Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 691
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Bardzo rzadko zdarza się, by krajowy browar restauracyjny uwarzył piwo powyżej 18° Blg. Gdy jest to porter bałtycki to sprawa zasługuje na dodatkową uwagę. Podczas świątecznej wizyty w stukranowym Piw Paw-Beer Heaven postanowiłem sprawdzić Porter z zielonogórskiego Hausta. Okazało się, że obecny jest też RIS uwarzony przez łódzki Księży Młyn dla Outletu Piwnego. Nie odmówiłem więc sobie możliwości degustacji Czy da się zrobić porządnego bałtyka i RISa w restauracyjnym browarze? Wyświetl pełny artykuł
  2. Degustacja piwa Samiec Alfa – RIS-a z browaru Artezan leżakowanego w beczce po bourbonie, najlepszego piwa roku 2015 według czytelników bloga Małe Piwko. Czy rzeczywiście Samiec Alfa jest tak zachwycający, jak wszyscy mówią? The post Samiec Alfa z Artezana – Piwo roku 2015! appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  3. Piwna rewolucja w Polsce nie zwalnia. Ubiegły rok obfitował w wysyp piwnych nowości, odbyło się sporo piwnych imprez, a na rynku zadebiutowały nowe inicjatywy piwowarskie. Jednym z zeszłorocznych debiutantów był poznański browar kontraktowy – Browar Golem. Premiera pierwszego piwa, żytniego porteru z dodatkiem soli i łuski kakaowca o nazwie „Dybuk”, uwarzonego przez ten projekt miała miejsce 12 grudnia w poznańskim wielokranie „Setka”. Twórcami Browaru Golem jest trójka piwowarów domowych: Michał Kamiński, Artur Karpiński oraz Sebastian Łęszczak. Postanowiłem zaprosić ekipę Golema do wywiadu z kilku względów: po pierwsze – wszyscy jesteśmy „Pyrusami”, po drugie – naszą wspólna pasją jest piwo, a po trzecie – piwowarstwo rzemieślnicze to przede wszystkim ludzie, a nie tylko uwarzone przez nich piwo. Zapraszam Was do lektury, z której dowiecie się więcej o samej inicjatywie, jej twórcach, a także planach na najbliższą przyszłość. Zalecam lekturę z napełnionym szkłem, bo pytań było dużo, a odpowiedzi bardzo wyczerpujące. Na blogu „Beer, Bacon & Liberty” prowadzonym przez jednego z Was – Artura – wyczytałem, że pomysł na nazwę browaru był taki, aby nawiązywała ona w niekoniecznie oczywisty sposób do stolicy Wielkopolski (postać praskiego rabina Jehudy Löw ben Becalela, urodzonego w Poznaniu, któremu przypisuje się stworzenie Golema) oraz budziła pewne kontrowersje – wyczytałem, że zamierzacie swoimi piwami przełamywać rozmaite tabu i stereotypy. Czy rozważaliście jeszcze jakieś inne warianty nazwy? Artur: Propozycji na nazwę browaru było wiele – zarówno anglo-, jak i polskojęzycznych. Ostatecznie stanęło na tym, że wybraliśmy postać Golema jako naszego patrona z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, według legendy jego stwórca miał bliskie związki z Poznaniem (co jednak nie było aż tak oczywistym powiązaniem, jak np. Browar Dwa Koziołki czy Hipolit Cegielski Brewery), a po drugie - w polskim społeczeństwie funkcjonuje wiele uprzedzeń, na których chcieliśmy zagrać. Nawiązanie do żydowskiego dziedzictwa Polski miało pełnić właśnie taką funkcję. Jeśli chodzi o konwencję nazewnictwa piw – tu także pojawiły się różnorakie warianty. Na chwilę obecną będziemy jeszcze trzymać się tematyki okołożydowskiej, ale czas pokaże, jak długo. Nie ukrywam, że innych stereotypów i uprzedzeń, których posiadaczom chcielibyśmy zagrać na nosie, jest całkiem sporo. Czy za jej wyborem stoi coś jeszcze? Zainteresowanie historią (lub konkretnie, historią stosunków polsko-żydowskich)? Inspiracją była literatura, fascynacja kulturą żydowską (w tym kabałą), etc? Artur: Dwa główne powody już znasz. Poza tym każdy z nas interesuje się światem, w którym żyje – jego historią, legendami, mitami. Nie mamy zamiaru udawać, że setki lat wspaniałego dziedzictwa innych kultur na ziemiach polskich nigdy nie istniały – niezależnie od tego, co na ten temat do powiedzenia mają zwolennicy czystości rasowej, etnicznej i narodowej. Sam pochodzę z Białegostoku – miasta, w którym Polacy, Żydzi, Białorusini, Niemcy, Ukraińcy, Rosjanie, Tatarzy i Romowie przez setki lat tworzyli piękną oktawę kultur. Niestety, ostatnimi czasy głośno jest o ekscesach środowisk ekstremistycznych. Oprócz tego, mamy poczucie humoru i dużo autoironii, co jest niezbędne, by żyć w pokoju. Wiesz skąd się biorą wojny? Jeffrey Tucker kiedyś powiedział takie zdanie: „Wszystko, co złe na świecie, bierze się z tego, że ludzie traktują życie zbyt poważnie”. Trafił w samo sedno. Słyszałeś, by jakiś śmieszek kiedyś dla żartu wymordował kilka milionów ludzi? Ja nie. Natomiast wielu było takich, którzy mieli wielkie plany inżynierii społecznej i dla tych – swoim zdaniem – wzniosłych i poważnych celów traktowali ludzkie zwłoki jak obornik, którym te ideały nawozili. Temat żydowski powzięliśmy też z tego powodu, że jest on dwojakim tabu – nie tylko istnieją uprzedzenia w tej kwestii, ale także - z drugiej strony – wywierana jest często duża presja na cenzurę wypowiedzi, dowcipu, sztuki. My nie zawahamy się żartować ze świętości, gwałcić tabu i burzyć pomników. Piwna rewolucja jest nie tylko w swym charakterze rzemieślnicza, ale i artystyczna. Można ludziom przekazać coś ciekawego z przymrużeniem oka – karykaturą czy psychodelicznym obrazem. Pamiętaj jednak, że to jest tylko dodatek - opowiadanie historii. Najważniejsze jest zawsze dobre piwo. Fajnie by było, gdyby ludzie pijąc nasze produkty pokusili się o chwilę refleksji i introspekcji, nie tracąc jednocześnie uśmiechu i nie popadając w martyrologiczne tony. Czy nie obawiacie się oskarżenia o to, że kontrowersyjność na którą stawiacie ma stanowić środek do celu, którym jest chęć wybicia się „za wszelką cenę”? Zarzuty takie padają pod adresem niektórych browarów lub konkretnych piw. Wszyscy też wiemy jaki jest „piwny światek”. Artur: Piwny światek jest taki, jakim go tworzymy. Ci, którzy na niego narzekają, niech zrobią coś, by był lepszy. Krytykować umie każdy. Nie obawiamy się niczego. Chcemy robić smaczne piwo, a przy tym opowiadać ciekawą historię, dawać dużo ciekawych doznań sensorycznych - a jak się uda, to może i odrobinę strawy duchowej. Jeśli ktoś ma z tym problem – przyjmujemy to na klatę. Prawda jest taka, że jeśli będziesz produkował syf, to kontrowersyjność ci w niczym nie pomoże. Wybranie takiej strategii wiązało się z pewnym ryzykiem. Gdyby „Dybuk” został źle przyjęty, to posypałby się hejt, że nie mamy nic do zaoferowania poza efektem szoku. Nasze dziecko się jednak obroniło. Zebrało świetne recenzje i nikt nam nie mógł powiedzieć, że musimy nadrabiać kontrowersją braki w piwowarskiej sztuce. Ja osobiście nie cierpię miałkości w żadnym aspekcie życia. Lubię esencję i wyrazistość. Tego się chcemy trzymać. Sebastian: Z tą kontrowersyjnością to już nie przesadzajmy. Jeżeli dla kogoś nawiązanie do legendy żydowskiej jest kontrowersyjne to trochę mu współczuję. :) Ostatecznie i tak chodzi o dobre piwo. Czy Wasze piwa będą nawiązywać wyłącznie do wierzeń hebrajskich jak debiutancki „Dybuk”, czy macie w zanadrzu też inne pomysły? Artur: Nie tylko wierzeń. Pojawią się pewnie inne tematy okołożydowskie, niekoniecznie związane z mistycyzmem, religią i folklorem. Wszystko to jednak dopiero przed nami. Sebastian: Kilka najbliższych na pewno, ale nie chcemy się zamykać w jednym schemacie. Każdy z nas ma jakieś pomysły. Przed nami dużo piw. Myślę, że brnięcie w jednym kierunku byłoby nudne. Czy wszystkie etykiety planujecie utrzymać w psychodelicznej konwencji? Pytam, bo osobiście lubię klimaty oniryczne, czy surrealistyczne w filmie i literaturze. Artur: Etykietę „Dybuka” wykonał dla nas poznański artysta – Novy. Zaprojektuje także oprawę graficzną nowego piwa, które na rynku pojawi się w drugiej połowie lutego. Co będzie dalej – czas pokaże. Na pewno chcemy mieć etykiety ciekawe, inne, dziwne. Grafika „Dybuka” zebrała bardzo skrajne recenzje. Jedni ludzie mówili, że jest brzydka, a drudzy – że najlepsza w całym polskim krafcie. O to chodzi. Chcemy być jacyś. Skoro piwna rewolucja mówi NIE piwu bez wyrazu, niech powie także NIE wszystkim innym rzeczom pozbawionym cech wyróżniających. Nasyćmy świat wszystkimi barwami tęczy. Precz z szarością. Sebastian: Wszystko zależy od piwa i od tego, co Novemu (naszemu rysownikowi) akurat będzie siedzieć w głowie. Czym zajmujecie się na co dzień? Artur: Ja jestem anglistą – uczę dorosłych w firmach i szkołach językowych, a także wykonuję drobne tłumaczenia. Gdy starcza czasu, piszę bloga o dobrym jedzeniu i piciu. W każdy weekend zaś spotykamy się w większym gronie jako Poznańska Loża Piwna i degustujemy nowości na polskim rynku, ciekawostki z zagranicy oraz domowe wypusty. Sebastian: Klasa robotnicza od poniedziałku do piątku. Michał: Jestem programistą. Co jeszcze interesuje Was oprócz piwa? Artur: Kiedyś byłem zapalonym fanem piłki nożnej. Tylko nie zrozum mnie źle - nigdy nie byłem szalikowcem. Interesowały mnie bardziej statystyki, składy, transfery, ciekawe introspektywne historie i bohaterowie spoza pierwszych stron gazet. Lutz Pfannenstiel – to jest człowiek, którego bramkarską bluzę mógłbym nosić i dziś. Fenomenalny gość. Polecam jego autobiografię. Dzięki tej mojej nieco autystycznej wersji piłkarskiego fanatyzmu pokochałem grę Championship Manager (obecnie Football Manager) i od ponad dwudziestu lat gram w każdą jej kolejną wersję. Prowadziłem też stronę Underdog Football, poświęconą piłce spoza głównego ścieku. Z czasem jednak piwo wygrało z futbolem i teraz rzadko kiedy mam czas obejrzeć jakiś mecz. Oprócz tego jestem miłośnikiem dobrej kuchni – zarówno jeśli chodzi o jedzenie, jak i gotowanie. Poza rewolucją piwną bardzo cieszy mnie także rewolucja kulinarna, do jakiej doszło w naszym kraju. Jeszcze kilka lat temu nie można było w Polsce dostać dobrej wołowiny na steki, a dziś nie stanowi to już wielkiego wyzwania. Ludzie się otwierają, przekraczają granice strefy komfortu, próbują nowych smaków. Pojawiają się na rynku coraz to nowe ciekawe restauracje i kawiarnie. W każdym dużym mieście w Polsce można dziś napić się parzonej na kilka sposobów kawy ze świeżo palonego, aromatycznego ziarna, zjeść pyszny stek z polędwicy, umiejętnie przygotowany przez wyspecjalizowanego szefa kuchni, a także spróbować zupełnie odjechanych ciekawostek, jak owady czy bycze jądra. Całe szczęście, że skończyły się czasy, kiedy