Skocz do zawartości

Pierre Celis

Members
  • Postów

    4 642
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Pierre Celis

  1. Zabytkowe hale targowe stanowią o klimacie miasta. Hale Mirowskie w Warszawie, Hale Targowe w Gdańsku i Wrocławiu – wszystkie budowane na przełomie lub na początku XX wieku urzekają swą ceglaną, kunsztowną architekturą. W Gdańsku przy ul. Lawendowej niedaleko tamtejszej hali targowej ulokowało się kilka miejsc z dobrym piwem i bardzo przyjemnie spędza się czas w tamtejszych ogródkach. We Wrocławiu postanowiono połączyć obie rzeczy i urządzono lokal w podziemiach zabytkowej Markthalle Nummer 1. Targowa – Craft Beer and Food, bo tak brzmi pełna nazwa lokalu, wita nas stromym zejściem w dół i napisem Rauchen Verbotem na betonowym portalu. Wejście do schronu przeciwlotniczego? Bynajmniej. Sala sprawia przestronne wrażenie, a odpowiednio oświetlone drewniane stoły i ceglane arkady i filary nadają pomieszczeniu ciepłego charakteru. Piwnym menedżerem w Targowej jest znany z organizacji Beer Geek Madness Daniel Mielczarek i to on oprowadzał nas po zaułkach hali. Numerowane boksy w piwnicach, masywna winda towarowa, w końcu potężne żelbetowe sklepienia głównej hali – wszystko to wywiera naprawdę spore wrażenie i stanowi o unikalności miejsca. W Targowej mamy oczywiście chłodnię, a kranów z rzemieślniczym piwem jest 12. Do tego kuchnia z dwoma prostymi stronami menu. Podoba mi się koncept przyrządzania potraw na oczach gości, dzięki temu przywrócona zostaje łączność między twórcą a odbiorcą, rzecz która swego czasu imponowała mi w przypadku browarów restauracyjnych. Ty widzisz jak przyrządzane są potrawy, kucharz widzi Twoją reakcję na przyrządzone przez niego danie. O to właśnie chodzi. No ale najważniejsze jest przecież piwo a w przypadku Daniela nie ma wątpliwości, że potrafi on zorganizować specjalne akcje. Uwarzono więc z miejscowym Browarem Profesja wspólne piwo o adekwatnej nazwie „Przekupka”. Z kolei ekipa Nepomucena wraz ze słynnym propagatorem milickiego karpia Jacerem postanowiła choć trochę wprowadzić w życie piwa karpiowego i proponowała w Targowej rybno-piwny food pairing Daniel ma dalekosiężne plany odnośnie tego miejsca i chce aby całość Hali Targowej stała się zagłębiem rzemieślnictwa, nie tylko piwnego i żeby życie toczyło się tu do późnych godzin nocnych. Pozostaje zatem życzyć powodzenia w realizacji tych zamierzeń!Targowa – Craft Beer and Food, Wrocław, Piaskowa 1 Facebook Wyświetl pełny artykuł
  2. Kontynuując podróż po browarach z Meklemburgii, nie sposób nie wspomnieć o najmłodszym browarze z tych ziem, czyli o Rügener Insel-Brauerei. Powstał pod koniec lipca tegoż roku, na wyspie Rugia, a dokładniej we wsi Rambin auf Rügen, która uchodzi za wrota do tej wspaniałej nadmorskiej krainy. Założony został z inicjatywy niemiecko-belgijskiego kapitału, który postawił sobie jeden, aczkolwiek bardzo ambitny cel. Popularyzacja nowofalowych gatunków, które pokochał cały świat…z wyjątkiem Niemiec. W tymże celu został wybudowany od podstaw nowy browar, który żywo przypomina piwowarskie inicjatywy za wielkiej wody. Zewnątrz niepozorny, typowy przemysłowy blaszak, jakich wiele w całych Niemczech. Wnętrza zaś, to całkowita odwrotność tego co mogliśmy zobaczyć wcześniej. Sala warzelna cała została otulona w surowym drewnie, z delikatnymi wstawkami w postaci stalowych detali. U podnóża trójnaczyniowej warzelni, został zainstalowany kontuar z nalewakami, z których na co dzień toczone są miejscowe piwa. Żeby było jeszcze ciekawiej, dosłownie kilka metrów dalej znajduje się pomieszczenie, w którym to kondycjonowane są piwa w dębowych beczkach. Mało tego, browar stosuje rzadko już spotykaną w nowoczesnych browarach, otwartą fermentację dla wszystkich gatunków piw wytwarzanych w tym miejscu. Co ciekawe, browar mimo, że dopiero co zagościł na niemieckim rynku, obdarował piwoszy nietuzinkowym prezentem, wypuszczając na rynek aż dwanaście gatunków piw, które nie co dzień goszczą na niemieckich półkach sklepowych. Przyznam szczerze, że oferta, która została mi przedstawiona, była na tyle ambitna, że żaden nowofalowy browar w naszym kraju, nie powstydziłby się mieć w swojej ofercie takiego właśnie zestawu. Czego tutaj nie ma? Chyba jedynie wszędobylskiej „ajpy”. Na całość ich portfolio składają się takie gatunki, jak: ESB (5,2% alk.), Oatmeal Stout (5,5% alk.), Saison (5,5% alk.), Belgian Strong Ale (7,5% alk.), Imperial Stout (7,5% alk.), Dubbel (8,5% alk.), Tripel (9,5% alk.), Brut (5,5% alk.), IPA chmielona australijskimi odmianami, dwie odmiany Sour Ale (każda po 5,5% alk.) oraz górno fermentacyjna wędzonka (5,5% alk.). Brzmi wspaniale, a jak smakuje, to musicie ocenić już sami. Ze względu na bliskość browaru do naszych granic oraz szeroka dystrybucja (jak na tak młody browar) na terenie Niemiec, zakup tychże piw nie będzie stanowił dla nikogo problemu. Gorąco polecam! . . . . . . Wyświetl pełny artykuł
  3. Czasem degustacje przybierają dziwny obrót. Zdarza się to dość rzadko ale jednak. Tak też było w przypadku śliwkowego portera bałtyckiego 24° Blg uwarzonego we Włoszech w kooperacji AleBrowar/ BrewFist. Piwo próbowałem zaraz po podłączeniu pod kran w Hoppiness! Wyświetl pełny artykuł
