Skocz do zawartości

Krzyko

Members
  • Postów

    356
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Krzyko

  1. Służę przepisem, wg którego od lat robię świąteczny makowiec. Jest to czysty makowiec - bez ciasta. Nie każdy tak lubi, ale dla mnie właśnie taki jest szlachetniejszy. Składniki: mak - 20 dkg, mleko 3,2% do gotowania maku, cukier - 20 dkg, masło - 1/2 kostki, jajka - 5 szt., miód - czubata łyżka, bułka tarta - łyżka, proszek do pieczenia - 1/2 łyżeczki, olejek rumowy - do smaku, bakalie - wg uznania ale raczej dużo (przecież to święta) Wykonanie: Dzień wcześniej mak gotować w mleku do miękkości i pozostawić na noc do wystygnięcia. Nazajutrz mak mocno odcedzić. Ja to robię w płóciennej szmatce i mocno "wykręcam". Mak zetrzeć w mikserze lub dwukrotnie zmielić w maszynce. Masło, miód, cukier, żółtka rozetrzeć w makutrze na jednolitą masę, dodać mak i utrzeć. Dodać pianę z białek ubitą na sztywno, bułkę tartą i proszek do pieczenia. Dodać bakalie i dokładnie wymieszać. Masę wlać do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i piec w temp. 180oC (grzałka góra i dół) aż do zrumienienia. Jak dla mnie pycha!
  2. Czas jest po to, żeby wszystko nie działo się naraz

  3. Wiem, że to nie na temat, ale muszę spytać. Korek, skąd Ci się Purtek wziął?
  4. No to kolej na założyciela wątku. Cieszę się, że wypowiedzi ekspertów pozwoliły mi wzbogacić swoją wiedzę na interesujący mnie temat. Dziękuję wszystkim, ale szczególnie jacerowi. Gdyby nie jego wpis, to temat zapewne skończyłby się na tym, że Gold Ekspert bnp postawiłby mnie do kąta, a ja na zadane pytania nie uzyskałbym odpowiedzi. Nie chciałbym uogólniać, ale wielokrotnie spotkałem się tu z wypowiedziami pod adresem różnych mniej doświadczonych uczestników Forum, kojarzących się jako żywo z "nie zadawaj głupich pytań", które słyszy dziecko od zniecierpliwionego rodzica.
  5. Co chcę osiągnąć to chyba oczywiste . Jeżeli czytam o drożdżach, których jeszcze nie używałem, że słabo flokulują, a nie przepadam za mętnym piwem, to szukam sposobu, żeby je sklarować. Jak rozumiem z Twojej wypowiedzi chłodzenie jest nieskuteczne. Tego właśnie od bardziej doświadczonych chcę się dowiedzieć - czy to coś da, czy lepiej sobie darować fatygi. Tymczasem jak widać opinie są podzielone...
  6. Dziękuję kolegom. Zapewne skorzystam z rady i sklaruję sobie na balkonie. Teraz mrozy niezłe trzymają, więc powinno poskutkować...
  7. W charakterystyce drożdży Danstar Windsor znalazlem taki zapis: "Szczep nieflokulacyjny, ale opadanie drożdży może być wzmożone schłodzeniem i użyciem środków klarujących i karuku." Moje pytanie: jak w tym celu stosować chłodzenie brzeczki? Załóżmy, że fermentacja będzie przebiegać w temp. ok. 18-19oC. Na jak długo ją schłodzić, do jakiej temperatury i kiedy - pod koniec burzliwej czy na cichej? Na ile ten zabieg jest skuteczny?
  8. Witaj sąsiedzie! Powodzenia w warzeniu i innej działalności na polu "wiemy co jemy i pijemy"
  9. Ok, dzięki. Pierwszy raz się z tym spotkałem, stąd niemądre pytanie
  10. Do planowanego Stouta kupiłem drożdże Danstar Windsor. W saszetce, która ma datę ważności 2015r. jest zbita na kamień gruda. Inne drożdże dotychczas przeze mnie stosowane miały wyraźnie sypką konsystencję w saszetce. Czy to skamienienie windsorów jest normalne? Jak taki kamień uwodnić przed zadaniem?
  11. Nie wiem czy ktoś na tym forum miał odwagę się do tego przyznać, ale ja jak czytam opisy piwa, te "banany", "goździki", i inne stylistyczne esy-floresy, to, jako początkujący piwowar, podejrzewam się o daltonizm smakowy (i węchowy też). Toż to czysty barok! Do tej pory wydawało mi się, że jestem samokoszem - fakt, że bardziej chodziło o jedzenie niż picie (piwa). Może to subiektywne odczucie, ale jestem smakowcem. Wielu ludzi dziwi się, że za pomocą smaków opisuję... rodzaje bólu. A tu taki zonk: smak mineralny??? O Jeeeezu... P.S. Tylko się ze mnie nie śmiejcie
  12. Nie będę oryginalny: 6 grudnia, nocną porą, cichcem przychodzi Mikołaj i zostawia prezenty pod poduszką. W Wigilię z pierwszą gwiazdką na niebie, również niepostrzeżenie, pojawia się niejaki Aniołek, który prezenty podkłada pod choinkę. A gwiazdor, cóż, kojarzy mi się z Elvisem Presleyem
  13. Jeżeli chodzi o wodę, to twardość węglanową można zmniejszyć poprzez przegotowanie - tutaj Filip dobrze Ci radzi. Jeżeli zamierzasz robić piwko górnej fermentacji, to twardość tak bardzo nie przeszkadza. Co innego dolniaki - podobno najlepsze wychodzą z miękkiej wody. Taki pils na przykład...
  14. Jak dla mnie jest ok. Wiele stron ma takie rozwijane menu i poruszanie się po nim nie stanowi problemu.
  15. Moje doświadczenie z US-05 mówi, że te drożdże słabo flokulują, więc tą mętnością się nie przejmuj. One po prostu wymagają czasu. A więc cierpliwości, piwko będzie ok
  16. Hermeliny zrobiłem raz... i się uzależniłem. Moja rodzina zresztą też. W lodówce na bieżąco musi być słoiczek. Super przekąska, polecam!
  17. No to waż sobie, waż...
  18. ... i ejlik poszedł do butelek!