szałową nowością był kebab, ludzie stali w kolejce do pierwszej restauracji McDonald's, a szczytem ekstrawagancji budzącej uczucie mieszanki strachu i ciekawości jawiło się sushi – no bo jak to tak? Surową rybę? Oby nigdy te smutne czasy nie wróciły. Wiadomo jednak, że każda rewolucja niesie ze sobą także kontrrewolucję. Wierzę jednak, że nawet reakcjoniści wyniosą z tych przemian jakąś lekcję. Jest grupa ludzi o tradycyjnych gustach i naturalną potrzebą rynku jest ich zaspokojenie. Można jednak klasyczne style i potrawy wzbogacać rewolucyjnymi akcentami, a także wyciągać z nich to, co najlepsze pod względem smaku, a nie iść po linii najmniejszego oporu, serwując bezsmakowego eurolagera i mielone z mięsa oddzielonego mechanicznie ze starymi, kołkowatymi ziemniakami. Największym sukcesem piwne j i kulinarnej rewolucji jest fakt, że ludzie nauczyli się czuć smak. Ta zdobycz nie zginie. Póki co bardzo dobrze jest jedynie w dużych ośrodkach, ale obserwuję, jak następuje powolna dyfuzja tego zjawiska na mniejsze miasta i miasteczka. W moim rodzinnym Białymstoku powstał wielokran z prawdziwego zdarzenia, a kraftowe piwo można znaleźć nawet w małym, romantycznym Kazimierzu Dolnym. Rozpisałem się na temat rewolucji, a przecież interesuję się jeszcze tysiącem innych rzeczy. Jestem fascynatem amerykańskiej myśli wolnościowej. Tacy ludzie jak Lysander Spooner, Murray Rothbard, Sam Konkin czy Ayn Rand zmienili moje życie o 180 stopni. Bez nich nigdy nie byłoby mnie tu, gdzie jestem. Zanim poznałem ich genialne umysły i dzieła, byłem wiecznie zdołowanym chłopakiem bez wiary w siebie, patrzącym podejrzliwie na wszystkich wokół. Straciłem wiele lat życia na celebrowaniu własnej niedoli. Dopiero dzięki nim stanąłem na nogi, uwierzyłem w siebie i dziś wiem, że mogę wszystko – o ile zdrowie pozwoli. Do innych zainteresowań zaliczę na pewno muzykę rockową, bluesową i metalową. Kocham cały etos rock and rolla. Wiesz – it is better to burn out than to fade away – jak śpiewał Neil Young. Tak zawsze chciałem żyć. Dziś to robię. Poza słuchaniem, uwielbiam śpiewać moje ukochane utwory – robię to wszędzie: w domu, w samochodzie, w pracy, na karaoke. Kiedyś też pisałem teksty, ale ostatnio nie mam na to ani czasu, ani natchnienia. Poza tym przynajmniej raz w tygodniu oddaję się uczcie kinomana wraz z moją dziewczyną. Lubimy dobry film i atmosferę małego, studyjnego kina. Nie bywamy raczej w multipleksach. Oglądamy wiele różnych rzeczy: horrory, dramaty, komedie. Osobiście mam też fetysz kina klasy B i czarnych komedii. „Martwica Mózgu” czy „Dead Snow” nigdy mi się nie nudzą. Doceniam również transgresję użytą w takich produkcjach jak „Serbski Film” czy „Guinea Pig”. Warto poczytać, dlaczego reżyserowie zaserwowali widzom tak brutalną i szokującą jatkę. Śledzę też kilka amerykańskich seriali o różnej tematyce. Uwielbiam również grać w pokera, jednak na to w ostatnich miesiącach nie mam zupełnie czasu. Tu trzeba dodać, że ustawa hazardowa zniszczyła wielu ludziom ich olbrzymią pasję. Nie rozumiem, jak można dorosłemu człowiekowi prawnie zabronić dysponowania jego własnym ciałem lub mieniem. To dla mnie niepojęte. Sebastian: Obecnie, na własną rękę, uczę się grafiki wektorowej. Kiedyś sporo fotografowałem. Strasznie jarała mnie fotografia średnioformatowa i otworkowa. Niestety, nie mam teraz tyle czasu i praktycznie ostatnie, co fotografuję, to tylko „Dybuk". Od jak dawna interesujecie się piwem? Artur: Pierwsze piwo wypiłem pewnie w okolicach piętnastego roku życia. Było to „Dojlidy Herbowe” i pamiętam, że mi bardzo nie smakowało, bo było… za gorzkie (sic!). W liceum, jak to w głupim szczenięcym wieku, piłem jakieś mocarze pokroju „Wojaka Wszechmocnego 9%”. Pierwszy kontakt z kraftem zaliczyłem około 2011 roku, kiedy to w moje ręce wpadł „Atak Chmielu”. Tu nastąpił przełom. Poczułem, że piwo może pięknie pachnieć i świetnie smakować. Po utracie kraftowego dziewictwa już było z górki. Podczas Euro 2012 wypiłem mnóstwo piw - za każdym razem inne. Codziennie oglądałem mecze odkrywając nowe smaki. Potem było już warzenie w domu, wielokrany, festiwale, piwne podróże i w końcu Browar Golem. Sebastian: Najprawdopodobniej od momentu kiedy spróbowałem „Jak w dym” z Pinty, jeszcze ze starą etykietą. Byłem w szoku, że piwo może kosztować tyle pieniędzy, a jeszcze bardziej, kiedy napiłem się tego piwa. Piwo o smaku wędzonej kiełbasy, jedzonej przy ognisku w środku lasu – dla kogoś, dla kogo „Lubuskie” z Witnicy było super ekstrawagancją – to było jak wylanie kubła z zimną wodą na głowę. Zacząłem czytać, szukać. Odkrywanie różnych dziwnych rzeczy na półkach w sklepie miało wtedy sporo magii. Michał: Czymś innym, niż koncernowe lagery, to od około 2008 (odkryłem piwa niemieckie, piwa belgijskie), kraftami (IPA itp.) to w zasadzie od początku rewolucji piwnej w Polsce – „Atak Chmielu” i „Rowing Jack” pokazały na nowo, jak piwo może smakować. Od kiedy warzycie piwo w domu? Artur: Zawsze chciałem warzyć w domu, ale nie miałem dogodnych warunków. W końcu jednak się odważyłem stawić czoła przeciwnościom i w grudniu 2013 zrobiłem pierwszą warkę, od razu z zacieraniem. Nie bawiłem się w brewkity i ekstrakty. Do dziś mam na koncie ponad 80 piw – każde inne. Trochę dobrych, trochę kiepskich. Jak to w życiu. Nie wiem, czy to kwestia wody, czy umiejętności, ale zdecydowanie lepiej wychodzą mi w domu stouty, niż piwa mocno chmielone. Sebastian: Ja zacząłem w 2012 roku. Buszując po blogach piwnych, jakimś trafem trafiłem na stronę Browamatora. Zamówiłem brewkit „St Peter’s IPA” i zrobiłem (trudno mówić tu o warzeniu) swoje pierwsze piwo. Ledwo rozlałem je do butelek a nastawione miałem już kolejne - jakiś bitter od Coopersa. Piwa, jak na moją ówczesną piwną świadomość, wyszły nad wyraz dobrze. Wyłożyłem kasę na stół, kupiłem garnek, termometr, resztę niezbędnego badziewia i poszło. Bardzo miło wspominam swoją pierwszą zacieraną warkę. Zacząłem o 6:00, a kończyłem jakoś o 21:00. Pamiętam, że był to SMASH: wiedeński i Chinook. Wyszło niesamowicie grejpfrutowe, tak przynajmniej je zapamiętałem. Muszę je kiedyś powtórzyć, może na większą skalę. Michał: Od lutego 2014 roku. Jakie są Wasze ulubione style piwne? Jakie piwa zrobiły na Was największe wrażenie? Artur: Najbardziej lubię RISy, barley wine i piwa kwaśne. Jestem też miłośnikiem słodu wędzonego torfem. Gdybym miał opisać swój ideał stylu piwa, to byłby to żytni RIS wędzony torfem, z dodatkiem dobrej kawy i chili, leżakowany w beczce po bourbonie. Najlepiej też, gdyby miał ze 30° Blg i był ze dwa lata po terminie. Beergasm gwarantowany. Poza tym nigdy nie pogardzę dobrym, bardzo intensywnym w aromacie American IPA. Nie lubię natomiast piw nudnych – klasycznych europejskich stylów, mało wyrazistych i zbalansowanych. Jak we wszystkim w życiu – preferuję esencję. Jestem . Z komercyjnie dostępnych pozycji najmilej wspominam „Mikkeller Black” oraz „Emelisse White Label Imperial Stout Ardbeg BA”. Jeśli chodzi o piwa jasne, chmielowe, to uwielbiam wszystko od BrewDoga, zwłaszcza dobre warki „Jackhammera”. Oprócz tego – należę do tej grupy osób, która kocha aromat chmielu odmian Sorachi Ace i Nelson Sauvin. Sebastian: Preferuję wszystko, co mocno chmielone i stouty w każdym wydaniu, zwłaszcza imperialne. Ogromną miłością pałam też do grodziskiego, ale staram się nie ograniczać. Ciągle próbuję nowych rzeczy, próbuje wyciągnąć jak najwięcej nawet ze zwykłego pilsa. Z piw, które najlepiej zapamiętałem, to będzie chyba „Tactical Nuclear Penguin”. Nalewka czekoladowo–wiśniowa: niesamowita gęstość, szlachetny alkohol. Tak, jak nie przepadam za alkoholami 20%+, tak to piwo wywarło na mnie ogromne wrażenie. Michał: RIS jako najbogatszy w smak i aromat, amerykańskie pale ale jako piwo na co dzień. Największe wrażenie zrobił na mnie „Bourbon County Stout” - bogactwo smaku i aromatu powala, do tego idealnie wkomponowany bourbon. Nie piłem chyba nic lepszego do tej pory. Długo zastanawialiście nad się możliwością komercyjnego warzenia piwa? Kiedy pojawił się pomysł, aby założyć browar? Artur: Myślę, że była to naturalna konsekwencja warzenia w domu i wspólnych degustacji w poznańskich wielokranach. Każdy z nas o tym myślał we własnych czterech ścianach i marzył o podzieleniu się swoją pasją ze światem. W końcu taka propozycja musiała paść. Pierwsze przymiarki miały miejsce wiosną zeszłego roku, w lipcu założyliśmy spółkę, a w grudniu wypuściliśmy „Dybuka”. Sebastian: Za mną chodziło to od kiedy uwarzyłem pierwszą warkę z zacieraniem. Musiało to trochę dojrzeć w mojej głowie no i musiałem poznać odpowiednich ludzi, czyli Artura i Michała. Warzycie swoje piwa w browarze w Kamionce. Jak duża była warka „Dybuka”? Wszyscy: „Dybuk” w wersji finalnej trafił na rynek w ilości 41,5 hl gotowego piwa. „Dybuk” jako Wasz debiut nasuwa pewne supozycje wobec Waszego podejścia do piwowarstwa. Żytni porter z dodatkiem łuski kakaowca oraz soli. Rozumiem, że planujecie warzyć piwa wymykające się klasyfikacji na konkretne style i z rozmaitymi dodatkami? Artur: Chcemy przede wszystkim warzyć dobre i wyraziste piwa. Nie chcemy wypuszczać nudnych, nijakich pozycji, które giną w tłumie. Wszystko to planujemy uzyskać bez uszczerbku na pijalności. Co do dodatków, to nasze drugie dziecko będzie także miało ciekawy twist, ale o tym poniżej. Sebastian: Z grubsza tak to będzie wyglądać, ale nic na siłę. Każdy składnik piwa musi być dodany racjonalnie. Na pewno nie chcemy ładować łopatą losowo wybranych chwastów i chwalić się swoją oryginalnością. Oczywiście nie ma też co szaleć, czasem niestandardowy dodatek wnosi coś fajnego a czasami jest po prostu zbędny. Chcemy robić piwa o bogatym smaku, niekoniecznie o długiej liście składników. Planujecie już kolejne piwa? Jeśli tak, to czy możecie uchylić rąbka tajemnicy? Wszyscy: W drugiej połowie lutego premierę będzie miało nasze drugie piwo – „Mazal Adar Dagim”. Będzie to amerykańska pszenica ze słodem wiedeńskim, 12,5° Blg, chmielona Tomahawkiem, Cascadem i Mosaikiem, z dodatkiem mirtu cytrynowego. Mirt, który dodamy na późnym etapie gotowania, pachnie jak świeżo starta skórka z cytryny z lekką nutą herbacianą i ziołową. W ten sposób przegonimy zimę i powitamy przedwiośnie. Czy planujecie, w bliższej lub dalszej przyszłości, „warzyć u siebie”? Artur: Na pewno dobrze by było