  4. Meklemburgia-Pomorze Przednie przez długi okres czasu uchodziło za prawdziwą pustynię piwną. Mimo trzech chlubnych wyjątków (Groß Gievitz, Stralsund oraz Vielank) panował tutaj niewyobrażalny w żadnym innym landzie marazm. Niewielka ilość browarów działająca na tych ziemiach oraz brak z ich strony oferty, która mogła zaciekawić miejscowego piwosza, odcisneła tak duże piętno, że tamtejsi piwosze rzadko kiedy mieli okazję raczyć się chociażby piwem pszenicznym. O innych gatunkach nie warto było nawet co wspominać. Na całe szczęście, moda na nowofalowe gatunki piw, w końcu i zawitała także i na północno-wschodnie rubieże Niemiec. Z początku były to dość nieśmiałe eksperymenty w postaci warzenia schwarzów, czy też piw marcowych. Z czasem jednak tamtejsze browary zdecydowały się na bardziej śmiałe kroki, które zaowocowały takimi wypustami, jak: American Pale Ale, Bałtycki Porter, Alt, Strong Ale, Roggen Bier…… Jednym z prekursorów zmian, jakie zaszły na tym terenie w ostatnim okresie czasu, z pewnością jest browar Handwerksbrauerei Hennings z miejscowości Leezen. Powstał, jak przystało na rasowego rzemieślnika, w garażu znajdującym się tuż przy miejscowym pałacyku, który wśród mieszkańców Leezen uchodzi za największą atrakcję tejże miejscowości. Pierwsza warka została ugotowana w grudniu 2012 roku, na sprzęcie, który pochodzi w przewarzającej części z tak zwanego rynku wtórnego. Dwunaczyniowa warzelnia o wybiciu 20 hektolitrów, została zaprojektowana i skonstruowana przez miejscowego rzemieślnika, natomiast cztery tanko-fermentatory odkupione zostały od innych zakładów piwowarskich. Z początku produkowali to, co tamtejsza klientela od nich oczekiwała, czyli Pilsa (12,2 blg), oraz dolno fermentacyjne czerwone piwo (12,5 blg). Z upływem czasu zdecydowali się jednak poszerzyć na stałe asortyment o Pale Ale chmieląc go Cascadem (13,5 blg). Mało tego, wprowadzili także do oferty ulubiony przeze mnie element, w postaci piwa sezonowego. Dzięki takiemu urozmaiceniu, klient raz w miesiącu ma możność skosztować zawsze czegoś nowego. Do tej pory w Leezen uwarzyli takie piwowarskie klasyki, jak: Marzen (13,5 blg), Maibock (16,5% blg), Weizen (12,9 blg), Schwarzbier (13,5 blg), Dunkel Bock (16,5 blg) oraz jasnego koziołka, kondycjonowanego w dębowych beczkach, pochodzących po francuskich winach (17,5 blg). Prawda, że brzmi intrygująco?! Koniecznie musicie spróbować piw z pod znaku Handwerksbrauerei Hennings. Z pewnością tego wyboru nie pożałujecie. . . . . Wyświetl pełny artykuł
  5. W piątek 18 grudnia po raz pierwszy w Warszawie doszło do sytuacji, kiedy to trzy imprezy z udziałem czterech ekip piwowarów-rzemieślników startowały w jednym czasie w trzech różnych miejscach. Do tej pory lokale z dobrym piwem niespecjalnie wchodziły sobie w paradę, próbując określić chociaż wcześniejszy lub późniejszy start imprezy z udziałem przedstawiciela browaru. Teraz to wyglądało jak zagranie va banque. Gdyby to jeszcze było w knajpianym zagłębiu w okolicach Nowogrodzkiej, gdzie przemieszczenie się pomiędzy lokalami to kwestia czasu potrzebnego do wypicia 100 ml, to nie byłoby większego problemu. Teraz jednak dystans między Chmielarnią Marszałkowska (impreza Artezana), Kuflami i Kapslami (impreza AleBrowaru) oraz Samymi Kraftami (Piwne Podziemie oraz Trzech Kumpli) zdecydowanie nie zachęcał do zmian miejscówki. Trzeba było więc wybierać. Wybór padł na Starówkę, gdzie Same Krafty obchodziły pierwsze urodziny ale co ważniejsze, otwierany był nowy warszawski wielokran – Same Krafty vis-à-vis. Takiej okazji nie wolno było przegapić. Nazwa należy do kategorii „self-explained”, najistotniejszy jednak jest tu fakt, że będzie to lokal patronacki Piwnego Podziemia! To drugie po Hoppiness takie miejsce w Warszawie. I tak jak należy, zostało odpowiednio obrandowane. Już od wejścia widać podświetlony logotyp browaru, a zaraz za wejściową bramą wita nas znana z logotypu smocza głowa, która co jakiś czas wypuszcza z paszczy kłęby dymu. W środku na ścianach umieszczone są grafiki piw Piwnego Podziemia, świetnie się też prezentują umieszczone tam karty piw lanych. Kranów jest 10, z czego połowa ma być zarezerwowana dla browaru spod Chełma. Niesamowicie to teraz wygląda, gdy w drodze na Barbakan lub Rynek Starego Miasta trzeba przejść przez znajdujące się naprzeciwko siebie wielokrany z krążącą między nimi klientelą. Jako że wraz z Samymi Kraftami urodziny obchodziło Piwne Podziemie to pojawiły się dwa specjalne piwa – RIS 25° Blg oraz Parti-Gyle Stout. Wrażenia odnośnie RISa są w . Natomiast co do Parti-Gyle Stout – miał to być sweet stout i dzień wcześniej w relacji z Piwowarskiej Gwiazdki pisałem, że Mariasia z Widawy była najbardziej wytrawnym sweet/milk stoutem jaki próbowałem. Fałsz. To własnie do Parti-Gyle wędruje ten tytuł. Laktozy praktycznie tam nie uświadczyłem, co nie znaczy że nie był to dobry stout. Warto nadmienić, że z okazji urodzin rzeczony stout i moja ulubiona Tropicalia były w specjalnej cenie 5 zl/0,5!Wraz z Piwnym Podziemiem do Warszawy przyjechał Piotrek Sosin z kontraktowego Trzech Kumpli oraz znany piwowar domowy Andrzej Miler, według którego receptury uwarzone zostało ich wspólne piwo o nazwie American Beauty. To bodajże pierwsze piwo na rynku z amerykańskim Cascadem wyhodowanym w Polsce! Piwo okazało się bardzo łagodne i delikatne, z odpowiednim cytrusowym profilem, choć wyczuwalny był też lekko mydlany akcent. Na start było jednak optymalne. Świetne wrażenie zrobiło na mnie za to Otwarcie Sezonu, które perfekcyjnie łączyło saisonową fenolowość z cytrusowymi motywami, które nie pochodziły od chmielu, a wyłącznie od płynnych drożdży z Fermentum Mobile. To chyba pierwszy szczep z FM, który dał tak fascynujący efekt w rynkowym piwie. Urodzinowym piwem był uwarzony wspólnie przez ekipę domowego Latającego Rosomaka i żyrardowskiego Beer Bros, Imperialny Porter 19° w wersji „czystej” i z herbatą lapsang. Ich porównanie wypadło bardzo ciekawie a wideodegustacja powinna wkrótce pojawić się na YouTube! A jeszcze wracając do motywu od którego zacząłem. Podpinanie specjalnych piw o określonej godzinie wiążące się z wyłączeniem 3/4 liczby kranów pół godziny wcześniej to chyba najbardziej irytująca rzecz jakiej ostatnio doświadczyłem. Wielokrany, nie idźcie tą drogą! Wyświetl pełny artykuł
