Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Jako że stałem się oficjalnym partnerem medialnym Warszawskich Bitw Piwnych to w piątkowy wieczór spotkaliśmy się z decydentami i zawodnikami pierwszego półfinału aby nagrać jakiś materiał. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego zaskoczyło mnie, że na spotkanie przyniesiono mnóstwo domowego piwa I to jakiego, mieliśmy chyba z sześć butelek RISa! I to wyleżakowanego od prawie roku do 18 miesięcy! Mogę Wam zdradzić, że harmonogram przyszłorocznych bitw już się klaruje, a imperialny stout zajmuje tam słuszne miejsce. Tymczasem zapraszam Was na pierwszy półfnał, który odbędzie się w najbliższy wtorek 10 listopada zapewne w Hopsters (choć głosować na miejsce bitwy możecie jeszcze dzisiaj). Zmierzą się w nim Darek Chachulski oraz Kamil Wałęka. Do zobaczenia na bitwie! Wyświetl pełny artykuł
  2. ulubione „piwne święto” po raz kolejny Nawet nie będę się zastanawiał czy jest sens pisać przy każdej okazji jak dużą estymą darzę stouty jako rodzinę różnych ciekawych gatunków. Po prostu jest to już wpisane w moją działalności i jako blogera i jako piwowara. W „szufladzie” mam w tym momencie z kilkanaście leżakowanych recenzji wszelkiej maści RISów. Piwa ciemne co do zasady sprzedają się gorzej niż jasne, nawet w dobre zmian zachodzących na rynku i mnogości multitapów rozsianych po całej Polsce. A szkoda, zwłaszcza jeżeli chodzi o stouty. Z sympatią więc patrzę na wszystkie akcje mające promować te konkretne smaki i aromaty. Sam zresztą osobiście jestem mocno zadowolony ze wszystkich Geezerów jakie wyszły z Kingpina Ale, że swoich piw nie opisuję (aczkolwiek w tym momencie właśnie sączę Turbo Geezera z shotem Ardbega – double the action, triple the excitement), więc tym razem jedno z najbardziej charakterystycznych i znanych piw. Great Divide Yeti Imperial Stout Piana: Mega bujna, bardzo trwała, opada do całkiem sporej warstwy solidnie znacząc szkło. Praktycznie brązowa, kolor jak na kawie. Barwa: Podczas nalewania strumień ma barwę przechodzonego oleju z diesla. Jest widoczny ciężar gatunkowy. I bardzo dobrze. Aromat: Coś fantastycznego – wbija się do nosa niczym olej. Espresso, wanilia burbońska, gorzka czekolada, kakao, palona szczapa drewna. W tle delikatne estry owocowe (brzoskwinia, morele), słodowość, sos sojowy i olej z orzechów włoskich. Totalnie czarna i brązowa barwa zapachowa. Smak: Piana wysoka, natomiast paradoksalnie wysycenie jest niskie. Pełnia zaś zabija. Piwo to czy płynna czekolada? Pierwszy akord gra potężną pełnią, słodowością, sosem sojowym i już przebijającymi się nurami czekolady. W drugim kontynuacja nut ciemnych, wspomaganych przez podwójne espresso, wanilię, paloność, estry i szczapy z ogniska. Finisz na wzór wspomnianej płynnej czekolady fortyfikowanej ziarnami kawy. Goryczka głównie palona. Niesamowite piwo: totalnie oleiste, totalnie pełne, totalnie czarne. Uniknięto przy tym pułapki jednotorowości. Jest wysublimowane, pełne, dostarcza niesamowitych odczuć. Jak będę dorosły to chcę takie zrobić W kolejce czekają inne recenzje, które będą się sukcesywnie pojawiać na blogu. Polecam też poprzednie wpisy związane z dzisiejszą okazją: 2014 2013 2012 Przy okazji nieźle widać jak się przez te lata zmieniała jakość zdjęć na blogu. Na niektóre nie jestem w stanie już patrzeć Wyświetl pełny artykuł
  3. Z okazji International Stout Day postanowiłem sprawdzić leżakowane już u mnie kilka miesięcy imperialne stouty od domowych piwowarów: Michała Patera oraz Tomka Sytego. Jaki trzymają poziom i które z nich okaże się lepsze? Wyświetl pełny artykuł