mieć własny browar, ale to jest melodia przyszłości. Póki co dopiero warzymy nasze drugie piwo kontraktowo. Nie wykluczamy, że kiedyś tak się stanie, aczkolwiek konkretnych planów na najbliższy czas w tej materii nie ma. Sebastian: Kto by nie chciał warzyć u siebie? Na razie wizja poza naszym zasięgiem, ale kto wie… Czy trudno jest przestawić się na warzenie na większą skalę? Jeśli tak, to które aspekty są najbardziej problematyczne? Artur: Paradoksalnie, największym wyzwaniem wcale nie jest samo kontraktowanie czy ustalanie receptur. Najwięcej czasu i nerwów kosztują sprawy urzędowe. Załatwianie setek papierów, koncesji, odbiorów, itd. Do tego wszystkiego jeszcze ciągły strach, że każda pomyłka czy niedopatrzenie może zakończyć się tragicznie dla całej firmy. To może skutecznie zniechęcić mniej odporne psychicznie osoby do robienia jakiegokolwiek biznesu w Polsce, zwłaszcza koncesjonowanego. Wiesz – czytałem taką historię o facecie z Polski, który otworzył oddział swojej firmy w USA. Nauczony polskimi doświadczeniami był pełen obaw, a tam burmistrz go przywitał z otwartymi rękami, zaoferował pomoc we wszystkich formalnościach, wyprawił mu uroczyste powitanie w mieście, itd. Po prostu w Ameryce ludzie rozumieją, że przedsiębiorca to jest ktoś, dzięki komu inni mają pracę – i go szanują. U nas wciąż pokutuje postkomunistyczna mentalność. Co do samego warzenia, to musimy zrewidować ilości chmielu i dodatków. W „Dybuku”, moim zdaniem, goryczka ma zbyt zalegający charakter – co, myślę, jest wynikiem zarówno użycia chmielu Magnum z dość dużą ilością kohumulonu, jak i większej izomeryzacji alfakwasów na dużym sprzęcie. Z kolei dodanych na leżak płatków dębowych powinno być o wiele więcej niż obecnie, jak i sposób ich podania być może ulegnie zmianie. Wszystko po to, aby aromat wanilii był intensywniejszy. Jest jeszcze sprawa chmielenia na zimno w przyszłych piwach – warunki technologiczne nie pozwalają nam na dochmielanie w trakcie leżakowania. Chmiel ma kontakt z piwem przez cały jego okres. Inna sprawa, to temperatura chmielenia na zimno, która mogłaby być wyższa. Sebastian: Dla mnie najbardziej problematyczne jest dostosowanie chmielenia. Ekstrakcja alfakwasów w większym kotle jest podwyższona, do tego dochodzi dłuższe odwirowanie osadów. Goryczka w „Dybuku” nie była do końca taka, jak chciałem. Czy Browar Golem będzie można spotkać na piwnych festiwalach w tym roku? Sezon za kilkanaście tygodni rusza, stąd to pytanie. Artur: Na pewno będziemy chcieli wziąć udział w kilku festiwalach. Sebastian: Naturalnie. Pojawimy się tu i ówdzie. Mamy początek roku. Czas podsumowań roku minionego oraz planowania i prognozowania nadchodzącego. Jaki był Waszym zdaniem rok 2015? Czego spodziewacie się w tym roku (trendy, wydarzenia, etc)? Artur: Uważam, że rok 2015 był bardzo udany. W końcu w Polsce zaczęto w większej liczbie wypuszczać piwa leżakowane w beczkach oraz kwaśne. Polska scena piwna się rozwija, wielokranów przybywa, browary rosną jak grzyby po deszczu. Oby tak dalej. Braliśmy („po cywilu”) udział w kilku festiwalach – od kameralnych, niemalże rodzinnych, jak Craft Beer Camp, po duże, typu Beer Geek Madness czy Poznańskie Targi Piwne. Z każdego z nich przywieźliśmy niezapomniane wrażenia, dużo ciekawych doświadczeń i dobre samopoczucie. Jeśli chodzi o trendy – to rynek zacznie powoli weryfikować słabe browary, zwłaszcza kontraktowe. Naszym celem jest oczywiście być jednym z tych, które zweryfikuje pozytywnie. Zapewne będzie też kilka fakapów w social media i złości niezadowolonych ofiar negatywnych recenzji. Co do samego piwa – więcej beczek, więcej kwasów, ale i powrót do lekkich, sesyjnych piw. Myślę też, że możemy liczyć na nowe, ciekawe kooperacje i – jak zwykle – świetne festiwale. Cieszy mnie też, że w końcu ktoś odważył się uwarzyć komercyjnie piwo jopejskie. Brawo Olimp! Jeśli chodzi o rynek, to prognozuję, iż kraft trafi do mniejszych miejscowości, także turystycznych. Osobiście bardzo bym chciał, aby w społecznej świadomości piwo uzyskało status wina – to znaczy pełnoprawnego towarzysza wykwintnego jedzenia. Może moje marzenie się spełni i 2016 będzie rokiem beer pairingu? Sebastian: Rok 2015 nazwałbym rokiem piw kwaśnych. Obstawiam, że ten jeszcze bardziej będzie szedł w tym kierunku. Mocno liczę na nowe polskie odmiany chmieli. Może wreszcie polscy rzemieślnicy będą mogli uwarzyć porządne Polskie IPA? Na pewno będzie coraz więcej piwnych festiwali i browarów. I dobrze, czym większy wybór - tym lepiej. Michał: 2015 - trendami przewodzącymi były piwa kwaśne i piwa leżakowane w beczkach. Doszło również do paru ciekawych, wspólnych inicjatyw pomiędzy browarami krajowymi i zagranicznymi. 2016 - raczej nie spodziewałbym się wielkiej zmiany w trendach. Myślę, że będzie podobnie do 2015: dużo nowych piw, liczba piw kwaśnych i leżakowanych wzrośnie, bo każdy większy browar będzie chciał mieć coś takiego w swoim portfolio. Dziękuję za poświęcony czas i rozmowę. Życzę samych sukcesów Wam oraz Waszej inicjatywie – Browarowi Golem – i samych udanych warek. Wszyscy: Dziękujemy również i powodzenia we wszystkich aspektach życia! Fot.: Browar Golem © Wyświetl pełny artykuł
  4. Z okazji zbliżającego się Święta Porterów Bałtyckich (16 stycznia) dzisiaj materiał rzecz jasna o porterach. Żeglując po otchłani internetów trafiłem na dyskusję dotyczącą wyrobu lidlowego o nazwie Argus Porter. Dysputa owa próbowała wyjaśnić czym jest ów tajemniczy napitek. Nie ma na nim nazwy browaru, nie ma miejsca produkcji – pozostają więc domysły. Spojrzałem w swoje […] Post Czym jest Argus Porter? pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  5. Pamiętacie podsumowanie roku 2014 nagrane z Darkiem ‚darko’ Doroszkiewiczem z Browaru Artezan? Tradycji musi stać się zadość i teraz podobną rozmowę przeprowadziłem z resztą załogi Artezana czyli Jackiem ‚hasintusem’ Materskim i Piotrem ‚coderem’ Wypychem. Spotkaliśmy się w Krakowie przy okazji premiery kooperacyjnego AleCocones. Czy chłopaki są zadowoleni z nowego browaru i czy można go jeszcze rozbudować? Czy kontraktowcy są zagrożeniem dla rynku? I czy Coder przenosi się do Browaru Łańcut? Posłuchajcie co do powiedzenia mają prekursorzy polskiego rzemieślnictwa! Wyświetl pełny artykuł
  6. Jedną z konkluzji panelu dotyczącego wielokranów, który miałem przyjemność poprowadzić podczas ostatniej edycji Warszawskiego Festiwalu Piwa, była perspektywa zacieśniania relacji między lokalami a browarami. Może przybierać to formę patronatu, jednak drogą częściej wykorzystywaną jest i będzie warzenie piw w kooperacji. Dla lokalu to sprawa prestiżowa. Oprócz wyłączności w kwestii dystrybucji, piwo odzwierciedlać ma pewien autorski pomysł ekipy lokalu. Obydwie strony, przynajmniej teoretycznie, z takiej współpracy powinny być zadowolone. Lokal dostaje piwo spełniające pewne wcześniej sprecyzowane założenia, a browar ma zagwarantowaną sprzedaż całej warki. Takim kooperacyjnym projektem jest Kumkwat Ale – piwo ekipy wielokranu Sketch oraz Browaru Bednary. Na warzenie, które odbyło się 5 stycznia, zostałem zaproszony przez Łukasza Iwana, piwnego menedżera Sketcha. Łukasza znałem już z premier Grand Championa, które odbywały się w Sketchu przez ostatnie dwa lata (tak było w 2014, a tak w 2015). W trakcie rozmów okazało się, że Łukasz ma już za sobą pierwsze warki piwa, które o tyle ciężko nazwać domowym, gdyż warzone było za kontuarem samego Sketcha Jednak prawdziwym profesjonalistą jest w kwestii drinków. To nasunęło mu pomysł na piwny odpowiednik drinka o nazwie Kumkwat Sour. Drugi człon nazwy sugeruje rzucenie się na głęboką wodę ale spokojnie, Kumkwat Ale to american pale ale z dodatkiem owocu Kumkwatu, chmielone na zimno liśćmi mięty. Sam Kumkwat aromatem przypomina połączenie cytryny, pomarańczy i mandarynki. Jako że cytrusy w piwie uwielbiam, uważam to za ciekawą propozycję. W Bednarach pojawiliśmy się już dzień wcześniej i co tu dużo ukrywać – wieczór minął nam na testowaniu torfowych stoutów Wrażenie zrobiła też na mnie specjalna, torfowa wersja Ambergrisa. Ten brown ale z 15% dodatkiem słodu wędzonego torfem był optymalnym połączeniem motywów orzechowo-owocowych z torfową wyrazistością. Rafał Łopusiński, właściciel browaru ugościł nas wzorcowo! Następnego dnia już o 8:30 rano pojawiliśmy się w browarze gotowi na kolejny intensywny dzień. Widok skąpanych w porannym słońcu tanków leżakowych był jednym z bardziej wyjątkowych, jakie kiedykolwiek widziałem w browarze. W takich warunkach po prostu trzeba było otworzyć amerykańską pszenicę. Piwo okazało się przyjemnie cytrusowe z zaskakująco solidną goryczką. Chyba z samego rana kubki smakowe inaczej pracują bo wczoraj to piwo wydawało się bardziej łagodne… Chłopaki natomiast mieli do odwalenia kawał ciężkiej roboty. Okazało się, że kooperacyjny udział Łukasza nie ograniczył się do pomysłu na piwo ale też i do aktywnego uczestnictwa w tak fascynujących czynnościach w życiu piwowara jak śrutowanie słodu, dźwiganie kilkudziesięcio kilogramowych worków, wywalanie młóta, czyszczenie podłóg itp. Jako że warzenie to właściwie całodzienna sprawa, to w międzyczasie wybraliśmy się do Karczmy Bednarskiej sprawdzić jak wygląda kwestia serwowania miejscowych piw. Okazało się, że beczki Bednary Pale Ale oraz Amber Ale umieszczone są w kegeratorze czyli zintegrowanej z kolumną nalewaków chłodziarce z petainerami w środku. Piwa po nalaniu były niesamowicie klarowne, a podanie ich w szkle Żywca tylko zwiększało konsternację. Na szczęście co do smaku uwag nie było. Przy okazji udało się zjeść obiad Gdy wróciliśmy do browaru, ustaliliśmy by nie stosować pierwotnie wybranego chmielu Mosaic. Nie tylko z tego względu że go nagle zabrakło, ale też by uniknąć obecnych w ostatnich partiach nut naftowo-cebulowo-czosnkowych Czas płynął nieubłaganie i trzeba było wracać do Wawy. Nie załapałem się na wrzucanie Kumkwatu, które miało miejsce na sam koniec warzenia. Pozostaje zatem wspólnie ocenić efekt pracy chłopaków 6 lutego. Wtedy odbędzie się w Sketchu impreza urodzinowa Browaru Bednary i oczywiście premiera Kumkwat Ale. Do zobaczenia! Wyświetl pełny artykuł