  6. Po ubiegłorocznej edycji Piwowarskiej Gwiazdki wiadomym było, że wizyta w roku kolejnym jest rzeczą obowiązkową. Świąteczno-rodzinna atmosfera z udziałem przedstawicieli browarów i inicjatyw rzemieślniczych to rzecz w skali kraju wyjątkowa. Chyba jednak nikt nie spodziewał się tu takich tłumów. Marek z Pinty mówił, że gdy przybył gdzieś koło godz. 20, to na sali nie było już nawet miejsc stojących. Uwzględniając dokumentację kasową szacuje się, że w tym roku przez Piwowarską Gwiazdkę przewinęło się minimum 300 osób, wśród których byli reprezentanci 15 browarów i inicjatyw rzemieślniczych. Powoli wygląda to jak przybrowarowy minifestiwal, a przecież mówi się że właśnie tego typu imprezy będą organizowane coraz częściej. W każdym razie obserwując przyrost frekwencji następujący z każdą kolejną edycją, to może rzeczywiście Wojtek Frączyk będzie musiał ustawić dodatkowy namiot lub zrobić imprezę biletowaną. Na Piwowarskiej Gwiazdce pojawiły się dwie nowości. Sweet stout o nazwie Mariasia uwarzony „na cześć laktacji” okazał się najbardziej wytrawnym sweet/milk stoutem jakiego kiedykolwiek piłem. Owszem, było tu trochę laktozy w aromacie i wyczuwalna była delikatna słodycz ale charakter piwu nadawały czekoladowo-palone motywy ciemnych słodów. Pełne, treściwe, świetne piwo! Inaczej sprawa się miała z Ratelem czyli imperialnym stoutem „kolaboranckiej” spółki. Już biała bąblowata piana nasuwała wątpliwości co do tego piwa. W aromacie sporo alkoholu i czegoś zbliżonego do melasy nie zachęcało do spróbowania. No więc nie spróbowałem. Bardzo intrygującym piwem okazała się nowa odsłona X-Nitro IPA Barrel Aged. Piwo, które wygrało głosami publiczności na drugiej edycji Beer Geek Madness teraz charakteryzowało się aromatem cytrusów połączonym z lekkimi akcentami Brettów. Najciekawszy był jednak smak – do zauważalnej goryczki dołączała delikatna waniliowa słodkość pochodząca od drewnianej beczki. Całość mocno rozgrzewająca, idealna na toczenie dyskusji na zewnątrz przed gospodą. Na takich imprezach sprawdzają się jednak najlepiej piwa względnie lekkie, sesyjne. Ja tym razem odpuściłem mojego faworyta czyli Simcoe Pilsa i raczyłem się pszenicznym Augustiańskim. W życiu bym nie pomyślał, że zabraknie mi w piwie odrobiny słodyczy. Lane na początku wieczoru było aż za wytrawne, za mocno odfermentowane. To podłączone później było już optymalne. Przygodę z pszenicznym kontynuowaliśmy też następnego dnia, a także przeprowadziliśmy rocznej butelki Portera Bałtyckiego Wędzonego 19°. Mam nadzieję, że za rok podobny sprawdzian zrobimy dla wersji 24°! Wyświetl pełny artykuł
  7. Czy można zauroczyć się browarem, który warzy wyłącznie jasne i ciemne piwo dolnej fermentacji? Okazuje się, że tak! Zapraszam was do malowniczego miasteczka Bleckede, położonego na zachodnim brzegu Łaby. Każdy kto choć raz odwiedzi tą miejscowość z pewnością będzie oczarowany zabytkową architekturą, która dominuje w całej okolicy. Niska, szachulcowa zabudowa wraz z pozostałościami XIII wiecznego zamku i XVIII wiecznego ewangelickiego kościoła, tworzą wręcz magiczny obraz tej osady. Z pewnością nie mniejszym atrybutem tego miejsca jest również dolina Łaby, która okala od zachodniej strony Bleckede. Z jednej strony dzikie, nieskalane ludzką ingerencją podmokłe łąki, z drugiej zaś strony, niewielki port rzeczny wraz przeprawą promową. Przyznacie sami, że w tak nietuzinkowym miejscu wizyta w browarze nie może okazać się niewypałem, tym bardziej, że sam browar znajduje się w ścisłym centrum tej zabytkowej tkanki miejskiej. Browar „Bleckeder Brauhaus” założony został w budynku, w którym przed laty mieściły się pomieszczenia gospodarcze miejscowego rolnika. Całość sprzętu piwowarskiego, w postaci 20 hektolitrowej warzelni, oraz siedmiu tanko-fermentatorów o analogicznej wielkości, została zamontowana w dolnej kondygnacji budynku. Mimo, że browar funkcjonuje na lokalnym rynku od grudnia 2011 roku, nigdy nie miał ambicji warzyć coś wykracza skostniały kanon niemieckich browarów restauracyjnych. Ich oferta w postaci piwa jasnego (12,0 blg) oraz piwa ciemnego (12,0 blg), z pewnością nie sprawi, że piwosz poczuje się tutaj dopieszczony. Jednakże trzeba im przyznać, że lata praktyki warzeniu tylko dwóch gatunków piw, sprawiła, że mamy możność skosztowania tam wyjątkowo smacznych piw. Mało tego, tamtejsze ciemne piwo z powodzeniem mogłoby konkurować w niejednym konkursie ze „schwarzami” pochodzącymi z Turyngii. Esencjonalne, treściwe piwo, mające z jednej strony mocno słodową dusze a z drugiej zaś strony wyjątkowo zbalansowaną paloną treść. Reasumując. Wyjątkowo malownicze miejsce, w którym oprócz smacznego jadła, mamy możność skosztować prostych, aczkolwiek wyjątkowych piw! Polecam! . . . . Wyświetl pełny artykuł
  8. Podobnie jak rok temu, postanowiłem zebrać w jednym miejscu najciekawsze wpisy, które pojawiły się na moim blogu w 2015 roku. Zadanie było o tyle łatwiejsze, że w porównaniu z rokiem ubiegłym, w którym opublikowałem 97 wpisów, w tym zamieściłem ich zaledwie 38 (nie licząc tego), bowiem zgodnie z obranym kursem, postawiłem na jakość, a nie ilość wrzucanych tutaj tekstów. Od 5. marca tego roku, na blogu nie pojawiła się żadna piwna recenzja. Można? Można. W przyszłym roku zamierzam być także wierny tej zasadzie, choć chciałbym, aby ukazało ich się nieco więcej. Zauważyłem, że lubicie felietony, zatem postaram się by było ich tu nieco więcej – życie samo dostarcza wiele pomysłów. Chciałbym także, by gościło tutaj więcej relacji z warzenia domowych piw, przede wszystkich tych eksperymentalnych. Za rok zobaczymy, czy te plany uda się zrealizować, czy pozostaną one tylko pobożnymi życzeniami? Mam też kilka pomysłów na realizowanie mojego piwnego hobby poza blogiem i domowym browarem, ale na tę chwilę nie chciałbym zdradzać szczegółów, bo to jeszcze nic pewnego… Dla „starej gwardii” to może być dobra okazja, by sprawdzić, czy któryś z poniższych tekstów Was nie ominął, a dla osób śledzących ten kawałek Internetu od niedawna, sposobność ku temu, by zapoznać się tegorocznym dorobkiem bez potrzeby szperania w archiwum. Lektura zalecana także w przypadku chronicznej bezsenności, czy braku pomysłu na sankcje wychowawcze względem nieposłusznych pociech (na pewno je szybko ukołysze do snu). Życzę miłego czytania! Wpisy postanowiłem podzielić na kilka kategorii: Historia piwa i piwowarstwa: „Arctic Ale” – artykuł o piwie uwarzonym na potrzeby kilku angielskich wypraw polarnych, „Poprzednicy współczesnego witbiera” – tekst na temat historycznych poprzedników biere blanche, wskrzeszonego przez