No ja właśnie dowiozłem butelczynę jasnego lagera na heidelbergu i cara clair, który z pewnie podobnych przyczyn chmielony był SH dr. rudi, niemniej jednak nie był to najlepszy pomysł (znaczy sorachi pewnie by się lepiej sprawdził), tak więc:
W1 - witbier, klasyczny (w sensie nie jakoś udziwniany), z niewielką ilością kolendry, dość słabo wysycony, skórki z chyba każdego cytrusa tam trafiły odleżakowane po zalaniu wrzącym kandyzem - nie czuć tego...
NZL - nowozelandzki lager SH dr. rudi
AL - SH amarillo lager
Pobrałem IRĘ i wciąż nigdzie nie opisane coś od Qba - najwyżej się wyleje. Hera jest w promocji na miejscu dla tych co jeszcze nie pili a nie bardzo wierzą w Olimp.
edit: "najwyżej się wyleje" miało być satyrą na kompletny brak jakichkolwiek informacji, a tu się okazało że to moje trzecie w karierze piwo które wylałem (nie licząc swoich ). Fakt - nie należy się zbytnio moją oceną kierować ze względu na stan aparatu sensorycznego, niemniej jednak ja w tym czymś czuję li tylko rozpuszczalnik:
Barwa: crosisowa damska czerwień, klarowne
Piana: ładna acz szybko znika, wysycenie bardzo przyjemne
Aromat: jakieś przyprawy, goździk?, cynamon?
Smak: rozpuch
edit 2: IRA Xenocyd
Barwa: męska ciemna czerwień, z powodu dużego wysycenia lane na kilka razy więc mętne
Piana: nie sposób ocenić przy tym wysyceniu, ogólnie znika do postaci maleńkiego pierścienia
Aromat: zielone jabłko ale takie bardzo przyjemne
Smak: lekko kwaskowe, ale może to odczucia spowodowane wysokim wysyceniem, i coś dziwnego zostaje na języku - co prawda piwo otworzyłem co by mi lepiej praca przy rowerze szła, ale jest takie coś jakbym dętkę rowerową polizał