  7. Imperialne IPA z kokosem? Czy to się może udać? Podczas Poznańskich Targów Piwnych mieliśmy okazję próbować mocno limitowaną wersję artezanowego Pacifica z dodatkiem wiórków kokosowych o jakże wdzięcznej nazwie Cococifc. Piwo było intrygującym połączeniem cytrusowości i goryczki z wyraźnym aromatem kokosa. Takie apa z raffaello Gdy pomyślałem jednak o podobnym zabiegu zastosowanym w imperialnym ipa, zacząłem się obawiać że otrzymamy kokosowy likier – słodkawy, z wyraźnym alkoholowym woltażem. O efekcie miałem się przekonać podczas premierowej imprezy Artezana i AleBrowaru, na którą zostałem zaproszony przez Rafała, piwnego menedżera Multi Qlti Tap Bar. Najpierw refleksja – dwugodzinna podróż Pendolino między Warszawą a Krakowem to zupełnie nowe doświadczenie, pokazujące prawdziwą cywilizacyjną zmianę, która dokonała się w Polsce. Czułem się naprawdę dziwnie, gdy po trzech godzinach od wyjścia z domu przechadzałem się już po krakowskim Starym Mieście. Imponujące skrócenie dystansu! Przed imprezą w Multi Qlti udało spotkać się z Hasintusem, Kingą i Coderem czyli ekipą Artezana by na spokojnie nagrać wideo podsumowujące rok 2015 i opowiedzieć o planach na rok bieżący (publikacja już wkrótce). Po krótkim kranoszwendaniu po krakowskim Starym Mieście zjawiliśmy się na Szewskiej, gdzie czekali już Bartek i Michał z AleBrowaru. Po przemowach i odśpiewaniu urodzinowego toastu dla Codera przystąpiliśmy do degustacji. No i gdzie ten kokosowy aromat? Okazało się, że właściwie go nie ma, a sam kokos jest tylko lekko wyczuwalny w smaku. Czy to źle? Bynajmniej. Samo piwo okazało się odpowiednio cytrusowe i rześkie, pozbawione słodyczy czy alkoholowych akcentów. Źle to wróżyło w kwestii dotrwania w odpowiednim stanie do późna Na szczęście ekipa Multi Qlti zapewniła wypełniacze żołądka w postaci ogólnodostępnych przekąsek i nawet chyba się skusiłem na jednego palucha… Czas szybko upłynął na rozmowach zarówno z bohaterami wieczoru jak i zwykłymi miłośnikami piwa. Wystarczy wspomnieć że after zakończyliśmy o 6 rano. Kraków potrafi się bawić! Wyświetl pełny artykuł
  8. O północy z 10 na 11 stycznia zakończył się III plebiscyt czytelników bloga Małe Piwko „Piwne Gwiazdy 2015”. Jak co roku to Wam pozostawiłem możliwość wytypowania najlepszych i najciekawszych inicjatyw towarzyszących rodzimej scenie piwnej. Jak zwykle również, przedstawiając Wam wyniki Waszego głosowania, zaprezentuję moje osobiste zestawienie i pokrótce podsumuję ubiegły rok. W tegorocznym plebiscycie głosowaliście... Read More The post Piwne Gwiazdy 2015 – Wyniki plebiscytu appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  9. krótki test produktów chmielowych do piwa Przy okazji wizyty w Beerokracji wraz z Arturem Napiórkowskim przyjrzeliśmy się najnowszym produktom dedykowanym piwowarstwu, w tym rzemieślniczemu. Czy jest się czego obawiać lub z czego cieszyć? Wyświetl pełny artykuł
  10. Mówią, że powroty w dawno nie odwiedzane miejsca zapewniają niezapomniane chwile. Faktycznie, coś musi w tym być, wszak mój tegoroczny wyjazd do Olsztyna z pewnością uznam do udanych. Mimo, że bolesny brak browaru Jurand nigdy nie będzie w pełni mi zrekompensowany, pojawienie się w Olsztynie nowego piwnego miejsca, zrodziło we mnie nadzieje, że stolica Warmii i Mazur ponownie stanie się piwnym rajem w całej północno-wschodniej Polsce. Skąd takie przekonanie? A no, za sprawą otwartego przed miesiącem browaru restauracyjnego „Zamkowy Młyn”. Każdy kto go pierwszy raz zobaczy, szybko się zorientuje, że stoi przed nietuzinkowym miejscem. Otóż browar mieści się w intrygującej bryle, która z pewnością zrodziła się w głowie znakomitego architekta, który połączył nowoczesną stylistykę z średniowiecznym sznytem. Jak by tego było mało, cała inwestycja znajduje się na prawym brzegu Łyny, tuż przy XIV-wiecznych murach gotyckiego zamku. Nie mniej intrygująco jest i w samych wnętrzach restauracji. Dominuje tutaj minimalizm, który z pewnością został zaczerpnięty od naszych północnych sąsiadów. Surowe drewno, szkło, ciosany kamień oraz cegła, grają tutaj pierwsze skrzypce. Wyzbyto się tutaj rozpraszających detali, które z pewnością odciągałyby uwagę od głównej atrakcji tego miejsca. A jest nią niewątpliwie dwunaczyniowa warzelnia sygnowana znakiem Kaspara Schultza, widoczna z dwóch kondygnacji lokalu. Jednakże największym atrybutem tego miejsca są bez wątpienia serwowane na miejscu piwa. Jeżeli ktoś liczył wyłącznie na sztywny schemat w postaci piwa jasnego, ciemnego oraz piwa pszenicznego, będzie srogo rozczarowany. Zaoferowano tutaj całkiem inteligentny rozwiązanie, które nie często można spotkać w naszych browarach restauracyjnych. Pięknie pogodzono gusta tradycjonalistów, jak i tych którzy co gonią za wszelakimi nowościami zaczerpniętymi z piwowarskiego wielkiego świata. Mimo, że browar wystartował ze swoją ofertą dopiero 4 grudnia, olsztyńscy piwosze mieli już możność skosztować aż sześciu gatunków piwa. Ofertę otwierają obowiązkowe pozycje, takie jak piwo pszeniczne (12,0blg), pils (12,0blg) oraz dolnofermentacyjny ciemniak (12,0blg). Dla tych bardziej wybrednych przyszykowano takie smakołyki, jak: stout owsiany (14,0blg), american amber ale (13,0blg) oraz (jak dla mnie była to wyjątkowa gratka) Kölsch (11,0blg). Czego można chcieć więcej?! Prawdę mówiąc niczego. No może jedynie lepszej drogi łączącej Olsztyn z Trójmiastem, która pozwoli mi na szybszy dojazd do browaru! Panowie trzymam kciuki za dalszy rozwój waszego browaru. Oby tak dalej! . . . . . . . . Stout Owsiany . Pszenica . Kölsch oraz American Amber Ale Wyświetl pełny artykuł
  11. Rok rozpocząłem intensywnie od wizyty w Browarze Bednary. Zaproszony zostałem na warzenie Kumkwat Ale – kooperacyjnego piwa Bednar oraz warszawskiego wielokranu Sketch. Relacja z warzenia tego piwa już niedługo. Teraz natomiast rzecz której nie mogliśmy odpuścić, a mianowicie degustacja torfowych piw z Bednar. Parafrazując znane w branży powiedzenie – peated is the new…sour/hoppy! Do degustacji mieliśmy trzy piwa: Saint Stanislav RIS 22° niepasteryzowany Saint Stanislav RIS 22° pasteryzowany Stoutopia 18° extra stout smoked edition Oczywiście nie było mowy o zwykłej ocenie, trzeba było przeprowadzić ślepy test! Okazało się, że było to najtrudniejszy jak do tej pory ślepy test, a względnie szybka degustacja trzech podobnych piw była prawdziwym wyzwaniem. Zobaczcie jak nam poszło! Wyświetl pełny artykuł
  12. Zapewne wiesz doskonale co robi Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i na co w tym roku zbiera środki. Jeśli się zgadzasz z tym co robi orkiestra i mieszkasz w Szczecinie lub okolicach, to mam dla ciebie propozycję. Spotkajmy się u mnie w domu. Uwarzymy razem piwo, a ja poopowiadam ci o procesie, pokażę kilka tajników degustacji, […] Post Warsztaty piwowarskie u Piwologa (WOŚP) pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  13. Wszyscy średnio rozgarnięci w piwnym świecie wiedzą, że tylko Docent jest w stanie spróbować wszystkich premier. W roku 2015 mieliśmy 1001 nowych piw sytuujących się nurcie piwowarstwa rzemieślniczego, co średnio daje 2,7 nowego piwa dziennie. Spróbować wszystkiego jest niemożliwością, zresztą groziło by to poważnymi konsekwencjami dla zdrowia psycho-fizycznego. Na szczęście mieszkanie w takim mieście jak Warszawa ma swoje plusy. Jeszcze trzy lata temu liczbę lokali oferujących porządne piwo można było policzyć na palcach jednej ręki. Teraz kranów, z których leje się rzemieślnicze piwo są dosłownie setki. Dzięki temu mogę spróbować większości rzeczy, które wyglądają na warte spróbowania w przyjaznej pojemności 250 ml. Już od dwóch lat prowadzę zestawienie Debiutu Miesiąca, w którym wybieram najlepsze nowe piwo i wskazuję na te wyróżniające się. Na tej podstawie w zeszłym roku wybrałem Browar Roku 2014, którym została Pracownia Piwa. Kto tym razem zdobył ten tytuł? Przypomnę zasady punktacji: Za tytuł Debiutu Miesiąca przyznawałem 3 punkty, za każde wyróżnienie 1 punkt. To co pierwsze rzuca się w oczy przy sporządzaniu klasyfikacji, to większe zróżnicowanie browarów, które zdobyły Debiut Miesiąca. W zeszłym roku walka toczyła się głównie między Pracownią Piwa a Artezanem. Teraz tytuł zdobyło aż 12 browarów/ inicjatyw rzemieślniczych! Zdecydowanie świadczy to o podniesieniu poziomu dostępnych piw. Kto w takim razie przy tak silnej konkurencji wypracował zwycięstwo? Dokonał tego debiutujący w listopadzie 2014 browar z podchełmskiego Rożdżałowa – Piwne Podziemie! W roku 2014 Piwne Podziemie zaprezentowało 41 nowych piw, z czego dwa uwarzone zostały w kooperacji (Same Krafty/Latający Rosomak oraz Jabeerwocky), a trzy na specjalne wydarzenia w wielokranach (Chmielarnia Twarda, Chmielarnia Marszałkowska, Piwna Sprawa). Piwa Piwnego Podziemia zdobyły 2 tytuły Debiutu Miesiąca i aż 10 wyróżnień uzyskując w ogólnej klasyfikacji 16 punktów. Gratulacje! BROWAR ROKU 2015 – PIWNE PODZIEMIE Tylko trzy punkty dzielą zwycięzcę od miejsca drugiego, na którym uplasowali się protoplaści rewolucji piwnej w Polsce czyli Pinta! Ziemek, Grzesiek i Marek udowodnili, że cały czas mogą kreować trendy na rynku rzemieślniczego piwa. Bardzo spodobała mi się koncepcja Pinty Miesiąca czyli premierowych piw dostępnych wyłącznie w lokalach. Jednak swoją pozycję w zestawieniu Pinta zawdzięcza serii kwasów, z których dwa uzyskały tytuł Debiutu Miesiąca. Tym samym spełniły się moje przewidywania (i pragnienia) co do dostępności piw typu sour ale w Polsce! Pełna klasyfikacja przedstawia się następująco (w przypadku tytułu lub wyróżnienia zdobytego przez piwo uwarzone w kooperacji taka sama ilość punktów przyznawana była każdemu z kooperantów): 1. Piwne Podziemie (2 Debiuty, 10 wyróżnień) – 16 pkt 2. Pinta (2 Debiuty, 7 wyróżnień) – 13 pkt 3. Ex aequo: Artezan (1 Debiut, 6 wyróżnień), SzałPiw (1 Debiut, 6 wyróżnień) – 9 pkt 4. Widawa (7 wyróżnień) – 7 pkt 5. Ex aequo: AleBrowar (1 Debiut, 3 wyróżnienia), Raduga (1 Debiut, 3 wyróżnienia), Bazyliszek (6 wyróżnień), Pracownia Piwa (6 wyróżnień) – 6 pkt 6. Hopium (1 Debiut, 2 wyróżnienia) – 5 pkt 7. Ex aequo: Birbant (1 Debiut, 1 wyróżnienie), Grodzisk Wlkp. (1 Debiut, 1 wyróżnienie) Profesja (4 wyróżnienia) – 4 pkt 8. Ex aequo: Kormoran (1 Debiut), Mason (1 Debiut), Podgórz (1 Debiut), Bednary (3 wyróżnienia), Kraftwerk (3 wyróżnienia), Piwoteka (3 wyróżnienia) – 3 pkt Po dwa wyróżnienia otrzymały: Beer Bros, Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy, Kingpin, Nepomucen, Reden Chorzów, Reden Świętochłowice, Tattooed beer Po jednym wyróżnieniu otrzymały: Baba Jaga, Bojanowo, Browar na Jurze, Browar Stu Mostów, Dukla, Fabrica RARA, Gościszewo, Lubrow, Lwówek, Olimp, Perła (Zwierzyniec), Perun, Setka, Solipiwko, Spirifer, Szpunt, Trzech Kumpli, Wrężel, Zamkowy Cieszyn Gratuluję i dziękuję wszystkim ludziom zaangażowanym w scenę nowofalowego piwowarstwa w Polsce. To już piąty rok, a każdy z nich jest coraz bardziej intensywny. Mam nadzieję, że zestawienia Debiutu Miesiąca pomagają uwidocznić rozkład sił na rynku i wskazać liderów. Niedługo powinien ukazać się Ranking Piw 2015 uwzględniający najlepsze w mojej ocenie piwa dostępne w minionym roku! PS. Specjalne podziękowania dla Janka z domowego Alderaan Brewery za infografikę! Wyświetl pełny artykuł