Pierre’a Celisa, „Kilka słów o parti-gyle” – historyczna metoda zacierania słodów, stosowana przede wszystkim przez angielskich piwowarów, „Belgijska technika zacierania słodów” – obecnie rzadko już stosowana metoda zacierania, która sprawdza się przede wszystkim przy wyrobie piw kwaśnych, która znacznie odbiega od technik zacierania polecanych przez podręczniki piwowarskie, „Amerykańskie piwa sprzed okresu prohibicji” – prezentacja kilku historycznych piw zza Oceanu Atlantyckiego, „Three Threads” – rzecz o tym, czym tak naprawdę był ten nietuzinkowy napitek, „Historia Piwnicy Świdnickiej” – część 1 i część 2 – z dziejów najstarszej wrocławskiej piwiarni, „Audit Ale” – kilka słów o piwie, którego historia bierze początek w średniowieczu, a dziś utożsamiana jest z angielskimi uniwersytetami. Piwo i nietypowe ingrediencje: „Piwo i sól” – co ma jedno do drugiego? „Piwo i kawa” – jedno z ciekawszych połączeń, „Piwo od zawsze kocha dodatki” – wpis o tym, że piwo to nie tylko woda, słody i chmiel, „Piwo i produkty pochodzenia zwierzęcego” – tekst poświęcony temu, że nie każde piwo jest przyjazne weganom, „Brettanomyces, czyli dzikie drożdże” – część 1 i część 2 – skąd w piwie biorą aromaty siana, stajni, czy zjełczałego sera? „Karuk” – co mają wspólnego piwowarstwo i rybie pęcherze pławne? Aromaty w piwie: „Diacetyl” – kiedy piwo pachnie masłem… Piwa mniej znane: „Biere de brut” – o mariażu piwa z szampanem, „Australian Sparkling Ale” – jedyny prawdziwie australijski styl piwny, „American Porter” – czym różni się od swojego angielskiego kuzyna? „American Pilsner” – pilzner to nie tylko domena Czechow i Niemców… Felietony: „Mity piwnej rewolucji w Polsce” – kilka tez, z którymi się nie zgadzam, a którym ulegają przede wszystkim „piwni neofici”, „O dobrym pisaniu” – dlaczego warto pisać dobre teksty? Miscellanea: „Sake” – japoński trunek, któremu raczej bliżej do piwa niż wina… „W krzywym zwierciadle” – trochę heheszków, bo nie może być za poważnie! Kolejny tekst pojawi się już w styczniu. Który z wpisów podobał się najbardziej? Czego chcielibyście więcej, a jakie treści powinny tu gościć rzadziej? Komentarze są do Waszej dyspozycji. Rok temu było zdjęcie z „Casablanki”, a tym razem podłączam fotkę z „Podziemnego Kręgu”. Bardzo lubię tę scenę. Fot.: missy (CC). Wyświetl pełny artykuł
  9. Polski Craft ciągle zaskakuje. Wydawało się, że po październikowych festiwalach liczba premier będzie już tylko niższa ale nasi rzemieślnicy postanowili rzucić mocne odwody na listopadowe festiwale czyli Poznańskie Targi Piwne oraz Lubelskie Targi Piw Rzemieślniczych. Miesiąc zamknęliśmy liczbą 110 premier, tym samym ustanowiony został rekord liczby nowych piw w miesiącu! A co pojawiło się nowego jeśli chodzi o browary? Na lokalną scenę wkroczyły restauracyjne Złoty Pies i Prost (obydwa Wrocław), pojawiły się też piwa uwarzone w lubelskim browarze sieci Bierhalle. Jednak chyba to co cieszy bardziej, to powiększanie mocy istniejących browarów rzemieślniczych. Trwa rozbudowa w Browarze Bednary, nowe tanki dojechały do Artezana i do Podgórza. A skoro o Podgórzu mowa, to piwowar Łukasz Jajecznica zaprezentował nam w listopadzie taki oto specjał: Podgórz – 652 m n.p.m. Porter bałtycki 20° Blg, 8% alk. Takiej sytuacji jeszcze w polskim piwowarstwie rzemieślniczym nie mieliśmy. Łukasz Jajecznica uwarzył porter bałtycki w browarze dysponującym trzema tankami leżakowymi. Jak wiadomo, „Bałtyk” potrzebuje minimum trzech miesięcy leżakowania, a żeby mówić o dobrym piwie w tej kategorii to i pół roku nie starczy. Na tyle czasu ograniczyć moce browaru, w którym wyprodukowanie nowofalowego ejla to kwestia około miesiąca? Ale Łukasz postanowił wypuścić to piwo na rynek dopiero jak będzie spełniało jego wyśrubowane wymagania sensoryczne, nie wcześniej jednak niż po roku. Rok czasu leżakowania w tak małym browarze?? Oto prawdziwy craft! Wersja beczkowa spełniła wszystkie oczekiwania – piwo urzekało łagodną, delikatną teksturą smaku przy zachowaniu odpowiedniego rozgrzewania. W charakterze czekoladowe, z motywami ciemnych owoców i wanilii. Tak właśnie smakowało na Poznańskich Targach Piwnych. Wersja butelkowa, którą porównałem z dwuletnim Porterem Warmińskim miała bardziej odczuwalny owocowy charakter (śliwka, wiśnia) i solidną paloność dopełnioną lekką słodyczą mlecznej czekolady. Szczerze mówiąc teraz czekam na pojawienie się na rynku butelkowego rocznego Portera Warmińskiego z Browaru Kormoran. Czy zaproponuje podobne walory smakowe jak porter z Podgórza? Tak czy inaczej, wersja beczkowa 652 m n.p.m. była jednym z najlepszych porterów bałtyckich jakie kiedykolwiek piłem. Jakie piwa zasłużyły w listopadzie na wyróżnienie? Oczywiście takie, w których nie tylko zastosowano ciekawe receptury i surowce, ale poskutkowało to odpowiednią pijalnością. Mamy zatem extra i imperialne stouty z udziałem słodu wędzonego torfem, pierwszego bałtyckiego portera leżakowanego w dębowej beczce, AIPA z zestem czyli świeżo startą cytrusową skórką wnoszącą intensywny aromat i smak, rewelacyjnie orzeźwiające, owocowe sour ale, amerykańską pszenicę z kawą, w końcu długo przeze mnie wyczekiwane imperialne pumpkin ale. Artezan – No Worries Ocena piwa Baba Jaga (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Black Widow Ocena piwa Bednary – Saint Satanislav Ocena piwa Pinta (Browar na Jurze) – Dyniastia Ocena piwa Pracownia Piwa – Coffee Hey Now Ocena piwa Piwne Podziemie – Gold Digga z zestem z grejpfruta Ocena piwa SzałPiw (Wąsosz) – Oxycoccus audax (Odważna żurawina), Cerasum alacre (Dziarska Wiśnia) Ocena piwa Widawa – Porter Bałtycki Wędzony Barrel Aged Ocena piwa Podstawowe pytanie w połowie grudnia brzmi: Czy uda nam się osiągnąć liczbę tysiąca rzemieślniczych premier w roku 2015? Do końca listopada mieliśmy ich 893 więc grudzień musiałby być kolejnym rekordowym miesiącem na co niekoniecznie się zanosi. Czy zatem tylko otrzemy się o tysiąc? Nawet jeśli tak to i tak jest liczba absolutnie imponująca i nie do wyobrażenia jeszcze dwa lata temu… Pozostałe premiery