Od samego początku mam problem ze zbyt niskim odfermentowaniem, przesuwam przerwy w coraz bardziej do 72°C ale piwa wciąż są za mało treściwe i za bardzo alkoholowe. Z całą pewnością można by szybciej zwiększać temperatury, ale mnie nurtuje jeden problem...
W jakim stopniu beta-amylaza rozkłada dekstryny?
W przerwie maltozowej beta-amylaza rozkłada skrobię do maltozy. W przerwie dekstrynującej ta sama skrobia rozkładana jest min. do dekstryn, dekstryna jest cukrem, który jest złożony w stopniu mniejszym niż skrobia, ale większym niż maltoza. Co się więc dzieje, jeśli nie zrobimy mash outa a temperatura zacieru spada. Czy aby nie jest tak, że nasza dekstryna wpadająca w łapki beta-amylazy zostanie poszatkowana do maltozy? Trochę to "po chłopsku" opisałem, ale mam nadzieję, że znajdą się tacy, co łapią o co mi idzie... powyższe prowadzi mnie do pewnych wniosków, może gdzieś to nawet jest tu opisane, ale nie znalazłem :-/
Jeśli w czasie zacierania słody karmelowe wrzucimy razem z podstawowymi to w przerwie maltozowej enzymy ze słodu podstawowego rozłożą dekstryny zawarte w słodzie karmelowym? Jakoś mi się to właśnie logicznie układa i jeśli chcę zachować jak najwięcej dekstryn ze słodów karmelowych to powinienem je dodać dopiero w temperaturze 72°C?
Czy jakaś doświadczona dusza może potwierdzić moje przypuszczenia? Czy może jednak dekstryny nie są rozkładane przez beta-amylazę?