  14. Dwa lata temu na blogu pojawił się cykl o piwach pszenicznych. W jego pierwszej części skupiłem się na tradycyjnych, bawarskich piwach pszenicznych (link), druga opisywała niemieckie piwa w stylu Berliner Weisse i (Leipziger) Gose (link), a w ostatniej zaprezentowałem następujące style: witbier, lambic, piwo grodziskie oraz American Wheat (link). Kilka dni temu, w jednym z komentarzy zasugerowano mi uzupełnienie cyklu o piwa, które nie zostały w nim uwzględnione – style piwne wciąż ewoluują, a po drugie – moja wiedza na temat piwa dwa lata temu była z pewnością uboższa. Cenię sobie sugestie ze strony czytelników, dlatego postanowiłem pochylić się nad tą kwestią, zwłaszcza, że research okazał się dość owocny. A zatem, przejdźmy do konkretów. BREMER WEISSE (Niemcy) O piwie tym wspomina Eric Warner w książce „German Wheat Beer”. Piwo nie jest już produkowane. Według autora warzył je browar Haake Beck (dziś P.H.G. Beck Brauerei GmbH & Co. KG, należący do AB InBev). Było to lekkie, jasne pszeniczne piwo o ekstrakcie początkowym, wynoszącym 8 stopni Plato. Cechowało je nieco płytsze odfermentowanie w porównaniu z Berliner Weisse, przez co jego smak był pełniejszy. Posiadało około 3% alkoholu objętościowo. Było nieco mocniej chmielone, jednak nuty chmielowe nie odgrywały tu większego znaczenia (12 IBU). Największą różnicą pomiędzy tym trunkiem i Berliner Weisse był stopień zakwaszenia przez bakterie kwasu mlekowego – w przypadku piwa z Bremy, pH wynosiło około 3,6, a zawartość mleczanów w tym piwie była około pięciokrotnie mniejsza niż w przypadku „cienkusza z Berlina”. Często pijano je z dodatkiem soku owocowego. Serwowano je w szkle bardzo podobnym dotego, w którym w Berlinie podaje się tamtejsze kwaśne piwo. KOTTBUSSER (Niemcy) Być może lepiej byłoby napisać o tym piwie w uzupełnieniu do cyklu o piwach historycznych (jest taki plan), ale skoro mowa o piwach pszenicznych oraz fakt, że pojawiają się współczesne interpretacje tego wymarłego stylu, warzone przez rozmaite browary (w tym i rodzime – „Lodzermensch” autorstwa Browaru Piwoteka), postanowiłem wspomnieć i o tym piwie, choć dane na jego temat są bardzo szczątkowe. Warzono je w Saksonii, w okolicach Cottbus (Chociebuża). Wiadomo, że wyrabiano je w dwóch wariantach – 8 i 13,5 st. Plato. W skład zasypu wchodziły: słód jęczmienny, słód pszeniczny oraz owies. Poza tym, stosowano dodatki niesłodowane takie jak: miód, melasa i cukier. Co ciekawe, piwo było skromnie chmielone, jednak do tego celu używano najlepszych odmian. HEFEWEIZEN BERNSTEINFARBEN (Niemcy) Styl piwny pochodzący z południowej Bawarii, wymykający się podziałowi na piwa pszeniczne jasne i ciemne, będący wariantem pośrednim. Tym, co wyróżnia ten rodzaj piwa jest jego bursztynowy kolor (18-30 EBC). W smaku i aromacie powinny być wyczuwalne subtelne nuty chlebowe i karmelowe, nadane przez ciemne słody, dzięki którym jest ono pełniejsze od wersji jasnych, ale wytrawniejsze od wersji Dunkelweizen, w których akcenty karmelowe są o wiele bardziej uwypuklone. Aromaty drożdżowe – estry i fenole stanowią sine qua non tego stylu. Wiele cech jest paralelnych – wysokie nagazowanie, głębokie odfermentowanie, zbliżony ekstrakt początkowy (11-14 stopni Plato), niski poziom chmielenia (10-20 IBU). Za ikonę stylu uważane jest „Schneider Weisse TAP7 Unser Original”. WHITE IPA (USA) Jedno z najmłodszych „dzieci rewolucji”, które jak podaje Mitch Steele w swojej książce na temat IPA, po raz pierwszy pojawiło się na rynku w 2011 roku jako blend piw z dwóch kolaborujących browarów: AIPA z Deschutes Brewery oraz biere blanche uwarzonego przez Boulevard Brewing Co. W ramach kolaboracji tych browarów pojawiły się dwie wersje tego typu piwa – „Conflux No. 2” i mocniejsza – „Collaboration No. 2” (7,4% alk. obj.). Wypust ten okazał się inspiracją dla innych piwowarów, którzy także postanowili połączyć belgijską klasykę z amerykańską „nową falą” piwowarstwa. Dziś White IPA doczekało się statusu stylu BJCP. Piwo to posiada cechy witbiera – pszenica/słód pszeniczny i owies w zasypie, przyprawy (kolendra, skórka pomarańczy i inne), do jego fermentacji wykorzystywane są belgijskie szczepy drożdży. Elementem wspólnym z piwami w stylu AIPA jest zdecydowana, chmielowa (cytrusowa) goryczka. White IPA powinien cechować wyraźnie owocowy charakter nadany zarówno przez skórkę pomarańczy lub inne przyprawy (np.: trawa cytrynowa), estry będące efektem pracy dedykowanych szczepów drożdży oraz nuty nadane przez odpowiednie chmiele (niekoniecznie amerykańskie, np.: Galaxy). Ostatnimi czasy na polskim rynku ukazało się kilka piw, które uwarzono w tym stylu. Do moich faworytów należą „Białe IPA” z Browaru Artezan oraz „Dwa smoki” z Pracowni Piwa. W przypadku tego rodzaju piw można uzyskać bardzo dobre efekty, jednak łatwość ich osiągnięcia wydaje się autorowi pozorna. Pozostając w temacie piw mocno chmielonych, warto wspomnieć o Wheat IPA, czyli IPA z dużym udziałem słodu pszenicznego w zasypie, ale warzonym na amerykańską modłę, bez belgijskich akcentów. AMERICAN WHEAT WINE (USA) A na koniec coś mocniejszego. Pszeniczny odpowiednik mocnego piwa jęczmiennego – Barley Wine, które występuje w wersji angielskiej oraz amerykańskiej. Za pierwsze „wino pszeniczne” uznaje się piwo uwarzone w Rubicon Brewing Co. w 1987 roku. W przypadku Wheat Wine sporą część zasypu (do 50% lub więcej) stanowi słodowana pszenica. Chmielone jest amerykańskimi odmianami, a do fermentacji wykorzystuje się amerykańskie lub angielskie drożdże. Nuty występujące w koźlakach pszenicznych – estry i fenole – są niepożądane. Ekstrakt początkowy dla tej kategorii piw zaczyna się od około 20 stopni Plato, a zawartość alkoholu może wynosić 8-12% alkoholu objętościowo. Aromat chmielowy powinien być raczej powściągliwy. Wiele amerykańskich browarów traktuje ten trunek jako piwo sezonowe i wypuszcza je na rynek w okresie jesienno-zimowym. Nierzadko poddawane jest leżakowaniu w beczkach lub z płatkami dębowymi dla wzbogacenia smaku. Stosowane są także rozmaite dodatki, jak choćby: miód, soki owocowe, papryczki chilli, itp. Na naszym rodzimym rynku piwo w tym stylu uwarzyła Pracownia Piwa – „Wheat Wine Hey Now” (9,3% alk. obj.). Z tego miejsca chciałbym podziękować Volkerowi Quante za pomoc, która okazała się bardzo przydatna podczas tworzenia tego artykułu. Fot.: Sleepy Claus (CC) Bibliografia: Eric Warner: „German Wheat Beer”, Brewers Publications, 1998, Mitch Steele: „IPA: Brewing Techniques, Recipes And The Evolution Of India Pale Ale” , Brewers Publications, 2012, European Beer Star 2015 Category Description: http://european-beer-star.com/ebs15_en/downloads/E05_2015_Category_Description.pdf, BJCP 2015 Style Guidelines: http://www.bjcp.org/docs/2015_Guidelines_Beer.docx, http://barclayperkins.blogspot.com/search/label/Kotbusser, Randy Mosher: „The Outlaw Beers Of Germany”, w: „Zymurgy”, September/October 2000, Tom Miller: „Fine Wheatwine”, w: „Brew Your Own”, October 2001, http://byo.com/hops/item/642-fine-wheatwine, „Wheat Wine Ales”, w: „Imbibe Magazine”, http://imbibemagazine.com/wheat-wine-ales/. Wyświetl pełny artykuł
  15. Przy okazji pierwszej tegorocznej recenzji postanowiłem powróżyć nieco z fusów i zgadnąć co się w tym roku wydarzy w piwowarstwie rzemieślniczym. Wybór piwa jest celowy, bo może się ono okazać prorocze. Mowa o American Beauty – nowym piwie z Browaru Trzech Kumpli. W tym przypadku kumpli było formalnie czterech, bo przy układaniu receptury swoje paluchy maczał […] Post American Beauty :: Piwo Tygodnia pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  16. Z okazji Święta Trzech Króli, test porównawczy trzech piw single hop pale ale z serii Dziedzictwo, uwarzonych przez browar Perun na trzech polskich odmianach chmielu: starej dobrej i znanej wszystkim Marynce, wylansowanej w ubiegłym roku wysokogoryczkowej Iundze oraz całkiem nowym, nieznanym szerzej Puławskim. Jak poszczególne chmiele poradziły sobie w górnofermentacyjnym stylu pale ale? Czy nadały piwu... Read More The post Perun – Dziedzictwo (P+I+M) appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  17. kolejny bloger menadżerem Gdzie ten świat zmierza? Tym razem trafiło na wiceprezesa PSPD, autora Multitap Crawl, znanego wszem i wobec Artura Napiórkowskiego. Biorąc pod uwagę obecność sceny muzycznej w lokalu jest to rokujący wybór Nie przedłużając – zapraszam do obejrzenia materiału. Oczywiście nie obyło się bez trudności technologicznych Beerokracja na FB Wyświetl pełny artykuł