listopada 2015: Amber – Po Godzinach Cherry Milk Stout Antybrowar – PROporcja Artezan – Cascara, Cococific Baba Jaga (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Mrok Bazyliszek – Czacha Dymi Beer Bros – One At All Bierhalle Lublin – Pils, Weizen, Dunkel Brodacz (Stary Browar Kościerzyna) – Afro, Silk Afro, American Afro, Amaro, Co BroKreacja (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – The Alchemist Browar Jana – Efydryna Browar Jana/Setka – Ardeny ’44 Browar Miejski Sopot – Imperial Stout Browar na Jurze – Malinowy Beret Browar Stu Mostów – Salamander Black IPA Browary Nyskie (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Ale Nysa! Calypso Pale Ale, Ale Nysa! New Zealand India Pale Ale Bulkers (Słociak) – Movembeer Black Bulkers (Browar Jana) – Movembeer Chmielarium (Zodiak) – Porter Bałtycki 21, Porter Bałtycki 24 Deer Bear/Wąsosz – Deer Beard Doctor Brew (Bartek) – Sorachi Ace IPA, Anabelle Belgian IPA Fabrica RARA (Cieszyński Browar Mieszczański) – Naranja, Smocze Oczy Fortuna – Miłosław Górnej Fermentacji Gloger – Porter Bałtycki, American IPA Hajer (Reden Świętochłowice) – Bajzel Haust – Cascadian HedgeHog (Wąsosz) – American India Pale Ale, American Pale Ale, Stout Hopium – Antonii Hopkinz, Alfred Hitchhop, Danny De Wheat’o Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy – Piotrek z Bagien Black IPA Kraftwerk (Wąsosz) – Skarbek, Manitou, NightJar Księży Młyn – American Pale Ale Miedzianka – Świąteczne Perun (Wąsosz) – Heretyk, Dziedzictwo Iunga Pinta (Zarzecze) – Modern Drinking Piwoteka (Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy) – Łódzkie Graffiti PiwoWarownia (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – UITU PITU Pracownia Piwa – 400!, Dwa Smoki Starka Profesja – Pielgrzym Prost – Pils, Full, Gold, Ared, Dark, Hefe, Prost Piwne Podziemie – Black IPA Birthday Special, Slave Driver, Gold Digga, Gold Digga z kawą Pol A Czech (Letohradský Jelen Žamberk) – Prototyp #1 Probus – Kapral Wojtek 1942 Przystanek Tleń – APA Racibórz – Raciborskie Koźlak Raduga (Zodiak) – Kings of the Sun Reden Świętochłowice – 60 minut na godzinę, Brown Eyed Revolta (Zodiak) – Earl Grey AIPA Roch – Fryz Setka (Wąsosz) – Madagaskar, Tu byłem, Leprechaun Spirifer (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – Striker, Sweeper SzałPiw (Wąsosz) – Vaccinium corymbosum sagax (Bystra borówka amerykańska), Fest Buba Tattooed Beer (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – Foxy Lady, Black Witch, Sailor Girl Tenczynek – Aborygen, Imperial Stout Trzech Kumpli (Szczyrzycki Browar Cystersów Gryf) – Sen Califii Twigg – Złota Jesień Ursa Maior – No Guru Widawa – Aby do Wiosny, Indian Summer, X West Brett IPA Barrel Aged Wrężel (Zarzecze) – American Black Rye Ale Złoty Pies – Bokser Lager, Buldog Amber, Golden Weizen, Pitbull IPA Wyświetl pełny artykuł
  10. Takiej degustacji nie mogłem nie przeprowadzić na wizji. Leżakowany rok w Browarze Podgórz porter bałtycki o nazwie 652 m n.p.m oraz przeleżakowany w domu Porter Warmiński z Browaru Kormoran z datą przydatności 7.9.2014 r. Teraz miało nastąpić ich bezpośrednie porównanie. To, jak smakowały zaraz po otwarciu i nalaniu możecie oczywiście zobaczyć w . Jednak obydwa trunki były tak złożone, że po wyłączeniu kamery pokazały kolejne swoje oblicze. Nie bez znaczenia miała też inna, wyższa temperatura otoczenia, wpływająca na odczucia zapachowo-smakowe. Jak zatem wypadły obydwa piwa po zakończeniu wideodegustacji? Browar Podgórz 652 m n.p.m. Barwa: bardzo ciemny brąz, burgundowe przebłyski na obrzeżach Piana: milimetrowa obwódka która zanika do zera Aromat: lukrecja, melasa, delikatny aceton/rozpuszczalnik, pod sam koniec wanilia Smak: na pierwszym planie ciemne słody wnoszące paloność. Treściwe, rozgrzewające. Na finiszu delikatna słodycz. Browar Kormoran Porter Warmiński Barwa: ciemny rubin, klarowne Piana: stabilna cienka warstwa o żółtobrązowym odcieniu Aromat: rodzynki, wanilia, figi, trochę farby emulsyjnej/rozpuszczalnika Smak: słodkawe, średnio treściwe, obecne motywy sherry z utlenienia. W 3/4 pojemności lekko kwaskowej rześkości nadają czerowne owoce w typie czerownej porzeczki i wiśni. Pod koniec obecny karmel balansujący owocowość. To piwo to prawdziwe wyzwanie dla zmysłów! Zapytacie które z tych piw wygrało pojedynek, w końcu w materiale wideo nie było werdyktu. Otóż różnica pomiędzy czasem leżakowania obydwu piw była jednak zbyt duża, skutkując wyrazistym utlenieniem Warmińskiego. Jeśli lubicie motywy silnie utlenionych porterów to w porządku, ale jeśli chodzi o lepszy bałtycki porter to tu górą był Podgórz. Najważniejszym jednak wnioskiem jest fakt, że wersja butelkowa Podgórza nie osiągnęła wyśmienitego smaku wersji beczkowej. Tak naprawdę to beczkowy Podgórz pokazał siłę i sens leżakowania w browarze takiego piwa. Wyświetl pełny artykuł
  11. Już za moment zastanie nas kalendarzowa zima. Okres, w którym konsumpcja piwa statystycznie spada. Wynika to z faktu, że piwo wciąż jest trunkiem kojarzonym często wyłącznie ze złocistym, lekkim, orzeźwiającym napojem, doskonale sprawdzającym się podczas ciepłych dni. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że możemy też znaleźć piwa cięższe, rozgrzewające i bardziej degustacyjne. Krótko mówiąc,... Czytaj dalej Artykuł 6 stylów piwnych na zimę z przykładami pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. Wyświetl pełny artykuł
