane całkiem sporą ilością osadu. Zresztą był on na tyle niepewny, mimo odstania w lodówce, że zostawiłem więcej niż zwykle piwa. Aromat: Wyczuwalne są delikatne, miodowe nuty utlenienia. Poza tym solidna cytrusowość, liczi, owoce tropikalne, wyraźnie zaznaczona słodowość. Niewątpliwie japońskie pale ale, jak wnoszę z mojego (skromnego bo skromnego, ale jednak) doświadczenia. Smak: W pierwszym akordzie wychodzi niska pełnia, gładka słodowość i, co ciekawe, jakby oleiste odczucie. W drugim pojawiają się morele, brzoskwinie, liczi, cytrusy, leciutkie nuty utlenienia. Dodatkowo ciekawy posmaczek kiszonki, kojarzący mi się tylko i wyłącznie z jedną odmianą chmielu Finisz o średniej goryczce, dobrze wpasowanej w dość delikatny profil piwa. Zdecydowanie bardziej żywiczna niż cytrusowa. Delikatne, bardzo pijalne, w sam raz na główny rynek zbytu. Pojawia się co prawda lekkie utlenienie, ale jest to zrozumiałe tyle tysięcy kilometrów od browaru. Baird Beer Shimaguni Stout Piana: Ciemnobeżowa, drobno pęcherzykowata. Równie niska jak w poprzednim przypadku. Opada do delikatnie mniejszego dywanika. Barwa: Stout. Aromat: Rasowy stout – nuty słodowe, palone, delikatny karmel. W tle zaznaczone estry owocowe. Kawa, lukrecja, wanilia, kakao. Zbalansowany, przyjemny, wręcz delikatnie słodki. Smak: Start delikatną słodowością, pojawia oleistość podbita niskim wysyceniem. W drugim akordzie to co cenimy i lubimy – kawa, gorzka czekolada, wanilia, delikatna estrowa owocowość, wanilia. Kontynuacja oleistości w postaci płynnej czekolady, zaczyna również grać lekka paloność. Finisz okrągły, przyjemny, palony, zachęcający do kolejnego łyku. Świetny, rasowy stout, bardzo dzielnie zniósł trudy podróży. Podobnie jak Pale Ale – piwo idealnie sesyjne. W następnej degustacji – Hitachino Nest Wyświetl pełny artykuł
  22. [uWAGA – KONKURS] Powiedzmy sobie szczerze. Jeśli chodzi o piwo, to mamy na rynku klęskę urodzaju. Tymczasem w parze z ilością piwnych premier nie idzie niestety ilość piwnych publikacji. Tych krajowych jest ciągle jak na lekarstwo. I w tym momencie pojawia się rodzynek – książka „Nalepsze piwa z polskich sklepów” autorstwa Bartosza Senderka – autora […] Post Najlepsze piwa z polskich sklepów pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  23. Pozostając w górskim klimacie, degustacja łokopconego piwa Siwy Miś od kolaborantów z Browaru Kopyra i Browaru Widawa, dokonana na górze Kiczera. Siwy Miś to wariacja na temat stylu grodziskiego, polegająca na podwojeniu jego ekstraktu bazowego z tradycyjnych 7,7-8 BLG do aż 16 BLG. Przy okazji trochę sobie podywagowałem, czy jest sens robić podwójne, imperialne wersje... Read More The post Siwy Miś – Kopyra & Widawa appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  24. Rozpoczynam kolejny, jak zwykle nieregularny cykl filmów nazwany roboczo „Z kuflem przy pasie”. Tym razem coś, czego wcześniej nigdy nie robiłem. Będą to zapisy rozmaitych wycieczek, wypraw i wyjazdów, oczywiście z kuflem przy pasie. Na pierwszy rzut Beskid Mały i wyprawa na moją ulubioną górę w okolicy – Kiczerę. Dajcie znać, czy tego typu format,... Read More The post Z kuflem przy pasie #1 – Kiczera appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  25. Pomysł na tę imprezę był prosty – gratisowe piwo od czołowych polskich rzemieślników dla czytelników i widzów strony PolskieMinibrowary.pl. Stronę założyłem 5 lat temu i właściwie odmieniło to moje życie. Dzięki swej aktywności na krajowej piwnej scenie poznałem setki świetnych ludzi. Teraz chciałem się odwdzięczyć i dzięki wspaniałej postawie polskich rzemieślników umożliwić świętowanie przy gratisowym piwie. To niesamowite ale wszyscy do których zwróciłem się o urodzinową beczkę piwa zgodzili się ją dostarczyć. Mieliśmy zatem Simcoe Pils od Widawy, Viva la Vita oraz Imperium Atakuje od Pinty, Wędzone Żytnie AIPA od Nepomucena, Oyster Kiss od Piwnego Podziemia, Pacific Pale Ale od Artezana, Hey Now od Pracowni Piwa, w końcu Violettę Vanillas od Hopium, które było piwem-nagrodą w konkursach wiedzy o polskim crafcie. Specjalne podziękowania należą się dla Rafała i Masona z Jabeerwocky, którzy świetnie ogarnęli logistykę, użyczyli kranów dla urodzinowych beczek no i zrobili extra videozajawkę. W końcu wyjątkowe podziękowanie dla Marleny, która mocno mnie wspierała w przygotowaniach do tej imprezy. Dziękuję też za wszystkie prezenty, które otrzymałem. Naprawdę się tego nie spodziewałem, jesteście wspaniali! A za rok, mam nadzieję, widzimy się na 6 Urodzinach PolskieMinibrowary.pl! Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.