  4. Pamiętacie degustacje przeprowadzane w letnim anturażu u kuzynostwa w Dłutowie? Wtedy mankamentem okazał się brak piw z browarów Dłutowowi najbliższych czyli z Łasku a przede wszystkim ze Zduńskiej Woli. Czas na piwa z Łasku zapewne jeszcze przyjdzie, a tymczasem sprawdziliśmy piwa z reaktywowanego w 2014 roku zabytkowego Browaru Staropolskiego ze Zduńskiej Woli. Czy piwa okażą się tak dobre jak próbowane w połowie lat 90-tych Staropolskie Złote? Wyświetl pełny artykuł
  5. Jednoczesna obecność na kranach trzech piw dyniowych od razu wywołała we mnie chęć rywalizacji. Które z nich okaże się najciekawsze? Czy sprawdzeni zawodnicy będą prezentować podobną formę co w latach ubiegłych i jak sprawi się debiutant? Zapraszam do oglądania Wyświetl pełny artykuł
  6. Żaden Niemiec nigdy nie przyzna, że czegokolwiek zazdrości Francuzom. Ale jak to wśród sąsiadów często bywa, nierzadko za dobrosąsiedzką uprzejmością w tle czai się dobrze skrywana pożądliwość. A jeśli chodzi o jedzenie, to akurat w tym przypadku nie ma co się dziwić. Niemiecki Lidl dobrze czuje nastroje i w swych marketach oferuje całą linię francuskich […] Wyświetl pełny artykuł
  7. Browar w Tenczynku zadebiutował dwoma tradycyjnymi piwami dolnej fermentacji, jednak szybko okazało się, że nie można go szufladkować. Najpierw stworzył piwo Tenczynek Milk Stout, a chwilę później zapowiedział Australian IPA Aborygen. Dziś zajmę się tym pierwszym. The post Tenczynek Milk Stout appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  8. Piwne festiwale stają się coraz większym wyzwaniem jeśli przyjmiemy założenie, że trzeba spróbować wszystkich nowości. Na trzeciej edycji Warszawskiego Festiwalu Piwa mieliśmy co najmniej czterdzieści debiutów! Rozkładając to na trzy dni, wychodzi nam liczba 13,3 nowości do spróbowania dziennie. Dodajmy do tego jeszcze piwa, które nam umknęły w międzyczasie, a łatwo można dojść do konkluzji że po prostu się nie da. Trzeba wybierać, najlepiej piwa,które dostępne są w limitowanych ilościach lub które wyróżniają się spośród pozostałych. Zapewne widzieliście już wideodegustacje wyjątkowych piw które pojawiły się na WFP – z SzałPiwu, debiutanckiego z Setki czy z nowego rzemieślniczego browaru Warsztat Piwowarski.Teraz czas na opisanie ogólnych wrażeń dotyczących wszystkich piw, które udało mi się spróbować. Kolejność chronologiczna. Zaczynamy od Labirytm z Browaru Nepomucen. Zresztą nie może być inaczej skoro na przepastnym stoisku Nepomucenów zazwyczaj zostawiamy swoje klamoty Piwo ma przyjemny, wyrazisty cytrusowy aromat i stonowaną, względnie lekką goryczkę. Tak według mnie powinna smakować idealna APA, wyborny początek! Tymczasem Pankracy współpracujący obecnie z Centrum Edukacji Browarniczej w Piotrkowie zaprasza do degustacji Roggenbiera z Olbrachta. Zdecydowane goździki w aromacie i smaku plus praktyczny brak żytniej oleistości pozycjonują to piwo bardziej jako dunkelweizena. To akurat niespecjalnie mój styl. Za to na Ogrodnika z Profesji polowałem już od czasu krakowskiego Beerweek Festival, gdzie nie doczekałem jego podpięcia pod kran. Teraz już była taka możliwość, szkoda tylko że chmielowy aromat, który tu podobnież był, definitywnie uleciał.Teraz z Saison IPA został już tylko mocno pikantny i przyprawowy Saison. Próbuję też Marynarza – kto by pomyślał że styl AIPA można dać na rynek pół roku po starcie browaru. I słusznie, ten styl u