  12. Pierwsze piwo z nowego browaru kontraktowego i od razu żytni robust porter z solą, łuskami kakaowca i płatkami dębowymi. W dodatku Dybuk uwarzony został w browarze Gontyniec w Kamionce, gdzie do tej pory nie było żadnego kontraktu. Czy taka odwaga na sam początek się opłaciła? Materiał powstał we współpracy z browarem Golem. The post Dybuk z browaru Golem appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  13. Tak obfitującego w piwne wydarzenia weekendu to jeszcze w Warszawie nie było. Zaczęliśmy w piątek z Kentakim i jego Mrocznym Kochasiem w Chmielarni na Twardej. Imprezę zakończyliśmy w okolicach trzeciej (wybacz Kentaki) gdyż następnego dnia trzeba było stawić się już na 17 na wielki finał Warszawskich Bitew Piwnych w Jabeerwocky. W oczekiwaniu na wyniki bitwy wyskoczyliśmy przywitać się z Wojtkiem Frączykiem, który przybył do Kufli i Kapsli na odszpuntowanie beczki, która pół roku leżakowała pod sufitem KiKu wypełniona extra stoutem 18° Blg. Byłem sceptyczny co do pomysłu przechowywania piwa w takich warunkach ale u Wojtka w Browarze Widawa beczki również trzymane są w pomieszczeniu restauracji w temperaturze pokojowej. I co się okazało? W zapachu czerwone owoce, w smaku wyraźna kwaśność, konkretne rozgrzewanie i lekka czekolada. Brettów nie wyczułem więc przydomek ‚wild’ był raczej na wyrost. Nie zmienia to faktu, że piwo było po prostu smaczne. Jednak prawdziwa ‚dzika uczta’ miała nas czekać w Hoppiness, gdzie zjawił się Josefik ze swoimi piwami. Zaczęliśmy, a jakże, od RIS Bretta 24° Blg. Pamiętacie degustację tego piwa ? Teraz, po przeszło 3 miesiącach piwo nabrało wyraźnego motywu czerwonych owoców. Do tego czekolada (choć nie tak mocna jak poprzednio) i pikantność chili. A do kompletu po ogrzaniu pojawiła się stajnia od Brettów. Jak to określił Josefik – piwo było perfekcyjnie ‚upokarzające’ Następnie przyszła kolej na Funky Lambik, który okazał się fantastycznie rześki i owocowy. Wielka szkoda, że piwo skończyło się momentalnie (beczki miały po 10 litrów). Ostatnie na kran zawitało leżakowane w drewnie Flanders Red Ale 20° Blg jednak masakrycznie wysoki poziom motywów taninowo-drewnianych to nie była dobra rzecz na mocno już późną godzinę Hitem imprezy były układane na bieżąco przez Majka piwne kolędy. Warto tu wspomnieć, że Majk został menedżerem funkcjonującego w nowej formule Warszawskiego Szlaku Piwnego. Niech wzorcem dla piwnych imprez na szlaku stanie się zatem ten szalony weekend z udziałem czołówki polskich piwowarów! A powtórka już na Piwowarskiej Gwiazdce w Browarze Widawa! Wyświetl pełny artykuł
  14. Po kilkumiesięcznych zmaganiach nadszedł czas na wielki finał inauguracyjnej edycji Warszawskich Bitew Piwnych. Decydujące rozstrzygnięcie miało zapaść między Alkiem Hurko oraz Kamilem Wąłęką. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że Kamil jest głównym organizatorem imprezy. Z powodów wizerunkowych lepiej zatem byłoby, aby wygrana przypadła konkurentowi Kamila. Ale wszystko miało wyjaśnić się na placu boju gdzie ocenialiśmy piwa w stylu Double IPA. Miejscem finałowej bitwy było Jabeerwocky i to był słuszny wybór, bo na wydarzeniu mimo względnie wczesnej pory pojawiło się mnóstwo osób. Zaczęliśmy podsumowującą prezentacją, którą przedstawił Michał Jaskólski, potem na temat stylu opowiadał Adam Szewczyk. Krótko o swoich piwach opowiedzieli Kamil i Olek po czym przystąpiliśmy do degustacji. Na pierwszy ogień piwo Olka: ładny, średnio intensywny cytrusowy aromat plus przyjemny, łagodny smak ze stonowaną goryczką i brakiem słodyczy. Goryczka mogła by być tu bardziej wyrazista ale i tak jak na prawie 19° Blg piwo było świetnie pijalne. A zatem chwila prawdy – próbujemy piwo Kamila. Piwo miało dość mętny wygląd ale prezencja piwa nie jest uwzględniania w karcie oceny. Najważniejsze są przecież zapach i smak. W aromacie minimalnie mniejsza intensywność amerykańskiego chmielu, była za to mocniejsza goryczka w smaku. Była ona jednak trochę gryzącą i piwo miało zdecydowanie mniejszą pijalność. Wielki finał nie zasługiwał by na takie określenie, gdyby nie trwająca do samego końca walka. Po przeliczeniu głosów…był remis! Organizatorzy zadecydowali zatem, by o werdykcie przesądził uznany sędzia i zarazem gospodarz czyli Rafał ‚Browarzyciel’ Kowalczyk (zobaczcie jego fajną wideozajawkę z bitwy). Rafałowi piwo Olka również bardziej przypadło do gustu. Olek został zatem zwycięzcą pierwszej edycji WBP i miejmy nadzieję, że już wkrótce będzie mógł on zrealizować główną nagrodę, czyli uwarzenie zwycięskiego piwa w Browarze Hopium! A my widzimy się na drugiej edycji WBP. Zobaczcie drabinkę dla drugiego sezonu, będzie ciekawie! Wyświetl pełny artykuł
  15. 11 grudnia spotkaliśmy się w Chmielarni na Twardej, aby spróbować wyjątkowe piwo od Kentakiego. ~100% Peated RIS urzekł mnie od , który miał miejsce na Craft Beerweek w Rzeszowie. Od razu zaproponowałem Kentakiemu, by zrobić imprezę z tym piwem uwarzonym w większej ilości. W końcu taki rarytas powinien być dostępny dla większej ilości osób! Pierwowzór nosił nazwę „Ciemna strona” i w zasypie miał szkocki słód Fawcett. Nowa wersja nazwana została „Mroczny Kochaś” i tu udziałami podzieliły się słodownie Fawcett i belgijskie Castle Malting. Jak wypadła nowa wersja? O tym oczywiście w , którą przeprowadzam z Kentakim i Dominikiem. Kentaki nie tylko nazwoził swoje piwa ale też i fantastyczne przekąski – „tłuczone szkło” czyli porterową galaretkę z chili i absolutnie rewelacyjne algi moczone uprzednio w pikantnej galaretce. W bonusie mieliśmy okazję spróbować „Śniadaniowe” z Wieży Ciśnień, bardzo aromatyczną i treściwą dziewiątkę na Mosaicu. To niesamowite, że to piwo charakteryzowało się pełnią smaku po imperialnym torfowym stoucie. Można? Można!Impreza była świetnym pretekstem, aby poświętować moje urodziny. Dzięki uprzejmości Pinty i Piwnego Podziemia mogliśmy raczyć się piwem za free, choć szczerze mówiąc daliśmy radę opróżnić tylko jedną beczkę świetnej Tropicalii. Kwas Beta poczeka zatem na poprawiny Wyświetl pełny artykuł
