Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. ABW, P.I.S. & Love oraz Dr IPA. Znajdź nie pasujący element. Oczywiście żeby całość była kompletna, zamiast Dr IPA powinno być CBA. No ale cream black ale chyba nie brzmi zbyt przekonująco. Nieważne. Ważne jest to, że Krzysiek i Jarek z Birbanta mieli chyba zamiar zrobić wystrzałowy after po premierze Grand Championa. I to z piwami naprawdę mocnego kalibru. Zobaczcie ballingi: 15,5° oraz dwa razy 24,5°. Hardkor! A zatem sprawdzamy! Dr IPA – Dark Rye IPA 15,5° Blg z 40% udziałem słodu żytniego. W aromacie wyraźna żywica i sosna, w smaku mocna goryczka. Charakterne piwo ale efektu ‚wow’ nie było ABW – American Barley Wine 24,5°. Jest cytrus w aromacie, brawo! Ale szkoda że goryczka ledwo kontruje słodycz. Mogła by być większa skoro to wersja amerykańska. Na plus ukryty alkohol i fakt, że słodycz jest umiarkowana P.I.S & Love – Peated Imperial Stout 24,5°. Na to piwo ostrzyłem sobie zęby. Zasyp słodu wędzonego torfem – 18% więc bez szaleństw. Sprawdzamy aromat – jest torf, jest czekolada, nieźle. W smaku wyraźnie czekoladowe, torfowe motywy są na drugim planie, obrazu dopełniają współwystępujące słodkawo-kwaśne akcenty. Tak jak w przypadku ABW acetonowo-alkoholowych motywów brak, a było to przypadłością poprzednich mocarzy z Birbanta. Chętnie powtórzę to piwo na spokojnie ale i tak było dla mnie najlepszym spośród tej trójki Atrakcją wieczoru był dym z ekstraktem z palonej dębiny. Można było się poczuć jak za dawnych lat na koncertach mając w ustach specyficzny słodki posmak dymowej chmury. Następnym razem prosimy o dym z ekstraktem chmielowym! Wyświetl pełny artykuł
  2. Lubię zaciętość Warszawskich Bitw Piwnych. W ich trakcie mieliśmy kilka remisów, a rozstrzygnięcia często zapadały w ostatnich minutach. Spodziewałem się, że walka do samego końca trwać będzie i teraz, gdy w drugim półfinale naprzeciwko siebie stanęli Wojtek Trześniowski i Olek Hurko. To prawdziwi potentaci warszawskiego piwowarstwa domowego, choć na co dzień są cisi i skromni (tak jak chociażby w tej ) 3 grudnia spotkaliśmy się w Stacji Grochów by wyłonić spośród nich drugiego finalistę. Styl bitwy – Rye IPA. Pytałem chłopaków ile procent zasypu stanowił słód żytni – u Wojtka było to 20%, natomiast Olek prócz słodu dodał też żytnich płatków i całość zamknęła się w 30%. Chwila prawdy, otwieramy butelki. U Wojtka buchnęły cytrusy choć pojawiło się też delikatne zielone jabłko. U Olka spokojniej. Pierwszy łyk i już mniej więcej wiemy co jest grane. Zielone jabłko w piwie Wojtka jest obecne. Znaczy piwo zbyt młode…Za to piwo Olka przy dłużej degustacji pokazało fajny, pikantny żytni pazur. O to chodzi! Decyzja mimo wszystko nie była łatwa bo Wojtek, co tu ukrywać, był moim faworytem w tych zmaganiach. Werdykt musi jednak opierać się na wrażeniach z degustacji, a tutaj piwo Olka było lepiej ułożone. Tak też zadecydowała większość uczestników – piwo Olka wgrało stosunkiem 32:27 głosów. Gratulacje dla zwyciężcy i pokonanego, a my widzimy się na wielkim finale 12 grudnia w Jabeerwocky! Wyświetl pełny artykuł
  3. Już od czasów hucznych premier organizowanych U Fotografa wiadomym było, że Lublin ma potencjał i można pokusić się o zorganizowanie w mieście piwnego festiwalu z prawdziwego zdarzenia. Owszem, były tu organizowane już wcześniej piwne imprezy ale odbywały się one pod egidą Perły czyli browaru, który już dawno wpadł w koleiny koncernowej masowej produkcji. Kilka miesięcy temu pojawiło się info, że za festiwal biorą się Targi Lublin i że odbędą się one razem z festiwalem „rzeczy ładnych”. Hm, to połączenie brzmiało trochę niepokojąco. Jednak od kiedy do organizacyjnego komitetu dołączyło wspomniane już U Fotografa oraz grupa Piwny Lublin wiedziałem, że tej imprezy nie da się spieprzyć. Wracając do kwestii kilku imprez odbywających się w jednym czasie w jednym miejscu. Uważacie, że targi piw rzemieślniczych mogą współistnieć z festiwalem „przedmiotów pięknych” oraz targami wędkarskimi? Jeśli chcecie mieć u siebie wyłącznie Docenta i inne ciągle te same twarze starych wyjadaczy rzemieślniczego piwowarstwa, to może faktycznie nie warto łączyć różnych imprez. W Lublinie okazało się jednak, że impreza przyciągnęła mnóstwo ludzi. W ciągu dwóch dni przez halę przewinęło się przeszło 10 tysięcy luda, a w sobotę na jakiś czas przestano wpuszczać kolejnych odwiedzających, gdyż zapełnienie hali osiągnęło krytyczny poziom bezpieczeństwa. równo nalane? Dwie rzeczy różniły Lublin od typowego piwnego festiwalu. Właściwie trzy, bo o pierwszej czyli połączeniu targów z różnych bajek tematycznych już wspomniałem. Sprawa podstawowa – butelki. Na żadnym