piwnych maniaków nie wywołuje już szybszego bicia serca. Marynarz to poprawne, solidne piwo. Przechodzimy do zdecydowanie mocniejszego kalibru. Trochę szybko ale propozycja Darka z Artezana zdecydowanie należała do tych nie do odrzucenia. Najpierw Preparat leżakowany w beczce po Jacku Danielsie. Niesamowita, drobna i obfita żółtobrązowa piana. W aromacie lekka wędzonka, wanilia i trochę rozpuszczalnika. W smaku rozgrzewające z motywami wędzonki, wanilii i lekkiej tylko słodyczy. Takie barley wine akceptuję, choć nie ma co ukrywać, że oryginał wywierał większe wrażenie. Tu nuty alkoholowe były jednak zbyt wyraźne. Za to Samiec Alfa leżakowany od maja w beczkach po bourbonie Old Forester zdecydowanie przebił swój zeszłoroczny pierwowzór. To wręcz niebywałe że piwo o ballingu 27 stopni może być tak gładkie i pijalne. Czekolada, wanilia, treść, moc – wszystko idealnie zbalansowane. I ta obłędnie drobna, żółtobrązowa piana! Absolutnie genialne piwo! Pora ochłonąć. Mateusz z kontraktowego Waszczukowe zabiera nas na spotkanie z Figlarną Bożeną czyli session IPA z suszoną gruszką. Cytrus i lekka gruszka w zapachu, stonowana goryczka w smaku. Ja wiem, że session IPA dobrze brzmi marketingowo ale to piwo to bardzo przyjemna APA. Próbujemy jeszcze Ryszarda Borówę, który na premierze był niestety niewypałem. Tym razem borówka w zapachu obecna wraz z albedo czyli białą błonką cytrusa. Gładka, jedwabista tekstura i niezły balans były zupełnym przeciwieństwem totalnie rozharmonizowanego piwa, które próbowaliśmy na premierze. Czas jednak nie zawsze działa na niekorzyść piw z dodatkiem owoców. Szkoda, że The Box ze Spirifera uwarzony w nowym browarze w Szczyrzycu nie podtrzymał dobrej passy wyznaczonej przez poprzednika czyli 80 minut. Serowy aromat jest tu fatalny. Tak się zaaferowałem tym piwem, że w międzyczasie zwinęli mi szkło. Nic mnie tak nie wkurwia na festiwalach jak amatorzy cudzego mienia potrafiący zwinąć nawet kartkę z notatkami. Na szczęście z pomocą zaoferowała się ekipa Chmielarni lejąc w nowe szkło Yeti czyli ryżowo-owsiane APA z Bednar. Piwo obiecywało wiele swoim świeżym i przyjemnym aromatem cytrusów jednak jego smak okazał się płaski w dodatku z mało przyjemną goryczką. Resztę wieczoru spędziliśmy na stoisku Dukli. Najpierw premiera czyli Szalony Alchemik w stylu AIPA. Wyraźny motyw owoców tropikalnych w zapachu i całkiem niezły balans smaku z przechyleniem na lekko słodką stronę. Ciekawszym piwem okazała się Mała Czarna, która zresztą jest ewenementem. Pierwsza warka miała wyrazistą wędzonkę, a to przecież miał być cream stout! Teraz również ciekawie – w zapachu słodycz laktozy wraz z ziarnami kawy a w smaku wytrawność i gładkość charakterystyczna dla oatmeala. Prawdziwym przebojem okazały się jednak ciasteczka z młóta podrasowane szczyptą cynamonu i chyba też cukru. Do Małej Czarnej pasowały idealnie! Wieczór zakończyliśmy American Lagerem z jagodami z Nepomucen. Faktycznie, owocowy motyw jest tu wyczuwalny! Czas na dzień drugi. Talia czyli Gose z Olimpu wydaje się być idealnym starterem. W końcu to komercyjna wersja świetnego piwa, które miałem przyjemność z jego autorem czyli Łukaszem Szynkiewiczem na Hevelce. W smaku fantastyczne połączenie kwaśnego, cytrusowego i słonego smaku. Szkoda tylko, że piwo trzeba było pić na wydechu bo w zapachu niepodzielnie rządziła siarka Po degustacjach świetnych od SzałPiwu i z Setki zdecydowałem się na Tawahaki z Widawy czyli pale ale chmielone nową australijską odmianą Enigma. Nie miałem