  16. To lubię. Niewielka, urocza osada a w niej zamek i rzecz jasna browar, którego nie powstydziło się żadne miasto w Wielkiej Brytanii. Zabieram was dzisiaj do cichego, walijskiego Llandeilo, które z pewnością zapamiętam na długi czas. Nie dlatego, że znajdują się zapierające dech w piersi zabytki (z wyjątkiem górującego nad miasteczkiem Dinefwr Castle), ale dla tego, że otoczony jest przepięknym krajobrazem. Z jednej strony graniczy z magicznym Brecon Beacons National Park, a z drugiej zaś strony rozdarte jest przez rzekę Towy, która leniwie wije się po okolicznych, żyznych polach uprawnych. Jednakże, jest jeszcze coś co nie pozwala mi zapomnieć o tej osadzie. Jest nim lokalny browar Wm Evan Evans Brewery, znajdujący się na skraju miasteczka. Został założony w połowie 2004 roku, na terenie dawnych warsztatów. Mimo, że browar liczy sobie dopiero dekadę, właściciele browaru należą do piwowarskiej rodziny, która swój kunszt udoskonala już od ponad dwóch wieków. Planując wycieczkę do tego browaru, zakładałem, że będzie to typowy browarek, który nie wychodzi po za klasyczne ramy walijskiego piwowarstwa, a na dodatek warzy na sprzęcie, który przysporzyłby naszemu Sanepidowi palpitacji serca. Na miejscu okazało się, że nic bardziej mylnego. Już na samym wejściu wita nas wielka, trójnaczyniowa warzelnia o wybiciu 30 baryłek brytyjskich. Podobnie jak miało to miejsce w poprzednio opisanym browarze, sprzęt pochodzi od kanadyjskiego producenta. Nie mniejszą radość sprawiły mi, osiem pionowych tankofermentatorów, który każdy z nich był wypełniony wybornymi smakołykami. Prawdę mówiąc nie wiem, czy to zasługa młodego wieku, czy też może głowy pełnej pomysłów, piwowarzy z Wm Evan Evans Brewery zaskakując swoich klientów co rusz to nowymi piwami, które są ich indywidualnymi odpowiedziami na zmieniający się piwny świat. Pomijając już sztandarową ich ofertę złożoną z dwóch odmian Bittera (3,6% alk.; 4,2% alk.), Pale Ale (4,0% alk.) i ESB (4,6% alk.), browar co miesiąc wypuszcza na świat kolejną nowość, której nie powstydziłby się żaden nowofalowy browar. Wystarczy, że chociażby wymienię takie style , jak: kilkanaście odmian Amber Ale i Golden Ale, które są chmielone amerykańskimi, angielskimi i czeskimi szyszkami. Dodatkowo do oferty dochodzą takie perełki, jak: AIPA, Summer Ale, Rye Ale, Red Ale… (jest tego naprawdę sporo). Żałować jedynie można nad tym, że browar przede wszystkim postawił na rozlew do beczek, ograniczając tym samym rozlew swoich piw do butelek. A co za tym idzie ograniczył swój zasięg terytorialny. Mówi się trudno. W sumie to też urok, gdy piwo można dostać tylko wokół tzw. „komina”. Polecam każdemu ten browar, kto ceni niebanalne piwowarstwo. . . . . . . . . Wyświetl pełny artykuł
  17. Dybuk to w mistycyzmie żydowskim zagubiona dusza zmarłego, która potrafi opętać żywego człowieka. Golem z kolei jest ulepionym na wzór człowieka bezdusznym stworem z gliny. Czy te dwie dość nieprzyjemne postacie mogą stworzyć spójną całość wewnątrz jednej butelki? Browar Golem jako swoje premierowe piwo przygotował Żytni Porter. Już samo to brzmi nieźle. Jeśli jednak dodamy […] Post Dybuk – Browar Golem :: Piwo Tygodnia pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  18. Po dwumiesięcznej przerwie powracamy wraz z Łukaszem z Piwolucji z kolejnym, ostatnim w tym roku odcinkiem Lekko pod wpływem – programu nadawanego na żywo, na wesoło i lekko (czasem mocniej) pod wpływem. Tematem przewodnim najbliższego odcinka będą święta i piwa świąteczne, choć niekoniecznie tylko takie z przyprawami. Oprócz tego przybliżymy Wam odradzający się styl piwa... Read More The post Lekko pod wpływem #8 – Święta i Albae Cerevisiae. Oglądaj na żywo! appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  19. Pora na trzeci wpis omawiający wady występujące w piwach. W tym odcinku dimetylosiarczek lub krócej DMS. Jak pachnie, skąd się bierze i jak uniknąć go w piwie domowym? Zapraszam do lektury. Czym jest DMS? DMS, czyli dimetylosiarczek lub siarczek dimetylu, to związek mogący nadawać piwu szereg nieprzyjemnych aromatów, z których większość oscyluje wokół warzyw w... Czytaj dalej Artykuł DMS, czyli puszkowana kukurydza pochodzi z serwisu BeerFreak.pl. Wyświetl pełny artykuł
  20. Przyglądając się z bliska piwowarskiej scenie w Walii, nie sposób nie zauważyć najmniejszego browaru, jaki obecnie działa w tym kraju. Nie dlatego, że jest tak mały, ale dla tego, że pomysły miejscowego piwowara są na tyle ambitne, że sięgają daleko poza lokalną tradycję. Zapraszam was ponownie do Llandudno, do browaru Wild Horse Brewing Company, który znajduje się dosłownie kilka kroków od The Great Orme Brewery, drugiego browaru działającego w tym miasteczku. Założony został przez małżeństwo emigrantów z Kanady, którzy osiedlili się na stale w tym nadmorskim kurorcie. Za miejsce, gdzie będą mogli się spełniać piwowarsko, obrali jeden z magazynów zlokalizowany na obrzeżach Llandudno. Ze względu na niewielki rozmiar sprzętu, na jakim aktualnie warzą, adaptacja pomieszczeń nie wymagała wielomiesięcznego remontu. Działalność browaru zainaugurowano pod koniec marcu tego roku, warząc American Brown Ale (4,8% alk.), na sprzęcie, który z pewnością dla wielu będzie zaskoczeniem. Otóż, browar od tamtej chwili do dnia dzisiejszego, opiera swoją produkcję wyłącznie na dwunaczyniowej warzelni, pochodzącą od kanadyjskiego producenta. Jego jednorazowy wypust jest obliczony na 82 litry. Kolorytu z pewnością dodają cztery pionowe unitanki, który każdy ma pojemność dwóch baryłek brytyjskich. Aktualnie, ze względu na nanowielkość browaru, produkcja ogranicza się do sześciu styli. Do Angielskiego Portera (5,0% alk.), West Coast American Pale Ale (5,4% alk.), do wspomnianego wcześniej American Brown Ale (4,8% alk.), Dunkel Weizen (4,5% alk.), Milk Stout z Pomarańczą oraz American Blonde Ale (4,% alk.). Jednakże w tej właśnie chwili browar szykuje się do przyjęcia na dniach przesyłki prosto z Kanady, która będzie zawierała piękną 10 baryłkową warzelnię. Z pewnością ów nowy sprzęt będzie niczym trampoliną, która wyniesie ich na wyżyny piwowarstwa. Nie tylko ze względu na style jakie będą w przyszłości warzyć (m.in. Berliner Weisse), ale dla tego, że talent piwowara z Wild Horse Brewing Company niesie w sobie ogromny potencjał. Trzymam za kciuki za dalszy rozwój browaru! . . . Wyświetl pełny artykuł
  21. Podobny tekst miałem napisać już rok temu. Ugryzłem się jednak w palce, i bardzo dobrze, gdyż pisanie wtedy, że nikt się już nie przejmuje Grand Championem byłoby jednak nieco przedwczesne. Napisałem więc „5 typów reakcji na przedwczesną sprzedaż Grand Championa„. Nieświadomym uświadamiam – przypadająca na 6 grudnia premiera piwa Grand Champion to, począwszy od 2009... Read More The post Epitafium dla Grand Championa appeared first on Małe Piwko Blog. Wyświetl pełny artykuł
