Piwo ledwo zabutelkowane a już, nieskromnie przyznam, przeraźliwie pyszne. Jedynym problemem jest niska jego stoutowość - wyszło mi coś co ciężko nazwać Whisky Extra Stoutem, bardziej Whisky Smoked Porterem. Wędzonka jest na takim poziomie że już wyraźna (choć dla mnie do poprawki) ale nie jakoś mocno szpitalno-kablowa. Dobry wstęp do tematu peated:
Zasyp:
4,7kg - pale (Strzegom)
2kg - whisky (CM)
0,5kg - special W (Weyermann)
0,5kg - blackprinz (Briess)
Zacieranie:
mash in: 52o, 20L + 16g węglan wapnia
67o - 90'
78o - 5'
mash out: 78o, 25L, ciągłe
Gotowanie - 90':
Aurora 50g - FWH
Drożdże: Gęstwa Thames Valley II, trzecie pokolenie
Fermentacja: Temperatura otoczenia 18-20o, 4 tygodnie
Butelkowanie: 66x0,5L z dodatkiem cukru 5g/L
Do poprawki: zwiększyć ilość słodu whisky o połowę (o połowę?), jakiś mocno palony dorzucić do wysładzania
Uwagi: Thames Valley II, z tego co słyszałem, każdemu dała inny zestaw estrów - u mnie, słabego bardzo sensoryka, zrobiły po prostu bardzo dobre piwa (równolegle szedł inny stout na S-04) aczkolwiek gęstwa zebrana po ostatnim piwie pachniała bardzo mocno i wyraźnie ciemnymi owocami: jeżyna, jagoda, wiśnia. Pierwszy raz zostałem tak zaatakowany aromatycznie...