festiwalu butelki nie cieszyły się takim wzięciem. O tym wspominali praktycznie wszyscy wystawcy więc zjawisko było powszechne. O czym to świadczy? Na pewno o tym, że ilość a już zdecydowanie wiedza o specjalistycznych sklepach z piwem w Lublinie jest niewystarczająca. Ale to przede wszystkim świadectwo tego, że na imprezie pojawili się ludzie mający do tej pory kontakt z piwem rzemieślniczym oględnie mówiąc, ograniczony. Gdyby ktoś chciał wyciągnąć argument o niższej niż w specjalistycznych sklepach cenie, to informuję że butelka sprzedawana była w średniej cenie 10 zł. Sprawa kolejna, którą byłem zaskoczony: mniejsza ilość osób w hali wieczorem niż popołudniem. Wydaje się więc że na targach większość ludzi pojawiła się by pooglądać, zrobić zakupy i wypić wyjątkowe piwo spokojnie w domu…Za to niedziela wyglądała imponująco, przewinęło się wtedy 4 tysięcy ludzi więc nie było typowego dla tego dnia chilloutu lub jak mówią niektórzy – padaki Wnioski z Lublina? Zdeterminowana grupa miłośników piwa robi różnicę. W końcu rewolucję robi awangarda. Tutaj taką rolę odegrał Piwny Lublin, choć oczywiście bez zapału i woli organizacji ze strony Targów sukcesu nie udało by się uzyskać. Tam gdzie nie ma zaangażowanych grup potrafiących czasem bezinteresownie poświęcić swój czas i zasoby, tam ciężej o udaną imprezę. Mówi się już o kolejnej edycji, mającej odbyć się za rok w większej hali i już od piątku. Lublin zatem bezpowrotnie wyrwał się z objęć Perły A w trakcie kuluarowych rozmów uzyskałem informację o co najmniej sześciu browarach profilowanych pod kontraktową produkcję mających wystartować w kolejnym roku. To na pewno przeora polski rynek craftu. Przyszło nam żyć w ciekawych czasach! PS. Degustacje muszą chwilę poczekać ale na bieżąco ciekawe piwa próbowane w Lublinie opisywane są na FB! Dzień pierwszy Dzień drugi Wyświetl pełny artykuł
  4. Degustacja piwa w niezwykle rzadkim, wręcz zapomnianym stylu chociebuskim (Cottbuser). Kwaśne piwo z owsem, miodem i cukrem. The post Lodzermensch – Browar Piwoteka appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  5. i jedno z najdziwniejszych piw jakie piłem Zresztą piwo z historią. Dzięki Piotrowi trafiło do Polski (i w zamierzeniu – do mnie) już jakiś czas temu, tyle że akurat do Krakowa. I jakoś „ciągle coś”, w sumie to parę miesięcy minęło zanim w końcu odebrałem je od Tomka Rogaczewskiego podczas Poznańskich Targów Piwnych. Ale skoro „good things come to those who wait” to pewnie było warto, prawda? Ja już to wiem, Was czeka trochę czytaniny. Samo piwo jest z gatunku wykręconych, zarówno pod względem samego pomysłu jak i jego wcielenia w życie. Mianowicie stwierdzono, że czemu by jako bazy nie wykorzystać Brainless Belgian, dodać wiśni i dodatkowo jeszcze poleżakować w beczkach po czerwonym winie? W tym przypadku konkretnie Cabernet i Syrah. W zasadzie jest to podobny ciąg logiczny jaki towarzyszył przy koncepcji Turbo Geezera w beczce po bourbonie z dodatkiem malin, więc identyfikuję się z tą koncepcją. W końcu co może pójść nie tak. Epic Brewing Brainless on Cherries – Batch #38 Piana: Jak na szampanie, początkowo wybujała, wręcz dzika. Błyskawicznie jednak opada nie zostawiając po sobie nawet wspomnienia, zarówno na szkle jak i powierzchni piwa. Barwa: Mocno opalizujące, jasny mahoń z wiśniowymi przebłyskami i zabarwieniem. Aromat: Niesamowicie złożony, intryguje. Pojawiają się typowo belgijskie, dzikie fenole. Co ciekawe zdecydowanie bardziej kojarzy się z normandzkimi wytrawnymi cydrami niż piwem. Dalej grają winne nuty beczki, estry owocowe i oczywiście potęga wiśni. W tle delikatna słodowość, co tylko świadczy o potędze pierwszoplanowych aromatów. W końcu piwo ma ponad 10% alkoholu, więc i ekstrakt powinien być adekwatny. Smak: Wysokie, szczypiące, „szampańskie” wysycenie. Pierwszy akord cydrowy, fenolowy, winny, beczkowy. I to już od samego początku. W momencie uspokojenia się piwa na języku i ulecenia gazu zaczyna grać solidna pełnia. W drugim kontynuacja nut pierwszoplanowych, pojawiają się jednak również karmelowe nuty słodowe, dojrzałe wiśnie i owocowe estry. Finisz pełny, lekko cukrowaty, z delikatnym kwaskowatym podszyciem dzikości i wiśni. Goryczki praktycznie brak, alkohol z kolei wyczuwalny jest dopiero w żołądku. Pozostaje przyjemna i orzeźwiająca kwaskowatość. Fantastyczne piwo, niesamowicie skomplikowane, ale jednocześnie przemyślane i zbalansowane. Zdecydowanie czołówka piw, które miałem okazję pić nie tylko w tym roku, ale ogólnie. Jeszcze raz wielkie dzięki Piotrze, że chciało Ci się tyle tysięcy kilometrów wieźć tą butelkę, a Tobie Tomku za transport już w kraju Wyświetl pełny artykuł