  18. subiektywne przemyślenia Długo zastanawiałem się nad sposobem zgrabnego połączenia wszystkich ważnych wątków dotyczących polskiego rynku piwa rzemieślniczego w jednym wpisie. Zwłaszcza, że działo się dużo – zarówno tego dobrego jak i złego. Muszę przyznać, że kaganiec jaki sam sobie założyłem odnośnie recenzji polskich piw wielokrotnie mnie w minionym roku niepomiernie uwierał. Dla przypomnienia – ze względu na tworzenie browaru Kingpin przestałem wystawiać negatywne recenzje produktów polskich przedstawicieli nurtu rzemieślniczego. Doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że jest to niepopularne podejście, ale trudno. Natomiast palce świerzbią, oj świerzbią coraz częściej. Niestety w moim odbiorze rok 2015 był tryumfem ilości oraz „bylejakości” nad jakością i naturalnym, zdawałoby się, dążeniem do ciągłego doskonalenia warsztatu piwowarskiego. Jest to oczywiście, przypominam, moja subiektywna opinia i konstatacja. Marketing i premiery – słowa kluczowe. Nie podoba mi się takie podejście do konsumenta, zwłaszcza biorąc pod uwagę ceny piwa rzemieślniczego. Jednak kupując produkt tego segmentu, z nadmuchaną do granic możliwości „symboliką”, należałoby spodziewać się otrzymania produktu chociażby na przyzwoitym poziomie. A tak się nie dzieje. W podsumowaniu roku u Jerry’ego, trochę żartem trochę serio, określiłem to jako odwrotność rozkładu normalnego – mamy dużo piw beznadziejnych, sporo piw naprawdę na wysokim poziomie i relatywnie mało piw zwyczajnie przyzwoitych. Takich, które nie mają niczego urywać, mają być po prostu do przyjemnego wypicia w knajpie czy innych okolicznościach przyrody. Wydaje się, że aktualnie motorem napędowym jest pogoń za kolejnymi nowościami. Zamiast skupić się na trzonie, stałej ofercie, która będzie cały czas udoskonalana aż do osiągnięcia wymarzonego przez piwowara poziomu, mamy nieustanne strzały z jednorazówki. Przy czym bardzo często są to piwa, które nie powinny opuścić browaru inaczej niż kanalizacją. Co gorsze jest to połączone z inną tematyką – płatnymi recenzjami. Myślę, że spokojnie można przyznać tutaj nagrodę Piwnej Patologii 2015. Najpierw może trochę zewnętrznych linków: Kuba popełnił doskonały wpis na temat tego procederu. Istnieje również pewien blog zajmujący się recenzjami lokali gastronomicznych. Blog bardzo znany, ceniony (również przeze mnie), który znany jest z tego, że jeżeli coś zostanie pochwalone lub zganione to równie dobrze mogłoby zostać wyryte w skale. Słowem – absolutnie nigdy nie przejechałem się na pozytywnej recenzji jakiegoś lokalu. Ten blog to Krytyka Kulinarna. I ostatnio na FB poszedł cymes status, właśnie dotyczący płatnych (w ten czy inny sposób) recenzji. Przemyślenia pozostawiam Wam, natomiast z mojej strony takie pytanie: dlaczego praktycznie większość nowych inicjatyw startuje na dzień dobry z płatnymi recenzjami? Zgadzam się tutaj z Adamem, który na fp swojego browaru domowego BroGuziec dość zwięźle podsumował sytuację na rynku. Szczęśliwie dochodzimy już do momentu w którym nastąpi znaczna jego korekta. I browary będą musiały się skupić na produkcji porządnego piwa, bo płatne recenzje przestaną mieć jakikolwiek wpływ. Ile razy można się naciąć? Jest parę browarów, które w ciągu roku-dwóch przestaną działać, a i tak dziwne że nadal warzą. Oczywiście sama sytuacja jest związana z niesamowitym napływem ludzi zainteresowanych piwem rzemieślniczym. I jak zawsze w takiej sytuacji znajdzie się kilku wojujących neofitów. Przypomnę skromnie, że to jest tylko piwo. Produkt spożywczy. Nie dorabiajmy walki o niewiadomo co, bo też po co ekscytować się pierdołami. Pamiętajcie, że macie możliwość głosowania portfelami. Póki co Kazimierze nie rosną na drzewach, więc nie ma co się nabierać na malowanie pazłotkiem. A osobę świeżą bardzo łatwo przekonać, że to co czuje to wcale nie jest to co czuje albo wręcz tak miało być „ponieważ tak”. Nie dawajcie wciskać sobie kitu Odzwierciedleniem fenomenu jest niewątpliwie ilość wszelkiej maści festiwali i imprez piwnych. Jestem ciekawy jak się to rozwinie. Premiery niewątpliwie napędzają sprzedaż lokalom, jest to też forma promocji dla browaru, ale jednak formuła powoli zaczyna się wyczerpywać. Zwłaszcza w przypadku, gdy jednego dnia są ich np. 3 – każda z przedstawicielami browarów. Nie da się już być wszędzie, ani wszystkiego spróbować. I dotyczy to również festiwali. Wiadomo, że każdy chce pochwalić się jak największą ilością uczestniczących browarów. Natomiast jest już tych imprez tyle, że zaczynają zabierać prywatny czas browarom, który z chęcią poświęciło by się na odpoczynek czy inne aktywności, o zgrozo, nie związane z piwem. Nastąpi tutaj wg mnie pewna „regionalizacja” – browary w pełnym składzie będą uczestniczyć w wybranych imprezach, natomiast na innych piwa będą polewane przez dystrybutorów/knajpy. Inaczej nie da się tego zrobić, bo najwyczajniej na świecie człowiek się wypali. Reasumując wątek stricte piwny: za niedługo pęknie nadmuchany do granic możliwości balonik hype’u. Część browarów się wyłoży, słusznie zresztą, powstaną na ich miejsce inne. Na znaczeniu stracą płatne recenzje. Powinien nadejść moment „oddechu”, podczas którego browary będą mogły w spokoju skupić się na doskonaleniu swojego piwa. Czego sobie i Wam życzę To oczywiście tylko część z tematów jakie przewijały się w zeszłym roku. Ten zdecydowanie będzie jeszcze ciekawszy, browary zaczynają szerzej iść w temat knajp patronackich, pojawiło się sporo nowych osób w branży, a osoby wcześniej udzielające się towarzysko zaczynają się profesjonalizować i udzielać już w różnych inicjatywach komercyjnych. I dobrze Przy okazji trochę pozytywnego wydźwięku: osobiście w tym roku świetnie wrażenie na mnie zrobiły piwa (kolejność przypadkowa) Trzech Kumpli, Profesji, Nepomucena i Piwnego Podziemia. Oczywiście nie są to jedyne browary, które wypuściły ciekawe i dobre piwa Natomiast wymienione przeze mnie browary urzekły mnie tym, że nie robią wokół siebie wiele szumu, natomiast warzą naprawdę kapitalne trunki. Plus są fantastycznymi ludźmi. Skoro już było o rynku, to teraz z perspektywy bloga. Nie da się ukryć, że ostatnie 3-4 miesiące na blogu to padaka. Znacznie bardziej zająłem się bieżącą działalnością na FB, czy też Instagramie i Tookapic. Co powiedzieć, pochłonęły mnie sprawy browarowe, prywatne i trochę wypalenie tematyką. Niekoniecznie mam ochotę pisać cokolwiek, byle tylko napisać i puścić wpis. Na szczęście w nowy rok wchodzę ze świeżym wiatrem w żagle, nowymi pomysłami i chęciami. Zdecydowanie nie chce mi się pisać tylko i wyłącznie o piwie, pewne przymiarki do tego zresztą już były na blogu. W ciągu nabliższych tygodni pojawią się spore zmiany, natomiast będą organiczne. Ot wpasowane w to co robię i czym się zajmuję. O piwie nadal będę pisał i będzie to spokojnie 80% treści na blogu. Te 20% jest na przewietrzenie głowy i warsztatu. Myślę, że da się to spokojnie ogarnąć. Prywatnie niesamowicie ucieszyły mnie trzy nagrody: Piwne Pozytywy 2015 za promocję kultury piwnej, złoty medal dla Turbo Geezera na Golden Beer Poland 2015 oraz złoty medal dla Mandarina na KPR 2015.Warto się starać Ciekaw jestem kwietniowego wylotu do USA. World Beer Cup 2016 i Craft Brewers Conference na pewno podrzucą mi wiele ciekawych pomysłów. Dzięki, że byliście ze mną przez ten rok Wyświetl pełny artykuł
  19. Poprzedni plebiscyt „Piwne Gwiazdy” rozpocząłem słowami, że miniony rok był najbardziej płodnym i różnorodnym rokiem w historii polskiego piwowarstwa, ponieważ pojawiło się w nim ponad 500 nowych piw. Cóż, najwyraźniej historia wciąż dopiero się tworzy, gdyż rok 2015 obfitował w aż ponad 1000 premier… Z jednej strony wydawałoby się, że nic, tylko się cieszyć, jednak... Read More The post PIWNE GWIAZDY 2015 – III plebiscyt czytelników: nominacje i głosowanie appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  20. W listopadzie zastanawiałem się, czy magiczna liczba tysiąca rzemieślniczych premier jest możliwa do osiągnięcia. Grudzień zamknęliśmy liczbą 97 nowych piw i cóż się okazało? Że jest tysiąc jeden nowych piw na rynku! Gdy dodać do tego koncerniaki czy aromatyzowane potworki to mamy grubo ponad tysiąc jednak takich piw nie uwzględniam w swoim zestawieniu. W grudniu do ostatniej chwili wahałem się, któremu z dwóch piw przyznać tytuł. Wybrałem salomonowe rozwiązanie co o tyle było łatwiejsze, że taki precedens zaistniał już w lipcu. Skoro wtedy dwóm piwom przyznałem tytuł, to i teraz mogę skorzystać z tego wyjątkowego posunięcia. Ostatni miesiąc roku przyniósł nam premiery piw uwarzonych w trzech nowych browarach: w Bierhalle na warszawskim Wilanowie, które jest drugim (a licząc z przejętą BrowArmią trzecim) browarem tej sieci w mieście, długo wyczekiwanym olsztyńskim Zamkowym Młynie, w końcu w rzemieślniczym Browarze Kamienica znajdującym się na ziemi kłodzkiej, w Stroniu Śląskim. No dobrze, jakie zatem piwa otrzymały jako ostatnie w roku 2015 tytuł Debiutu Miesiąca? AleBrowar/Σολο (Gościszewo) – Saint No More 2015 Birbant (Zarzecze) – P.I.S. & Love AleBrowar/Σολο (Gościszewo) – Saint No More 2015: Black Double Rye IPA 20° Blg, 8,7 % alk, 70 IBU Saint No More towarzyszy nam od roku 2012 i za każdym razem prezentuje inne podejście do piwa. Pierwsza edycja była dość zachowawcza i mieściła się w kanonie piwa świątecznego czyli słodkawego trunku z obecnością przypraw typu cynamon i imbir. Edycja druga była dużym zaskoczeniem gdyż było to porządnie chmielone West Coast IPA. Podejście trzecie było mocno nietypowe gdyż pojawiły się dwa rodzaje SNM: Single Hop Simcoe i . Właśnie to ostatnie było krokiem w kierunku tegorocznej edycji, która uwarzona została w w kooperacji z Kjetilem Jikiunem i jego greckim „Σολο …Your Cretan Craft Beer”. Już po nalaniu wrażenie robi drobna, obfita, układająca się w warstwy żółtobrązowa piana. Aromat nie jest zbyt intensywny, wyczuwalne są przyjemne akcenty czekolady, śliwki i lekkiej żywicy. Smak za to jest rewelacyjny. Mamy tu nadawaną przez solidny ekstrakt i udział słodu żytniego porządną treściwość. W smaku czekolada, zauważalna goryczka i to co w piwach ciemnych jest rzadko możliwe do osiągnięcia czyli wyczuwalny cytrus. Do tego gładka tekstura i niesamowita pijalność. Świetne piwo, jak dotąd najlepsze w historii Saint No More! Birbant (Zarzecze) – P.I.S. & Love: Peated Imperial Stout 24,5° Blg, 10,5 % alk, 78 IBU Będąc pomysłodawcą imprezy z domowym 100% Peated RIS-em od Kentakiego nie spodziewałem się, że tydzień wcześniej ekipa Birbanta zrobi premierę swojego wędzonego torfem RISa. Uspokoiło mnie to, że zasyp słodu wędzonego torfem w P.I.S. & Love to „tylko” 18%. Po spróbowaniu tego piwa na premierze wiedziałem, że muszę do niego wrócić i ocenić je na spokojnie. Sytuacja nadarzyła się w Nowy Rok, piwo złapało więc extra trzy tygodnie leżakowania. Po nalaniu mamy cienką warstwę drobnej, żółtobrązowej piany, która zanika w ciągu kilku minut. Ale wiadomo, że w przypadku takiego piwa czekamy przede wszystkim na aromatyczne uderzenie. I tak właśnie jest. Nozdrza atakuje podbita czekoladą mocna torfowa wędzoność. Bierzemy łyk i wyczuwamy moc piwa, torf, czekoladę, lekką ciemną owocowość kojarzącą się ze śliwką i pralinką. Całość zdecydowanie wytrawna, najbardziej kojarząca mi się z zapachami oleju silnikowego i samochodowego warsztatu. A że pod sam koniec pojawił się lekki rozpuszczalnikowy