jeszcze okazji próbować piwa chmielonego tą odmianą ale w przypadku Tawahaki mieliśmy w aromacie cebulę i czosnek. Nieciekawie. Pozostajemy przy nowatorskich dodatkach. Havana Stout z Pinty ma w składzie nierafinowany, brązowy cukier Muscovado oraz melasę. I faktycznie, słodycz jest wyczuwalna zarówno z zapachu jak i smaku ale nie jest przesadzona, zostawiając miejsce dla odpowiedniej dawki czekolady. Coś dla wielbicieli sweet stoutów. Tymczasem spotykamy Tomka Rogaczewskiego z Pracowni Piwa, który częstuje wersją Mr. Hard leżakowaną w beczce po czerwonym winie. Faktycznie, motywy czerwonych owoców są obecne wzbogacając treściwy, mocno słodowy profil klasycznego barley wine’a. Dla sympatyków stylu rzecz obowiązkowa, doceniam kunszt aczkolwiek barleye to nie moja bajka. Czas na odwiedziny stanowiska Samych Kraftów, gdzie dostępne są nowości Piwnego Podziemia. Gold Digga czyli west coast IPA charakteryzowało się zauważalnym motywem albedo, za którym nie przepadam. Buena Vista miało uroczo krótkie określenie stylu: Espresso Brown Ale Aged on Cocoa Nibs czyli piwo leżakowane z ziarnami kakaowca oraz dodatkiem kawy i wanilii. Określiłem je trzema słowami: wanilia, herbatniki, espresso. Koniecznie do powtórki (już zaliczona)! Powtarzałem za to Very Bloody Berliner czyli berliner weisse z dodatkiem aronii. Ta maksymalnie drobna i superobifita czerwona piana plus czerwony kolor robią niesamowite wrażenie. Gdy dodamy, że piwo nabrało już odpowiedniej wyraźnej kwaśności to mamy jednego z lepszych sour ejli na polskim rynku. Sesję zakończyłem KatasTORFą czyli kooperacyjnym piwem Marcina Kwila (Latający Rosomak, Same Krafty) i Piwnego Podziemia. domową wersję tego piwa z udziałem słodu wędzonego dymem torfowym zbliżonym do 100% i myślałem że komercyjna wersja z zawartością 83% będzie lajtowa. Nic z tego, fenole są tu masakrycznie intensywne i atakują motywem asfaltu, spalonych kabli, bandaży i bakelitu zarówno nozdrza jak i język. Mocna rzecz! Po takim piwie ocenianie czegokolwiek traci sens, zatem resztę wieczoru próbujemy już relaksacyjnie Dzień trzeci, ostatni zaczynam Marynką z serii Dziedzictwo kontraktowego Peruna. Tak zresztą obiecałem poprzedniego dnia piwowarowi Peruna Adamowi i mimo że pora była już późna, to o takich obietnicach pamiętam Jak sama nazwa wskazuje, Marynka chmielona jest tylko jedną odmianą, z czego na zimno użyta została świeżo zebrana szyszka. W tym roku wet hopów od rzemieślników jest jak na lekarstwo, dobrze więc że Adam Czogalla podtrzymuje nowofalową tradycję. Piwo Peruna ma wyrazistą goryczkę i trochę zbyt delikatny chmielowy aromat choć leciutki cytrusowy motyw w tle był dość intrygujący. Kolejne piwo za to zrobiło na mnie naprawdę spore wrażenie. Co powiecie na White Russian Imperial Pale Ale? Michail Jakson, bo taką nazwę nosi to piwo z Hopium zadziwiał klarowną złotą barwą i aromatem…kawy! W smaku przyjemna gładkość i ogólne odczucie jakby piło się zwykłego pale ejla tyle tylko że to piwo ma…20° Blg!!! Nazwałem je sesyjną dwudziestką ale faktem jest, że przy samym końcu alkohol w smaku był wyczuwalny. Niemniej bardzo ciekawa rzecz, pokazująca siłę kreatywnego piwowarstwa. Po tym doświadczeniu trzeba było sięgnąć po coś normalniejszego. Black IPA od Nepomucena miała odpowiednią dawkę czekolady, ale dość lekką goryczkę i kwaskowość. Wracamy do ciekawostek – tym razem Yntelygent z gdańskiego Lubrowa. Chmielone nowozelandzkim odmianami i z dodatkiem…buraka ćwikłowego! Gdy na BeerGoszczy dowiedziałem się od