  6. W relacji z Poznania utyskiwałem, że tytuł „Kraftu Roku” w Konkursie Piw Rzemieślniczych przypadł piwu, które jeszcze nie miało swojej rynkowej premiery. Ta nadeszła tydzień później – podczas Lubelskiego Festiwalu Piw Rzemieślniczych. Wyróżniony Porter Bałtycki Wędzony z Widawy nie tylko różni się od pierwowzoru tym, że był leżakowany w dębowej beczce po whisky. Okazało się, że ma aż o 5 stopni ekstraktu więcej, czyli obecnie jest to 24° Blg! Zobaczcie degustację tego piwa przeprowadzoną wraz z Wojtkiem Frączykiem. Na rozgrzewkę pijemy dzikusa czyli West Brett IPA Barrel Aged Wyświetl pełny artykuł
  7. Poznańskie Targi Piwne to impreza, na którą zawsze czekam z niecierpliwością. Jest to jedyny taki weekend w roku, kiedy to nie ja muszę jechać na festiwal przez pół Polski, ale cały światek piwny przyjeżdża do mnie. Ciężko takiego obrotu spraw nie docenić. Bez użerania się z PKP, bez załatwiania noclegów. Wstaję, wsiadam w tramwaj i... Czytaj dalej Artykuł Poznańskie Targi Piwne 2015 pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. Wyświetl pełny artykuł
  8. PROLOG Tegoroczna edycja Poznańskich Targów Piwnych była dla mnie wyjątkowa, bowiem było to moje pierwsze „wyjście z mrocznych czeluści Internetu” i poza tym, że byłem uczestnikiem tego wydarzenia, miałem też okazję dołożyć do niego swoją cegiełkę, jaką była „Piwna Matura”. Przygotowania wraz z Kamilem z alechanted.plrozpoczęliśmy już kilka tygodni wcześniej, ale pomimo tego, ostatnie dni przed PTP były dla nas okresem dość intensywnym. Ustalaliśmy szczegóły z organizatorami, dopinaliśmy wszytko na ostatni guzik, tak aby nie zdefraudować kapitału zaufania, którym nas obdarzono… Ta relacja będzie skrajnie subiektywna, a przy okazji chciałbym jej nadać nieco inny charakter niż opis wypitych piw, okraszony truistycznym stwierdzeniem, że było ich tam dużo, itp. Poza tym, jak to u mnie, będzie masa tekstu i niewiele zdjęć. AKT PIERWSZY – PIĄTEK (piąteczek, piątunio!) W Poznaniu obydwoje z Kamilem zjawiliśmy się około godziny jedenastej. Do czasu zakwaterowania w miejscu noclegu, starałem się być przewodnikiem po Poznaniu, pokazując atrakcje stolicy Wielkopolski. Z czasem, do naszej ekipy dołączyli: Asia, Gosia i Krzysiu. Na Targach zjawiliśmy się około siedemnastej. Był to dzień, kiedy mogliśmy skupić się przede wszystkim na degustacjach piwa, rozmowach z piwnymi entuzjastami, wymianie doświadczeń (konsumenckich i piwowarskich). Wieczór minął w bardzo sympatycznej atmosferze i nawiązywaniu nowych znajomości. Instynkt pierwotny podpowiadał mi, aby jako pierwsze piwo skosztować „Kapitana Drake’a” z Browaru Setka. Okazało się to bardzo słuszne, bowiem podpięto ostatnią beczkę tego piwa, a około dziewiętnastej była ona już pusta. Piwo było mocno zmętnione, posiadało jasną, miodową barwę z domieszką zieleni. W smaku dominowała kwaśność, która była bardzo przyjemna, wielowymiarowa i przyjemna (z uwagi na dodatek soku z limety). Samo piwo było bardzo rześkie i nadzwyczaj pijalne. Innymi ciekawymi piwami, których spróbowałem owego wieczoru były między innymi: „Samiec Alfa” z Browaru Artezan, „Session Brown IPA Iunga” oraz „American Wheat” z Browaru Nepomucen, „Talia” z Browaru Olimp, „The Teacher” z Brokreacji. Tego wieczoru postanowiłem obkupić się w interesujące mnie piwa, a polowałem przede wszystkim na RISa z Browaru Bednary oraz porter bałtycki z Browaru Podgórz, do tego dorzuciłem kilka imperialnych stoutów z importu. Targi opuściliśmy około północy i udaliśmy się na „aftera”. AKT II – SOBOTA Tego dnia, zgodnie z planem, miała się odbyć „Piwna Matura”. Na terenie PTP byliśmy już po godzinie dziesiątej. Rozpoczęliśmy wraz z organizatorami ustawianie stanowiska i ustalaliśmy ostatnie szczegóły. Do trzynastej z minutami mieliśmy „wychodne” i postanowiliśmy ten czas wykorzystać na degustacje piwa oraz spróbowaliśmy świetnego langosza. Punktualnie o czternastej zaczęła się zabawa! Frekwencja przerosła nasze najśmielsze oczekiwania i szybko trzeba było dostawić kolejny ławostół. Szybko wypracowaliśmy system, jak to wszystko opanować, bowiem zgodnie z zasadami, matury na poziomie podstawowym sprawdzaliśmy na bieżąco. Wyraz twarzy osób, które wygrały piwo był bezcenny (80% procent poprawnych odpowiedzi upoważniało do odbioru małego piwa na stanowisku Setki). Było widać, że ludzie dobrze się bawili podczas tego „egzaminu dojrzałości” i momentami było naprawdę wesoło. Matury o wyższym poziomie trudności sprawdzaliśmy następnego dnia rano. Po dwóch i pół godziny zrobiliśmy sobie przerwę regeneracyjną, po czym egzaminowaliśmy dalej. Tym razem także było tłoczno i wesoło, a przede wszystkim o to chodziło. Wielu ludzi