motyw alkoholu to spokojnie można je nazwać piwem dla prawdziwego macho Grudzień to przede wszystkim wyróżnienia dla piw ciemnych. Mamy stouty laktozowe, wędzone, imperialne i kwaśne, mamy imperialny porter solo oraz z dodatkiem herbaty lapsang, jest i flanders red ale uwarzony we względnie dużym browarze. W końcu skoro to grudzień i okres świąteczny to i pojawiło się piwo o smaku kompotu z suszu. Jest ciekawie! Beer Bros/Latający Rosomak – Smoke on the Porter, Smoke on the Porter Lapsang Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy – Piotrek z Bagien Smoked Stout Ocena piwa Piwne Podziemie – RIS Ocena piwa PiwnePodziemie/Jabeerwocky – Back in White Ocena piwa Piwoteka (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Krasnale u Bram Ocena piwa Widawa – Mariasia Ocena piwa Widawa – Wild Sour Love Ocena piwa Zamkowy Cieszyn – Red Roeselare Ale (Grand Champion Birofilia) Ocena piwa Skoro wszystkie Debiuty Miesiąca są już znane, czas na wybór Browaru Roku 2015. Ogłoszenie zwycięzcy wkrótce! Pozostałe premiery grudnia 2015: AleBrowar/BrewFist (BrewFist) – Baltic Freak Antybrowar – PROmocja Artezan – Too Young To Be Herod 2016 Baba Jaga (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Luna Bednary – Ale Ciacho! Special Edition Bierhalle Wilanów – Pils, Weizen, Marcowe, Dunkel Birbant (Zarzecze) – ABW, Dr IPA Brodacz (Wąsosz) – Masochista Brofaktura – Dziki Kurant Brokreacja/Dukla (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – Nafciarz Dukielski Browar Stu Mostów – WRCLW Rye RIS Browary Nyskie (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Vic Secret Doctor Brew (Bartek) – Target IPA, X-Rye, Summit IPA Fabryka Piwa (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – Rakau in Krakau Filip Merynos (b.d.) – Czarny Wiewiór Gloger – Karty na Stół, Głos Wodza, Belgijski Zaciąg, Bilet do Frisco Golem (Kamionka) – Dybug Hopkins (Stary Browar Kościerzyna) – Transfuzja, Lśnienie Hopium – John Coffi, Snoop Hoppy Dog, Da Wheat Lynch Hopium/Inne Beczki – John Malinkovich, Cocos Zanel Hopo Jambo (Koreb) – Chmielowe Chynchy Hopster Beer (Wąsosz) – Indiana Inne Beczki (b.d.) – Pilzner Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy – Piotrek z Bagien Ale Zimowe Kamienica – Jasny Anioł, Czerwony Anioł, Ciemny Anioł Kingpin – Diggle Kraftwerk (Wąsosz) – Acid Rain Krajcar – Czarny Ląd Nepomucen – Golden Ale Perła – Weizenbock Perun (Wąsosz) – Kraina Welesa, Dziedzictwo Puławski Pilseweizer – ANDY’S ESB Pinta (Browar na Jurze) – Gluten Tag Free Piwne Podziemie – Party-Gyle Podgórz – Baron von Jaizen Pracownia Piwa – Hoppy New Year 2016 Pracownia Piwa/Browariat – Morelove Profesja – Przekupka Probus – Grzybobranie Rebelia (Wąsosz) – Ramones’k Reden Chorzów – Koźlak świąteczny Roch – Świąteczny Śliwkowy Stout Setka (Browar Jana) – Bitwa o Ławicę Solipiwko (Zarzecze) – Bruce Spirifer (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – Golden Ball, The Kop Stara Komenda – Świąteczny Kellerbier Staropolski – Pacific Wheat, French Saison, English IPA, Dunkel Weizen Stary Browar Kościerzyna – Piwo Gwiazdkowe Szpunt (Koreb) – Kāhaki Trzech Kumpli (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – American Beauty, Double PanIPAni Twigg – New Force Warsztat Piwowarski – Koniec Jesieni, Noc na Tarnogaju, Pszenica wersja H, Suite IPA Wąsosz – Piwo Bożonarodzeniowe Widawa/Kopyr – Ratel Wilk (b.d.) – Polish Hoppy Beer Zamkowy Cieszyn – West Coast IPA Zamkowy Młyn – Koelsch, Pszeniczne, American Amber Ale, Oatmeal Stout Zamość – Zamojski APA Złoty Pies – Femme Fatale Wyświetl pełny artykuł
  21. Początek roku to czas, kiedy z jednej strony snujemy plany i postanowienie na najbliższych 12 miesięcy, a także moment jest to refleksji i podsumowań roku, który właśnie przeszedł do historii. Miniony rok był wyjątkowy, bowiem mieliśmy do czynienia z wysypem piwnych nowości. Z jednej strony, to bardzo budujące, ale z drugiej – ilość najczęściej nie idzie w parze z jakością, o czym piwni maniacy mogli się niejednokrotnie przekonać na własnej skórze. Pozytywami 2015 roku były z pewnością: · Powrót piwa grodziskiego, warzonego w browarze w Grodzisku Wielkopolskim, · Warzenie „piwowarskiego skarbu Polski” przez browary rzemieślnicze, · Kooperacje polskich browarów z browarami zagranicznymi, co na pewno świadczy bardzo dobrze o rodzimej scenie rzemieślniczej, · Browar Artezan i Pracownia Piwa rozpoczęły butelkowanie swoich piw, · Przełamanie monopolu piw mocno chmielowych – pojawiły się piwa kwaśne oraz jeszcze więcej piw eksperymentalnych (z dodatkiem niestandardowych surowców lub historycznych). Do negatywów zaliczyłbym: · Brak powtarzalności warek – to irytujące, gdy zakup piw z danego browaru jest swego rodzaju loterią – udało im się, czy nie tym razem? · Wysyp nowych piw, z których nierzadko trudno było znaleźć coś przyzwoitego, a w przypadku wielu piw więcej w nich było marketingu i szumu medialnego niż smaku. · Branżowe afery, które poza piwnym światkiem nikogo nie obchodziły. Co przyniesie rok 2016? Przypuszczam, że będzie sporo piw kwaśnych, leżakowanych w beczkach, nadal browary będą eksperymentować, ale pewnie niewidzialna ręka rynku zrobi swoje i pojawią się tacy gracze, którzy „zejdą z boiska”. To tyle tytułem wstępu. Poniższe zestawienie to 10 piw, które z całego wysypu nowości najbardziej utkwiły mi w pamięci. Kolejność jest przypadkowa, bo to nie ranking. Jak zawsze, skrajnie subiektywnie, w oparciu o moje piwne preferencje, na podstawie „materiału bazowego”, który udało mi się skosztować w minionym roku (etap gonienia za każdą nowością mam już dawno za sobą). 1. Browar Szałpiw – „Kociamber” Jak dla mnie był to niekwestionowany hit lata. APA z dodatkiem soku z kiwi oraz aframonu madagaskarskiego. Piwo było bardzo pijalne i orzeźwiające. Nuty kiwi były wyraźnie wyczuwalne, a do tego w tle czuć było pieprzowo-imbirowe muśnięcie „rajskiego ziela”. Nowofalowe odmiany chmielu, znane z owocowych aromatów, sok z kiwi i aframon stworzyły spójną całość, która bardzo skutecznie gasiła pragnienie i zachęcała do kolejnych łyków. Mam nadzieję, że „Kociamber” na stałe zagości w ofercie browaru. Bardziej smakowała mi wersja butelkowa od beczkowej. Fot.: Browar Szałpiw 2. Browar Setka – „Kapitan Drake” Pite podczas Poznańskich Targów Piwnych jako pierwsze. „Kapitan Drake” to gose z dodatkiem soku z limonki, które cechowała ciekawa barwa – mętna, miodowa z dodatkiem zieleni. W smaku i aromacie kwaśność, która była zarówno efektem pracy bakterii Lactobacillus oraz dodatku soku z limonek. W efekcie otrzymano sesyjny wręcz trunek z wielowymiarową kwaśnością, pozostającą wyraźną, ale nie nachalną, czy odpychającą z uwagi na jej intensywność. Na upalne lato będzie jak znalazł. Soli i kolendry za bardzo w nim nie wyczułem, ale i tak było przepyszne. Fot.: Browar Setka 3. Browar Piwoteka – „Zacny Zalcman” W minionym roku Browar Piwoteka uraczył piwoszy kilkoma naprawdę ciekawymi piwami. Moim faworytem pozostaje „Zacmy Zalcman”, czyli gose, ale w wersji klasycznej. Kwaśność i wyraźne nuty kolendry tworzą bardzo przyjemny bukiet, w którym wszystko ze sobą współgra i nic nie mąci tej harmonii. Kwaśność wyraźna, ale nie nachalna, podobnie jak z nutami kolendry, które w nadmiarze potrafią zniechęcić do dalszej konsumpcji. Jestem miłośnikiem kolendry oraz piw lekkich i sesyjnych, a „Zalcman” właśnie taki jest. Dostrzegam w nim spory potencjał do eksperymentowania z doborem chmieli i innych dodatków. Fot.: Browar Piwoteka 4. Browar Gościszewo – „Drwal” Doskonały przykład kontrargumentu dla piewców tezy, według której „lager to nuda”. Okazuje się, że lager może być smaczny, posiadać wyraźny chmielowy charakter, a ciekawej goryczki mogłoby mu pozazdrościć wiele pilznerów, a nawet niejedno IPA. Piwo mętne, o jasnozłotej barwie, w którego aromacie i smaku dominują nuty nadane przez użytą australijską odmianę chmielu Galaxy. Przejawia się ona owocowymi akcentami, ale różnymi od tych, które wnoszą do piwa odmiany chmielu z USA (pomarańcza, winogrono, liczi, melon, marakuja). Piwo bardzo pijalne, z wysoką, ale krótką goryczką. Takich lagerów nam trzeba. Fot.: Browar Gościszewo 5. Browar Nepomucen – „Session Brown IPA Iunga” Piwo uwarzone w kooperacji z piwowarem domowym Łukaszem Pawlakiem (Browar Domowy „Piwny Ul”), chmielone polską odmianą chmielu o nazwie Iunga. Mam do tej odmiany pewien sentyment, bowiem użyłem jej przy pierwszym piwie uwarzonym ze słodów, a nie z ekstraktów. Szczerze, nie doszukałem się w tym piwie wielu znamion stylu IPA, chmielowość zdawała się być bardzo wycofana i raczej subtelna, jednak nuty nadane przez ciemne słody nadały temu napitkowi iście angielskiej duszy, która kojarzy mi się z takimi piwami jak Brown Ale, Mild Ale, etc. Mam tu na myśli nity kawowe, orzechowe, biszkoptowe, czekoladowe. Ostatnio bardzo kręcą mnie takie klimaty. Ciekawy wypust, będący dowodem na to, że nie trzeba sypać taczek chmielu do kadzi warzelnej, by stworzyć coś interesującego. Bardzo przyjemne i sesyjne piwo. Fot.: Browar Nepomucen 6. Browar Bednary – „Ambergris” Mam wrażenie, że piwo to nie doczekało się szczególnego uznania pośród polskich entuzjastów „trunku Gambrinusa”, a szkoda, bo moim zdaniem to interpretacja Brown Ale, która wydaje mi się być jedną z najbardziej udanych. Dlaczego? Otóż piwowar oprócz barwy i chmielowych akordów w piwie nie zapomniał o jeszcze jednym ważnym detalu, a mianowicie, o nutach pochodzących od słodów, które w tym stylu piwa także powinny odgrywać ważną rolę. W efekcie obok raczej stonowanych nut owoców cytrusowych i żywicy, w aromacie i w smaku tego piwa dobrze zaznaczone były nuty: kawowe, tostowe, orzechowe i czekoladowe. Wiele piw z bednarskiego browaru mi smakowało, ale właśnie to wspominam najlepiej. Dobry mariaż klasyki i nowofalowego piwowarstwa. Fot.: Etykiety Piwne 7. Browar Na Jurze – „Kwas pruski” W przypadku tego piwa byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, choćby dlatego, że przed jego spożyciem nie zgłębiałem informacji zamieszczonych na etykiecie. W efekcie spodziewałem się czegoś na kształt klasycznego, kwaśnego Berliner Weisse, a już pierwszy „niuch” z butelki uświadomił mnie, że byłem w wielkim błędzie. „Kwas pruski” to także połączenie klasyki i „nowej fali” piwowarstwa, dzięki czemu uzyskano lekkie piwo pszeniczne, w