  22. Zdecydowanie mało jest w polskim środowisku piwnym ciekawych dyskusji. Jedna z najciekawszych, jakie miałem okazję obserwować odbyła się 25 kwietnia 2015 roku, w ramach II Warszawskim Festiwalu Piwa. Jej tematem była kondycja polskiego rynku piw rzemieślniczych, ale jednocześnie nie obyło... Continue Reading → Wyświetl pełny artykuł
  23. Chmiel to tylko przyprawa, mówili. Nie mówi się zupa pieprzowa, więc nie mówi się też zupa chmielowa, mówili. Czy aby na pewno? A kto piwowarowi zabroni zrobić zupę chmielową? No kto? W piwnych osobliwościach prezentuję piwa dziwne. Zwykle takie, do których dodano nietypowe dodatki. Dzisiaj rzecz ma się zgoła inaczej. Piwo jest uwarzone z tradycyjnych składników, […] Post 1400 IBU :: Piwne Osobliwości pojawił się poraz pierwszy w Piwolog radzi .... Wyświetl pełny artykuł
  24. przedpremierowa wizyta w Germanii Będąc raptem półtora dnia w Berlinie (Clutch dali czadu, kapitalny koncert) dzięki serdecznym kontaktom z ekipą Stone Brewing była możliwość zwiedzić z towarzystwem zamorską kolonię vel browar. Ile zmieniło się od czasu Berlin Beer Week? Czy awaria uszczelki może dać ciekawy efekt? I w końcu czy jest to piwo z Berlina czy nie? Dzisiaj ciekawy dzień – niestandardowo, bo w poniedziałek mamy europejską premierę berlińskiej filii Stone. Trochę szalony termin na tematy piwne, ale jak widać nie jest to powodem do zmartwień. Polska również znajduje się na mapie wydarzeń, więcej informacji pod tym linkiem. W zasadzie nie ma co porównywać obecnego stanu do tego z poprzedniej wizyty. Browar pilotażowy działa pod pełną parą, w głównej hali oraz hali rozlewu prace są mocno zaawansowane. Muszę przyznać, że jestem pod absolutnym wrażeniem rozmachu inwestycji. Teren jest niesamowity, ilość miejsc, budynków i możliwości można uznać za wręcz przytłaczającą. Zresztą, taki industrialne klimaty to ja niesamowicie szanuję. Zdecydowanie po ukończeniu budowy browar wraz z przyległościami będzie wywoływał opad szczęki. Widok z sali restauracyjnej. Browar będzie oddzielony szkłem od gastronomii, zero ściemy. Klimat zdecydowanie jest. I z drugiej strony. Aktualnie biura znajdują się w budynku należącym do poprzednich właścicieli terenu. Budynku mieszkalnym dodajmy. Centrum kontroli nad światem nigdy nie było tak urocze. Post-industrialny klimat jest na każdym kroku. I do każdego z budynków czy każdej z instalacji są plany wykorzystania. Na przykład na finałową scenę walki Bonda z bossem Stone Brewing Leaking Gasket IPA. Wadliwa uszczelka rozwodniła brzeczkę do mniej więcej połowy tego co powinna mieć. Efekt – kapitalne i niesamowicie pijalne Session IPA. Adrian wygląda na ukontentowanego. A cóż to? Stone ma towarzystwo w postaci Turbo Geezera? Zaraz jeszcze umościł się tam Mandarin Kiera opowiada o piwie, słuchamy w skupieniu. Nasza gospodyni i przewodniczka po Berlinie – niezastąpiona Magdalena. Niby nie związane z browarem, ale jednak. W rękach HK MR223A3 – udoskonalona przez Niemców poczciwa konstrukcja AR15. Ot połączenie amerykańskiej i niemieckiej technologii. Czy tak będzie ze Stone Brewing Berlin? Plany są naprawdę niezwykłe i z rozmachem. Jeżeli wyjdzie im chociaż 3/4 tego co planuję to zdecydowanie będzie to jeden z ciekawszych browarów w Europie. Przy okazji zainteresowanie trochę jakby zaskoczyło i okazało się, że nie da rady zapewnić tyle piwa ile jest potrzebne na dzisiaj. W związku z czym ilości będą limitowane, raczej nie ma się co spodziewać, że w piątek zostaną jeszcze resztki kegów. Kiera once again a huge thank you for your time and the tour Wyświetl pełny artykuł
  25. Czy Grand Champion jeszcze kogoś ekscytuje? Obserwując ostatnie lata można by mieć wątpliwości. Imperialne IPA oraz Dubbel to nie są style, które powodowały szybsze bicie serca, przynajmniej u mnie. Sytuację ratowała osoba Czesława Dziełaka, jedynego podwójnego zdobywcy tytułu Grand Championa. Jednak sędziowie XIII edycji Konkursu Piw Domowych Birofilia postarali się, by tegoroczny laureat był stylem wyjątkowym. Do tej pory piwo w stylu Flanders Red Ale pojawiło się wykonaniu Artezana oraz (w mocno limitowanej edycji dostępnej na WFP) SzałPiwu. Teraz w ogólnopolskiej dystrybucji miało pojawić się piwo kwaśne oparte na recepturze Piotra Terki i Piotra Marczyka, po raz pierwszy uwarzone w zabytkowym przemysłowym browarze. Rzecz niebywała, według mnie świetnie obrazująca sytuację na polskim rynku piwa w roku 2015. Tutaj żeby się przebić i zwrócić uwagę coraz liczniejszej grupy miłośników dobrego piwa, trzeba zrobić naprawdę coś wyjątkowego. Grand Champion w wydaniu kwaśnym takim piwem zdecydowanie jest. 5 grudnia, dzień wcześniej niż zazwyczaj, spotkaliśmy się w warszawskim Sketchu na oficjalnej prapremierze piwa z Cieszyna. Miejsce to samo co rok temu ale sytuacja zgoła odmienna. Browar Zamkowy formalnie już nie wchodzi w struktury Grupy Żywiec, przydomek „Birofilia” zniknął z oficjalnego logotypu. Kolekcjonerów raził brak dedykowanego szkła, które zawsze towarzyszyło Grand Championowi. Dla mnie klasyczny pokal z brandem browaru jest rzeczą wystarczającą, choć rzeczywiście wskazuje to na inne podejście marketingowe. Piwo nie pojawi się tak jak w poprzednich latach w Tesco i to jest słuszne posunięcie. Już widzę te reklamacje na „skwaśniałe” piwo…Zamiast tego dystrybuowane będzie w sklepach specjalistycznych. Ale do rzeczy – piwo nie zawiodło. Jest wyrazista kwaśność lactobacillusa połączona z czerwonymi owocami. Wanilia z płatków dębowych obecna delikatnie na finiszu. Alkohol świetnie ukryty a pijalność taka, że wieczór w Sketchu zamknąłem liczbą około sześciu pokali Red Roeselare Ale Więcej na temat odczuć smakowych i porównania wersji beczkowej z butelką w przeprowadzonej wraz z piwowarem Browaru Zamkowego, Dominikiem Szczodrym! Wyświetl pełny artykuł
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.