brało arkusze egzaminacyjne na pamiątkę, słyszeliśmy sporo deklaracji dokształcenia się w kwestiach piwnych i przystąpienia do matury za rok. Czego chcieć więcej? Pełen sukces! Znacznie więcej osób decydowało się na wersję podstawową niż rozszerzoną, choć wydawało nam się, że ta druga dla ludzi interesujących się piwem będzie łatwiejsza, bowiem oprócz pytań wyboru, wprowadziliśmy coś, co nazwaliśmy „piwnymi motywami”. W konkurencji tej chodziło o wskazanie piwa, które nie pasowało do pozostałych. Wspólnym mianownikiem był najczęściej jakiś składnik (trawa cytrynowa, pieprz, słód pszeniczny w zasypie, etc), styl piwa lub inne cechy (piwa typu single hop, piwa kwaśne, piwa chmielone tylko polskimi odmianami, itd.). Gdy ostatni abiturient opuścił nasze stanowisko, resztę wieczoru spędziliśmy degustując rozmaite piwa w gronie znajomych. Najbardziej z tego wieczoru zapadły mi w pamięci: APA z Browaru Nepomucen, „Odważna żurawina” z Browaru Szałpiw, „Cococific” (Pacific Pale Ale z dodatkiem wiórków kokosowych) od Browaru Artezan, które było przepyszne. Innym ciekawym piwem był premierowy wypust z Browaru Deer Bear – „Deer Beard”, czyli żytnie AIPA z dodatkiem skórki pomarańczy i (pędów?) sosny. Piwo bardzo udane, bardzo pijalne, ze zbalansowaną owocowością i żywicznością. Oby tak dalej! Targi opuściliśmy po północy udając się na kameralne after party (Gosia i Michał, dzięki!). AKT III – NIEDZIELA Była dniem dla nas najbardziej intensywnym. Rano sprawdzaliśmy matury, do tego opracowywaliśmy statystyki, nanosiliśmy ostatnie poprawki do naszej prezentacji, po czym jeszcze trzeba było zaopatrzyć Kamila w rogale świętomarcińskie, spakować się, itp. Na Targi trafiliśmy około czternastej, przez co przegapiłem prelekcję „Kowala” na temat piwa grodziskiego. Po krótkiej rozmowie z organizatorami i dopięciu szczegółów ruszyliśmy na małe piwko, a o piętnastej rozpoczęła się nasza pogadanka, podczas której omówiliśmy „co poeci mieli na myśli” w kwestii pytań na maturze rozszerzonej, przedstawiliśmy garść statystyk, a wisienką na torcie było ogłoszenie zwycięzców i wręczenie nagród (tak wyszło, że udało się to tylko z jednym z nich). Trochę się stresowałem przed wystąpieniem, bo nigdy nie były one mocną stroną, ale na szczęście daliśmy radę. Gdy zakończyliśmy nasze „expose” ruszyliśmy, by konstruktywnie wykorzystać ostatnie chwile naszej obecności na PTP. W moim przypadku spędziłem je bardzo rodzinnie, przy rozmaitych piwach. Około siedemnastej przyszedł czas na pożegnanie z „maturalnym wspólnikiem”, po czym każdy z nas ruszył w swoją stronę… EPILOG Podsumowując miniony weekend, chciałem przede wszystkim podziękować organizatorom. za organizację wydarzenia, co do której nie mam żadnych zastrzeżeń. Chciałem także podziękować za pomoc i wsparcie, którego udzielaliście nam na każdym etapie naszej współpracy z Wami. Cieszę się, że wraz z Kamilem mogliśmy dołożyć swoją cegiełkę do tegorocznych Poznańskich Targów Piwnych. Dziękuję wszystkim uczestnikom „Piwnej Matury”, bo to dzięki Wam pomimo lekkiego „zmęczenia materiału” po tak intensywnym weekendzie, wróciliśmy do rzeczywistości ukontentowani z sukcesu tego przedsięwzięcia. Mamy nadzieję, że bawiliście się tak samo dobrze jak my. Wszystkim spotkanym osobom, z którymi miałem okazję stuknąć się szkłem i porozmawiać o piwie, i nie tylko, również z tego miejsca dziękuję, bowiem to dzięki Wam będę wspominał tegoroczną edycję jako bardzo udaną. Jedyne co pozostaje, to lekkie uczcie niedosytu, bo nie udało mi się skosztować wszystkich piw, których degustację miałem w planach. Nie z każdym dane mi było porozmawiać tyle, ile bym chciał, ale tak najczęściej jest na dobrych imprezach. Intensywność minionego weekendu przypomniała mi szalone studenckie czasy. Będzie co wspominać, a kto nie był – niech żałuje. Wyświetl pełny artykuł
  9. [uWAGA! – SŁABA JAKOŚĆ DŹWIĘKU, JEŚLI TO DLA CIEBIE PROBLEM, ZAPRZESTAŃ DALSZEGO OGLĄDANIA] Dziś degustacja nietypowego piwa chmielonego w sposób ciągły przez 60 minut gotowania. Jak sprawdziła się taka metoda? 