właściciela i piwowara Lubrowa, Tomasza Lubockiego o tym piwie to byłem pod wrażeniem. Teraz też – czerwony kolor piany i piwa były niesamowite. Równie niesamowity był aromat – buraczany, warzywny (ale nie gotowanych warzyw). Smak podobnie jak aromat, z wyraźnie wyczuwalnym motywem buraka i ziemistości. Tak jakby wrzucić do kadzi buraki prosto z pola Specyficzne, ciekawe piwo, pokazujące że w piwowarstwie nie obowiązują żadne granice. Tymczasem powoli schodzimy na ziemię i żeby szok nie był zbyt duży próbujemy od Wojtka Frączyka nową wersję Borsuka z Widawy z 25% udziałem słodu wędzonego torfem i 50 % wędzonego drewnem bukowym. Piwo miało optymalny balans między obydwoma rodzajami wędzonki, do powtórki! Na koniec spróbowałem Miss Eva. To imperial brown porter leżakowany w beczkach po bawarskiej whisky. Prócz charakterystycznej ciasteczkowości i lekkiej czekolady zapamiętałem też kwaśność oraz motywy białego słodkiego wina i brettów. Specyficzne piwo, na pewno zbyt skomplikowane jak na koniec trzydniowego maratonu To, że nie uda się spróbować wszystkiego było oczywiste. Degustowanych piw było więcej niż tu opisałem ale nie zawsze notatki szły w ruch. Były też piwa, których nie udało mi się spróbować, a zdecydowanie powinny znaleźć się na liście, chociażby Grodziskie kooperacji Lambratte/Artezan czy RISy Kingpina i Birbantów. No nic, trzeba szykować się na kolejne piwne maratony na festiwalach w Poznaniu i Lublinie! Wyświetl pełny artykuł
  9. Orval jest piwem niezwykłym. Nawet wśród piw belgijskich, co trzeba przyznać, jest pewnym osiągnięciem. Ten przypadek zdecydowanie jest wart poznania. Browar Orval leży w miejscowości Abbaye Notre-Dame d’Orval, w Walonii, na samym południu Belgii. Należy do Trapistów, słynnych belgijskich zakonników-piwowarów. Trapiści to jeden z surowszych zakonów katolickich. Właściwie – są to Cystersi Ściślejszej Obserwacji, czyli […] Wyświetl pełny artykuł
  10. Orval jest piwem niezwykłym. Nawet wśród piw belgijskich, co trzeba przyznać, jest pewnym osiągnięciem. Ten przypadek zdecydowanie jest wart poznania. Browar Orval leży w miejscowości Abbaye Notre-Dame d’Orval, w Walonii, na samym południu Belgii. Należy do Trapistów, słynnych belgijskich zakonników-piwowarów. Trapiści to jeden z surowszych zakonów katolickich. Właściwie – są to Cystersi Ściślejszej Obserwacji, czyli […] Wyświetl pełny artykuł
  11. Takich tłumów na premierze już dawno w warszawskim wielokranie nie było. Powód? Na pewno rozpoczęcie sezonu knajpianego. Studenci wrócili na uczelnie a aura zdecydowanie nie sprzyja plenerowemu spożyciu. To skutkuje zauważalnie wyższą frekwencją w stołecznych lokalach. No ale to przecież nie jedyny powód. Kolejny to wyjątkowa oprawa piwnej premiery. Po raz pierwszy bowiem (przynajmniej w Warszawie) uatrakcyjniona została przez koncert, w tym przypadku Moniki Borzym sytuujacej się w klimatach jazzowo-soulowych. Mi jej akustyczna muzyka w kilku momentach przypomniała niesamowity klimat płyt „Sap” oraz „Jar of flies” Alice in Chains. No dobra, ale wróćmy do piwa. Na imprezie pojawili się Wojtek Solipiwko oraz Wiktor Saczuk którzy zaprezentowali koopracyjne Wit IPA o nazwie Operacja Wit. Dodatkowo Wiktor jako piwowar nowego Browaru Jana z Zawiercia przywiózł nowe piwa – jasne ale, pszeniczne, apa oraz brown porter. Wrażenia z degustacji i rozmowa z chłopakami oczywiście w materiale !A przed samą imprezą zajrzeliśmy do prawie już gotowego Jabeerwocky Junior, gdzie Rafał z żoną zbiorczo świętowali rocznicę ślubu, urodziny i imieniny Wyświetl pełny artykuł