którym oprócz efektów pracy bakterii kwasu mlekowego, czuć bardzo dobrze przyjemne i owocowe nuty amerykańskich chmieli. Zwolennicy klasyfikacji piw według BJCP na pewno pochowali je żywcem, ale dla mnie to bardzo udany wypust, rześki, sesyjny, dobrze gaszący pragnienie, wielowymiarowy i co najważniejsze – smaczny. Fot.: Browar na Jurze 8. Browar Bazyliszek – „Yeti” Browary rzemieślnicze zdążyły przyzwyczaić konsumentów do obecności laktozy w niektórych piwach, zwłaszcza stoutach, jednak ekipa Browaru Bazyliszek postanowiła pójść krok dalej i, zamiast laktozy, sięgnęła po odtłuszczone mleko, które dodano do kadzi warzelnej. Podczas warzenia i fermentacji tego piwa nie obyło się bez komplikacji, ale efekt finalny zrobił na mnie wrażenie. Piwo miało barwę kakaową, w smaku temu trunki także bliżej było do kakao niż piwa. Słodkie, na wskroś mleczne z nutami kakao, czekolady i kawy, nad wyraz pełne, a jednocześnie bardzo pijalne. Piwo wybitnie deserowe. Mleko skutecznie pozbawiło „Yeti” pienistości. Nut chmielowych w nim nie wyczułem, choć IBU tego piwa wynosiło ponad 70. Fot.: Browar Bazyliszek 9. Browar Olimp – „Panakeja” Miniony rok był także czasem, kiedy w browarach rzemieślniczych i kontraktowych chętnie eksperymentowano z herbatą. Różnie to wychodziło w praktyce, ale jakichś szczególnych rozczarowań na tym polu nie przypominam sobie. Ze wszystkich piw, które uwarzono na tę modłę najlepiej wspominam wypust Browaru Olimp. Lubię herbatę Earl Grey i cytrusowe chmiele, zatem połączenie tych dwóch z natury owocowych składników w kadzi warzelnej lub tanku leżakowym było kwestią czasu. Efekt uzyskany przez Browar Olimp był bardzo ciekawy. Piwo było mocno owocowe, a owocowość składała się z akcentów wniesionych przez użyte chmiele oraz bergamotkę, którą aromatyzowana jest herbata Earl Grey. Uzyskano balans pomiędzy tymi składowymi, przez co jeden nie wchodził drugiemu w paradę ani w smaku, ani w aromacie, a razem tworzyły synergiczną całość, którą dopełniała słodowość. Fot.: Browar Olimp 10. Mikkeller – „Black” Na moim „piwnym szlaku” raczej skupiam się na piwach krajowych, jednak ciekawymi importami nigdy nie pogardzę. „Black” to piwo, którego piwnym maniakom szczególnie przedstawiać nie trzeba. Moc tego imperialnego stoutu wynosi 17,5% alk. obj., a do jej otrzymania do pracy, oprócz drożdży piwowarskich, zaprzęgnięto także drożdże szampańskie. Piwo jest czarne i nieprzejrzyste. Dobrze buduje się na nim piana, ale najciekawiej jest gdy piwo to wąchamy i próbujemy. Jest tutaj dużo wszystkiego – słodowość, słodycz, nuty palone, chmielowa goryczka, akcenty kawowe, rumowe, czekoladowe, lukrecjowe, owocowe estry i, co ciekawe, alkohol pałęta się gdzieś z tyłu, ukryty i w żaden sposób nie narzucający się pomimo dwucyfrowego woltażu. Piwo jest bardzo esencjonalne, wielowymiarowe i oleiste, ale z racji na pijalność – także bardzo zdradzieckie. Dużo w nim aromatów, ale wszystkie tworzą zgrabną kompozycję, co czyni ten napitek wartym swojej ceny. Jak zwykle się rozgadałem… W nadchodzącym roku życzę Wam wszelkiej pomyślności, dużo dobrego piwa i samych udanych warek. A jakie piwa były Waszymi faworytami w 2015 roku? Wyświetl pełny artykuł
  22. Brecon Beacons, przepiękny zakątek wschodniej Walii, w którym nie tylko nie brakuje zapierających dech w piersi widoków, ale także i znakomitego piwa. Zapraszam was do skraj uroczego miasteczka Brecon, które uchodzi za niekwestionowaną stolicę tego wspaniałego miejsca. Właśnie tam, wśród licznych magazynów i warsztatów, ulokował się w połowie 2011 roku browar Brecon Brewing. Jak przystało na klasyczny browar rzemieślniczy funkcjonujący na wyspach brytyjskich, działa w jednym z blaszanych magazynów. Co prawda trudno doszukać się w tym miejscu fascynujących obrazów, jednakże było w nim coś co pozwoli mi zapamiętać go na długie lata. Co? W sumie to dość trudne pytanie. Z pewnością zapamiętam go ze względu na wyjątkowość wytwarzanych tamże piw oraz przyjacielską atmosferę, jaka panowała w browarze. Z pewnością dodatkowym atrybutem tego miejsca była warzelnia 30 baryłkowa, wykonana przez lokalnego rzemieślnika oraz pięć otwartych zbiorników fermentacyjnych, w których fermentowały lokalne specjały. Trzeba przyznać, że browar, który nie może poszczycić się zbyt dużą ilością miejsca i sprzętu, warzy nadzwyczaj urozmaicony repertuar piw. Ofertę otwierają klasyczne pozycje, takie jak: Bitter (3,0% alk.), Golden Ale (3,7% alk.), Dark Ale (3,8% alk.), Pale Ale (4,1% alk.), Red Ale (5,0% alk.) oraz Blonde Ale (4,4% alk.). Jednakże, dla bardzie wymagających klientów, browar przyszykował takie pozycje, jak: brytyjskie IPA (5,7% alk.), Chocolate Stout (6,0% alk.), APA (3,0% alk.), Amber Ale (4,8% alk.) oraz Summer Ale (4,1% alk.). Co ciekawe, browar zdecydował się, że wszystkie piwa jakie tworzy, są w równej części rozlewane do beczek, jak i butelek, które można zakupić m.in. bezpośrednio przybrowarnianym kantorku. Pamiętajcie proszę, gdy będzie wędrować po pocztówkowych wręcz wzgórzach Brecon Beacons, miejcie w zanadrzu kilka flaszek wybornego ejla z Brecon Brewing. Z pewnością nie pożałujecie tego wyboru. . . . . . Wyświetl pełny artykuł
  23. Testowanie Imperatora Bałtyckiego od PINTY to prawdziwa epopeja. Najpierw porównywałem warkę pierwszą z roku 2013 z warką drugą z roku 2014. Potem nadszedł czas wideodegustacji – porównanie warek nr 1 i 3 w tworzącej się Szyszce Chmielu oraz nr 4 i nr 3 na balkonie. Teraz porównania nie będzie bo po raz pierwszy Imperator Bałtycki ukazał się na rynku w formie beczkowej. Brawo! Zatem najnowszą, piątą warkę sprawdzam w warszawskich Kuflach i Kapslach. Czy najnowszy Imperator trzyma formę poprzedników i jak smakuje w wersji beczkowej? Wyświetl pełny artykuł
  24. Wrocław stał się niekwestionowanym liderem w liczbie browarów zlokalizowanych w jednym mieście. Co ważniejsze, powstają tu browary rzemieślnicze zbudowane własnymi siłami przez fascynatów od lat kreujących scenę piwowarską. Tak jest w przypadku Warsztatu Piwowarskiego, wspólnego dzieła Marusi, Slavoya oraz Jarka. Marusia to wręcz legenda, weteranka najstarszego portalu o piwie czyli browar.biz, współtwórczyni Wrocławskich Warsztatów Piwowarskich a także najstarszego obecnie festiwalu w Polsce czyli Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa. Teraz nadszedł czas aby sprawdzić się na nieźle już rozhulanej rzemieślniczej scenie. Pierwsze piwo już wspólnie z Marusią i Jarkiem na jesiennej edycji Warszawskiego Festiwalu Piwa. A co ciekawego spróbowaliśmy podczas wizyty?Na początek poczęstowani zostaliśmy Herbatką po Tarnogajsku czyli ejlem z dodatkiem bergamotki. Jeśli ktoś gustuje w herbacianych motywach w piwie to na pewno będzie zadowolony. Ja wolałem Suite IPA, które choć miało jeszcze lekką siarkę w aromacie to charakteryzowało się łagodną teksturą, stonowaną goryczką i wychodzącą pod koniec cytrusowością. Najfajniejsza jednak była wyraziście bananowa Pszenica H z potężną, betonową wręcz pianą i leciutką kwaskowością nadawaną przez hibiskus. Jak na pierwsze miesiące jest więc w porządku, a znając możliwości Marusi prezentowane w swoich piwach z domowego browaru Czterej z Portierni i Pils, to można być niemal pewnym, że będzie jeszcze lepiej. Browar mieści się w dawnym budynku Centrali Rybnej i śmieliśmy się, ze trzeba będzie tu kiedyś uwarzyć jakieś rybne piwo, w końcu Mason (też przecież wywodzący się z bbizu) swoim śledziowym przetarł ten ryzykowny szlak Ale co do budynku i zajmowanych przez Warsztat pomieszczeń. Najważniejsze, że jest tu potencjał na rozbudowę; w leżakowni miejsca jest sporo zarówno wzdłuż, wszerz jak i w górę. Natomiast dla wszystkich miłośników butelek istotna jest informacja, że w rok 2016 Warsztat wchodzi z maszyną do butelkowania. Oczywiście wykonaną osobiście przez Jarka. I to jest rzemiosło! Warsztat Piwowarski, Wrocław, Międzyleska 2-4 www.warsztatpiwowarski.pl Wyświetl pełny artykuł
  25. Zabytkowe hale targowe stanowią o klimacie miasta. Hale Mirowskie w Warszawie, Hale Targowe w Gdańsku i Wrocławiu – wszystkie budowane na przełomie lub na początku XX wieku urzekają swą ceglaną, kunsztowną architekturą. W Gdańsku przy ul. Lawendowej niedaleko tamtejszej hali targowej ulokowało się kilka miejsc z dobrym piwem i bardzo przyjemnie spędza się czas w tamtejszych ogródkach. We Wrocławiu postanowiono połączyć obie rzeczy i urządzono lokal w podziemiach zabytkowej Markthalle Nummer 1. Targowa – Craft Beer and Food, bo tak brzmi pełna nazwa lokalu, wita nas stromym zejściem w dół i napisem Rauchen Verbotem na betonowym portalu. Wejście do schronu przeciwlotniczego? Bynajmniej. Sala sprawia przestronne wrażenie, a odpowiednio oświetlone drewniane stoły i ceglane arkady i filary nadają pomieszczeniu ciepłego charakteru. Piwnym menedżerem w Targowej jest znany z organizacji Beer Geek Madness Daniel Mielczarek i to on oprowadzał nas po zaułkach hali. Numerowane boksy w piwnicach, masywna winda towarowa, w końcu potężne żelbetowe sklepienia głównej hali – wszystko to wywiera naprawdę spore wrażenie i stanowi o unikalności miejsca. W Targowej mamy oczywiście chłodnię, a kranów z rzemieślniczym piwem jest 12. Do tego kuchnia z dwoma prostymi stronami menu. Podoba mi się koncept przyrządzania potraw na oczach gości, dzięki temu przywrócona zostaje łączność między twórcą a odbiorcą, rzecz która swego czasu imponowała mi w przypadku browarów restauracyjnych. Ty widzisz jak przyrządzane są potrawy, kucharz widzi Twoją reakcję na przyrządzone przez niego danie. O to właśnie chodzi. No ale najważniejsze jest przecież piwo a w przypadku Daniela nie ma wątpliwości, że potrafi on zorganizować specjalne akcje. Uwarzono więc z miejscowym Browarem Profesja wspólne piwo o adekwatnej nazwie „Przekupka”. Z kolei ekipa Nepomucena wraz ze słynnym propagatorem milickiego karpia Jacerem postanowiła choć trochę wprowadzić w życie piwa karpiowego i proponowała w Targowej rybno-piwny food pairing Daniel ma dalekosiężne plany odnośnie tego miejsca i chce aby całość Hali Targowej stała się zagłębiem rzemieślnictwa, nie tylko piwnego i żeby życie toczyło się tu do późnych godzin nocnych. Pozostaje zatem życzyć powodzenia w realizacji tych zamierzeń!Targowa – Craft Beer and Food, Wrocław, Piaskowa 1 Facebook Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.