60 minut na godzinę, browar Reden. The post 60 minut na godzinę – Reden appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  10. Przed każdym piwnym festiwalem robię sobie listę piw, których chciałbym spróbować. Następnie z tej listy i tak nie korzystam, bo w imprezowym wirze jakoś trudno jest mi zapanować nad ładem i porządkiem. Tym razem z listy chciałbym zrobić inny pożytek. Podzielę się mianowicie z tobą moimi typami. Jeśli potrzebujesz podpowiedzi, by odnaleźć się w festiwalowej […] Post 10 piw, które wypiję na Poznańskich Targach Piwnych pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  11. Żyjemy w pięknych czasach. Mamy taki wybór piwa, jakiego w powojennej Polsce jeszcze nigdy nie było. Istna klęska urodzaju, w której niestety coraz trudniej się odnaleźć. Sam mam problem z ogarnięciem wszystkich browarów rzemieślniczych, o kontraktowych nawet nie wspominając. Stąd każda wskazówka wydaje się na wagę złota. Dzisiaj taką wskazówkę mam dla ciebie. Hopster Mayama […] Post Piwo tygodnia: Hopster Mayama pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  12. [uWAGA! – SŁABA JAKOŚĆ DŹWIĘKU, JEŚLI TO DLA CIEBIE PROBLEM, ZAPRZESTAŃ DALSZEGO OGLĄDANIA] Czasem dochodzę do wniosku, że IPA nie może mnie już niczym zaskoczyć. Większość zwykle smakuje podobnie. Na szczęście raz na jakiś czas pojawia się perełka, która udowadnia mi, że jednak jestem w błędzie. Oto najlepsze Imperialne India Pale Ale zrobione przez polskich... Read More The post 400! – Pracownia Piwa appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  13. Hasło „Porter Bałtycki – Piwowarski Skarb Polski” nabiera jeszcze większej wartości. Polskie Portery Bałtyckie coraz lepiej rozpychają się na międzynarodowych konkursach. Na odbywającym się w Niemczech prestiżowym konkursie European Beer Star 2015, po raz trzeci w ciągu ostatnich czterech lat,... Continue Reading → Wyświetl pełny artykuł
  14. Degustacja najnowszego piwa z Browaru Fortuna o nic nie mówiącej nazwie – Miłosław Górnej Fermentacji. Powiedzieć o piwie, że jest górnej fermentacji, to tak, jakby na pytanie: „Jakim jeździsz samochodem?” odpowiedzieć: osobowym. Co to w takim razie za piwo? The post Miłosław Górnej Fermentacji – Co to właściwie jest? appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  15. Degustacja najnowszego piwa z browaru w Grodzisku Wielkopolskim – Bernardyńskie Ciemne, czyli mocniejsze Grodziskie w wersji ciemnej. The post Bernardyńskie Ciemne z browaru w Grodzisku appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  16. To już rok jak Piwna Sprawa wyznacza standardy w kwestii dzielnicowego wielokranu. Przez ten rok spotykaliśmy się na kranowzięciach, premierach czy bitwach piwowarów domowych. Teraz na pierwszych urodzinach pojawiły się prawdziwe tłumy, wśród których nie zabrakło ekip browarów Piwne Podziemie, Hopium czy kontraktowców z Kraftwerka, Spirifera czy Kingpina. Mieliśmy przyjemność skosztować świetnego Black IPA z Piwnego Podziemia przygotowanego specjalnie na tę okazję. Po raz pierwszy poczułem jak może smakować w piwie świeży zest czyli starta skórka, w tym przypadku czerwonego grejpfruta. Monstrualny grejprutowo-pomarańczowy aromat, wyrazista goryczka i cierpkawy finisz grejpfrutowej skórki. Wiadomo, że Piwnemu Podziemiu w ciemnych piwach niewielu jest w stanie podskoczyć Szkoda, że dość szybko skończył się Skarbek, bardzo przyjemna premierowa APA z Kraftwerka. Gdy wychodziliśmy po północy to nic nie wskazywało na to by impreza miała się wkrótce zakończyć…Zatem i w kwestii urodzin inne lokale mogą brać przykład z Piwnej Sprawy. Powodzenia w kolejnym roku! Wyświetl pełny artykuł
  17. Sezon na imperialne stouty rozpoczął się na dobre. Dopiero co ogłosiłem Debiut Miesiąca za październik, w którym tytuł zgarnął niesamowity Samiec Alfa z Artezana w wersji barrel aged, a tu doszły wieści, że imperialny stout został uwarzony w Browarze Tenczynek! Korzystając z okazji, że leje się już z kranów firmowego lokalu Browarów Regionalnych Jakubiak „Ciechan na Foksal” postanowiłem się tam wybrać i sprawdzić jak smakuje! Wyświetl pełny artykuł
  18. Za dużo ASZdziennika, dążenie do dywersyfikacji treści w tym kawałku internetu i chwila wolnego czasu zaowocowały poniższym tekstem… Wszystko w nim zawarte jest wytworem wyobraźni autora, a jakiekolwiek podobieństwa do są czystą koincydencją. Dramat piwnych blogerów. Woleli napić się piwa niż rozpętać „gównoburzę” Do niecodziennej sytuacji doszło w jednym z polskich miast, w którym odbywał się niedawno piwny festiwal. Organizator umieścił dwóch blogerów piwnych w jednym pokoju hotelowym (twin bed). Obaj mieli wygłaszać prelekcje tego samego dnia na podobny temat, dlatego uznano, że wspólne lokum będzie służyć wymianie myśli i transferowi doświadczeń. Wszystko szło jak z płatka: panowie podali sobie ręce przy przywitaniu, zadali kilka kurtuazyjnych pytań, jednak do incydentu doszło, gdy bloger, administrator bloga „Piwo I Cukierki” (dalej: PIC) zaproponował drugiemu autorowi – („Piwne Eksponaty Taty” – dalej: PET) wspólną degustację piwa… PIC tak relacjonuje ten moment: - Obydwoje z PETem bardzo poważnie podchodzimy do tematu piwa. Przeczytaliśmy już wszystkie artykuły na Beerlovers, a wywiady na łamach „Portalu Spożywczego”, dotyczące branży piwnej, zawsze czytamy wraz z rodzinami z podziałem na role. Wiemy, że dobór szkła to kluczowa sprawa, dlatego - chcąc podsycić napięcie – postanowiliśmy wrócić do korzeni, czyli czasów przedszkolnych i nasze szkła degustacyjne wyjęliśmy z plecaków na przysłowiowe „trzy-cztery!”. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy dzierżąc już teku w mojej dłoni, spostrzegłem, że PET wyciągnął… shakera! To było straszne – przyznaje PIC – bałem się wzajemnych razów, steku inwektyw i tego podobnych. Nawet przyjąłem pozycję obronną, ale wnet zreflektowałem się, że moje jedyne teku może nie przeżyć tej batalii, dlatego gotów byłem negocjować… Nic strasznego się jednak nie stało. Uśmiechnęliśmy się do siebie porozumiewawczo i otworzyliśmy pierwsze z piw, przeznaczonych do wspólnej degustacji. Myśl o gównoburzy (PET ma 15 lajków więcej ode mnie na Facebooku, więc wariant ten wydal mi się dość atrakcyjny, by spróbować go prześcignąć), która początkowo gdzieś tliła się w mojej głowie, nagle pierzchła niczym spłoszone jaskółki… Współtowarzysz (PET), partycypujący w tym feralnym zdarzeniu tak komentuje całą sprawę: - Życie piwnego blogera wcale nie jest takie kolorowe, jak niektórzy przypuszczają. Ciąży na nas olbrzymia presja społeczna. Musimy się uczyć i/lub pracować. Czasem psują nam się samochody. W sklepie nie zawsze udaje nam się kupić wszystkie produkty z listy spisanej na kartce. Po drugie, wszystko kręci się wokół piwa. Musimy wypić wszystkie premiery, znać wszystkie multitapy w kraju i mieć piwnicę wypchaną piwami, które trzeba leżakować całymi latami, nim będzie można je wypić. To bardzo negatywnie działa na nasze wrażliwe osobowości – przyznaje nasz rozmówca. Musimy umieć dobrać szkło do stylu piwa, piwny foodparing traktujemy na równi z zasadami, które w dzieciństwie wpoili nam rodzice. Do tego trzeba pisać wpisy, wrzucać zdjęcia tu i ówdzie. To nie jest bułka z masłem, ani małe piwo. Dla reszty społeczeństwa to mogą być #problemypierwszegoświata, ale znam przypadki, kiedy to nieodpowiedni dobór potrawy do piwa stał się przyczyną rozpadu małżeństwa. Mówi się nawet o tym, że są piwa, który piwni entuzjaści nie powinni pić. Widzi Pani, ja do dziś nie spróbowałem Żywca APA (wyznaje ze łzami w oczach)… A tu do tego jeszcze ten incydent w hotelu. Dobrze, że nic złego się nie wydarzyło. Wiedziałem, że gdyby zaszła potrzeba, zniszczyłbym jego teku moim pancernym shakerem w trymiga. Szybko jednak przypomniały mi się słowa mamy, która zawsze mi powtarzała: „Pamiętaj synku, czasem warto ustąpić, by osiągnąć cel”. Tak też uczyniłem. Wyciągnąłem do niego przyjazną dłoń, zwłaszcza, że czekało na nas kilkanaście piw do wypicia, a mi zaschło w gardle. Myślałem o shitstormie (może stałbym się nawet sławny?), ale jakoś mi przeszło… Myślę, że piwo łagodzi obyczaje – dodaje filozoficznie na zakończenie. O całym zdarzeniu obaj jego uczestnicy poinformowali na swoich profilach na Facebooku, Twitterze i Google+. Wspólnie uznali, że nie warto poświęcać temu zdarzeniu wpisu na którymkolwiek z blogów. Chcieliśmy dowiedzieć się jak to bezprecedensowe zdarzenie ocenia reszta piwnej blogosfery. Niestety, wiele osób pytanych o to konkretne zdarzenie odpowiadało zdawkowo: „Nie winem, nie znam się, zarobiony/a jestem”. Postawą zahaczającą o skrajny nonkonformizm wykazał się autor bloga „Piwo I Piwne Akcesoria” (w tym wypadku uznaliśmy, że bark akronimu w tym miejscu będzie stosowniejszy), który zaproponował w rozmowie telefonicznej spotkanie na neutralnym gruncie (w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej), podczas którego obiecał udzielić odpowiedzi na nasze pytania. Do spotkania doszło dwa dni później, w wyżej wymienionym miejscu. Autor bloga od początku zachowywał się nerwowo. Zapytany dlaczego obrał takie miejsce na spotkanie z nami, odrzekł, że to być może jedyne miejsce, do którego nie dotarł jeszcze Duch Kraftu. Wyciągnął z plecaka butelkę eurolagera, otworzył ją zębami i rozejrzawszy się dookoła, pociągnął haust klarownego trunku „z gwinta”. Jego ukontentowany wyraz twarzy mówił więcej niż tysiąc słów. - A zatem, co Was interesuje? – zapytał. Niestety, nie udało nam się wiele dowiedzieć od naszego rozmówcy, gdyż pobladł usłyszawszy krakanie wrony, po czym zaczął biec w sobie znanym kierunku (zamiast ku polskiej granicy, skierował się w głąb terytorium Republiki Białoruskiej). Przypuszczamy, że odgłos ptaka został przezeń zinterpretowany jako karcące nawoływanie Ducha Kraftu („Kraft!”, „Kraft!”) po przyłapaniu in flagranti na spożywaniu piwa niezgodnego z tymże duchem. Brak aktywności na blogu „Piwo I Piwne Akcesoria” może sugerować, jak przypuszczamy, że jego autor do tej pory nie wrócił do domu, lub jest poza zasięgiem sieci komórkowych… Ci dwaj świadkowie przedstawionego wyżej zdarzenia nigdy nie pomogą w ustaleniu prawdy… (fot.: pragnący zachować anonimowość – Kamil Prystapczuk) Wyświetl pełny artykuł