  12. Jakiś czas temu zrezygnowałem z testowania każdej nowości, do której mam dostęp. Zrobiłem się znacznie bardziej wybredny, a przede wszystkim – ostrożny. Podchodzę do sprawy tak, że jeśli nie spróbuję jakiegoś piwa teraz, to w większości przypadków nadarzy się okazja innym razem. Już nie gonię za piwem. Teraz to jemu daję się trochę pogonić. I tak... Read More The post [Jedno, do pięciu] Przymeczowy test polskich craftów appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  13. Mało kto tak chętnie wspomina morskie wyprawy brytyjskiej floty handlowej do Indii, jak miłośnicy piwa. Poznając piwną kulturę każdy obowiązkowo musi usłyszeć opowieść o tym, jak to IPA statkiem płynęła. Jak widać, nawet Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska może być romantyczna. Jednak nie tylko jasne piwo przemierzało morza. Równolegle z pale ale wyspiarze eksportowali również portery. Popularność […] Wyświetl pełny artykuł
  14. Mało kto tak chętnie wspomina morskie wyprawy brytyjskiej floty handlowej do Indii, jak miłośnicy piwa. Poznając piwną kulturę każdy obowiązkowo musi usłyszeć opowieść o tym, jak to IPA statkiem płynęła. Jak widać, nawet Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska może być romantyczna. Jednak nie tylko jasne piwo przemierzało morza. Równolegle z pale ale wyspiarze eksportowali również portery. Popularność […] Wyświetl pełny artykuł
  15. Ostatni, czwarty ćwierćfinał odbył się w Kuflach i Kapslach. Naprzeciwko siebie stanęli Wojtek Karcz (zwyciężca 7 WBP) oraz Alek Hurko (zwyciężca 8 WBP). Tym razem obowiązujący styl to robust porter, ciągle rzadko warzony przez polskich rzemieślników. Warunki na przeprowadzenie bitwy okazały się jak do tej pory najbardziej ekstremalne. Tłok, ścisk, mało miejsca ale w Kuflach i Kapslach podobno tylko niedziela jest spokojna. Po tym jak Kamil próbował przebić się przez ogólny harmider z charakterystyką stylu nastąpiła prezentacja piw. Piwo Wojtka o nazwie Miglanc uwarzone zostało 6 sierpnia, natomiast Czeko Porter Alka 30 sierpnia. Różnica więc całkiem spora. Ballingi z tego co pamiętam podobne – 15° Blg. Przystąpiliśmy do degustacji. Miglanc miał przyjemny, wyraźny aromat kawy ale niestety sprawę położyła zbyt wyraźna kwasowość w smaku. Wojtek przegiął z palonymi słodami. Czeko Porter Alka z kolei w aromacie charakteryzował się lekką słodyczą i delikatną siarką. W smaku wytrawne, z zauważalnym motywem mielonej kawy i odrobiną kwaskowości. Cóż, obydwa piwa nie były najwyższych lotów i swój głos oddałem na Alka przede wszystkim z sentymentu za jego świetnego Grodzisza, którym wygrał ósmą bitwę. Pod względem piwa tego wieczoru rządził ciekawy Noir Desir z Piwnego Podziemia! Nadchodzi czas półfinałów. W głosowaniu będziemy wybierali miejsce, gdzie zostaną one rozegrane. Śledźcie więc na bieżąco profil Warszawskiej Akcji Warzelnej na FB! Wyświetl pełny artykuł
  16. Dublin, 24 października 1796 roku. Reilly O’Byrne zaklął szpetnie. Znowu potknął się na jakiejś skorupie, przez co omal nie wpakował się pod powóz. Zmierzch zapadł szybko, a jedynym jasnym punktem był mizerny księżyc i jego odbicie w wodzie An Life. Zaschnięta glina, która tworzyła ulicę, nie ułatwiała wędrówki. Droga z portu dłużyła mu się, choć […] Wyświetl pełny artykuł
