Byłem, zostawiłem kilka swoich dziesiątek, pobrałem głównie mata, beu i undeatha. Szczegóły wieczorem.
no więc: podrzuciłem po 3 szt dziesiątek:
czeska, z wygranego na słowacji premianta , ledwo wysycona - idealna co by duszkiem pieprznąć po ostrym treningu niemiecka polska (jeśli się nie pomyliłem)
pobrałem mata red aipę i imperial browna, beu wita i belgian ipę, do kompletu american sewer lager i koźlaka od pedrobeera
aktualizacji nie robię, bo nie mam jak - beu nie wrzucił swojej aktualizacji a ja nie miałem czasu grzebać w trzech już skrzynkach.
przy okazji wszedłem w posiadanie kolaboracyjnego Smoked Foreign Extra Stouta od Birbanta i to jedno z gorszych piw jakie w życiu piłem. po pierwsze - biorę butelkę do łapy i czytam: słody, słody, słody...a gdzie wędzony? no nieważne, chmiele: magnum , ekg i hameryka, dodatki: wanilia, wędzone śliwki (smoke my ass a nie wędzony) i skórki pomarańczy. już wtedy coś mi nie pasowało, no ale kij - birbant. otwieram w domu - świetny zapach takiej trochę słodszej czekolady z pomarańczą. nalewam - błoto. ale nie lekko mętne - kurwa błoto. jakaś całkiem ładna piana się utworzyła i po dwóch minutach pozostało po niej wspomnienie. smak - dramat: zalegająca kiepska goryczka, kompletnie bez konkretnego celu, ogólnie całe to piwo to każdy z jego składników z osobna a nie jedna całość. wyglądem i smakiem przypomina wodę z kałuży, którą za gówniarza się piło bo mieszkanie za wysoko żeby iść się napić . bałtyka z perły, pomimo mocnego alko, już bym bardziej polecał.