  19. Porównanie dwóch polskich porterów bałtyckich nagrodzonych medalami tegorocznego konkursu European Beer Star. Złoto przypadło Porterowi Okocimskiemu, a brąz Porterowi Warmińskiemu. Który z nich wypadnie lepiej w moim bezpośrednim porównaniu? The post Dwa najlepsze polskie portery? Który smaczniejszy? appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  20. Dotarliśmy do decydującej fazy pojedynków warszawskich piwowarów domowych. W pierwszym półfinale zmierzyli się Darek Chachulski oraz Kamil Wałęka. Kamil wszedł jako „lucky looser” na miejsce Mateusza Michalskiego, który nie wyrobił się z uwarzeniem zadanego piwa na określony termin. 10 listopada spotkaliśmy się w Hopsters, które wybrane zostało w głosowaniu jako najlepszy lokal na przeprowadzenie pierwszej półfinałowej bitwy. Frekwencja dopisała i piwowarzy wspominali, że tak szybko to skrzynka im jeszcze nie zeszła. Jeśli chodzi o piwa to wrażenia zamieszczone są w materiale wideo, faktem jest że głosami publiczności do finału wszedł Kamil. Według mnie jak najbardziej zasłużenie. Ale zwyciężca który uwarzy piwo w Hopium może być tylko jeden. Zobaczymy zatem z kim zmierzy się Kamil w finale. W drugim półfinale walczyć będą Wojtek Trześniowski oraz Alek Hurko. Śledźcie profil Warszawskiej Akcji Warzelnej aby poznać terminy! Wyświetl pełny artykuł
  21. Już dawno nie miałem takiego kłopotu z wyborem Debiutu Miesiąca. W październiku mieliśmy naprawdę rewelacyjne piwa, których w wykonaniu naszych rzemieślników jeszcze nie było. Posłuchajcie tego – owocowe kwasy fermentowane mieszanką drożdży brettanomyces i bakterii kwasu mlekowego, gose z dodatkiem owoców limonki czy dwudziestosiedmioballingowy imperialny stout leżakowany w beczce po bourbonie. Gdyby powiedzieć komuś jeszcze dwa lata temu, że będziemy mieć na rynku takie piwa i to w polskim wykonaniu, to niechybnie by nas wyśmiał. Ale to na szczęście jest rzeczywistość. Październik skołatał nas 83 piwnymi premierami. Ale najważniejsze, że pojawiły się dwa nowe rzemieślnicze browary – względnie duży, sprofilowany pod produkcję kontraktową Browar Jana z Zawiercia oraz zdecydowanie mniejszy, założony przez fascynatów Antybrowar z Łodzi. A na Debiut Miesiąca wybrałem… Artezan – Samiec Alfa Bourbon Barrel Aged Imperialny stout leżakowany w beczce po bourbonie: 27° Blg, 11% alk. Czy to jest najmocniejsze do tej pory krajowe piwo jeśli chodzi o balling? Nawet jeśli nie to i tak jest to nieistotne. Tak gładkiej, łagodnej tekstury smaku w tak mocnym polskim piwie jeszcze nie doświadczyłem. Optymalnie zharmonizowane, bardzo pijalne (!) no i ta obłędna piana powodują, że w tym piwie po prostu można się zakochać. Ja zresztą byłem już otumaniony przez to piwo próbując je po raz pierwszy w maju, 19 godzin po starcie fermentacji. Najlepszy jak dotąd polski imperialny stout! Ocena piwa tutaj A co w wyróżnieniach? Mnóstwo dobroci! I przede wszystkim innowacyjnych pomysłów, które dobrze się sprawdziły w finalnym piwie. Jasne imperialne ale z kawą, dyniowe z solą, ale z czerwonym burakiem, brown ale z ziarnami kakaowca, kawą i wanilią, wspomniane już na początku owocowe kwasy i limonkowe gose. Ale jest też coś z nowofalowej klasyki jak świetnie orzeźwiające american pale ale czy też kolejny leżakowany w beczce imperialny stout! Hopium – Michail Jakson Ocena piwa Lubrow – Yntelygent Ocena piwa Nepomucen – Labirytm Ocena piwa Piwne Podziemie – Buena Vista Brown Ocena piwa Piwoteka (Księży Młyn) – Zośka Straszybotka Ocena piwa Reden Chorzów – Wostok Ocena piwa Setka (Widawa) – Kapitan Drake Ocena piwa SzałPiw (Wąsosz) – Ribesium nigrum arcanum (Tajemnicza czarna porzeczka), Fragum ambitiosum (Ambitna truskawka) Ocena piwa Październikowe premiery to głównie pokłosie dwóch festiwali – katowickiego Silesian Beer Fest oraz Warszawskiego Festiwalu Piwa. W listopadzie czekają nas Poznańskie Targi Piwne i zobaczymy czy piwowarzy znów zarzucą nas nowościami. Wydaje mi się jednak, że październik był ostatnim tak intensywnym miesiącem w tym roku. Czeka nas zdecydowanie spokojniejszy okres, przynajmniej do wiosny… Pozostałe premiery października 2015: Antybrowar – ANTYbiotyk, PROstak, PRObiotyk Artezan – Preparat Barrel Aged Artezan/Lambrate (Lambrate) – Lagrozischi Baba Jaga (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Session IPA Beer Bros – Hippie IPA, Koziradek Bednary – Stoutopia, Osteroida Chili, Yeti Bednary/Jabeerwocky – We