  17. Dublin, 24 października 1796 roku. Reilly O’Byrne zaklął szpetnie. Znowu potknął się na jakiejś skorupie, przez co omal nie wpakował się pod powóz. Zmierzch zapadł szybko, a jedynym jasnym punktem był mizerny księżyc i jego odbicie w wodzie An Life. Zaschnięta glina, która tworzyła ulicę, nie ułatwiała wędrówki. Droga z portu dłużyła mu się, choć […] Wyświetl pełny artykuł
  18. Jednoczesna obecność na kranach w Hopsters dwóch nowych stoutów i trzeciego całkiem niedawno wypuszczonego na rynek, skłoniła mnie do przeprowadzenia ślepego testu. Wyzwanie raczej nie było szczególne, gdyż każde z nich to odmienny podtyp. Mamy zatem: Pinta (Browar na Jurze) Havana Stout 16,5° – Tropical Foreign Extra Stout Browar Roch Arden 14,7° – Smoked Oatmeal Stout Browar Spółdzielczy Cumowe 14° – Oatmeal Stout Degustację przeprowadzam z Michałem Materskim, zobaczcie jakie są nasze wrażenia i czy odpowiednio trafiliśmy W bonusie urządziliśmy sobie kolejny ślepy test, tym razem bardziej niezobowiązujący. Postanowiliśmy sprawdzić trzy jasne piwa: Wąsosz Polka Pils 9° Rohozec Skalák Světlý Ležák 11° Artezan Cymbopogon 11° Które z nich okaże się najlepsze? Wyświetl pełny artykuł
  19. Trzecia edycja Festiwalu zakończona, pora na kilka refleksji. Pierwsza: stołeczna impreza wyrasta na najważniejsze piwne wydarzenie w kraju nad Wisłą. Tu trzeba bywać. Browary rzemieślnicze już to wiedzą. Docierają więc wszyscy liczący się w branży. Coraz więcej fanów piwa – także wie, że „warszawskiego” omijać nie można. Pierwsze wyliczenia organizatorów mówią o około 15 tysiącach […] Wyświetl pełny artykuł
  20. Trzecia edycja Festiwalu zakończona, pora na kilka refleksji. Pierwsza: stołeczna impreza wyrasta na najważniejsze piwne wydarzenie w kraju nad Wisłą. Tu trzeba bywać. Browary rzemieślnicze już to wiedzą. Docierają więc wszyscy liczący się w branży. Coraz więcej fanów piwa – także wie, że „warszawskiego” omijać nie można. Pierwsze wyliczenia organizatorów mówią o około 15 tysiącach […] Wyświetl pełny artykuł
  21. Świat się kończy, Guinness oszalał, a rewolucja zaczyna wyrzucać z mieszkań starą arystokrację. Bo wyobraźcie sobie: Guinness zaczął robić jasne piwa. W przyszłości, zamawiając w pubie Guinnessa będziecie musieli uściślić: stouta, golden ale, lagera, czy może IPĘ? A chwila nadejdzie to prędzej, niż sądzicie. Za granicą już można tego doświadczyć. Zaczęło się niewinnie, od dwóch […] Wyświetl pełny artykuł
  22. Świat się kończy, Guinness oszalał, a rewolucja zaczyna wyrzucać z mieszkań starą arystokrację. Bo wyobraźcie sobie: Guinness zaczął robić jasne piwa. W przyszłości, zamawiając w pubie Guinnessa będziecie musieli uściślić: stouta, golden ale, lagera, czy może IPĘ? A chwila nadejdzie to prędzej, niż sądzicie. Za granicą już można tego doświadczyć. Zaczęło się niewinnie, od dwóch […] Wyświetl pełny artykuł
  23. Guinness Awards 2015 Są takie marki, nie tylko piwa, które niosą ze sobą wspomnienia i emocje. Dla mnie jedną z nich jest właśnie irlandzkie czarne złoto – Guinness. Wpis komercyjny sponsorowany przez markę Guinness 11 lat temu, w momencie kiedy dopiero zaczynałem odkrywać przebogaty świat piwa i piwnych rytuałów, na warszawskiej Tamce znajdował się najlepszy pub irlandzki w Polsce – Morgan’s Pub. 99% jego klimatu skupiało się na właścicielu i jego znajomych. Świętej pamięci Ollie Morgan, rodowity i już wtedy sędziwy Irlandczyk z Belfastu, z pewnych powodów musiał udać się na emigrację i wylądował ostatecznie w Polsce. Co może robić Irlandczyk na emigracji? Oczywiście otworzyć porządny pub. Ponad dekadę temu – były to czasy kiedy po dopiero pojawiające się szerzej piwa regionalne jeździłem z Ursynowa do Centrum