Jest u nas jakiś przybytek, bo kojarzę przez tę fritz-kolę (pił to ktoś?) i tam reklamowali piwa z URSY i z Pinty, niestety nie wiem czy idzie to w parze z jedzeniem.
W Millenium Hall powstał Sport B-B-Q fajne i frytki i porządne burger'y, ale z lanych to tylko Brackie (Królewskie, Żywiec, i Leżajsk-niewiadomo skąd).
Problem jest właśnie na zasadzie kontrastu, jest jedzenie, nie ma piwa, jest piwo, nie ma jedzenia (wybór piwa w naszej "Kuźni" jest, ale z jedzenia chleb ze smalcem lub oscypek z dziurawiną).
W temat w pewnym stopniu wpisuje się Ceska Hospoda, tylko że owszem tam jedzenie jest, ale piwa tylko czeskie (Urquell, Bernard, Krusovice, i parę innych) i raczej bez rotacji, więc za którymś razem nudno pić znowu to samo.
Jak mamy pizzerię z prawdziwego zdarzenia, to owszem dbałość o bresaolę, rukolę i i nne pierdolę jest na pierwszym miejscu, a co do picia, Carlsberg zwykły (nawet nie Elephant!) i zwykły Okocim.
Scooby, to za 100 lat tego w Polsce nie będzie, postaw się w naszym realiach, najpierw musi powstać coś, że jest i jedzenie i jest piwo, a później musi przyjść na to moda, że można to łączyć. Jeśli się rozejrzysz, to nadal jeszcze nie ma takich restauracji, żeby potrafili zaproponować dobre wino do potrawy, albo mieli w ogóle bogaty wybór tego wina, więc co dopiero o piwie rozmawiać. Nadal najlepszą i tańszą opcją jest kupić wszystkie składniki, zrobić fajne potrawy, nakupić piw, zaprosić znajomych i mieć coś o czym tutaj dywagujemy.