Will Hop You Brodacz (Stary Browar Kościerzyna) – China Town, Robust Afro Browar Jana – , Hopok, , Browar Jana/Solipiwko – Operacja Wit Browar Jana/Setka – Enigma Browar Stu Mostów – ART White IPA Browar z Grodziska – Bernardyńskie Ciemne Brovaria – Stout Doctor Brew (Bartek) – Enigma Hajer (Reden Świętochłowice) – Hica Haust – Porter Bałtycki Hopium – Jan Hibisbach Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy – Piernikowe, Piotrek z Bagien Pumpkin Ale, Piotrek z Bagien Roggenbier Kingpin (Zarzecze) – Turbo Geezer Bourbon Barrel Aged, Turbo Geezer Raspberry Bourbon Barrel Aged Kraftwerk/Wąsosz – This is kraft, bitch Krajcar – Orkiszowe Księży Młyn – Pacific Weizen MajEr – APA Nepomucen – Koźlak Jesienny, Black IPA Olimp (Wąsosz) – Talia, Wild Charon Perun (Wąsosz) – Marynka Pinta (Browar na Jurze) – MaiBock Grand Prix, Havana Stout Piwne Podziemie – Noir Desir, Double Hops, Death & Taxes, Gold Digga, Buena Vista Brown Piwoteka (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Kapral Brown Pracownia Piwa – Mr. Hard barrel aged whisky, Mr. Hard barrel aged red wine Profesja – Marynarz, Smolarz Raduga (Zodiak) – Forbidden Planet, Holy Mountain Revolta (Zodiak) – New Wave Lager Roch – Folblut, Marwari, Arden Słodowy Dwór – Jeleni Most Spirifer (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – The Box SzałPiw (Wąsosz) – Pierredoła z Gądek, Glapa, Prunum lascivum (Frywolna śliwka) Szpunt (Koreb) – Night Wolf, Nigami Tenczynek – Milk Stout Tumski – Biała IPA Warsztat Piwowarski – Pierwsza Warka Waszczukowe (Pivovaria) – Figlarna Bożena Widawa – Tawahaki, Miss Eva Widawa/Kopyra – Vespa, Wściekły Borsuk Wrężel (Zarzecze) – East Coast IPA Wyświetl pełny artykuł
  22. z browaru lubującego się w dodatkach Kiuchi, znane szerzej jako Hitachino Nest, pojawił się już u mnie na blogu. Jest to zresztą jeden z pierwszych browarów którego piw miałem okazję spróbować w zeszłym roku w Tokio. Do stoutów i kawy nie trzeba mnie przekonywać, nic więc dziwnego że ręka sama trafiła na odpowiednią półkę. Hitachino Nest Espresso Stout Piana: Bujna, trwała, brązowa, o świetnej strukturze. Opadając elegancko znaczy szkło. Barwa: Stout, tak powinno być. Aromat: Świeżo zaparzona kawa, ale z zalewajki. Niestety jest z gatunku kwaskowatych, sam preferuję jednak słodsze, pełniejsze kawy. W tle czekolada, wanilia, trochę estrów, nuty palone. Po lekkim ogrzaniu pojawiają się czerwone, kwaśne owoce – żurawina i wiśnia. Smak: Niskie wysycenie, mimo to w smaku również wychodzi kwaskowatość. Teoretycznie użyto ziarna wykorzystywanego normalnie w espresso, natomiast dla mnie znacznie bardziej idzie w stronę nowofalowych sposobów podawania kawy. W pierwszym akordzie odnajdziemy wspomnianą kawę, czerwone owoce, słodowość, przyjemną pełnię. Drugi brzmi kontynuacją nut owocowych, czekoladą, kawą z chemexu, akcentami palonymi. Finisz rześki, kwaskowaty, czekoladowy, z goryczką w większości paloną. Sam browar określa to piwo jako RIS. Ja osobiście raczej sugerowałbym, że to Foreign Extra Stout. W każdym razie mamy przyjemne, pijalne piwo z wyraźną kawą. W dobie popularności tego akurat dodatku do piwa myślę, że warto spróbować. Wyświetl pełny artykuł
  23. Tydzień po oficjalnym debiucie ekipa nowego browaru rzemieślniczego z Łodzi pojawiła się w warszawskim Jabeerwocky. Magda i Bartek Banasiakowie przywieźli ze sobą trzy piwa w stylu saison, new zealand IPA oraz cascadian dark ale. Planowałem je spróbować w trakcie nagrywania materiału wideo, ale co z tego ostatecznie wyszło to już zobaczcie sami Wyświetl pełny artykuł
  24. Browar The Lost Abbey jest dość znany w Polsce, głównie za sprawą kilku ich podstawowych piw. Dzisiaj chciałbym wam zdać relację z imprezy, która miała miejsce 7 listopada 2015 w browarze w San Marcos podczas trwającego właśnie San Diego Beer... Continue Reading → Wyświetl pełny artykuł
  25. Takich właśnie atrakcji na premierach nam potrzeba. Wiktor Saczuk, piwowar zawierciańskiego Browaru Jana przy okazji premiery kolejnego piwa zaprosił kolegę z chemicznego koła naukowego Flogiston Politechniki Warszawskiej. Pokaz obfitował w efekty dymno-świetlne i wbrew pozorom nie trzeba było zachowywać kilkumetrowego bezpiecznego dystansu. Super sprawa. A samo piwo? Efedryna to belgijskie ale o ballingu 14°. W aromacie przydałoby się więcej belgijskich akcentów bo tu przewodnim motywem był jednak słód. W smaku pierwsze wrażenie to dość spora słodycz. Potem jednak ulega ona stonowaniu a wraz z pojawieniem się owocowych motywów jest już całkiem przyjemnie. Najważniejszy tego wieczoru był jednak wyjątkowy klimat piwnej alchemii Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.