do najbliższego sklepu pt. „piwa świata”. Z kolei fascynacja muzyką celtycką i irlandzką kulturą (do tej pory mam podręcznik do gaelickiego, szkoda że nic z tego nie wyszło) w prostej linii doprowadziła do szwędania się po pubach i Echach Celtyckich. Jednym z rytuałów jest nalewanie Guinnessa w dwóch krokach, w myśl hasła „good things come to those who wait”. Oczywiście my wtedy o tym nie wiedzieliśmy. Dlatego absolutnie pierwsza styczność z porządnie nalanym piwem była na zasadzie „a ok, chyba się nie zrozumieliśmy i zostało polane małe”. Zabraliśmy więc niedolane piwa i udaliśmy się w stronę stolika. Nie zdążyliśmy usiąść a już pojawiła się barmanka i wyjaśniła nam nasz karygodny błąd. Była to jednoczesnie pierwsza styczność z piwną kulturą. Następne lata, czasy przecież „przedrewolucyjne”, spędzaliśmy z ekipą zawsze 17 marca i Arthur’s Day w pubach o których wiedzieliśmy, że piwo nalewane jest zgodnie ze sztuką. Z kolei Majk po szwędaniu z plecakiem i namiotem po Szmaragdowej Wyspie przywiózł mi 10pak wtedy niedostępnego u nas puszkowego Guinness’a. Miało to też wpływ na moją drogę piwowarską. Pierwsze piwo jakie uwarzyłem w domu, jeszcze z brew kitu, oczywiście – Irish Stout. Tak samo następne – brew kit z własnym chmieleniem oraz już pełen zasyp. Generalnie szacuję, że jakieś 3/4 piw uwarzonych w warunkach domowych było stoutami różnych odmian. Zapewne miało to jakiś oddźwięk na tegorocznym Golden Beer Poland – Turbo Geezer uzyskał złoto w swojej kategorii. Przypadkiem to nie zdecydowanie nie było W zasadzie gdybym miał określić mój ulubiony gatunek/styl piwa, czy raczej rodzinę piw – byłyby to właśnie stouty. Wytrawne, słodkie, imperialne, z dodatkami, amerykańskie – do wyboru do koloru. W domowym składziku zawsze mam przynajmniej parę butelek i puszek różnych stoutów. Nie tylko odpowiadają mi aromaty i smaki, jakie są z nimi związane, ale jednocześnie przywołują dobre wspomnienia. Widać to zresztą po ilości wpisów na ten temat u mnie na blogu. A jeszcze więcej zaległych recenzji czeka na publikację w stosownym momencie Aktualnie technika poszła na tyle do przodu i jest dostępna jak nigdy wcześniej, że każdy jest w stanie nakręcić przyzwoity materiał wideo. I tu tkwi idea Guinness Awards – należy nakręcić 60s filmik wykorzystując trzy hasła przewodnie: Pasja, Perfekcja, Wyobraźnia, a następnie zgłosić go poprzez oficjalną apkę konkursu. Oczywiście skoro jest to konkurs to są też i nagrody. I to całkiem zacne Wiem, że jesteście mocno kreatywni i dodatkowo siedząc w klimatach piwnych macie przewagę Konkurs trwa do 15 listopada, jest więc jeszcze czas żeby opracować plan i go zrealizować. Sláinte! Wyświetl pełny artykuł
  24. Opole zazwyczaj nie pojawia się na pierwszym miejscu, gdy wymienia się najważniejsze polskie miasta. Nie pokazują go mapy pogody, o Opolu wspomni się czasem się podczas rozmów o festiwalach muzycznych. I to niezbyt często, bo, bądźmy szczerzy, blask tej imprezy przygasł dawno temu. A przecież Opole to całkiem spore, wojewódzkie miasto. Leży na ważnym szlaku […] Wyświetl pełny artykuł
  25. Opole zazwyczaj nie pojawia się na pierwszym miejscu, gdy wymienia się najważniejsze polskie miasta. Nie pokazują go mapy pogody, o Opolu wspomni się czasem się podczas rozmów o festiwalach muzycznych. I to niezbyt często, bo, bądźmy szczerzy, blask tej imprezy przygasł dawno temu. A przecież Opole to całkiem spore, wojewódzkie miasto. Leży na ważnym szlaku […] Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.