  19. Krzyko

    Reklama warki strong :)

    Hmmm... To ja dorzucę swoje wspomnienia z, powiedzmy, wczesnej młodości. Jedyne piwo w moim mieście pochodziło z browaru Lwówek Śląski i w tamtych czasach było trudno dostępne. Pamiętam jak starsi koledzy odwracali butelkę do góry dnem i sprawdzali, czy w piwie przypadkiem nie pływają "dzieci kierownika rozlewni". Łatwiej ten napój można było dostać w tzw. pijalniach piwa. Ale po pierwsze trzeba było mieć dużo odwagi lub odpowiednią obstawę, żeby tam chodzić, a po drugie i tak podłe piwo było dodatkowo rozwadniane przez przedsiębiorczych pracowników GSSCh... Kurczę, aż wierzyć się nie chce, że takie czasy były. P.S. A tu młody człowiek jest ciekaw jak smakowało piwo warzone 500 lat temu. Ja jakoś nie mam takiej ciekawości
  20. Zapisałem się ale ze względu na to, że muszę dojechać, a po spotkaniu powrót samochodem nie wchodzi w grę, proszę o wybór miejsca w miarę blisko stacji SKM. Jeśli to możliwe oczywiście Dzięki, pozdrawiam.
  21. Krzyko

    Sposób picia piwa

    Robercie, polecam z należytą uwagą przeczytać post jacentego, jak trzeba to i dwa razy.
  22. Krzyko

    INFEKCJE

    Jedno jest pewne. W przyrodzie toczy się odwieczna wojna pomiędzy bakteriami a grzybami. Niezależnie od tego, czy polem walki jest brzeczka, czy inne środowisko. No co dzień nie zdajemy sobie sprawy z tych bardzo serio toczonych batalii - choćby na powierzchni naszej skóry, czy też wewnątrz przewodu pokarmowego ( i dobrze, bo stres wynikający z tej świadomości chyba by nas zabił ). Z reguły tę walkę wygrywa ten, któremu szybciej uda się zdominować środowisko. Jakie wnioski? Starannie pozbyć się bakterii na pocztku procesu, aby stworzyć przestrzeń do pomyślnego rozwoju grzybów jakimi są drożdże. Potem zdać się na ich naturalną wojowniczość... Dadzą sobie radę pod warunkiem, że niepotrzebnymi działaniami nie pomożemy ich wrogom. A więc: nie grzebać bez potrzeby przy brzeczce, nie otwierać fermentora, nie dopuszczać bakterii do królestwa drożdży. Pod pokrywą fermentora wytwarza się naturalna, sterylna "poducha" CO2. Pod nią brzeczka jest bezpieczna. Tylko własną nadgorliwością możemy naruszyć tę swoistą tarczę ochronną. Takie sobie przemyślenia biologa...
  23. Bez przesady, to nie nitrogliceryna (chyba, że przegiąłeś z ilością cukru)
  24. Nie bój nic! Ja swój fermentor z naklejonym termometrem wyparzam wrzątkiem bez litości i jak na razie nic mu się nie stało.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.